Fajne babeczki zobaczą dwie kreseczki :D
-
WIADOMOŚĆ
-
Mysz86 wrote:a ja? W ciąży nie wiem cy jeszcze kiedyś będę, mieszkam z teściami, a mąż do mnie pomrukuje zazwyczaj. Ech
Jak się nie będziesz starać to nie będziesz.. samo się nie zrobi.. No chyba, że niepokalane poczęcie... -
Hello!
wczoraj po 12h w pracy nie miałam siły się odezwać...nadrobiłam do poduszki i padłam...
Mysz, uszy do góry! Jakąś terapię szokową trzeba Wam zastosować.
Moris, ja co raz bardziej skłaniam się do wizyty u Pochwałowskiego...ale najpierw czekam na konfrontację dyrekcja-lekarze-ja w poniedziałek...zobaczymy... -
Nymeria wrote:Klaudia ka nie wiem jak to u mnie z tą owulacja a co jeszcze mówić u ciebie ja generalnie polegalam u siebie bardziej na śluzie niż temp czy testach. I miałam czasem jakby monitoring.
Trzeba się ogólnie bzykac i już
Moris nie denerwuj się wiem ze nie lubisz tego zdania. Ale u osób bez przeciwwskazań tak jest.
No.bzykanko jest regularnie o syrop. Mi chodziło:p -
Mysz a może zostawic wszystko swojemu biegowi? Uprawiac sex i nie patrzec czy owu czy nie? (Nie wiem czy u Was tak jest czy unikacie tego bo nie chcesz byc teraz w ciazy)
-
Klaudia N. wrote:Mysz a może zostawic wszystko swojemu biegowi? Uprawiac sex i nie patrzec czy owu czy nie? (Nie wiem czy u Was tak jest czy unikacie tego bo nie chcesz byc teraz w ciazy)
Ostatnio miałam monitoring cyklu i brałam ovitrelle i potem coś jeszcze na zagnieżdżenie. -
najpierw piszesz, że nie chcesz się starać i że nie zmienisz zdania, nie pójdziesz na kompromis itp.
Potem się żalisz "W ciąży nie wiem cy jeszcze kiedyś będę"
A potem piszesz, że byłaś na monitoringu, brałaś coś na zagnieżdżenie itp.
Czy tylko według mnie jest tu coś nie halo..?
-
Klaudii chodziło chyba o to, żeby po prostu żyć bez spiny, nie czekać na dni płodne i wtedy sex albo unikanie go tylko kiedy wyjdzie wtedy wyjdzie, jak będzie z tego ciąża to ok a ja nie to nie. A;e nie wiem jak to się ma do twoich zdiagnozowanych problemów czy to ni skończy się 100% poronieniem. Nie wiem właściwie co tobie napisać z tego co piszesz problem jest tak skomplikowany, że nawet się nie podejmuję tobie mówić co masz robić tylko odsyłam do lekarza (psycholog, psychiatra) bo ja w takiej sytuacji to bym rozwód wzięła, jestem tak gadatliwa, że z mężem obgadam każdego pryszcza na dupie a co dopiero temat dziecka czy starań. Dziewczyny (Fufka, Karmel)co miały podobną sytuację do ciebie z lekarza skorzystały i wygląda na to, że pomogło i jest ok. Ty jakoś nie podejmujesz w ogóle tego tematu, chyba nie chcesz do do nich iść, nie pomogę inaczej...
-
kr0pka wrote:najpierw piszesz, że nie chcesz się starać i że nie zmienisz zdania, nie pójdziesz na kompromis itp.
Potem się żalisz "W ciąży nie wiem cy jeszcze kiedyś będę"
A potem piszesz, że byłaś na monitoringu, brałaś coś na zagnieżdżenie itp.
Czy tylko według mnie jest tu coś nie halo..?
Na monitoring chodziłam podczas zachodzenia w trzecią ciążę.
Off top: byłyście kiedyś na laserowym Paintballu? Polecacie? Fajne cy raczej nie bardzo? -
No chyba, że tak.. co nie zmienia faktu, że Ty Mysza na serio potrzebujesz pomocy psychologa. A najlepiej terapii z Mężem. Sama nie wiesz czego chcesz.. Strata dziecka, na jakim stadium rozwoju by nie było to jest straszne przeżycie i dla Ciebie, i dla Męża i <moim zdaniem> nie radzisz sobie z tym. Tak jak pisała Nymeria - Karmelek, Fufka korzystały z psychologa i im pomógł.. wielu innym kobietom też. a Ty siedzisz i użalasz się nad sobą. Wybacz za szczerość ale ile można tego słuchać? Słuchamy, radzimy a Ty bierzesz jakiekolwiek te rady do serca? To, zeby iść do psychologa? Żeby zacząć gadać z Mężem, szczerze, o wszystkim..?
Ja nie byłam, mój szef był z synem i zachwyceni byli -
Ja ciągle chodze i do psychiatry i do psychologa mam nawet L4. Nie wiem czy kiedykolwiek da się zapomnieć o takim bólu ale myślę, że warto spróbować sobie pomóc i tak jak dziewczyny mówią najlepiej idz z mężem na terapie nich usłyszy co Cie boli i z czym nie dajesz sobie rady.
-
nie da się niby mnie to nie spotkało ale moim zdaniem to nie jest coś o czymś się zapomina. to działa tylko tak jak masz Fufcik w podpisie - tylko przyzwyczaja do bólu. Ja strasznie Wam dziewczyny współczuję, jak i wszystkim innym, które to dotknęło. Nawet nie jetem w stanie sobie wyobrazić tego bólu.
Tym bardziej moim zdaniem jest potrzebna (może nie zawsze, jedni sobie radzą lepiej, inny gorzej, kwestia psychiki, to nic złego) jakaś terapia. Szczególnie, że takie doświadczenie może związek albo scalić albo rozpieprzyć w drobny mak. -
Masz rację Kropeczko czas przyzwyczaja do bólu ale trzeba podjąć walkę ze smutkiem i bólem po stracie bo naprawdę można zwariować ja widziałąm małe dzieci to plakałam a obecnie w rodzinie dwa noworodku i w styczniu bedzie kolejny więc trzeba sobie dać pomóc.
Jejuuuu ale mnie jajcor napie*** jakby zaraz miał wyskoczyć -
no moja Matka po poronieniu musiała się aż wyprowadzić z Sulejówka, czy gdzie tam wtedy z Ojcem mieszkali, bo wszędzie młodzi ludzie z małymi dziećmi i po prostu nie była w stanie psychicznie wytrzymać.
mi się spać chce ale to taaak straaaaasznie, serio, zaczęłam zasypiać przy kompie w pracy. Musiałam aż wstać, postać przy skanerze to troszkę mi lepiej ale jak chwilę posiedzę to znów będzie to samo.
Mam wrażenie, że mój K. musiał coś do domu znieść, bo w sumie jemu w sobotę jeżdziło w brzuchu, miał problemy z żołądkiem itp., teraz mnie męczy.. Skacze mi ta temperatura od osłabienia do stanu podgorączkowego, masakra.. dobrze, że jutro wolne to się chyba z wyra nie ruszę, nie licząc spaceru z psem -
".....Słodko rozwala, coś wibruje, coś przytłacza mnie
O jakie w naszych oczach śpią demony
Przecież jesteśmy tacy młodzi, tacy młodzi
Ludzie nam tego nie wybaczą...........
o jaka jestem rozpieprzona...."
Przybyłam...padłam....powstałam...posłuchałam z 20 piosenek T.Love i z 30 Pidżamy Porno...wygrzebałam gitarę...struny brakuje....włączyłam dość głośno Korn...małż PACZY DZIFNIE...nie podchodzi...chyba się boi...
Nymeria lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny