No ja juz pisałam w innym wątku ale rzeczywiście może tu będzie właściwsze miejsce
Dziewczyny

Witam po przerwie! Dzisiaj rozpoczęłam 3 miesiąc ciąży...
Może moja historia kogoś podniesie na duchu, słuchajcie więc
Rocznik 89, starania w wieku 26-27 lat. Niedoczynność tarczycy z Letroxem 100, nadwaga
Aktywnie staraliśmy się 18 miesięcy, 20 miesięcy licząc ze wstępnymi badaniami krwi, moczu, tarczycy itp. Najpierw z luzem, bez żadnego mierzenia i liczenia, potem zaczęłam rysować wykresy i robić testy owu, bo ile można było się starać bez skutku...
Po pół roku starań dostałam skierowanie na badanie drożności jajowodów, jednak w szpitalu zadecydowali, że to za wczesny moment, i zrobili mi profil hormonalny. Zarówno mój ginekolog jak i endokrynolog trochę olali te wyniki i nie przeanalizowali ich. (Co ważne - na drożność należy umówić się przed owulacją, po miesiączce - a na profil hormonalny - w 3 dniu cyklu! więc idąć na drożność było u mnie już za późno na profil - hormony mają swoje górki i dołki w ciągu naszego cyklu i należy je badać w momencie, kiedy są 'na płasko', czyli na samym początku!) Poszłam więc prywatnie do lekarza, który miał bardzo dobre opinie, i był dwojakiej specjalizacji - ginekolog-endokrynolog. Dodam, że strasznie wkurzało mnie to wcześniej, że idąc do ginekologa kazał on mi pytać o coś endokrynologa, a ten z kolei się dopytać o to ginekologa... czułam się jak odbijana piłeczka i nikt nie chciał za bardzo się wypowiedzieć kompleksowo - a czas leciał...
Z nerwów i stresu dostałam zwolnienie lekarskie z pracy na 6 miesięcy.
Zaczęłam prowadzić obserwacje temperatury - cykle 32/34 dni, owulacja w dniu 20. Gin-endo obejrzał mnie dokładnie, zbadał, i wysłał jeszcze raz na profil hormonalny, już we właściwym momencie cyklu, gdzie już w samym szpitalu po pierwszym dniu badań stwierdzili, że badania trzeba powtórzyć, bo prolaktyna skacze kosmicznie raz w górę raz w dół. Jego podejrzenie było również takie, że owulacja jest za późno - w 20 dniu cyklu komórka może być już przejrzała i niezdolna do zapłodnienia (owulacje występowały, miałam monitoring + testy + wspomniane wykresy). Zalecił bromergon, 2 razy dziennie po całej tabletce. Powiedział, żeby brać, nie myśleć o ciąży, miło spędzić wakacje, i albo się spotkamy po wakacjach na drożność jajowodów, albo jak się uda - to wcześniej

Już w pierwszym, niepełnym cyklu brania bromergonu, owulacja wystąpiła 2 dni wcześniej niż zawsze, w kolejnym - tydzień wcześniej. W trzecim - 10 dni wcześniej (10 dc) a w czwartym - szczęśliwym

owulacja była megaszybka, bo test był pozytywny 8 dnia cyklu.
Jeżeli chodzi o pierwsze objawy:
W przedostatnim cyklu przed ciążą pierwszy raz zobaczyłam tydzień po owu jednorazowe czerwone plamienie, ale miesiączka przyszła. W szczęśliwym cyklu również dokładnie 7 dni po owu miałam czerwone plamienie jednorazowo (tzn. przy podcieraniu się, na papierze toaletowym - jak drugi raz się podtarłam to już było czysto). Stwierdziłam, że jeny, wcześniej też tak było, więc co się będę spinać

Dni mijały, nadszedł 28 dzień cyklu, 20 dzień po owu, a ja do tej pory nie miałam brązowych plamień, które zawsze się pojawiały przed @ (dodam, że progesteron badałam i miałam w normie, nie miałam niedomogi lutealnej). Brzuch mnie bolał jak na @, dokładnie tak samo, ale bolał bolał i nic. Piersi nie bolały inaczej niż na @. Może dwa razy wstałam w nocy na siku, a tak nie zauważyłam specjalnie zwiększonej ochoty. Nie miałam zachcianek, nie byłam głodna, nie miałam mdłości ani nic. 28 dnia cyklu stwierdziłam, że zrobię ten test, ale cudów się nie spodziewam - pierwszy raz w życiu robiłam test z nastawieniem: eee tam pewnie i tak lipa, zamiast: no dawaj kreska dawaj pokazuj sięęę!!!

Wyszły dwie GRUBE krechy, moje kolana zmiękły, ręce się zaczęły trząść... nie mogłam uwierzyć

Dodam jeszcze, że w tym cyklu bardziej odpuściłam - jakieś piwo do meczu? no problem. Dwie kawy przed południem? luz. Czekolada? daj dwie

I moje szczęście ma dzisiaj 2 pełne miesiące, serduszko bije jak dzwon i wszystko idzie książkowo