Udało się! jak zaszłam w ciaże
-
WIADOMOŚĆ
-
Enigma 34 wrote:Kochana... Jak zobojętnić środowisko pochwy? już parę razy wpadłam na to, że może moje środowisko jest mordercze.
U mnie ewidentnie musi być coś, co zabija te maleństwa z ogonkami, wszystkie wyniki super, ... a jesteśmy w trakcie 17cs...i zero efektu
Enigma - położna kazała używać mi Mucovagin żel dopochwowy (kwas hialuronowy), nie używać lactacydu tylko mydło biały jeleń, nie używać tamponów (z tym ciężko), nie nosić stringów (przenoszą bakterie z odbytu)
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Nam się udało w tamtym roku, raz poszlismy na zywioł, nie znałam zbytnio swojego cyklu, ot wiedziałam mniej więcej kiedy ma być okres i czekałam. I to był złoty strzał Teraz bąbel ma 10 miesięcy i chcemy drugie. Pierwszy cykl z testami owu i mierzeniem tempki i nic...w drugim odpuściłam,mierzyłam tempke co prawda i testem tez wyczaiłam owulkę ale bardziej ją wyczułam, nie miałam już cisnienia po pierwszym straconym cyklu starań. I tempka 6 dni po owu skoczyła ponad 37 i zaczela sie III faza teperatur, zdarzyły sie zawroty głowy i mdłosci ale dalej podchodziłam do tego z rezerwą. Wczoraj leżałam w depresji w łóżku, dzien przed @, pewna ze przyjdzie, mąż się wkurzył pojechał po testy i wyszedł cień cienia! dziś piękna tłusta krecha. powodzenia dziewczyny, nie załamujcie się...acha i zupełnie nieswiadomie własciwosci brałam olej z wiesiołka cały cykl, kto wie ile pomógł...
Nusia, Reni, EwaLauren, Kama_88 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyedek665 wrote:I nie wiem jak to wyglada u was ale mężem zawarlismy pakt zeby nie robic dziecka na siłę i poprostu kochaliśmy się cały cykl codziennie, owulacja czy nie
To jest najlepsza metoda - codziennie lub co drugi dzień Swoją drogą, taka ilość seksu też doskonale reguluje cykl kobiecie - wiem, bo jak tak się kochałam z moim facetem miałam co 28 dni jak w zegarku -
Witam
Ciut ponad miesiąc temu poroniłam jeszcze przed pierwszą wizytą u ginekologa, trochę mnie to załamało....teraz czekałam na miesiączkę...od prawie dwóch tygodni mam temperaturę od 37 do 37,5. Kilka dni temu postanowiłam zrobić test i wynik był dla mnie nie jasny. Niby były dwie kreski ale ta druga taka kreska "widmo"...Dziś test powtórzyłam i są dwie kreseczki druga nieco jaśniejsza ale jest i nie jest to już "widmo". Jestem taka szczęśliwa...Mam nadzieję, że teraz się uda i za 9 miesięcy usłyszę ten płacz... Przez cały czas brałam tylko kwas foliowy i witamiknki...Chica Mala, EwaLauren, Emiliada, Płatek szkarłatny, Bunia86 lubią tę wiadomość
-
Smartunia wrote:Witam
Ciut ponad miesiąc temu poroniłam jeszcze przed pierwszą wizytą u ginekologa, trochę mnie to załamało....teraz czekałam na miesiączkę...od prawie dwóch tygodni mam temperaturę od 37 do 37,5. Kilka dni temu postanowiłam zrobić test i wynik był dla mnie nie jasny. Niby były dwie kreski ale ta druga taka kreska "widmo"...Dziś test powtórzyłam i są dwie kreseczki druga nieco jaśniejsza ale jest i nie jest to już "widmo". Jestem taka szczęśliwa...Mam nadzieję, że teraz się uda i za 9 miesięcy usłyszę ten płacz... Przez cały czas brałam tylko kwas foliowy i witamiknki...
Gratulacje! Rośnijcie zdrowoSmartunia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
edek665 wrote:I nie wiem jak to wyglada u was ale mężem zawarlismy pakt zeby nie robic dziecka na siłę i poprostu kochaliśmy się cały cykl codziennie, owulacja czy nie
cały cykl codziennie? szacun! to jak istne rzemiosło...agata83, shooa, SurfGirl, Kama_88 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyDziewczęta, postanowiłam się pochwalić moją historią.
Jakieś ponad 4 lata temu trafiłam do endokrynologa z niedoczynnością tarczycy. Podejrzewał też PCO, więc wysłał mnie do gin-endo. Tam, co oczywiste wykryte PCO. Leczenie szybko odniosło skutek - bromergon i duphaston. Gdzieś po pół roku pojawiła się owulacja i dojrzałe pęcherzyki. Zaczęłam z lekarką odstawiać leki. W tym czasie jeden pęcherzyk z moim facetem udało nam się ustrzelić. Wtedy nie chcieliśmy jeszcze mieć dziecka. Dopiero zaczęliśmy nasz związek i to nie był najlepszy moment. Szczęście w nieszczęściu - okazał się pusty bąbel i skończyło się łyżeczkowaniem.
Potem cykle same nie chciały się unormować. Dostałam antykoncepcję, ale mi szkodziła (znowu - kilka lat brania, każde tabletki poza dianą nie były tolerowane przez mój organizm). Lekarz olał mój problem z nieregularnymi cyklami, więc go zmieniłam.
Trafiłam do świetnej (jak myślałam na początku) dr, która skierowała mnie na badania szpitalne. Przebadali wzdłuż i wszerz (poza tomografią, bo nie udało mi się na nią nadal zapisać). Stwierdzili wysoką prolaktynę. Dostałam znowu bromka i dupka, ale miesiączki nadal się spóźniały. Dupek zmieniony na luteinę, większą dawkę i nadal nic. W końcu kolejne badanie - prolaktyna nadal trochę za duża.
Zmiana dawki bromka na 2x1/2 cały cykl i 2x2 tabletki lutki 20-27dc. Dostałam też inofolic 2x1 saszetka. To było w tym cyklu. Razem z inofolikiem kupiłam olej z wiesiołka i zmieniłam trochę dietę - mniej słodyczy i rezygnacja z pepsi, tylko woda lub woda z cytryną. Przyłożyłam się też do mierzenia temperatury. Od samego początku czułam, że się uda. Kilka dni po braniu inofoliku już czułam pracę jajników. Myślałam, że to moje urojenia, bo wydawało mi się zbyt szybko. Wykres jednak pokazał wszystko jak na dłoni - owulka się pojawiła. Udało mi się pomęczyć mojego w odpowiednim czasie i tak o to dziś wyszedł mi dużo wyraźniejszy bladzioch na teście.
Jestem mega szczęśliwa i wierzę, że wystarczy bardzo chcieć i trochę temu szczęściu dopomóc - leki, dieta i dobre nastawienie. Ja od początku byłam pewna, że to ten cykl. Już po wyznaczeniu przez ovu owulacji zainstalowałam i ustawiłam w telefonie aplikacje ciążowe, kupiłam witaminki prenatalne, a wczoraj nawet kupiłam mojemu facetowi smoczek, jako symbol zostania przez niego tatą. Wierzę, że do końca wszystko będzie przebiegać prawidłowo
W przyszłym tygodniu idę do lekarza, a teraz przenoszę się na fioletową stronę, wam życząc powodzenia i wierząc, że szybko pójdziecie w moje ślady!
P.s. Dodam, że aktywnie o bobasa zaczęliśmy się starać od czerwca tego roku, z nadzieją, że mój dostanie prezent urodzinowy. Okazuje się, że prezent będzie... ale na moje urodziny!Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 listopada 2014, 10:34
agata83, Lianna, EwaLauren, marti_88, Kasiaczkowa, lys lubią tę wiadomość
-
Witam was dziewczyny, starałam się o dziecko prawie 2 lata, po roku poszłam na badania i okazało się że mam podwyższoną prolaktynę, prolaktynę szybko zbiłam, nasienie męża idealne, jajowody drożne, w końcu miesiąc temu udałam się na monitoring cyklu: 6 listopada lekarz oznajmił mi że pęcherzyk pękł i jeszcze mamy kilka godzin na zapłodnienie, i tak się też stało, i się udało:)
także polecam monitoring i próbować w momencie kiedy pęcherzyk pękł, być może u nas problem był z tym że plemniki nie były długo w śluzie i nie mogliśmy trafić w ten moment...nie wiem
Ja nie miałam żadnego śluzu oznaczającego dni płodne ani śluzu oznaczającego, że jestem w ciąży, zaszłam w ciąże przy TSH 2,4:)
Powodzenia wam życzęWiadomość wyedytowana przez autora: 27 listopada 2014, 17:46
lys, patrycja87, Dani lubią tę wiadomość
-
Podbijam temat
Nam się udało po prawie dwóch latach starań. W badaniach było ok, męża nasienie w normie chociaż raczej bliżej dolnej granicy. U mnie cykle owulacyjne, regularne. We wrześniu tego roku hsg - prawy jajowód drożny, lewy przepuścił kontrast z oporem. Dodatkowo progesteron w 7 dpo około 6 (bez plamień, faza lutealna prawidłowej długości) więc dostałam duphaston na drugą fazę cyklu. Udało się w drugim cyklu z duphastonem i po HSG Mąż brał Salfazin a ja...cóż ten cykl trochę spisałam na straty (nawet nie brałam kwasu foliowego, wstyd przyznać ale po dwóch latach...), myślałam, że pewnie i tak jak zawsze nic z tego Po odstawieniu duphastonu temperatura zamiast spaść wzrosła, zaczęły mnie mocniej boleć piersi i tak oto się udało Także dziewczyny cuda się zdarzają czasem trzeba po prostu poczekać na swoją kolejDani lubi tę wiadomość
-
Hej Dziewczyny!Śledzę forum "w ukryciu" regularnie od ok. 6 miesięcy. Obiecałam sobie, że na pewno wpiszę się w tym wątku w tym roku i teraz już raczej mogę Udało się w 6cs.
Mam 33 lata, od 2-3 lat nie brałam tabsów, ale wcześniej ok. 10 lat prawie non stop, nie tylko jako anty.Cykle 27-31 dni. Testowałam w Mikołajki 27dc.,12dpo(bo wieczorem planowana impreza) i w zasadzie po chwili pokazały się już 2 wyraźne kreski choć wg OVF @ dopiero za 3 dni. Następnego dnia ponowny test sikany w połowie dnia i znowu 2 kreski. Bety nie robiłam, czekam na wizytę u lekarza.
Co brałam w tym czasie: żadnych leków, witaminy prenatalne od ok. roku (Vita-miner Prenatal), w ostatnim miesiącu dodałam Inozotyl (1tbl/dzień), który podobno w powiązaniu z kwasem foliowym działa podobnie jak Inofolic. Mąż cynk, wit. C,E, magnez+B6 przez 3 miesiące i Salfazin dopiero co zaczął.
Objawy: w okolicach testowania bóle zbliżone do miesiączkowych, wrażliwość/bolesność piersi nieco inna niż wcześniej i właściwie to tyle. Śluzu niewiele, kremowy, zdarzał mi się podobny w tym czasie we wcześniejszych cyklach. Szybko doszło wzmożone odbijanie (ale nie zgaga) i po ok. 2-2,5h od posiłku już mi ostro burczy w brzuchu. Od kilku dni mam też wzmożone pragnienie i dalej specyficznie boli mnie brzuch, ale mam wrażenie że to bardziej sprawy żołądkowe. Do tego czasami jakby rozciąganie w kierunku pachwiny, dziwne uczucie. Nie mogę zasnąć, a budzę się codziennie koło 6, choć należę do śpiochów, nie mam jak dotąd (4t5d) często tu opisywanego zmęczenia. Nie miałam plamienia implantacyjnego, ale śniłam o nim akurat w dniu, w którym mogło wystąpić zagnieżdżenie;). TSH ok. 2 miesiące temu na poziomie 2,5.
Trzymam mocno kciuki za wszystkie Staraczki;)Do szybkiego zobaczenia po fioletowej stronie.
Malina81, EwaLauren, shooa, dżelka lubią tę wiadomość
Córcia 2015 -
Hej dziewczyny,
to i ja swoją historię opiszę. Już od okresu dojrzewania miałam problemy z hormonami i mój endokrynolog zawsze powtarzał, że powinnam się jak najszybciej starać o dziecko. Cykle miałam od 30 do 42 dni. Jak zaczęliśmy się starać, moja ginka zleciła podstawowe badania, wyszła wysoka prolaktyna - miałam wtedy sporo stresu w pracy. Mimo to w pierwszym cyklu byliśmy przekonani, że się udało . Test wyszedł negatywny... Mierzyłam temperaturę, łykałam wiesiołka i siemię lniane. Kolejne dwa cykle z celowaniem w owulacje, nogami do góry po i wszystkim co możliwe - i nic.
Zaczęłam więc stymulacje CLO, cykle się ładnie skróciły, bywały po dwa pęcherzyki, optymalny czas współżycia wyznaczony USG - i nadal nic. Po trzech stymulowanych cyklach się poddaliśmy, powiedziałam, ze nie chcę więcej starań. Kolejny cykl, pierwszy po odstawieniu Clo, był koszmarnie długi, to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że mój organizm nie współpracuje....
No i nadszedł kolejny cykl, już normalnie się zabezpieczaliśmy, ale jeden raz nam się zdarzyło bez... no i 16 dni później, gdy pomimo normalnych bóli miesiączkowych krwawienie nie przyszło, zrobiłam test i wyszedł pozytywny. Tak więc po 9 miesiącach starań zostaliśmy de facto rodzicami z wpadki . W zwykłym cyklu bez stymulacji, bez wiesiołków i innych cudów. Dlatego wierzę, że dziecko czasem samo wybiera, kiedy przyjść.
Teraz odliczamy już dni do spotkania z naszą córeczką, a Wam wszystkim życze, aby się udało zaciążyć.RofTW, kasza, Bu lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnywitajcie
jak tylko zamieszkałam u męża ( jeszcze wtedy wtedy nie mąż ) to zaczelismy starania najpierw sie po prostu nie zabezpieczaliśmy mówiliśmy jak będzie to będzie ucieszymy się ale tak trwało 2 lata zorientowaliśmy się że jednak jest coś nie tak no i zaczęły się wędrówki po lekarzach każdy twierdził że wszystko jest ok trafiłam na panią ginekolog przepisała leki i po nich miałam się zgłosić powiedziała że wiekszą szansę bedziemy mieli na trafienie 6 w totka niż na ciąże wyszłam od niej stwierdziłam że poszukam innego lekarza miedzy czasie były przygotowania do naszego ślubu 15 maj dodam że w maju poznałam męża w lipcu trafiłam do innej pani doktor bardzo miła rzeczowa dała inne leki po 3 mieciacach nie było rezultatu kolejne 2 cykle jeździłam do niej co 2-3 dni na monitorowanie jajeczek rosły ale nie uwalniały sie do jajowodu stwierdziła że bedzie zabieg laparoskopii nakłuwanie jajników miesiąc później byłam w ciąży niestety poroniłam w 6 tc ale to dało nam nadzieję że mogę w ta ciąże zajść i tak mijały miesiące ciąży nie było z mężem kłóciłam sie coraz bardziej że to jego wina że powinien isc znowu na badania on twierdził że z nim jest wszystko ok a ja mam zrobić test bo jestem w ciąży wyśmiałam go test leżał w szafce aż 12 września w imieniny mojego ukochanego wuja który zmarł jak miałam 3.5 roku zrobiłam test do świetego spokoju by udowodnić mężowi że w ciązy nie jestem i tak po 6 latach starań ujrzałam 12 września 2 upragnione kreseczki maż miał rację córka przyszła na świat 18 maja teraz gdy córka ma 3.5 roku marzymy o braciszku dla niej i może kto wie już coś rośnie we mnie w poniedziałek 9 listopada w 27 rocznicę śmierci mojego wuja robię test oby ten dzień był szczęśliwy trzymajcie kciukiewik123, plemniczka lubią tę wiadomość