Rok 2014? Bardzo udany,przdde wszystkim moje zycie zmienilo sie diametralnie. Najwieksze moje sukcesy:
-6.6.2014 Urodzil sie najwiekszy skarb na swiecie,moj kochany Franek. Kocham go najbardziej na calym swiecie,dzis spal z nami i rano jak sie obudzil po miliardowych pobudkach,ja jeszcze spalam a on chcac mnie obudzic wsadzal mi palce do nosa


-podwojny magister inzynier obroniony w pazdzierniku,yesss sir!
-wykonczenie w miare mozliwosci mieszkania-w miare mozliwosci zasobnosci kieszeni oczywiscie...

-szczesliwe przygotowania do narodzin dziecka,czas w pelni wykorzystany
Porazki?
o dziwo w tym roku nie bylo ich za wiele,najwieksza porazka byla praca ktora zakonczylam w marcu. Pracowalo sie rewelacyjnie bo pracowalam do prawie 8 miesiava,natomiast samo odejscie nastraja mnie do zlozenia jakiegos pozwu,jakby mi sie chcialo oczywiscie

Baby blues jest dla mnie porazka,trwal ok miesiaca. Nie to ze mam do siebie o to pretensje bo mialam do tego zasrane prawo,ale irytuje mnie fakt ze poddalam sie temu,stracilam miesiac zycia mojego dziecka,rozpaczajac na kazdym kroku.
Postanowienia?
Wychowywac szczesliwe dziecko
Silownia silownia silownia,plany alpinistyczne mam ambitne ale do tego musi byc forma i sila,bez tego moge co najwyzej wejsc sobie na gorke szczesliwicka

poprawic relacje malzenskie,ostatnio nieco podupadly...
Szczesliwego nowego roku dziewczyny,zdrowych dzieci,bo to naprawde jest najwazniejsze...czasami w rutynie dnia powszedniego nie doceniamy tego ze mamy zdrowe dzieci i zatracamy sie w tym co nam nie pasuje,ze placza,ze nie spia,itd. Ja dzis rano widziac zaplakane oczy swojego dziecka,przyrzeklam ze nigdy wiecej,nigdy wiecej nie bede marudzic.
HNYY!!!!
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 grudnia 2014, 19:22
Pytanie do Was mamuski,jak u was wygladalo w czasie choroby z jedzeniem?
FRANEK przeszedl zapalenie oskrzeli i uszu,na szczescie oskrzela odpuscily a uszy juz praktycznie tez.
Po duuzej czesci spowodowane jest to niejedzeniem Franka przy choróbsku ktore jeszcze ostatkami sil sie go trzyma. Nie chce pic,nie chce jesc,dzis nie zjadl ani jednej butelki,zjadl tylko obiad i kilka lyzeczek wody na mu wlalam. Mleko dawalam mu w szklance bo tak mu nawet pasowalo,wypil moze z 100 ml na caly dzien. Idzie oszalec... Franek zawsze wszystko jedzacy stal sie Frankiem nic nie jedzacym i nie pijacym. Mam nadzieje ze mu tak nie zostanie,w trakcie choroby wiadomo,moze po prosru nie miec ochoty. Ale jak mialoby tak zostac to bym dostala nerwicy.
Pociesz mnie ktos!!! ;-(
Z tej okazji pierwszy raz przespal cala noc spiąc do 7!

Zaczął dziś jeść mleko z butli,2 razy. Oczywiście ladowałam w niego kasze i obiad, wszystko zjadł z apetytem. Mam nadzieje ze żegnamy ta masakrę chorobowa...zastanawiam się nad tym jak wyzdrowieje żeby podawać mu tran na odporność. Szczepić dodatkowo napewno nie będę, ale słyszałam wiele opinii na temat trano, szczególnie podając mu w okresie jesienno-zimowym. Zobaczymy, do analIzy. Teraz nie wiem, bo mały zachorował pierwszy raz, ile mam odczekać żeby iść z nim na dwór po chorobie? No pierdolca w domu idzie dostać, nowa spacerówka czeka a Franciszko rekowalesencja

Maz wraca jutro do pracy, w poniedziałek leci w delegacje na tydzień lub dwa. W sumie naprawdę mam go dość. Ostatnie dni to masakra. Chodzi spać o 2 w nocy, wstajemy o 7 i on się dziwi ze jest nie wyspany? Mówię gadowi, kładz się wcześniej to się wypisz a on co? Siedzę długo bo w ogóle nie mam dla siebie czasu. No nie masz misiu, bo jest dziecko przy którym wiecznie leżysz , jak Franek śpi to ty tez, czyli dziennie 3 godziny, a więc czego wymagasz? Ale się z nim ściełam. Jak jestem sama to mam wszystko zrobione, a tu jeszcze ci dziadzioło steka ze pranie trzeba rozwiesic! No trzeba! Swoją drogą bezczelnie jeden, ja od 7 miesięcy nie mam czasu dla siebie ale to jest macierzyństwo , jego same początki, to nie on wszystko zostawił tylko ja a i tak wiecznie steka.
Tak jak z macierzynstwem, powiedziałam od początku ze dziecko ma mamę i tatę tak i dom jest nasz wspólny, ok, do sprzątania go nie zagnieżdżane wołam bo i tak musi się zająć Frankiewiczem, wiec ja sprzątam, ale opcje typu rozwieść pranie, odkurz , wynies śmieci, umyj naczynia... tak mało a i tak się nastęka jak stara babcia. Juz po głowie chodziły mi różne myśli, żeby może gdzieś pojechać tzn do siebie na mazury bym chciała, ale nie za bardzo sobie wyobrażam tak pobyt ze względu na to ze nie mam się podział gdzie z małym. Jedynie u mojego taty, a i tak słabo bo od miesiąca nie ma cieplej wody bo mu się coś rozwaliło i nie ma czasu tego ogarnąć.
Fran, zdrowiej slońce , podbijemy świat!

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2015, 21:42
Z tej okazji pierwszy raz przespal cala noc spiąc do 7!

Zaczął dziś jeść mleko z butli,2 razy. Oczywiście lądowałam w niego kasze i obiad, wszystko zjadł z apetytem. Mam nadzieje ze żegnamy ta masakrę chorobowa...zastanawiam się nad tym jak wyzdrowieje żeby podawać mu tran na odporność. Szczepić dodatkowo napewno nie będę, ale słyszałam wiele opinii na temat trano, szczególnie podając mu w okresie jesienno-zimowym. Zobaczymy, do analIzy. Teraz nie wiem, bo mały zachorował pierwszy raz, ile mam odczekać żeby iść z nim na dwór po chorobie? No pierdolca w domu idzie dostać, nowa spacerówka czeka a Franciszko rekowalesencja

Maz wraca jutro do pracy, w poniedziałek leci w delegacje na tydzień lub dwa. W sumie naprawdę mam go dość. Ostatnie dni to masakra. Chodzi spać o 2 w nocy, wstajemy o 7 i on się dziwi ze jest nie wyspany? Mówię gadów, kładz się wcześniej to się wypisz a on co? Siedzę długo bo w ogóle nie mam dla siebie czasu. No nie masz misiu, bo jest dziecko przy którym wiecznie leżysz , jak Franek śpi to ty tez, czyli dziennie 3 godziny, a więc czego wymagasz? Ale się z nim ściełam. Jak jestem sama to mam wszystko zrobione, a tu jeszcze ci dziadzioło steka ze pranie trzeba rozwiesić! No trzeba! Poza tym taka kwestia wczesnego macierzyństwa ze nie ma się czasu dla siebie, ja też nie mam, zostawiłam i porzuciłam wszystko a on dalej ma wszystko to co mial. Nie potrafi zakumac cza czy ten mój mąż. Oj nie.
Tak jak z macierzynstwem, powiedziałam od początku ze dziecko ma mamę i tatę tak i dom jest nasz wspólny, ok, do sprzątania go nie zatargam wołam bo i tak musi się zająć Frankiewiczem, wiec ja sprzątam, ale opcje typu rozwieść pranie, odkurz , wynies śmieci, umyj naczynia... tak mało a i tak się nastęka jak stara babcia. Juz po głowie chodziły mi różne myśli, żeby może gdzieś pojechać tzn do siebie na mazury bym chciała, ale nie za bardzo sobie wyobrażam tak pobyt ze względu na to ze nie mam się podział gdzie z małym. Jedynie u mojego taty, a i tak słabo bo od miesiąca nie ma cieplej wody bo mu się coś rozwaliło i nie ma czasu tego ogarnąć.
Fran, zdrowiej slońce , podbijemy świat!

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2015, 21:45

Franciszko pogodny biega po domu,probuje sie wdrapac na schody, a co! Kto zabroni



Jutro kontrola u lekarza,na moje oko wirus praktycznie odpuscil,kataru juz prawie nie ma,kaszlu tez nie, z reszta widac po wracajacym apetycie


Chwilo,trwaj





Dzis o 14 kontrola Frania u lekarza,mam nadzieje ze po chorobie nie ma sladu


Czy skonczone 7 miesiecy Franka to byla jakas magiczna bariera ktora zostala przekroczona?

No ktos dziecko mi podmienil. Jsst tak grzeczny i kochany,ze szok. Ladnie sie bawi,nie jeczy,nie steka,szczesliwy jest nawet jak uda mh sie rzucic daleko zabawke no i oczywiscie biegiem po nia pedzi

Od skonczenia 7 miesiecy czylinod 4 dni przesypia cale noce bez ani jednej pobudki,ciagle jest zadowolony,no szczescie szczescie :
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 stycznia 2015, 08:53

Dziwne rzeczy. Moj maz jest bardzo za Frankiem,Franek rowniez bardzo za nim byl a teraz jak maz chce wziac go na rece albo pobawic sie z nim to Franek placze i chce isc do mnie. Tam gdzie jestem tam jest tez Franek ,wspina sie na mnie,patrzy w oczy i te swoje ej ej ej zebym go wziela na rece. Przytula sie,daje te swoje sliniakowe calusy i tak sobie siedzi na mnie. Maz dzis oczy zrobil jak wychodzilam do sklepu a Franek puscil sie za mna i rece do mnie wyciagal zebym go wziela. Ok,lek separacyjny. Ale az tak? Mezowi jest przykro,widze to. On naprawde go kocha i swietnie sobie z nim radzi,bawi,itd. A Franek co by nie zrobil i tak idzie do mnie. Dzis mialam gi na plecach w nosidle i robilam pierogi,no bomprzeciez chcial do mnie na rece.
Hmmmmm...
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 stycznia 2015, 14:27



Kolejne zęby ida,to pewne. Poznaje to po tym ze jest marudny do kwadratu. Bardzo duzego kwadratu :[ a ja juz dzis wymiekam fizycznie,biedaczek ciagle przychodzi i szarpie mnie za nogawke co znaczy mamooo wez przytul,na rece chceeeee... no to matka bierze a kregoslup juz mi sie powyginal chyba we wszystkie strony swiata. Zebie wychodz!bo cie wyciagne sama

Jestem dzis jakaś taka zdołowana? No mam setki mysli ktore siedza mi dzis w glowie i powoduja totalna masakre,chyba przez to jestem tak rozbita. Sama niewiem co w koncu chce robic,co chce osiagnac,no nic,zero,nulll. Oczywiscie w normalnym dniu wiem co chce,wiem do czego dąże,ale akurat dzis wszystko musi byc pod gorke,wszystko widze w czarnycy barwach. Chyba chce juz wiosne,tej zimy juz dosc i dosc tez tych smetnych dni. Brrr..
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2015, 17:03
rozmyslalam o czasach przed ciaza,o tym ze to nie wroci. Ze nawet jesli bym chcial,to nie potrafie sie zapomniec,nie chce. Tak naprawde chyba dopiero dzis do mnie dotarlo,ze tak wiele rzeczy zostawilam za soba i juz nigdy nie beda razem ze mna. Ale szczerze i otwarcie,nie jest mi szkoda. Bo w momencie kiedy ta swiadomosc osiagnela juz szczyt,pomyslalam co przede mna. Kurde! Ile fajnych chwil! Aktualnie Franek pochlania 100% mnie i jsstem z tego powodu naprawde szczesliwa. Taki sie zrobil cycus mamusi,ze tylko ja ja ja ja ja ja.....


Nie moge doczekac sie drugiej ciazy. Troche sobie poczekam,wiadomo. Naprawde chce miec jeszcze dziecko,mimo wszystko.
A tym czasem 2 dni temu dostalam pozwolensko na wyjazd w gory,wyjezdzam 11 marca,ze szczescia skakalam,tanczylam,spiewalam. Nie bylam ponad 1,5 roku. Za dlugoooo


Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2015, 21:39

OK!
.
No i tak oto wrocilam wspomnieniami do tego co bylo


Ahh te moje rozwazania.
Jesli ktoras z Was ma podobnie jak ja z Frankiem(chociaz teraz to juz luz,ogrniam go w zupelnosci bo przywyklam do jego mega aktywnosci) to poczytajcie sobie o high need baby. Zrozumiecie swoje dzieci

Nie,nie Frankiem. Franek jest zuchem. Jestem zmeczona mezem. Noe nie moge sie z nim dogadac za cholere,rozmowa nic nie daje,ja swoje on swoje. On wszystko "musi" ,musi isc na lyzwy z kolegami,na piwo z kolegami,musi grac na xboxie do 4 nad rano,musi spac zeby sie wyspac rano,musi... no wszystko. A ja? Gdzie jest moje musze?
Ja choleryk,on flegmatyk,czy to ma w ogole jakies szanse?

ciezka rozmowa,byla. Nie pamietam az tak ciezkiej bo w tle przewijaly sie slowa ze moze lepiej odetchnac,odpoczac od siebie,wyprowadzic sie,itd. Troche nie wytrzymalam i wybuchlam,wiec tez dostal ode mnie troche opierdzieli. Ale moze chociaz troche poskutkowalo, mam taka nadzieje,przyznal mi racje,wiec moze cos mu do tej glowy weszlo,chociaz watpie. Jesli faktycznie uda mi sie pojechac pod koniec tyg na Mazury to mam zamiar pogadac z jego mama,naprawde super kobieta,no i nie da sie ukryc,trzyma bardziej moja strone bo wie jaki jest Lukasz,chcialabym zeby ona po prostu z nim porozmawiala. Nie o nas. Ona jako matka zeby go "uswiadomila" o roli meza i ojca w domu. Wiem,ze ona jest dla niego bardzo wazna,moze takie pozne uswiadomienie i rozmowa z jej strony by cos dala. Jesli tak dalej bedzie to sie pozabijamy,bo chociaz w klotni wyciagamy ciezki kaliber,ciezkie slowa,to zaraz jeden spojrzy na drugiego i zaczynamy sie smiac,chyba sami z siebie. Nie bez powodu 11 marca minie nam 8 lat zwiazku, w tym 1,5 roku malzenstwa. Znamy sie jak lyse konie,niewiem co sie dzieje ze az tak sie robi zle. Nie potrafie tego ogarnac.
Najbardziej rozwalilo mnie to,kiedy siedzi,juz po wszystkim.widze ze jakis skwaszony,pytam co mu jest? A on do mnie,naprawde jestem takim zlym ojcem? No szlag by to. Nie o to mi chodzilo,z Frankiem ma super kontakt i stara sie jak moze,nie moge miec do niego wątów o to. A on oczy szkliste i to pytanie. Rozwalil mnie na lopatki,totalnie...


wieczorna rozmiwa taty z synem;
Franeeeek nie daj sie bic baboom,musisz byc twardki a nie mietki...JAK TATUS

bardzo fajnie bylo,uwielbiam sie spotykac z mamami i ich dzieciaczkami,czlowiek moze wtedy troche normalnieje jak pogada,no i wyjdzie troche dalej niz zwykle. A ze spotykamy sie ostatnio z mamuskami dosc czesto to mozna powiedziec ze nastroj mam duzy lepszy,serio.
W czwartek jade do Iławy,maz jutro leci do Austrii,nie chce siedziec sama,pojade,nawkurzam sie na rodzinke i wroce,z radoscia,do swojego domu


Ahh.,no i znow zawitały bezsenne noce,jestem pewna ze to ząbale. Patrzac dzis na dziasla,lewa gorna jedynka wydaje sie byc pod ostrzalem jako pierwsza do wyjscia,tylko niewiadomo kiedy :]
-nic nie schudlas po ciazy (dziadkowie meza) - schudlam 23 kg od porodu no ale przeciez bie widac
-jest mu zimno(no tak chce zeby maly marzl)
-czemu on tak placze?rozpoescilas go
-dlaczego dajesz mu jedzenie w kawalkach?chcesz zeby sie udusil?(tak,oczywiscie,to moje marzenie ;-/ ,na nic tlumaczenie o blw)
-on ciagle chce do Ciebie,urodzilad mamisynka (no tak,oczywiscie)
-zaloz mu 2 kombinezony,na dworzu -5 stopni (moze od razu 10,babciu?)
-dam mu rosolu (na kilogramie miesa i kosci,doprawiony miliardem kostek,batalia i wojna bo matka nie chce dac dIecku jesc!!!!)
-co chwile pala w piecu(domek),ogolnie sauna solution i medical spa

-babcjaaaa djaaaa Flankowiii objaaadek bo niedobla matka daje niedobjeee amciu amciu (wtf?)
A poza tym zajebiscie.
Maly jest niespokojny,baaaardzo. Placze,jeczy,steka. W chwilach spokoju biega za mna w te i na zad. No i ciagle mowi dziadziadziadzia -_-
Jednak na miejscu,gdzie jest rodzina,jest lepiej. Chociazby z powodu pomocy nad malym... generalnie do marca sie nigdzie nie ruszam bo wyjezdzam w gory i obecnie musze drałowac po 2 razy w ciagu dnia na trening zeby sie jakos przygotowac,ale jak wroce bede jezdzila. Bedzie wiosna,tesciowie maja super ogrodek,maly juz zapewne bedzie chodzil bo...obecnie zaczyna sie samochodzenie ale jeszcze bardzo nieogarniete wiec zrobi krok i upada. Pomijam fakt ze 6 lutego skonczy 8 miesiecy (!) ,ale ten kto czyta moj pamietnik dobrze wie,ze Franek jest dosc wyrywny w swoich umiejetnosciach. Generalnie nawijka w stylu baba,dziadzia,tata stala sie chlebem powszednim. Na mamie zaczal jakis czas temu a teraz tylko wychodzi mu "mam" xD. Mozna to roznie rozumiec! Natomiast juz teraz oficjalnie moge rzec,ze zrobil sie wymuszaczem. Jak cos mu zabieram to w ryk,jak chce na rece to szarpie mnie za nogi i jak uciekam to zaczyna plakac. Nie jest to rodzaj swiadomego wymuszania,bo tego jeszcze zadne dziecko w tym wieku nie potrafi,to brocha nas rodzicow-ze tego nauczylismy. Ale szczerze,dla mnie nie czas na prostowanie takich spraw. Obecnie chce zeby byl szczesliwy ze wszystkimi zachciankami,jak zacznie kapowac conieco wtedy moge rozpoczac batalie.
Maz dojechal do nas w czwartek. Raaanyy...nie chce zapeszyc,ale chyba wyjazd i jego przemyslenia o ktorw prosilam poskutkowaly. W ogole relacja Franek-tata to na zasadzie mega symbiozy,widze roznice.
Nasze relacje hmmmm..cos na nowo"pyknelo",w piatek na sygnale kiedy maz usypial Franka ja wsiadlam w samochod i szukalam apteki zeby kupic tzw. Zabezpieczenie przed kolejnym potomkiem ktorego plany poczecia mamy na kolejny rok


Moi dwaj przystojniacy


Wesołych kochana <3
Spóźnione poswiateczne Wszystkiego najlepszego :)
Sliczna świąteczna foteczka !!! a jak sportsmen ?? pewnie szaleje ... pozdrowionka !!!
sliczny ten twój Franio :)