Spanie stało się dziwnie problematyczne, na rehabilitacji wrzask, rozszerzanie diety to męka, bo chciałaby jeść tylko owoce i muszę ją mocno przekonywać żeby zjadła coś innego. Dzisiaj to już w ogóle chodziłam i mruczałam przekleństwa pod nosem po nocy i jęczących 5 godzinach pod tytułem jestem głodna ale nie będę jeść i jestem śpiąca ale nie będę spać
Wydawało mi się, że nie lubi interakcji z innymi dziećmi, ale dzisiaj na rehabilitacji zaczepiała sama jakiegoś chłopczyka, więc chyba nie miała wcześniej humoru po prostu.
Krzesełko do jedzenia już złożone od jutra startujemy z blw, zobaczymy, może tak jej bardziej przypasuje?
Przedszkolanka - no i wykrakałaś Mąż mówi, że się go dzisiaj za kimono złapała, podciągnęła się i stała przez chwilkę. Chyba czas obniżać łóżeczko. Znów. A Zosia łyżeczką je dość chętnie nawet jak coś jej smakuje.
Przygoda z blw rozpoczęta, na pierwszy ogień poszła marchewka i brokuł. Zosia wniebowzięta rozsmarowywała tego brokuła po całym krzesełku. Parę razy nawet wsadziła coś do buzi. Głównie jadła to co ja jej do buzi wkładałam, ale to i tak ogromny sukces, bo dotąd wszystkie grudki wypluwała. Raz odgryzła zbyt duży kawałek marchewki i się troszkę zakrztusiła, ale ogólnie super sprawa, na pewno będziemy kontynuować, jutro może kalafiorek???
Zosia siedzi zawodowo. No i raczkuje, tylko powolutku, nie biega na czworaka, ale już jest przewaga nad pełzaniem. No i próbuje wstawać. Bardzo bardzo by chciała, ale nóżki jeszcze za słabe, więc nawet jak się podciągnie cudem to za chwilę jest bam! i siedzi.
Wczoraj u koleżanki zaczęła mówić babababa I oficjalnie stwierdzam że w mamamamam chodzi o mnie i uznaję, że moje dziecko mówi MAMA Częściej się śmieje na głos, można z nią bardzo fajne interakcje przeprowadzać, jest słodziutka i do schrupania
Włożyłam jej do łóżeczka podusię. Wiem. Nie powinnam itd. Ale czy to zbiegiem okoliczności, czy jednak nie, zaczęła porządniej spać. Tfu tfu, coby się jej nie odwidziało. Dzisiaj na przykład o 21:30 poszła spać, o 24 była pobudka na lulanie (bo już się bałam, że się przyzwyczaiła do jedzenia w nocy, ale nie. Jak nie jest głodna to nie chce) i o 4:20 poszłam do niej żeby jej wcisnąć cyca bo już za dużo mleka się zebrało.
A ten tydzień był pod znakiem kupowania fotelika. Bo nosidło już mi się nie podobało. Niskie, ciasne, ani to wygodne ani nosić jej już w tym nie ma potrzeby, bo dziewczyna siedzi sama i sama się przemieszcza. Bosszzzzzz co ja się naszukałam w necie, miliony stron, tysiące fotelików, jak już wybrałam przezajebisty to okazało się, że nie mamy możliwości isofixa zamontować. No i był problem. Bo ja zebrawszy do kupy wszystkie informacje dostępne dla śmiertelników stwierdziłam, że fotelik chcę tyłem. I odchylany. No i bez isofixa wobec tego że nie mogę. Już prawie się poddałam i kupiliśmy recaro young sport, ale jak zobaczyłam jak mała w nim pionowo siedzi, stwierdziłam, że absolutnie nie na teraz. No i rozpoczęły się poszukiwania. Koleżanki z forum podpowiedziały kindercraft coby i caretero scope. Ale oba foteliki nie miały testów (oprócz tych podstawowych co je dopuszczają do sprzedaży) i nie mogłam znaleźć fachowych opinii na ich temat. Potem jeszcze jedna koleżanka podpowiedziała joie stages. Miał w adac 3 gwiazdki za bezpieczeństwo, ale ogólnie 2 i też jeszcze mnie nie przekonał. Maxi cosi. Drogawo jak na maxi cosi. I w końcu odnalazłam britaxa first class plus i max way. Też drogie, ale opinie cudowne. No i max way miał skandynawski test plus, co już w ogóle ustawiło go w czołówce. Oczywiście były i droższe foteliki odpowiadające moim wygórowanym wymaganiom Ale 1500 za fotelik to już kosmos, jak macierzyńskiego dostaję raptem 1100... No i pojechałam. Zdecydowana na max way. W małej hurtowni nie było, pan specjalnie dzwonił do dużej, przejechałam pół miasta... jest, mój upragniony, wybrany i wymarzony... jest. Do dupy. Bo o ile kanapa nie jest zupełnie prosta to odchylenie w nim żadne. I co? I wróciłyśmy do domku z joie stages Zosia zadowolona całą drogę gadała i pluła sobie na tylnej kanapie, szczęśliwa, że nie ściska ją z dupy nosidełko i widzi świat w tylnej szybie Także obie jesteśmy zadowolone, bo ja to w ogóle psychol jestem i dwie noce nie przespałam rozważając wszystkie za i przeciw wszystkich fotelików. Co z resztą widać z tego super elaboratu
Teraz jeszcze chciałabym lekką spacerówkę...
Kolejną schizę łapię, bo mi się wydaje, że taka duża dziewczyna z niej już, że coś powinna łapać... A ona nie daje się niczego nauczyć. Na "nie wolno" reaguje zupełnie odwrotnie. Nie rozkminia ani papa, ani kosi łapki, ani brawo, ani kuku, ani nie chce niczego powtórzyć (np. pierdzenia ustami) ani nie reaguje na amam, ani na chodź do mamy. (w sensie nie że wszystko, ale chociaż jedną rzecz mogłaby ogarniać) Jedyne czego się nauczyła to to że nocnik = siusiu. (teraz czekam na siusiu = nocnik, ale to jeszcze się pewnie naczekam) Pewnie ma jeszcze czas i moja schiza jest jak zwykle bezsensowna, bo ogólnie fajna ta moja Zocha jest i widzę, że coraz bardziej kumata i może umie tylko nie chce
A jak sobie na początku mówiłam, że żadna Zocha, Zochun itp. Miała być Zosia, Sofi, Zosieńka, księżniczka. A gdzie tam, nie pasuje do niej i już. Jest Zochą, Goblinem ewentualnie Bzykiem
No bo kojarzycie Bzyka z brygady rr?
Ale dość biedzenia.
Zosia jest coraz sprytniejsza i coraz bardziej upierdliwa. Wyjmij mnie stąd. Wsadź z powrotem. Na ręce. Na ziemie. Usiąść. Wstać. Patrzeć na auta. Bawić się włącznikiem. Najlepiej wszystko naraz i wszystko wymaga wyłącznej uwagi i asysty matki, która w tym czasie pragnęłaby zrobić żarcie Odkurzam - lezie za odkurzaczem miałcząc. Wkładam pranie - próbuje zjeść moje kapcie. Ładuję zmywarkę - wsadza palce do kontaktu. Chciałabym śniadanie zjeść - już siedzi w drzwiach i memła gumowego klina w kształcie serduszka co to służy do tego żeby się drzwi nie zamykały. Wbrew pozorom i być może negatywnemu oddźwiękowi tego co napisałam jestem strasznie dumna i się cieszę. Że moje dziecko takie żywe, zdrowe, że taki odkrywca, że mamusia jej tak potrzebna. Wie gdzie patrzeć jak się pytam gdzie brum brum. Kojarzy że po baran baran jest buc Ostatnio nawet parę razy jej przypadkiem papa wyszło do teściowej A do tego że taki żywioł i kręcioł to na spacerach uosobienie spokoju. Siedzi prawie bez ruchu w wózeczku i sobie patrzy. Na świat, na ludzi, na wszystko. Aaaaa, bo nie pisałam - wózek mamy nowy. Joie spaceróweczkę, przodem do świata (trochę mi smutno że już nie widzę swojej ukochanej paszczusi) i Zosia jest bardzo zadowolona i ja też. Łatwo się prowadzi, jest leciutka, składa się jedną ręką
A wczoraj święto lasu - byliśmy u męża brata i bratowej. Co prawda pojechaliśmy tylko starszemu chłopakowi dać prezent z okazji urodzin, ale okazało się, że jest impreza i zostaliśmy trochę dłużej. W sumie nawet do Zosi odnosili się całkiem fajnie (bo między nami jest tylko taka poprawność polityczna) i dostała trochę zabawek i ciuszki, nawet bardzo ładne niektóre
No i coś co mi z głowy wyjść nie chce. Bratowa ma brata ciotecznego. Brat miał laskę, zrobili sobie dziecko, dzieckiem zajmuje się głównie mama tego brata. Bachor jest tragiczny. Tępy, rozpuszczony, niegrzeczny w cholerę. Ma jakoś 8 lat. Ukochany wnusio i synusio itp. i itd. Z laską się rozeszli, wczoraj się dowiedziałam, że laska zrobiła sobie drugie dziecko. Nazwała prawie tak samo jak pierwsze. I to dziecko też tej babce podrzuca. No i ten drugi jest najgorszy. Bo nie prawdziwy wnuk. Bo biedny starszy o młodszego zazdrosny. A takie fajne dziecko... Lat ma 4. Wygadany, inteligentny, niestety dojrzały nad swój wiek. No i starszy go leje, nikt go nie słucha jak coś mówi, jest taki przynieś wynieś pozamiataj. Ale młody sobie w kasze dmuchać nie da. Jak "babcia" mówi do niego że ma sobie iść i jej nie wkurzać to nad odchodne mówi jej, że jest stara i głupia No strasznie mi do gustu przypadł i tak strasznie mi go szkoda. Że ludzie tak krzywdzą dzieci psychicznie. Bo w sumie i ten straszy jest pokrzywdzony mimo, że taki rozpieszczany i ten młodszy jeszcze gorzej. A żeby było śmieszniej brat bratowej ma teraz laskę, która też ma dziecko, więc to już będzie 3 takich biednych maluchów Niektórzy ludzie nie zasługują na cud jakim jest dziecko...
Z jedzeniem raz lepiej raz gorzej, wczoraj wcinała mojej roboty placuszki z cukinii, dzisiaj rybkę z gerbera. A dlaczego? Bo się tak epicko osrała, że zamiast spokojnie wymyślać co tu zrobić na obiad dla niej i dla siebie zmobilizowała mnie do posprzątania gruntownego, więc już mi się dla niej gotować nie chciało. Zwłaszcza, że czasem zje chętnie, czasem wcale nie ruszy. I miałam nosa, bo ryby tylko kilka łyżeczek zjadła i się najadła, cwaniak mały. No i ogólnie chyba powoli idą dwa zębule naraz. Prawa dolna 2 i lewa górna 1, ciekawe który pierwszy...
Przedwczoraj też miałyśmy wypadeczek, wychyliła się na leżaczku tak, że przeważyła i padła na twarz a leżaczek na nią. Popłakała się strasznie, ale bardziej z żalu niż z bólu, bo ani śladu na buzi. A ja zamiast przeżywać, że krzywda się dziecku dzieje, to już po tym jak ją uratowałam i uspokoiłam doszłam do wniosku że sytuacja nawet zabawna była, gdyby miała więcej lat to chyba bym padła ze śmiechu jakbym zobaczyła moje dziecko upadające i nakrywające się leżaczkiem w ten sposób... Okrpna matka...
Byłyśmy ostatnio u koleżanki z bliźniakami. Rany jacy oni są leciutcy, sama przyjemność nosić, od mojego klocka już mi ręce i plecy odpadają... Rysiowi zabierała smoczka z buzi, Gabrysię pacała po główce (Rysio też, widocznie główka Gabrysi zachęca do takich akcji). Nawet fajnie się zachowywała, towarzyska dziewczyna Maluchy są 3 tygodnie młodsze od Zosi, według korygowanego wieku 4, Gabi całkiem ładnie sobie radzi, chyba niedługo zacznie raczkować, ale Rysio biedny chciałby więcej robić, a nie idzie mu i się trochę wkurza. W ogóle to moje dziecko to przy nich jak sumoka i aż dziwnie było patrzeć jak siadała, przechodziła gdzie chce i wstawała na nóżki, jakby była dużo starsza. A koleżance szczerze współczuję, bo mimo że szczęście podwójne, to roboty dwa razy tyle. I jak jęczą to oba naraz, albo na zmiany i ani chwili spokoju i ani chwili dla siebie I mówi, że gdyby nie to, że tak długo się o nich starali, to chyba by jej cierpliwości nie starczyło.
Przedwczoraj też miałyśmy wypadeczek, wychyliła się na leżaczku tak, że przeważyła i padła na twarz a leżaczek na nią. Popłakała się strasznie, ale bardziej z żalu niż z bólu, bo ani śladu na buzi. A ja zamiast przeżywać, że krzywda się dziecku dzieje, to już po tym jak ją uratowałam i uspokoiłam doszłam do wniosku że sytuacja nawet zabawna była, gdyby miała więcej lat to chyba bym padła ze śmiechu jakbym zobaczyła moje dziecko upadające i nakrywające się leżaczkiem w ten sposób... Okropna matka...
Byłyśmy ostatnio u koleżanki z bliźniakami. Rany jacy oni są leciutcy, sama przyjemność nosić, od mojego klocka już mi ręce i plecy odpadają... Rysiowi zabierała smoczka z buzi, Gabrysię pacała po główce (Rysio też, widocznie główka Gabrysi zachęca do takich akcji). Nawet fajnie się zachowywała, towarzyska dziewczyna Maluchy są 3 tygodnie młodsze od Zosi, według korygowanego wieku 4, Gabi całkiem ładnie sobie radzi, chyba niedługo zacznie raczkować, ale Rysio biedny chciałby więcej robić, a nie idzie mu i się trochę wkurza. W ogóle to moje dziecko to przy nich jak sumoka i aż dziwnie było patrzeć jak siadała, przechodziła gdzie chce i wstawała na nóżki, jakby była dużo starsza. A koleżance szczerze współczuję, bo mimo że szczęście podwójne, to roboty dwa razy tyle. I jak jęczą to oba naraz, albo na zmiany i ani chwili spokoju i ani chwili dla siebie I mówi, że gdyby nie to, że tak długo się o nich starali, to chyba by jej cierpliwości nie starczyło.
Zosia zaczęła reagować na "nie wolno!" powiedziane ostrym tonem. Odwraca się od rzeczy którą chciała, robi podkówkę i wybucha płaczem No ale nie tyka. Wszystkie dzieci tak robią, czy tylko moja tak rozpacza, że rodzice są niemili??
Fala ciąż nr 2 tu u nas, z każdej się cieszę jak z własnej No i też bym chciała... Nie że tak bardzo mi tęskno d brzuchola, rzygów itd. Tylko bym chciała żeby między maluchami była mała różnica wieku...
A zamiast śniegu? 12 stopni i słońce, oł jeah, wiosna idzie, tylko gdzie do jasnej ciasnej była zima?
Moi starzy przyjechali z rana i zostawili prezenty, a potem zwalili się w 1 dzień świąt. Jakby nie mogli po ludzku Wigilii z nami spędzić Za to przyszła ciocia z wujkiem z dzieciakami i było na prawdę miło. Zosia oczywiście dostała najwięcej prezentów Przy stoliku edukacyjnym tańcuje i strasznie się cieszy, lalce wsysa się w twarz, książeczki od razu "przeczytała", gąsienice oglądała bardzo uważnie, w sukieneczce od moich starych wystąpiła od razu na Wigilii, inne ciuszki jeszcze trochę za duże, będą na później. Za to dziadkowie się nie popisali i kupili wielką paczkę pieluch 3, jak my już od dawna 4 nosimy, a nawet 4+ Ja dostałam zestaw do robienia paznokci, perfumy i kosmetyki, mężu kosmetyki i kombinerki Zrobiliśmy w prezencie kubki i kalendarze i zostały odebrane bardzo pozytywnie Potraw nie było zbyt dużo, uszka, pierogi, śledzie, ryba po grecku i sałatka plus dużo ciast. Ja zrobiłam dwa, ciocia jedno, a babcia z teściową nakupowały jeszcze, bo "po co to piec"
Ogólnie dość męcząco jak dla mnie, ale Zosia dzielnie zniosła i spała jak zazwyczaj, czyli nie za fajnie. 3/4 pobudki i to niestety zanim do niej dojdę jak się obudzi to już sterczy w tym łóżeczku i się gapi, więc potem dłużej zasypia. Długa drzemka powróciła do łask, zniknęła tylko po to żebym się nie wyrobiła ze wszystkim I tylko rozpaczam, bo nikt mi nie zrobił zdjęcia z córeczką w Wigilię Może kuzynka swoim aparatem. Na naszym jest z mężem, z teściową, z kuzynką, a ze mną nie
W pierwszy dzień przyszedł chrzestny Zosi, kupił jej projektor z muzyczką i ręczniczek i spędził z nią całkiem sporo czasu. Potem zwaliła się moja rodzina i znowu mnie wymęczyli. Ale za to w pewnym momencie udało mi się zajrzeć do paszczy mojego goblina i okazało się, że górne jedynki się już przebiły, są dziurki, a teraz już nawet całkiem porządnie widać ząbki.
W drugi dzień pojawiły się już ząbki i było spokojniej, wieczorkiem poszliśmy na spacer patrzeć na ozdobione domki, Zosia uwielbia światełka, więc spacer był bardzo miły.
Dzisiaj byliśmy u starych znajomych teściowej, byli zachwyceni małą, ona nimi też, aż zaczęła być śpiąca i odwaliła koncert ;)Pojechaliśmy też do sklepu, chciałam kupić spodnie, wróciłam z leginsami Żal mi kasy na ciuchy dla siebie, wolę coś kupić Zosi...
Jutro niestety mąż wraca do pracy A po południu wpadają znajomi z maluchem i mają dać Zosi jakieś zabawki którymi Witek się już nie bawi.
Chętnie bym poszła gdzieś na sylwestra ale bez szans, Zosia za często się budzi żeby ją z kimkolwiek zostawić, poza tym nie umiałabym się dobrze bawić, co chwilę bym się martwiła, czy wszystko ok, skapcaniałam do reszty już chyba...
Moi starzy przyjechali z rana i zostawili prezenty, a potem zwalili się w 1 dzień świąt. Jakby nie mogli po ludzku Wigilii z nami spędzić Za to przyszła ciocia z wujkiem z dzieciakami i było na prawdę miło. Zosia oczywiście dostała najwięcej prezentów Przy stoliku edukacyjnym tańcuje i strasznie się cieszy, lalce wsysa się w twarz, książeczki od razu "przeczytała", gąsienice oglądała bardzo uważnie, w sukieneczce od moich starych wystąpiła od razu na Wigilii, inne ciuszki jeszcze trochę za duże, będą na później. Za to dziadkowie się nie popisali i kupili wielką paczkę pieluch 3, jak my już od dawna 4 nosimy, a nawet 4+ Ja dostałam zestaw do robienia paznokci, perfumy i kosmetyki, mężu kosmetyki i kombinerki Zrobiliśmy w prezencie kubki i kalendarze i zostały odebrane bardzo pozytywnie Potraw nie było zbyt dużo, uszka, pierogi, śledzie, ryba po grecku i sałatka plus dużo ciast. Ja zrobiłam dwa, ciocia jedno, a babcia z teściową nakupowały jeszcze, bo "po co to piec"
Ogólnie dość męcząco jak dla mnie, ale Zosia dzielnie zniosła i spała jak zazwyczaj, czyli nie za fajnie. 3/4 pobudki i to niestety zanim do niej dojdę jak się obudzi to już sterczy w tym łóżeczku i się gapi, więc potem dłużej zasypia. Długa drzemka powróciła do łask, zniknęła tylko po to żebym się nie wyrobiła ze wszystkim I tylko rozpaczam, bo nikt mi nie zrobił zdjęcia z córeczką w Wigilię Może kuzynka swoim aparatem. Na naszym jest z mężem, z teściową, z kuzynką, a ze mną nie
W pierwszy dzień przyszedł chrzestny Zosi, kupił jej projektor z muzyczką i ręczniczek i spędził z nią całkiem sporo czasu. Potem zwaliła się moja rodzina i znowu mnie wymęczyli. Ale za to w pewnym momencie udało mi się zajrzeć do paszczy mojego goblina i okazało się, że górne jedynki się już przebiły, są dziurki, a teraz już nawet całkiem porządnie widać ząbki.
W drugi dzień pojawiły się już ząbki i było spokojniej, wieczorkiem poszliśmy na spacer patrzeć na ozdobione domki, Zosia uwielbia światełka, więc spacer był bardzo miły.
Dzisiaj byliśmy u starych znajomych teściowej, byli zachwyceni małą, ona nimi też, aż zaczęła być śpiąca i odwaliła koncert ;)Pojechaliśmy też do sklepu, chciałam kupić spodnie, wróciłam z leginsami Żal mi kasy na ciuchy dla siebie, wolę coś kupić Zosi...
Jutro niestety mąż wraca do pracy A po południu wpadają znajomi z maluchem i mają dać Zosi jakieś zabawki którymi Witek się już nie bawi.
Chętnie bym poszła gdzieś na sylwestra ale bez szans, Zosia za często się budzi żeby ją z kimkolwiek zostawić, poza tym nie umiałabym się dobrze bawić, co chwilę bym się martwiła, czy wszystko ok, skapcaniałam do reszty już chyba...
I zapomniałam napisać, że robi kroczki. Wcześniej spadała kontrolowanie na tyłek, przeczworakowywała tam, gdzie chciała i wstawała jeszcze raz. A teraz zaczyna przesuwać się w pionie. I dalej ryczy jak ją facet na ręce weźmie Na chrzestnego to prawie w histerię wpadła...
Na sylwestra poszliśmy na chwilę do znajomych. Przebraliśmy się dość nieudolnie za Adamsów W każdym razie Zosi banda przebranych ludzi przypadła do gustu, tylko już późno było to szybko zaczęła marudzić. Nowy rok przywitałam siedząc u niej w pokoju i patrząc czy jej wybuchy nie budzą
Za trzy dni kończy 9 miesięcy. Siedzi, raczkuje, wstaje przy meblach, chodzi przy meblach i za rączki, 3 razy stanęła bez trzymanki, rusza się jak słyszy muzykę, nie mówi nic Znaczy się idą jakieś babababa, mamamam, bable i różne kombinacje, ale tak, żeby po prostu powiedziała mama czy powtórzyła cokolwiek to nie... Papa czasem zrobi jak jej niechcący wyjdzie, kosi łapki dalej nie, jak tylko się ją chwyta za rączki to się podciąga do wstawania Przytula się. To chyba największy krok w przód. Jak jej źle, jak jest zmęczona i biorę ją na ręce to się wtula we mnie i zasypia, albo chociaż chwilkę się przytula i leci dalej łobuzować Jak jej się zachce to potrafi podać komuś to, co trzyma. Mamy taką zabawę, ja pcham ciuchcię w jej stronę, ona ją podnosi i mi podaje Chciałam ją odstawić od piersi, ale katar nam pokrzyżował plany no i ta wysypka...
Zrobiło się tragicznie zimno, nie mogę wychodzić z nią na spacery
Postanowienia na nowy rok?
Zdać licencjat. Znaleźć pracę na popołudnia. Być lepszą mamą dla Zosi. I marzenie - zajść w 2 ciążę... A w czerwcu ślub przyjaciółki - będę świadkową
Noc przeszła w miarę bezboleśnie. Za 1 razem wzięła tylko kilka łyków z butelki, a za 3 już w ogóle nie chciała. W dzień ogólnie jest w stanie obyć się bez piersi, dostawała tylko żebym nie musiała odciągać, staram się jednak dawać w innych momentach niż zawsze a wtedy co zawsze była pierś cisnąć butlę. Niestety niezbędny jest tata, ode mnie butli nie weźmie. Piszę butla, ale mam na myśli kubek niekapek Butla to samo zło przecież
Robi się taką rozumną istotką... Ostatnio wypatrzyła coś pod fotelem, to się położyła i sięgnęła rączką. Dzisiaj jak przekładała zabawki między rączkami to jedną spokojnie odłożyła zamiast po prostu ją puścić jak dotąd. Jak ustawię jej figurki to często próbuje je brać powoli do rączek żeby ich nie porozrzucać Czasem wie co to lala, czasem wie co to oczko, czasem ma wszystko w nosie, więc bardzo trudno jest określić co faktycznie wie, a co wyszło przypadkiem. Tańcuje do muzyki, szaleniec jeden, no taka pocieszna jest że aż strach. Dzisiaj zawzięcie gadała mamama, mememe, nenene, bababa, buba i bardzo dużo różnych rzeczy, prawie, że dialogi prowadziła.
Dolnych dwójek ani widu ani słychu a wydawało mi się, że będą szybciej niż górne 1. A tu psikus, górne jedynki są i nawet przebiła się górna 2 prawa. Kiedy? Dzisiaj? Wczoraj? Chyba tak, bo zajrzałam do paszczy a tam już kawałek białego ząbka wystaje. Ale zaczęła robić najstraszliwszą rzecz - zgrzyta tymi zębolami i tak jakby strzela nimi sobie. No skręca mnie na wszystkie strony bleeeeh straszny dźwięk. Mało tego jest gorszym gryzoniem niż nasz niestety nieżyjący już króliś! Dzisiaj obgryzła farbę z bombki i piankową piłeczkę. Muszę zacząć mocno uważać co jej daję do "potrzymania"...
A ja jestem mistrzem robienia tragicznego hybrydowego manicure Że lewą to ja rozumiem, ale że prawą ręką nie mogę prosto pomalować to już szczyt wszechświata...
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2016, 23:00
Skończyła dzisiaj 9 miesięcy. No taka jest duża już... I z jednej strony bardzo czekam na wszystkie jej postępy i jestem niesamowicie dumna, a z drugiej co chwilę chcę zatrzymać czas. Rozpływam się nad nią, jaka jest śliczna, jaka słodka, a jej uśmiech kruszy nawet najzatwardzialsze serca
Dzisiaj taka sytuacja. Wychodzę z pokoju, Zocha łobuzuje. 5 minut później wracam, patrzę i co widzę? Bzykol mój wysunął sobie szufladę spod łóżeczka, wywalił zawartość i wlazł do środka i tak sobie siedział. Spryciara mała
Rozgadało się toto, wyspryciło strasznie. Wie gdzie jest bzz bzz na stoliku edukacyjnym, czasem pokaże oczko lali, znajdzie hau hau w książeczce. No i tańcuje do melodyjek Coraz częściej śmieje się na głos i kuca bez trzymanki
Naciska przyciski kciukiem A ostatnio zaczęła używać też palca wskazującego i pokazuje gdzie lala ma oko (niestety według Zosi oko ma tylko lala, inne zabawki już nie ) albo włącza i wyłącza światło wszędzie
Tatuś wrócił do pracy po dłuższym wolnym, eh za dobrze mi było Ale dzisiaj z rana zrobił numer iście popisowy. Budzę go żeby zrobił Zosi mleczko, on mówi ok i idzie robić, ja idę bujać goblina, żeby się nie rozbudził. Po dłuższym czasie odgłosów z kuchni przynosi mi mleko zrobione z 3 miarek i 150ml wody i wylewa mi na nadgarstek wrzątek Mówię, że za gorące, na co się niemal obraża i stwierdza że trudno i sobie idzie (a mleko robił już dużo razy i pierwszy raz taki epic fail) Mój mąż z rana
Mąż zawiesił nowy zegar, Zosia była nim tak strasznie zafascynowana, że teraz już wie gdzie jest tik tak i mało tego klika buzią do rytmu tik tak tik tak jak ktoś tak powie to ona klikaniem powtarza
A ja może będę miała fajną pracę, kto czyta niech trzyma kciuki
gratulacje dla malej! a BLW to swietna sprawa i duza frajda dla dzieci, mam nadzieje ze u was tez tak bedzie. daj znac!
Super,gratuluję siedzenia :) do stania to jest moment! A co do jedzenia to trzymam kciuki,może jak z łyżeczki nie lubi to z ręki zje? Chlebek z masełkiem albo banana? Moja jak łyżeczka bee to ją palcami karmię :)
Tomek juz siedzi sam od jakiegos czasu a co do siadania to tez ostatnio w ciagu kilku dni sie tego nauczyl :) w lozeczku tez sie podciaga i ma ubaw z tego po pachy ;D niedlugo to oni juz beda biegac eh ;p