Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki ciążowe Na drodze do szczęścia, czyli aniołki i cała reszta - po fioletowej stronie
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››
WSTĘP
Na drodze do szczęścia, czyli aniołki i cała reszta - po fioletowej stronie
O mnie: 27 latka, od dwoch lat mężatka, mama aniołka, która od zawsze marzyła o gromadce dzieci
Moja ciąża: wybłagana, wymodlona, wyczekiwana, najwspanialsza, wbrew wszystkiemu, mogłabym tak długo... Dla mnie jest po prostu cudem...
Chciałabym być mamą: która przyjaźni się ze swoimi dziećmi i daje im wszystko czego potrzebują
Moje emocje: radość, spelnienie, zachwyt i niedobor cierpliwosci ;)
Przejdź do pamiętnika starania i przeczytaj moją historię starania się o dziecko

26 sierpnia 2014, 20:12

4t1d
Od dwóch dni miałam wątpliwości. Przedłużył mi się okres? Chwilę temu test negatywny... Objawy ewidentnie miesiączkowe. Tylko temperatura wysoka... Wbrew wszystkim wątpliwościom poszłam na betę.
Wczoraj wieczorem już mocniej zaczął mnie boleć brzuch, temperatura poleciała w dół. Było po wszystkim. Rano wstałam, papier lekko brązowy. Pomyślałam "po co mam iść po ten wynik? Już wszystko wiadomo, zaraz się cholera rozkręci i tyle". Ale poszłam. Mając nadzieję, że beta pokaże chociaż koło 10, żebym wiedziała, że cokolwiek się zadziało, nawet jeśli się nie udało. Wchodząc do przychodni byłam pewna, że znowu zobaczę <1. Odebrałam tę kartkę i ze zrezygnowaną miną spojrzałam na wiadomy mi wynik. Zamrugałam. 140? Może nie moje? Ale nie... Moje. Ale jak to? I nagle zaczęłam płakać ze szczęścia, miałam ochotę wyściskać wszystkich ludzi po drodze. Wariatka :p Przeszłam przez pół miasta, nagle wszystko inne straciło na ważności. Zadzwoniłam do gina, bo posiadam jedynie duphaston 1 opakowanie, a miałam od początku brać luteinę i jeszcze te pseudoplamienia... Pogratulował, powiedział, że wkręci mnie jutro z rana i wystawi receptę. Poszłam do Rossmana, kupiłam test ciążowy Pink, poszłam do Pepco, kupiłam małą czapeczkę i smoczek, zapakowałam w ozdobne pudełeczko i schowałam w domu. Taki zestaw otrzymał mój mąż, mówiąc, że nie lubi takich prezentów bez okazji, jak wróciliśmy od mechanika. Przez chwilę patrzył do środka, w końcu do niego dotarło. "Na prawdę?" spytał. Nie, ktoś inny mi nasikał na test i postanowiłam zrobić głupi dowcip. Co za durne pytanie :P "Nikomu nie mówimy" zastrzegł od razu.
Nie wiem jak to będzie wyglądało teraz, miałam zaraz rozpoczynać pracę, a co najmniej poszukiwania, skończyć licencjat, co pewnie akurat się uda,no ale w moim przypadku czekanie to najgorsza opcja... Więc tylko się cieszę, a pieniądze... Cóż... Jakoś będą musiały się znaleźć. O ile oczywiście będzie wszystko dobrze. Musi być! Musi! Musi! Musi! Nie przeżyję drugi raz takiego zawodu, choć już teraz podchodzę z większą rezerwą. Tyle się naczekałam... Wiem, że inni czekają dłużej, ale dla mnie to i tak był kawał czasu. I mam tylko nadzieję, że nikomu nie zrobiło się przykro, jak zobaczył tą moją małą zieloną kropkę. I że ta kropka już zostanie. Na zawsze :*

27 sierpnia 2014, 10:12

Dziękuję za wpisy, aż się robi milej na duszy z takim wsparciem :*
Dzisiaj od rana plamień mniej, temperatura wyżej, ale może to zasługa duphastonu? Nie wiem. Byłam po receptę na luteinę, mam dwa opakowania, do odebrania kolejne dwa. Zrobiłam powtórkę bety, progesteron, tsh. Oby było dobrze.
Nagle tak dobrze mi się wstaje z rana :) Tak cudownie z tą świadomością, że dostałam kolejną szansę. Z ciekawych rzeczy, przedwczoraj zamówiłam sobie gorącą czekoladę (uwieeeelbiam :)) była ohydna. Kwaśna. Nie wiedziałam jeszcze, że jestem w ciąży, więc zwaliłam na czekoladę :P Dzisiaj posmarowałam usta błyszczykiem. Tragedia. Smakował... nie wiem, gazem? Czy to w ogóle możliwe? :D Już nie wspomnę o tym jak okrutnie pachniał mój mąż po piwie. No ale na czekoladę cały czas mam straszną ochotę, wcinam karmelową milkę na potęgę.
Ze złych rzeczy - drapie mnie w gardle... Obym się nie rozchorowała :( Taką suchość straszną czuję, a przy tym jakaś wydzielina głupia :/ Nie wiem. W poprzedniej ciąży byłam chora na gardło 3 razy w ciągu dwóch miesięcy, nie chcę powtórki :((

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2014, 21:24

28 sierpnia 2014, 10:30

No i jestem chora. Jak zwykle ten sam zasrany wirus w gardle. Boli tragicznie, ledwo mówię. I strasznie się boję o Kruszynkę :( Wtedy mi jeden lekarz zasugerował, że może ciąża przez te wirusy się przestała rozwijać. No ale co ja mam zrobić? Jak natychmiast mi spada odporność i łapię wszystko? Musieliby mnie zamknąć w szpitalu w izolatce. A za dwa dni ślub znajomych :/ Mąż chyba pójdzie sam...

No i znalazł się winowajca. Teściowa chodzi po chacie i smarczy, a nic się nie przyznała, że jest chora. Dzwoniłam do lekarza, mogę brać to co mam w domu i umówiłam się wstępnie na wizytę na 12 września. Belly twierdzi, że wtedy powinno już być widać serduszko :D On proponował 18, ale chyba bym nie wytrzymała tak długo bez podglądania Kruszynki mojej naukochańszej :) A tak, za dwa tygodnie zobaczymy się po raz pierwszy :* Trzymaj się Kruszynko! Mamusia nie może się już doczekać :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 28 sierpnia 2014, 18:40

29 sierpnia 2014, 14:39

4t4d
Choroby ciąg dalszy, w nocy spało mi się tragicznie :( Ale zmusiłam męża żeby ogrzał łazienkę, więc w końcu wzięłam porządną, długą kąpiel i jest dobrze :)
A teraz coś czego nie cierpię i nienawidzę. Otóż co rano staram się coś zjeść, zazwyczaj są to płatki śniadaniowe. Wobec tego zaopatrzyłam się w dużą pakę, a w lodówce znalazły się dwa mleka. Więc, nie cierpię i nienawidzę wyżerania mojego mleka! Zawsze zostawią mi na dnie, jak do kawy, a ja nie piję kawy! Tak trudno jest zrozumieć, że nie jadam praktycznie nic innego na śniadanie? Jak takie im (mężowi i teściowej) potrzebne koniecznie do kawy, niech sobie kupią własne! I nici z mojego pożywnego śniadanka, wcisnęłam monte i kawałek kalafiora i siedzę niezadowolona, bo chora i do sklepu przecież nie pójdę :/ Pogryzłabym.
Z półpozytywów - udało mi się umówić do mojego gina jednak na 11 września, czyli 6t3d, mam nadzieję, że już wszystko będzie tam gdzie trzeba :)
Chciałam się też umówić do endokrynologa, ale takie rzeczy to nie na tym świecie. Otóż, żeby się dostać do pani, która raczy być w przychodni 3 razy w miesiącu(!) potrzeba mieć skierowanie od innego lekarza. Cudnie. Dlatego też sama póki co zwiększyłam dawkę z 50 do 75 i za tydzień to skontroluję, bo moje tsh robi sobie ze mnie żarty. W maju było 1,9. Super. W lipcu już 3,6! Na tej samej dawce. Owszem, czasem zapomnę o tabletce, nawet 2 pod rząd, ale zawsze tak było... Zbadałam jeszcze raz na początku sierpnia,pilnując zawzięcie niezapominania o tabletkach, spadło do 2,7. Nadal lekko za dużo, ale ok. Ale teraz jak robiłam powtórkę bety było już 3,8! Po dwóch tygodniach! Czy to jakiś żart? To może tak skakać? Wobec tego dawka zwiększona, a na jutro jestem umówiona do lekarza, żeby dostać to skierowanie, potem muszę zadzwonić i mnie wcisną do endokrynologa. No bo rośnięcie rośnięciem, ale takie skoki chyba nie są normalne... Jak nie urok to sraczka :P
A w ramach focha i buntu, nie robię dzisiaj obiadu. Zamawiam pizzę i mam wszystko w nosie :D
No i jeszcze piesek, którego znalazłam 4 dni temu, znalazł swój zgubiony domek :) Na szczęście, bo doprowadzał nas do rozpaczy ciągłym wyciem nocnym...

30 sierpnia 2014, 23:30

Jutro kończymy 5 tydzień, w poniedziałek zaczynamy 6. Siedzę sama, nadal chora, choć gardło boleć przestało, ale mam zatkany nos i nie wiem jak zasnę, bo przez usta oddychać nie umiem przy zasypianiu. Przepraszam za dosadność, ale tak smarczę, że aż mi krew z nosa zaczyna lecieć, kropelków brak, a mężu na weselu :( Już próbowałam zrobić inhalację z szałwi (do kitu), wsadziłam nawet czosnek w nos (zły pomysł przy podrażnionej śluzówce) i nic, dalej nie mogę oddychać. Stresuję się strasznie tą chorobą nadal, absolutnie nie wiem czego mam się spodziewać, chyba dla spokoju zrobię betę jeszcze raz w pon i w śr?
Królik strzelił focha na wymieniony pelecik i siedzi w misce czubek jeden :D
AAAAAA, mam za dużo czasu na rozmyślanie nad wszystkim. Od 5 dni wiem o ciąży, z tego dwa pierwsze plamiłam, a teraz już trzeci jestem chora! Królestwo za turbo bolące nie do dotknięcia cycki i rzyganie, ciągłe zmęczenie i bezsenność. Ktoś chce oddać? Z przyjemnością się zamienię, bo to martwienie się ciągłe sprawi, że zaraz zwariuje!

1 września 2014, 10:45

5t0d
Zdenerwowałam się strasznie, do żadnego lekarza się nie dostałam, progesteron mój zaginął w akcji, dentysta znów przełożony przez dalszą chorobę. Znów mam ochotę wszystkich pogryźć. A pogoda taka, że szkoda gadać. Jeszcze męża zaraziłam i zamiast pójść do pracy zaległ w łóżku. Powiedzcie mi jak mam się dostać do endokrynologa, skoro potrzebuję natychmiast, a oni mi mówią "za miesiąc". Otóż za miesiąc mnie nie urządza! Dobrze, że chociaż betę udało mi się zrobić bez problemu, mam nadzieję, że zakończy moje zamartwianie. Pewnie jeszcze w środę powtórzę dla 100% pewności.

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 września 2014, 11:56

6 września 2014, 21:22

5t5d
Czas leci. A ja bym już chciała wiedzieć, że z moją Kruszynką jest wszystko w porządku. Czekam na to usg i na dobre wieści. Na to, że jest serduszko. Żebym mogła zacząć mówić wszystkim, że jestem w ciąży. Żebym mogła zacząć za jakiś czas urządzać pokoik dla Żabci. Żeby mi się chciało więcej rzeczy. Póki siedzę zawieszona w niepewności, siedzę i nic nie robię, bo nic mi się nie chce. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby się okazało, że coś jest nie tak... Więc musi być dobrze. Nie ma innej opcji.
Od dwóch dni przeszła choroba, pojawiły się mdłości - chciałam to mam :D Mało co chce mi się jeść. Słodkim pluje. Kwaśne/Słone/Pikantne. A jeszcze chwilę temu się zajadałam czekoladą :P
Stresuje mnie to, że nie uczę się do egzaminu, a jednocześnie absolutnie nie mam weny. Nie i już!
5 dni do wizyty, 14 do egzaminu, pojutrze zaczynamy 7 tydzień. Już?? Dopiero??

11 września 2014, 17:53

6t3d (6t2d)
Moje Maleństwo, Bąbelku kochany... Dzisiaj widziałam jak bije ci serduszko. Cudowne uczucie, wiedzieć, że żyjesz. Do tatusia w końcu dotarło, że będziesz, przeżywa teraz jak mrówka okres :) 4,2mm szczęścia mieszka sobie w moim brzuchu, a nudności i wymioty mam jakby mieszkało tam 4,2kg :P Ale teraz już wszystko jest nieważne. Będziesz. Jesteś. Żyjesz. A ja? Jakoś dam radę na rosole :)
No i mam założoną kartę ciąży i muszę zrobić badania, chyba połowę krwi mi wyciągną na to wszystko :P Następna wizyta - za 4 tygodnie. Chyba, że skusimy się wcześniej na nfz...

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 września 2014, 17:54

14 września 2014, 22:03

6t6d
Jutro zaczynamy, a właściwie kończymy 7. Rety, ale to moje dziecię już duże :)
Dzisiaj był wielki dzień - mówienia rodzicom, że zostaną dziadkami. Zostałam wyściskana i wygratulowana. Nawet babcia się ucieszyła, chociaż myślałam, że przyjmie to raczej sceptycznie, natomiast dziadek, po którym spodziewałam się większego zaangażowania skwitował to "aha" :P No cóż. Dla moich rodziców to pierwszy wnuk (wnusia! zdecydowanie wnusia! no chyba, że mnie intuicja myli :P), dla teściowej już 3, ale myślę, że i tak będzie ulubiony :D Zwłaszcza, jeśli będzie dziewczynką, bo teściowa ma dwóch synów, a tamten też ma dwóch synów ;) Ustaliliśmy, że w grudniu rozpoczynamy remont. Będziemy robić pokoik dla mojego (no, dobra... NASZEGO) cudownego szczęścia, bo akurat mój tata będzie na dłużej w kraju to chętnie pomoże. Oj, czeka nas trochę zabawy, ale ja się już nie mogę doczekać :) Będę miała brzusio na Boże Narodzenie :D Żeby tylko wszystko było z nim w porządku, żeby rozwijał się zdrowo i urodził się donoszony i mógł potem mieszkać w swoim ślicznym pokoiku i budzić mamę po 10 razy w nocy <3
Od dwóch dni nie wymiotuję, chociaż nudności zostały (na szczęście, bo zaraz bym leciała do lekarza sprawdzać co jest :P ) i coraz wyraźniej czuję, że jak te objawy 1 trymestru miną, to nie będę chodzić dumna jak paw, tylko unosić się nad ziemią ze szczęścia :)
Dziewczyny, czy Wam też Maleństwo wysysa mózg? Bo tak nie ogarniam... :D

23 września 2014, 00:10

8t0d
Meldujemy się na początku 9 tygodnia.
Wymioty póki co przeszły, mdłości coraz mniejsze, nawet jadłowstręt mija :)
Czasami strasznie kłuje mnie w brzuchu, więc wybraliśmy się na kontrolę. Prawdopodobnie takie odczucia daje moja endo, więc wszystko jest w porządku.
Jeśli chodzi o Bąbla - ma już 16mm, rośnie jak na drożdżach! Serduszko bije przepięknie, nawet dane nam było tym razem posłuchać, pracuje jak dobry motorek :) Wyglądem przypomina maleńką jaszczureczkę :D Wszystko jest dokładnie tak, jak powinno być, jestem przeszczęśliwa :D Nawet dostaliśmy zdjęcie :)
Jak się w końcu ogarnę to może uda mi się coś wrzucić w pamiętnik...

29 września 2014, 19:38

No i dotarliśmy do 9t0d :)
Przyszła dzisiaj moja pieeeenkna poducha ciążowa do spania :D Zawsze chciałam mieć taką, ale nie było pretekstu ;>
Od trzech dni lekkie plamienia na jasno brązowo/beżowo, wizyta u lekarza 7.10, a samopoczucie lepsze :) Tylko czemu mi tak strasznie zimno cały czas????
Zaczynam w końcu jeść zdrowiej, jadłowstręt niemal całkiem minął :)
Z ciekawych rzeczy, panie w aptekach:
-Dzień dobry, czy jest coś na zaparcia...(tu nie zdążyłam dokończyć, bo oczywiście, że jest i pani pełna werwy pyta natychmiast)
-Dla dorosłych? Dla dzieci?
-Dla kobiety w ciąży... (uśmiech momentalnie zastępuje konsternacja i zatroskany wyraz twarzy)
-Oj... No nie wiem...
I niemal z każdym lekiem ta sama bajka :) No apteki to na nas nie zarobią :P

8 października 2014, 01:37

10t2d
Po wizycie. Dzidziuś - 3,5 cm, ładnie pikające serduszko, machał, wierzgał, no coś cudownego, jest coraz bardziej ludzki, coraz bardziej realny, coraz bardziej oddzielny, a ja jestem coraz spokojniejsza, że wszystko z nim w porządku :) Natomiast mamusia - 2kg w dół od poprzedniego ważenia, oprócz tego badania w porządku, wychodzi na to, że nigdy nie przechodziłam toksoplazmozy, różyczki mam nie badać, bo się już od tego ponoć odchodzi, bo i tak nie ma lekarstwa, a w ogóle mogłam być szczepiona... Nie wiem, nie wnikam, skoro tak mówi, chyba wie lepiej :) Mam zbadać antyciała(?) bo jestem - a mąż +, ale też nie wiem czy już, czy dopiero później...
Brzuch rośnie, niedługo będę mogła myć pępek w nigdy wcześniej niedostępnych miejscach :P
Pytałam o szczepienie na grypę, lekarz mówi, że nie ma sensu, że to dla starych albo z upośledzonym układem immunologicznym, że szczepionka jest tworzona na chybił i trafił i nie ma gwarancji, że zabezpieczy, a sama w sobie może być szkodliwa.
Dostałam propozycję badań prenatalnych. Wcześniej chciałam, teraz nie wiem. Trochę rozbija się to o kasę, bo 350zł to nie mało, a zostały 3 tygodnie żeby móc je wykonać. Muszę to gruntownie przemyśleć...
No i piękna wiadomość - mogę odstawiać luteinę :) Może przejdzie mi resztka dolegliwości I trymestru :)
Aż z całej tej radości obejrzałam dzisiaj Zakochanego Kundla, tak za mną chodziła ta bajka już z tydzień :) Jak dziecko będzie małe, będziemy puszczać baje disneya i oglądać namiętnie :D

16 października 2014, 01:00

Co prawda jest już po północy...
Ale chciałam tylko napisać, że pamiętam o Tobie, moje kochane maleństwo. Pamiętam o tym, że od 3 miesięcy byłabym już mamą w pełnym wymiarze. Twoje odejście położyło się cieniem na tym cudzie, który przeżywamy obecnie... Ale to nie Twoja wina. Ani nasza. Niczyja. Mam nadzieję, że tam, gdzie teraz jesteś nie ma smutku ani tęsknoty. Że jesteś szczęśliwe, moje kochanie, że masz swoje złote skrzydełka i że otacza Cię jedynie wszechobecna miłość. Nie mam pojęcia czy jesteś chłopcem czy dziewczynką, przykro mi, bo pozostałeś bezimienny aniołku. Ale mama o Tobie pamięta. Kocha Cię tak samo, jak w dzień kiedy dowiedziała się, że będziesz i tak samo, jak w dzień, kiedy dowiedziała się, że nigdy Cię nie zobaczy. Ale to nie prawda, piszę głupoty. Ty już mnie widzisz. I na pewno kiedyś się spotkamy. A tymczasem opiekuj się tym skarbem, który noszę teraz pod sercem... Ślę buziaki na Twoją chmurkę :)
Mama

23 października 2014, 00:29

Dziś 12t3d
Dwa dni temu mieliśmy usg prenatalne. Maleństwo ma 6cm, wszystko wygląda prawidłowo. Było takie grzeczne... Dało się pooglądać z każdej strony :) No i z tego oglądania na dzień dzisiejszy wyszło, że jest DZIEWCZYNKĄ :D Teściowa i babcia zachwycały się zdjęciami. Każdy, kto je widział komentował, że jak to teraz wszystko widać na tym usg, aż niemożliwe :) No i mam płytkę z filmikiem <3
Powoli wchodzimy w II trymestr, samopoczucie dzisiaj zdecydowanie lepsze niż przez ostatnie tygodnie. No iiiii (werbel) mam 1,5kg na plusie. Uff. Jeszcze 1kg i wrócę do normalnej wagi.
No i już dopada mnie szał. Już bym jej wszystko pokupowała, już wymalowała pokoik, już kupiła sobie ciuchy ciążowe, choć normalne się z tyłka jeszcze zsuwają :P A jakiś czas temu zauważyłam, że pies zaczął mnie pilnować... Skubany, wyczuł :) No i zaczyna się era macania brzucha... Bo ja zawsze wklęsła byłam, a tu taka kulka zaczyna wystawać, że kusi widocznie... Czasem się czuję nieswojo, a czasem aż rozpiera mnie radość kiedy ktoś tak chce nawiązać kontakt z Bąbelkiem (bo mam szczerą nadzieję, że tylko i wyłącznie dlatego mnie tak macają :P )

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2016, 21:35

4 listopada 2014, 00:49

AAAAaaaaaaaaaaaaaaa!
Właśnie stuknęła nam 100 :)
100 dni ciąży liczone od ostatniej @ :)
Podsumowanie?
Jesteśmy w 14t1d
Brzuch trochę stanął w miejscu, ale wystaje.
Ruchów maleństwa o których byłabym przekonana, że to one - brak.
Wymioty - sporadycznie. Mdłości - częste, ale do przeżycia.
Bóle podbrzusza - sporadycznie.
Bóle piersi - jakby mniej, no ale odstawiliśmy całkiem luteinę.
Energia - braaaaak. Nic mi się nie chce, ciągle bym spała. Gdzie mój power II trymestru???
Kolejna wizyta - 13.11. Dłuży się niemiłosiernie...
Lista rzeczy potrzebnych dla mnie i Zosi - zrobiona :)
Chyba zakupię detektor tętna płodu, wydaje mi się, że dla takiej panikary jak ja to jak znalazł :)
Mój ojciec zaś zakupił nam już fotelik do auta :D Cierpliwość nie jest naszą mocną stroną :P
W grudniu ruszą przygotowania pokoiku - weźmiemy niewielką pożyczkę, żeby machnąć wszystko naraz.
W sumie - było to najszczęśliwsze, najbardziej męczące 100 dni mojego życia, nie zamieniłabym ich na żadne inne :) Podjęliśmy dużo ważnych decyzji, strasznie dużo się zmieniło, zaczynam się psychicznie przygotowywać na grudzień, remont i Gwiazdkę. Mam zamiar ugotować WSZYSTKO :D A potem już rzut beretem do maja <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2016, 21:35

9 listopada 2014, 22:02

Witamy się na progu 16 tygodnia.
Za 4 dni wizyta. I całe szczęście, bo ruchów jeszcze nie czuję,a jak próbowałam wychwycić serduszko stetoskopem, to jedyne co słyszałam to moje jelita :P A mam wrażenie, że jakaś infekcja zawitała do mnie i trochę się przez to boję...
Ostatnie dwa dni lataliśmy z mężem po sklepach, zaowocowało to bólem podbrzusza i kręgosłupa, w kościele mi się słabo zrobiło, ale remont musi być :) No i efekt jest taki, że mamy już do pokoiku dziecięcego żyrandol taki kolorowy, próbki farb na ściany i panele, i do salonu też :) Jak próbki się sprawdzą kupimy normalne farby i zostanie tylko przesunięcie regipsowej ściany. Już się nie mogę doczekać jak będzie wyglądał pokoik Zosi :D Natomiast kupno mebli do salonu - tragedia. Ceny straszne, z mężem dogadać się nie szło, będziemy siedzieć na podłodze jak Japończycy :P

fa8b39aa63309ba5med.jpg
Taki żyrandol prawie że na zawsze :D (fatalne zdjęcie, może jutro wrzucę lepsze :) )

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 listopada 2014, 22:42

14 listopada 2014, 22:41

15t4d
Wizyta wczorajsza krótka i szybka. Mamusia waży 52,2, dziecię nie zmierzone, nie potwierdzona Zosia, tyle tylko, że wierzga i jest zdrowa udało mi się zobaczyć na tym expresowym usg :) Infekcji nie ma, za to wczoraj przemarzłam jak pojechałam opony zmieniać i dzisiaj boli mnie gardło. Więc leżę w łóżku i się nie ruszam z niego aż mi przejdzie :D Mąż znów na balety wybył - Andrzejki mają w firmie. A my z Zosią sobie co najwyżej z herbaty malinowej powróżyć możemy :P No i ze dwa dni temu poczułam smyranie od środka. Nie podobne do niczego wcześniej, może to Bąbel? Narazie zdarzyło się dwa razy, w określonej pozycji, ale jak na usg wierzgało maleństwo to nie czułam nic.
A dzisiaj wywaliło mi brzuch, jakbym była w 25tc a nie w 15... Magia :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2016, 21:35

11 grudnia 2014, 16:15

Witamy się po dłuuugiej nieobecności.
Właśnie wróciłam z wizyty. No i w końcu zaczęłam tyć :) Od wagi wyjściowej mam +2kg (jupi!!) Szyjka długa i zamknięta, ph w normie, wszystko cudnie :)
Chciał tylko zbadać tętno maluszkowi, ale w związku z tym, że prawie wszystkie majóweczki wiedzą już co im w brzuszkach siedzi wzięłam się na odwagę i spytałam, czy nie możemy podejrzeć co tam ma między nóżkami. Spytał "a jakie życzenie świąteczne?". Mówię "ja bym chciała dziewczynkę, a mężowi wszystko jedno...". Więc wziął mnie na lepsze usg i szukał i szukał. Ja w tym czasie przyglądałam się bezkształtnej plamie, bez możliwości rozróżnienia gdzie głowa gdzie zadek, tylko po tym, że się ruszała wywnioskowałam, że to moje dziecię :) No i w końcu mówi "ja siusiaka nie widzę. Na 99% DZIEWCZYNKA!!!!" Więc mój Zosik zostaje Zosią :) Jeszcze na połówkowym nam potwierdzą.

A połówkowe mamy dzień przed wigilią - 23.12 :) Będą ładne zdjęcia na święta, dziadkowie fundują 3D.

I spytałam czy detektor tętna jest bezpieczny, to się mnie spytał kto mi taką krzywdę zrobił :P Pytam "ale czemu?" "Bo czasami kobiety tętna znaleźć nie mogą i jest mega panika...". "Ja już parę razy znaleźć nie mogłam, czasem się tak ułoży, że nie słychać...". "No to bardzo dobrze, że pani to wie, w takim razie niech służy :D". I powiedział mi, że kiedyś miał pacjentkę, która sobie KTG kupiła O_o

Ostatnio też zaczęły psuć się nam zwierzaki. Króliś wychodował wielkiego ropnia w szczęce i jest po operacji. Moja księżniczka wygląda tak

6e863b378722155em.jpg

Aż się popłakałam jak ją zobaczyłam. Moje biedulki <3

A pieseczek, wielka krowa, nie dość, że ma jakieś zapalenie uszu połączone z alergią to mi jeszcze od wczoraj kuleje. No i oczywiście wszystko na grudzień, jak pieniędzy absolutny brak :/ Nie wspominam już nawet o przeglądzie auta...

12 grudnia 2014, 14:53

Uwieczniam wyprawkę. W sumie jest niekompletna, bo mam więcej rzeczy, ale mąż mi szafę zastawił :) Poza tym jeszcze jutro znajomi wpadają zostawić rzeczy z których synek wyrósł :)
A więc :)
Leginsy/dresy
72dce3228707ca71m.jpg
Spodenki
cf933e510a3a82b6m.jpg
Body
a20aeae528bcfec1m.jpg
Śpioszki i pajace
efe8ca0412f4f18em.jpg
7e3f81d22567b130m.jpg
Sweterki
d20c74c70bd76940m.jpg
Bluzeczki
195c16ab8b99e761m.jpg
I na koniec sukienka na trzylatkę :)
5af1670fe4d983e7m.jpg

Mam też ze dwa kombinezoniki, trochę czapeczek, bucików, skarpetek, ciepłych spodni. No i dostanę jeszcze cały wór. Ale będzie prania...

Heh, najgorzej, że moja lista obejmuje 328 sztuk ubranek w rozmiarze od 50 do 80, nawet jak to jakoś skompletuję, to na bank nie zmieści się w szafkach :P

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 grudnia 2014, 15:00

15 grudnia 2014, 00:29

Skończyliśmy 20 tygodni!!! Połowa ciąży za mną. Te święta będą cudowne. Z Zosią w moim brzuszku, który już jest wyraźnie i ewidentnie ciążowy :)
Znajomi dowieźli ubranka, mam już prawie wszystko czego potrzebuję :) Ale mnie to wszytsko cieszy... Zakupy dla Zosi, zakupy przedświąteczne...
Byliśmy dzisiaj w castoramie po rzeczy do remontu, potem w realu dokupiliśmy ozdób świątecznych, jak wróciłam do domu jeszcze przez 2 godziny sortowałam te, które nazbierała teściowa dzieląc wszystko na dwa piętra (45 minut rozplątywałam światełka...) :) Zaraz będę powoli ozdabiać. Niestety choinka (w tym roku niebiesko-srebrna) będzie dopiero 23/24 jak się uda skończyć remont. Poza tym byliśmy w media markt, w ramach prezentów kupiliśmy sobie patelnię ceramiczną, wagę i wagę kuchenną. Teraz jeszcze zakupy jedzeniowe i szał gotowania.
Planuję zrobić:
- barszcz z uszkami
- grzybową
- pierogi ruskie
- kulebiak z kapustą i grzybami
- piernik
- jabłecznik
- karpia
- śledzie
- jarzynówkę
- gyrosa
- rogaliki
oby się wszystko udało...
1 2 3 4 5 ››