Od dwóch dni miałam wątpliwości. Przedłużył mi się okres? Chwilę temu test negatywny... Objawy ewidentnie miesiączkowe. Tylko temperatura wysoka... Wbrew wszystkim wątpliwościom poszłam na betę.
Wczoraj wieczorem już mocniej zaczął mnie boleć brzuch, temperatura poleciała w dół. Było po wszystkim. Rano wstałam, papier lekko brązowy. Pomyślałam "po co mam iść po ten wynik? Już wszystko wiadomo, zaraz się cholera rozkręci i tyle". Ale poszłam. Mając nadzieję, że beta pokaże chociaż koło 10, żebym wiedziała, że cokolwiek się zadziało, nawet jeśli się nie udało. Wchodząc do przychodni byłam pewna, że znowu zobaczę <1. Odebrałam tę kartkę i ze zrezygnowaną miną spojrzałam na wiadomy mi wynik. Zamrugałam. 140? Może nie moje? Ale nie... Moje. Ale jak to? I nagle zaczęłam płakać ze szczęścia, miałam ochotę wyściskać wszystkich ludzi po drodze. Wariatka :p Przeszłam przez pół miasta, nagle wszystko inne straciło na ważności. Zadzwoniłam do gina, bo posiadam jedynie duphaston 1 opakowanie, a miałam od początku brać luteinę i jeszcze te pseudoplamienia... Pogratulował, powiedział, że wkręci mnie jutro z rana i wystawi receptę. Poszłam do Rossmana, kupiłam test ciążowy Pink, poszłam do Pepco, kupiłam małą czapeczkę i smoczek, zapakowałam w ozdobne pudełeczko i schowałam w domu. Taki zestaw otrzymał mój mąż, mówiąc, że nie lubi takich prezentów bez okazji, jak wróciliśmy od mechanika. Przez chwilę patrzył do środka, w końcu do niego dotarło. "Na prawdę?" spytał. Nie, ktoś inny mi nasikał na test i postanowiłam zrobić głupi dowcip. Co za durne pytanie

Nie wiem jak to będzie wyglądało teraz, miałam zaraz rozpoczynać pracę, a co najmniej poszukiwania, skończyć licencjat, co pewnie akurat się uda,no ale w moim przypadku czekanie to najgorsza opcja... Więc tylko się cieszę, a pieniądze... Cóż... Jakoś będą musiały się znaleźć. O ile oczywiście będzie wszystko dobrze. Musi być! Musi! Musi! Musi! Nie przeżyję drugi raz takiego zawodu, choć już teraz podchodzę z większą rezerwą. Tyle się naczekałam... Wiem, że inni czekają dłużej, ale dla mnie to i tak był kawał czasu. I mam tylko nadzieję, że nikomu nie zrobiło się przykro, jak zobaczył tą moją małą zieloną kropkę. I że ta kropka już zostanie. Na zawsze :*
Dzisiaj od rana plamień mniej, temperatura wyżej, ale może to zasługa duphastonu? Nie wiem. Byłam po receptę na luteinę, mam dwa opakowania, do odebrania kolejne dwa. Zrobiłam powtórkę bety, progesteron, tsh. Oby było dobrze.
Nagle tak dobrze mi się wstaje z rana




Ze złych rzeczy - drapie mnie w gardle... Obym się nie rozchorowała



Wiadomość wyedytowana przez autora 27 sierpnia 2014, 21:24


No i znalazł się winowajca. Teściowa chodzi po chacie i smarczy, a nic się nie przyznała, że jest chora. Dzwoniłam do lekarza, mogę brać to co mam w domu i umówiłam się wstępnie na wizytę na 12 września. Belly twierdzi, że wtedy powinno już być widać serduszko



Wiadomość wyedytowana przez autora 28 sierpnia 2014, 18:40
Choroby ciąg dalszy, w nocy spało mi się tragicznie


A teraz coś czego nie cierpię i nienawidzę. Otóż co rano staram się coś zjeść, zazwyczaj są to płatki śniadaniowe. Wobec tego zaopatrzyłam się w dużą pakę, a w lodówce znalazły się dwa mleka. Więc, nie cierpię i nienawidzę wyżerania mojego mleka! Zawsze zostawią mi na dnie, jak do kawy, a ja nie piję kawy! Tak trudno jest zrozumieć, że nie jadam praktycznie nic innego na śniadanie? Jak takie im (mężowi i teściowej) potrzebne koniecznie do kawy, niech sobie kupią własne! I nici z mojego pożywnego śniadanka, wcisnęłam monte i kawałek kalafiora i siedzę niezadowolona, bo chora i do sklepu przecież nie pójdę

Z półpozytywów - udało mi się umówić do mojego gina jednak na 11 września, czyli 6t3d, mam nadzieję, że już wszystko będzie tam gdzie trzeba

Chciałam się też umówić do endokrynologa, ale takie rzeczy to nie na tym świecie. Otóż, żeby się dostać do pani, która raczy być w przychodni 3 razy w miesiącu(!) potrzeba mieć skierowanie od innego lekarza. Cudnie. Dlatego też sama póki co zwiększyłam dawkę z 50 do 75 i za tydzień to skontroluję, bo moje tsh robi sobie ze mnie żarty. W maju było 1,9. Super. W lipcu już 3,6! Na tej samej dawce. Owszem, czasem zapomnę o tabletce, nawet 2 pod rząd, ale zawsze tak było... Zbadałam jeszcze raz na początku sierpnia,pilnując zawzięcie niezapominania o tabletkach, spadło do 2,7. Nadal lekko za dużo, ale ok. Ale teraz jak robiłam powtórkę bety było już 3,8! Po dwóch tygodniach! Czy to jakiś żart? To może tak skakać? Wobec tego dawka zwiększona, a na jutro jestem umówiona do lekarza, żeby dostać to skierowanie, potem muszę zadzwonić i mnie wcisną do endokrynologa. No bo rośnięcie rośnięciem, ale takie skoki chyba nie są normalne... Jak nie urok to sraczka

A w ramach focha i buntu, nie robię dzisiaj obiadu. Zamawiam pizzę i mam wszystko w nosie

No i jeszcze piesek, którego znalazłam 4 dni temu, znalazł swój zgubiony domek


Królik strzelił focha na wymieniony pelecik i siedzi w misce czubek jeden

AAAAAA, mam za dużo czasu na rozmyślanie nad wszystkim. Od 5 dni wiem o ciąży, z tego dwa pierwsze plamiłam, a teraz już trzeci jestem chora! Królestwo za turbo bolące nie do dotknięcia cycki i rzyganie, ciągłe zmęczenie i bezsenność. Ktoś chce oddać? Z przyjemnością się zamienię, bo to martwienie się ciągłe sprawi, że zaraz zwariuje!
Zdenerwowałam się strasznie, do żadnego lekarza się nie dostałam, progesteron mój zaginął w akcji, dentysta znów przełożony przez dalszą chorobę. Znów mam ochotę wszystkich pogryźć. A pogoda taka, że szkoda gadać. Jeszcze męża zaraziłam i zamiast pójść do pracy zaległ w łóżku. Powiedzcie mi jak mam się dostać do endokrynologa, skoro potrzebuję natychmiast, a oni mi mówią "za miesiąc". Otóż za miesiąc mnie nie urządza! Dobrze, że chociaż betę udało mi się zrobić bez problemu, mam nadzieję, że zakończy moje zamartwianie. Pewnie jeszcze w środę powtórzę dla 100% pewności.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 września 2014, 11:56
Czas leci. A ja bym już chciała wiedzieć, że z moją Kruszynką jest wszystko w porządku. Czekam na to usg i na dobre wieści. Na to, że jest serduszko. Żebym mogła zacząć mówić wszystkim, że jestem w ciąży. Żebym mogła zacząć za jakiś czas urządzać pokoik dla Żabci. Żeby mi się chciało więcej rzeczy. Póki siedzę zawieszona w niepewności, siedzę i nic nie robię, bo nic mi się nie chce. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby się okazało, że coś jest nie tak... Więc musi być dobrze. Nie ma innej opcji.
Od dwóch dni przeszła choroba, pojawiły się mdłości - chciałam to mam


Stresuje mnie to, że nie uczę się do egzaminu, a jednocześnie absolutnie nie mam weny. Nie i już!
5 dni do wizyty, 14 do egzaminu, pojutrze zaczynamy 7 tydzień. Już?? Dopiero??
Moje Maleństwo, Bąbelku kochany... Dzisiaj widziałam jak bije ci serduszko. Cudowne uczucie, wiedzieć, że żyjesz. Do tatusia w końcu dotarło, że będziesz, przeżywa teraz jak mrówka okres



No i mam założoną kartę ciąży i muszę zrobić badania, chyba połowę krwi mi wyciągną na to wszystko

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 września 2014, 17:54
Jutro zaczynamy, a właściwie kończymy 7. Rety, ale to moje dziecię już duże

Dzisiaj był wielki dzień - mówienia rodzicom, że zostaną dziadkami. Zostałam wyściskana i wygratulowana. Nawet babcia się ucieszyła, chociaż myślałam, że przyjmie to raczej sceptycznie, natomiast dziadek, po którym spodziewałam się większego zaangażowania skwitował to "aha"







Od dwóch dni nie wymiotuję, chociaż nudności zostały (na szczęście, bo zaraz bym leciała do lekarza sprawdzać co jest


Dziewczyny, czy Wam też Maleństwo wysysa mózg? Bo tak nie ogarniam...

Meldujemy się na początku 9 tygodnia.
Wymioty póki co przeszły, mdłości coraz mniejsze, nawet jadłowstręt mija

Czasami strasznie kłuje mnie w brzuchu, więc wybraliśmy się na kontrolę. Prawdopodobnie takie odczucia daje moja endo, więc wszystko jest w porządku.
Jeśli chodzi o Bąbla - ma już 16mm, rośnie jak na drożdżach! Serduszko bije przepięknie, nawet dane nam było tym razem posłuchać, pracuje jak dobry motorek




Jak się w końcu ogarnę to może uda mi się coś wrzucić w pamiętnik...

Przyszła dzisiaj moja pieeeenkna poducha ciążowa do spania

Od trzech dni lekkie plamienia na jasno brązowo/beżowo, wizyta u lekarza 7.10, a samopoczucie lepsze

Zaczynam w końcu jeść zdrowiej, jadłowstręt niemal całkiem minął

Z ciekawych rzeczy, panie w aptekach:
-Dzień dobry, czy jest coś na zaparcia...(tu nie zdążyłam dokończyć, bo oczywiście, że jest i pani pełna werwy pyta natychmiast)
-Dla dorosłych? Dla dzieci?
-Dla kobiety w ciąży... (uśmiech momentalnie zastępuje konsternacja i zatroskany wyraz twarzy)
-Oj... No nie wiem...
I niemal z każdym lekiem ta sama bajka


Po wizycie. Dzidziuś - 3,5 cm, ładnie pikające serduszko, machał, wierzgał, no coś cudownego, jest coraz bardziej ludzki, coraz bardziej realny, coraz bardziej oddzielny, a ja jestem coraz spokojniejsza, że wszystko z nim w porządku


Brzuch rośnie, niedługo będę mogła myć pępek w nigdy wcześniej niedostępnych miejscach

Pytałam o szczepienie na grypę, lekarz mówi, że nie ma sensu, że to dla starych albo z upośledzonym układem immunologicznym, że szczepionka jest tworzona na chybił i trafił i nie ma gwarancji, że zabezpieczy, a sama w sobie może być szkodliwa.
Dostałam propozycję badań prenatalnych. Wcześniej chciałam, teraz nie wiem. Trochę rozbija się to o kasę, bo 350zł to nie mało, a zostały 3 tygodnie żeby móc je wykonać. Muszę to gruntownie przemyśleć...
No i piękna wiadomość - mogę odstawiać luteinę


Aż z całej tej radości obejrzałam dzisiaj Zakochanego Kundla, tak za mną chodziła ta bajka już z tydzień


Ale chciałam tylko napisać, że pamiętam o Tobie, moje kochane maleństwo. Pamiętam o tym, że od 3 miesięcy byłabym już mamą w pełnym wymiarze. Twoje odejście położyło się cieniem na tym cudzie, który przeżywamy obecnie... Ale to nie Twoja wina. Ani nasza. Niczyja. Mam nadzieję, że tam, gdzie teraz jesteś nie ma smutku ani tęsknoty. Że jesteś szczęśliwe, moje kochanie, że masz swoje złote skrzydełka i że otacza Cię jedynie wszechobecna miłość. Nie mam pojęcia czy jesteś chłopcem czy dziewczynką, przykro mi, bo pozostałeś bezimienny aniołku. Ale mama o Tobie pamięta. Kocha Cię tak samo, jak w dzień kiedy dowiedziała się, że będziesz i tak samo, jak w dzień, kiedy dowiedziała się, że nigdy Cię nie zobaczy. Ale to nie prawda, piszę głupoty. Ty już mnie widzisz. I na pewno kiedyś się spotkamy. A tymczasem opiekuj się tym skarbem, który noszę teraz pod sercem... Ślę buziaki na Twoją chmurkę

Mama
Dwa dni temu mieliśmy usg prenatalne. Maleństwo ma 6cm, wszystko wygląda prawidłowo. Było takie grzeczne... Dało się pooglądać z każdej strony




Powoli wchodzimy w II trymestr, samopoczucie dzisiaj zdecydowanie lepsze niż przez ostatnie tygodnie. No iiiii (werbel) mam 1,5kg na plusie. Uff. Jeszcze 1kg i wrócę do normalnej wagi.
No i już dopada mnie szał. Już bym jej wszystko pokupowała, już wymalowała pokoik, już kupiła sobie ciuchy ciążowe, choć normalne się z tyłka jeszcze zsuwają



Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2016, 21:35
Właśnie stuknęła nam 100

100 dni ciąży liczone od ostatniej @

Podsumowanie?
Jesteśmy w 14t1d
Brzuch trochę stanął w miejscu, ale wystaje.
Ruchów maleństwa o których byłabym przekonana, że to one - brak.
Wymioty - sporadycznie. Mdłości - częste, ale do przeżycia.
Bóle podbrzusza - sporadycznie.
Bóle piersi - jakby mniej, no ale odstawiliśmy całkiem luteinę.
Energia - braaaaak. Nic mi się nie chce, ciągle bym spała. Gdzie mój power II trymestru???
Kolejna wizyta - 13.11. Dłuży się niemiłosiernie...
Lista rzeczy potrzebnych dla mnie i Zosi - zrobiona

Chyba zakupię detektor tętna płodu, wydaje mi się, że dla takiej panikary jak ja to jak znalazł

Mój ojciec zaś zakupił nam już fotelik do auta


W grudniu ruszą przygotowania pokoiku - weźmiemy niewielką pożyczkę, żeby machnąć wszystko naraz.
W sumie - było to najszczęśliwsze, najbardziej męczące 100 dni mojego życia, nie zamieniłabym ich na żadne inne



Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2016, 21:35
Za 4 dni wizyta. I całe szczęście, bo ruchów jeszcze nie czuję,a jak próbowałam wychwycić serduszko stetoskopem, to jedyne co słyszałam to moje jelita

Ostatnie dwa dni lataliśmy z mężem po sklepach, zaowocowało to bólem podbrzusza i kręgosłupa, w kościele mi się słabo zrobiło, ale remont musi być





Taki żyrandol prawie że na zawsze


Wiadomość wyedytowana przez autora 9 listopada 2014, 22:42
Wizyta wczorajsza krótka i szybka. Mamusia waży 52,2, dziecię nie zmierzone, nie potwierdzona Zosia, tyle tylko, że wierzga i jest zdrowa udało mi się zobaczyć na tym expresowym usg



A dzisiaj wywaliło mi brzuch, jakbym była w 25tc a nie w 15... Magia

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 lutego 2016, 21:35
Właśnie wróciłam z wizyty. No i w końcu zaczęłam tyć


Chciał tylko zbadać tętno maluszkowi, ale w związku z tym, że prawie wszystkie majóweczki wiedzą już co im w brzuszkach siedzi wzięłam się na odwagę i spytałam, czy nie możemy podejrzeć co tam ma między nóżkami. Spytał "a jakie życzenie świąteczne?". Mówię "ja bym chciała dziewczynkę, a mężowi wszystko jedno...". Więc wziął mnie na lepsze usg i szukał i szukał. Ja w tym czasie przyglądałam się bezkształtnej plamie, bez możliwości rozróżnienia gdzie głowa gdzie zadek, tylko po tym, że się ruszała wywnioskowałam, że to moje dziecię


A połówkowe mamy dzień przed wigilią - 23.12

I spytałam czy detektor tętna jest bezpieczny, to się mnie spytał kto mi taką krzywdę zrobił


Ostatnio też zaczęły psuć się nam zwierzaki. Króliś wychodował wielkiego ropnia w szczęce i jest po operacji. Moja księżniczka wygląda tak

Aż się popłakałam jak ją zobaczyłam. Moje biedulki

A pieseczek, wielka krowa, nie dość, że ma jakieś zapalenie uszu połączone z alergią to mi jeszcze od wczoraj kuleje. No i oczywiście wszystko na grudzień, jak pieniędzy absolutny brak



A więc

Leginsy/dresy

Spodenki

Body

Śpioszki i pajace


Sweterki

Bluzeczki

I na koniec sukienka na trzylatkę


Mam też ze dwa kombinezoniki, trochę czapeczek, bucików, skarpetek, ciepłych spodni. No i dostanę jeszcze cały wór. Ale będzie prania...
Heh, najgorzej, że moja lista obejmuje 328 sztuk ubranek w rozmiarze od 50 do 80, nawet jak to jakoś skompletuję, to na bank nie zmieści się w szafkach

Wiadomość wyedytowana przez autora 12 grudnia 2014, 15:00

Znajomi dowieźli ubranka, mam już prawie wszystko czego potrzebuję

Byliśmy dzisiaj w castoramie po rzeczy do remontu, potem w realu dokupiliśmy ozdób świątecznych, jak wróciłam do domu jeszcze przez 2 godziny sortowałam te, które nazbierała teściowa dzieląc wszystko na dwa piętra (45 minut rozplątywałam światełka...)

Planuję zrobić:
- barszcz z uszkami
- grzybową
- pierogi ruskie
- kulebiak z kapustą i grzybami
- piernik
- jabłecznik
- karpia
- śledzie
- jarzynówkę
- gyrosa
- rogaliki
oby się wszystko udało...
Gratulacje! :) niech dziecinka się zdrowo rozwija, a reszta sama się ułoźy :)
gratulujemy z synkiem i trzymamy mocno kciuki :)
gratulacje!!! trzymaj sie wszystko bedzie dobrze!!
popłakałam się czytając Twój wpis :) gratuluję i mocno zaciskam kciuki żeby Kropuś został z Wami do końca!! ♥♥♥
Gratuluję :-)