Powoli konczymy 23tc. Humor dużo lepszy. Dzisiaj wizyta. Z małą wszystko dobrze. Mocno się wypina w brzuszku i wychodzi mi taka buła. Śmiesznie to wygląda. Przed wizytą była mega aktywna, po czym się zmęczyła, przytuliła do łożyska i zasnęła. Słodkie dziecko nie dało zrobić sobie zdjęcia jak zwykle. Ech, ale mocno wierzę że w końcu pokaże swoją buźke.
Po wizycie poszłam na shopping. Kupiłam sobie kiecke i Nikoli tez haha. niech mąż wie, że ma dwie kobiety w domu. Jutro mamy pierwszą rocznicę ślubu. Uprzedziłam męża, że bez prezentów. Chcę po prostu, zebyśmy spedzili ten dzien razem. Pewnie zahaczymy o jakąś restauracje, może jakieś kino.
Narazie stopuje z zakupami dla Nikoli. Moja kochana mama przychodzi praktycznie codziennie do mnie z coraz to nowszymi rzeczami dla małej. Na początku roku ogarnę ile czego mam i w jakich rozmiarach i wtedy jej coś dokupie ewentualnie.
Aaa i jeszcze jedno. Ciagle walczę z infekcjami i ze złym moczem. Oo dziwo nie ma bakteri, ale reszta szwankuje. Dzisiaj lekarz nawet sprawdzał nerki, ale czysto. Macie jakieś sposoby? Ja słyszałam o żurawinie. Żeby pić sok i łykać tabsy. Może trochę złagodzi.
Dzisiaj zmarla babcia K. Najcudowniejsza osoba w jego zyciu. Nie umiem się pozbierac. Staram sie nie denerwowac dla małej, ale to trudne. Mąż jeszcze o niczym nie wie. Jest w pracy i chcemy żeby w spokoju przeżył tą dniówkę. Wie, że babcia jest w szpitalu ale nie wie, że nie udało się jej uratować...pekło jej serduszko. Nam też pęka z tęsknoty za nią. Wiem, że jej tam będzie lepiej. Panie módl się za nią i czuwaj nad jej duszą.
Babciu, kochamy Cie wszyscy [*]
Szkoda, że nie doczekałaś narodzin prawnusi...
Uff juz tyle za Nami. Z kazdym dniem coraz spokojniej. Tego mi było trzeba. Dzisiaj sniła mi sie nasza córeczka. Była taka śliczna. Karmiłam ją, a ona tak ładnie jadła. Była taka cudowna. Podobno zwiastuje to szczęście, dobre zakończenie, potrzebę macierzyństwa. Same dobre rzeczy. Wiem, że bedzie dobrze i na wiosnę Nikola bedzie z Nami.
Czuję się bardzo dobrze. Chociaż coraz czesciej sie meczę i łapie zadyszke. Ale to tyle. Na plusie 7kg. Ale w ogóle tego po mnie nie widać. Brzuszek malutki, ale taki cudowny. Rozpoczęliśmy 6 miesiąc. Ciekawe ile mała już waży. Dowiemy się za tydzień. Jutro drugie spotkanie ze szkoły rodzenia. Narazie jestem zadowolona.
Powoli kompletuje wyprawkę, ale zapał mi opadł. Może dlatego, że dużo rzeczy dostaje i nie musze kupowac. Za tydzień jade do przyjaciółki i mam przeglądnąć sobie rzeczy po jej córci. Także sporo wydatków Nam odpada. Co za ulga!
https://static.pokazywarka.pl/7/x/a/73212e59f93a5459e0fefe75edbfea78_orig.jpg
Pozdrowienia ode mnie i od Nikolki.
Miłego dnia kochane.
Za tydzień wizyta. Może wreszcie uda się małej zrobić jakieś ładne zdjecie. I dowiemy się jak ładnie rośnie. Na wizyty chodzimy teraz same, bo tacie praca nie pozwala. Ale i tak jest fajnie.
Co do pracy K. Wreszcie mój mężuś jest zadowolony. Nie męczy się pod gołym niebem - wiosna, lato, jesień, zima. Pracuje pod dachem, na dużej hali. Wreszcie mi nie marznie. No i pracuje po 8h dziennie. A nie tak jak wczesniej 10-12h.
Drugie zajęcia ze szkoły rodzenia za mną. Bardzo mi się podoba. Wiem, że dzieki temu łatwiej bedzie mi się rodziło. Bede wiedzieć co mnie czeka i jak sobie radzić. Bardzo chcę rodzić naturalnie. Misiek jest przerażony, a koledzy mu nie ułatwiają pokazując kobietę rodzącą w rzece. Ahaha
Najwazniejsze, że chce być przy mnie. To dużo dla mnie znaczy. W razie czego zawsze może wyjść. Chcę, żeby poszedł ze mną na kilka zajec ze szkoły rodzenia.
Wczoraj zahaczyłam o pepco wracając. Kupiłam kilka gadżetów do pieczenia - foremki do ciasteczek, babeczek, miseczki na tarty itp. Może wreszcie przekonam się do pieczenia. Misiek uwielbia ciasta, a ja jakoś zawsze unikałam piekarnika dzisiaj może zrobię jakieś babeczki. Ostatnio zrobiłam sernik i nienajgorszy wyszedł.
Co do smaków pożeram mandarynki i pikle. Szaleje za nimi. Ostatnio na rocznicę ślubu dostaliśmy od moich rodziców szybkowar. Jeszcze go nie wypróbowałam, a minęło prawie 2 tygodnie! Marzy mi się golonka albo pyszne rolady.
Dobrze mi w roli pani domu. Jeszcze, gdy widzę że mężowi smakuje. Czasami sama się dziwię skąd tyle energi we mnie. Ale to chyba uroki II trymestru. Ale spokojnie jeszcze 3 tygodnie i wejdziemy w III trymestr i juz pewnie tak kolorowo nie będzie. Jeszcze 109 dni i być może nasza księżniczka już z Nami będzie. Jupii
Moja mama mówi, że zwariowała i zdaje sobie z tego sprawę. Jeszcze Nikoli nie ma z Nami, a ona już jest jej oczkiem w głowie. Kupuje jej mnóstwo rzeczy. Ja już wyluzowałam. Moje szaleństwo trwało około 3 tygodni. A moja mama się cieszy, bo zostanie babcią i to w dodatku prawdziwą, bo bedzie miała wnusię. Od początku ciąży mówiła, że to będzie dziewczynka. W 13tc mój lekarz powiedział, że na 80% chłopiec. Ona była prawie załamana. A my z K. mocno zirytowani jej reakcją. Na jej szczęscie od tej pory za kazdym razem potwierdza się wizja dziewczynki. Więc ona szczęśliwa, bo czuła że to bedzie wnusia. Babci nie zrozumiesz, ale mniejsza o to.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę doczekać się już swiąt. Nie wiem jeszcze jak je spedzimy i gdzie, ale pierwsze swięta prawie we trójkę. Bo na przyszłe święta Nikolka będzie już calkiem dużą dziewczynką. Teraz powoli wkrecam się w ozdabianie mieszkanka. Uwielbiam to robić. To ostatnie swieta, gdy mozemy nacieszyć się sobą. Pozniej bedzie jeszcze fajniej.
Pierwsze przepuszczenie w kolejce w sklepie. Milutko się na serduszku zrobiło. Przepuściła mnie babeczka z mężem i kilkuletnim synkiem. Jednak kobieta kobietę zrozumie. Dziękuję jeszcze raz i super, że nie tylko znieczulica jest na tym świecie, ale też empatia.
Witamy 26tc.
Ale te tygodnie lecą. Dopiero co byliśmy na wakacjach i nie wierzyłam w ten cień na teście ciążowym. A tu proszę, 25 tygodni ciąży za Nami. Powoli ogarniam wyprawkę. Ciuszków już nie kupuję,bo to bez sensu. Wczoraj byłam u znajomej i dostaliśmy 2 reklamówy i cały karton ciuszków w rozmiarze 56-72. Nie mogłam się napatrzyć na te cudeńka. Do tego dwa kombinezony - jeden jesienny i jeden zimowy. Ekstra!
Od razu zabrałam się za pranie. Pierwsze w normalnych płynach, które na codzień używam. W lutym wypiorę już w środkach typowo dla dzieci. Planujemy w styczniu zamówić łóżeczko. Mężu nie może się doczekać składania. Wózek dopiero po narodzinach Nikoli. Nie wiem czy nie kupimy po prostu używanego w fajnym stanie. Ale to już wyjdzie w praniu. Chcemy jeszcze kupić auto po nowym roku i tak trochę jestem przerażona wydatkami. Ale spokojnie dopniemy budżet. Tak bardzo chcę żeby niczego jej nie brakowało. Jak już ogarnę te ciuszki to zrobię ogólny rozrachunek ile czego mamy.
Co do mojego samopoczucia. To jest całkiem nieźle. Jest coraz ciężej,ale daje radę. Na plusie 7,5kg. Na to moje 4 piętro idę chyba wieki,bo ciągle łapie zadyszkę.Mała chyba się przekręciła, bo czuję jakby bombardowała moje wnętrzności i mam taki ucisk na krocze. Oprócz tego straszny ucisk na pęcherz. Dobrze, że lekarz we wtorek. Uspokoję się troszeczkę. Dzisiaj dużo odpoczywam i mam ogólny dzień lenia. Obiad zrobiony, a ja wskoczyłam na kompa. Szukam rzeczy wyprawkowych i robię ogólny rozrachunek. Ale na razie nie zamawiam. Trzeba wyluzować. Jutro misiek chyba pojedzie po moje wyniki moczu,bo ja już nie mam zamiaru się stresować odbierając ten wynik. Ostatnio dostałam Furaginę i zobaczymy efekty albo ich brak. Jutro też szkoła rodzenia. Podoba mi się. To już 3 spotkanie.
Oprócz tego nic się nie dzieję. Rodzice Nas odwiedzają, znajomi też. Czas szybko leci. Zaraz skończy się rok i malutka będzie z Nami. Bo już tylko styczeń,luty, a w marcu...RODZĘ!!! Zmykam powiesić drugą turę ciuchów Nikoli. Miłej i spokojnej niedzieli Wam życzę, buziakii!
Nad Nami gorszy czas. We wtorek lekarz wysłał Nas do szpitala. Podejrzenie hipotrofii i slabe przeplywy w pepowinie. Wystraszylam sie bardzo. Plakalam, mialam dosc. Ciagle cos. W szpitalu troche zbagatelizowali sytuacje. Nie dowiedzialam sie nic szczegolnego. Dzisiaj dopiero zrobili mi drugie usg. Pierwsze to byla porazka. Zbyt zaawansowany sprzet na umiejetnosci lekarza. Mała jest do tył o prawie dwa tygodnie. Podobno nie jest to jeszcze taka straszna roznica. Przeplywy niby w normie. Mała waży 640g. I jest super ruchliwa kruszynka. Mamy powtorzyc badanie za 2 tygodnie i sprawdzic jak przybiera na wadze. Stresuje sie bardzo, ale wiem że mam silną córeczke. Bedziemy walczyć o kazdy gram. Juz nie wypuszcze jej.
Dostalam luteine, duphaston,nospe i magnez. Zobaczymy czy cos to zadziala.
Będąc na patologii ciąży, bardzo sie wzruszylam. Kolezanka z sali urodzila pieknego syneczka. Dzisiaj go widzialysmy. Tak sie cieszylam jakby to bylo moje dzieciatko.
Mam w planach duzo odpoczywac, jesc duzo wiecej i lepiej, spac na lewym boku i brac leki. Nic wiecej chyba nie moge zrobic. Rosnij Nikolko!
Przemyslałam sobie wszystko. Dużo poczytałam o hipotrofii i jak mogę pomóc małej, żeby przybierała na wadze. Niestety niewiele mogę zaradzić. U jednych zadziała, u innych nie. Najwazniejsze, że mam plan.
1. Zdrowe regularne posiłki.
2. Leki według zaleceń szpitala.
10:00 magnez, nospa, duphaston
11:00 witaminy
15:00 magnez, nospa, duphaston
20:00 magnez, nospa, duphaston
I dodatkowo sama zdecydowałam o 21:00 acard na lepsze przepływy.
3. Spanie na lewym boku.
4. Oszczędny tryb życia w miarę możliwości.
Być może nie ma to nic do rzeczy, ale przez kilka oststnich dni mniej czułam małą. Dzisiaj już kopie pieknie i jezdzi mamusi pod żebrami (oczywiscie jeszcze do nich nie dostaje).
Mam mocną motywację. Mamy około 11 dni. Zobaczymy jak mała przybierze na wadze. Nie liczę na to, że nagle bedzie kilogramowym dzidziochem. Ale liczę na prawidłowy przyrost i żeby nie odjechać bardziej niż te 2 tygodnie do tył.
Trzymajcie kciuki za Nas proszę. Wiem, że mam silną córkę i że poradzimy sobie ze wszystkim.
05.12.2018 (25.3tyg) 07.12.2018(25.5tyg)
BPD-5,88cm-24.0tyg BPD-6,20cm-25.1tyg
AC-14,35cm-19,4tyg AC-18,79cm-23.4tyg
FL-4,03cm-23.0tyg FL-4,26cm-23.6tyg
EFW-336g EFW-644,2g +/-96,63g
AUA-22.1tyg CUA-23.6tyg
Zaniosę ten wypis mojemu lekarzowi prowadzącemu. Ciekawe co powie. Cieszę się, że miałam drugie badanie USG, które wykonywała osoba kompetentna. Pierwszy wykonywał lekarz, który stwierdził, że według niego nie ma hipotrofii,ale on sam nie wie i trzeba powtórzyć. Na wstępie przyjmując mnie skrytykował mojego lekarza, że po co mnie tu wysłał skoro i tak nic mi tutaj nie zrobią. Brzuszek według jego pomiarów (lekarz nr 1 w szpitalu) odjechał na 6 tygodni, a według niego jest okej to dziękuję bardzo za taką służbę zdrowia. Poza tym waga mówi sama za siebie. W dwa dni 100% przybrała? Zdolna ta nasza córcia, nie ma co.
Wybaczcie za te moje żale,ale zero zrozumienia i totalna znieczulica. Chyba moja córeczka musi zatrzymać się w miejscu, żeby uznali, że być może jest coś nie tak. Mam nadzieję, że już nie będę musiała tam wracać.
U Nas pracowicie. Wziełam się za porządki, żeby nie mysleć. Mąż śpi po nocce, a my powolutku kolejny dzień z rzędu sprzątamy. Mała wczoraj dawała popalić. Wierciła się niemiłosiernie i maltretowała mamusiny pępek. Mimo wszystko uwielbiam, gdy ją czuję pod warunkiem, że nie uciska mi pęcherza. Będzie mi tego brakowało jak urodzę. Teraz jestem szczęśliwa i spełniona. I wiem, że bedzie dobrze. Teraz juz nie mam wpływu na to co będzie. Wiem, że Nikola jest silna i razem damy radę. Nie ma co się użalać nad sobą. Cieszę się każdym dniem, bo wiem że nawet jeśli to kazdy dzueń zwiększa szanse Nikoli na życie poza brzuszkiem. Oczywiscie chcę, żeby była tam jak najdłużej. Już mniejsza o to. Teraz tylko pozytywne myśli. we wtorek wizyta i musi być dobrze.
Dzisiaj dzień sprzątania. Oprócz tego upieczemy babeczki marchewkowe. Córcia musi dużooo jeść zmykamy na zakupki, dobrze że sklep teraz pod nosem mamy. Miłego dnia kochane
Według belly jesteśmy w III trymestrze i 7 miesiącu ciąży juhuu! Jeszcze rok temu nie pomyślałabym, że będę w ciąży po poronieniu i że tak daleko zajdziemy. Jeszcze rok temu podczas Wigili każdy życzył mi tego maluszka, a mi łzy cisnęły się do oczu. A teraz jesteś i matka nie wyobraża sobie życia bez Ciebie. Te święta będą magiczne.
Po nowym roku zamawiamy łóżeczko dla małej. Białe, bo takie mi się wymarzyło. Do porodu 90dni, a ja czuję, że ten czas ucieka mi przez palce. Mam nadzieję, że wyrobimy się ze wszystkim. Najbliższe dwa tygodnie miną bardzo szybko.
Wczoraj dostaliśmy pościel dla małej do łóżeczka i zestaw pielęgnacyjny (grzebyk, szczotka, termometr do ciała i osobny do wody, nożyczki i obcinaczki) od mojego ojczyma. Wczuł się w rolę przyszywanego dziadka. Bardzo mnie to cieszy, bo kiedyś nasze relacje w ogóle nie wyglądały. A teraz widać, że nie może się doczekać, aż mała będzie na świecie. Oprócz tego dostałam zapas niemieckich herbat więc jestem wyposażona na zimowe wieczory.
Ostatnio spisałam całą wyprawkę ubraniową w rozmiarze 56-62 jaką na chwilę obecną posiadamy.
pajac 8szt
body krótki rękaw 12szt
body długi rękaw 14szt
bluzki 5szt
kaftanik 6szt
bluzy,swetry 6szt
rampersy 7szt
sukienki 5szt
śpiochy 10szt
półśpiochy 6szt
spodnie, legginsy 7szt
niedrapki 2szt
czapeczki 8szt
rajstopy 3szt
skarpetki 14szt (różne wielkościowo)
kombinezon polar cienki 1szt
kombinezon miś gruby 1szt
Możliwe, że jeszcze coś dokupię po nowym roku, ale to dosłownie kilka sztuk jeżeli okaże się, że nasza malutka nie będzie pokaźnych rozmiarów. Ogólnie wyprawkę ciuszkową traktuje jako zamkniętą. Po nowym roku dostanę też trochę ciuchów od dziadków, ale nie wiem co to za ciuszki i w jakim są stanie. Więc nie nastawiam się za bardzo.
Od stycznia zacznę się rozglądać za rzeczami niezbędnymi według mnie. A w lutym zamawiamy butelki,smoczki, kosmetyki itp z apteki internetowej. Stawiam na wygodę w tych ostatnich miesiącach.Wózek po narodzinach małej. Kurczę to już wszystko tak blisko. Kochanie, nasze spotkanie coraz bliżej.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 grudnia 2018, 10:21
U Nas źle. Nie wiem jak to się zakończy. Nie wiem czy zasłużyłam, żeby być matką.
Wyłaczam się.
Jestem w czwartym szpitalu dzisiaj. W kazdym cos innego. Odezwe sie jak cos będę wiedzieć. Ale jestem pod dobrą opieką.
Wiem, że sie martwicie dlatego napisze tyle co wiem. Na wizycie znowu zle przepływy. Lekarz wysłał do szpitala w Chrzanowie, gdzie przyjmuje. Powiedzial, ze tam sie mna zajma dobrze. Mlody lekarz mnie zbadał i stwierdził, że po co lekarze badają przepływy (wtf) i że według niego z małą jest okej. Mase wyliczył na 800g. Przeplywy niby w normie. Wiec ja happy. Mała przybrała i teraz bedzie juz tylko dobrze. Po czym przyszedł 'szef'- tak sie do niego zwracał z drugim lekarzem i we trojkę nade mną sterczeli. Uznali, że nie jest dobrze i że te przepływy są nieprawidłowe. Mase wyliczyli na 650g. Czyli urosła niby tylko 10g...załamałam się. Dali trzy opcje: Katowice Ligota, Kraków Kopernika i Kraków Ujastek. Podobno najlepiej mialybysmy w koperniku. Kij z tym, że mamy 70km. Mówimy jedziemy. Skoro padła by decyzja o cc, to Nikola miałaby tam najwieksze szanse jako tak skrajny wczesniak. Pojechalismy, musiałam się prosić o przyjecie. 4 godziny w poczekalni i udało się. Pani stwierdziła, że jest mniejsza ale że nikt nie jest wymiarowy, wody w porządku, szyjka sługa ponad 4cm i dobrze zamknięta. Przepływy też niby w normie. Skonsultowała się z drugim młodym lekarzem i serce mi się uradowało, bo według niego też w porzadku i mała 700g. Poszła 'wyżej' i tam stwierdzili, że jednak wymagamy hospitalizacji. Z racji tego, że nie mają miejsc na oddziale wysłali Nas do drugiego krakowskiego szpitala. Przetransportowali Nas. Po 10h tułaczki i popadania z jednej skrajnosci 'że jest dobrze' w drugą skrajność 'że jest źle' miałam już dość. Ostatni raz w tym dniu byłam przebadana przez przemiłą panią tutaj w szpitalu. Powiedziala, ze te przeplywy sa nieprawidlowe. Od razu mnie przyjeli na oddzial. Zrobili ktg, zapisy w normie. Panie są super. Przychodzą, interesują się, same wiedzą co Nam dolega i co robić. Wstępnie mamy te nieprawidłowe przepływy, podejrzenie hipotrofii. Dzisiaj dostałyśmy sterydy na rozwój płuc u małej, jutro kolejny zastrzyk. Musialam wyrazic zgodę na podanie pentoksyfiliny. Jest to lek ułatwiajacy przepływ krwi i stosuje się go w hypotrifii i w zaburzeniach krazenia płodu. Najwazniejsze, że działamy, że coś się wreszcie dzieje, że ktoś CHCE nam pomóc. Wierzę w nią. Wiem, że ratowali tutaj strajne wczesniaki ważące 0.5kg. Najmniejszy ważył mniej niż 400g. Może to niezbyt optymistyczna historia, bo chłopczyk 2 tygodnie po wyjsciu ze szpitala zmarł. Ale Nasza Nikola waży więcej. Może uda się polepszyć te przepływy. Ja wreszcie mam NADZIEJĘ! Być może pozostanę tu do porodu. Nieważne. Wiem, że swieta pewnie spedze tu; Sylwestra pewnie też. Ale to się nie liczy. Teraz to ona jest najważniejsza. Cieszę się, że tutaj się znalazłam póki nie było jeszcze za późno.
Trzymajcie kciuki za Nas!
Dziękuję kochane za cieple słowa i za wsparcie. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Dziękuję za linka do grupy. Już się do niej zapisałam. Nawet nie wiedziałam o skali problemu. To wszystko utwierdza mnie w tym, że nie jestem sama. Szkoda tylko, że na każdym kroku musimy cierpieć. Najpierw pierwsza strata, problemy rodzinne K., smierć babci K. i teraz walka o Nikolę i każdy gram jej ciałka. Nie wiem co złego w życiu zrobiliśmy. Tyle smutku i żalu mam w sobie, ale nie odpuszczam i wierzę.
Wczoraj lekki zjazd miałam. Tęsknię za K. za rodziną, za moim miastem. W wekend odwiedzą Nas najbliżsi. Może humor mi się poprawi. W sali miałam już 5 róznych współlokatorek. Ja tkwię tu niezmiennie. I wiem, że przez najbliższw 2 tyg nie wyjdę. Mają wtedy sprawdzić małą, jak przybrała. Dzisiaj przepływy. Od wczoraj biorę leki na przepływy. Sterydy juuż podane. Mała mniej się rusza po nich, ale podobno to normalne. Od jutra wszystko ma wrocic do normy. Codziennie kroplówki, ktg i wiem, że mają Nikolę pod kontrolą.
Przedwczoraj podobno dziewczyna w 26tc była gotowa do wypisu. Jednak urodziła przez cc, 800g dzieciątko. Nie zdążyli podać sterydów. Maleństwo pod respiratorem w inkubatorze. Nie chcę żeby Nikola musiała przeżywać to samo. Kilka tygodni/miesięcy przypięta pod rurkami. Ale akoro to warunek konieczny, żeby m9gła być z Nami. Już tak bardzo ją kochamy. Gdybyście widzieli łzy w oczach K. gdy wychodziłam z gabinetu na Kopernika, gdy myślał, że to już koniec. Powoli dochodzimy do wniosku, że Nikola chyba będzie naszym jedynym dzieciątkiem. Ciężko mi z tym, ale taka jest prawda. Za dużo stresu przeżywam w ciąży. Nie mam siły przeżywać tego po raz drugi. Nie mam siły na to.
Dzień 6 w szpitalu.
Wczoraj ciężki dzień. Przyjechała rodzinka i chyba z 20 razy się popłakałam. Nie chodzi o święta. Tylko raczej, że jesteśmy wiecznie poobijani przez życie. Nie może być normalnie. Nie możemy cieszyć się sobą. Ale dziękuję Bogu, że Nikola jest i walczy o każdy dzień w mamusinym brzuszku.
Dzisiaj ktg wyszło super. Tętno nie spada, więc cieszymy się każdym dniem. Mała szaleje i to mi daje siłę do dalszej walki. Złych myśli nie ma. Wiem, że przyszłe święta sobie odbijemy. I że spędzimy je we trójkę.
Szukałam informacji na temat wpływu pentoksyfiliny na przepływy. Znalazłam kilka opinii. Kilka osób stwierdziło, że pomogła, a kilka że nie bardzo. Ale my wierzymy!
Mąż kupił dzisiaj auto. Musieliśmy przyspieszyć ten zakup. Chociaż żeby dwa razy w tygodniu mógł do Nas przyjeżdzać. Póżniej też będzie Nam bardzo potrzebne jakby trzeba było przyjezdzac do szpitala do Nikoli.
Wierzę, że będzie dobrze. Pod koniec grudnia albo na poczatku stycznia kontrola wagi małej.
Dzien 8.
Kazdy dzien jest coraz lepszy dla mnie psychicznie. Dzisiaj przepływy. Podwyższony opór w pępowinie, ale tragedi nie ma. Zawsze to jakiś plus. Reszta okej. Wody w normie. Nie załamujemy się. Jutro przyjezdzaja bliscy. Kazdy dzien na plus dla Nas. nie poddaje się i wiem, że z Nikolą bedzie wszystko dobrze. Innej opcji nie ma. Nasz Skarb kochany. malutka dzisiaj szalała na usg. Ona chce żyć, ona chce być z Nami.
Dzien 9.
Mała waży 770g. Malutko, ale zawsze to coś. Znowu zbadali przepływy. Dalej opór w pępowinie, w głowce w normie. Miła pani doktor uświadomiła mnie, że jestem ich bombą tykającą. Nie wiedzą kiedy mnie rozpakują. Na pewno nie dotrwam do terminu. Może to potrwać tydzień, dwa, może miesiąc. Póki dziecko rośnie, póki nic się tragicznego nie dzieję to czekamy. Lekarka uspokoiła mnie, że takie dzieciaczki spokojnie ratują, ale zawsze jakieś powikłania mogą być. Szumi mi w głowie od tego wszystkiego. Tutaj ewidentnie nawala łożysko. Jest brzydkie, pofałdowane, grube.
Dzien 10.
Szykuje sie powoli na cc. Lekarze dobitnie mnie o tym uświadamiają na każdym kroku. Robie zamowienie na aptece internetowej. Jest któraś z Was po cc? Co Wam się przydało w takiej sytuacji? Co warto spakować do torby?
Już rok?!?! Ale szybko minął :) Dzieci czasami nie współpracują i nie chcą pozować do zdjęć. Moja Mała też oporna w tym temacie. Mam nadzieję, że poprawi się bo zostały mi już pewnie 2 wizyty.