12 dzien.
Dziekuję za wszystkie odpowiedzi i rady. Na pewno z nich skorzystam. Na wiadomości odpowiem w niedługim czasie.
Bliscy zrobili niespodzianke i przyjechali. Baterie naładowane i humor dużo lepszy. Tego mi brakowało. Wiem, że dzień w którym Nikola przyjdzie na świat bedzie jednym z najtrudniejszych, ale nie mogę się doczekać, gdy zobaczę Naszą Malutką.
Oglądam serie odcinków 'Moje 600 gramów szczęścia'. Dokument tutaj z Ujastka. Dzięki temu mam siłę walczyć.
14 dzień.
Dalej w dwupaku i narazie tak pozostanie. sytuacja się nie zmienia i to jest calkiem dobra wiadomość. Nie wiem czy będą sprawdzać przyrost wagi, ale ostatnio wspominali coś o 3 stycznia i mam cichą nadzieję, że to sprawdzimy wtedy. Piję Medargin. Mam cichą nadzieję, że wspomoże małą. Odkąd pamiętam nazywam ją 'Małą', 'Kruszynką' i chyba sama sobie wygadałam taką Calineczkę. Mogłam mówić do niej Kluska i by nie było problemu. a tak serio to kocham najmocniej na swiecie tego mojego Szkraba.
Wczoraj zrobiłam sobie mini spa w szpitalu. A co! Peeling, maseczka, henna na brwi. A na koniec powycinałam skórki, miałam dzisiaj malnąć odżywką, ale mam dołujący nastrój. Jutro wypilniczkuję i wezmę się za nie.
Wczoraj totalnie się rozkleiłam. Bliscy chcieli mnie rozbawić przez videorozmowę, a ja na maxa się popłakałam. Hormony nie ułatwiają w takich sytuacjach. Jeszcze dostałysmy kolezankę do pokoju. Po godzinie poszła rodzić. Pozniej po północy kolejną, która po dwóch godzinach poszła rodzić. Jak ja zazdroszczę tego 38tc plus, i tych maluchów ważacych 3 kilo. Ech. Może to śmieszne, ale zazdroszczę tych dużych brzuszków. Mój jest najmniejszy na oddziale. Wiem, zabawne to co mówię, ale tak bardzo bym chciała żeby wszystko było tak jak w każdej normalnej, bezproblemowej ciąży.
Dzień 16.
Patologia ciąży to straszny oddział. Od szczęśliwych zakończeń, po łzy smutku i żalu. Im dłużej tu jestem, tym częściej myślę sobie, że ten świat jest tak bardzo niesprawiedliwy. Dlaczego my kobiety musimy tyle przejść? Natura jest straszna i ta cała naturalna selekcja.
Jedna kobieta płaczę ,bo zaraz będzie miała zabieg, podczas gdy mi podpinają ktg i słychać bicie serduszka Nikoli. Jezuu tak mi jej szkoda. Nie umiem być obojętna na takie łzy.
Mała przybrała. Waży 930g (+/-130g). Jest to pozytywna wiadomosc. To jakies 200g w ciagu 2 tygodni. Niestety to tyle. Raczej w niedługim czasie czeka Nas cesarka. Mają się zastanowić nade mną, bo twierdzą że już powoli zbliża się ten czas na rozwiązanie ciąży.
Decyzja o cesarce była nagła, nie spodziewaliśmy się tego. Ale cieszę się, że to już za Nami.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 stycznia 2019, 19:10
Byliśmy wczoraj na odwiedzinach u małej. Ma tam bardzo cieplutko i mamusi bylo caly czas slabo. Ale pozniej mama dała rade za drugim podejsciem. Dzisiaj znowu idziemy się zobaczyć z malą Księżniczką. Odciąganie mleka i zanoszenie małej dużo mi daje. Wiem, że jestem jej potrzebna.
Co do mojego samopoczucia. Teraz gdy zeszły wszystkie leki to boli każdy krok. Ciągnie niemiłosiernie. Ale idąc mam motywacje, ze ide do mojej coreczki. Ból zniknie, rana się zagoi a Nikola zostanie na dlugie tygodnie w szpitalu. Więc co tam z moją raną. Mała leży na oddziale neatologicznym. Ma tam super opieke. Lekarze tam pracujący mówią,że wcale nie jest taka mała. Nóżki ma takie długie. *.* usteczka duże, a oczka widziała tylko mamusia jak ją wyciągnęli z brzuszka. Moja piękna. Tata zakochany jest, uśmiecha się cały czas i gdy mi było słabo po cesarce, to on z nią siedział.
Nikola zjada całe 0.5ml. Więc moje mleko spokojnie jej wystarcza. Mimo tego nie poddaje się i odciągamy.
Przepływy pępowinowe były kiepskie, pogorszyły się przepływy w główce, pojawił się przepływ wsteczny. Generalnie przepływy siadły totalnie. Nikola męczyła się w brzuszku. Było zagrożenie jej życia. Zastępca ordynatora wezwał mnie na rozmowę i powiedział, żebym już nie jadła. Machnęłam kilka łyżek zupy. Trochę się zdziwiłam, ale mowie spoko. Poszłam. Był bardzo poważny. I zapytał czy zgadzam się na cesarke i ze trzeba rozwiazac ciaze, ze Nikola może umrzeć. Oczywiście, że się zgodziłam. Zapytałam kiedy. A on, ze dzisiaj, że za godzinę, max dwie. Zadzwoniłam tylko szybko do męża, który był w szoku, bo chwile wczesniej rozmawialismy i cieszylismy sie ze Nikola przybrała. Przyjechali, jak już wywozili mnie na salę pooperacyjną. Chwilę wczesniej tylko napisałam mu, ze mamy córeczkę. To wszystko tak szybko się działo. Była to cesarka na cito, wjechałam szybciej niz inne kobiety, ktore czekały. Kurde dziewczyny, gdybym była w domu mogłabym ją stracić. Nikt by mi nie pomógł. Stracić ciąże prawie w 30tc, to straszne. Ale Nikola jest na świecie i ma się dobrze. Dziękujemy Bogu za ten cud. Matka oszalała.
Dzisiaj prawdopodobnie wychodzę ze szpitala. I zaczną się schody. 70km dziennie w jedną stronę. Ale damy radę. dla córci wszystko. Tylko nie wiem co z pokarmem robic. Będąc w szpitalu odciągałam i zanosiłam od razu. Muszę zapytać czy mogę odciągać, chłodzić w lodówce i przywozić raz dziennie to co zgromadziłam.
Czuję, że mam misję. Wszystko pięknie sterzylizuję. Odciągam. Dzielę na strzykawki, podpisuję, zapisuję datę i godzinę.
A wczoraj pierwszy raz mogliśmy dotknąć córci. Ma taką maleńką główkę. Moja dłoń prawie cała ją objęła. Mówiłam do niej i starałam się nie rozkleić. Śmiałam się, że w brzuszku tak mocno kopała mamusię, a teraz taka spokojna jest.
Jeszcze co do dzisiejszego powtrotu ze szpitala to smutno mi, że wracamy bez niej. Chciałabym mieć ją przy sobie. Ale wiem, że tam będzie jej dobrze. Zanosząc pokarm, zobaczyłam panią która zajmowała się wczesniaczkiem z sali Nikoli. Tak super do niego mówiła. Kurde tyle ciepła tu jest. Te dzieciaczki tego potrzebują.
W galerii dzieciaczków z neonatologii znalezlismy tez Nikolkę, która ważyła tylko o 10g wiecej niż Nasza córcia i miała też 37 cm. Po 100 dniach wyszła do domku. My też odliczamy każdy dzień.
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2019, 07:56
https://static.pokazywarka.pl/i/o/v/c6cc8b27a206506372d08d418dc92268_orig.jpg
Co z nowości. Nikola ziewa. cudnie to wygląda. Oczka dalej zamknięte, ale widać że chciałaby je otworzyć. No i 'ciumka' usteczkami jakby chciała coś powiedzieć albo odruch ssania się wykształcał. Sama nie wiem, ale kazdy dzień to coś nowego.
Mleczka mamy super dużo. Jestem tak zadowolona. Zależało mi, żeby Nikola miała mój pokarm. I jeest, udało się.
Problem dojazdów rozwiązany. Zatrzymam się u dalszych kuzynek. Będę mieć 7km do szpitala. Mogę być u niej codziennie. To dla mnie wazne, bo nie chcę przegapić żadnego momentu jej życia.
Jutro ściągamy szwy. Rana już tak bardzo nie ciągnie. Tylko jak chcę kichnąć to jest problem od porodu zeszło mi już 5kg. Brzuszek prawie płaski. Mam nadzieję, że przez stres moja waga nie spadnie znowu do 50kg. Muszę się odżywiać, żeby mała miała super jedzonko.
Dostalysmy osmiorniczkę. Mama przespi się z ośmiorniczką i przywiezie córci. Nikola będzie czuła mamę przy sobie cały czas.
https://static.pokazywarka.pl/7/z/d/736b79327f46ecb684c14755080a44f5_orig.jpg
Dzisiaj mała przekroczyła 1kg i waży 1010g. jednak trzeba było przetaczać dzisiaj krew. Ale podobno będzie się lepiej czuła po tym. Mało posiedzieliśmy przy małej, bo najpierw przetaczali jej krew a potem dostała nowego kolegę/koleżankę obok w inkubatorze. Waży 1200g. Zobaczyłam to od drugiej strony. Widziałam jak wieźli dzieciaczka w inkubatorze, potem lekarze stali koło malenstwa jakby przeprowadzali operację. Już wiem jak wyglądały pierwsze chwile zycia Nikoli.
Dzisiaj Nikola pokazała mamie połowę oczka. tak się siłowałam, że się udało. A przy tacie kichnęła.
Zrobiłam sobie wczoraj hybrydkę. Tyle czasu juz nie robilam, ale zmotywowałam sie i Nikola ma teraz ładną mamę hihi.
PIERWSZE KANGUROWANIE
Nikoli się spodobało u mamy.
Nie dosc, ze mam mało pokarmu. Walczę kazdego dnia i każdej nocy. Spię 3-4 godziny dziennie. Piję femaltiker. Przynoszę mleka na styk. Wdrążam metodę power pumping przynajmniej raz dziennie. Odciągam laktatorem i ręcznie. Próbuje wszystkiego to wylałam połowę porcji mleka Nikoli na dziś. Podczas transportu. Popłakałam się z bezsilności. Przerasta mnie ta laktacja i to, że nie mam dziecka przy sobie. Zblokowałam się totalnie.
Też stosuję metodę 7-5-3. Ale czytałam też o power pumping, że warto spróbować. Zwłaszcza, gdy jest się mamą wczesniaka i dziecko przez dłuzszy czas jest odizolowane. Stosować 1,2 razy w ciągu dnia.
Oczywiście, że ogladam jej zdjęcia. Nieustannie. Ale chyba ciężko jest mi wyłaczyć myślenie. Laktacja to trochę jak starania o dziecko. Jak się chce za bardzo to może nic z tego nie wyjsc. Przynajmniej ja tak miałam.
Wiem muszę wyluzować, bo pewnie sama siebie blokuje. Za bardzo boje się, że nie bede miała mleka. I to napiecie w szpitalu na mleko. Dietetyczka - mało mleka mama. I te laktatorki, które patrzą z politowaniem. Może ja to tak dziwnie odbieram. Ale to mi nie pomaga.
Z Nikolą dobrze. wczoraj skończyła 3 tygodnie. Waży 1260g. Dalej cpap, ale radzi sobie super. Coraz mniejsze wsparcie oddechu ma. Tylko przedwczoraj miała drugie przetaczanie krwi. Hemoglobina była na granicy normy. Oprócz tego reszta w normie.
Nikola na lepszy humor
https://static.pokazywarka.pl/6/3/c/2a4bc0f62cb4df9de3c05bb05c987384_orig.jpg
Od dzisiaj od 8 rano po 23 dniach zycia oddycha sama.
Dzisiaj tata kangurował małą. Mieli czas dla siebie, bo widzą się raz na tydzień. Malutka pełzała po nim. Moje mądre dzieciątko. I 5 razy skichała tatę haha
Najpiękniejsze jest to, gdy się denerwuje gdy ktoś ją dotknie, a gdy ja wkładam ręce i mówię do niej to jest spokojna i zasypia gdy zmieniam pampersa.
Co do laktacji to odpuściłam trochę. Sytuacja mnie przerosła i mam mało pokarmu. Niestety laktator nie zastąpi dziecka. Odciągam dalej regularnie, ale się nie stresuję ilością. Od miesiąca mała jest tylko na moim mleku więc i tak jestem dumna. Kupiłam to piulatte i piję słód jęczmienny z mlekiem od wczoraj. Femaltiker mi się skończył na razie nie kupuję.
Nikola zaliczyła spadek wagi prawie o 100g. Później ciężko było jej to nadrobić. Widocznie już ta bakteria osłabiała jej organizm.
Podsumowanie pierwszego miesiąca życia Nikoli:
* 33 dni życia
* 3 razy przetaczanie krwi
* 2 razy infekcja
* zjadała 23ml, teraz od dwóch dni 15ml ze względu na osłabiony organizm
* 10dni na respiratorze
* 1 dzień na własnym oddechu
* 22 dni na cpapie
* mała przybrała 470g od urodzenia i waży 1350g
* 2 razy kangurowanie
* kilka zmian pieluszek (ok.10), mąż zero - trzeba to zmienić
* 2 dni, gdy mamy nie było przy niej
Liczę, że niedługo infekcja odpuści. Będziemy mogli kangurować i przejdziemy na własny oddech.
Dzieciaczki na sali Nikoli mają gorsze rzeczy. Wylewy, wady serduszka, zapalenie płuc i wiele infekcji. Cieszę się z tego co jest. Wierzę, że teraz już tylko dobrze będzie. Nie może być inaczej. Kupiliśmy wózek ostatnio. Na początku marca kupimy łóżeczko. Moi rodzice nakupowali masę ciuszków w rozmiarach 44-50. Szykujemy się powoli na powrót Nikoli do domku. Za 6 tygodni byłby planowany termin porodu. Myślę, że jakieś 2 miesiące i możemy myśleć o wypisie. Przed Nami długa droga, ale przecież ja chciałam mieć dziecko. Walczyłam o nią prawie 2 lata. I jest! Nasz Skarb więc 2 miesiące i ogrom pracy, które musimy włożyć w pózniejsze zycie Nikoli to pikuś. Ja jej chciałam. Pragnęłam żeby dopełniła nasze życie. Nic nie dzieję się bez przyczyny. Ktoś wybrał dla Nas taką opcję. Niewiele brakowało i kolejnej straty bym chyba nie przeżyła. Nie na takim etapie. Więc cieszę się każdym dniem. Nie pomyślałybyście jaka ona jest mądra i silna. Mówię do niej, że jest moim słoneczkiem, że mama zawsze będzie a ona się uśmiecha pełną buzią. Gdy jest na brzuszku podnosi pupe. Moja zdolna córeczka.
https://static.pokazywarka.pl/d/r/k/9dcf38fbd4ee38ec386fe329fa549e6b_orig.jpg
Mam w rodzinnie mnóstwo wczesniakow, z 32t 33t 34t i znajomą z 28t. Głowa do góry!
Fajnie, że baterie naładowane :) Każdy dzień to wspaniały dar dla Was.
Ujastek- no to jesteś w świetnych rękach!! W jednych z najlepszych w PL;)
Lentilkaa wiem, dlatego jestem wdzięczna mojemu lekarzowi, że tutaj trafiliśmy. :)