2dpt
W poniedziałek rano transfer, więc to był dzień 0 dpt, dziś środa - 2 dpt. W zasadzie to czuje się dobrze. W poniedziałek sporo spałam i wieczorem mocno bolał mnie brzuch, ale nie tak, jak większość dziewczyn pisze, że okresowo. Nie. Bolało tak normalnie, chyba najlepsze porównanie to zakwasy na brzuchu. Wtorek już ok. Dziś też póki co w porządku. Na prawdę nic nie czuję...
Ze względu na nieprzychylne warunki pracy dla potencjalnej ciąży, jestem tydzień na zwolnieniu. Chciano dać mi 2 tygodnie, ale odmówiłam. Wynik transferu w zasadzie pewny będzie w poniedziałek. Przy negatywie nie ma co siedzieć w domu.
Większość dziewczyn w 2 dpt, czasem już w 1 dpt czuła bóle okresowe, kłucia, bóle jajników, zawroty głowy, często śpią, piersi swędzą . Ja nic takiego nie mam. Czuję się zwyczajnie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2020, 17:35
4dpt blastocysty
Jako że jestem tydzień na l4, to chodzę na zakupy w porach kiedy większość jest w pracy. Na mieście sama geriatria i babki z wózkami. I to jest właśnie to, o czym myślę codziennie jak chodzę po drobne zakupy ( co by w chałupie cały czas nie siedzieć, a i spacery wskazane) tzn. Mówi się o niepłodności, o tym że jest to duży problem. I jest to prawda, ale niestety nadal większość ludzi tego problemu nie ma i w statystyczny rok max 2 "robi" dziecioka. Dlatego kobiety ,które się starają latami jeszcze długo nie znajdą zrozumienia wśród innych kobiet, bo statystyczna większość po prostu tego problemu nie doświadczyła! I nie ma co w sumie mieć do nich pretensji, bo nie od dziś wiadomo, że syty głodnego nie zrozumie, a i z chęcią zrozumienia drugiej osoby u Polaków jest ciężko. I teraz nie wiadomo czy cieszyć się ze szczęścia innych czy płakać nad swoim pechem. 20% niepłodnych par to mało i dużo jednocześnie.
Dziś coś mnie podkusiło i zrobiłam test super czuły. I co? I Gucio. Nic. Jedna kreska. W teorii wiem, że blastocysta betę hcg zaczyna produkować w okolicy 5 dnia. Zakładałam więc że może... W końcu niektórym dziewczynom już tego 4,czy tam 5 dnia już coś wychodziło. Więc myślę sobie, będę tą szczęściarą! Ta... Taką samą szczęściarą jestem co wtedy kiedy myślałam,że zajdę w ciążę w cykl, dwa, no max. 3. Głupia jestem i tyle. Zresztą objawów ciągle brak tzn. Kręci mi się w głowie od 2 dni ale jakby to była ciąża to i test by potwierdził ten objaw. Widocznie jest to objaw po prostu niedotlenienia i kiszenia się w domu. I tyle. Obstawiam fiasko 😔
Mam jeszcze dwa testy. Zrobię sobie jutro i w niedzielę. W poniedziałek i tak ma być beta. Miesiączka około środy. Obstawiamy 30dc, bo owu była 16 dc.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2020, 18:20
5dpt test z moczu razi bielą. Jedna kreska. Jestem wkurzona to bardzo kulturalne określenie.
Od rana ryczę. Mąż śpi. I dobrze.
Ja nie dam rady tego znieść. Już po prostu nie dam. To za duży cios.
Człowiek mimo tego że wie że ivf za pierwszym razem wychodzi co 3 kobiecie, to jednak ma nadzieję. Ja zawsze jak mam nadzieję to przegrywam. Jeszcze się tego idiotko nie nauczyłaś? To czas dorosnąć.
Criotransfer 5 dniowej blastocysty nie udany.
Beta 0
Progesteron 19
Żeby jedni byli szczesliwi inni muszą cierpieć.
Pozbierałam się częściowo. Musiałam. Od początku czas wypełniłam obowiązkami. Rzuciłam się w wir pracy + obowiązków domowych + myślenia co mogę jeszcze zrobić, dla siebie, dla duszy i dla co chyba najważniejsze dla PSYCHIKI. I tak po kolei:
1. Byłam na wizycie po nie udanym ivf w klinice u swojej prowadzącej. Dowiedziałam się, że blastocysta 3.2.2, którą miałam transferowaną uznawana jest za słabą, aczkolwiek ciąże czasami z takiej są, więc nie przekreślają (takie też informacje później wyczytałam w artykułach poświęconych embriologii ). Zarodki zamrożone 3 dobie, które mi pozostały to 8.1, i 6 ( drugiej cyfty nie pamiętam ), są zamrożone w dwóch oddzielnych słomkach. Jako , że ostatnio na histeroskopii wykryto mi zrosty, zostałam ponownie skierowana na histeroskopie. I tak powstaje punkt...
2. Histeroskopia w klinice u dr.D . Była w tym cyklu 12 dc. Zrostów nie było, na całe szczęście, ale zrobił się mikro polip w kanale szyjki macicy. Usunięto. Cała reszta prawidłowa, ujścia jajowodów, macica, endometrium też.
3. Owulacja była 17 dc - nie byłam na monitoringu, ale ja z tych co czują. Standardowo naturalnie mam w 16 lub 17 tak, więc punktualnie. od 19 dc luteina podjęzykowo + estrofem dopochwowo. Nie, nie na ciąże, a na plamienia przedmiesiączkowe. Zawsze były na tydzień przed miesiączką. Wkurzały mnie. Estrofem idealnie się z nimi rozprawia. Od wiosny mam z nimi spokój.
4. Zrobiliśmy z mężem badanie KIR u mnie i HLA-C u męża. Maż ma wynik C1+C2. Natomiast ja nie mam 4 genów aktywizujących i 2 hamujących. Geny implatacyjne 2DS1,2DS5 i 3DS1 posiadam. KIR rodzaj Bx. Niestety nie dokopałam się do info o tych genach, których nie posiadam.
Ale nic straconego, bo w środę ..,
5. Idę do immunologa prof. L . w jednej z warszawskich klinik. Może On mi wyjaśni, co nieco, podpowie , co można zrobić w kolejnym transferze, który jest planowany na koniec listopada właśnie. Idę z wynikami , które mam:
- trombofilia - tylko mutacja do kw. metylowanego B12 + foliowy
- ASA - negatyw
- AOA - negatyw
- ANA - negatyw
- CA 125 - ok
- kir u mnie + HLA-c u męża
- immunofenotyp - NK 13%
+ oczywiście inne typu : cytomegalia, toxoplazmoza, różyczka ( negatywy - nie mam i nigdy nie miałam kontaktu z wirusem ), które mogą coś wnieść do spotkania. No i oczywiście z informacją, że pierwsze podejście nie udane.
W środę oprócz immunologa mam także wizytę w klinice. Będziemy ustalać czy robimy na naturalnym czy sztucznym, czy podajemy jeden czy 2... Ja chyba chcę iść sztucznym. Mam problem z endometrium, jest cienkie. Obawiam się, że z takim, to i kolejne się nie uda. A na sztucznym to jednak da radę go "zrobić" hormonami, tak chociaż do 10 mm....moje małe-wielkie marzenie. Fizjologicznie to ja nawet tuż przed miesiączką takiego nie osiągam... ( choć miesiączki nie są znikome, krwi jest sporo, przez 3 dni, nie wiem skąd takie zapasy, heh....).
Dobrze. Dokumentacja już przygotowana. Czekam na środę.
Co do ratowania psychy...Stwierdziłam, że koniec wydawania hajsu na badania - mam co mam, pora wydać na siebie. Był w tym miesiącu fryzjer, była kosmetyczka, było kilka masaży relaksacyjnych, a mąż kupił sobie samochód hahahaha. Nasz dotychczasowy musi iść do sprzedaży, choć rewelacyjny, nie psuje się praktycznie wcale, ale niebawem straci za dużo na wartości. A dwa zupełnie nam nie potrzebne. Przez pierwszy tydzień nowego nawet nie mogłam dotknąć, taki mąż wrażliwy. Codziennie chodzi i kurze w nim ściera i progi przeciera hahahahaha. A w domu jakoś nawet nie wie jak to się robi... Faceci, nudny bez nich byłby ten świat. Odrobina komedii w życiu.
EDIT: A z nowości farmakologicznych, od 5 dnia po owulacji na noc przyjmowałam 2 mg Relanium. Dziś był ostatni dzień. Zawsze się nocami stresuję w okolicy implantacji, więc postanowiłam trochę się wyciszyć. Sypiałam nadzwyczaj dobrze i miałam sny z bardzo bogatą fabułą niczym w najlepszym filmie.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 listopada 2020, 12:19
Dzis dwa spotkania. Moja klinika - Novum, celem dogadania kriotransferu i Salve Medica - konsultacja immunologiczne z dr L.
W Novum zrobiłyśmy usg - tragiczne, jestem tuż tuż przed miesiączką a tu całe 7 mm, tym samym wiem, że w ciąży nie jestem ( na zdrowie 🍷właśnie raczę się kieliszkiem czerwonego gruzińskiego wina). Podpytałam o leki m. In viagre ( esperanza dziękuję, też o niej gdzieś słyszałam). I tak: absolutnie żadnych leków immunologicznych nie dopuszczają oprócz Neupogen - mam mieć podany jak się upre. Viagra też odpada. Zalecenia od 1dc:
- 3x2mg estrofemu, a po miesiączce aplikujemy dopochwowo
- witaminy jak brałam + ACC609
Z konsultacji u immunologa jestem bardzo zadowolona. Lekarz super, bardzo kontaktowy, gaduła. Generalnie to trochę zostałam wyśmiana, bo stwierdził, że za wcześnie do Niego przyszłam. Że 1 inseminacja i 1 ivf to jeszcze nic. Ale oczywiście powiedział, że postara mi się wszystko wytłumaczyć i nie wypuści mnie z niczym. Dałam wyniki, które miałam. On pytał też o inne, zadawał bardzo dużo szczegółowych pytań. Dobrze że miałam całą tą swoją teczkę badań, to mogłam cofnąć się w czasie, bo i o poziom witamin pytał o tarczycę, homocysteine, toxoplazmoze, cytomegalie, i masę innych... Teczka zdecydowanie mnie uratowała. Powiedział że profil limfocytarny jest o dupe potłuc, bo to duże ogólniki - dał zlecenie na dokładniejszy, aczkolwiek powiedział, że ten podstawowy jest ok, NK komórki też mimo że 13% są w normie i w pełni akceptowalne. Ogólnie dał chyba z 10 badań do wykonania, ale zaznaczył aby się nie spieszyć. Mam zacząć po kriotransferze. Ze swoich zaleceń do transferu przepisał :
- l arginina ( biorę, ale mniejsze dawki), on zlecił między 1000 a 1250 mg - przyjmować cały cykl
- siarę cielęcą czyli colostrum bovinum w dawce 700-1000 mg ( kurcze, wyleciało mi z głowy na co dokładnie, ale wspominał o układzie immunologiczny)
- dał receptę na clexane, zacząć od razu po transferze. Powiedział, że mimo, iż nie mam zaburzeń krzepnięcia, a i trombofilia ok, to mimo wszystko clexane przyda się na ukrwienie śluzówki macicy... Hm... No nie ja jestem specjalistą z 30 letnim stażem... Zapytałam czy mogę acard to powiedział, że acard to dla emerytów co by im cokolwiek dać aby się nie pluli. Podobno acard jest na zasadzie "nie pomoże, nie zaszkodzi". Wypisał receptę na clexane. Jeszcze się upewniłam pytając czy nie mając problemów, nie narobię ich sobie stosując zastrzyki, powiedział, że absolutnie nie.
Kolejna sprawa, która mnie zasmuciła to te kiry. HLA-c męża jest jak najbardziej ok. Ja swojego nie robiłam - jest na liście badań od niego teraz. Bardziej o ten wynik Kir-ów. Owszem mam duzo, w tym implantacyjne tj. 2ds1, 2ds5 i 3 ds1. Nie mam 6 innych w tym 2ds4 norm (gr. Druga). Powiedział że gdybyśmy się spotkali 10 lat temu, to by mi powiedział, że nigdy nie znajdę w ciążę bez niego ( a zrobić się nic nie da, bo to genetyka). Przez 10 lat, jednak ma pacjentki które bez tego genu, "normalnie" zaszły w ciążę, więc nie będzie u mnie wyrokował. Jest to gen hamujący NK, w zasadzie nic więcej nie wiem....Nie wiem, co mam o tym myśleć... Niby kazał się tym nie przejmować, a bynajmniej nie na tym etapie.
Dziewczyny, które są w ciąży - urodziły... Esperanza, Kąsi może..., te które robił kiry... Możecie mi pomóc? Popatrzcie w swoje wyniki. Co Wy na to? Macie czy nie gen 2ds4?
Jakoś tak jestem w rozkroku. Nie wiem, czy się cieszyć, czy już płakać. Niby powiedział że brak genu eliminuje moja możliwość bycia matka ale w sumie powiedział, że ciężko wyrokować bo ciążę są, a genetyke w sumie słabo jeszcze znamy.
Nie mogę Mu nic zarzucić. Byłam w gabinecie całą 1 godzinę zegarową. Facet dwoił się i troił, mimo iż na początku od razu powiedział że jestem w gorącej wodzie kąpana. Chciał ewidentnie mi pomóc. Dał leki, dał skierowanie, dał wiedze. Dał poczucie, że się stara, traktuje mimo wszystko mój przypadek poważnie. Nic więcej w sumie od lekarza nie wymagam.
Dziewczyny,jeszcze raz proszę... Sprawdźcie swoje kiry i ten konkretny gen.
Dziś wizyta monitorująca do kriotransferu. Dodatkowo pobrano wymaz do przeterminowanych badań tzn. Chlamydia + posiew z pochwy. Podpisaliśmy stosowne dokumenty.
I mamy tak, krótko i na temat.
* estrofem działa tzn. Żaden pęcherzyk nie rośnie, a moja endomenda ruszyła ze swoim rozwojem osiągając w 8dc tyle, ile mam zazwyczaj w dniu owulacji tzn niecałe 7,5 mm. Jest dobrze.
* kolejny monit we wtorek w 12 dc
* ewentualny kriotransfer przewidywany w okolicach 23-24 listopada (pon / wtorek)
Wlew z Neupogen najprawdopodobniej nie będzie potrzebny, za to zapytałam się czy praktykują Atosiban na skurcze - tak, jest to możliwe. Pomyśle nad tym, bo gdzieś ostatnio się doczytałam, że nie ma w sumie dowodów na jego skuteczność. Mam Relanium, podobno daje to równie zadowalające efekty. Hm...
Leki+suplementy, które przyjmuję :
- ACC600
- estrofem 3x2mg
- magnez
- metylowany kw. Foliowy
- metylowana b12
- l - arginina 1000mg
- Wit D3 2000j
Odpuściłam siarę bydlęcą, co mi proponował immunolog. Nie czuję, aby było to potrzebne mojemu organizmowi. Nie mam żadnych chorób immunologicznych, rzadko choruje.
W takim razie czekam na wtorek. Tymczasem weekend! W zeszły pochłonęliśmy z mężem serial na netflix "Gambit Królowej". Rewelacyjny! A główna aktorka hipnotyzuje. Polecam. Muszę coś znowu poszperać i znaleźć na wieczór.
Chyba dopadły mnie skutki uboczne estrofemu. Od kilku dni bóle głowy, nudności, bóle żołądka i podbrzusza. Do tego kilkukrotnie odkąd biorę estrofem, w nocy, wybudzaly mnie mdłości. Kończyło się na wymiotach. Gdyby nie fakt, że jestem na cyklu sztucznym, to dałabym sobie rękę uciąć że jestem w ciąży. Dobrze, że tym razem się nie rozczaruje i wiem skąd objawy. Jutro mam wizytę w klinice. Muszę powiedzieć o tym prowadzącej. Bije się też z myślami czy mam jej powiedzieć o wizycie u immunologa i jego zaleceniu dot. Clexanu po transferze. W sumie to wskazań do Niego nie ma, ale dał bo założył że ułatwi to zagniezdzenie, ponieważ mimo stałych, ciągłych owulacji, miesiączki są w terminie. Dodatkowo nie wyszło ivf a dotychczasowe badania ok. Już sama nie wiem. Boję się że jak wezmę, a np ivf się uda, to będę musiała to kurcze brać całe 9 miechów...
Jejku jaka ja niereformowalna jestem. Jeszcze do transferu nie doszło, jeszcze w sumie nic nie wiem, a wybiegam w przyszłość. Po co ja sobie zaprzątam tym głowę. Żyj dniem aktualnym! Dziś poniedziałek, jutro wtorek i klinika, a co dalej zastanowię się jutro. Koniec kropka.
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 listopada 2020, 13:24
Po wizycie w klinice. Jest średnio dobrze. Przy suplementacji estrofem em 3x2mg, endometrium ma 8,3 mm. Za to śluz wypełnia wszystko, zalewa macicę, szyjkę macicy i pochwę.
Zwiekszyłysmy dawkę estrofemu i dostałam rozpis progesteronu od piątku.
W poniedziałek rano pomiar progesteronu. We wtorek transfer. Przed transferem i po kroplówka z Atosibanu.
Taki plan...
Od dziś oprócz estrofemu włączam progesteron w formie dopochwowej + podjezykowej. Będzie :
- 3x1 lutinus dopochwowo
- 3 x luteina podjezykowo
- 4 x 2mg estrofem
W poniedziałek rano pomiar progesteronu. Mam nadzieję, że ta dawka wystarczy, aby transfer się odbył. Moja prowadząca powiedziała, że najoptymalniejszy poziom do transferu to progesteron w okolicach 30. Nie wiem, to tylko 4 dni brania leków. Nie za mało, aby tak podbić jego poziom?
To podejście jest lepiej prowadzone, bo tylko przez moją prowadząca. Dodatkowo transfer będzie wykonywała Ona sama. Specjalnie przy mnie dzwoniła do lab, aby wpisać Jej nazwisko przy mnie i zarezerwować dla nas gabinet. Może przyniesie mi kobieta szczęście...
Dodatkowo na ostatniej wizycie u Niej wyspowiadałam się ze spotkania u immunologa. Biłam się z myślami czy powiedzieć o tym clexanie, ale w sumie nie chce niczego ukrywać. Jej reakcja była ok. I jak najbardziej powiedziała aby brać clexan. Mimo w sumie braku 100% wskazań medycznych Ona też by mi go radziła brać. Od siebie oprócz wlewu z atosibanu powiedziała, że przepisze mi scopolan, duże dawki magnezu i no spe, ponieważ atosiban nie będzie działał dłużej niż 24-48 godzin, a to może nie wystarczyć.
Od wczoraj w domu jestem sama. Mąż pojechał na weekend do przyjaciela. Chcemy pobyć sami. Musimy się wyciszyć, a przynajmniej ja... Mąż trochę niechętnie wyjeżdżał ale zrozumiał. Ja się po prostu boję. Boję że nie wyjdzie i druga i trzecia ostatnia. Pozostały tylko te 2 zarodki. Wiem, że nie powinnam myśleć negatywnie, ale ja już w głowie mam tylko te negatywne scenariusze. I cała masę planów, po nieudanym transferze, aby czymś zająć głowę... Czasem jest też tak, że łapie się na myślach że może ja wcale nie chce jednak być w ciąży, że to tylko pozory, bo teraz mi wygodnie i podświadomie nie chce tego stracić. No bo taka prawda. Jest mi wygodnie, praca, dom, spełnianie marzeń, pieniądze inwestujemy tylko w siebie i w swoje zachcianki, a nie w pieluchy, kaszki, wózki, smoczki etc Powiem szczerze, że już sama nie wiem. Czy ja faktycznie nie chce być w ciąży i mieć dziecko, czy to tylko moja psycha stara się mnie przygotować na porażke? Już sama siebie w tej materii nie rozumiem.
1. Wynik z dzisiaj progesteronu 69 nmol/l. Kurczę sporo. Norma w Novum jest do 75 nmol/l.
2. Dziś mają rozmrażać zarodek.
3. Jutro o 10:20 kroplówka z Atosibanu.
4. Transfer 11:20
5. Wolne jutro i środa. Od czwartku wracam do pracy. Prowadząca upierała się na l4, ale ostatnio bardzo źle to zniosłam. Będę po prostu bardzo, bardzo uważała podczas pracy z pacjentami.
I tyle, albo aż tyle.
Niedawno wróciłam z kliniki... Spędziłam tam 4 godziny.
1. Przed transferem 30 minut Atosibanu - tzw. Szybki wlew - samopoczucie tragiczne. Wymioty trzymałam na siłę. Podobno to norma...
2. Kontrola przed transferem. Endo 9,3 mm. Jak na mnie to super, a w ogólnym rozrachunku zadowalajaco.
3. Transfer. Moja pani dr zarówno na kontroli jak i przy transferze. Jakos było tak inaczej. Dłużej... Szukała najlepszego miejsca dla zarodka, heh nawet mówiła do siebie 😉 "nie, tu nie, a wezmę głowicą tu, o teraz lepiej, tak, to będzie tu" No i podczas badania wyszedł skurcz, więc ucieszyła się że dała ten Atosiban.
4. Kolejny wlew, tym razem prawie 2 godzinny.... Leżała w pokoju ze mną dziewczyna... 6 pełna procedura in vitro ale dopiero 2 transfer. Nie miała wcześniej komórek. Tyle że to wina AMH - poziom 0,5. Pierwsza jej procedura w Novum. Uzyskała 2 komórki, obie się zapłodniły. Życzę jej sukcesu, bo Jej historia na prawdę jest smutna. Na do widzenia obie zyczylysmy sobie ciąży.
Co my kobiety musimy znosić... I wcale o to nie prosimy, po co? Na co?
Nie wiem jaka klasa zarodka została mi podana - standardowo, jak przy pierwszej procedurze. Wiem tylko że 4ro dniowiec, przekształcający się w blastusie. Ale na zdjęciach widzę trochę fragmentacji. Nie jestem embriologiem, więc nie będę wyrokować, ale boję się że ma więcej niż 15 - 20 %, czyli w zasadzie jeśli tak jest, to w ciągu doby, max 2 zarodek obumrze.
Niestety po przeliczeniu tego progesteronu na ng, wyszło 20 jednostek. Mało.... Dostałam Prolutex i prośbą o zbadanie go w piątek. Oczywiście innych leków całą masa... Będę robiła 2 zastrzyki dziennie tj Prolutex + clexan. Będą też leki podjezykowo, dowcipnie i dobrzusznie. Czuję się jak emerytka z całą siatą leków 🤣
Teraz najważniejsze dni. W zasadzie betę mam zrobić za 12 dni i ona będzie wiążąca, ale w zasadzie obie wiemy i to pani dr też podkreśliła że w przyszły wtorek będzie już wszystko jasne. Najpewniej zatestuje po weekendzie.
Mikołaju, może nie jestem najgrzeczniejsza i zdarzają się ludzkie przewinienia, ale bardzo Cię proszę przynieś mi w prezencie ciążę...
Standardowe bóle brzucha i podbrzusza wróciły. Nie są to to bóle miesiączkowe, kompletnie inny rodzaj bólu. Mam je odkąd zaczęłam się starać i bardziej obserwować swoje ciało. Zawsze w 2 połowie cyklu, zawsze kilka dni po owu. Nawet na cyklach stymulowanych, po poprzednim kriotransfer że na cyklu naturalnym też się pojawiły. Teraz cykl sztuczny z obstawą z Atosibanu, też są. Nie mam pojęcia co to jest. Tj dziwny ból, ciężkości, rozpierania, uogólnienia napiecia jamy brzucha i podbrzusza. Źle mi się kojarzą, bo zawsze jak występują to i jest okres. W sumie nic dziwnego... Bo nigdy nie byłam w ciąży, więc nie wiem jak to jest ich nie mieć i być w ciąży, albo mieć i mimo wszystko być w ciąży... Tak czy owak uczucie bólowe kiepskie...
Leki, które biorę na ewentualne skurcze:
- Scopolan, magnez, no spa - te niemalże biorę jak cukierki od 4 do 5 x dziennie.
- dodatkowo przyjmuje w sumie 1900 mg progesteronu, w różnej postaci tzn prolutex, luteina i dopochwowo cyklogest.
+ witaminy
Jejku, niech te bóle nic nie oznaczają... A bynajmniej niech to nie ma związku z pomyślnością transferu 🥺
Dziś rano pomiar z zalecenia prowadzącej progesteronu.
18 dc tj dzień przed transferem wynosił 69 nmol/L tj ok. 20 ng
Dziś 22 dc tj 3 dni po criotranf. Z dawkowaniem Prolutexu + cyklogestu + luteiny, wynosi 454 nmol/L tj. ok. 142 ng - na moje oko wow.... Pani dr zapisała sobie, aby zerknąć na moje wyniki ok. 15 i jeśli coś będzie chciała zmienić to do mnie zadzwoni.
Uczucie w jamie brzucha, ciągle takie samo, ale bóli miesiączkowych brak.
Dalej czekam...
P. S Przed godz. 15 zadzwoniła pani dr z info, że progesteron jest super. Możnaby zmniejszyć dawki, ale póki co prosi, aby jednak wszystko kontynuować.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 listopada 2020, 16:14
Pisze szybko, na świeżo, bo w pracy jestem.
Jestem w szoku. Taka różnica w progesteronu przez 3 dni, mimo brania tych samych dawek leków?? W Novum w piątek miałam 142 ng prog, dziś w innym labie prywatnym - nie sieciowym, wyszło mi 18 ng...
Kurcze możliwe to?? Zbadałam też bete wynik 0,19 - negatyw, że aż w oczy kole....
Podejście do in vitro, wzięcie w nim udziału, najlepsza opieka, stymulacja, zarodki, transfer z obstawą leków, nie gwarantuje totalnie nic. Nic. I warto mieć tego świadomość. Żadne afirmacje, wizualizacje - swoją drogą ja to już mam tysiąc scenariuszy jak powiem mężowi, rodzinie, w głowie piękny obrazek jak jesteśmy szczęśliwi - oraz pozytywne nastawienie nie zmieni tego co ma być i co ma się stać. Jakby tak było to np temat zupełnie na czasie - kobieta zgwałcona wyobrażając sobie że nie będzie z tego powodu w ciąży to by w tej ciąży nie była, a jak wiemy nie jest to prawdą i dzieją się z tego dramaty. .. Psycha, psychą, ale nie przypisujemy jej wszystkich zasług. Nie wystarczy sobie pomyśleć że robi się biznes i ma się pieniądze, trzeba jeszcze trochę na to popracować...
6 dpt - beta 0,19 ( prywatne lab)
7dpt ( lab. W klinice) beta 1,50 prog 22 ng
9dpt - dziś (lab w klinice) beta 1,90 prog 15 ng
W dniu dzisiejszym odstawiam wszystkie zalecone leki po criotransferze, tonę leków - jak same dobrze wiecie.
To 2 podejście... Został nam tylko jeden, ale słaby zarodek 6b. Zaczynamy więc zastanawiać się co dalej... Dwa podejścia nieudane, zrobiliśmy co mogliśmy, zwłaszcza teraz przy drugim. Niestety. Nie wiem co dalej, powoli w głowie pojawia się ta myśl, która ciągle się spycha, że jednak będę tą, która nie będzie miała dzieci. Są takie pamiętniki... Dziś znalazłam kilka... Dziewczyny po długich walkach, wycienczone dają za wygraną. Czy to spowodowało że zaszły w ciążę? Nie, i tu wrócę do osławionego podejścia psychicznego - odpuszczenie nie jest panaceum na niepłodność. In vitro też nie jest.
Przykry wpis,bo i przykre ale rzeczywiste myśli. Tak właśnie jest. Taka jest rzeczywistość. Podejmujemy walkę, nie znając finału. Liczymy na happy end, ale życie to nie bajka, ani nie raj. Byliśmy w nim dopóki Ewa nie zerwała jabłka i nie skusiła na nie Adama, heh... Taka religijno-filozoficzna myśl. Podszyta ironicznym humorem.
Dużej części dziewczyn mimo wszystko ivf przynosi szczęście. Jest to w jakiś sposób krzepiące. Ale ja mam zawsze taka myśl np czytając właśnie pamiętniki, że równowaga musi być tzn na jeden radosny wpis, dwa są ze smutnymi wiadomościami.
Emocje są ważne i te pozytywne i te negatywne. Każdy nowa droga, nowe leczenie, nowy transfer napawa optymizmem, szczęściem. Byłam w takim stanie podchodząc do drugiego. Bo przecież musi się udać!
Emocje są ulotne. Mijają jak każda inna chwila czy zdarzenie w naszym życiu. Szczęście - chcemy aby trwało wieczne, smutek - jak najszybciej sobie poszło. Na każdą chwilę przyjdzie czas. Każda emocja kiedyś sobie pójdzie.
Mój smutek i wszystkich innych dziewczyn, którym teraz się nie udało, minie. Ja to wiem. Tylko oby to się stało jak najprędzej!
I myślę, że to życzenia dla wszystkich staraczek. Bądźmy dla siebie dobre i wyrozumiałe. Pozwólmy sobie na łakocie, zresetujmy mózgi, napijmy się grzanego wina, posiedzmy przy choince i pośpiewajmy wesołe kolędy - tylko takie! Żadnego lulajże Jezuniu.
Tym, którym się udało życzę w sumie tego samego, ale bez wina 😉 I pomyślcie ciepło o Nas... O kobietach, które ciągle są na polu bitwy.
Spokojnych, zdrowych Świąt dla wszystkich 🥟🎄🎁❤️
Lista przedstawia się następująco:
1. Profil limfocytarny - mam, ale prosił powtórzyć bo niepełny.
2. markery aktywacji limfocyty T
3. CBA
4. Przeciwciała ANA 2
5. HLA B27
6. Kompleksy immunologiczne CIC
7. EBV Igg VCA
8. EBV IGG EBNA
9. EBV IGG EA
10. Listeria
11. Immunoglobuliny Iga + IGG + IgM
12. Dopełniacz C3 + C4.
13. Przeciwciała antykardiolipinowe IgM + IGG.
14. Białko S + białko C.
15 Antytrombina III.
Masa tego, a to i tak podobno pakiet "short" jak na tego lekarza, tak mi zdradziła pielęgniarka.
W przyszłym tygodniu robię CBA - bo lab ma przerwę i wznawia to badanie od 5 stycznia. Czy dobrze pamiętam, że CBA można zrobić w każdym dniu cyklu?
Teraz miesiąc czasu oczekiwania na wyniki. Wizyta z końcem stycznia lub początkiem lutego - mam zarezerwowane dwie, w zależności czy już będę miała wyniki. Trzeci transfer teoretycznie druga połowa lutego, ale się waham... Może jednak zrobić w marcu. W lutym mam możliwość odbycia ciekawych szkoleń i ciąża jest bezwzględnym przeciwwskazaniem. Kładę na szali szansę bycia matką kontra kształcenie. Transfer może się nie udać jak i dwa poprzednie.....a szkolenie na pewno uda i kolejna wiedza, i kolejne punkty do cv. Co jest dla mnie równie ważne. Mam impas i muszę go jakoś rozwiązać.
Powoli w głowie robię też rozliczenie roku 2020 i plany oraz postanowienia w punktach na rok 2021. Nie jestem w tym na pewno osamotniona i Wy także zbieracie myśli.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 grudnia 2020, 11:26
- to komórki NK - wzrosły i mam obecnie 15%, nie jest to najlepiej
- limfocyty - całość, są troszkę poniżej normy, ale już markery limfocytów T są powyżej, niestety kompletnie się na tym nie znam
- różyczka ok jestem odporna
- choroba Epstein-Barr ujemna
- immunoglobuliny w normie podanej przez lab, ale nie wiem, nie znam sie
- dopełniacz c3 i c4 w normie podanej przez lab
- białko C norma do 140, ja mam 138. Nie wiem, ale chyba gorzej jak się ma mniej niż wiecej
- antytrombina w normie podanej przez lab
Może jeszcze jutro coś wpłynie. Ale jednak te badania, które pozostały są czasochłonne, więc pozostaje mi czekać.
PODSUMOWANIE ROKU 2020
Kończę 3,5 letnią batalię z niepłodnością. Rok 2020 minął i tyle... Nic szczególnego się nie wydarzyło. Pandemia pokrzyżowała wszystkie plany. To co mogę napisać, to że odhaczone ivf. zakonczone 2 kriotransferami totalnie nieudanymi. Tu wielki minus dla 2020 r. Plus za to, że nikt z mojej rodziny nie chorował i nie choruje. Wszyscy są zdrowi. Nikt nie stracił pracy w wyniku korony ani w żaden inny sposób nie ucierpiał. To bardzo cieszy. W sumie to cały rok poświęciliśmy na zajście w ciążę. Nic tak nie dołuje, jak starasz się, walczysz, robisz wszystko co możesz by osiągnąć swoj cel, a los i tak pokazuje Ci gest kozakiewicza. Jest to dołujące i demotywujące na całego. Kończę rok ze smutkiem i delikatną nadzieją na lepszy 2021 rok. Zaplanowałam ciążę + podróże + dalszy rozwój zawodowy. Jestem zachłanna i chciałabym osiągnąć te 3 cele, ale nie pogardzę chociaż jednym, tym na który w zasadzie mam niewielki wpływ - ciążą.
Miłego jutrzejszego wieczoru i nocy sylwestrowej. O północy popijając szampana, wzniosę toast i pomyślę życzenie - niech wszystkim koleżankom staraczkom oraz mnie, nowy rok przyniesie zdrowego brzdąca! I za to wypije!
Szczęśliwego Nowego Roku.
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2020, 22:29
Opcje są takie:
1. szczepię się - > idę na umówioną wizyte do immunologa ( koniec stycznia albo drugi termin początek lutego) - > wyniki ok - > robimy transfer w zaplanowanym lutowym terminie.
2. Szczepię się - > wizyta - > wyniki niezadowalające, potrzebna modulacja immunologiczna - > w związku z tym brak możliwości wykonania transferu przyjmując leki z powodu przyjęcia szczepionki, dla bezpieczeństwa trzeba poczekać, cykl, dwa? Tego nie wiem. Zapewne immunolog będzie wiedział.
3. Szczepię się - > wyniki kiepskie - > bez leków i innych dopalaczy i tak przystępujemy do criotranferu ( można, szczepienie nie jest przeciwwskazaniem )
4. Nie szczepię się.... I zajmuje się tym co będzie konieczne, modulacja, bądź nie immunologiczna, criotransfer... I czekam na swoją kolej, licząc że w tzw. międzyczasie zajdę w ciążę i nie trzepnie mnie wtedy korona... Biorąc pod uwagę wiek, brak chorób etc termin szczepienia jakoś jesien/zima 2021.
Maz jest za tym abym się zaszczepila. Twierdzi że jak będzie trzeba odłożyć transfer lub leczenie immuno, to się nic nie stanie, bo i tak 3,5 roku czekamy. Kilka miesięcy nas nie zbawi.
Co tu zrobić, co tu zrobić?
Trzymam nadal kciuki i wysylam mnostwo wsparcia! Objawy lub ich brak niczego nie przesądzaja, pozostaje czekac 💪
Jak nie dobra? Ja nie czułam absolutnie nic i teraz Ktoś mnie kopie po boczkach:)
e tam, ja bym powiedziala ze malo ktora cokolwiek czuje drugiego dnia po transferze, ale niektore dziewczyny maja juz objawy tak 6-7dpt. Zaraz po co nie ma co czuc, bo zarodek sie nawet nie zdazył wgryźć ;) nie sugeruj się tym, ja nie miałam żadnych objawów a beta lekko drgnęła. Nie ma reguły. Trzymam mocno kciuki!!!!
Trzymam kciuki, żebyś za kilka-kilkanascie dni miała już swoje objawy i pozytywną betę 💚💚💚
Kochana ja nic nie czułam , żadnych boli żadnych nie wiadomo czego. Brak objawów to też ciąża. A test 4 dpt robiłam by udowodnić sobie że nic z tego.
Hej, ja też nic nie czułam, a teraz zamawiam lampki w kształcie Malinki, żeby córa miała swój kącik :)
Ja po każdym udanym czułam się normalnie :) żadnych objawów byłam pewna ze sie nie udało a tu niespodzianka :) powodzenia :*
Ja po każdym udanym czułam się normalnie :) żadnych objawów byłam pewna ze sie nie udało a tu niespodzianka :) powodzenia :*
Trzymam mocno kciuki!
Jestem na szczescie w szpitalu mdlosci naszczescie przeszly ale teraz znowu cos innego sie pojawiło juz mieli mnie wypuszczac jutro nie wiem co zdecyduja zalezy od wyników i od ilosci plamień. Wizyt nie ma bar dzisiaj zamykaja dokupilam jeszcze dwiw butelki wody. Na gorze dwa oddzialy zamkniete z powodu korony same przygody. A w sr9de wesele siostry i chrzciny peknie mi serce jak nie pojade bo sie cieszylam jedyna odskocznia. Z dzidzia wszysstko w porzadku mam zwikszony duphaston i zmniejszona dawkę heoaryny
Ze mnie uparciuch, wiec trzymam się wyznaczonej drogi, jak się uda, to będzie jeszcze większa radość przy tak wyczekanym cudzie.