wczoraj robilan test bobo o czulosci 10 i dwie kreski widzialam przez ok 1-2min później ta w czesci testowej znikla i nie pojawila sie nawet po kilku godzinach. Wczoraj wahalam sieczy robic dzisiaj test ale pod wieczor zaczelo mnie mulic. Biore pod uwage ze ti przex popcorn ktory jadlam 3h wcześniej w kinie ale..czemu po 3h dopiero?
Zrobilam dzisiaj test anwil tym razem o czulosci 20. Na poczatku lipa ale jak calkowicie wysechl wydawalo mi sie ze cos jest...po 20min pojawil sie cien cienia. Boze jesli to tylko zart losu to chyba serce mi zlamiesz...jutro lece na bete rano.
Historia zatoczylo kolo. Rok temu w wigilie odczytywalam bete z nadzieja ze jeszcze nie jestem w ciazy teraz bede czekac z nadzieja ze jestem.
WCzoraj maz powiedzial ze jak okaze sie ze jestem w ciazy to bedzie wtedy znak ze ro prezent od mamy i czuwa nad nami. Bardzo chciala zobaczyc wnuka...
BRzuch pobolewa okresowo mam nadzieje ze nic sie nie ruszy w temacie.zaaplikowalam sobie nospe i pozostalo czekac. W domu bede dopiero ok 19 wiec na ponowny test bedzie za pozno..
Kochane Dziękuję Wam za dobre słowo i pocieche. Zycze Wam wszystkim wspanialych swiat w rodzinnej atmosferze a nadchodzacy Nowy Rok niech bedzie lepszy dla kazdej z Was :*
Olza kotek a Ciebie sciskam mocno i gratuluje calego serca :* ciesze sie razem z Toba i czekam z niecierpliwoscia na pierwsze usg
Snowhite, tak jak napisalas kolejne swieta beda inne czekam na wiesci z placu boju ale jestem dobrej mysli
TEraz czekam na poczatek roku. Wierze ze bedzie to lepszy rok. Musi byc. W styczniu ruszam na kolejne badania i do kolejnych lekarzy. Jak sie uda to tez meza wysle chociaż na wizyte kontrolna do androloga zeby wypowiedzial sie nt wyników meza.
Poki co koncze 5dc. Poza suplenentacja nic nie zamierzam stosowac. W ubieglym cyklu obyli sie bez wspomagaczy i byla piekna owulacja teraz licze na powtorke
To moj 9cs. Duzo i nie duzo. Nie obstawiam juz kiedy sie moze udac albo kiedy chcialabym urodzic. Najwazniejsze zeby sie udalo i wierze ze tak bedzie. Wraca moj optymizm powoli, wiec musi byc dobrze!
Dzisiaj natomiast snil mi sue moj niezyjacy dziadek. Szukalam z mama i siostra mieszkabia w warszawie. Mama kazala nam zbierac kasztany ktore zrzucaja ptakj. I tak chodzilysmy i ja sie martwilam jak te kasztany urosna ze to tyle czasu potrwa. I uslyszalan mojego dziadka jak powiedział zebym sie nie martwila bo on pomoże im urosnac.
Wierze w mowe snów. Chyba zaczyna sie faktycznie dla nas nowy rozdzial i lepszy czas. Juz smutki zostawiamy za soba bo ten rok bedzie inny i wyjatkowy
Bedzie dobrze
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2016, 10:12
Milego dnia! :*
JUtro robie test. Mialo byc pojutrze ale chyba jutro juz bedzie wiarygodny wynik. Swoja droga to ciazowo sie nie czuje. Troche bola piersi no i humorki ale to norma. Moze to ten cyclodynon mnie przytlumil?
W weekend zrobilam krzywa cukrowa. Ochyda. Moje uwielbienie do slodkiego troche zmalalo po wypiciu 75g glukozy.
Nie wiem jak interpretowac wynik. W czwartek mam endo moze cos wywrozy dobrego z tych wynikow?
Glukoza norma 70-79
na czczo 78
1h 83
2h 52
Insulina norma 3-25
na czczo 8,5
1h 132,8
2h 21
Czy ta glukoza ma byc taka niska?
JEsli chodzi o ironie sytuacji to od godziny kreci mi sie w glowie. Ot co taka maka zlosliwosc dnia codziennego
Milego dnia!
Chyba jednak jest CIAZA!!
Dzisiejszy test od razu pokazal cien a jak zupelnie wysechl piekna druga kreske! Powinnam z moimi snami zagrac w totka
Maz zastrzegl zeby nikomu z rodziny nie mowic poki nie potwierdzimy ze wszystko jest ok...a tak bym chciala na dzien Dziadkow zrobic rodzicom prezent...no trudno bede grzeczna i sie poslucham kolejne swieto bedzie ich
Juz sie nie moge doczekac bety..jutro wszystkiego sie dowiem a poki co niesmialo transportuje swoj brzuch na fiolet...
Dziekuje Ci Boze.
Dzisiaj wszystko sie skonczylo. Po polnocy zaczely dzialac leki poronne. Nigdy tak nie bolalo, nigdy tak nie krwawilam i nigdy tak nie plakalam. Rano zabieg.
Zza oknem stoi katedra całą noc na nia patrzylam i pytalam sie Boga czy teraz bedzie mi latwiej? Modlilam sie tez za moje dzieci. Dobrze ze ma kto sie nimi opiekowac na gorze..
Na poczatku staran mowilam do meza ze może uda nam sie zajsc w niedlugim czasie i moze nawet urodze 29 lutego. Takie male mzonki. Data wydawala mi sie wyjątkowa.
A teraz jestem tutaj. 29.02 zakonczylam ciaze. Juz Was nie ma. W glebi ducha czuje ze sie nam uda jeszcze a poki co zostaje w szpitalu jako przypadek z pokoju 301 ;-(
Kiedy siedze z rodzina jakos sie trzymam. Skupiam sie w rozmowach na tym jak funkcjonuje szpital jak zachowuja sie lekarze. Nie mowie o uczuciach. Nie chce pokazywac jak bardzo moje serce sie rozsypalo. Maz daje mi ukojenie..tylko on rozumie nasza strate i cierpi razem ze mna.
Staram sie nie skupiac na planach jakie mielismy na jesien jak moglismy przyjac nasze dzieci na swiecie.
Skupiam sie na drobnych celach ktore jestem w stanir osiagnac tu i teraz
Badania
Dieta
Sport
Hobby
Tak jest latwiej.
Tak bardzo tesknie tak bardzo kocham Was nawet jesli nigdy nie bede mogla Was przytulic..wroccie do mnie..zwroccie mi serce..bez Was jestem pusta skorupa..
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 marca 2016, 09:10
Jakies dwa, trzy miesiace temu snilo mi sie ze strace blizniaki. W złotej fontannie zaczely wynurzac sie dwa jaja. Wygladaly jak duze jaja jakiegos gada ale ja sie tak cieszylam ze je widze bo dla mnie oznaczaly ze noszę pod sercem dwojke dzieci. Bylam szczesliwa. Kiedy wyplynely na powierzchnie jeszcze przez chwile byly biale a ja ze wzruszenien im sie przygladalam.. Ale powoli obydwa zaczely czerniec. Krzyczalam ze to nie moze byc prawda. A one na moich oczach gnily i zaczely opadac na dno fontanny. Nigdy tak nie wylam i nie plakalam az do tej soboty kiedy wyszlan na ulice ze szpitala i wiedziałam ze to koniec.
Boje sie moich snow. Wysnilam swoją ciaze ale również strate moich dzieci. Teraz nie moge usnac. Jak tylko zamkne oczy wracaja do mnie obrazy z tej nocy kiedy wszystko sie zaczelo. Jak juz usne sni mi sie ze znowu poronilam.
Wiem ze czas leczy rany, a ile ja czasu potrzebuje zebym sie uzdrowila?
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 marca 2016, 11:01
A co u mnie?
Odzyskuje sily, humor i sama siebie. Jest mi ciezko ale wierze ze wszystko jest po cos i ze to doswiadczenie mnie wzmocni..kiedys. teraz czuje sie tak bardO krucha. Mam czasem wrazenie ze pod jednym krzywym spojrzeniem moge sie rozsypac.
Ale nie poddaje sie. Teraz starania wstrzymane. Mysle ze jest szansa ze zaczniemy znowu gdzies w lato chociaż boje sie ze to dla mnie bedzie za wczesnie.
Poki co najblizsze miesiace beda dla nas. Dla mnie. Jestem na diecie i zaczelam juz cwiczyc. Przez te 2 tygodnie schudlam ok 3kg. Z piersi zeszlo 5cm. Planuje nowy tatuaz. Wakacje. Nowe projekty. Czyms musze sie zajac latwiej wtedy zajac mysli.
Generalnie nieliczne osoby ktore wiedzialy o ciazy juz o tym nie wspominaja. W zasadzie od samego poczatku bylo unikanie tematu.
W domu to sami temat byl przez pierwsze 2-3 dni teraz nikt o tym nie mowi. W zasadzie cala sytuacja pokazala kto jest najblizszy mojemu sercu i kto sie martwi. Maz stanal na wysokosci zadania chociaz tez juz przeszedl do porzadku dziennego. Przyjaciel z pracy zabiera mnie codziennie na "sesje terapeutyczne", czyli spacer na wygadanie się. Nawet nie sadzilam ze tak to przezywa. Jest kochany ze tak sie martwi.
I slow kilka o of...nawet przez glowe nie przeszlo mi nigdy ile wsparcia i slow otuchy moge dostac od osob ktorych nigdy nawet nie widzialam. Dziekuje Wam kochane za kazdy komentarz, za kazda wiadomosc. Jestescie najlepsze :*:*:*
Tak powiedzial do mnie kolega wczoraj a ja sie rozsypalam. Myslalam ze jest lepiej ale najchetniej bym polozyla sie tam gdzie stoję i rozwyla na glos.
Probowalam stlumic placz zeby nikt nie slyszal ale to na nic.
W nocy snilo mi sie ze wszyscy wokol mnie umieraja. W pustym pokoju stalo kilka manekinow ktore byly ubrane w ciuchy moich bliskich. Kazali mi sie ze wszystkimi pozegnac..z dziadkami, z mama...tak sie rozwylam przez sen. Nawet kiedy maz mnie obudzil nie moglam przestac szlochac. Wysiadam. Nie mam sil.
"Prosze pomoz..bo brakuje mi juz sil.
Jak z dramatu ten wredny dzien.
Taki w którym wyczuwam niewidzialny twardy mur. Nie pokonam go sam, nie ma szans. Nie rozbije go w pyl. Bez pomocy zloze bron..."
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 marca 2016, 08:18
Dawno nie pisalan. Zagladam od czasu do czasu zobaczyć co sie u Was dzieje ale nie moglam sie przemoc zeby komentować.
Troche sie wyciszam. Chociaz nie oznacza to ze nie mysle o tym co bylo bo to jest ze mna codziennie w kazdej chwili w kazdej mysli. Poprostu rzadziej placze. Nadal wszystko mi przypomina o ciazy ale co moge zmienić? Czasu przeciez nie e cofne.
Koncze w koncu pierwsza @. Lekarka powiedziala ze moge w sumie zaczynac teraz kolejne starania zaraz po wizycie u endokrynologa. Ale ja nie chce. Cos sie u mnie skonczylo i zablokowalo. Uprzedzilam meza ze nie wiem kiedy bede teraz w stanie podjac kolejne proby. Zreszta...i tak ciagle sie klocimy i zlosciny na siebie wzajemnie a to tez nie pomoga.
Od 3 tygodnu cwicze. Kupilismy laweczke i robimu z mezem treningi. Troche pomaga wysilek. Staram sie skupiac tylko na tym co sprawia mi przyjemnosc. Mam zamiar realizowac swoje marzenia i tego sie trzymam.
Nie jest tak ze ciagle jest zle. W sumie najgorzej jest kiedy jesten sama w domu wtedy pozwalam sobie na swoje slabosci. W pracy czg na miescie jest prawie tak jakby nigdy sie nic nie stalo. Ludzie zachowuja sie tez jakby nigdy nic siw nie wydarzylo a mi zyje sie...latwiej.
Moze to samolubne ale tez staram sie zapomniec. Nienawidze siebie za takie pragnienia. Ba nawet cwicze z mysla zeby pozbyc sie tego cholernego brzuszka ktory wywoluje u mnie tylko placz. Ale i to wroci do normy. Jestem zla na siebie i na wszystkich ale i to sie skonczy.
Pochlonely mnie calkien sprawy biezace. Narazie nie podchodzimy z mezen do staran. Pewnie dopieri w przyszlym roku zaczniemy o tyn znowu myslec. Poki co skupiam sie na sobie.
Zaczelan dbac bardziej o siebie. Staram sie trzymac diety i do tego cwiczenia. Za chwile ruszamy z szykowaniem mojego studia a do tego spełniam inne marzenia...zapisalam sie na kurs zeglarski! marzylam o tym odkad pamietam i nawet postanowilan w ubieglym roku ze jak w te wakacje nie bede w ciazy to zrobie patent...zycie plata figle i spelnia marzenia często w zupelnie innej kolejnosci niz tego chcemy. Ale to nie ważne. Lapie chwile szczęścia jak ostatnia deske ratunku. Chce sie cieszyc tym co mam i zbudowac na nowi swoj bezpieczny swiatek. Reszta sama sie ulozy i do mnie wroci. Tego sie trzymam bo ile jest warte moje zycie bez planow i marzen?
Jakos tak jest inaczej od kilku dni. Czuje ze zaczynam ukladac sobie w głowie i ze staje sie silniejsza. Ba nawet dzisiaj przyjaciel zapytal czy mam jakies nowe ploteczki to zazartowalam ze jestem znowu w ciazy.nie jestem tylko pewna czy tak powinnam odreagowywac? Moja ciaze zaczynam traktowac jak jakas pomylke i jakby cala ta strata, ból i wspomnienia nie dotyczyly mnie. Tak to ma przebiegac? Bo swiadomosc takich uczuc uderzyla mnie dzisiaj znienacka. Moze to reakcja obronna? Z jednej strony czuje sie z tym zle. Bo to tak jakbym wyrzekla sie tego ze przez chwile czulam sie mama i mialam swoje malenstwo w sobie. Ale z drugiej strony..czuje sie taka lekka i dobrzr czuje sie z ta moja zloscia. Mam wrazenie ze dzieki temu juz nic mnie nie zlamie i jestem innym czlowiekiem. Taki moral na dzisian z mojego nowego zycia po stracie.
O tam, o tam, dobra kawka i od razu się humor poprawi :)
syndrom niedzieli. My z mężem często tak mamy że w niedzielę śpi się nam źle. Nie wiem czy to dlatego że to dzień zdecydowanie mniej męczący od innych czy powód jest jakiś inny ale widzę że nie tylko nas męczy. Dzisiaj za to pewnie odespisz bo po takiej nieprzespanej nocy pewnie Ci się będzie dobrze kładło do łóżka :)