Nadal nie w ciąży.
Jutro termin @ dzisiejszy negatywny. Cykl minął tak, że robiliśmy to kiedy chcieliśmy i za niemal każdym razem do końca. Nie spinałam się, starałam się nie myśleć. Em nawet nie wiedział kiedy mam płodne bo mu nie powiedziałam żeby go nie stresować. Zresztą sama nie wiem kiedy je miałam bo zrobiłam tylko dwa testy owulacjne i dałam sobie spokój oczywiście oba były negatywne.
Także nie ma na co czekać. To znaczy jest. Na okres. I zaczaczynamy badania.
Czasami trzeba milion razy przegrać, żeby raz wygrać.
W dodatku kilka dni temu miałam płodny śluz, pierwszy raz w życiu widziałam u siebie przezroczysty rozciągliwy śluz, byłam w szoku dlatego zrobiłam owulacjny, oczywiście negatywny. Nie wiem co to miało znaczyć.
Robiłam przed chwilą kolejny test i mało nie dostałam zawału jak po minucie pojawiła się mega różowa widoczna kreska, poleciałam po telefon zrobić zdjęcie, wracam patrzę nic nie ma. Albo ja mam zwidy albo los że mnie drwi.
Ale na co ja liczę. Tyłe miesięcy nic i nagle miałoby się udać, śmiech na sali.
Trudno, jak nie będziemy mieli dzieci to nie bbędziemy mieli. Adoptuje jeszcze jednego psa albo dwa i też Będzie dobrze. Brak dziecka to nie koniec świata, o nie nie. Trudno. Powoli leczę się z mojego obłędu i zastępuje to wszystko złością i obojętnością.
przynajmniej staram się.
Oglądam Betlejewskiego i płaczę jak głupia. No dlaczego ja jestem taka wrażliwa?!
Niemal codziennie coś mnie wzrusza.
Wczoraj zasypiałam z takim przeświadczeniem, że jestem w ciąży. Śmieszne, bo w sumie kochaliśmy się tylko raz w okolicy owulacji, bo ja już nie chcę. Ja już mam dosyć. Nie i koniec. A wtedy wyszło tak tylko dlatego, że eM mnie nie posłuchał. A później śnił mi się mój anioł stróż, w senniku niby dobra nowina i powiększenie rodziny. Haha, chyba nie w tym życiu. No trudno.
Tragedia. Poważne problemy z cewka i pecherzem, Podejrzenie ureaplasmy. Jakiekolwiek starania zawieszone, nowa dawka letroxu. dziś idealnie płodny śluz, jak na złość. Najpóźniej w przyszłym tygodniu będę miała pobrany wymaz z pochwy i tak Bardzo proszę żeby moje dolegliwości były związane właśnie z tą bakteria i żebym w końcu mogła się wyleczyć i normalnie żyć. Niewyobrażacie sobie jak cierpię od maja Systematycznie co jakiś czas dopada mnie to wstretne uczucie, przez które nie mogę normalnie funkcjonować. jeśli to się wyjaśni i zostaniemy skutecznie wyleczeni to mamy zielone światło. I już musi się udać. O ile do tego czasu znowu nie pogarsza się moje wyniki, albo okaże się że winny jest również em, bo narazie nie ma podstaw do takich podejrzeń póki ciągle coś jest nie tak po mojej stronie.
Dziewczyny trzymajcie kciuki...
poszłam na wizytę do innego lekarza, bardzo polecanego w okolicy z dwoma specjalizacjami i po 30 sekundach USG miałam wyrok. PCOS.
Oczywiście zapewnienia lekarza, że jestem młoda, że damy sobie radę, że dzidziuś będzie, ale tylko wyszłam, zobaczyłam mojego, powiedziałam mu o tym i w ryk. I tu jego pocieszenia, że będziemy się już cały czasz leczyć, że do wiosny będzie dziecko. Ja na to, że to wszystko moja wina i przeze mnie nie będziemy mieli dzieci, on na to że może on też ma jakiś problem. 20 km jechaliśmy w milczeniu. Już dziś nie rozmawialiśmy. Ja dalej płaczę, nie mogę przestać. Mogłam się w ogóle nie urodzić, to byłoby lepsze niż przechodzenie od małego miliona chorób. Nie chcę żyć
Nie jest ze mną aż tak źle skoro tak dużo dziewczyn z pcos ma miesiączkę kilka razy w roku i to najczęściej wywołaną... U mnie jest z tym dużo lepiej, niemal normalnie. Ale za to spóźnienia mam notorycznie.
Jestem bardzo ciekawa co zaproponuje lekarz, chciałabym już być po...
I generalnie tak sobie myślę że teraz to już z górki.
W marcu będę już w ciąży, a na urodziny w lipcu będę już miała widoczny brzuszek.
Taki mam plan.
dzwonie do niego, bo chciałam się dowiedzieć czy jest już moja cytologia
i czy mam wziąć te cholerną luteinę na wywołanie bo przy progesteronie 0,3
nie chciałabym czekać w nieskończoność na miesiączkę!
No i dzwonie do niego pytam o te cytologie, pyta kiedy robiona, mówi że nie ma,
więc mówię mu że taka sprawa jest że miałam ten antybiotyk a mimo tego miałam nowe zapalenie,
a on na to a tak tak to trzeba będzie do tego wrócić, więc chce jeszcze zapytać o ten mój wynik,
jeszcze dobrze nie zdążyłam powiedzieć jaki wynik, na co on a to na wizycie o tym porozmawiamy, a jesteśmy umówieni już?
NO HELOŁ! Chciałam się tylko dowiedzieć czy wziąć te luteinę, ale widzę że tu wszędzie tylko kasa, kasa, kasa.
No i tak czekam na tę @ i jej na bank nie dostanę, no bo jak z takim wynikiem. Więc tak czy inaczej poczekam do terminu i sobie ją sama wywołam, a niech mi tylko coś powie na ten temat!
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/4751b95b1a0e.jpg
8 tydzień, może niedługo wstawię taki swój, bo ten należy do mojej dobrej koleżanki, dziś się dowiedziałam i wiecie co? Nie czuję zazdrości, złości- po prostu się cieszę, mimo że ona jeszcze nie. W dodatku już raz brała tabletki wczesnoporonne w młodości, już wtedy próbowałam ją od tego odwieść ale niestety.
Widzicie jak to jest? Co nam pisane, jest nieuniknione.
Mam nadzieję że niedługo razem będziemy chodzić z brzuszkami.
Jeśli chodzi o mnie to WYJĄTKOWO przy takich wynikach dostałam miesiączkę niemal w terminie. To znaczy najpierw kilka dni plamiłam a teraz już prawdziwe krwawienie, czyżby mój organizm naprawdę chciał już dzidziusia?
Jestem optymistycznie nastawiona.
Z żałosnych stwierdzeń to mój dzisiejszy hit- w tym wieku to już dwoje powinniście mieć. LOL.
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2015, 21:14
Może coś z tego będzie już w tym miesiącu...
Widzicie to?! To się naprawdę dzieje, ciemnieje! Będzie owulacja jak nic!! Może ja cały czas robiłam za późno te testy i dlatego nigdy nie były pozytywne? Za początek cyklu przyjęłam dzień pierwszego mocnego krwawienia bo wcześniej prawie tydzień tylko plamiłam i tak naprawdę mam dziś dopiero 10dc! Boże nie mogę się doczekać wizyty, mam taką nadzieję że dojedzie do owulacji.
Dziś urodziła siostra Em, ta od bliźniaków.
Nie zgadniecie ile mieli, bo to chłopaki.
3700 i 3400!!!!!! 54 i 53. pierwszy syn prawie 5kg.
Nie zazdroszczę ale mój em tak to przeżywał, że nie ukrywam, przy Skubasie-kolysanka poleciała mi łza. W dodatku ma być chrzestnym. No co mogę powiedzieć przykro mi, ale do kwietnia będę w ciąży. To moje postanowienie i innej opcji nie zakładam.
Edit: Zaczynam czuć jajniki, nie wiem czy dlatego że spadlam z krzesła i obiłam sobie tyłek czy faktycznie coś się dzieje Le fajnie jest
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 stycznia 2016, 18:29
A jajniki dają o sobie znać jak gdyby nigdy nic. Popieprzony organizm!!
Teraz inny sposób brania letroxu dwa dnia 100 dzień 75 i tak cały czas.
Lekarz patrzy na wyniki no i mówi progesteron krytyczny prawie wcale, nie ma szans na owulacje, crp podwyższone, tarczyca za wysoka.
Mówi że trzeba będzie coś z tym progesteronem zrobić, ale mówię mu ze to z tamtego cyklu i że teraz robiłam testy i się coś dzieje w dodatku czuje jajniki. mówi że nie nie za bardzo niemożliwe żebym miała owulacje, ale sprawdźmy.
Patrzy, patrzy... i co?! Piękna macica, piękne jajniki i pęcherzyk na lewym jajniku, DOJRZAŁY 2cm! Owulacja dziś albo jutro! mówi trzeba się starać, ale entuzjazmu nie było, zupełnie tak jakby wiedział że z tym tsh się nie uda, co zresztą sama mówiłam kilka razy a on za każdym razem powtarzał trzeba próbować, ale już wspomniał, że po miesiączce umówimy się na HSG. no i mam do wyboru albo za pół tysiąca u niego specjalnymi zelami albo w szpitalu na NFZ ale solą. Nie wiem co wybrać, ale na początek może skorzystam z tego darmowego, najwyżej jak będą jakieś niejasności to zrobię u niego. Dajcie znać jak robiłyście te badanie, jakie wrażenia, podobno bardzo boli?
Oczywiście już sobie nawkręcałam,że to na pewno ten szczęśliwy dlatego jest taki wyjątkowo intensywny, ale em mnie już ostudził. Nie wiem na co ja liczę.
Kilka długich dni temu miałam ból lekko powyżej pępka po lewej stronie silnie i dosyć długo, wczoraj rano kiedy wstawalam miałam delikatne bóle w podbrzuszu, natomiast dziś w okolicy jajnika od dwóch godzin odczuwam silne bóle do tego stopnia ze nie mogłam zasnąć, było mi niedobrze a na koniec dostałam biegunkę. Nie wiem co jest ze mną ostatnio ale fatalnie się czuje. Kluje mnie przy jajniku a w dodatku już w brzuchu tak mnie zaciska, że tylko czekam aż pójdzie też górą. Aż mi się w głowie kręci, mam nadzieję że to nic poważnego bo po tej dzisiejszej sytuacji zaczęłam się martwić, a już od wczesnych lat lądowałam w szpitalu z niezdiagnozowanym bólem brzucha
Edit 11:17:
Przeżyłam atak kolki nerkowej. Boże co to był za ból, nie chciałam dzwonić na pogotowie bo przecież na pewno są ważniejsze przypadki i pojechałam sama jak już było po ataku, i też powiedzieli ze zrobiłam źle bo przy ataku od razu by mnie zabrali na oddział a tak nie ma podstaw. Czuję takie okropne uczucie rozpierania w cewce moczowej I nie mogę się do końca załatwić.
Dostałam jakieś dwa zastrzyki przeciwbólowe i rozkurczowe plus jeszcze w domu brałam leki. Wyniki z moczu tragiczne. Podwyższone ogromnie czerwone krwinki, białe też podwyższone ale mniej a co za tym idzie Przypuszczenie właśnie kamieni na nerkach a żeby było ciekawej początek zapalenie pęcherza.
Dostałam nowy antybiotyk i ketonal jeśli miałabym kolejny atak ale wtedy kazali od razu po pogotowie dzwonić. A wieczorem mam usg które ma potwierdzić kamienie lub wykazać jakieś inne nieprawidłowości.
Jestem taka obolała, nie do życia, chce mi się spać a nie śpię już od 24h
Całe życie mam pod górę, jak się mam tak ciągle męczyć że wszystkim to wolałabym się stąd zawinąć, Jezu jestem młoda a przerobiłam już tyle chorób co nie jedna babcia nigdy nawet nie słyszała
I tak użalam się, bo chciałabym w końcu chociaż miesiąc czuć się zdrowo i dobrze ile mam cierpieć?!
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 stycznia 2016, 11:30
Bez komentarza
Miałam już nic nie pisać, bo nie powiem jest mi cholernie przykro, wszyscy już się nakręcili, w sensie rodziciela i em już szaleli z radości, pytali o jakieś objawy samopoczucie a tu znowu rozczarowanie. Bolesne rozczarowanie.
I jeszcze głupie teksty lekarki, jest pani młoda, ma pani czas, teraz na pewno pani nie zajdzie, nie można o tym myślec, wyjechać, odpocząć, samo się wydarzy w odpowiednim czasie, ona urodziła w wieku 36, jej znajoma zaszła w ciążę z wynikiem tsh 60000 dokładnie tyle, podobno nikt nigdy takiego wyniku nawet nie widział a ona urodziła córkę. W ogóle bez sensu takie gadanie lekarza który nawet nie jest ginekologiem, nie zna mnie, mojej historii, nie wie kim jestem i co czuje i co mogę czuć po takim bolesny rozczarowaniu a daje mi głupie rady. Byłam na nią zła, w pewnym momencie aż uniosłam głos no bo skąd ona może wiedzieć co to dla mnie oznacza?! Jakie znaczenie ma fakt że jestem młoda i według niej mam czas skoro nawet nie zna moich wyników badań zleconych przez ginekologa a jedynie głupie tsh które stało się dla niej jakimś głupim wyznacznikiem. Ale fakt, spadło teraz jest niewiele ponad 3 i to tyle pozytywów.
A teraz jestem już w domu w dodatku przeziębiona i cholernie zmęczona życiem i tym wszystkim. Chcę mi się ryczeć, krzyczeć i zniknąć.
Panowie nie zawsze daja znac po sobie, ze sie boja. Ukrywaja w sobie te uczucia. A latwiej dojsc do rownowagi dzielac sie tym. Wspieraj go. Odpoczywaj od owu. Bedzie dobrze. Nie martwcie sie na zapas:)
Tobie też zyczę powodzenia :) znajdź wyciszenie, może właśnie to jest klucz? :)