X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Musisz dać życiu szansę
Dodaj do ulubionych
‹‹ 8 9 10 11 12 ››

4 listopada 2019, 13:06

U mnie taka sytuacja. Odbieram dziś wyniki badania histopat po histero. Wyniki ok ale gadam z kolezanka z forum, która miala jakiś czas temu histero w tym samym szpitalu u tego samego doktora i ona dostala dwa wyniki: histopatologie i wynik mikrobiologiczny. Ide więc drugi raz do szpitala. Pani mówi że nie ma mnie w ogóle w systemie, pytam czy może jest za wcześnie, mówi, że nie, że juz nie będzie, bo nie ma mnie w ogóle w systemie. Czyli ja wnioskuje z tego, że doktor zapomnial zlecic tego badania. Czy u mnie cokolwiek moze być normalnie? Nie, nie może. Zalezalo mi na tym najbardziej, bo w poprzednim wycinku z macicy wyszla bakteria ecoli. Mialam antybiotyk i mialp to być badane jeszcze raz. A tu taka lipa. Napisze do dr smsa, ale raczej to już nic nie zmieni. Czyli podchodzę w ciemno do ivf, liczac na to, że po antybiotyku już ecoli nie ma...

9 listopada 2019, 08:28

Wczoraj byłam na kolejnym usg. Endometrium jakoś tak rosnie. 11 dc - 7.7 mm, 13 dc - 8.2 mm. Pecherzyk juuz duży. Doktor przewidzial owilacje na noc i miał racje, bo już ją czuję. Czyli priming zadzialal, pierwsza faza sie wydluzyla.
Wczoraj poznaliśmy przyczynę naszych niepowodzeń - mam kir BX, brak prawie wszystkich kirow implantacyjnych. Mąż ma zrobić jeszcze HLA-C. Prawdopodobnie będzie transfer z accofilem. Ależ życie pisze scenariusze. Jak tylko przeczytalam na forum o tym leku to byłam zdecydowana przeciwniczka. Że za silny, zniszczy zdrowie. Ale wczoraj mąż przekopal internet i accofil niekoniecznie taki zly jest, trochę jednak obrosl w mity. Zdecyduje się na niego jeśli tak ma być. Dostaliśmy wszystkie papiery i liste badań. W sumie mamy wszystko oprócz usg piersi. Mamy sie zgłosić 18 dc. Biorąc pod uwage że na kariotypy czeka sie 4-8 tygodni, transfer pewnie będzie w styczniu. Ale moze uda sie w grudniu, zobaczymy.
Wiadomość o kir wbrew pozorom mnie nie dobila. Wreszcie znamy przyczyne. Wiemy na czym stoimy, nie musimy sie ludzic i zwlekac z ivf. Wczoraj bylam na koncercie, wyspiewalam sie wybawilam. Mialam stresujacy tydzien, bylo mi to potrzebne. Dziś wesele kumpla. Beda ludzie z bylej pracy którzy wiedza że mamy problemy. Nie chce sie z nimi widziec bo beda patrzyc tym wspolczujacym wzrokiem. Byleby tylko przetrwać ten dzień. Jakoś to bedzie. Jakoś to wszystko sie ulozy. Niech sie dzieje wola nieba.

Wiadomość wyedytowana przez autora 9 listopada 2019, 08:29

24 listopada 2019, 18:50

29 dc, cykl wydluzyl się o 5 dni i nikt by mi nie uwierzyl, gdybym napisala, że sie nie nakrecilam. Oczywiście, że sie nakrecilam, ale cóż, właśnie brzuch zaczął boleć i jest plamienie. Jeśli miałabym jakimś cudem zajść w ciążę naturalnie to byłby ten cykl. Po histero, po scratchingu, po primingu, z monitoringiem. Nie ma co się oszukiwać, nawet jeśli cykl mam książkowy to mój organizm nie przyjmuje zarodka. Byłby piekny prezent na gwiazdkę, a wyszło jak zawsze. Trzeba się wziąć w garść. Ti jednak niesamowite, że po roku starań jak dostawalam okres to wylam w poduszkę, a po 3 latach tylko: no cóż, jest jak jest.
Najgorsze, że klinika ma przerwe miedzyswiąteczna i bedzie zamknięta, więc nawet stymulacji nie zaczne. Doktor kazal przyjsc 18 dc żeby priming rozpocząć, ale jak teraz przyjde 18 dc to stymulacja wypadlaby właśnie w okresie miedzyswiatecznym. Poza tym nie mamy jeszcze wyników kariotypow. Przez to przeterminuja sie nam badania które mielismy z sierpniowej IUI. Zawsze coś. Widocznie jeszcze nie czas. Oby 2020 byl dla nas łaskawy.

27 listopada 2019, 16:27

Mam ciężki okres w pracy. Stres mnie zjada. Przygotowania do ivf to nie najlepszy czas na stres w pracy, ale tym bardziej na jej zmianę. Maz dZwonil do kliniki i okazuje sie ze 24.12-2.01 maja przerwe więc naszej ivf musi byc w styczniu. Ciężko nam z tym. Znów czekanie. Mój mąż zaczął znów jeździć na rowerze do pracy. Stwierdzil, że jemu jest wiecznie gorąco i pewnie przegrzewa jądra. Kiedy dostalam teraz @, to jednak poplakalam sobie wieczorem i mówiłam że to moja wina. Mąż zakazal mi tak mówić, powiedzial że wina jest niczyja i może to jego spermatozoidy sa za słabe żeby walczyć z moim organizmem. Wzial to chyba do siebie stąd ten rower. Poza tym stwierdził, że 2 lata temu, kiedy nam sie chyba na chwile udalo, jezdzil właśnie do pracy na rowerze. To był nasz 5 cykl staran. Pamietam że kolega z kolezanka podeszli do mnie w pracy i mowia: jesteś w ciąży. Przyznaj sie, to widac, widac na twarzy. Powiedzialam im ze bzdury gadają. Bylam pewna ze nie, bo dzien wczesniej akurat test robilam. Ale @ sie spozniala o tydzień i postanowiłam nastepnego dnia rano powtorzyc test. Widzialam jakis cien cienia, ale olalam to. Myslalam ze to ma być gruba krecha. Poszlam do kuchni robic herbate a maz wszedl do łaZienki i pyta ile ma być kresek. Mówię ze 2. - No to sa 2! Pobieglam do lazienki. Byla 2 kreska. Na zegarku nie minelo 10 minut- nie minal termin ważności testu, krecha byla. Dosc slaba, ale widocZna. Nie pomyslalam nawet o becie, poszlam do pracy. Maz wyslal mi w środku dnia smsa ze czuje ze to to. Po przyjsciu z pracy krecha byla juz gruba i mocna. Pojechalismy tego dnia do moich rodzicow. Wymigalam sie od picia wina. Wieczorem robilismy jeszcze 2inne testy, za kazdym razem przed uplywem 10 min wychodzila druga kreska, ale juz dużo slabsza. Kladlismy sie spac z mysla: bedziemy rodzicami. Takie dziwne uczucie nas rozpieralo. W nocy dostalam okres. Bardzo obfity. To bylo duze rozczarowanie, pomyśleliśmy że testy kłamią, ze blada kreska to nie ciąża. Żałuję, ze nie zrobiłam bety ani zdjec tych testów. Mysle jednak że byla to ciąża biochemiczna. To byl grudzień 2016. Mogliśmy miec już 2 letnie dziecko. Ale widocznie tak mialo być. Może nie bylismy gotowi, moze dziecko byłoby chore. Moj maz teraz jeŹdzi na rowerze, a ja zaczynam sie modlić. Jakies slabe te moje modlitwy byly, nigdy tak naprawdę gorąco o ciaze sie nie modlilam. Teraz tylko Bóg moze nam pomoc. Wczoraj dzwonilam do polecanej bioenergoterapeutki. Okazalo sie, ze ona sama jest w szpitalu. Poprzedni bioenergo do którego się wybierałam umarl. Uznaje to jako znak, że bioenergoterapia nie jest dla mnie. Od dzisiaj szczerze się modle.

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 listopada 2019, 17:25

30 listopada 2019, 11:13

Kupiliśmy choinkę. Sztuczną, bo dla mnie święta to sztuczna choinka, zawieszone cukierki i kolędy Mazowsza w tle. Tak to pamiętam. Nie zapach lasu i spadających igieł, bo wychowałam się w starym, powojennym bloku, gdzie z dzieciakami z podwórka całą zimę ganialiśmy po polu, zjeżdżaliśmy na sankach, a kiedy nadszedł grudzień tata szedł na strych po tą sztuczną choinkę, której gałęzie trzeba był długo rozprostowywać. Mama wyciągała z pawlacza stare tradycyjne lampki, bombki i mnóstwo kochanych, komunistycznych ozdób. Potem nawlekało się cukierki na nitkę i były kłótnie, bo siostra zawsze je zjadała. Przy wigilii zawsze w tle leciały kolędy Mazowsza ze starej kasety w magnetofonie. Dlatego właśnie święta to dla mnie sztuczna choinka i kolędy w tle.

Kupiliśmy z mężem białą choinkę, do niej będą niebieskie lampki i srebrne bombki. W poprzednich latach nie mieliśmy choinki, co najwyżej taką malusieńką. Myślałam, że to nie są prawdziwe święta, bo nie jesteśmy pełną rodziną, więc nie ma czym się cieszyć. Ale życie jest tu i teraz i nie chcę, żeby to były kolejne smutne święta, przecież w styczniu ma powstać z nas nowe życie.

5 grudnia 2019, 17:58

Emocje za emocjami. W ciagu 2 dni dwa razy pozarlam sie z mężem. Oczywiście klotnie trwały 15 min bo u nas dłużej sie nie da. Punktem zapalnym byly starania, a jakze.
Z nowości odebralismy dziś kariotypy- sa prawidłowe. No i HLA-C męża C1C2 czyli średni zestaw, ale jest ok, uda się nam. Mam też wyniki nietolerancji pokarmowych: umiarkowana nietolerancja z objawami klinicznymi na drożdże plus slaba reakcja na kazeine i bialko kurze. Odstawiam drożdże. Na soje nietolerancja nie wyszla więc w razie w moge mieć intralipid, choć pewnie i tak będzie accofil.
Znajoma wyladowala w szpitalu na laparoskopii z 7 cm torbielem endometrialnym, ledwo uratowali jajnik. A ja mowilam w wakacje: zbadaj ca125 i dobre usg zrób, bo to może byc endomenda. Miala straszne bolesci pod koniec okresu. Mowilam: idz zbadaj to ca125 póki masz okres. Nie poszla i pozalowala że mnie nie posluchala, bo ca 125 bylo faktycznie podwyzszone, a torbiel zdążył urosnąć. Takie skutki jak sie mnie nie slucha- powiedzialam dziś mężowi. Ale on to wie:-)
Ps. Mój mąż jest fanem Playstation, gra sobie w te swoje rpg? Nie wiem jak sie to nazywa, w każdym razie gry z fabuła. Ostatnio kupil jakieś światowe arcydzielo, lubie jak w nie gra bo w tle leci piękna islandzka muzyka. Wczoraj mnie wola: patrz jaka mam misje! To dla nas! I pokazuje mi misje która ma przejsc: dostarczyć gdzieś tam zarodek z ivf, który w wielkiej probowce w jego plecaku sie rozwija sie. Zlapalo mnie to za serce. Gry sa teraz takie realistyczne i ta misja: dostarcZyć dziecko z ivf. Powiedziałam, żeby nam postaral się też dostarcZyć.

Edit: właśnie sobie uświadomiłam, że drożdże są wszędzie: w ukochanym winie, serach pleśniowych i orzechach...ale dam radę, przynajmniej do transferu...

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 grudnia 2019, 18:37

6 grudnia 2019, 17:08

Wzięłam dziś wolne, bo miałam usg piersi o 10:40 a nie chciałam potem siedziec w pracy do nocy. Tak jak się obawiałam, usg nie wyszło dobrze. Od jakiegoś czasu czuję ból przy dotyku w lewej piersi. Okazało się, że jest w niej torbiel 1,13 cm x 8 mm. Ta jest największa, są jeszcze 2 średnie w lewej i 1 średnia w prawej. W obu piersiach liczne małe torbiele, piersi są aż nabrzmiałe od nich. Doktor powiedziała, że to pewnie przez hormony, którymi jestem szprycowana od w sumie 2 lat. Poza tym mam hiperprolaktynemię, więc od skoków prolaktyny też mogło się dziadostwo porobić. Powiedziała, że nie jest to przeciwwskazanie do ivf, ale muszę po procedurze przyjść na usg kontrolne, bo jak będą rosnąc to trzeba zrobić biopsję. Pytanie tylko czy mój gin z kliniki dopuści mnie do stymulacji z takimi wynikami. Zobaczymy, ale myślę że będzie ok. Pani doktor powiedziała, że przykro jej, że taki prezent mikołajkowy mi daje, ale ma nadzieję, że w lutym wrócę do niej w ciąży i życzy mi powodzenia. Miła kobieta.

Potem poszłam do apteki po suplementy, bo się pokończyły. Kupiłam wapń+magnez+cynk z Solgara - bardzo mi się po tym stan paznokci poprawił. Rzadko się łamią, są ładne, a był już dramat. Do tego dokupiłam miedź ze Swansona, bo cynk ją wypłukuje - dzięki Krąsi za info. No i omega 3. Zainteresowałam się też magnezem w sprayu. Wiem, że magnez przez skórę lepiej się wchłania i do tej pory kupowałam taką sól magnezową i moczyłam nogi (nie mam wanny, wiadomo że lepiej sobie kąpiel w magnezie wziąć). Okazuje się, że jest już magnez w płynie, wystarczy 8 psiknięć i wsmarować w ciało. Ciekawe to, muszę zapytać doktora w klinice czy mogę coś takiego stosować, bo magnez jest przecież dobry na skurcze, a ja miałam już po jednej IUI w okolicach implantacji potworny skurcz macicy. Myślę, że coś się tam podziało, ale organizm się pozbył.

Potem poszłam sobie do ulubionej kafejki na kawkę i książkę, a na koniec upiekłam w domu sernik z mascarpone i truskawkami mrożonymi jeszcze z lata. Prezent dla męża - portfel już czeka pod choinką, choć na niego nie zasłużył, bo rano znów się pożarliśmy. No ale przeprosił, to niech ma.

Dziewczęta, chciałam się z wami podzielić czymś co ostatnio przeczytałam. Mianowicie w Stanach zrobili doświadczenie i podzielili grupę kobiet z tej samej kliniki, która podchodziła do ivf. Za jedną grupę modliła się grupa osób, za drugą nikt. Wyniki pokazały, że więcej ciąż było w grupie, za którą się modlono. To doświadczenie przeprowadzano kilkukrotnie. Niesamowite, prawda? Ja wierzę w czystą, pozytywną energię boskie wstawiennictwo. Czy chciałybyście się przyłączyć do wspólnej modlitwy? Za mnie modlą się tylko rodzice, teściowie są ateistami, mąż średnio wierzący, nawet moja siostra nie wierzy, potrzeba mi duchowego wsparcia. Która z was chce, żebym się za nią modliła?

Wiadomość wyedytowana przez autora 6 grudnia 2019, 17:09

13 grudnia 2019, 16:37

Od czasu kiedy podeszłam do IUI zdarzaja mi się napady lęku, niepokoju, nie wiem jak to nazwać. Zdarza się tak raz na jakiś czas, ze nie mogę zasnąć, w głowie milion myśli, wszystkie ponure. Nawet jak staram sie cos robic i je rozpedzic to one i tak sa. Mialam tak wczoraj caly dzien. Wreszcie powiedzialam stop, trzeba pomedytowac. Staram sie medytować codziennie, czytam afirmacje, ale kiedy mam bardzo zajety czas zapominam o tym. Pomedytowalam wczoraj pół godziny i przeszło jak ręka odjal. Jestem spokojna do dziś. Magia.
Modle sie za was Dziewczyny codziennie i czuje jakbyśmy trzymały sie za duchowe, niewidoczne ręce i razem się modlily.

Poza tym zapowiada sie miły weekend, jutro z mężem jemy śniadanie na mieście, a potem jedziemy do leroy albo obi po okleine na meble. Będziemy oklejac meble kuchenne okleina w liście. Ja mam ogólnie bzika na punkcie urzadzania i każdy kto nas odwiedza jest pod wrażeniem naszego gniazdka. Mąż kupil nasze mieszkanie kilka miesiecy przed naszym poznaniem. Mieszkanie ma 35 metrów bo miało być dla singla, kredyt na 10 lat. Było z drugiej reki, ale właściciel był za granica, więc nic nie bylo zniszczone. Kuchnia natomiast jest z 2000 roku, jak i cale osiedle, wiec już podstarzala. Mielismy po ślubie robić ja na nowo ale jakoś zlecialo i jej nie zrobilismy. Potem mialam pomysl na pomalowanie mebli lub wymiane samych frontów, a dziś poszlismy na łatwiznę, jedziemy z okleina. Zostało nam 4 lata kredytu i będziemy je sprzedawac, bo nasze oszczędności pochlonela nieplodnosc i nie stać nas bedzie na wklad do kredytu na wieksze mieszkanie lub dom. Mieliśmy je wynajmować, miało byc dla dziecka na dobry start, ale zycie jak to życie, śmieje sie z naszych planów. A pamietam jeszcze jak myślalam że kilka lat nam zejdzie ze staraniami to prawie sie wyprowadzimy jak dziecko jeszcze do szkoły nie pojdzie. Czemu tak już wtedy myslalam? Czemu nie zakladalam że uda się od razu? Intuicja?
Niemniej ciekawa jestem jaka bedzie ta lisciasta kuchnia!

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 grudnia 2019, 17:40

14 grudnia 2019, 18:02

https://www.google.com/amp/s/mobile.reuters.com/article/amp/idUSKBN1FE365

Kolega zaproponował nam wyjazd na weekend nad morze przed Sylwestrem. Morze=jod więc jako swirnieta staraczka zaczelam szperac w necie i znalazlam powyższy artykuł. Według badań niedobór jodu ma wplyw na płodnośc, ale nie wiadomo czy jego suplementacja ja poprawia. A zatem po co żreć tabsy skoro można wyrwać sie ze smogu i jechać nad morze. Zima nad morzem jest najwiecej jodu.

18 grudnia 2019, 17:47

@ 1dc. W tym cyklu przegapilismy owulke ale i tak nic by z niej nie bylo, standard. Oby to byl przedostatni @!! 3.01 planuje wizytę w klinice aby zacząć priming i dostać recepty. Na razie kurka nie odbierają w klinice. Postanowione już ze jedziemy nad morze w ostatni weekend roku. Dla odnowy ciała i ducha!

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2019, 17:56

20 grudnia 2019, 06:51

Mąż wczoraj gadał ze swoja mamą przez telefon i powiedział jej, że podchodzimy do ivf. Zdziwilam sie, bo on raczej nie jest wylewny. Chyba czuł potrzebe podzielenia się tym, a z kim jak nie z mamą. Moi tesciowie sa ludzmi oswieconymi i popierają nas, zaproponowali pomoc finansowa, ale damy sobie radę sami. Pieniążki na dziecko mogą dac, lozeczko czy wózek. Trochę mi lżej wiedząc ze wiedzą, ale czy nie jest to dodatkowa presja? Hmm nie wiem, chyba jednak bardziej czuje ich wsparcie i dobra energie, bo przeciez z całego świata to nam życzą najlepiej.

Umówiłam się do kliniki na 7.01. Miałam przyjść w 18 dc więc chcialam 3.01, ale doktor mial już ponad komplet, nie robilam więc szopek, przyjde 7, bo i tak wiem ze od 18 dc mam lykac estrofem. Przynajmniej ludzka godzina- 16.30, nie trzeba w pracy kombinowac. Zapytalam czy w trakcie stymulacji też będzie taki problem to pani powiedziała ze w trakcie stymulacji musze mieć usg i nie ma zmiluj. Więc muszę się nastawic na dziwaczne godziny. Tyle dobrze że mam klinike niedaleko domu, to bede brala prace z domu i wskocze sobie do kliniki.
Dziś jedziemy w góry na weekend, potem morze. No cóż, z całą pewnością nasze dziecko bedzie wloczykijem.

24 grudnia 2019, 09:30

Dziewczęta w tym radosnym a jednak jak smutnym dla wielu z nas czasie, życzę nam spokoju ducha, wiary i blogoslawienstw. Modle sie za Was codziennie. Spokojnych świąt.

2 stycznia 2020, 20:05

Drogie Moje, czy któraś z was wie coś na temat bialka c i s? Miałam te badania zalecane x lat temu, kiedy nawet nie znalam jeszcze swojego M. Zlecil mi je gin ze wzgledu na naczyniaka, którego mam od dziecka w udzie, biegnie przez pachwine i warge sromowa, co zawsze bylo dla mnie wstydliwe, bo mam dwa razy wieksza jedna warge niz druga. Ale koniec tej watpliwie przyjemnej dygresji, zrobilam w koncu oba bialka. C jeszcze nie mam ale S wyszlo 60% przy normie 64%-sto iles tam. Co na to sie bierze? Acard? Clexane? Biore już acard bo mam dwie mutacje mthfr i pai homo. Inr, aptt i potas w normie. Może powinnam zwiekszyc acard? Wizyta u gina we wtorek, ale może powinnam się do hematologa umówić?

Następna rewelacja, przyjaciółka mi powiedziala, ze miala intralipid podawany po transferze. Nie w celu zbicia nk, ale z powodu duzej ilosci bialka i mineralow w nim zawartych. Jej 2 ivf zakonczylo sie sukcesem, ale przy pierwszym też miala intralipid i dwa zarodki podane, beta nie drgnela. Zaciekawilo mnie to bardzo niemniej jednak.

Wszystkiego dobrego w nowym roku!

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 stycznia 2020, 20:06

7 stycznia 2020, 19:09

Wpis mial być radosny: zaczynamy stymulacje, juhu. Ale nie bedzie, bo lekarz odmówił stymulacji przy moim wyniku usg piersi. Myślałam że spadne z fotela. Sa liczne torbiele, ale najwieksza to 1.3, babka od usg mowila, ze lekarz raczej mnie dopuści. No ale okazalo sie, ze dopisała medycznym jezykiem: podejrzane. I dlatego doktor odmowil. Tlumacze mu, że ona wiedziala, ze ja przed procedura, ze kazala w lutym na kontrolę juz w ciąży przyjść. Doktor na to jak to w ciąży, a jak tfu tfu cos tam wyjdzie to w ciazy nie mozna mnie leczyć. Stanelo na tym ze mam przyjsc jutro o 12:30 na usg piersi do kliniki. Mam 22 dc, więc ta torbiel bedzie jeszcze wieksza. No cóż, jesli ivf ma być odwołane to niech bedzie, niech sie dzieje wola nieba. Wtedy przyjdzie mi poczekac 2 miesiące na kolejne usg. Ale dostalam już recepte, w razie jakby jutro bylo dobrze. 150 j ovaleap, tylko rano. Usg w 6-7dc. Doktor wysmial moje pytanie o nutridrinki i zakazal zwiekszania dawki acardu, bo mi punkcji nie zrobia. Pozostaje wiec przy 75.
Dodatkowo mam problem natury moralnej. Przeszlam do nowego zespolu, szefowa sie cieszy, ma plany wobec mnie a ja na ivf sie szykuje, troche mi glupio. Jednak nie moge nie robić nic i czekać na dziecko. Musze żyć również obok nieplodnosci. I wymyslac historyjki dlaczego zwalniam sie w.srodku dnia do lekarza...
Z pozytywnych rzeczy kupilam czarne kozaki na obcasie, mąż mi nie daje spokoju, polecam sex w kozakach hehe

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 stycznia 2020, 19:09

8 stycznia 2020, 14:05

Yeah, torbiel sie zmiejszyla, z 13 mm na 11 mm, mimo tego ze jestem na estrofemie. Modlilismy sie o to już od jakiegoś czasu! Wiec nie rośnie to pierwsza dobra wiadomość, a druga, ze nie ma przeciwwskazan do stymulacji! Doktor stwierdziła też, że doktor która robila usg chyba sie rypnela w opisie, bo nie jest to torbiel ani podejrzana, ani do wyciecia. Jedyne to, że mam bardzo nabrzmiale i gruczolaste piersi i musza mnie bolec bardzo. A tu zaskoczenie, nie bola mnie wcale i w ogóle nie bolaly nigdy, jedynie ta torbiel przy dotyku i to nie zawsze.
Tak że zaczynamy nasza walke. @ powinna się pojawić w piatek. Muszę dzisiaj podzwonic do aptek i zamówić ovaleap. Wydaje sie to na razie nie takie straszne jak myslalam. Nie mam tony lekow, jedynie zastrzyk ovaleap na razie. Przed transferem wlew z accofilu. W srode usg godzina 11:30. No i co ja wymysle? Ledwo zmienilam zespół a juz kombinuje. Dzisiaj też musiałam sie zwolnić na 12:30.
Idąc za wzorem Ewy robię sumowanie wydatkow:
- kariotypy, Kir i Hla-c - ok 1500
- badania do procedury - 110 zl
- wizyta przed stymulacja z usg: 180 zl
- usg piersi: 150 zl
Razem: niecale 2 000 zl.

Wiadomość wyedytowana przez autora 8 stycznia 2020, 14:08

11 stycznia 2020, 09:49

Pierwszy zastrzyk za mna. Oczywiście była zamotka, bo obejrzelismy dwa filmiki i w kazdym trochę inaczej tego pena przygotowywali. Suma sumarum udalo mi sie zrobic, ale mąż wstrzyknal dawke bo mnie sie tak ręce trzesly ze nie moglam nacisnąć. Trzymalam igle 10 sekund, ale kiedy wyjelam wyleciała duza kropla. Mam mala dawke leku, więc teraz oczywiscie schiz, ze wiekszosc wyleciala...ale jajniki czulam. Tyle, że mam okres wiec rownie dobrze mogly ciągnąć z tego powodu. Najlepsze jest to ze na obrazku ulotki pokazane bylo żeby wyjac fiolke z zawartoscia leku z pena, więc tak zrobiliśmy, ale potem sie zorientowalismy że tak sie robi jak trzeba wymienic wklad. Wiec znowu go zaladowalismy. Tloczek jest przesuniety o te 150 j, czy przesunie sie o kolejne 150 j jutro? Nie wiem jak to dziala, wole juz strzykawe i zastrzyk.
Dzień zaczal się smutno, bo jedna weteranka z watku ivf poronila. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Czy kiedyś sie dowiemy za co ludzi spotykaja takie rzeczy?

15 stycznia 2020, 12:03

Pierwszy podglad, wielka ulga. Jest 10 pecherzykow, najwiekszy ma 13 mm. Czyli dobrze robilam zastrzyki, a mialam takiego schiza, ze bedzie tylko jeden. Mam kontynuowac ovaleap plus cetroide od dzisiaj. W sobote kolejna wizyta. Dzieki Ci Boze że w sobote, nie bedzie kombinowania w robocie. Przewidywana punkcja w poniedzialek, jeśli jajka nie urosna nalezycie to wtorek lub środa. Czekam na pobranie proga i estradiolu. Szybko to idzie, Boże pomagaj mi. Kochane, będę wdzieczna za modlitwę, ja rowniez modle sie za was codziennie, zwlaszcza dziś za Esperanze!

Koszty:
170 zl - wizyta + pobranie krwi
191 zl - leki do stymulacji

Wiadomość wyedytowana przez autora 15 stycznia 2020, 22:51

18 stycznia 2020, 14:58

Drugi podgląd. Dzisiaj w klinice jakaś nerwówka, nie wiem o co chodzi, ale pielęgniarki szeptały i jedna mówiła, że ona już sobie nie będzie strzępiła języka, nie wiem o co cho. Były i transfery i punkcje i inseminacje i podglądy. W związku z tym miałam usg u innego lekarza niż mój prowadzący. Ale babka ok. Jest w dalszym ciągu 10 pęcherzyków, są już duuuże, punkcja w poniedziałek o 10:30. Pielęgniarki zdenerwowały się chyba też tym, że nikt mi nie powiedział, żeby zrobić morfologię, aptt i resztę potrzebne do zabiegu. Mój dr chyba zapomniał, nie wiem. W każdym razie mam zrobić je w niedzielę jak się uda, a jak nie, to w poniedziałek rano w klinice , no i nie będziemy czekać na wyniki z punkcją. No cóż, to już nie mój problem. Jednak zawsze miałam te wyniki w normie, miałam przecież dwie operacje w ciągu roku plus histero. Estradiol w 5 dniu stymulacji wynosił 670, ponoć bardzo dobrze, o proga ja głupia nie zapytałam, ale zbadam sobie jeszcze jutro razem z tą morfo, a co.
Pisałam już na forum, ale powtórzę i tu. Mój mąż jest "mistrzem" small talków. Takim "mistrzem", że szukam dziury w podłodze, żeby się schować. Do historii już przeszedł jego tekst do kelnerki, kiedy z kumplem wybrali się na obiad i piwko:
- Ładny dzień, prawda? A my, wie pani, na obiadek sobie przyszliśmy, bo na l4 siedzimy.............................................

Co odpowiedzieć na takie teksty, nie wiem. Tak więc nasz gin ignoruje jego teksty totalnie, patrzy się tylko w monitor i myśli, a ja się modlę, żeby zatkał już japę. Ale ta inna gin dzisiaj chyba miała mega ubaw, bo jak wyszłam z łazienki i kładłam się na usg to mówi do mnie z uśmieszkiem:
- Słyszałam, że sobie dzielnie poradzili państwo z zastrzykami.
- Taaak...
- Bo mąż, wie pani, całą zasługę sobie przypisał.
- Ahaa..............
Buehehehehe co za chłop. Ale fakt faktem, był podział ról, on przygotowywał zastrzyki, ja je robiłam. W ogóle jakoś tak bezstresowo przeszłam tę stymulację, że dzisiaj nie nastawiłam budzika i M. mnie budzi o 6 rano: zastrzyk!
Generalnie był to tydzień, przez który cały czas oglądałam Wiedźmina, nie myślę więc za dużo, bo mam platoniczną miłość - Cavilla, który odgrywa główną rolę. Kupiłam też książkę i czytam!

Dzisiaj 2 ostatnie zastrzyki: ovitrelle i cetrotide. Mamy problem, bo umówiliśmy się ze znajomymi na obiad i potem ping ponga i oni potem chcą iść na miasto. A my mamy zastrzyki na 22:00. Jak im odmówić? Muszę wymyśleć, że mnie coś zbiera. Nie lubie kłamać, ale nie chcę mówić o ivf. Wie tylko garstka osób i tak jest dobrze.

Ze skutków ubocznych to jedynie suszy mnie strasznie. Jakieś zaburzenia elektrolitów po ovaleap mogą wystąpić wg ulotki, więc chyba to normalne.

Koszty:
Wizyta z usg i pobraniem krwi: 170 zl
Ovitrelle i cetrotide: 165 zl
Badania przed zabiegiem: 66 zl

Wiadomość wyedytowana przez autora 19 stycznia 2020, 10:44

20 stycznia 2020, 16:00

Już po punkcji. Wszystko poszło gładko, ja narkoze uwielbiam. To w sumie trzecia w ciągu 14 miesiecy więc ciekawe o ile krocej pozyje hehe. L4 wzielam tylko na dziś, jutro pracuje z domu. Mąż dostal na dziś opieke.

Pobrano 9 kumulusow. Jutro ma dzwonic embriolog, ale stres!!! Boże pomagaj im sie rozwijać!

Planowany transfer w sobotę. Jutro jeszcze wlew z accofilu, encorton, dupek i utragestan.

Koszt:
punkcja i hodowla: 5700 zl
leki: 350 zl

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 stycznia 2020, 20:33

21 stycznia 2020, 10:55

Bylam na podaniu accofilu. Kiedy lezalam na fotelu po podaniu leku dzwonil embriolog, wiec nie moglam odebrac i oddzwonilam.
- A cooo? Nie chce pani odebrać ode mnie?
- Chce chce, tylko akurat na fotelu ginekologicznym lezalam.
- No dobrze. To bylo 9 oocytow, jedna sie zdegradowala, jedna byla niedojrzala. Moglismy zaplodnic 6 w pani wieku, zaplodnilo sie 5.
-Yhy...
- Co yhy?
- No ciesze sie, to ladnie, tak?
- Bardzo ladnie!

Następny telefon w piatek. Walczcie nasze Kruszynki!!!

Koszt:
Podanie leku: 180 zl
‹‹ 8 9 10 11 12 ››