X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Nadzieja dodaje mi skrzydeł,chociaż często je podcina- czekam i pragnę wyczekać.
Dodaj do ulubionych
‹‹ 7 8 9 10 11 ››

3 maja 2017, 22:27

Dziś wróciłam z nad morza,koniec majówki - bardzo udanej,wypoczęłam,zrelaksowałam się,nabrałam dystansu,wiem,czego chcę/pragnę.Zmieniam swoje nastawienie i określenie,że "staram się"...nie staram się,tylko pragnę,to pragnienie jest w mojej głowie i w sercu.Jednak głową muru nie przebiję,nie ma co się szarpać emocjonalnie,bo to przecież bardzo nierówna szarpanina,ktoś/coś jest tu silniejsze...może to moje komórki są słabe/za słabe,może coś nadal szwankuje w moim organiźmie,a może coś ze strony męża...kto to wie,po co się tak dręczyć.
Żyję normalnie,mam plany/marzenia,ale najważniejsze,że mam kochanego męża i świetne dzieciaki.Jest dobrze,a może będzie jeszcze lepiej...na pewno będzie,niezależnie od tego czy będę w ciąży teraz czy później czy wcale...W tej kwestii potrzeba dużo dystansu.
W piątek jadę na monitoring,mam trochę pytań do mojej ginekolog,ale jedno jest pewne,nie będę robiła sobie nadziei,bo nie pozwolę tej cholerze (nadziei)robić z mojego rozumu i serca takiej sieczki,jak co miesiąc,to mnie już zmęczyło!!!
Chcę się kochać,a nie płodzić dziecko,chcę w seksie czuć wszystko to co najpiękniejsze,a nie rozmyślać,czy plemnik dotarł do komórki.Koniec z tym,czas na zmianę,pora zmienić podejście do sprawy.

5 maja 2017, 18:35

12dc któregoś cyklu
Owulacja może będzie między piątkiem a niedzielą,endometrium 10mm,pęcherzyk dominujący w lewym jajniku 21mm.
Następna wizyta 10 maja żeby sprawdzić czy była owulacja i jaka była,później badanie progesteronu i estriadiolu. Jeśli spełniłoby się pragnienie,...to wiadomo co dalej,jeśli nie,to mam skierowanie na HSG,mam dzwonić do szpitala umówić się,tak więc nie będę czekała do pierwszego dnia @ tylko zadzwonię po niedzieli i niech mi wyznaczą termin.To już chyba pora przebadać się z tej strony,jeśli cokolwiek tam wyjdzie to będę ,a raczej moja ginekolog będzie wiedziała co można zrobić,a ja będę wiedziała wóz czy przewóz,czy mogę pragnąć dalej czy trzeba zakończyć grę.

10 maja 2017, 22:17

W 12 dc gin wypatrzyła pęcherzyk na lewym jajniku o wym 21mm i na prawym 12mm,ale powiedziała,że z tego małego nic nie będzie,a owulacja będzie między piątkiem a niedzielą.
Niczego nie czułam ze strony lewego jajnika,więc w niedzielę wieczorem myślałam,że owulacji nie będzie,ale stało się coś nieoczekiwanego,a raczej niespodziewanego.Podczas "przytulanek"czułam dyskomfort od strony prawego jajnika.Ok pół godz po przytulankach,myślałam że od prawej strony i z dołu brzucha,wyjdzie mi wszystko na wierzch,ból taki, jakiego jeszcze podczas owulacji,ani nawet dawnych bolesnych @ nie miałam.Mogłam leżeć tylko na wznak,ruszenie nogą potęgowało jeszcze większy ból.Zastanawiałam się już czy to nie wyrostek robaczkowy.Po dwóch godzinach takie leżenia w bólu,pomyślałam,że pójdę jednak do toalety,może jak się wysikam/bo czułam też takie parcie w dole brzucha,to ból złagodnieje.Jenak myślałam,że z bólu nie wstanę z toalety,czułam jak ręce i nogi robią się jak z waty,a w buzi strasznie sucho.Ledwo doszłam do sypialni i ostatkiem sił padłam na łóżko,to była masakra!Mąż przyniósł mi nospę, przeleżałam jeszcze tak z bólem do ok 5.00 i dopiero przysnęłam.
Przez cały poniedziałek miałam bolesny cały brzuch,odczuwałam też dyskomfort z prawej strony z dołem brzucha.
Dziś na monitoringu,potwierdzona owulacja właśnie z prawego jajnika!Jest ciałko żółte.
Tylko ciekawa jestem,dlaczego endometrium w 12dc miało 9,95mm a dziś w 17dc 9,45??? Może jakieś błędy pomiarowe?
Pęcherzyk 21mm na lewym jajniku okazał się nie być pęcherzykiem,tylko torbielką,którą mam od czasu łyżeczkowania w 2015.
W 22dc,15.05 w swoje urodziny,czyli kiedy będę o "rok starsza" sprawdzam progesteron i estriadiol.

15 maja 2017, 18:57

22dc
czterdziecha
rano obudziłam się czując na karku ten cholernie zapierdzielający czas,ale cóż tam,jest jak jest,czasu nie zatrzymam,ale mogę go super sporzytkować.

Zrobiłam wyniki,częściowo kiepścizna,ciąży teraz nie będzie ,a nadzieja to święta prawda,jak pisała Iza - nadzieja to dziwka!!!

Otóż z wynikami tak:
Estriadiol 161 -norma dla fazy lutealnej 22,3 - 341 czyli Q-wa kiepsko:(
Progesteron 5,89 - norma 1,83 - 23,9 czyli też Q-wa kiepsko

Prolaktyna 17,2 norma 4,8 - 23,3 więc niby OK
Tsh 0,193 norma 0,270 - 4,200 czyli za nisko,muszę zmniejszyć trochę Euthyrox

Ale co to do cholery się dzieje z tym progesteronem i estriadiolem?!
Czy to oznacza kiepskie ciałko żółte,kiepski pęcherzyk czy co jeszcze do cholery,bo już brakuje mi sił!!!
Są piękne wyniki - ciąży brak!
Są kiepskie wyniki - ciąży brak!

15 maja 2017, 23:36

Marzenie/życzenie urodzinowe
Nie ma co dyrdymalić,że jak będzie to będzie,jak nie to nie,trudno...żadne trudno,ja z całą odpowiedzialnością pragnę tego malucha,którego brakuje w naszej rodzinie,na którego jest miejsce w naszych sercach,w naszej rodzinie,przy naszym stole.Nie ma co gadać,że może kiedyś...kiedyś będę stara,teraz czekam,jestem gotowa psychicznie,emocjonalnie,nie pragnę sukcesów,nie mam w swoich celach na pierwszym planie,zwiedzania świata.Moim światem jest rodzina - mąż i dzieci,te które już są i to małe,na które czekam już 5 lat. Świat mogę zwiedzać w między czasie,sukcesy mniejsze i większe osiągam stopniowo.Wiem,że będę drżała całą ciążę,że ciąża wcale nie musi być dla mnie bezpiecznym i spokojnym czasem.Wiem,że będę miała nieprzespane noce/przerabiałam już to,wiem,że będę nasłuchiwała każdego oddechu,przeżywała każdy odruch,każdy płacz i krzyk,ale wiem też,ile będę miała miłości,ciepła,czułości.Pragnę tego i czekam...za rok,15 maja przeczytam ten wpis jeszcze raz i albo poleci łza bezgranicznego szczęścia,taka ciepła łza, albo...żadnego albo,bo wtedy nie byłoby już sensu pisania tego pamiętnika.

19 maja 2017, 17:06

no to cholera super...
dziś dostałam @ w 26dc,tak po prostu,no bo do cholery dlaczego by nie dostać @ podczas brania luteiny?!
jutro miałam odstawić luteinę,w niedzielę miała być @,w pon rano miałam dzwonić umówić się na Hsg,
dostałam dziś,zadzwoniłam do szpitala,termin Hsg miał by być 26 maja,ale wtedy mam wyjazd,tak więc muszę to przełożyć na następny cykl.

Wczoraj moja ginekolog odpisała mi,że w tym cyklu proponuje pregnyl.
A ja znowu złapałam doła i zastanawiam się czy brać w tym cyklu lamettę,pregnyl,jechać na monitoring,robić badania...czy odstawić to w cholerę???...ale z drugiej strony,jak pomyślę,że praktycznie mam bardzo małe szanse na ciążę,coraz mniejsze i jeszcze nic nie zrobię,to miałabym poczucie straconego czasu,a może to rzucenie wszystkiego w cholerę byłoby dobre...

30 maja 2017, 22:15

Dziwne mam ostatnio nastroje,raz postanawiam wierzyć w swoje szczęście,wierzyć,że się uda spełnić pragnienia,wierzyć,że jeszcze nie jest za późno...a za chwilę ogarnia mnie cholerny strach,taki,że aż ściska w gardle i sercu i jednak boje się,że jest już późno,mam pretensje do siebie,że zaczęłam się starać za późno,że mogłam już kiedy miałam 35 poszukać dobrego lekarza,który nie będzie mnie zbywał.
Kolejny cykl,już niedługo owulacja,więc jest to ten czas,który lubię bo mam nadzieję,czekam.
Jutro jadę na monitoring,mam sporo pytań do mojej ginekolog...w tym miesiącu jeszcze monitoruję cykl,może coś jeszcze gin mi zaproponuje,później HSG,a później w zależności od tego,co tam wyjdzie...albo daję sobie czas tak na spokojnie,bez spinania/jeśli to w ogóle możliwe/bez monitorowania i badań,tak żebym odpoczęła od nich przez wakacje,a później...mam plan,ale o nim później.Albo walczę z tym całym monitorowaniem i badaniami do jesieni,a plan na jesień.
Tak bardzo bym chciała,żeby w końcu było dobrze,żebym w końcu zobaczyła te dwie grube upragnione kreski,mój wyczekany zarodeczek,silne serducho i nasze trzecie dzieciątko.Tak bardzo Cię pragnę maluchu,przyjdź już do nas,wszyscy na Ciebie czekamy.

31 maja 2017, 20:18

13dc,po wizycie i monitoringu
jest pęcherzyk na prawym jajniku 22mm,gin przewiduje owulacje na dzisiejszą noc lub jutro rano,po owulacji 3,5,7 i 9 dnia mam wziąć pregnyl,ma on wzmocnić ciałko żółte (bardziej niż luteina) no i będę badała progesteron i estriadiol.
Ten mój pęcherzyk tak pięknie okrąglutko wygląda,że postanowiłam,że to właśnie ten cykl będzie ten szczęśliwy,no bo jakby w owulację w Dzień Dziecka ten nasz mały dzieć miał nie skorzystać z takiej okazji?noo jak nie,jak tak!!!

7 czerwca 2017, 16:30

Jak ja się CUDOWNIE czuję!!!ile jest we mnie spokoju i czegoś takiego niesamowitego,takiej błogości:)chciałabym się tak czuć zawsze...bo niby jestem w ciąży!Jak to cudownie czuć się tak ciążowo!
No dobra,teraz jestem w ciąży takiej na niby,bo wiem,że za chwilę obudzę się z tego letargu,że jak zwykle dostanę obuchem w łeb.Ale teraz czuję te wspaniałe dolegliwości,a mianowicie od dawna,ale już nawet nie wiem od ilu dni,bo nie liczyłam,czuję kilka razy dziennie pikanie jajnika,tego w którym był pęcherzyk (ale nie czułam bólu owulacyjnego),tak wspaniale bolą/swędzą mnie piersi,że chwilami myślę,że wydrapałabym je np szczoteczką do zębów:), a wieczorne zdjęcie stanika to jest cudowna masakra/tak bolą,że nie mogę ich dotknąć,bardzo często mam parcie na pęcherz.Jak cudownie jest wstać np o 3 czy 5 rano na siku i słyszeć taką domową/błogą ciszę a za oknem świergotanie ptaszków:)i taka błogość na sercu,że można jeszcze chwilę przysnąć,tylko kładąc się trzeba uważać na piersi.Rano czuję coś dziwnego tak jakby od żołądka,niby mdło/niedobrze/słabo,ale to też jest piękne!Dziś tak mi okropnie zaśmierdoliło ze zmywarki(już po umyciu garów),że nie mogłam wyjąć z niej czystych kubków,bo tak mnie zaczęło szarpać.Ale przetrwałam to,bez to zwracania.A spać to mi się chce non stop,oczy mi się same zamykają,a głowa leci.
A teraz do rzeczy...jestem w ciąży teraz,przez chwilę,bo tak pięknie ciążowo podziałał na mnie wspaniały/dający tyle nadziei zastrzyczek Pregnyl.Kochany Pregnylek,to jemu zawdzięczam tyle wspaniałych doznań.Taaak,wiem,że to ten szalejący w moim organiźmie hormon,daje mi tyle wspaniałości.
Noo ale dobra,jak za tydzień te wspaniałości miną jak ręką odjął i przyjdzie @,to umawiam się na Hsg.I mam na nowy cykl sporo pozytywnej energii bo będę brała inną dawkę lametty,więc mam nadzieję na mocne poruszenie jajników.Liczę też na przepchanie jajowodu gdyby okazało się,że coś się tam pozatykało,chociaż boję się wyniku tego badania,ale nastawiam się pozytywnie.
Ale póki co napawam się tymi cudownymi pobolewaniami w podbrzuszu/jajniku,swędzącymi/mrowiącymi piersiami,sennością i błogim spokojem.Jakież to wspaniałe samopoczucie:)
Wczoraj w Lidlu rozpłynęłam się,moje serce zostało oblane cieplutką czekoladką:)Moja przyjaciółka wybierała dla swojej córeczki taki słodziutki, malutki ,letni kombinezonik,a ja wynalazłam takie cudowne malusieńkie skarpetuńki,boziuniu jakie one są słodziutkie,aż uwierzyć nie mogłam,że mogą być takie maciupcie stópeczki:)nooo cudo:)ahhhh mało brakowało żebym się skusiła na taki talizman,ale powstrzymałam się.A jakie tam były buciczki,takie malunie espadrylki z białą koroneczką,a dla chłopaczka takie trampeczki:)Ciekawa jestem ile wytrzymam żeby nie kupić takiego talizmanu:)

10 czerwca 2017, 23:03

No to Pregnylek pięknie mi zadziałał...
badania z 23dc
Estriadiol 685
Progesteron 32,36
Tsh na szczęście jest już w normie 0,766

Teraz zastanawiam się,czy skoro nie czułam bólu owulacyjnego,to czy owulacja w ogóle była,czy to tylko Pregnyl tak wpłynął na wynik Estriadiolu i Progesteronu?Ile z tych hormonów jest po owulacji,a ile po Pregnylu?Ale ile by nie było,to widać,że Pregnyl podniósł hormony.

17 czerwca 2017, 18:11

30dc...i to by było na tyle w tym cyklu,aż cisną mi się bluzgi na język,ale się tutaj powstrzymam,choć ciężko się powstrzymać!!!
Tak wspaniale było poczuć choć trochę te ciążowe objawy,które były spowodowane Pregnylem,niby się nie nastawiałam,niby już się nie łudziłam,jak co miesiąc,ale jednak odrobinka nadziei(tej cholernej nadziei,która co miesiąc zawodzi)była...i już jej nie ma,właśnie czuję jak nadchodzi @...do jasnej cholery DLACZEGO???co do cholery jest nie tak??? w dodatku przez to,że przesunęła się @,to nie wiem,czy dam radę pojechać w tym cyklu na HSG,mogłabym jechać tylko w środę,czwartek lub sobotę,a dopiero jak się dodzwonię to się okaże kiedy mogliby mi to zrobić...echch dlaczego to jest takie niesprawiedliwe,takie posrane!!!

ahca i wiecie co...przez tydzień aż do dzisiaj rano,wychodziły mi pozytywne testy owulacyjne,a na ciążowym ledwie cień cienia...więc odrobina Pregnylu była jeszcze do dziś no i się skończyła...

edit...zadzwoniłam wczoraj do szpitala umówić się na HSG,termin miałabym na 23 czerwca więc odpada,bo na zakończeniu roku muszę być,następny i ostatni termin w tym cyklu to 26 czerwca,więc jak dyrektor zwolni mnie z tego dnia i dostanę zwolnienie od lekarza ze szpitala,to miałabym to HSG 26 czerwca.Nie chciałabym właściwie tego przekładać/odkładać bo chcę wiedzieć czy ze strony całego mojego dołu jest ok czy coś tam stoi na przeszkodzie?Chcę mieć wynik i jeszcze z nim pojechać do mojej gin na koniec czerwca/początek lipca...i na czas wakacji to by było na tyle,planuję lato bez monitoringu i wizyt,tylko to co ewentualnie zleci mi gin,czyli może nadal Pregnyl bo dopiero co zaczęłam go brać,więc może warto jeszcze spróbować z nim...

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 czerwca 2017, 12:02

21 czerwca 2017, 18:20

dół,dół,dół...
czuję taki spadek "formy",że masakra,nic mnie nie cieszy,nic mi się nie chce,
jeszcze kilka dni i urlop...i nie cieszy mnie on tak,jak rok temu,a nawet na myśl,że to już kolejny urlop,kolejny rok do przodu,wpadam w dół!A to za sprawą oczywiście pragnienia i niemożności jego spełnienia!noszszsz jaką ja miałam nadzieję w poprzednie wakacje, z jakim entuzjazmem i wiarą podchodziłam do tematu,nadzieję,choć mniejszą miałam także od września...do czasu kiepskiej bety,czyli c.biochem,później znowu chwilowe wzloty,upadki,a teraz po tylu miesiącach jestem w dole!
Tak pięknie było czuć te objawy ciążowe po Pregnylu,ale okropnie jest tracić wiarę w powodzenie,tracić siły!
Gówno prawda z tym gadaniem,że trzeba wyluzować,odpuścić itp...noszsz Qwa jak wyluzować,jak odpuścić skoro to jest w głowie i sercu,a czas nieubłaganie zapieprza.Czasami już zaczynam myśleć,czego ja tak naprawdę chcę,czy chcę tak naprawdę,co byłoby lepsze,po co tak pragnę,może trzeba by chcieć czegoś innego i w czymś innym się realizować,czemuś innemu poświęcić myśli i czas???
Jeszcze tylko to Hsg,jeszcze jedna wizyta żeby omówić z moją gin wynik Hsg i co dalej.W lipcu i sierpniu nie zamierzam jeździć na monitoringi,nie chcę sprawdzać czy są pęcherzyki i jakie są czy ich nie ma,szlag by z tym wszystkim. A i jakoś tak podświadomie przygotowuję się na wynik Hsg,jak usłyszę,że wszystko mam tam niedrożne,to chyba mnie to nie zdziwi,a gdyby nawet było jako tako i niby byłby ten magiczny czas na zachodzenie,to czuję,że on szybko minie i za chwilę będzie jesień i mój żal będzie jeszcze większy,chyba,że pogodzę się ze swoją niepłodnością...może zmienię myślenie za dzień ,dwa,ale na tę chwilę jestem w dole:( Kurtyna opadła

25 czerwca 2017, 00:13

Ostatnio coś dziwnego się ze mną dzieje jeśli chodzi o mój pesymistyczny nastrój...Do tej pory,owszem zdarzało się,że w jakiejś cięższej chwili nachodziły mnie czarne myśli,ale na drugi dzień wstawałam na nogi,teraz siedzę w tym dole nadal,nie potrafię choćby na chwilę odgonić tych myśli,tzn oczywiście staram się żyć jak gdyby nigdy nic,nikomu tego mojego stanu nie pokazuję,nic po mnie nie widać,bo do ludzi się uśmiecham,rozmawiam,pocieszam,żartuję...ale to siedzi w sercu,ten żal,zwątpienie i...ten cholerny obraz przed oczyma kiedy to ginekolog sprawdza bicie serduszka i miałam wrażenie,że po godzinie mówi,że serduszko nie bije,kiedy na drugi dzień podczas usg diagnoza się potwierdza,kiedy niedługo po mojej stracie przyjaciółki informują mnie o swoich ciążach...wtedy,gdy już się podnosiłam,myślałam,że moja ciąża to kwestia czasu.Okazuje się,że to nie żadna kwestia czasu,bo ani czas nie zagoił dziury w sercu,tęsknoty,bólu i pragnienia,bo po drodze były jeszcze chwilowe ciąże,badania,leki,zastrzyki,cały ten mechanizm staraniowy,który powodował,że dostawałam po gębie i podnosiłam się by walczyć z nadzieją dalej...a teraz doszłam chyba do muru.Kiedy dotykam rączki rocznego dziecka przyjaciółki,uśmiecham się,ale w sercu cholernie kuje,moje dziecko byłoby tylko o dwa miesiące starsze,ale nie ma go,a ja nadal go pragnę.Rozmawiam z ludźmi o wszystkim z uśmiechem na twarzy,ale ten uśmiech to maska,ja już nawet nie potrafię mówić o swoich staraniach...To dziwne bo zazwyczaj od 8dc nabierałam mocy,byłam twarda i pełna nadziei,a dziś zupełnie nic,jest 8dc a we mnie wszystko siadło.Może podświadomie obawiam się wyniku badania,może tego,że nie koniecznie ono coś zmieni na dobre...szlag by to,już dawno nie miałam takiego doła,chcę wierzyć,że będzie dobrze,że jeszcze moje pragnienie się spełni i wszystko będzie dobrze,ale za chwilę przychodzi to zwątpienie,mam nadzieję,że od poniedziałku będzie lepiej,że mój optymizm wróci na dobre,bo gdzie on się do cholery podział?!Pora się przeprogramować na inne lepsze tory,mieć nadzieję i wiarę i być pewnym,że to co piękne,jeszcze przed nami!Tego właśnie pragnę.

26 czerwca 2017, 16:31

uff jestem już po hsg.
No nie powiem żebym się nie stresowała,bałam się i owszem,a zaczęło się już podczas przygotowywania/odkażania szyjki macicy,jak mi gin coś tam zakładała i stwierdziła,że szyjka jest wąska i taka jakbym jeszcze nie rodziła i że nie będzie łatwo czegoś tam założyć,to myślałam,że już spierdzielę stamtąd.Ale ok,to zniosłam i poszliśmy do gabinetu rtg.Tam dostałam coś w żyłę po czym w kilka sekund czułam się jak na karuzeli i wtedy gin zakładała mi tam te ustrojstwa do badania,noo to bolało,ale jak wlewał się kontrast to tak mnie napieprzała macica/dół brzucha,że zaciskałam usta i oczy.Wiem tylko tyle,że kontrast przeszedł przez jajowody,jajniki czyli tu jest ok,ale mam zrosty na macicy.Gin,która robiła mi to badanie,po tych pierwszych zdjęciach,przyszła żeby pogrzebać mi tym ustrojstwem,powiedziała że musi bardziej pociągnąć za szyjkę,nie wiem czy dobrze usłyszałam/zrozumiałam bo wszystko mi wirowało,powiedziała,że jakby tak nie pokręciła,to na zdjęciu nic by nie wyszło,chyba przez te zrosty.Spytałam czy te zrosty na macicy są przyczyną trudności z zajściem w ciążę,ale powiedziała,że raczej zarodek powinien sobie dać radę,ale więcej ona nic nie powie,bo musi to opisać radiolog,a ten jest na urlopie i opis będę miała jutro albo pojutrze.Mam dzwonić czy jest opis i dopiero po niego pojadę.
Po badaniu krwawię,a nawet poleciał mi spory skrzep.
Teraz niecierpliwie czekam na opis,w czwartek mam wizytę u mojej gin,chciałabym pojechać do niej z opisem i dowiedzieć się konkretnie czy coś z tymi zrostami można/trzeba zrobić,co dalej.Oczywiście wyczytałam już na necie,że zrosty na macicy są przyczyną niepłodności.Ale czy cała macica jest w zrostach,czy ile ich jest,jak przeszedł kontrast,czy może on przepchać te zrosty to nic nie wiem.
Czekam na opis i wizytę u gin.

27 czerwca 2017, 15:12

Dzwoniłam do szpitala,czy będę miała dziś albo jutro opis po hsg,niestety będę miała dopiero w przyszłym tygodniu bo lekarz,który robi opisy jest na urlopie.
Zadzwoniłam na oddział do ginekolog,która robiła mi badanie i poprosiłam choć o jedno zdanie nt mojego hsg bo w czwartek mam wizytę u mojej ginekolog i chciałabym jej cokolwiek powiedzieć na ten temat.Powiedziała mi,że z tego co widziała to z jajowodami i jajnikami jest ok,są drożne,na macicy są zrosty,które mogą być po cc,ale raczej nie powinny być przeszkodą do zagnieżdżenia zarodka.Sama macica jest ułożona bokiem,z tego co zrozumiałam to chyba pod wpływem tych zrostów.Wydaje mi się,że kilka razy poprzedni ginekolog stwierdzał,że macica jest tyłozgięta,później widziałam w opisach od innych gin,że w przodozgięciu,więc gubię się już w tym,jak ułożona jest ta moja macica.Szukałam w necie info o ułożeniu bocznym,ale wszystko wyskakuje o tyłozgięciu.Mam nadzieję,że jak przekażę mojej gin te info,to wyjaśni mi więcej. Niepokoją mnie te zrosty,bo czy to one nie są przyczyną zagnieżdżania się zarodka???
Dziś jeszcze krwawię,nie jest to jakieś mocne krwawienie,ale wczoraj po powrocie ze szpitala poleciał glut/taki skrzep,w nocy też było plamienie.Nie wiem,czy to normalne,czy mi ta gin grzebiąc,nie naruszyła czegoś?Mam nadzieję,że do owulacji,miną te krwawienia,a i czy w ogóle będzie owulacja,jeśli coś mam tam naruszone???Mam nadzieję,że w czwartek dowiem się więcej.I czy ważniejsza jest drożność jajowodów niż zrosty na macicy?Boże znowu tysiąc pytań:)

29 czerwca 2017, 18:43

13dc
1c po Hsg
krwawienia/plamienia w końcu minęły
Aktualnie hoduję 4 pęcherzyki - na prawym jajniku pęcherzyki 14mm i 13mm,na lewym 15mm i 14mm
Endometrium 7,39mm
Owulacja prawdopodobnie za ok 3-4 dni,sobota,niedziela a może i poniedziałek.
W środę mam mieć USG żeby posprawdzać pęcherzyki,czy pękły.
Jeśli będzie owulacja,to znowu tak,jak w poprzednim cyklu będę robiła zastrzyki z Pregnylu -6,8,10,12 lipca,od 6lipca Luteina ...i czekam do 14 -16 lipca na efekt tego działania.
Wiadomo jakiego efektu bym pragnęła i na taki będę czekała.Moja gin mówiła,że w cyklach po Hsg jeśli cokolwiek co się mogło udrożnić,udrożniło się są duże szanse na ciążę,w moim przypadku dodatkowo mogło pomóc "rozszerzenie"szyjki macicy podczas badania i tego się trzymam.To byłby ten piękny scenariusz.
A teraz ten awaryjny.
Gdyby znowu się nie udało,to dostanę skierowanie na Hsc i pod narkozą usuną mi zrosty z macicy,które wg mojej gin mogą utrudniać zagnieżdżenie zarodka.
Ten awaryjny scenariusz byłby w razie czego,na sierpień/wrzesień,ale myślę/nastawiam się od dziś na ten optymistyczny wariant.
Tak więc,miałabym dwie przyczyny niepowodzeń:
1.niedomoga ciałka żółtego,na którą w poprzednim cyklu bardzo ładnie zadziałał Pregnyl/mam nadzieję,że w tym cyklu zadziała jeszcze ładniej:)
2.w przypadku gdy dochodzi do zapłodnienia/wrzesień i luty - cb/zarodek nie zagnieżdża się przez zrosty na macicy.
Dziś wieczorem lampka czerwonego winka i kompres z borowiny i wysiaduję moje 4 jajeczka,żeby pięknie podrosły do soboty,niedzieli i uwolniły przynajmniej jedno super mocne ciałko żółte/komóreczkę,która w końcu spotka na swojej drodze silnego plemnika:)
Nie wiem tylko czy będę mogła testować już 15/16 lipca,czy Pregnyl jeszcze będzie się utrzymywał jeśli ostatni zastrzyk zrobię 12 lipca???

3 lipca 2017, 23:25

17dc
noszsz kurna ...

żyłam sobie kila dni w jakiejś błogiej nieświadomości łudząc się,że skoro jajowody są drożne,to się uda,tymczasem dziś odebrałam opis Hsg i jest tak:
"Oba jajowody poszerzone,prawy drożny,uwidoczniono wyciek środka kontrastowego do jamy otrzewnej.Po stronie lewej nie uzyskano ewidentnego zacieku środka kontrastowego- prawdopodobnie niedrożność lewego jajowodu.Macica mała,o zniekształconych zarysach."

i co to do cholery znaczy,że nie uzyskano ewidentnie zacieku???czyli,że absolutnie nie przeszedł kontrast czy zupełnie nie przeszedł,tylko trochę przeszedł???dlaczego tam nie napisano,że po kontraście jajowód się choć trochę udrożnił???

co do cholery znaczy,że macica jest o zniekształconych zarysach???czyżby zniekształcona była zrostami?bo tamta gin obecna przy badaniu,powiedziała,że na macicy są zrosty,a w opisie nie wspomniano,że są te zrosty...noszszsz jasna cholera,o co chodzi???

tymczasem dziś bóle owulacyjne z lewego jajnika,oooo ironio czyli od strony niedrożnego jajnika???
mam jeszcze nadzieję,że akurat kontrast niepostrzeżenie udrożnił jakiekolwiek kanaliki w lewym jajowodzie i tamtędy sobie zarodeczek dotrze do tej mojej niby zniekształconej macicy i dobrze się usadowi,ale czy fachowiec oglądający zdjęcia z badania,zobaczyłby,że jednak kontrast wyżłobi jakiś kanalik w jajowodzie?i co taki fachowiec ma na myśli,pisząc zniekształcona macica???

no a ja robiłam sobie testy owulacyjne,czekałam na owulację i się doczekałam,oczywiście nie wiem czy dobrze się "wstrzeliliśmy z serduchami" i czy cokolwiek z tego będzie?czy będzie coś można zrobić z tym jajowodem i macicą?czy może samo się ponaprawia po kontraście???wrrrrr uwielbiam takie pytania i dylematy!!!
ale jakkolwiek by nie było,to ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałam,jeszcze nie zamierzam się poddać!!!co najwyżej może przyjść znowu małe zwątpienie,ale nie mogę się poddać!

ehhh teraz tak piszę,bo działają we mnie hormonki owulacyjne,a co będzie później?
w środę wizyta u mojej gin.

edit: no to jeszcze wygrzebałam na necie,że poszerzone jajowody to też kur...następne cholerstwo!!!

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lipca 2017, 00:09

5 lipca 2017, 11:55

19dc
Planować to sobie można...taaaa planowałam,że lipiec/sierpień będzie bez lekarzy/badań/sprawdzania,ale póki co to,te plany mogę sobie wsadzić...
Za chwilę jadę do gin na usg,sprawdzić ile pęcherzyków pękło...ale teraz już wiem,że to sprawdzanie nie wystarczy,to nie tylko w tym rzecz.
Teraz to domyślam się,że trzeba będzie zabrać się za grubszą robotę.I poddam się temu,co zaproponuje mi moja gin i nie chcę czekać/odczekiwać,że niby miałabym odpocząć przez wakacje.Gówno prawda z tym odpoczynkiem,czekanie nie wiem na co,byłoby tylko stratą czasu,którego jeśli chodzi o starania i tak nie mam za dużo.Więc zobaczę co na moje wyniki powie mi dziś gin,co mi zaproponuje,czy da nadzieję,czy będzie dla mnie jeszcze jakaś szansa.
Jak ta niepłodność boli,jak dowala emocjonalnie,jakie to pragnienie jest porażające,jak wali po sercu i głowie,a do tego te zszarpane emocje,raz mam chwilowy wzrost emocji -myślę "nie poddam się,będzie dobrze",a za chwilę łzy same leją mi się z oczu i w sercu ściska.

Ale znalazłam piękny i bardzo adekwatny do mojej sytuacji cytat "Idąc przez piekło,nie zatrzymuj się,choć bardzo ten ogień cię pali idź dalej,aż przejdziesz tę drogę".
I teraz tego się trzymam.A co będzie na wizycie,jakie zdanie będzie miała moja gin,okaże się już za chwilę.

5 lipca 2017, 18:08

fak fak fak,kląć mogę we wszystkich językach świata i co to da???kuźwa jestem już totalnie w dole!!!łzy już poleciały nie raz,pewnie polecą jeszcze wiele razy,co zrobić jeszcze nie wiem...potrzebuję chwilę na podjęcie decyzji i Waszej pomocy/podpowiedzi bo na razie sama nie daję rady.

Jest tak:owulacja była super mega,w lewym jajniku są dwa ciałka żółte,w prawym jedno...i co z tego,jak szans na ciążę NIE MA!!!!!!

Poszerzone jajowody mogą oznaczać,że gdzieś są zrosty/mimo,że napisali,że prawy drożny/ale oba są poszerzone,wyglądać to może jakby taki balonik,gdzieś nie przechodzi to co powinno,podobno kiepsko pracują,ten prawy jeszcze zipie,ale lewy raczej przez te zrosty do bani,

Są zrosty na macicy

W moim przypadku może dochodzić do zapłodnienia,ale nie do zagnieżdżenia - właśnie przez te zrosty na macicy.

No i właśnie,te dwa ciałka żółte z lewego jajnika - gdyby cokolwiek się z nich zadziało,to dupa,z tym z prawego też - bo się nie wcisną przez zrosty do macicy.

Można próbować coś robić/sprawdzić/zadziałać
dostałam skierowanie do szpitala we Wrocławiu na HSC - na usuwanie zrostów na macicy/czy się da je usunąć,okazałoby się podczas zabiegu,zrosty mogą być po cc lub w przypadku endometriozy,nawet takiej bezobjowowej

samo usunięcie zrostów na macicy nie wiadomo czy by zadziałało,nooo chyba żeby się zadziało coś z prawego jajnika,ale niby najlepiej wg mojej gin żebym też od razu zapisała się na laparoskopię.
Dostałam nazwisko lekarza z Poznania i z Pyskowic koło Gliwic.Mam poszukać namiaru na necie,na jednego lub drugiego,umówić się na konsultację i dopiero się dowiem czy nadawałabym się na laparo. Jeśli tak,to dopiero podczas laparo,okazałoby się czy cokolwiek można zrobić z tymi zrostami.

I teraz nie wiem co zrobić/jaką decyzję podjąć???
Czy spróbować tylko Hsc?czy spróbować też laparo?
czy poddać się już całkiem i nie robić niczego?

trudna ta decyzja,różne myśli łażą mi po głowie,może jeszcze warto się zdiagnozować?może dopiero po diagnozach przyjdzie czas na powiedzenie sobie Stop/trudno/koniec starań i nadziei na powodzenie,a może już trzeba by dać sobie spokój z racji wieku i tylu przeciwności???

Wiem,że decyzję muszę podjąć sama,ale proszę Was,podpowiedzcie mi cokolwiek?

7 lipca 2017, 12:07

Dzisiaj jestem w 5dpo
ciekawa jestem co się jeszcze do tej pory dzieje w dole mojego brzucha,a raczej w jajnikach,czuję jakieś takie uciskanie/kłucie,jakieś szarpnięcia w szyjce,ale najbardziej po prawej stronie.Mam uczucie strasznie zimnych stóp,siedzę w ciepłych skarpetkach,stopy okrywam kocem,a i tak czuję jakbym miała stopy obłożone lodem...ostatnio aż tak mocno miałam dwa lata temu...nie ,nie wkręcam się,wiem,że najprawdopodobniej mam zrosty na macicy,że nawet ten prawy drożny jajnik,może być leniwy (tak określiła to moja gin,bo jest poszerzony).
W tym cyklu mam nie brać ani Pregnylu ani luteiny,więc żadnego wkręcania się w temat ciąży NIE MA.

Wiem,że przede mną dwa zabiegi/operacje.
Jutro wizyta u lekarza w Poznaniu,u tego który być może przeprowadzi mi laparoskopię,jeśli oczywiście po obejrzeniu mojego opisu,podejmie taką decyzję,więc jutrzejsza wizyta będzie bardzo ważna.
Coś bardziej ciągnęło mnie ku temu lekarzowi z Gliwic,ale tam dopiero termin na październik,a ponieważ w moim wieku strata każdego msca jest na wagę złota,zadzwoniłam spytać o termin w Poznaniu i jest już na jutro,ten lekarz przyjmuje w tej klinice w Poznaniu tylko w soboty,więc jedziemy,bo inaczej to też mogłabym czekać do września/sierpień to i urlopy lekarzy/

Mam też umówioną wizytę u ginekologa przed HSC/usuwanie zrostów z macicy/ na 31 lipca.

Tak,więc podjęłam decyzję,sprawdzam to co jeszcze mi zostało.
‹‹ 7 8 9 10 11 ››