do czasu teleporady z moją lek. rodzinną, która podejrzewa u mnie mononukleozę zakaźną, albo cytomegalowirus😭😭😭😭😭 jeśli to drugie to jestem załamana 😭😭😭😭😭😭
Gdzieś tam między objawami pojawia się zapalenie śluzówki, ale kurczę 😭😭😭😭😭
Mam złą morfologię- wysokie crp, wysokie limfocyty, spadek białych ciałek.
😭😭😭 jak zaczęłam czytać jakie skutki dla dziecka w 1 trym. ma cytomegalia to się załamałam😭😭😭😭😭
Boże, dałeś nam taką cudowną nadzieję na powiększenie rodziny, a teraz to w gratisie??????😔😭
Cud prawdziwy, bo to teoretycznie nie miało prawa się zdażyć, ale JEST i według doktor ma się dobrze❤️ nasze 6mm szczęścia ❤️
Co prawda wg OM 7+0, wg USG 6+3 ale zakładając, że owulacja się przesunęła o 3-4 dni to powinno być ok. Gin. powiedziała że ok 10tc bardziej określimy wiek ciąży.
Mąż stwierdził że jakoś spokojniejsi jesteśmy niz przy Marysi. Może. Jakoś mniej boję się wybiegać w przyszłość, ale też mam w tyle głowy że nie wszystkie bajki dobrze się kończą, więc od jutra mam plan wrócić do nowenny pompejańskiej, dla spokoju ducha, sumienia i dla sprawiedliwości bo towarzyszyła mi przez całą poprzednią ciążę.
Zrobiłam rano badanie na mononukleozę i cytomegalię. Wyniki mają być już wieczorem. Boże, mam nadzieję, że przede wszystkim ta cytomegalia nie wyjdzie 🙏. Jakaś dziewczyna na FB grupie zasugerowała mi jeszcze bostonkę lub szkarlatynę. Dzisiaj gin też zapytała czy przypadkiem nie przeszłam bostonki....może i tak było 🤔
Od dzisiaj intensywnie czuję zapach/smak? swojego kataru jakby był taki hmmmm. chory, nieprzyjemny, ropny? Tyle że ja praktycznie nie mam kataru a to co wysłucham jest przeźroczyste. Raczej spływa po ściance gardła. Jak dostanę wyniki z Diagnostyki to znowu się umowię na teleporadę albo wizytę do rodzinnego żeby ustalić co z tym zrobić no i co z tym kaszlem....
KASZEL to masakra. Nie kaszlę jak jestem spionizowana, a wystarczy że się położę to coś drapie mnie w przełyku i kaszlę. Dzisiaj kaszlała dosłownie całą noc.😭😟 Nie spałam praktycznie w ogóle 😔 Jestem nieprzytomna mimo, że wypiłam kawę. Masakra.
A teraz ruszam robić kwiatki z papieru, bo za 3h razem z mężem zamieniamy się na scenie w Jasia i Małgosię w przedstawieniu dla przedszkolaków z przedszkola Marysi🤣🙈
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 marca 2023, 12:34
Rano zrobiłam w szpitalu badania zlecone przez docent i przy okazji podpytałam położne co mam zrobić bo mam złe próby wątrobowe i bakterie plus drożdże i leukocyty w moczu, a lek. rodzinny odmawia mi pomocy z powodu ciąży (i swojej niekompetencji, chociaż szanuję, że potrafi się do tego przyznać).
Położne kazały mi iść na IP. Zanim poszłam to mąż przyjechał z córką do Śródmieścia, bo akurat na dzisiaj miała pierwszą wizytę u alergologa na NFZ, więc długo czekaliśm. Poszłam z nią do alergologa (wiadomo, tata to nie jest to samo co mama🙃), a później oni wrócili do domu, a ja na Karową na IP. Od rana nie jadłam nic poza jedną kanapką. Nie ma tu żadnego sklepu w poblizu, a automat z batonikami nie obsługuje karty 🤬
Kontaktowałam się tylko SMS z moją prywatną gin., która zasugerowała mi jakie badania zrobić. Łącznie wywaliłam na prywatne badania, w tym USG brzucha, w tym tygodniu kilkaset złotych🤬
Z USG nie wyszło nic złego, a przy okazji lek. powiedział że "obcemu" działa serduszko i ma 1 cm. Jedyny pozytyw❤️
Jeszcze w sobotnim badaniu moczu miałam tylko drożdże, a we wczorajszym już bakterie i leukocyty. Chyba nigdy nie miałam infekcji układu moczowego 🙈 skąd to się wzięło? Nawet jak teraz mam luteinę dopochwowo to zawsze najpierw myję ręce i psikam oktoniseptem🤔
Nadal boli mnie pod prawym żebrem i to prawdopodobnie jest to wątroba. Doszliśmy z mężem do wniosku że najprawdopodobniej przeszłam jakiąś wirusową infekcję, która uszkodziła mi wątrobę i stąd mam podwyższone w zasadzie wszystkie enzymy wątrobowe. W normie tylko bilirubina i kwasy żółciowe. No ale to tylko domysły. Mógłby mi w końcu ktoś powiedzieć co mam z tym fantem robić. Chciałabym po prostu poleżeć i odpoczywać.
Marysia też ma jakąś infekcję gardła i do piątku siedzi w domu, więc też nie mam się kiedy zregenerować 🙄 Do tego znowu włączyła się jej mamoza i muszę albo co godzinę do niej wstawać przytulić w nocy albo spać z nią w jej łóżeczku 160x80🙈
W tym momencie przede wszystkim jestem cholernie cholernie głodna 😭🥴😡
EDIT:
7 godzina na IP.
Lekarz mnie zbadał, z Malym Ludkiem jest ok 🥰 i to by było na tyle dobrych wiadomości. Pobrali mi znowu mocz i posiew plus krew na jakieś dodatkowe badania i czekam jak kretynka na dalszy rozwój wydarzeń. Lekarz nie wie czy to wątroba, czy nerka, czy skutek radioterapii, czy brak wapnia. A może kurczę kosmici mnie w nocy porwali i zamienili mi organy🙈🤦
Udało mi się w automacie kupić paczkę krakersów i to by było na tyle bo nie mam ani grosza więcej. Znaczy mam papierki i kartę kredytową ale to durne pudło akceptuje tylko monety😡🤬
Czekam więc nadal.....
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 marca 2023, 18:22
- USG brzucha nic nie wykazało
- Testy covid, cytomeg. mononukl. ujemne
- Próby wątrobowe trochę spadają
- Bakterie z moczu zniknęły w kolejnych badaniach 🧐
Ból pod żebrami od dwóch dni ustał.
Niby fajnie, ale nadal czuję niepokój. Z gardła ciągle spływa mi jakaś wydzielina i nieprzyjemnych smaku. Kataru nie mam, ale jak dmucham nos to coś gęstego wychodzi. Kurczę. Co za cholerstwo 😑 Mam nadzieję, że nie mam jakiejś ukrytej infekcji bakteryjnej. Morfologia i crp ok.
Byłam na wizycie u docent. W sumie to tym razem wyglądało strasznie po macoszemu. Sprawdziła wyniki badań, zapisała mnie na USG na początek maja i wyznaczyła kolejna wizytę. Co do moich problemów z bólem i enzymami wątrobowymi to stwierdziła, że powtórzymy badania i tyle. Kurczę, kolejna wizyta za miesiąc i dopiero wtedy będzie coś działać? Trochę to rozwlekłe w czasie 🤔
Za tydzień mam wizytę o mojej prywatnej gin. podejrzymy Małego Ludka i zobaczymy co ona mi powie. Tylko chyba muszę jej powiedzieć żeby mi nie wpisywała nic do karty ciąży, bo się zrobi znowu bałagan.
Gadzina.....
Wiecie, że 3letnie dziecko w momencie flustracji i zdenerwowania ma poziom inteligencji gada????
Powyższe wyczytał mój mąż w reakcji na zachowanie naszej 3latki. Młoda zrobiła sobie nagłe huśtawkę z moich włosów więc krzyknęłam z bólu i ja odepchnęłam, w reakcji czego ona ugryzła mnie z całej siły w pierś. Mimo, że przez bluzkę to zabolało mocno, no to ja tym bardziej zareagowałam nerwowo i ją odtrąciłam gwałtownie.... Wszystko to działo się bardzo szybko ( ja byłam w pozycji siedzącej i dlatego miała dostęp do włosów i cyca)
Później ryczałyśmy obie 😔🥺😭
Młoda przechodzi chyba mega bunt 3latka. O ile wcześniej nie miała takich zachowań i na prawdę była grzeczna dziewczynką, to teraz czasami się zastanawiamy czy dany radę z dwójką dzieci. Noworodek i szalejącą 3latka🙈🙈🙈🙈🙈
Gaszenie światła i chodzenie spać wiąże się z taką awantura, wrzaskiem i tupaniem nogami, że czekam tylko na reakcję sąsiadów. Dzień w dzień to samo. Pada dopiero po 22 wykończona. A ja ledwie żyję, bo jednak jestem wieczorami mega senna, a tu nie ma jak odpocząć. Mąż sam niewiele wskóra, bo i tak po chwili wrzaska mamaaaa, mamaaaa, a ja nie ma mam sumienia odmawiać tej małej istotce. Staramy się jej pomóc, wyciszyć, nawet spełnić te sensowniejsze żądania, no ale już nam ręce opadają. Wszystko na nie, wszystko nie tak, wszystko źle. Ale tak poza tym to mądra i kochana dziewczynka. Jak przyjdzie i się przytulić mówiąc - kocham cię mamusi - to już nic więcej nie potrzebuję 🥰❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 kwietnia 2023, 10:03
Na NFZ jeden lekarz, a prywatnie możesz mieć ilu chcesz😉
Ja w pierwszej ciąży miałam jedną kartę ciąży, co wprowadziło duży haos, bo każdy prowadził ciążę po swojemu. Jeden i drugi lekarz wpisywał mi się w książeczkę i raz, że musiałam się czasami tłumaczyć przed jednym i drugim, że miałam takie albo inne zalecenia, (niekoniecznie zbieżne), a dwa brakło mi
pod koniec miejsca w książeczce ciąży🙈 wyniki do książeczki wpisywał ten, który dane badanie zlecił. I tak, mi czasami wychodziło, że robiłam niektóre badania podwójnie jeżeli prywatny zlecił mi mocz czy morfologię, a od tego z NFZ akurat nie miałam jeszcze zlecenia🤷 te droższe starałam się na NFZ, ale wiele było takich, które lekarz z NFZ nie uznawał za ważne (lub po prostu nierefundowanych), a ten prywatny był bardziej dociekliwy i kazał mi prywatnie robić dodatkowe (co akurat w moim przypadku okazało się zbawienne bo wykrył nowe problemy).
Zatem, jeżeli chcesz dwóch lekarzy to najwygodniej mieć dwie książeczki i niekoniecznie mówisz jednemu lekarzowi, że masz drugiego, bo to jednak trochę dziwne jakby człowiek nie ufał temu pierwszemu.
Ja teraz mam trochę inna sytuację, bo moja prywatną gin sama zasugerowała mi żebym się zapisała do przyszpitalnej poradni patologii ciąży, więc planuję jedną książkę ciąży, którą będę dawać do uzupełnienia tylko tej z NFZ, ale i tak będę chodzić do tej prywatnie chociaż na USG, bo jednak nie wyobrażam sobie 3 USG w ciąży i nie mieć lekarza podręcznego w razie nagłych problemów. Zawsze do prywatnego łatwiej się dobić niż do tego z NFZ. No i co dwie głowy to nie jedna😉
Wiadomość wyedytowana przez autora 6 kwietnia 2023, 14:45
2800g i 54cm szczęścia, 10/10Agp. 🩵👶
Nie jest super niebiesko, bo nas rozdzielili. Ja na położniczym, Synek na oddziale intensywnej terapii noworodka🥺 Ale to dzielny wojownik i mam nadzieję, że wkrótce do mnie wróci. Jest piękny 🥰
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 października 2023, 20:30
Pamiętam, jak podczas cesarki pomyślałam - nigdy więcej🙈 Pamiętam jak dzień później pomyślałam - chciałabym to jeszcze raz przeżyć🙈 Jakoś smutno mi się zrobiło, że ten czas się nie wróci. Nawet ten na patologii ciąży, bo kurczę, ja zwierzę szpitalne, dobrze się tam czułam i nawet odpoczywałam psychicznie🫢🫣 Brakuje mi tego doznania pierwszych chwili z maluszkiem, kangurowania przez tatę, pierwszych wspólnych godzin...Rozsądek, mąż, lekarze i położna środowiskowa mówią - finito z uwagi na moje zdrowie. Ja sobie myślę....będzie co ma być. Synek sam się zaplanował w najmnie, zdawałoby się, odpowiednim momencie, a jednak jest perfekcyjnie, on jest perfekcyjny☺️
Wiem, że dostałam więcej od życia niż się spodziewałam. Dziś proszę tylko Boga i wszelkie siły wyższe, by moje dzieci były zdrowe i szczęśliwe. To tyle i aż tyle.
Dzisiaj jedziemy na sesję noworodkową. Mąż kręci nosem, że niepotrzebna, pewnie nie, ale ja chcę🙃
I jestem potwornie rozdarta. Bo przecież ja już kocham najbardziej na świecie moją Calineczkę❤️ Czuję się fatalnie, że nie mogę się rozdwoić. Jak Córeczka woła - mama zostaw go, odłóż go, nie karm go, przytul mnie, zajmij się mną, przecież mama ja cię kocham i potrzebuję...serce mi pęka 😔
Robię co mogę, stajemy z mężem na rzęsach żebym jak najwięcej czasu spędzał z córeczką. Odprowadzam i przyprowadzam ja często do pkola. Pobdrodze wspólne zakupy, ciastko w kawiarni, spacer. W domu posiłki bez męskiego towarzystwa, czytanie książek, wspólne gotowanie, zabawy. To za mało dla niej. Najgorsze są wieczory i noce. Ona chce mamę na wyłączność, a ja jej już tego nigdy nie zaoferuję i jest mi z tym źle🥺
*5300g. 60cm nadal nosmiy r 56 ale już piorę 62☺️
Trzy dni po pierwszym kombo szczepieniu Synek zaliczył pozytyw z Covida🫣 ale nie wiem czy zauważył że chorował, bo głównie spał i Bóg jeden wie czy z powodu Covid czy trzech szczepionek.
Nie lubimy bmk, a raczej skóra Synka nie lubi, a matka kocha nabiał i czeka z utęsknieniem na powrót z wegańskiej rzeczywistości🙄
Przyplątała nam się refluks utajony, aktywny tylko w nocy, przez co średnio nam się śpi, bo Synek się ksztusi a matka czuwa.
Mądre słowa położnej mojej - kobieta powinna mieć drugie dziecko żeby odczarować macierzyństwo. Zdagadam się w pełni🥰. Jest całkiem dobrze 😏
Serce boli, bo Synek został pierwszy raz na tak długo z tatą sam. Wiem że długo bo tam procedura wygląda tak, że najpierw czeka się na otrzymanie skierowania na badania, a później czeka się na wyniki i dopiero konsultacja z lekarzem. 3-4h w szpitalu plus 30-40min drugiej do domu. Dłuuugooo mnie nie będzie w domu😔
Pierwszy raz bedzie karmienie przez tatę. Zależy mi na kp puki mogę, więc nie zgodziłam się na butelkę i mąż w końcu dzisiaj wziął do ręki slowcup. Ogarnął przy mnie dodatkową porcję zanim wyszłam. Mały na początku się rozpłakał, ale jak się zorientował, że tata też może dać coś dobrego to zaakceptował. Mądre moje chłopaki ❤️❤️
Jak dostałam diagnozę w trakcie ciąży z córeczką, to zakopałam głęboko strach przed chorobą. Podeszłam zadaniowo jak do wszystkich trudności medycznych i tak ten stan trwa już 4 lata. Jakbym miała przewlekły katar, a nie nowotwór złośliwy. Patrząc w lustro bagatelizuję go, nie myślę o tym że mam chłoniaka, że ludzie na to świństwo umierają. Ale gdzieś tam w środku boję się że te moje dwa skarby mogą zostać bez mamy i wtedy zawsze mi się oczy mokre robią. Teraz też, dobrze, że kierowca zajęty nawigacją🫣🥺
Nie oszukujemy się chociaż tutaj, boję się cholernie, ale reżysera życia to nie obchodzi, więc komu mam się skarżyć🙄
Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że za rok bez większych problemów będę kp Synka, to bym się popukała po głowie, kazała mu spadać, albo i nawrzeszczała (znając siebie) że świństwem jest robić komuś takie aluzje wiedząc że nie ma najmniejszych szans na ich realizację.... Oj, jakież życie bywa nieprzewidywalne 🤪
Dzień później, 31 stycznia, zaczął się nasz cykl ciążowy🥹🩵
No więc, karmimy się właśnie. Jest prawie 22. Córka ma jeszcze drzemki w przedszkolu, co jest dla nas obecnie przekleństwem, bo przez to nie zasypia przed 22😭 W konsekwencji najmłodsze ogniwo ustawiło się samo tak, że ostatecznie idzie spać o 23😭. Od dwóch miesięcy nie mamy wieczoru dla siebie, bo mąż usypia (czas niedokonany) córkę, ja syna. Później zamiana, ja definitywnie wysyłam córkę do krainy snów i wraca do synka, by go nadal bujać i usypiać. O 23 Idę coś zjeść, a mąż kąpać się. O 24 idę spać a mąż w końcu siada przed tv żeby chwilę się zrelaksować. I tak dzień w dzień....
I co z tego? A no nic☺️ bo już wiem, że za ok. 3 lata synek już będzie sobie spał spokojnie wieczorami, że córka będzie już szybciej chodzić spać jak za dawnych czasów, że przyjdzie znowu czas na nas i nasz czas we dwoje. Łapię te chwile z niemowlakiem na rękach jak i z 4latką w ramionach bo wiem, że się nie wrócą, że szybko miną. Modlę się, by nigdy nie mieli obiekcji co do tego, że moje ramiona są dla nich otwarte za 5, 10, 15 i 30 lat. Bo tych ramion tak mi dziś bardzo brakuje, chociaż z pozoru mam to szczęście że jeszcze są one na ziemi.
Acha, Syn wyeksmitował praktycznie męża z sypialni i nie spaliśmy razem w jednym łóżku od paru miesięcy🤣🫣🤭 nie powiem, wygodnie mi 🤪
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 stycznia, 21:56
I bum.... +7 na jednym oczku i +7,25 na drugim 😭😭😭😭😭
To było wczoraj. Dziś piątek, już mamy skierowanie do okulisty od pediatry, a w poniedziałek mamy się stawić w CZD.
Jestem przerażona😔🥺
A miało być tak pięknie....
I bum.... +7 na jednym oczku i +7,25 na drugim 😭😭😭😭😭
To było wczoraj. Dziś piątek, już mamy skierowanie do okulisty od pediatry, a w poniedziałek mamy się stawić w CZD.
Jestem przerażona😔🥺
A miało być tak pięknie....
Dziś jest najgorszy dzień w moim życiu...najgorszy, bo mam cichą nadzieję, że za 9 dni dzisiejszy koszmar się skończy...
Bo ile może spaść na malutkie Dziecko? No ile??
Na rehabilitacji rączki podpatrzyłam, że mają fajna grzechotkę w silikonowej kuli i zakupiłam taka sama do domu. T było na początku lutego. Zauważyłam od razu, że Synek nie odwraca do niej głowy, podobnie zresztą jak do takich małych zabawek z piszczałkami. No ale zbagatelizowałam sprawę zrzucając na fakt, że przecież jeszcze nie musi itp. Gdzieś by mi przyszło do głowy, że nie słyszy...przecież ma ten cholerny niebieski certyfikat WOŚPu i sama byłam przy jego badaniu słuchu.
Poza tym zauważałam odruch moro, wydawało mi się (a może tak było faktycznie) że reagował na głośne krzyki siostry, lub moje, że reagował jak klikała barierka ochronna przy naszym łóżku, że uspokaja się jak mu śpiewam, jak mąż puszcza mu muzykę...
A dzisiaj mnie oświeciło, że on nie reaguje na żadne dźwięki. Klaśnięcie za uszkiem jednym, czy drugim, głośniejsze powiedzenie czegoś, pozytywka, szeleszczenie przy uszku, stuknięcie... NIC, KOMPLETNIE NIC NIE REAGUJE😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭
Widzi wzrokiem, pięknie się uśmiecha, gurzy, nawet ostatnio polecieliśmy wędzidełko, to mąż stwierdził że gada więcej i głośniej. Mówię do niego, opowiadam, pokazuje, on się uśmiecha jakby wszystko ogarniał, ale chyba nic nie słyszy.
Od tego stwierdzeń a ok godziny 9 rano do teraz zrobiliśmy z mężem milion podejść czy reaguje na dźwięki....nic, praktycznie nic a to to nam się wydaje....to może się tylko wydaje i jest jak placebo😔😔😔😔
Oczywiście już jesteśmy umówieni na przyszłą środę do lekarza do placówki związanej z Kajetanami, ale do tego czasu chyba oszaleję.
Dlaczego go to spotyka? Okularki oczywiście już ma, rączkę rehabilitujemy i wygląda na to, że obejdzie się bez komplikacji, neurologicznie sprawdzony że ok, podnosi główkę, kombinuje już z obrotami i jest mega pozytywnym i bezproblemowym chłopczykiem.
Dopiero co pogodziliśmy się z faktem noszenia okularków, co mu przynajmniej nie przeszkadza, a nas cieszy że jest tak ciekawy świata, a tu kolejny dramat na horyzoncie
Mam nadzieję, że w przyszłą środę okaże się, że ma przytulane uszka woskowina albo że cokolwiek to jest to da się naprawić. Nie wyobrażam sobie, że moje dziecko żyje w ciszy😭😭😭😭😭
Ja mogę mówić sjogreny, chłoniaki i inne syfy, ale Boże proszę tylko oszczędź moje dzieci od niepełnosprawności i choroby🙏
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 marca, 22:17
Pierwsze badanie w Centrum Słuchu wykazało, że z prawym uszkiem jest cyt. "w połowie dobrze, więc się nie martwimy"
"W POŁOWIE DOBRZE"... jak ja się mam do cholery nie martwić😭😭😭
Z lewym NIE JEST DOBRZE, trzeba sprawdzić ponownie i jak znowu wyjdzie źle to zrobić dokładniejsze badanie ABR😭😭😭😭😭😭😭😭
Ponowne badania 17 kwietnia.
Czuję, że coś jest nie tak, ale liczę że w najgorszym wypadku skończy się na aparacie. Mój mózg nie przetrwi implantów. Maluszek na to nie zasługuje.
Jest kochany, wszystkich zachwyca tym jaki jest radosny, pogodny i wiecznie uśmiechnięty. Chce dla niego dzieciństwa pełnego dźwięków i barw natury, dzieciństwa bez lekarzy, bez sprzętu medycznego, bez leków, bez problemów....
Synek ogólnie zdrowy. Okularki chyba nam zostaną, bo jak na razie wada wzroku tylko minimalnie się poprawiła. Za to badanie ABR wykazało, że słyszy dobrze i my też nie mamy co do tego wątpliwości. Gdyby nie to, że badała go nasza pediatra, rehabilitantka i neurologopeda, plus doktor z fundacji Otwartych Ramion, to bym pomyślałam, że miałam schiza z tym słuchem, ale nawet mąż przyznaje, że coś było nie tak, że nie reagował.....na szczęście jest teraz ok i to najważniejsze. Rączka też jedna i druga sprawne. Zdrowy facet.
Piękny blondyn z błękitnymi oczami, wiecznie uśmiechnięty.
Moje dzieciaczki się kochają i uśmiechają na swój widok wzajemnie. Pewnie będą wzloty i upadki, ale cieszę się że mają wobec siebie tylko pozytywne emocje.
Zaliczyliśmy tydzień w szpitalu z maluchem bo złapał jakaś infekcję i wysoko gorączkował. Miałam taki mały odpoczynek od rzeczywistości, zamknięta w szpitalu kilkaset km od domu, ale daliśmy radę.
Nie wiem czy będę tu jeszcze pisać, planuję ściągnąć treści z pamiętnika do jakiegoś pliku, ale zobaczymy kiedy się za to zabiorę.
Temat dalszego rodzeństwa definitywnie zamknięty. Nie, że nie chcę, bo zawsze chciałam 3, ale psychicznie bym nie ujechala w obawie o swoje zdrowie i dziecka. Cała ciąża pod kontrolą, wieczne wizyty w szpitalu i onkologia wisząca nade mną jak katowski miecz. Chyba powoli przepracowałam to, że moje dzieci potrzebują zdrowej mamy i cudem jest to, że mają siebie na wzajem, że są zdrowe i postanowiliśmy z mężem że nie będziemy grać z Panem Bogiem w ruletkę czy trzecie będzie zdrowe ...
I tu zonk, bo mąż nie jest hipokrytą i twierdzi że skoro jest wierzącym katolikiem to nic poza npr nie możemy stosować ....nasze młodsze npr właśnie sobie drzemkije, więc ja dziękuję za takie zabezpieczenie....no więc my od ciąży jeszcze nie ten tego .....on wazektomii nie chce, a ja nawet hormonalnych tabsow nie mogę z uwagi na choleostaze w ciąży. Patowa sytuacja. Zobaczymy jak to uciągniemy.
Dziewczyny, wspieram Was wirtualnie, walczcie o sobie i swoje szczęście i nie poddawajcie się.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 maja, 14:25
301 dni bez okresu.... chwilo trwaj😅
Już nie taki Maluszek🙆 staje przy czym się da, lubi jeść wszystko i bez końca, uwielbia huśtawki i gniazdka elektryczne 🤦 a nade wszystko kocha starszą siostrę, która daje nam mocno popalić, bo generalnie ciągle jakaś wrozka siada jej na uszach i kompletnie nas nie słucha 🥴🤷🙄 do tego jest cudowną i uroczą małą dziewczynką kochającą motylki, wróżki, jednorożce i pikniki😅
Jestem... zmęczona🙄 Brakuje mi siebie w swoim życiu. Czasami marzę o emeryturze we dwoje, na jakichś Karaibach 🫣🤭
Brakuje mi też czasu sam na sam z córką. Czekam aż synek się trochę usamodzielni i marzę, by nadrobić ten czas z córeczką, który poświęcam jednak bardziej jemu, bo doba ma tylko 24h🫣
Synek śpi, idę zrobić sobie paznokcie🤭
Starsza siostra - do trzeciego roku złote dziecko bez sławnego buntu 2latka. Dziś daje popalić.
- nie kochasz mnie
- wyprowadź się z naszego domu
- idę do siebie i przez tydzień nie wyjdę z pokoju, chcesz tego? Chcesz?
- jesteś niesprawiedliwa mama (bo dajesz kanapki a ja chcę cukierki)
- to moje ciało i ja decyduję co będzie jadło 😱🤣🤣(czasami ciężko zachować powagę, ale przysięgam nie wiem skąd ten, akurat dzisiejszy, tekst, bo ja wojującą feministką nie jestem i w domu moje dziecko tego typu tekstu nie słyszało, śmiem twierdzić, że w przedszkolu też nie 🤔)
O rzucaniu przedmiotami, trzaskaniu drzwiami, wrzeszczeniu 'Nieeeeee' nie wspomnę. Kąpać się nie będzie, bo nie, czesać się nie będzie bo nie lubi i nie w tej pozycji, nie w tym pomieszczeniu i będzie się nudzić ... Boże jak ja nie cierpię teraz słowa nuda. No jak można się nudzić idąc dosłownie 20 metrów z punktu A do punktu B. Na tą długa i wyboistą drogę po chodniku trzeba mieć zabawkę i przekąskę, bo przecież człowiek umrze z głodu i nudy przez te 20 metrów 🫣🫣🫣🤣🤣🤣
Ja się wkurzam, mąż biblijne - jeśli nie posłucha 77 razy, to powtórz 78, w końcu zrozumie.
Ja nie z tych cierpliwych i mądrych. Ale jednocześnie z tych, którzy po wybuchu mają mega wyrzuty sumienia😔 Czasami nie ogarniam i myślę, że nie każdy powinien mieć dzieci, i może ja też za bardzo chciałam i teraz sobie nie radzę.
Z wielu rad i porad zapamiętałam jedno. Jeśli dziecko rozbije talerz, to dużo łatwiej kupić nowy, niż poprawić relacje z dzieckiem i odbudować zaufanie. To mądrzej brzmiało, ale chyba sens zachowałam. W każdym razie czasami przypominam sobie tą radę post factum i wtedy jest jeszcze ciężej psychicznie, że człowiek jest tak nieudolny, a niby wydaje mu się, że jest mądry 😶
Okresu nadal brak💪😅
Z innej beczki, mocno się z mężem utwierdzamy, że nie będzie już - ciąża 5, poród 3....nie do ogarnięcia psychicznie, zdrowotnie i logistycznie. Szkoda, ale czasami trzeba zejść ze sceny.....Tym bardziej żal, że wtedy w 2015 r. nie wyszło. Ciężko pisać, że szkoda że w styczniu 2019 nie wyszło, bo nie miałabym wtedy cudownej jedynej w swoim rodzaju moje małej Dziewczynki❤️
Wierzę że jest najlepiej jak mogło być.
Synek jutro 17. kończy roczek. Nie wierzę, że rok temu głosowałam w szpitalnym lokalu wyborczym. Że to już rok jesteśmy razem. Że jest tak inaczej niż za pierwszym razem. Łatwiej. Że moje dzieci ostatnio bawiły się razem w zbudowanej przez siebie bazie pro stołem kuchennym😎😆 Wreszcie, że Córeczka mówi mi kocham cię mamo, a Synek gdzieś od tygodnia wola mama ma-ma-ma- ma-ma-mama tak cudownie to brzmi.
A wynik badań krwi już miałaś podczas teleporady? Kurcze,biedactwo,kiedyś też miałam podejrzenie mononukleozy,ale nie byłam w stanie dobić się do szpitala na wizytę i na szczęście mi się poprawiło że wszystkim po daniu sobie odpoczynku (mam nadzieję,że u Ciebie się szybko wyklaruje co jest,bo ta nieświadomość chyba jest najgorsza....) Martwię się o te wyniki krwi,z CRP nie ma żartów:( Masz jakieś zalecenia co dalej? Jak nie masz,to może jednak SOR,żebyś była pod opieką... :(
Przede wszystkim zachowaj spokoj. Zrób badanie na awidność cytomegalii. Ja mialam podejrzenia ze tez przechodzilam w 4 ciaży a okazało się,że wyniki miałam kiepskie, cytomegalia wyniki podwyższone a awidność wyszła taka że przechodziłam ją już dawno. Nie stresuj się na zapas. Ponad to nawet jeśli masz świeże zakażenie to wcale nie oznacza że musi się stać cokolwiek złego. Będzie dobrze!