Wyglada na to ze udalo mi sie wytrzymac z testowaniem. Dzisiaj do 10 mam jeszcze mozliwosc pobrac krew, tymczasem leze jeszcze w lozku i nie mam zamiaru wstawac - chyba ze na sniadanko. Test w poniedzialek w 12dpt nie moge sie doczekac a jednoczesnie przeraza mnie to.
Czuje sie zupelnie normalnie, nic mi nie doskwiera. Sama nie wiem czy to dobre znaki.
O nieee 8 strona pamietnika ;(
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia 2019, 09:45
Beta 308!!!
Dziewczyny jeszcze w to nie wierze. Szczescie miesza sie ze strachem. Czytajac wpisy staraczek, ktorym sie udalo- widzialam ze pisza o leku i obawach. Myslalam sobie wtedy: kobieto ciesz sie chwila. Teraz kiedy jestem w podobnej sutuacji mam przerazenie w oczach. Czy wszystko bedzie dobrze? Czy nasza blastka 4ab bedzie chciala z nami zostac do szczesliwego zakonczenia?
Narazie nie przenosze sie na fioletowa strone. Czekam do "bezpiecznych" 3 miesiecy.
Nikomu nic nie mowimy. Wiemy tylko ja z mezem i doktorkiem. Na wizyte mam sie umowic za 3 tygodnie. Leki brac nadal.
Wiadomość wyedytowana przez autora 9 lutego 2020, 11:36
Zrobiam dzisiaj test sikany. Po sekundzie pokazaly sie dwie kreseczki. Jakie to mile uczucie! w koncu cos innego niz biel vizyra, ktora zna kazda z nas.
Chcialam wkleic zdjecie ale nie umiem.
Termin porodu wg kalkulatora z neta to 24.12..na wigilie
Dziekuje za wasze gratulacje i cieple slowa .
Czekamy do wizyty na pierwsze usg 06.05.
Wiadomość wyedytowana przez autora 17 kwietnia 2019, 08:29
Nie lubie Swiat Wielkanocnych..siedzi sie przy stole caly dzien, nudy. Na szczescidw tym roku te swieta sa dla mnie wesole dzieki naszemu 4ab . Nie patrze z zazdroscia na rodziny z dziecmi. Wczoraj nawet dopuscilam sie marzen odnosnie dziecka..gdy juz z nami bedzie.
Boje sie jednak tak marzyc, boje sie tez cieszyc i nawet wypowiadac w myslach to ze jestem w ciazy. Tak zeby nie zapeszyc, zeby tylko sie nic nie stalo. Ten strach bedzie mi towarzyszyc chyba do porodu.
Postanowilam juz nie liczyc dni cyklu ani dni po transferze, nie zapisuje juz w kalendarzu kazdego stosunku, nie obliczam dni do owulacji. Moje terazniejsze obowiazki to przyjmowanie lekow, dzemka po pracy, jedzenie owocow i niestresowanie sie.
Wlasnie konczy mi sie duphaston. Jutro malz ma jechac do kliniki po recepte. Musze przyjmowac tabsy do 12tygodnia. Najgorsza ta luteina.
Czekamy na nasze pierwsze usg, ktore ma sie odbyc 06.05. Bedzie to pierwszy dzien 7go tygodnia. Oczywiscie idziemy do naszego doktorka w klinice. Na nfz pierwszy wolny termin to koniec czerwca (!!). W zwiazku z tymi kolejkami postanowilam chodzic na wizyty prywatnie i nfz jednoczesnie. Bede miala reke na pulsie.
Dobra, wstaje robic pranie
Dzisiaj rano przezylismy okropny strach. Wstalam rano aby zaaplikowac luteine. Na patyczku pojawila sie odrobina krwi. Za chwile na papierze toaletowym pokazala sie zywa czerwona krew- bylo jej dosc sporo. Wpadlam w panike. Od trzech dni bolal mnie brzuch tak jak na okres, myslalam ze to normalne.
Ubralam sie i spakowalam najpotrzebniejsze rzeczy ktore moglyby mi sie przydac w szpitalu. Pojechalismy na SOR,na szczescie nie bylo kolejek. Przyjeli mnie dosc sprawnie. Pani zmierzyla cisnienie nastepnie skierowala do badania ginekologicznego. Doktorka zastosowala wziernik, byla mala ilosc juz brunatnej krwi. Zrobila USG, zarodek prawidlowo w jamie macicy, wielkosc 5.8mm, widoczne serduszko. Na szczescie okazalo sie ze wszystko ok. Doktorka zapytala czy chce zostac w szpitalu, wolalam isc do domu skoro wszystko jest dobrze. Do tego momentu krwawienie/plamienie sie nie powtorzylo.
Nie powiedziano mi skad to krwawienie, byc moze po stosunku (sex byl wczoraj z rana). Dlaczego dopiero dzisiaj bylyby skutki? Musimy byc ostrozni i ograniczac. Za tydzien wizyta w mojej klinice zobaczymy jakie zalecenia da doktorek.
Acha i z tego wszystkiego mam pierwsze zdj usg naszego kropka. Wg doktorki jest to juz 6 tydzien i 3 dzien. A kalkulator ciazy pokazuje 5 tydz i 6 dzien.
Mam odpoczywac i sie oszczedzac.
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 kwietnia 2019, 17:34
Bylam w pracy, mam robote spokojna/biurowa. Nie dzwigam i nie mecze sie fizycznie. Od srody mam wolne. Bede odpoczywac..pogoda nie zacheca na nic wiecej. Czuje sie dobrze, od czasu do czasu pobolewa mnie brzuch jak na @, na szczescie krwawienia nie bylo. Czuje sie niepewnie ale lepiej niz wczoraj. Troche poczytalam i wiem ze co trzecia kobieta plami/krwawi w I trymestrze ciazy. Mam jednak oczy szeroko otwarte i staram sie wsluchiwac w swoje cialo.
Za tydzien wizyta w klinice, malz chce zebym napisala do naszego doktorka w sprawie niedzielnego zajscia, ale sama nie wiem.. Niedlugo wizyta, czy mam mu sie rozpisywac?
Od niedzielnego incydentu krew sie juz nie pojawila. Nie uprawiamy seksu dla bezpieczenstwa. Lepiej dmuchac na zimne. W leki jestem uzbrojona, 3xdziennie duphaston i luteina.
Objawy ciazowe:
- zmeczenie i sennosc
-mdlosci bez wymiotow
-czeste oddawanie moczu
-bol brzucha jak na @,podobno od rozciagania sie macicy
-uczucie glodu
O naszej ciazy wiedza tylko 3 osoby: ja, malż i nasz doktorek. Oczywiscie wy wszystkie -ilosc niepoliczalna . Mimo ze nie moge sie doczekac aby powiedziec calemu swiatu to odkladamy ta informacje do 12tyg. Wiem, wiem ze i w 12tyg moze sie cos wydarzyc ale jednak ten I trymestr jest najbardziej niebezpieczny. Czasami snuje sobie plany co do naszej przyszlosci w trojke,ale zaraz doprowadzam sie do pionu:nie ciesz sie za wczesnie!! Przebyte poronienie odbija sie w psychice na dlugo.
Obiecalam sobie ze w tym roku na L4 zajme sie pomnikiem dla naszego Aniolka. W tej chwili jest to prowizoryczny, drewniany prostokat. Obok naszego cmentarza jest zaklad kamieniarski takze powinno pojsc sprawnie.
Juz sama nie wiem jak mam liczyc te tygodnie. Na niektorych kalkulatorach pokazuje 6 tydzien a gdzieniegdzie 7 tydz. Dobrze ze mamy wizyte, doktorek specjalista od in vitro sam mi wyliczy. Wg usg wielkosc naszego kropka wskazuje juz 7 tydz.
Czuje sie okropnie, wciaz mi jest niedobrze, ale nie wymiotuje. Ciagle bym cos jadla ale nie wiem co. Zmeczona i senna wrecz bezsilna. Mam wolne wiec moge sobie pozwolic na odpoczynek, ale obiad i pranie same sie nie zrobia.
Zrobilam sobie napar z imbiru- specjalnie wepchalam sie do lidla aby zakupuc korzen. Dodalam miodu i jest calkiem pyszne-mam nadzieje ze pomoze na mdlosci. Jeden czy dwa dni mozna wytrzymac,ale kolejne tygodnie? Czuje sie tak jak podczas choroby lokomocyjnej przez 3 tygodnie. Wierze w dzialanie imbiru!!
U nas nie moze byc normalnie. Na usg dowiedzielismy sie, ze jest to ciaza bliźniacza jednojajowa (z jednego zarodka!!!) Jednoowodniowa bardzo duzego ryzyka. Zarodek podzielil sie po podaniu do macicy.
Dzieci sa w jednym worku owodniowym z jedny zrodlem pozywienia czyli lozyskiem. Istnieje duze zagrozenie zaplatania pepowiny lub podkradania sobie jedzenia. Taki przypadek zdarza sie w 1% ciaz bliźniaczych. Boje sie okropnie. Nie mowiac o szoku jaki przezylismy. Ciaza blizniacza??!! Przy podaniu 1 zarodka?
Jade wlasnie na na konsultacje z genetykiem. Dowiemy sie jakie badania mozna wykonac i spr czy z blizniakami jest wszystko ok.
Po wczorajszej wizycie w centrum genetyki jestem uspokojona. Okazuje sie, ze w naszym przypadku kiedy dzieci maja praktycznie takie samo DNA nie ma szans na taka sytuacje kiedy jedno jest chore a drugie zdrowe. Oznacza to ze oboje beda zdrowe albo chore. Cala ta analiza jest teoria, bo wiadomo ze nic nigdy nie jest pewne.
Badania jakie wykonamy:
-usg prenatalne: bardzo szczegolowe usg na specjalistycznym sprzecie w 13tyg. Na szczescie nalezy sie nam z nfz, poniewaz wczesniejsze poronienie bylo wada genetyczna.
- test pappa z krwi: dopelnienie do usg, pokazujace ryzyko chorob genetycznych.
Jesli oba wyniki beda rzucaly cien podejrzen to mamy jeszcze mozliwosc zrobienia amniopunkcji (inwazyjne badanie) pobranie plynu owodniowego lub Nifty pobranie z krwi. Przy czym z tego co zrozumialam wiarygodniejsza jest amniopunkcja poniewaz material pobierany jest bezposrednio od dzieci.
Nasza ciaza wysokiego ryzyka wiaze sie z czestymi wizytami w gabinecie ginekologicznym. Wizyta powinna sie odbyc co tydzien ( do mojego gina z nfz czeka sie na wizyte 2 miesiace!), badania morfologi czy moczu takze powinny byc czesciej niz u kobiety w pojedynczej ciazy, hospitalizacja powinna sie zaczac ok 26 tyg ciazy, porod cesarskim cieciem, ciaza trwa krocej 35/36tyg, dzieci beda wczesniakami.
Dziewczyny na prawde jestem przerazona, narazie ciezko jest mi sie cieszyc z podwojnego cudu. Za duzo dziwnych przypadkow doznalam, aby moc wierzyc ze wszystko bedzie dobrze.
Dla rozluznienia czasami sobie z mezem zartujemy, bo dzieci beda na pewno tej samej plci i beda wygladac identycznie. Smiejemy sie ze nie bedziemy ich rozpoznawac . Ciekawa jestem jak rodzina zareaguje, oni nie wiedza o in vitro. Nie chcielismy im mowic.
Mam tyle watpliwosci i strachu..
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 maja 2019, 10:48
Bylismy wczoraj na kolejnym usg. Dzieci maja po 2cm . Na ekranie bylo widac jak jeden doslownie tanczy. Uslyszelismy ich bicie serc. Wzruszylam sie. Sa takie malutkie i kochane.
Z morfologi wyszly mi bardzo niskie plytkk krwi, w przyszlym tyg jedziemy do hematologa na konsultacje. Dostane jakies leki?? Zobaczymy.
Jak juz zobaczylam blizniaki to cisnienie mi zeszlo, teraz wiem o co bede cierpiec i walczyc. Dwa groszki wiercace sie
Od pon zaczynam 9 tydzien ciazy, wciaz mnie mdli, jestem zmeczona i padnieta. Dzis ponownie robilam badanie morfologi, jako ciezarna moglam wziac "szybszy" numerek do laboratorium - ogromny plus dla kobiety ktorej chce sie wymiotowac. We wtorek z tymi wynikami do hematologa, oby cos poradzil.
Ciagle mysle ze mam w sobie dwa zycia. Boje sie okrutnie ze sobie nie poradze. Nie bede umiala sie zajac dwoma naraz, mam mnostwo pytan: jak mam karmic naraz, gdy oboje beda plakac to ktorym sie zajac, jak je nosic, jak dopilnowac zeby nic im sie nie stalo. Po prostu boje sie ze jestem za miekka w uszach na dwojke dzieci. Dla mnie jedno jest wyzwaniem, a co dopiero dwa na raz.
Maz mnie pociesza i wspiera. Mowi ze bedzie mi pomagac, bedzie wstawac w nocy..a ja sobie nie wyobrazam ze po tak ciezkiej nocy bedzie szedl do pracy. Wyobrazam sobie nas jako wraki czlowieka umeczeni, niewyspani i zqniedbani hehe.
Maloplytkowosc: moj wynik 50, norma 150-400.
Hematolog uspokaja, kazal zrobic dodatkowe badania (dosc specjalistyczne). W zasadzie nie wiem jak mialoby wygladac leczenie. Wspominal o sterydach, ale mowi ze w I trymestrze sie ich nie stosuje, najwyzej pod koniec III trymestru.
Wciaz jestem zmeczona, wszystko mnie drazni a ten ciagly niepokoj o dzieci dodatkowo mnie demotywuje. W pracy nie moge wysiedziec, chce mi sie spac, jest mi wciaz niedobrze, wszyscy mnie wkurzaja. Staram sie jak najmniej udzielac, nie gadac i to tez budzi zastanowienie u kolezanek. Jedna podeszla dzis rano i zapytala czy wszystko ok bo ost jestem jakas smutna i zmartwiona. Jestem i to cholernie! Wciaz jakies komplikacje na mojej drodze, boje sie ;(.
W przyszlym tygodniu chce powiedziec szefowej o ciazy i od 3go czerwca na L4. Nie wiem jak to zrobic.
Objadlam sie rosolem, zjadlam 2 miseczki tak mi smakowal. A teraz cierpie z napietym brzuchem.
Mialam ciezki dzie w pracy. Strasznie smierdzialo caly dzien, zaduch byl. Dodatkowo na dachu remontowali cos i calutki dzien nad moja glowa huczaly maszyny. Myslalam ze nie wysiedze.
Na szczescie jestem juz w domku cisza, spokoj i odpoczywamy. Obiad przygotowalam wczoraj takze lezakowanie .
Jutro mam wolne i caly moj wolny dzien poswiece na czekanie w kolejce do laboratorium. Mam zrobic te badania od hematologa.
Kolejny tydzien ciazy. Nikomu jeszcze nie powiedzielismy, choc niektorzy pewnie sie domyslaja. Co impreza a ja nie pije alkoholu.
W srode bede rozmawiac z szefowa o mojej sytuacji. Chcialabym sie jakos przygotowac, cos madrego powiedziec..macie moze jakies fajne artykuly?
Czuje sie raz lepiej, raz gorzej. Tylko od chleba mnie nie odrzuca. Brzuszek jeszcze nie jest mocno widoczny, za tydzien kolejne usg, po tym badaniu mysle ze powiemy rodzinie. Juz widze ich miny na wiesc o blizniakach .
I stalo sie. Powiedzialam szefowej o ciazy. Bardzo sie ucieszyla i mnie usciskala (zna moja przeszlosc). Postanowilam narazie nie wspominac o tym ze to blizniaki.
Powiedzialam ze mam zle wyniki i w poniedzialek ide do lekarza. Od razu zaproponowala, abym szla na zwolnienie bo te pierwsze tygodnie sa trudne i wazne aby sie nie stresowac. Moje obowiazki zostana rozdzielone na kolezanki z dzialu (taka u nas polityka, nie zatrudniaja na zastepstwo).
Poprosilam, aby nie mowila jeszcze moim wspolpracownikom o tej nowinie, poniewaz chce to sama zrobic po wizycie u gina w poniedzialek. Odparla ze rozumie i ok.
Jestem zadowolona z tej rozmowy chociaz lekko sie stresowalam.
Teraz martwie sie kolejnym usg, czy dzieci zyja, czy beda bily serduszka - naczytalam sie ostatnio o "wchlaniajacym sie blizniaku" lekko panikuje.
Blizniaki maja prawie po 5cm, kreca sie jak szalone, serduszka biją.
Doktorek zrobil usg, duze przyblizenie karku pokazala przeziernosc u jednego 2 -niepokoi mnie to, gdyz powyzej 2,5 jest juz zagrozeniem wad.
Badania prenatalne mamy 17.06 (bedzie to 13tc) i juz sie zaczynam stresowac. Nastepne odliczanie.
Od jutra jestem na L4, odpoczywamy w trojke . Lekarz nie robil problemow.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 czerwca 2019, 05:46
Duzo sie dzialo! We wtorek powiedzialam w pracy o ciazy i ze juz jestem na L4. Bylam przekazac jedynie swoje obowiazki. Dziewczyny mi gratulowaly a nawet sie wzruszyly. Kupilam ciacho z tej okazji . To byl radosny dzien. Po pracy pojechalismy z małżem do rodzicow i tesciow przekazac dobre wiesci. Bardzo sie ucieszyli, przytulali nas i gratulowali. Niedowierzali ze to blizniaki hehe. Cieszyli sie podwojnie.
Rodzenstwo poinformowalismy telefonicznie.
Dzisiaj zas bylam z wynikami u hematologa, jestem zdrowa i nie mam maloplytkowosci. Musze robic morfologie na cytrynianie, poniewaz inaczej wychodzi blednie.
Narazie same dobre wiadomosci. Czekamy na badania prenatalne 17.06 wtedy mam nadzieje uspokoje sie na dluzej .
Tak to juz ten magiczny czas 12tego tygodnia. W poniedzialek mamy badania prenatalne, czekam na nie. Staram sie myslec pozytywnie, cieszyc sie chwila, odpoczywac w domu. Nie pamietam kiedy bylam tak szczesliwa, chyba 3 lata temu na slubie . Tyle wlasnie czekamy na was twixy . Dzisiaj snilo mi sie karmienie piersia, bylo to cudowne przezycie widzac jak dziecko pochlania mleczko .
Co sie u mnie zmienilo? Mam juz mniejsze mdlosci, nadal nie moge za wiele jesc, brzuch nadal plaski choc czuje takie zgrubienie nad kroczem, zmeczenie i sennosc obecne.
Czasami jak czytałam nie które pamiętniki, to jedna od początku miała objawy a druga żadnych. Ja jak zaszłam w ciążę z tydzień po implantacji zarodka, miałam już mdłości. Niestety w 6 Tc ustawaly z dnia na dzień 😓. Musisz trzymać głowę do góry i wierzyc 😊. Powinnam tytuł pamiętnika zmienić na "SFRUSTROWANA"
Ja do 7ego tygodnia ciąży zero objawów. nie stresuj się na zapas ; )
są ciąże, gdzie w ogóle nie ma mdłości, więc nie ma reguły ;)
Stale trzymam kciuki:-)
Mi mdłości też zaczęły się dopiero w 7 tygodniu, za to z jakim przytupem.. trzymam kciuki! Mam nadzieję, że jutro jak tu zajrzę będą same dobre wieści!
Powodzenia
Czekamy na pozytywny teścior :)
daj znać jak tam! :)