Jak znajdę wyniki sprzed roku to postaram się wrzucić raz jeszcze.
Dla niego ten wynik to wyrok. Nie dociera do niego ze można go poprawić. Mogę tłumaczyć ale ma to gdzieś. Uważa że nie jest prawdziwym facetem. Nie umiem do niego dotrzec
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 września 2019, 02:53
Koncentracja
36,12 mln w ml (norma >15)
108,37 mln ejakujat (norma >39)
Plemniki nieruchliwe
11,68 mln w ml
35,04 mln ejakujat
Plemniki ruchliwe
24,44 mln w ml
73,33 mln ejakujat
Ruch postepowy
16,53 mln w ml 49,59 mln ejakujat
Ruch niepostepowy
7,92 mln w ml 23,75 mln ejakujat
Żywe plemniki
68% (norma >58%)
Czas upłynnienia
10 minut (norma <60 minut)
Wiem że badania sprzed roku mogę sobie wsadzić między pośladki. Po rozmowach z mężem udało mi się go namówić na suplementy. Ja też biorę. Na listopad lub grudzień postaram się umówić na monitoring cyklu. Chcę wiedzieć czy u mnie wszystko działa jak należy. Bo wg temperatury owulacja jest, ale czy aby na pewno? Czas się wziaz na nowo za diagnostykę, i o ile nie cierpię lekarzy to teraz nie mam wyjścia.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 września 2019, 23:57
Prawdopodobnie za 5 dni powinna być @. Ciekawe czy ten 3 cykl też będzie miał 28 dni a nie tak jak zawsze 31-34. Suplementy łykam regularnie. Aż jestem w szoku, ale zawziełam się i pilnuje. Chcę zrobić jakieś wyniki. Z tym że z lekarzami w mojej przychodni zawsze jest problem. Na pewno poziom żelaza, hemoglobine, Wit. D, prolaktyna. Nie wiem co jeszcze. TSH robiłam rok temu, nie wiem czy powinnam znowu. FT3 i FT4 wyszły ok, ale w sumie nie konsultowalam tego z nikim. Progesteron to chyba po owulacji się robi. Muszę poszukać informacji w Google.
A ja jestem w psychicznym dołku, jednego dnia jest spoko a następnego rozsypuje się na milion kawałków. Wszystko jest ok, a po chwili łzy stają w oczach. Postanowiłam podjąć rękawice, walczyć, czytam, szukam suplementów. Jak z mężem? Po ostatniej kłótni spokój. Co będzie dalej? Czas pokaże. Na razie wiem jedno. Muszę walczyć o Nas. Nawet jeśli mam ochotę go zabić na sto różnych sposobów.
Czekam na @. Mam nadzieję że jutro już będzie i rzeczywiście cykl mi się skrócił.
Mam w końcu dostęp do placówek Lux Med. Ściągają mi za to miesięcznie śmieszne pieniądze.
Z mężem jak na razie na plus. Dwa tygodnie bez kłótni, widać że ostatnio się stara. Zobaczymy jak się to potoczy. U mnie nastrój zdecydowanie się pogorszył. Znowu rozmyślam, śni mi się że jestem w ciąży (2 raz w tym tygodniu). Nie mam ochoty totalnie na nic. Mogłabym siedzieć i patrzeć się w ścianę.
Weekend ma być piękny (nawet do 24 stopni). Planujemy gdzieś pojechać. Ale nie nastawiam się za bardzo. Pewnie będę zdychac przez @ i zostaniemy w domu.
Wychodzi jednak na moje i cykl jest krótszy. Jak to przy pierwszym dniu chodzę po scianach. Nie potrafię przetrwać bez przeciwbólowych. Dziś spałam prawie 3 godziny po pracy, taki piąteczek na zmarnowanie. Z moim mężem jest niestety tak ze jak tylko dostanę okres i chce umierać w spokoju, to on co chwilę coś chce. Zebym poszła, przyniosła, zrobiła, podała. I wtedy najłatwiej o kłótnie. Bo dwa dni w miesiącu kiedy ja ledwo stoję na nogach jemu wtedy ręce przyrastaja do dupy. No WTF?!
Kolejne 420 zł poszło na suplementy i leki. Mam nadzieję ze kiedyś stwierdzę ze było warto.
Prosiłam go byśmy poszli do psychologa, ale on nie chce. On chce za to iść do kogoś kto nauczy nas kiedy są dni płodne. Dla mnie to trochę bez sensu.
Wiem że dziecko tylko dołoży nam roboty, ale on nigdy nie mógł zrozumieć ze przez pierwsze dwa dni @ jestem zombie. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy przez te 6 lat okazał empatie.
Wracając do wyników to wciąż mu powtarzam, ze te wyniki nie są złe, może na tamten moment coś nie grało, że dużo par ma dzieci pomimo takiej morfologii. Ale to jak grochem o sciane. A ja nie chcę cały czas polegać na "wujku Google", potrzebuję opinii lekarza. Bo może to by w końcu do niego trafiło, najwidoczniej w moje słowa nie wierzy.
Jesli chodzi o dietę i ruch, to u niego pod tym względem jest dobrze. Regularnie chodzi na siłownię, je dużo warzyw, bo je po prostu lubi.
Chciałabym go w końcu namówić na te wyniki.
Anuśla miesiączki są bolesne ale tylko 2 pierwsze dni. Wtedy ratuje się Nimesilem (lek przeciwbólowy) działa szybko, z tym ze chce mi się później spać. Tak to nie narzekam na zadne inne dolegliwości.
Marudzi trochę ze przez ilość łykanych tabletek czuje się jak dziadek. Zdecydowanie na plus jest to ze nie robi przy tym afery.
Leze sobie dziś elegancko przed tv i dostaje SMS ze moja paczka pocztowa kurier 48 została awizowana i mogę ją sobie jutro odebrać na poczcie. No kur**. Przecież ja byłam w domu! Żadnego domofonu nie było, na telefon też nikt nie dzwonił... Wkurzyłam się bo czekałam na tą paczkę.
Za kilka dni zaczynają mi się dni płodne. Zobaczymy jak w tym miesiącu zachowa się mój mąż.
Od dzis do suplementacji dołączyły Zioła Ojca Sroki. Zobaczymy czy wpłyną na mnie w pozytywny sposób i w końcu pojawi się śluz płodny.
@ już pakuję walizki i pewnie w ciągu dwóch dni nie będzie już po niej śladu.
Na weekend zero planów. Dzisiaj siadł mi zdecydowanie humor i że wszystkim byłam na nie. Nie miałam nawet ochoty na rozmowy w pracy. Chciałam być niewidzialna.
Zioła jak na razie wchodzą jak złoto, jedyny minus że po ich wypiciu mi się odbija przez około 20-30 minut.
W dalszym ciągu humor do bani. Motywacja też na poziomie 0. Dodatkowo się nie wysypiam co tez negatywnie wpływa na moje samopoczucie.
Ostatnio między Nami sprawy poszły o krok za daleko, nie chce pisać co się wydarzyło, ale jest ciężko. Można powiedzieć że siedzimy po uszy w głównie.
25 października byliśmy na pierwszej terapii małżeńskiej. 80 minut rozmowy - wiele wniosków.
Ale psuje się między nami od dawna, zatraciłam się w chęci posiadania dziecka, zbagatelizowalam nasz problem z płodnościa. Straciliśmy ponad rok zamiatajac problemy pod dywan. Teraz musimy się z nimi zmierzyć. I dopóki tego nie zrobimy to w naszym życiu nie ma miejsca na nową istotę. Bo ona potrzebuje bezpieczeństwa i szczęśliwych rodziców. A u nas na ten moment nie ma nic.
Na początku listopada mąż idzie robić wyniki. Wujek Google podpowiada by sprawdzić FSH, LH, prolaktyne, estradiol, TSH, FT4, testosteron. Macie jeszcze jakieś pomysły na dobry początek? HGB z tego miesiąca na poziomie 15,1 więc super.
Mobilizuje się żeby w końcu iść do lekarza, ponowić wyniki, sprawdzić co i jak. Ale totalnie nie mam do tego chęci. Tak jakby podświadomie wiem że to nie ma sensu, że jakim cudem ja mam mieć dziecko. Niby nikt mi nigdy nie powiedział żebym sobie to wybiła z głowy, ale ja czuję że tak jest.
Dziś miałam umówić się do ginekologa, ale usiadłam do obiadu, później serial i mi wypadło z głowy. I tak jest codziennie. Odwlekam caly czas ten moment, tylko zamiast zyskiwać czas to go tracę.
Na froncie ja-mąż ostatnio zaskakująco dobrze. Aż nie mogę uwierzyć jak zmienił się w ciągu ostatniego miesiąca. Jakby mi go podmienili, lub wygrali nowe oprogramowanie. Widzę że bardzo mu zależy by było między nami jak dawniej. Takiego go pamiętam dwa lata temu.
Mialam mierzyć znowu temperaturę by iść dobrze przygotowana do lekarza na wizytę, ale trochę olalam temat. I teraz żałuję.
Boję się grudnia. To będzie ciężki czas dla mnie. Wokół kolejne ciążę, dzieci, nie mam na to siły. 2 lata planuje ten moment, gdy mówię mężowi że się udało, przekazuję rodzicom informacje ze będa dziadkami, mówię siostrze że będzie ciocia. Tyle scenariuszy, ale brak daty premiery.
Od niedzieli bola mnie jajniki. Myślałam że to na owulacje. Myślałam że będzie w srode (14dc). Ostatnie 3 cykle po 28 dni więc akurat w połowie by wypadało. Ale dziś z rana sprawdziłam temperaturę a tu zwrotne 36,0 stopni. No ale jak?! Wg moich wcześniejszych obserwacji powinna skoczyć przynajmniej do 36,4. A tu klops.
Zaczynam się martwić że coś jest nie tak. No i zmobilizowalo mnie to by w końcu umówić się do ginekologa. Idę 17.12. Powinnam być wtedy w 13dc. Zobaczymy co wyjdzie.
Od dwoch dni temperatura utrzymuje się na poziomie 36,6 stopni. Nie wiem czy była owulacja, a jeśli tak to bardzo późno. Za 10 dni powinna być @.
Od dwóch dni mam problemy z kręgosłupem. Prawdopodobnie rwa kulszowa. I pomimo tego że mam w domu tabletki by przestało boleć to ich nie biorę. Bo co jeśli jakimś cudem w tym cyklu się udało? Ehhh marzenia... Ile można sobie wkrecac happy end? Na razie mąż smaruje mi plecy, dużo leżakuje i wstaje gdy już muszę. Od dziś nocne zmiany. Byle do soboty.
Ovu wyznaczył mi owulacje w sobotę. To była nasza rocznica zaręczyn. Aż mi łzy poleciały.
Dziewczyny proszę o pomoc. Progesteron ile dni po owulacji powinnam zbadać?
W tym tygodniu mam nocki, więc temperatura może być oszukana. Na razie wysoko.
Temperatura zaliczyła spadek w dół. W ogóle dziś mam ciężki dzień. Totalny spadek mocy, czuję się okresowo chociaż planowany dzień przyjścia @ będzie dopiero za tydzień w czwartek.
Dziś zdecydowanie dzień śpiocha. Ale lada moment idę na nocną zmianę, a rano idę na paznokcie więc położę się spać około 11.
Progesteron będę badać w piątek. To będzie 6 dpo. Wyczytałam że należy być na czczo. Pół biedy nie jeść w pracy, ale jak nie pić? No ale dam radę, bo z uwagi na pracę zmianowa zawsze mam problem z robieniem wyników, tym bardziej tych które muszę robić w danym dniu. Jutro chyba pojadę w końcu zarejestrować się do lekarza ogólnego, by zlecił mi w końcu badania z krwi. Gdyby nie to że kobiety w przychodni maja problem z podniesieniem słuchawki już dawno miałabym to za sobą. A tak to mogę dzwonić nawet 50x dziennie a i tak nikt nie odbierze.
Zrobilam dziś progesteron. Wynik to 22,67. Szczerze to nic mi to nie mówi. Nie wiem czy to dobrze, czy źle.
Są przypadki gdzie z taką morfologią sie da zajść w ciążę. Prawdopodobnie robiliście też badanie po długiej abstynencji (stąd duża ilość ml w ejakulacie) i stąd też tak dużo nieprawidłowych form. Moja dr mówiła, że im dłuższa abstynencja tym więcej tych nieprawidłowych form się robi (czyli wady główki, witek itp), żeby do IUI postarać się mieć przerwy max 5 dni. Więc może następnym razem lepiej powtarzać badanie nasienia z 3dniową abstynencją? Powinny wyjść lepsze wyniki. Może jakieś artykuły meżowi podeślij? Albo jakieś historie z blogów, gdzie morfologia była jaka była a i tak się udało. Takie historie zawsze wzbudzają nadzieję. No i musiałby rzucić palenie, zmienić dietę, wprowadzic jakis ruch no i tony suplementów... Pogadaj z Krąsi oni też startowali z bardzo niską morfologią a teraz jest szaleństwo :) eh też nie rozumiem jak to jest ze taka patola pije, chleje, nie dba o siebie i robią dzieci na zawołanie, a my... eh. szkoda słow na to wszystko :(
hmmm a nie znasz może jakiejś pary z podobnym problemem co wy? Bo jakby pogadał z facetem, który też ma ten sam problem to by mu to na pewno zmieniło spojrzenie na sprawę i myślę, że taka rozmowa mogłaby mu bardzo pomóc.
A Twój mąż to wie, że do badania morfologii biorą po prostu 100 plemników losowo i tylko z tej próby jest wynik? Przecież wśród tych jego 108 mln na pewno są też dobrej jakości. Może tutaj psychika nie pozwala mu iść na przód? Pogadaj z nim jeszcze, opowiedz że nie on jeden tak ma, ale skoro ma ilość i prędkość w porządku to wielu facetów chciałoby być na jego miejscu... Życzę Ci wytrwałości :*
Skoro morfologia jest 0%, a reszta wyników mocno powyżej normy, to ja bym na Twoim miejscu bardziej siebie diagnozowała. Niestety wiele jest takich przypadków, że nasienie się mega poprawiło, a ciąży jak nie było, tak nie ma. Mój startował z morfologią 2%, ruchliwością i koncentracją poniżej normy. Rzucił palenie i brał suple i po 3 mcach już morfologia podskoczyła do 7%. HBA miał też 67%, a po rzuceniu fajek 80%, czyli faktycznie ma to wpływ. Ale w ciąży nadal nie jestem, widocznie jest inny czynnik.