Dzis mialam jakiś ciężki dzień. Niby w pracy wszystko super, byłam pełna energii, wróciłam do domu i po euforii. Mąż miał minę jak srajacy kot na pustyni i jego wyraz twarzy mi się udzielił. Później dostałam opiernicz że nie okazuje mu miłości. Nie wiem czy to PMS czy jego nastroj tak bardzo mi się udzielił.
Spedzilam dziś mile popołudnie z przyjaciółką i jej córeczka. Jest boska. Trzymałam ja na rękach i to było takie super. Co prawda młoda niedawno się urodziła ale po 10 minutach bolały mnie ręce 🤦🏻♀️
Ten cykl chorobowo spisuje na straty. Staraliśmy się, plan był co drugi dzień i tak było, ale objawów owulacyjnych totalny brak, temperatura jak narazie na poziomie 36,22 (2 dni z rzędu). Nie jest mi smutno. Po prostu tak miało być.
Irytuje mnie jednak fakt że cały dzień nie czuje jajników, a jak o niech myślę to nagle mnie kluja. Może mam jakieś paranoje i na siłę się doszukuje.
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 stycznia 2020, 21:16
PMS - mam takiego nerwa na męża, że powstrzymuje się by go nie opierdol**. Mam dość przypominania mu codziennie o tych pieprzonych tabletkach 💊. Zero własnej inicjatywy. Nigdy o nich nie pamięta a mnie to już delikatnie mówiąc "wyprowadza z równowagi".
Za miesiąc ma 30 urodziny 🎂. Na ten moment mam go tak serdecznie dość że najchętniej bym poszła do jego pokoju (śpimy osobno) i mu powiedziała że imprezę dla znajomych i rodziców ma sobie sam zorganizować bo ja palcem nie ruszę. Wiem że to by mi dało tylko chwilowa ulgę. Obawiam się jednak że rano i tak mnie zdenerwuje.
W takie dni jak ten nie mam ochoty nawet na niego patrzeć. A o co poszło? O 18 mieliśmy gości. A że mąż był śpiący to po pracy poszedł spać. Obudziłam go 5 minut przed ich przyjściem, bo facet to twarz przejmuje i jest gotowy. No i się zaczęła awantura, bo schowalam mu spodnie dresowe i on nie ma co na dupe ubrać. I wielka awantura, bo gdzie są jego spodnie?! Chwilę ich poszukałam ale on do mnie z awantura że ja mu je schowalam. No co za typ... Po cholere mi jego spodnie i w jakim celu miałabym je chować. Nie wiem czy to debilizm wrodzony, czy po prostu dopiero co wstał i był "marudny". W każdy razie skwitowalam że jest popierdolo**. No i się OBRAZIŁ. Jak goście już sobie poszli to kazał mi przeprosić. Nie ważne że skakał do mnie i wciskal mi kit że zabrałam mu spodnie. Ważne że ja go OBRAZILAM. Oczywiście tego nie zrobiłam więc stwierdził że idzie spać do drugiego pokoju.
I teraz mam 50% szans że "nasze" dziecko odziedziczy gen debilizmu po ojcu.
Odnośnie tego cyklu to raczej jest BEZOWULACYJNY, po dwóch dniach od skoku temperatura spadła tak nisko, że rano mierzylam temperaturę 2 razy, uznałam że termometr mnie oszukał. Nie czuję smutku - oczywiście na to jeszcze przyjdzie pora. Na razie króluje pms i ogólne wkur******.
PS. Sprzątając salon przed przyjściem gości zebrałam wszystkie ciuchy i wrzuciłam do kosza na pranie. Były tam jego felerne spodnie dresowe.
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 stycznia 2020, 10:03
#Niki akurat 3 dzień z rzędu mąż pracował od 2 w nocy do 14. Tak więc pozwoliłam mu się położyć i nie był to dla mnie problem. Po prostu wstał chyba lewa noga, a Ci goście byli mu totalnie nie na rękę. Tak więc od słowa do słowa i była wielka awantura.
#Czekamynadzidzie z moim mężem podobnie że wystarczy mnie rozsmieszyc i zapominam o co się w ogóle klocilismy. Na razie temperatura w górze, po prostu w 3 dpo spadła do poziomu 35,5. Nie mam żadnego logicznego wytłumaczenia dlaczego. Jestem przeziębiona więc zwalilam to na chorobę.
Weekend zleciał bardzo szybko, w sobotę ja zaliczyłam drzemke a później ledwo wyrobiłam się z robieniem sałatki. Przyszli moi rodzice, napilismy się piwa, było sympatycznie. Wczoraj za to cały dzień w domu z uwagi na alert smogowe. Z psem wyszłam to zaslanialam twarz szalikiem bo taki smród było. Wietrzenie mieszkania też mogłam sobie wybić z głowy.
Dzis pierwsza nocka, wstałam o 7 rano więc będę musiała zdrzemnac się przed pracą. Teraz lecę na paznokcie ☺️
Przede mną ciężkich kilka dni. Temperatura albo wchce mi wywinac numer stulecia albo coś jest na rzeczy. W tym tygodniu pracuję na nocne zmiany więc pomiary są o różnych porach 11:30, 12:00, 14:00.
Żyje nadzieja. Do niedzieli wszystko będzie jasne.
Brzuch ciągnie okresowo a temperatura nie pozostawia złudzeń. Po odstawieniu Castagnusa zdecydowanie dokucza mi PMS. Wczoraj o zgrozo spałam 13 h... 😲
Dzis na szczęście udało mi się wstać o normalnej godzinie, zaraz biorę się za śniadanko dla mnie i męża. W kolejnym cyklu do suplementacji dołożę Dong Guai. Pierwsza porażka w 2020 boli, ale muszę być twarda. Przechodziłam to już tyle razy... 😢 Najgorzej bo przez @ będę zdychać w pracy 😭😭😭
Wczoraj zaczęły się plamienia a dzisiaj @ przyszła na dobre. Nimesil poszedł w ruch, wiem że to nie zdrowe dla organizmu ale stękanie bo boli też pozytywów ze sobą nie niesie. Dobrze ze to tylko jeden dzień.
W tym miesiącu mąż świętuję 30-te urodziny tak więc przed nami dwie imprezki z tej okazji. W sobotę idę na siłownie i planuje wrócić do regularnych ćwiczeń.
Milego dnia 😉
🐒 już powoli odpuszcza, jutro wracam do mierzenia temperatury. W tym cyklu postawiłam na tabletki 💊 Dong Quai które mają o usprawnić pracę jajników. Biorę je do owulacji a później koniec. Damski żeń-szeń.
Sobota i niedziela aktywnie na siłowni 🏋🏻♀️. Przyszły weekend imprezujemy z okazji urodzin męża👨🏻💼. W sumie cały luty mam jakiś taki intensywny. Za dwa tygodnie muszę upiec torta 🎂 bo będzie imprezka rodzinna.
Jeszcze trochę i wiosna, zrobi się ładniej, ciepłej, wrócą chęci na długie spacery. No i działka ☺️👩🏻🌾👨🏻🌾🌞
Jakiś taki ten cykl bez nadzieji 🤷🏻♀️ Może mi się jeszcze zmieni ale na razie nie mam wewnętrznego POWERA 🤰🏻🙇🏻♀️
Jesli chodzi o tabletki to zawsze 1 dc mam skurcze, i wtedy biorę coś przeciwbolowego. Kiedyś potrafiłam wziąć 3/4 💊 IBUPROMU Max, teraz gdy w domu mam nimesil to sięgam po niego. 1 saszetka, 15 minut i po bólu. A na ból jestem raczej słabo odporna. Mogłabym sięgnąć po NOSPE ale nie wiem jak z działaniem. O ile byłabym w domu to żaden problem, ale w pracy nie planuje eksperymentować.
Jeśli chodzi o temperaturę to stawiam na BEZOWULACYJNY cykl. Ale mam nocne zmiany, mierze
ja o 13-14. Od dwóch cykli nie mam standardowego bólu jajników przed owulacja. Testy owu od dwóch dni negatywne (widoczna jedna kreska). Jak brałam Castagnus to cykle trwały 28 dni. Gdy odstawilam w grudniu to cykl się wydłużył. I teraz nie wiem czy do niego wrócić i mieć krótsza fazę lutealna (+/- 11 dni) czy tak jak teraz (+/- 14dni).
Na weekend złapał mnie ostry ból kręgosłupa. Standardowa w moim wykonaniu rwa kulszowa + ból karku. Raz w roku mnie łapie. Taki mój urok. Skończyło się na silnych lekach rozkurczowych, na początku marca idę do ortopedy, muszę zrobić porządek z tym kręgosłupem. Mam 30 lat a chodzę gorzej niż nie jeden 80-latek. Mam nadzieję na jakąś rehabilitację.
Nie będę płakać jeśli w tym miesiącu się nie uda. Przestałam 24/7 myślęc o ciąży. Oczywiście chce w niej być, ale jeśli się nie uda to końcem mają jest we Wrocławiu Survival Race. Chciałabym spróbować. Na razie to nic pewnego, nie wiem czy kręgosłup mi na to pozwoli.
Tego się nie spodziewałam. Cykl BEZOWULACYJNY. Temperatura tak nisko że ovu nie wyznaczył mi owulacji która powinna być tydzień temu 🤦🏻♀️
Na szczęście są rzeczy stałe, dzięki którym wiem że zmierzam w stronę @ a jest to PMS 😡. Mąż trochę na ten stan narzeka, ale wcale nie daje mu jakoś mocno popalić. Po prostu bardziej drażnią mnie nie wyniesione kubki ☕ i talerze, bałagan na blacie w kuchni, lub talerz który wylądował koło zlewu zamiast w nim. Cycki są jak flaki (zawsze po owulacji odnoszę wrażenie że są pełniejsze, lecz nie tym razem), chęci do życia jakby mniej. Wieczorami dokucza mi katar 🤧 i zatkany nos. Ciężko mi przez to zasnąć 😴
Ten cykl pomimo wielu ♥ nie zadziała, a obstawiam trzech możliwych podejrzanych, tj. :
1. Statystycznie w ciągu roku jeden/dwa cykle są bezowulacyjne i nie jest to powod do zmartwień
2. Silne leki rozkurczowe na kręgosłup przed samą owulacja
3. Dong Quai który biorę 1 cykl i brałam go od 1dc, a później się dopiero dowiedziałam, że powinnam go brać dopiero po @
Nieistotny jest dla mnie powód, tak musiało być i w pełni to akceptuje. I to co teraz powiem może być dla większości z Nas glupie/okrutne/żenujace/(wstaw co uważasz za słuszne) ale nie chciałabym rodzic w listopadzie. Z całych 12 miesięcy listopad kojarzy mi się że świętem zmarłych, robi się brzydko, lato odchodzi w niepamięć na kilka miesięcy. Każdy ma jakieś preferencje, czy to odnośnie płci dziecka czy choćby pory roku w której przyjdzie nam witać na świecie nowego członka rodziny.
I choć plany planami a życie życiem to zawsze gdzieś tam z tyłu głowy wyobrażamy sobie jakby to było. 😋
Temperatura rośnie więc owu postanowilo wyznaczyć mi owulacje. Wg aplikacji miała miejsce 23 dc czyli zaliczyłam 6 dniowe spóźnienie. Serduszek w tamtym terminie nie było, ten cykl ma rzekomo trwać 36 dni więc bardzo długo.
Pozostaje mi cierpliwie czekać do przyjścia @, a w marcu bardziej się przyłożę do robienia testów owulacyjnych. Z jednej strony niby nie jest mi smutno, a z drugiej mam lekki niedosyt że zmarnowaliśmy ten cykl.
Ostatnio mój mąż stwierdził że on chciałby jeszcze w tym roku zostać ojcem. Szanse są jednak niskie, bo albo się uda w marcu, albo o dziecku z rocznika 2020 możemy zapomnieć. Wcześniej to bardziej ja czułam parcie na zostanie mama, on po prostu chciał ale nie z takim zaangażowaniem jak ja. Teraz to on ma parcie, a jak planuje różne atrakcje które czekają mnie w tym roku. Może lot na parolotni, Survival Race, park rozrywki Energylandia (jeździmy co 2 lata). Dla takich atrakcji ciąża nie jest wskazana.
Kolejna kumpela w ciąży. Oczywiście wpadka. Teraz zapewne będę jej zazdrościć i ryczeć po kątach. To był jej drugi w życiu złoty strzal. Ehhhh... Ta jasne cieszę się chociaż ona jest bardziej przerażona niż szczęśliwa. Ale w takich momentach myślę też o tym kiedy przyjdzie moja kolej? 😔
Dzis zdecydowanie mega depresyjny dzień w moim wykonaniu. Ledwo dawałam radę w pracy, czułam ogromny wewnętrzny smutek 😔 😢 z pracy wróciłam na nogach ponieważ bardzo chciałam pobyć sam na sam z myślami. Niewiele to dało, raczej złapałam jeszcze większy dołek. 🤷🏻♀️
Wróciłam do domu, obraziłam się na jedzenie z tej bezsilności i poszłam spać. By nie myśleć o tym co mnie trapi.
Ostatnio myślałam dlaczego akurat nam się nie udaje. I wymyśliłam... A co jeśli nasze dziecko będzie chore? Jeśli będzie miało wadą wrodzona lub po prostu zachoruje a mój anioł stróż chce uchronić mnie przed cierpieniem i dlatego nie mamy dzieci. Cierpimy żeby nie cierpieć.
W następnym cyklu wracam do Castagnusa bo lepiej mi się po nim żyło między owulacja a @. Od dwóch miesięcy mam taki zjazd humoru przed okresem, że sama siebie mam dość. 🙈
W marcu mój mąż ma zrobić badania nasienia. Ciekawe jak będzie z terminami, bo przypominałam mu już tydzień temu by zadzwonił to standardowo zapomniał 🤬 😠
Ostatnio mało tu zaglądam. Jak wszyscy wiemy panuje wirus. Pomimo tego że chodzę do pracy to biorę sobie tą całą sytuację na poważnie, dużo siedzę w domu, zakupy o ile są konieczne i tylko późnym wieczorem bo wtedy mniej ludzi. Z utęsknieniem czekam na dzień kiedy to się skończy i świat chodź w niewielkim stopniu wróci do normalności.
Przede wszystkim obawiam się o pracę, żebym nie skończyła w Urzędzie Pracy. Umowa na stałe więc 3mam kciuki 🤞🏻 że mnie to ominie.
Czy się staramy o dziecko? Oczywiście że TAK! Ja wiem co mówią lekarze, zalecają się wstrzymać, ale skoro od ponad dwóch lat nie jestem w ciąży 🤰🏻 to czemu miałabym być teraz? 🤷🏻♀️
W przyszłym miesiącu mąż ma badania nasienia 2iec zobaczymy co mu tam wyjdzie. O ile oczywiście się odbędą.
Trzymam kciuki za wszystkie staraczki, i za przyszłe mamy. Oby obecna sytuacja nie trwała długo.
Kolejny miesiąc i kolejna szansa. Ale z uwagi na 👑 🧬 trochę się u mnie w pracy pozmieniało i teraz nie mam z mężem wspólnych zmian. Mijamy się w tygodniu 😫
Święta spędzamy we dwoje, tęsknię za rodzina, i ogólnie czuję jakby była zwykła niedziela. Poniedziałek Wielkanocny spędzimy przed tv z The Crown bo zapowiadają u Nas opady deszczu 🌧
Badanie nasienia oczywiście klinika nam przełożyła, prawdopodobnie końcem maja będzie kolejna okazja, no ale to tylko przypuszczenia InviMedu. Jak będzie to nikt nie wie.
Kochane trochę późno, ale życzę Wam radosnych Świąt Wielkanocnych 🐰 🐥🐣🐑🐏
Ostatnio mam wąchania nastroju, ale wszystko zwalam na koronę. Pomimo tego że się staramy to ja nie widzę pozytywnego finału. Tak jakbym się pogodziła z tym że za 2 tygodnie i tak będzie @. I tak w kółko.
Wyników nie mamy jak zrobić, ja nie robię monitoringu, bo też nie uśmiecha mi się teraz biegać po lekarzach. Kiedyś dokuczał mi ból owulacyjny, teraz praktycznie wogole go nie czuję. Testy owulacyjne też mi ostatnio nie wychodzą albo zapominam o nich totalnie. Miałam kupić dzisiaj i zapomniałam.
Czesto przeglądam sobie dziecięce bibeloty, ale nie wyobrażam sobie tego że i ja kiedyś będę je kompletować. Zapał w związku ze staraniami totalnie mnie opuścił. Brakuje mi motywacji i chęci do walki. Akceptuje ten model rodziny 2+ 🐶. Pewnie za tydzień nastawienie będę mieć zupełnie inne, ale i tak wiem że pomimo ♥ będzie z tego tylko @.
Dzis teoretycznie śluz rozciągliwy, ale bez efektu wow. Raczej na upartego nazywam go rozciągliwym. Czuję raczej suchość, a śluzu tyle co kot napłakał.
Bardzo bym chciała żeby świat wrócił na dawne tory, żeby się można było legalnie spotkać, wyjść na obiad do knajpy.
Na ➕ to z mężem od około 2 miesięcy prawie żadnych spięć i kłótni. Nie mogę złego słowa powiedzieć. Niedługo majówka, planów brak, oby tylko było ciepło to spędzimy czas grillując na R. O. D. O. S.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 kwietnia 2020, 23:18
Weekend minął bardzo szybko, szkoda że nie było słonecznie i ciepło. Cały na działce, kopiąc w ziemi, podlewając trawę i takie tam. 😉
Dzis zaczynam nocne zmiany więc odpuszczam pomiar temperatury. W sumie i tak dopadł mnie PMS, jajniki bolą, nie nastawiam się na żaden sukces. Jakoś nie wierzę w moc naturalnego poczęcia.
Wczoraj mieliśmy kiepskie popołudnie. Mąż całkowicie nieświadomy zadzwonił do dziadków, zapytać co tam u nich, itd. I się okazało, że jego dziadek ma niewydolność serca, dostał skierowanie do szpitala, ale babcia woli go mieć w domu. Choruje już od kilkudziesięciu lat, ale w ciągu ostatnich dwóch lat bardzo się pogorszyło. Wczoraj żegnał się ze swoją córką, mąż jutro jedzie w odwiedziny do nich. Dobiło nas to, dziadek jest już na końcówce i obawiam się pogrzebu w ciągu najbliższych kilku dni/tygodni. Wiem że mąż to bardzo przeżyję. Ja wczoraj płakałam na myśl że może odejść w każdej chwili. 😢
W zeszłym tygodniu pochowaliśmy dziadka. Był to bardzo ciężki tydzień który wyssał ze mnie cała pozytywna energię. Do tej pory nie mogę się z tego pozbierać, nie widzę sprawiedliwości w otaczającym mnie świecie i ogólnie jestem na NIE.
Jestem zdania, że byłabym dobra mamą. A mój mąż dobrym tatą. I co z tego że lubię pospać do 10? Lubię też wypić piwo w plenerze, jeść śniadanie na obiad a obiad na kolacje. Mam dni że zamiast normalnych posiłków jem czekoladę, ciasteczka i pizze. I potrafię tak cały dzień. Ale czy to sprawia że nie zasługujemy na dar posiadania dziecka?
Do końca tego roku staramy się naturalnie.
Co przyniesie 2021? Dowiem się za 235 dni.
Juz po owulacji, raczej nic z tego nie będzie z uwagi na jedno jedyne serduszko. Mąż mi sprzedał zarazki, on się męczył 4-5 dni a ja dwa tygodnie. Ból gardła nie do zniesienia, problemy z przelykaniem, kaszel, kaszel i jeszcze raz kaszel. Jestem pełna podziwu, że nikt nie zadzwonił na sanepid.
Tak więc udało nam się zaliczyć 1 ❤ w dniu owulacji. Od poniedziałku jest coraz lepiej, ale do pełnej sprawności jeszcze mi trochę brakuje.
Dzis po 22 wybrałam się do tesco w poszukawiu lodów o smaku chalwy. Ja po prostu kocham chalwe 💛. Gardło jeszcze boli, ale ja po prostu musiałam sprawdzić czy one tam są. Nigdy ich nie jadłam a znalazłam info ze Grycan robi lody w tym smaku. Pełna nadzieji parkuję pod tesco, ruszam w kierunku drzwi wyobrażając sobie jak podchodzę do lodówki i one tam są i na mnie czekają. Czy czekały? Nie wiem. Sklep był do 22. Spoznilam się 13 minut. 🤷🏻♀️
Zmykam spać bo już późno a mam plan wstać przed 9. Może dziś wybiorę się do tego tesco. I może do Kauflanda. Gdzie mogę znaleźć te lody?
Niestety Anusla ale moje miasto nie jest aż tak duże. Najszybciej dostanę je we Wrocławiu a to 50 km drogi 🙂 W moim tesco brak smaku chałwy 😭
Niebawem gdy pogoda się poprawi to zrobię rundę po mieście i lodziarniach, chociaż gałka lodów to nie to samo co pudełko.
Dzień Matki minął nijak, uroniłam kilka łez, zastanawiałam się dlaczego akurat my 🙄🤷🏻♀️
Dzis jeden z fajniejszych dni w roku. Idziemy na urodziny i będzie 🎂 Ja po prostu uwielbiam torty! Za półtorej godzinki będę się delektować.
Ten cykl jak każdy kolejny nie przyniesie pozytywnego finału. Byłam chora, teraz jest już ok, ale po prostu wiem, że nic z tego. 😢 Może mój mąż zrobi w czerwcu wyniki nasienia. Chociaz bardziej pasowałby mi lipiec. Bo chce by jeden wynik miał z ciepłego miesiąca a później po 3 miesiącach gdy jest chłodniej.
W naszym przypadku dzień psiego dziecka. Ukochałam, pogłaskałam, dałam jeść, wycałowałam. Może za rok ten dzień będzie inny, weselszy, w większym gronie.
Nie pisze tu często, ale zdecydowanie uaktywniam się po owulacji. Wtedy też wpatruje się w mój durny cykl i liczę na cud. Średnio do 4 dni po owulacji nam nadzieję a później z uwagi na brak jakichkolwiek sygnałów od mojego organizmu znam odpowiedź. Ale mierze ta temperature jak pieprznięta, macam się po biuście czy boli (no nie boli 😡). I tak w kółko, miesiąc w miesiąc.
Ostatnio pisanie tu nie sprawia mi przyjemności. Czuję że zbyt wiele tu negatywnych emocji, i gdy ktoś to czyta to myśli sobie "a ta znowu marudzi", "kolejny raz narzeka". Taki urok staraczki, która co miesiąc przeżywa osobista żałobę. Pamiętniki dzielą sie na pełne bólu staraczek i radości tych którym w końcu się udało. Dlatego w moim pewnie jeszcze długo nie będzie radości. Tracę nadzieję. Ciężko mi zmienić myślenie na pozytywne. Po prostu tego nie widzę 😔
Intensywnie myślę o invitro. Uważam że to jedyna i słuszna droga dla Nas. Bo pomimo że kocham mocno mojego męża to życia bez tego małego "bąbelka" sobie nie wyobrażam. A niekiedy frustracja robi ze mnie okropną zołzę.