X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Ucząc się cierpliwości i pokory.
Dodaj do ulubionych
‹‹ 4 5 6 7 8 ››

1 grudnia 2018, 10:06

Dziejszy dzień: @, biegunka, rzyganko, usg, wizyta, powrotny płacz.
Czemu ja muszę być taka felerna?

4 grudnia 2018, 11:45

Przyszły dziś wyniki histopatologii, 'tylko' endometrioza.

Pozbierana dziś po @ i dość w dobrym humorze (wczoraj odhaczyłam z listy 9 prezentów świątecznych) wydzwoniłam dziś umówić się na monitoring. I co? Lekarz akurat w przyszłym tygodniu ma urlop. Znowuuuuu się nie zgraliśmy. I powiem Wam, że nie mam w ogóle chęci wydzwaniać do innych, obcych ginach i wpraszać się do nich na wizytę. Nie mówiąc, że myśl, że jakiemuś obcemu facetowi znowu będę tłumaczyć swój przebieg choroby. A każdy dobry gin nie ma takich szybkich terminów. I to nie, że lenistwo. Aktualnie chodzę do 4 różnych ginów, zależy od potrzeby. I znowu mam iść do kogoś innego? Czekam aż mąż wróci z pracy i przyjmie założenie, żeby w tym miesiącu odpuścić, zdać się na wykres i obserwację... Jak nie to będę wydzwaniać. Ostatnio znowu naczytałam się jak to kobiety poodpuszczały i pozachodziły. Ja się już powoli przyzwyczajam do swojego wygodnego życia, jak będziemy nasze życie podporządkowywać staraniom to zwariujemy. W poniedziałek wracam do pracy i zaczytam 10dc. Nie wiem czy ja znajdę tak szybko ginekologa, który przyjmie mnie po pracy...
Tak, wygląda wszystko na to, że robię wszystko, żeby się wymigać... Ale jakby jeden cykl spróbować, a w styczniu zrobię ten monitoring?
Profesorek kazał mi raz iść sprawdzić, czy pęcherzyk pęka, mówił, żeby nie leżeć wiecznie pod usg. W ogóle kazał się cieszyć, że z moją endometriozą mi pękają, bo lubią nie pękać.

Tak patrzę na siebie z boku i się zastanawiam czy ja nie za lekko podchodzę do tych starań? Za szybko odpuszczam? Za mało się staram?

9 grudnia 2018, 16:45

Miałam to szczęście ostatnio spotkać w sklepie tą wspomnianą niedawno nauczycielkę z adoptowanymi dziećmi. Kurczaaakii, ja chyba nie dałabym rady, buzie im się nie zamykały, było je słychać na cały sklep, nawet jak byłam na samiutkim końcu. Chodziły za nią jak kurczaczki na kwoką. Podziwiam, trójka z dnia na dzień to jednak szok. Byłam też światkiem jak spotkała jakiś znajome, starsze małżeństwo (?) i oni z pytaniem do niej czyje to dzieci... A ona z uśmiechem, no moje, moje. I chwila konsternacji. Oczywiście pogratulowali, ale pewnie ile ona jeszcze się z takimi pytaniami spotka to jej.

9 grudnia 2018, 16:51

W piątek byłam u lekarza medycyny pracy, jutro wracam do pracy ;) Pytała o przebyte operacje, wiec musiałam odpowiedzieć. Stwierdziła, że endometrioza to choroba tego wieku, rośnie świadomość i liczba zachorowań się zwiększa. Trochę porozmawiałyśmy, opowiedziała mi historię swojej synowej. Co najważniejsze, natchnęła mnie jakimś pozytywnych duchem, powiedziała, że najważniejsza jest wiara. Wyszłam jakaś uskrzydlona i nastawiona optymistycznie. Przypomniało mi się, jak wierzyłam po 1. operacji w powodzenie, że rok 2018 będzie mój. Teraz nie nastawiałam się, żeby mniej bolało. Ale dlaczego? Dlaczego mam w siebie nie wierzyć, ściągać złe myśli i się zadręczać? A może akurat się uda ;) I wszystkim czytającym ten pamiętnik życzę tego samego. Wiary w powodzenie, siły do walki. Musi nam się kiedyś udać, nie może być inaczej!!

12 grudnia 2018, 12:35

Do zapisania: Wczoraj 11dc, rano po wstaniu wodnisty śluz poleciał po nogach aż do kostek, potem w ciągu dnia dwa razy zalanie, no szok, chyba pierwszy raz wreszcie mam taki śluz.
Wczoraj wybrałam choinkę, i sobie tak czeka biedna... bo my ubieramy dopiero w wigilię/dzień przed :D
W pracy zapierniczam, rzygam dziś już wyciągami, ale cóż, trzeba nadrabiać. Robię już wszystko, całkiem już zapomniałam o laparo, a jeszcze miesiąc nie minął ;)

28 grudnia 2018, 07:18

No cóż, niestety muszę się przyznać, że mimo rewelacyjnej formy w ciągu całego cyklu, zawsze przed @ dopada mnie dół. Znowu sobie narobiłam nadziei, tyle się przecież naczytałam, że po laparo się udało. A tutaj brzuch boli z dnia na dzień bardziej, temperatura spada @ jest za rogiem. Według moich obliczeń i skończenia dziś progesteronu @ przyjdzie w sylwestra. Po prostu super. Zrobiłam test dla świętego spokoju, oczywiście największa biel na świecie. Tak mi się czasem chce rozryczeć. Nie chce mi się wstawać, nie chce mi się myśleć, nie chce mi się pracować. Najlepiej przespałabym ten czas do @, bo w końcu przyjdzie nowy cykl i znowu złudne nadzieje.
Przy naszej pierwszej wspólnej choince zrobiliśmy sobie zdjęcie, to był pierwszy miesiąc starań. I tak sobie wymarzyłam, że za rok będziemy w trójkę, albo chociaż będę w ciąży. Pomyślałam, że co rok sobie będziemy robić tak zdjęcie. W tamtym roku nie zrobiłam, w tym też nie. I patrzę sobie na tą choinkę i robi mi się smutno, bo zwyczajnie kogoś mi brakuje. Kogoś kogo nigdy nie było, a ja czuję tęsknotę. Czasem mi się wydaje, że powoli godzę się z losem, a czasem, że wręcz przeciwnie. Bo jak zaczynaliśmy starania miałam 23 lata, podchodziłam entuzjastycznie, nie miałam problemów, a teraz jestem już dwa lata starsza, święta to wręcz druga rocznica nieudanych starań - przez ten czas dojrzałam, dużo zrozumiałam i niestety jestem już w pełni świadoma i gotowa na dziecko, którego brak. Mam też świadomość, że z endometriozą nie mogę czekać w nieskończoność, bo ta choroba mnie zje. Czasem patrzę sobie na męża i tak mi go szkoda. Kocham Go bardzo i ciężko mi z tym, ze dokładam mu ciągle problemów.

31 grudnia 2018, 13:16

Mam wrażenie, że wszyscy kipią wręcz sylwestrem, a ja jak jakis odrzutek najchętniej rozplakałabym się i schowała pod koc. Zakanczam drugi fatalny rok w moim życiu. Czuję, że dziś w nocy przyjdzie @. Nie widzę radości w nadchodzącym nowym roku, nie wierzę już, że będzie lepiej.

2 stycznia 2019, 08:01

Wystarczy odrobina stresu, zdenerwowania a ja rzygam i mam biegunki. Mam tak już od podstawówki. Jak to przezwyciężyć?

3 stycznia 2019, 07:23

Z każdym dniem mam coraz gorzej wstać. Trochę już długo wstaje po ciemku, a wręcz czuję jakbym wstawała w nocy. Bardzo chce mi się spać. Przykładowo jest obecnie 7:20 a u mnie dalej ciemno. Ja wstaję po 5tej więc ciemno, zimnoooo. Powinno już zacząć dnia przybywać, prawda?

3 stycznia 2019, 08:35

Tęsknie do roku 2016. Jaka ja wtedy byłam szczęśliwa!! Miałam tyle planów... Taki beztroski czas, zapraszanie gości, kończenie studiów, ślub, wesele, remont mieszkania, kurs. Tyle się działo. A potem się rypło ;( Tak niespodziewanie się świat zawalił i nigdy już nie będzie jak wcześniej.

4 stycznia 2019, 10:39

Ta moja huśtawka nastrojów mnie wykończy. Dziś obudziłam się radosna, znowu gotowa do walki i z dziwną potęgą dużej energii. Pomogło wypłakanie się wczoraj mężowi?
10.01 zaczynam monitoring. Mam obawę usłyszenia po raz kolejny "znów jest torbiel na lewym jajniku" ale z drugiej, już chyba się przyzwyczaiłam. Aromek już jem, inofem pije. Zobaczymy.
Ostatnio miałam skąpy okres. Zastanawiałam się czy na pewno wszystko się dobrze oczyściło. Ten był mocniejszy. Kurczaki, ja sobie znowu narobiłam nadziei!! Znowu będzie płacz przy @.

9 stycznia 2019, 11:39

Dalej wymiotuje z rana. W ogóle lekko się poddenerwuje i już brzuch mnie boli. A jak jelita dają w kość... Czemu styczeń/luty zawsze musi być taki ciężki.
Koleżanka ze średniej co mówiła, że będzie mieć problem mieć dzieci urodziła własnie drugie. Dowiedziałam się ostatnio o ciąży kiedyś mojej przyjaciółki. No cóż, taka kolej rzezy, wszyscy będą zakładać rodziny... Najgorzej się boję czasu, kiedy dużo młodsze rodzeństwo i kuzynostwo męża będzie zaczynać spładzać potomstwo. To pewnie będzie boleć.
Po za tym widzę, że mąż ostatnio sobie nie radzi. Jest przygaszony, nie potrafi w nocy spać, widać po nim, że się męczy. Skala problemów chyba nas powoli przerasta. W żadnym kierunki nie idzie nam ostatnio do przodu. Mąż niby na swoim, ale rypie się ostatnio mocno, a ja mu nie potrafię pomóc.
Może niedługo już będzie więcej słońca to odżyjemy.

11 stycznia 2019, 07:16

10dc
endometrium 12mm.
na prawym jajniku dwa pęcherzyki 22mm i 20mm.
na lewym... głucho, niiic, zerooo, ale!! nie ma torbieli ;)
w pon. 14dc idę zajrzeć jak się mają te dwa.

14 stycznia 2019, 18:51

14dc.
Ojacie. Już po owu. I to dawno, bo płyn zdążył się wchłonąć. A myślałam, że termometr mi się popsuł.

15 stycznia 2019, 07:19

Śmiać mi się wczoraj chciało z lekarza, co mi usg robił. On chyba naprawdę był przekonany, że skoro nastąpiła owulacja i 'zadziałaliśmy' to się uda. Tak się wczoraj wczuł, że aż głupio mi było mu tłumaczyć, że od 2 lat to tak wygląda. Wygłosił mi jak jakiejś nastolatce kiedy zrobić test ciążowy, co zasuplementować, kiedy przyjść na usg. Trzeba jednak przyznać, że ostatni raz taką ochotę na sex miałam chyba... w średniej. Coś tam chyba ta laparoskopia dała.

21 stycznia 2019, 07:44

O reny. Jeśli ktoś z adminów czyta pamiętniki... Mi to nowe nie działa!! Ani skomentować, ani przeczytać komentarze... Zarówno jak na telefonie jak i na komputerze. Było dobrze, po co psuć? I jakoś słabo czytelnie się zrobiło ;/

23 stycznia 2019, 07:08

W sobotę poczułam, że znowu się nie udało. Nie wiem jak to opisać, po prostu to się czuję. Co gorsze zawsze uważałam, że jeśli nie w tym cyklu to uda się w następnym, jeśli nie w następnym to może za kilka miesięcy, a może za rok. Czułam, że kiedyś na pewno. I przeszło mi to. Już łapie się, że w swoich planach nie uwzględniam potencjalnego dziecka. I wkurzyłam się nawet jak mąż się pytał, czy my możemy na pewno jechać na dyskotekę, czy to nie przeszkodzi zagnieżdżeniu. Ale jakiemu zagnieżdżeniu? Ja już próbowałam i leżeć i odpoczywać, i chodzić na sapery, i jeść ananasy, jeść nospy i magnezy... Ile można życie układać pod cykl?
No więc byliśmy w sobotę na tej dyskotece. Wcześniej przez kilka dni miałam pobolewanie brzucha jak na @, po przetańczeniu brzuch mnie tak rozbolał, że musiałam przystopować, miejsca operowane zaczęły piec, kłuć. Jednak 2 miesiące to chyba za wcześnie... Ale później wszystko przeszło. Tak nagle. I już więcej brzuch mnie nie bolał. Znowu wiem, że się nie udało. Moja macica przemieszczona w lewą stronę chyba się nie nadaje na utrzymanie ciąży. Jeszcze raz słyszałam, że mam "żylakowate powiększone przymacicze", raz, że może to adenomioza? Jak ja mogę mieć taki śmietnik w brzuchu w takim wieku.

27 stycznia 2019, 19:16

Jutro conajmniej 15dpo, wypada zatestowac, bo muszę odstawic progesteron. Tak tego nie lubię... patrzeć na tą jedną kreskę i myśleć, że znowu wszystko od początku.

28 stycznia 2019, 08:05

Negatyw. Niby się spodziewałam, a jednak boli bardziej niż wcześniej.

Ile musimy znieść jeszcze?

29 stycznia 2019, 07:52

Rano w radiu czytali horoskopy. Wodnikowi kazali zrobić dziś coś co sprawi mu przyjemność. No to wstałam i poszłam po podwyżkę. Dostałam.
W czwartek 26 urodziny, pewnie @ czai się, żeby idealnie trafić ;)
‹‹ 4 5 6 7 8 ››