Beta 0.
Myślę że to była biochemiczna. 7dpt mogło być ok 5. A potem spadło.
Nie wiem co teraz tak naprawdę. Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Nie mamy zarodków... Dlaczego? Co z tym zrobić? Nie sądziłam że ta procedura się szybciej skończy niż się zaczęła 😥
Co dalej?
Dziś wizyta w klinice. Dostałam raport z pierwszej procedury in vitro... i co tam mamy. Wszystkie zarodki były klasy B w trzeciej dobie... Natomiast żaden zarodek po 3ciej dobie nie przekształcił się w morulę. 5tego dnia dalej były na poziomie stadium 3ciej doby




Zmieniamy trochę styl życia. Tona supli dla męża. Pół tony dla mnie. Zapisałam się do dietetyka. Potrzebujemy jakiejś takiej zdrowej, zbilansowanej diety. Zeby nie brakowało witamin i minerałów. A suple żeby były tylko jako dodatek. Żadnych słodyczy. Mąż ma zrezygnować z energetyków które pije na wiadra (ma zamienić na kawę). Ja wracam na siłownię - bardzo dobrze się po niej czułam i psychicznie i fizycznie - pomogła mi przetrwać ten trudny okres przygotowawczy do in vitro... Intensywnie myślę nad redukcją godzin pracy. Nie da się tyle pracować co ja do tej pory... Bardzo się męczę psychicznie tam. Myślę znaleźć sobie też jakieś zajęcie zupełnie inne niż praca. Jakieś hobby, albo może wolontariat... Jeszcze sama nie wiem

Jakby tego było mało... mąż zaczyna mieć problemy z potencją... no tego nam jeszcze brakowało. I teraz nie wiadomo czego to wina. Leków na nadciśnienie które bierze? coś z prostatą nie halo? Za dużo pracy i obowiązków? prawdopodobnie nasz mechaniczny seks na siłę również nie sprzyja sytuacji




Psychicznie jest fatalnie. Chyba ta cała sytuacja się teraz na mnie dopiero odbija

rozważam jakąś terapię... teraz już chyba poważnie. Nie potrafię sobie poradzić z tą całą sytuacją



Ku pamięci.
DEKALOG LECZĄCYCH NIEPŁODNOŚĆ
-> Mówcie otwarcie o tym, że chorujecie na niepłodność
-> Uprzedzajcie pytania rodziny i znajomych
-> Proście znajomych, aby nie zadawali zbędnych pytań bo to dla was trudne
-> Powiedzcie przyjaciołom, żeby trzymali kciuki i nie udzielali mądrych rad, bo sami wiecie gdzie i jak się leczyć
-> Nie zamykajcie się w 4 ścianach
-> Nie wstydźcie się mówić innym, że cierpicie z tego powodu, że nie macie dzieci
-> Nie oskarżajcie się wzajemnie, niepłodność to choroba
-> Powiedzcie partnerowi czego od niego oczekujecie w tym trudnym czasie - sam może się nie domyślić
-> Dbajcie o seks, żeby nie został całkowicie podporządkowany zajściu w ciążę
-> Nie ustawiajcie całego życia pod potrzeby leczenia - niech będzie ono jedynie częścią, a nie treścią waszego życia
Zrobiłam badania różne przeróżniaste i teraz czekam pokornie na wyniki. Niektóre już przyszły i co mi wyszło? Oczywiście rozjechana immunologia. No przecież! jak mogło wyjść inaczej

ana dodatnie, nk za wysokie. Oh yeah... więc z utęsknieniem czekam na resztę niespodzianek. Mam nadzieję, że nie dobiją mnie kolejne wyniki jeszcze bardziej

Psychicznie jest mi nieco lepiej. Odbijam się od dna. Staram się nie przesiadywać tyle na forum. Czytam książki, idę na siłownię (hahah nie wiem już które z kolei podejście, ostatnio dałam radę 2miesiące regularnie chodzic, a potem było in vitro wiec siłą rzeczy musiałam przerwać tuż przed transferem i tak do tej pory sie nie zebrałam jeszcze by wrócić, ale wiem, że już czas


Najgorsze jest chyba jeszcze to, że mój mąż być może będzie musiał wziąć antybiotyki przez miesiąc na żołądek jeśli wyjdzie mu bakteria. Więc z automatu nam się wszystko przeciągnie o 4 miesiące. No i potem co najmniej 3 miesiące suplementacji, żeby poprawić te plemniki... Oj coś czuję, że w jak dobrze pójdzie to kolejna procedura najwcześniej w okolicach wakacyjnych, albo dopiero we wrześniu.
Także tak... cierpliwie czekaj

Okazało się, że mąż ma bakterię w żołądku




We wtorek idziemy do doktora, którego mąż określa mianem "szamana". Żeby przebadał gruntownie męża. Ja też sie zapisałam, a co. Ponoć jest super naprotechnologiem i jest bardzo wnikliwy. Może czegoś nie zbadaliśmy itp. Wizyta kobieca trwa 1,5h



My już po wizycie. Konkluzja: dalej nie mamy punktu zaczepienia. Ani ze strony męża, ani z mojej strony. Wszystko idealnie. Wizyta była bardzo dokładna, trwała 3h (bez kitu!). Nie znaleźliśmy nic czego by się można było uczepić... Na koniec jak doktor zaczął mówić o tym moim in vitro i o tym, że muszę dać sobie czas na żałobę to się popłakałam z tej bezsilności


Czas na... urlop

wróciłam z urlopu chora, musiałam gdzieś zmarznac i proszę jest! Akurat jak szaleje koronawirus i przeniósł się do Europy! Dobry moment wybrałam na chorowanie, oh yeah 😎 no nic, poleżę w łóżku przez weekend może trochę wrócą mi siły witalne...
Musze opowiedzieć historie mojego męża z diagnostyką. Otóż mój mąż poszedł do diagnostyki oddać krew na bakterie w żołądku. Za 2 dni panie dzwonią że krew skrzepła i proszą go żeby przyjechał jeszcze raz. To pojechał do innego punktu diagnostyki żeby pobrali jeszcze raz i żeby zrobić kariotyp przy okazji. Oddał krew znowu, ledwie wrócił do domu dzwoni diagnostyka, że probowka im pękła żeby przyjechał jeszcze raz 😂😂😂 mąż już wkurzony jedzie kolejny raz, oddał krew ponownie. I nie uwierzycie... Dzwoni babka że ta krew znowu im skrzepła! Mąż się tak wkurzył, zabrał pieniądze, zrobił ta bakterie gdzie indziej (tam dziwnym trafem wszystko było ok, wynik był już wieczorem) . Ale z kariotypem niby wszystko ok. I teraz najlepsza część... Po ponad miesiącu czekania na wynik kariotyp dzwonią że coś z próbka krwi nie tak bo nie wyszło! 😅 Trzeba było widzieć minę mojego męża 🤣🤣🤣 awantura i rozmowa z kierowniczka niewiele dała, nawet przepraszam nie usłyszał. Postawa żenująca.
W sumie to nawet nie miałam siły się złościć. Beznadziejne laboratorium 😑 i teraz trzeba ten kariotyp zrobić gdzieś indziej i znowu 1,5 miesiąca czekania 😑 love it...
Dziewczyny przegapiłam termin składania wniosków na dofinansowanie in vitro




Heyo trochę mnie tu nie było. Ale nie miałam o czym za bardzo pisać. Pochłonęła mnie trochę historia z koronawirusem... i na chwilę zapomniałam o staraniach, utrapieniach itp


Za to z jakimi wieściami tutaj wracam

W miedzyczasie zrobiłam kariotyp i badania immunologiczne. Wiem, że trochę może wyszłam przed szereg (cóż ja tak mam). Ale chyba znalazłam przyczynę naszych porażek. 2 lata mi to zajęło.
Allo mlr za niskie (13%, powinno być minimum 40%) - nie mam ochrony zarodka przed moim własnym układem odpornościowym, nk (20%, powinno być max 10%) - killerów za dużo, one ten zarodek likwidują jak się tylko pojawi.
Allo mlr wskazuje, że w grudnia była ciąża biochemiczna, inaczej wynik byłby zero.
Tak więc wydaje mi się, że z rozpoznania "niepłodność idiopatyczna", można zmienić na "niepłodność immunologiczna". Z jednej strony wiem, że leczenie nie jest łatwe i byc może nie gwarantuje sukcesu (ale co go gwarantuje?), z drugiej strony cieszę się, że wreszcie coś odkryłam


Druga sprawa, podjęliśmy decyzję o zmianie kliniki. Chcemy wykluczyć przyczynę błędów w laboratorium. Byliśmy wczoraj na pierwszej wizycie. Właściwie to tylko skonsultować się, co o tym myśli nowy lekarz. Co by zmienił w stymulacji. Doktor niezbyt rozmowny, mam mieszane uczucia po tej wizycie, ale mam nadzieję, że tak jak dziewczyny pisały "wie co robi". Niewiele powiedział. W sumie spodziewałam się, że stymulacja zależy od mojej reakcji na jajniki, czego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Ponoć często zmiana wywołana ciut większymi dawkami leków daje już zupełnie inne rezultaty.
No i... nie ma na co czekać zaczynamy stymulację!!! Już od razu!!! Byłam w takim ciężkim szoku, że jak to, że od razu, że koronawirus, że teraz to strach w tej sytuacji...
Ale z drugiej strony wiem, że nie ma na co czekać. Bo im dłużej czekam tym endometrioza ma większe szanse na remisję... a koronawirus... doktor powiedział że być może będzie z nami jeszcze nawet i rok albo i dwa i czy chcę tyle czekać?...
Doktor uważa, że teraz jest najlepszy moment, bo latem wirusów jest zawsze mniej, ludzie mają lepszą odporność, produkty są bogatsze w witaminy (warzywa i owoce) i jeśli zachodzić w ciążę to właśnie teraz na wakacje. Jak zaczniemy od razu to transfer będzie czerwiec/lipiec. I to najlepszy możliwy moment w tej sytuacji... Więc... skoro i tak nam przepadło dofinansowanie to nie ma chyba na co czekać...
Planowałam drugie podejście dopiero na jesień. W sumie przyzwyczaiłam się już do tego czekania, chyba dlatego jestem w takim ciężkim szoku


No i zaczęło się. Drugą procedurę czas zacząć

Tym razem to będzie ICSI, gonapeptyl nieco dłużej. Doktor chyba zrobi nieco inną stymulację. Zobaczymy. Jest małomówny, nie przypadł mi do gustu. Nie polubiliśmy się zbytnio.... do tego stopnia, że po drugiej wizycie byłam tak zniesmaczona, że chciałam rezygnować




Od jutra gonapeptyl. Nie wiem kiedy to zleciało

Zaczyna się... Zaczyna się stres i zjazdy nastroju... Wczoraj wieczór przepłakany, dzisiaj pół ranka... Powinno być lepiej, przecież przygotowuję się do drugiego podejścia, zmieniliśmy klinikę, bierzemy suplementy na poprawę jakości jajeczek, plemników i wszystkiego co tylko mozna by było sobie wymyślec... Robimy wszystko co w naszej mocy, by tym razem było lepiej... A jednak czuję niepokój... Tak silny, że aż nie do opisania... Czym ja się tak martwię? Tym, że znowu się nie uda... że lekarz ma byle jakie podejscie do tej naszej stymulacji, jak gdybyśmy byli tylko kolejnym klientem który zostawi kasę, więc co za różnica jaki będzie efekt... że wydamy kupę kasy, a i tak nic z tego nie wyniknie i nie będę zadowolona, wrecz bede załować, że kiedykolwiek pomyślałam o tej klinice... bardzo mi brakuje też takiego wsparcia... wszystkie moje przyjaciółki są w ciąży albo już mają dzieci... a te co mają dzieci to radzą "wyluzować" (!?!?!?!), nikt nie rozumie mojego problemu i mojego bólu... siostra zakochała się, więc żyje w jakimś innym świecie (ciężko ją za to winić, ach te początki



Nie pomaga na pewno fakt, że zaczynam zdawać sobie sprawę, że powoli wyczerpują nam się możliwości diagnostyczne


Od jutra gonal... 😬 😵 Co to bedzie, co to bedzie 😜
Włączamy już menopur od jutra. Na razie na samym gonalu dosyć słabiutko, pecherzyki maja ok 8mm, ale tam troche ich jest (ostatnio niby tez było, a potem 2/3 odpadło w przedzawodach). Na razie się nie ekscytuję, nie załamuję. Staram się trzymać w ryzach, aczkolwiek różnie mi to wychodzi. Wiadomo

Estradiol dosyć duży bo już jest 750, progesteron 0,8 (ostatnio tyle prog miałam tuż przed punkcją), więc chyba idziemy w hiperkę. Mam nadzieje, że to pójdzie razem z jakością komórek/zarodków. Oby oby oby. No i szykuję się mentalnie na transfer odroczony jednak... Punkcja gdzieś w przyszłym tygodniu raczej. Zobaczymy jeszcze jaki będzie wzrost po menopurze. Mam na pewno większe dawki leków i w ogóle stymulacja jest inaczej prowadzona, z czego bardzo się cieszę. No bo coś tam pozmienialiśmy




PS. Właśnie mnie dziewczyny uświadomiły, że ta klinika ma inne jednostki hormonów. Więc po przeliczeniu Estradiol coś kolo 200 , a prog 0,25. Kamień z serca


Wiadomość wyedytowana przez autora 4 czerwca 2020, 20:27
Jajca na razie rosną


Chyba ta stymulacja jest faktycznie mocniejsza, bo już dzisiaj dosyć mocno czuję podbrzusze (wtedy nie czułam nic). Tak się zastanawiałam co to jelita czy co. Ale to po prostu od jajników, takie tępe ukłucia



Mąż już pytał kiedy powiemy moim rodzicom o ciąży... patrzcie jaki hop do przodu! no kto by pomyślał

Punkcja planowana na piątek/sobotę

Doktor od kilku wizyt jest coraz milszy i coraz więcej do mnie gada, szok! Jak tak dalej pójdzie to chyba go nawet polubię!

Zaczynam się stresować bo za parę dni zaczną się rozgrywać losy mojego życia po raz drugi... Totalnie nie jestem gotowa na porażkę, więc kurcze niech się tym razem zechce udać...!



Dzień jak co dzień... tak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka...
Nieeee... to by było zbyt piękne.
Wczoraj się zorientowałam, że nie starczy mi menopuru na dzisiejszą dawkę. Jak to możliwe jak wszystko było wyliczone co do joty? nawet sama liczylam i się zgadzało z moimi wyliczeniami. Więc jak to możliwe? Opcji jest kilka. Albo jakoś źle odmierzałam dawkę (bardzo mało prawdopodobne, bo na to mega zwracałam uwagę), albo po prostu w fiolce było za mało rozpuszczalnika (i raczej ku tej wersji bym sie skłaniała). No ale nei ma tego złego, znalazłam menopur z poprzedniej stymulacji, patrze data ważnosci jeszcze daleka, bedzie git. Gdzie tam bede dzwonic do kliniki... No wiec dziś rano wzielam zastrzyki. I tak sobie myślę... a mam kumpla ktory jest kierownikiem apteki, zapytam sie go o ten lek. Bo tak mi sie coś zaczelo kojarzyc, ze po otwarciu to moze ma krótszą datę ważności... Kumpel sprawdzil w swoich ksiązeczkach i mi pisze, ze 28 dni po otwarciu trzeba go zuzyć... a u mnie pół roku już mineło. To kumpel na to, że po takim czasie to tam już nie bedzie substancji czynnej, tak jakbym sobei wodę wstrzykneła... No i panika....! Telefon do kliniki, godzine nie moglam sie dodzwonic bo to z samego rana. W akcie desperacji zadzwonilam pod numer alarmowy na ktory (wiem!) nie powinnam dzwonić... Ale chociaż ktoś odebrał, zjebkę dostałam, prawie się popłakałam. Pani się chyba głupio zrobiło bo na koniec powiedziała, zebym się nei stresowała ze wszystko bedzie dobrze i żę dostrzykniemy brakującą dawkę, żebym ostrożnie jechała bo z daleka jestem... Oczywiśćei przez to wyjechałam spóźniona, na drodze jak nigdy jakiś korek, wypadek czy cholera wie co. Już mi się opóźnienie zrobiło. Nie dość, że za późńo wyjechałam to jeszcze obsuwa w trasie.. dojechalam pół godziny po czasie, wbiegam zziajana... a tam kolejka jak cholera do zabiegowego! Nigdy nie było żadnych kolejek to dzisiaj musiała być i to aż taka. No nic trudno, czekam. Panie w zabiegowym co tak późno, nie wiadomo czy zdązą być wyniki itp



Na szczęście wizyta mega miła, doktor nei robił problemów z wypisaniem dawki kolejnej tego menopuru. Stwierdził, że przedłuzamy stymulację bo lewy jajnik jest w tyle. Będzie więcej komórek dzięki temu, inaczej moze być tak, że wynik będzie taki sam jak ostatnio. Kosztem tego, że nie bedzei świeżego transferu. Endometrium troche za grube i niestety nieprawidłowe. Więc i na tym poziomie też lipa. Hormony juz dzisiaj na granicy, jutro na pewno jeszcze skoczą. Ryzyko hiperki. Punkcja w sobotę. Dziewczyny ogromnie Was proszę o kciuki od soboty przez 6 dni, żeby coś dotrwało do blastki...! Na razie wstępny plan taki, że mrozimy 3 kom, reszte hodujemy do blastki, ale to jeszcze zobaczymy ile będzie komórek dojrzałych i czy faktycznie będzie z czego wybierać. Doktor liczy na 10 kom do zapłodnienia. Ambitnie

No to stres opadł, wszystko spoko. Miło, przyjemnie. Moge poczekać miesiac czy dwa na transfer, jeśli dzięki temu bedzie na co czekać



Jutro mąż mi obiecał wypad na jakiś zamek i pochodzenie po skałkach i lody



Wiem że trzymalam w niepewności, ale dopiero dziś dane mi było się coś więcej dowiedzieć 😊
Więc tak. Czuję się bardzo dobrze, nawet nic przeciwbólowego nie potrzebowałam. Punkcja sprawnie poszła, po godzinie juz wychodziłam z sali 😊
Mamy 12 komórek, z czego 11 dojrzałych 💗, zaplodnilo się 8 💗💗💗 teraz niech dzielnie walczą! W czwartek będzie 5 doba i chyba wtedy będę znowu dzwonić i pytać jak tam 😁 kciuki teraz mega potrzebne ✊✊✊
Nie wiem co się dzieje ze mną od czasu punkcji... Ale spie po 12h plus po południu drzemka min kolejna godzinę! W czasie dnia chodzę jak zombie, jakbym była codziennie po jakiejś suto zakrapianej imprezie i spala max 2h. Od przedwczoraj trochę przechodzi mi ta senność nadmierna, ale z kolei łapie mnie gastrofaza! Wczoraj zjadłam obiad, po półtorej godziny byłam już tak głodna że zamówiłam pizze i cała 34cm wszamilam na raz, zjadłam jeszcze do tego zupę i zagryzlam bananem! 😂😂😂 Dzisiaj zjadłam dwa obiady pt zupa+drugie danie (mąż się najadl jednym!). Po powrocie z pracy na kolacje mcdonald, dwie porcje zupy i... nie ukrywam już teraz czuje się lekko niedojedzona 😂😂😂 mąż przyszedł i się pyta gdzie mi się to wszystko mieści 😂😂😂 w sobotę idziemy na wesele. Braknie jedzenia przy naszym stoliku jak tak dalej pójdzie 😅
Nie wiem czy to skutek takiej ilosci hormonów w organizmie i sam organizm jest w szoku i się tak dziwnie zachowuje? 🤔 Ja się wykończę 🤦🏻♀️
Dzwoniłam dzisiaj do labo. Dostałam OPR że dzwonie za wcześnie, bo żeby się dowiedzieć o 5dniowe zarodki to... Nie dzwoni się 5tego dnia (czyli dziś) tylko po (!) 7mej dobie!!! Wiedzialyscie? 🤷♂️🤦🏻♀️ Jak to mawia moja mama w takich bezsensownych sytuacjach: "a pies im mordę lizał"! O!
Może jak będę miała jutro czas w pracy to zrobię drugie podejście a jak nie dam rady to zadzwonię w pon. Akurat do południa mam wolne, więc spokojnie będzie można czekać na telefon zwrotny 😋 pytanie czy wytrzymam cały weekend w niewiedzy...? ❓❔❓❔❓❔❓❔❓❔❓❔❓❔❓❔❓❔❓
I bańka mydlana właśnie prysła. Nie mamy żadnej blastki... mamy 3 zarodki zamrożone w 3ciej dobie. 7b, 7c, 6c. Embriolog mowil, że te 7c i 6c bardzo słabiutkie, a ten 7b ma sporą fragmentację, więc też taki sobie. To chyba koniec naszej przygody z in vitro. Nie mam już siły na nic... Nie piszcie proszę, że są jeszcze szanse, bo mi to nie pomoże. Wystarczy spojrzeć w poprzednią procedurę, gdzie zarodki były o niebo lepsze i mamy już tę wiedzę jak się historia skończyła i jak się zakończy i tutaj...
Aha w tym labie co robiłam betę i wyszła 1 to wg ich norm ciąża jest od 3.
Przykro mi... 😔 Oby w nowym roku były dobre wiadomości. A zarodki jakiej klasy były? Może coś lekarz podpowie...
Czekamynadzidzie bardzo Ci współczuję i przytulam, śledzę Twój pamiętnik od dawna i wiem ile emocjonalnie Cię to wszystko kosztuje, chciałabym móc Cię jakiś pocieszyć, ale chyba nie ma odpowiednich słów w takiej sytuacji, albo po prostu ich nie znam. Tak bardzo chciałam aby Wam się udało, nie mogę się z tym pogodzić. Kurczę. Mieliście 5 zarodków w 3 dobie z 6 komórek, to ładny wynik, ponoć po 3 dobie istotny jest czynnik męski. Zapytaj może lekarza, co o tym myśli, co jego zdaniem było przyczyną, że zarodki nie przetrwały do 5 doby. Może to będzie jakaś wskazówka co dalej.
Bardzo mi przykro kochana. Tak bardzo liczyłam że co się uda. A badaliscie u męża dna lub hba bo tu też szopki potrafią wyjść i trzeba innej metody użyć. Mi też lekarz tego nie zlecał a sama sobie zleciłam i wyszło ....
Współczuję bardzo... To wszystko jest takie niesprawiedliwe 😔
Współczuję bardzo... To wszystko jest takie niesprawiedliwe 😔
Współczuję kochana przechodziłam przez to dwa razy i za każdym razem nie miałyśmy zarodków w 5 dobie a te które były podane to z 3 doby i nie wyszło🙁trzymaj sie
Nie mam słów jakie to smutne i niesprawiedliwe... oby ten okropny rok się dla Was już skończył i wraz z nim wszystkie niepowodzenia. Musicie się wspierać, miłość jest w stanie pokonać wszystko. Trzymaj się 💚
Bardzo mi przykro, ale jest światełko w tunelu. Była ciaza biochemiczna. Nie wiem czy pamietasz ale korespondowalysmy na priv jakiś czas temu, radzilam Ci żebyście zrobili HBA. To wazne badanie i jeśli nie mieliscie okazji zrobić to warto, bo skoro moze być czynnik meski, jak dziewczyny piszą, to HBA i chromatyna muszą być zbadane. Sam seminogram niewiele powie w tym momencie.
hej,jesli badania cyto wyjda dobrze to pewnie luty / marzec, bo lekarz będzie na pewno dodatkowe badania chcial zrobić...
Czekamy, mocno przytulam. To takie niesprawiedliwe 😔 Mam nadzieję, że Wasz lekarz doradzi Wam w jakim kierunku iść, byście za rok o tej porze cieszyli się swoim cudem, a przynajmniej zdrową ciąża. Na prawdę mocno wierzę, że to bolesne, ale tylko potknięcie w Waszej drodze po dziecko. Jesteś silna babeczka i wiem, że się nie poddasz 😚
Co dalej, chyba badania i kolejne in vitro
Szkoda naprawdę że chociaż jeden nie pozostał :( myślę że dalej o ile macie możliwości finansowe walczyłabym z pomocą drugiej procedury. Tak jak piszą dziewczyny zbadałabym męża. Może trzeba będzie skorzystać z picsi a nie isci. Ta procedura przyniosła Wam pewną wiedzę dlaczego nie udawało się. Chociaż to dobre. Przytulam mocno :*
Dalej ? Ułożysz nowy plan i przejdziesz dalej. Poradzisz sobie. Bardzo mi przykro że nie wyszło . O ile masz siłę i wolę walki próbuj dalej , aż powiesz stop. Powodzenia i dużo siły w nowym roku . Niech najgorsze przeminie i zaświeci Tobie słońce .
Przykro mi bardzo kochana....tak ja dziewczyny powiedzialy moze warto spotkac sie z lekarzem i przeanalizowac....oczywiscie jak juz bedziesz w stanie ugryzc ten temat. Mialam naprawde nadzieje, ze sie uda. Nie poddawaj sie jeszcze, masz tylko 30 lat...wiele moze sie jeszcze wydarzyc. Buziaki
Czekamy bardzo mi przykro. Kibicowałam i kibicuję dalej. Myślę że masz w sobie dużo siły i to nie koniec. Co dalej- na pewno badania, nie wiem co bo się nie znam, może tak jak dziewczyny piszą. I próbować znowu, masz dopiero 30 lat więc na pewno się w końcu uda. :) Życzę Ci dużo siły i wiary w tym nowym roku. I spokoju w sercu mimo przeciwności.
Czekamy bardzo mi przykro. Kibicowałam i kibicuję dalej. Myślę że masz w sobie dużo siły i to nie koniec. Co dalej- na pewno badania, nie wiem co bo się nie znam, może tak jak dziewczyny piszą. I próbować znowu, masz dopiero 30 lat więc na pewno się w końcu uda. :) Życzę Ci dużo siły i wiary w tym nowym roku. I spokoju w sercu mimo przeciwności.
Czekamy bardzo mi przykro. Kibicowałam i kibicuję dalej. Myślę że masz w sobie dużo siły i to nie koniec. Co dalej- na pewno badania, nie wiem co bo się nie znam, może tak jak dziewczyny piszą. I próbować znowu, masz dopiero 30 lat więc na pewno się w końcu uda. :) Życzę Ci dużo siły i wiary w tym nowym roku. I spokoju w sercu mimo przeciwności.
Och kochana... Bardzo, bardzo mi przykro. Ciężko znaleźć słowa... Co dalej...? Myślę że musicie jeszcze spróbować, jeszcze zawalczyć. Spotkać się z lekarzem, zapytać co poszło nie tak, jak można temu zaradzić, opracować nowy plan. Mocno wspieram. Proszę nie poddawajcie się.
Och kochana... Bardzo, bardzo mi przykro. Ciężko znaleźć słowa... Co dalej...? Myślę że musicie jeszcze spróbować, jeszcze zawalczyć. Spotkać się z lekarzem, zapytać co poszło nie tak, jak można temu zaradzić, opracować nowy plan. Mocno wspieram. Proszę nie poddawajcie się.
Bardzo mi przykro że się nie udało. Myślę że jesteście pod dobra opieka doświadczonych lekarzy którzy nie jeden przypadek już widzieli i na pewno wam pomogą! Nie poddawajcie się! Wszystkiego dobrego!
Czekamy kochana- wiem, że przeżywasz teraz bardzo ciężkie chwile. Odpocznij - nie daj się zwariować. A później walcz. Ta sytuacja mimo, że bardzo trudna- daje nowy ogląd, trzeba znaleźć przyczynę i wyeliminować dziadostwo. Nie przestaje się za Ciebie modlić. Bądź dzielna, nabierz sił i do boju!
Czekamy bardzo za Ciebie trzymałam kciuki i dalej trzymam. Niestety życie czasami bywa akrutne A co dalej? Znajdziesz swoją drogę, jesteś silna, masz kochającego męża. Nie każde małżeństwo może przetrwać takie coś a wy trwacie dalej. Z dobrym lekarzem wszystko się uda. Trzeba poszerzyć diagnostykę i spróbować ponownie wtedy kiedy będziesz na to gotowa. Myślę o tobie i kiedyś będzie dobrzd na pewno :*
Czekamy bardzo za Ciebie trzymałam kciuki i dalej trzymam. Niestety życie czasami bywa akrutne A co dalej? Znajdziesz swoją drogę, jesteś silna, masz kochającego męża. Nie każde małżeństwo może przetrwać takie coś a wy trwacie dalej. Z dobrym lekarzem wszystko się uda. Trzeba poszerzyć diagnostykę i spróbować ponownie wtedy kiedy będziesz na to gotowa. Myślę o tobie i kiedyś będzie dobrzd na pewno :*
bardzo mi przykro 😥 pytałaś u mnie o immunologa- upatrzyłam prof. Wyzgał a. nie wiem czy jest specem od niepłodności, ale jutro będę tam dzwonić. trzymaj się Kochana ❤