kolejna ciąża po poronieniu
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Aleksandra1988 wrote:Alciak przypomnij mi dlaczego odpuszczasz starania?JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia -
dddodiii wrote:Czesc dziewczyny..jestem tu drugi raz.
Porobiłam c.biochemiczna 9 stycznia-to był nasz pierwszy cykl staran ..po poronieniu staraliśmy sie od razu i teraz jestem juz w 8 tc:) 23 lutego widziałam pierwszy raz serduszenko:) 27 bylam raz jeszcze i maluszek urósł,zmienił sie-wygląda jak bałwanek ma brzuszek i główkę i piekne serduszko:) teraz sie chyba uda...codziennie sie modlę...JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia -
nick nieaktualnyalciak wrote:Jestem po ciąży pozamacicznej, leczono mnie metotreksatem obeszło się bez laparoskopii. Po tym leku nie można mieć dzieci przez pół roku, jest zbyt duże prawdopodobieństwo, że dziecko mogłoby się urodzić chore.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyDawno tu nie zaglądałam, a tu tyle dobrych wiadomości
Dddodiii to cudowna wiadomość! Ja również jestem w 8-mym tygodniu ciąży i miałam USG 23 lutego i też po raz pierwszy zobaczyłam malutkie bijące serduszko. Nigdy wcześniej nie było mi to dane. Usłyszałam od lekarza, że jak już jest serduszko to szanse na prawidłową ciążę są większe. Oby tak było, bo lęk nadal mnie nie opuszcza.
Alciak, masz teraz czas na odpoczynek, regenerację, powrót do równowagi. Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała przez te pół roku. Dobrze, że wróciłaś do pracy, będzie łatwiej nie myśleć, a i czas szybciej zleci. Nie obejrzysz się, a już zaczniesz ponowne starania. Nabieraj sił do dalszej walki.
Aleksandro, bardzo się cieszę, że już masz szansę wrócić do starań. Sprawdź jeszcze, że wszystko się zagoiło po zabiegu, nie ma zrostów, endometrium jest odpowiednio grube i walcz! Wierzę, że za parę tygodni podzielisz się z nami dobrą wiadomością. Ja również obiecałam sobie, że nikt oprócz męża do 12-tego tygodnia nie będzie wiedział. Wyszło inaczej. 3 tygodnie temu zmarła mi babcia, chciałam jechać na pogrzeb, ale bałam się o ciążę i uznałam, że rodzice muszą znać powody, dla których nie mogę przyjechać. O ciąży dowiedziała się też siostra, a dwa dni temu rodzice męża. Moje założenia prysły. Boję się, że gdy powiem na głos, że jestem w ciąży to coś się stanie i znowu będę musiała się tłumaczyć ludziom, co się stało i dlaczego się nie udało. Zatem na głos nie rozmawiamy o mojej ciąży. -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAyka:) ja tez 23 lutego zobaczyłam pierwszy raz serduszko:) Wierz mi,ze to jak bardzo teraz sie boje,to sie opisać nie da...
Caly czas mysle,czy serduszko nadal boje...co zrobię,jesli przestanie bic...?
Jak idę siku,to tylko patrzę,czy krew nie leci...
To juz ze mna zostanie do konca..ten lęk...
Najgorsze,ze w nocy spać nie mogę...Ciagle ciało sie domaga przecisgania,a ja nawet przeciągnąć sie boje...
A Ty kiedy teraz masz wizytę? Planujesz isc na zwolnienie? -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyKurcze dziewczyny uwielbiam wręcz moją Panią ginekolog. Kazała mi przyjść jutro na 14:45. Zawsze przyjmuje od 15 ale ponieważ jestem po poronieniu to jak to określiła "dla mojego komfortu psychicznego" mam przyjść na tą godzinę, aby nie oglądać na poczekalni kobiet w ciąży. To super, bo od pojutrze tzn. środy-czwartku powinnam mieć dni płodne a ona to wypatrzy na usg na pewno I jak będzie zgoda to działamy z mężem za dwa dni !!!!! Trzymajcie kciuki za jutrzejszą wizytę !!!!!!!
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyDddodiii, jak ja Cię dobrze rozumiem. Ja się boję kichnąć, kaszlnąć, przeciągnąć, nawet kucnąć. Gdy idę do ubikacji to zawsze sprawdzam papier, boję się zobaczyć plamienie. Wiem, że to nic nie zmienia, jak ma być źle to będzie, ale moje doświadczenie cały czas do mnie wraca. Widziałam bijące serduszko, popłynęły mi łzy, ale nie jestem w stanie szczerze się cieszyć. Boję się cieszyć. Boję się myśleć pozytywnie. Boję się, że nagle zostanie mi to wszystko odebrane. Chyba nieco odcięłam uczucia i myśli o dziecku. Staram się nie dopuszczać do siebie wiadomości, że jest dobrze, bo gdy nie będzie, jak ja się pozbieram? Chyba jeszcze mam traumę i jestem w szoku pourazowym po poprzednich poronieniach.
Kolejną wizytę u lekarza mam 6 marca i jeszcze jedną 14-tego. Ja nie mieszkam w Polsce i mam dwóch lekarzy, jednego na miejscu w Irlandii i jednego mojego wieloletniego w Polsce. 6 marca mam wizytę u mojego polskiego lekarza, który walczy ze mną o to dziecko od lat. To od niego muszę usłyszeć, że wszystko jest dobrze. W Irlandii nie ufam nikomu. Podczas pierwszego poronienia mało nie straciłam życia, w trybie pilnym i w ciężkim stanie wracałam do Polski. Mój lekarz uratował mi nie tylko zdrowie, ale i życie. Nie mogę i nie chcę dopuścić do podobnej sytuacji po raz kolejny. Stąd dwie wizyty w krótkim czasie u dwóch różnych lekarzy. Muszę mieć lekarza na miejscu, ale nie zaufam nikomu innemu jak tylko mojemu lekarzowi z Polski. Będę zatem przylatywać na wizyty do mojego lekarza dopóki będę mogła.
Ja na razie nie pracuję, jestem na zwolnieniu lekarskim. Zresztą ja i tak nie wracam do pracy. W grudniu wygasł mi kontrakt i go nie przedłużyłam. Pracowałam w szkole. Po poronieniach nie byłam w stanie pracować już z dziećmi. Nie chciałam już tam wracać, zwłaszcza, że dwukrotnie poronienia zaczęły się w pracy i generalnie poronienia były spowodowane ciężką pracą. Widocznie tak musiało być, że zaszłam w ciążę w momencie, gdy z pracy zrezygnowałam Moja rodzina i mąż są tym faktem zachwyceni. Kazali mi rzucić tą pracę już dawno temu. Teraz mam czas na odpoczynek. Choć szczerze, nie należę do osób, które lubią siedzieć w domu. Chciałabym wrócić do pracy chociaż na część etatu. W tym momencie wiadomo jak jest, żaden pracodawca raczej mnie nie zatrudni, więc chyba do końca ciąży pozostanę na zasiłku chorobowym Życie dziwnie się układa. Zawsze walczyłam o to by mieć pracę, składki, jakiś start itd. dopiero później dziecko, a teraz jest mi wszystko jedno czy pracuję czy nie. Najważniejsze jest życie i zdrowie mojego malucha. A praca i tak się kiedyś znajdzie.
Aleksandro, widać, że Twoja lekarka jest ludzka. To fantastycznie, że robi wszystko by oszczędzić Ci przykrości. Nadal jest mało takich lekarzy. Po poronieniu widok dzieci, kobiet w ciąży po prostu drażni. Ja nie mogłam oglądać nawet reklam z produktami dla dzieci. Mało kto to rozumie. Trzymam mocno kciuki byś dostała jutro zielone światło od swojej lekarki. I do dzieła! Zrelaksujcie się i spędźcie miło czas z partnerem. Nic jednak na siłę. Nie wiem jak reaguje na to wszystko Twój partner, ale mój po pierwszym poronieniu nie chciał się ze mną w ogóle kochać. Obwiniał się, że to przez niego cierpiałam, że on się do tego przyczynił, bo zaszłam w ciążę. Mężczyźni mają jednak swój świat. Powodzenia na jutrzejszej wizycie!
-
nick nieaktualny
-
Rozumiem Wasz lęk o mówieniu innym o ciąży, miałam tak samo. Mama to mama wiedziała pierwsza, bo jest pielęgniarką, więc jak tylko coś się działo to od razu wykonywałam telefon do niej, teściowie zazwyczaj dowiadywali się, jak już było źle i leżałam w szpitalu.
Niestety ja nigdy nie słyszałam bicia serca moich dzieci, ani za pierwszym ani za drugim razem.
Mój mąż też miał opory przed bliskością, ale on zawsze mówił, że nie chce, żebym płakała i znowu przeżywała kolejne niepowodzenie, tego się bał, nie lubi patrzeć jak cierpię. On jest factem, ze wszystkim sobie poradzi... zawsze mu odpowiadałam, że większym cierpieniem będzie brak dziecka niż cierpienie w razie niepowodzeń.
Ja jak wróciłam do pracy po szpitalu, byłam wtedy dwa dni po zabiegu, zauważyłam brzuszek u koleżanki, ona ma już kilkuletnią córkę. Okazało się, że to był 6msc, a ja zauważyłam dość późno. Zrobiło to na mnie takie wrażenie, że zalewałam klawiaturę łzami, dobrze, że było pusto przy biurkach, nikt nie widział. Dopiero po trzech tygodniach zapytałam jak się czuje i czy wszystko w porządku. Dziś wypatruję brzuszków u kobiet i uśmiecham się do nich, bo im się udało, niektóre nawet nie są świadome jakie skarby noszą w sobie!! Dziewczyny, Wy wiecie!!
Ja też jutro mam kontrolę, beta spadła do 3, więc teraz już tylko tona badań przede mną i czas, żeby złapać dystans...JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia -
nick nieaktualnyWłaśnie wyszłam od mojej ginekolog. Porozmawiała ze mną i obejrzała moje wyniki krwi (morfologia, TSH i inne...) i powiedziała, że są bardzo ładne. Zbadała mnie i powiedziała że wszystko prawidłowe, usg idealne, brak śladu po ciąży i zabiegu, endomedrium równe i grube, jajniki prawidłowe i pokazała mi pecherzyki Z każdej strony po 3 pecherzyki z obu stron, ale owulacja będzie wyraźnie z prawego jajnika bo tam jest duży pecherzyk 11 mm i w niedzielę powinien pęknąć
Powiedziała, że prawidłowo powinnam poczekać do kwietnia ale jak teraz się uda to z punktu widzenia usg nie ma przeciwskazań. Tylko mam pilnować terminu @ i jak tylko zobaczę 2 kreski na teście od razu mam do niej przyjechać i od początku mam brać duphaston. Mam go jeszcze po poprzedniej ciąży w domu więc jakby się udało to wezmę jak test wyjdzie pozytywny. -
nick nieaktualnyAleksando, to fantastycznie, że wszystko jest prawidłowo i nie ma przeszkód byś od razu ponowiła starania o dziecko. Trzymam mocno kciuki by się powiodło.
Alciak, ja też w poprzednich dwóch ciążach nie słyszałam i nie widziałam na USG bicia serca dziecka. Pierwsza ciąża była bezzarodkowa, druga była biochemiczna. Dopiero teraz pierwszy raz zobaczyłam pikające serduszko mojego malucha. Teraz tylko się zastanawiam czy nadal bije. Ja mam ogromną rezerwę do mojej obecnej ciąży. Wiem, że może być źle. Poczuję się mamą i uwierzę, że się udało, gdy wezmę dziecko na ręce.
Może to dziwne, ale ja do tej pory reaguję nieswojo na ciąże moich koleżanek. Kiedyś cieszyłam się ich szczęściem, teraz mam w głowie, że lepiej się nie cieszyć zawczasu. Gdy byłam po raz pierwszy w ciąży, moja manikiurzystka była również w ciąży. Miała termin porodu dwa tygodnie przed moim. Po stracie dziecka nie byłam w stanie do niej już pójść. Po raz pierwszy poszłam w zeszłym miesiącu, gdy ona już była po porodzie. Nie byłam w stanie oglądać jej w ciąży. Gdy poroniłam drugą ciążę, zwierzyłam się z tego faktu mojej kosmetyczce, a ona z wielką radością rzuciła mi się na szyję, ściskając mnie powiedziała, że jest w 3-cim miesiącu ciąży. Już do niej nigdy nie poszłam. Gdy moja najbliższa przyjaciółka powiedziała mi, że po jednej próbie w pierwszym miesiącu prób zaszła w ciążę, nie byłam w stanie się z nią zobaczyć aż do teraz. Nawet jej nie powiedziałam, że spodziewam się dziecka, choć mam termin porodu raptem 6 tygodni po niej. Nie jestem w stanie słuchać jej opowieści jak rośnie jej brzuszek, jak nie mieści się w ubrania, ile przytyła, a przecież ja też jestem w ciąży. Czy to kiedyś mi minie?
Alciak, wydajesz się silną kobietą, bardzo rozsądną i dojrzałą. Na pewno te cechy pomogą Ci w dalszej walce, nie o dziecko, ale o siebie. Dziecko się pojawi, w swoim czasie. Pokonujmy mały kroczek każdego dnia, nic więcej. -
Cześć
Podczytuję sobie Was od wczoraj, ale dopiero dziś zdecydowałam się napisać, bo to ayka co napisałaś o obawach które ciągle Ci towarzyszą... no jakbym widziała siebie. Straciliśmy Maleństwo w listopadzie- Maluszek zasnął. Jestem teraz w 7/8 tygodniu i codziennie myślę o tym co tam w brzuchu się dzieje, a jak patrzę, na dopiski innych dziewczyn gdzie piszą, że w ponad 20 tygodniu Maluszki zasypiają to robi mi się słabo. Kurczaki, czy tak już będzie do końca... Jeżeli trzeba będzie- wytrzymam, ale ciągle jest to pytanie, dlaczego ja nie mogę być w normalnej ciąży, stanie prawdziwie błogosławionym i po prostu się tym cieszyć....
Pozdrawiam Was serdecznie! I będę zaglądała -
nick nieaktualnyKkasienkaA wrote:Cześć
Podczytuję sobie Was od wczoraj, ale dopiero dziś zdecydowałam się napisać, bo to ayka co napisałaś o obawach które ciągle Ci towarzyszą... no jakbym widziała siebie. Straciliśmy Maleństwo w listopadzie- Maluszek zasnął. Jestem teraz w 7/8 tygodniu i codziennie myślę o tym co tam w brzuchu się dzieje, a jak patrzę, na dopiski innych dziewczyn gdzie piszą, że w ponad 20 tygodniu Maluszki zasypiają to robi mi się słabo. Kurczaki, czy tak już będzie do końca... Jeżeli trzeba będzie- wytrzymam, ale ciągle jest to pytanie, dlaczego ja nie mogę być w normalnej ciąży, stanie prawdziwie błogosławionym i po prostu się tym cieszyć....
Pozdrawiam Was serdecznie! I będę zaglądała
Mogę zapytać po jakim czasie od poronienia zaszłaś w ciążę? -
Odczekałam jeden cykl zaraz po poronieniu, po @ zrobiłam USG, żeby sprawdzić endometrium (choć spodziewałam się dobrego bo zajadałam migdały i podlewałam czerwonym winkiem ) i zaszłam w ciążę. Czyli 2 cykl po łyżeczkowaniu. Po pierwszej naturalnej miesiączce.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 marca 2015, 22:27