kolejna ciąża po poronieniu
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Czytałam gdzieś art. że Brytyjczycy przeprowadzili badania na dwóch grupach kobiet po poronieniu. Te które zaszły w ciążę w pierwszym półroczu po utracie ciąży miały większy odsetek zdrowo donoszonych ciąż niż te, które zwlekały z poczęciem dziecka- więc może to faktycznie kwestia hormonów . Może któraś z was też trafiła na ten art?Tym razem udało się!!!
Gabriel ur.16.11.16 56 cm. 4240 g.
-
nick nieaktualnyGRANAT wrote:Czytałam gdzieś art. że Brytyjczycy przeprowadzili badania na dwóch grupach kobiet po poronieniu. Te które zaszły w ciążę w pierwszym półroczu po utracie ciąży miały większy odsetek zdrowo donoszonych ciąż niż te, które zwlekały z poczęciem dziecka- więc może to faktycznie kwestia hormonów . Może któraś z was też trafiła na ten art?
Tak ja go czytałam
niektóre kobiety nawet pierwszej @ nie doczekają i też im się uda donosić ciążę i urodzić zdrowe dzieckoWiadomość wyedytowana przez autora: 16 lutego 2015, 20:57
-
nick nieaktualnyGRANAT wrote:Czytałam gdzieś art. że Brytyjczycy przeprowadzili badania na dwóch grupach kobiet po poronieniu. Te które zaszły w ciążę w pierwszym półroczu po utracie ciąży miały większy odsetek zdrowo donoszonych ciąż niż te, które zwlekały z poczęciem dziecka- więc może to faktycznie kwestia hormonów . Może któraś z was też trafiła na ten art?
Pokazywali w szpitalu mi nawet taki artykuł tu jest nie ten sam, który ja widziałam ale podobny:
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/poronilas-nie -zwlekaj-z-kolejna-ciaza/315vc
Niby w tym artykule jest napisane: "Kobiety, które poroniły, powinny postarać się o dziecko w ciągu najbliższych miesięcy, zamiast czekać pół roku, jak do tej pory zalecała Światowa Organizacja Zdrowia.
Według autorów badań, których wyniki opublikowano w piśmie "British Medical Journal", kobiety, które zaszły w ciążę w ciągu sześciu miesięcy po pierwszym poronieniu, mają większe szanse na pomyślny przebieg kolejnej ciąży. Ryzyko utraty drugiego dziecka jest u nich mniejsze niż w przypadku kobiet, które odkładają zajście w kolejną ciążę na sześć do dwunastu miesięcy po poronieniu."Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lutego 2015, 20:58
-
nick nieaktualnyWitajcie Dziewczyny,
Jestem tu nowa, ale Wasz wątek czytam od samego początku. Ogromnie poruszyły mnie słowa każdej z Was. Dokładnie znam Wasz ból. Jestem jedną z Was. Gdy czytam Wasze wpisy to tak jakbym słuchała samej siebie i jest mi bardzo przykro z powodu Waszych strat. Chciałabym by to żadnej z nas nigdy nie spotkało.
O dziecko z mężem staraliśmy się bardzo długo, wiele miesięcy, może lat. Nigdy tego nie liczyłam, po prostu się nie zabezpieczaliśmy i uważałam, że dziecko jak ma się pojawić to będzie. Zaszłam w ciążę w maju zeszłego roku. Byliśmy ogromnie szczęśliwi, nasze rodziny płakały ze szczęścia, ta ciąża była tak długo wyczekiwana. W 8-mym tc. usłyszeliśmy, że nie ma bicia serca dziecka, ale być może coś się zmieni po dwóch tygodniach. W 11-tym tc. zaczęłam krwawić. Poronienie zatrzymane, pusty pęcherzyk ciążowy, zabieg łyżeczkowania. Ból, żal, rozczarowanie, łzy, złość i niemoc. Lekarz kazał odczekać jeden cykl i od razu ponowić intensywne starania, jak to powiedział „dla zdrowia psychicznego”. Tak też zrobiliśmy. Robiłam niezliczoną liczbę testów owulacyjnych i ciążowych, licząc, że tym kolejnym razem na pewno się uda. Udało się zajść w ciążę ponownie w październiku. Niestety była to ciąża biochemiczna, poroniłam samoistnie w listopadzie w 5 tc. Byłam załamana, przestałam wierzyć, że nam się uda. Postanowiłam odpuścić sobie i mężowi, nabrać dystansu i ponowić starania za pół roku. Zdecydowałam się brać tabletki antykoncepcyjne od stycznia tego roku. Choruję na endometriozę i każdy miesiąc bezskutecznych starań o ciążę, bez leków, powoduje, że moja choroba postępuje. Zdecydowałam się więc na leki, skoro z ciążą nie wychodzi. Byłam w trakcie przeprowadzki i zapomniałam ich wziąć. Obecnie jestem w 6-tym tygodniu ciąży Ta ciążą jest inna, mam inne objawy, na razie wszystko rozwija się prawidłowo. Na USG jeszcze nie było widać bijącego serduszka , ale byłam na badaniu za wcześnie (byłam w 5tc. 1d.), mam wrócić za 2 tygodnie. Hormon beta-hCG pięknie narasta, 5715 mIU/ml w dniu 11.02 oraz 17211 mIU/ml w dniu 14.02. Muszę wierzyć, że tym razem wszystko będzie dobrze, jednak nadal czuję ogromny lęk i nie jestem w stanie tak po prostu się cieszyć. Każde małe ukłucie w brzuchu, każdy mały ból napawa mnie przerażeniem, że znowu poronię. Poczuję radość i ulgę dopiero, gdy wezmę dziecko w ramiona.
Dziewczyny, nie jesteście same. Takich jak my jest więcej. Musimy wierzyć, że kolejnym razem nam się uda i w końcu zostaniemy mamami. Tego Wam i sobie z całego serca życzę. Przytulam mocno.
-
nick nieaktualnyayka wrote:Witajcie Dziewczyny,
Jestem tu nowa, ale Wasz wątek czytam od samego początku. Ogromnie poruszyły mnie słowa każdej z Was. Dokładnie znam Wasz ból. Jestem jedną z Was. Gdy czytam Wasze wpisy to tak jakbym słuchała samej siebie i jest mi bardzo przykro z powodu Waszych strat. Chciałabym by to żadnej z nas nigdy nie spotkało.
O dziecko z mężem staraliśmy się bardzo długo, wiele miesięcy, może lat. Nigdy tego nie liczyłam, po prostu się nie zabezpieczaliśmy i uważałam, że dziecko jak ma się pojawić to będzie. Zaszłam w ciążę w maju zeszłego roku. Byliśmy ogromnie szczęśliwi, nasze rodziny płakały ze szczęścia, ta ciąża była tak długo wyczekiwana. W 8-mym tc. usłyszeliśmy, że nie ma bicia serca dziecka, ale być może coś się zmieni po dwóch tygodniach. W 11-tym tc. zaczęłam krwawić. Poronienie zatrzymane, pusty pęcherzyk ciążowy, zabieg łyżeczkowania. Ból, żal, rozczarowanie, łzy, złość i niemoc. Lekarz kazał odczekać jeden cykl i od razu ponowić intensywne starania, jak to powiedział „dla zdrowia psychicznego”. Tak też zrobiliśmy. Robiłam niezliczoną liczbę testów owulacyjnych i ciążowych, licząc, że tym kolejnym razem na pewno się uda. Udało się zajść w ciążę ponownie w październiku. Niestety była to ciąża biochemiczna, poroniłam samoistnie w listopadzie w 5 tc. Byłam załamana, przestałam wierzyć, że nam się uda. Postanowiłam odpuścić sobie i mężowi, nabrać dystansu i ponowić starania za pół roku. Zdecydowałam się brać tabletki antykoncepcyjne od stycznia tego roku. Choruję na endometriozę i każdy miesiąc bezskutecznych starań o ciążę, bez leków, powoduje, że moja choroba postępuje. Zdecydowałam się więc na leki, skoro z ciążą nie wychodzi. Byłam w trakcie przeprowadzki i zapomniałam ich wziąć. Obecnie jestem w 6-tym tygodniu ciąży Ta ciążą jest inna, mam inne objawy, na razie wszystko rozwija się prawidłowo. Na USG jeszcze nie było widać bijącego serduszka , ale byłam na badaniu za wcześnie (byłam w 5tc. 1d.), mam wrócić za 2 tygodnie. Hormon beta-hCG pięknie narasta, 5715 mIU/ml w dniu 11.02 oraz 17211 mIU/ml w dniu 14.02. Muszę wierzyć, że tym razem wszystko będzie dobrze, jednak nadal czuję ogromny lęk i nie jestem w stanie tak po prostu się cieszyć. Każde małe ukłucie w brzuchu, każdy mały ból napawa mnie przerażeniem, że znowu poronię. Poczuję radość i ulgę dopiero, gdy wezmę dziecko w ramiona.
Dziewczyny, nie jesteście same. Takich jak my jest więcej. Musimy wierzyć, że kolejnym razem nam się uda i w końcu zostaniemy mamami. Tego Wam i sobie z całego serca życzę. Przytulam mocno. -
nick nieaktualnyNie, po 4 i po 2. Po pierwszym poronieniu zaszłam w drugą ciążę w 4-tym cyklu po poronieniu (po czterech miesiączkach). Po zabiegu czekałam na okres, odczekałam kolejny pełen cykl i dopiero po drugim okresie próbowaliśmy jeszcze raz, ale się nie udawało. Po drugim poronieniu zaszłam w trzecią ciążę w drugim cyklu po poronieniu, czyli po dwóch okresach.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
GRANAT wrote:Czytałam gdzieś art. że Brytyjczycy przeprowadzili badania na dwóch grupach kobiet po poronieniu. Te które zaszły w ciążę w pierwszym półroczu po utracie ciąży miały większy odsetek zdrowo donoszonych ciąż niż te, które zwlekały z poczęciem dziecka- więc może to faktycznie kwestia hormonów . Może któraś z was też trafiła na ten art?JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia -
ayka wrote:Witajcie Dziewczyny,
Jestem tu nowa, ale Wasz wątek czytam od samego początku. Ogromnie poruszyły mnie słowa każdej z Was. Dokładnie znam Wasz ból. Jestem jedną z Was. Gdy czytam Wasze wpisy to tak jakbym słuchała samej siebie i jest mi bardzo przykro z powodu Waszych strat. Chciałabym by to żadnej z nas nigdy nie spotkało.
O dziecko z mężem staraliśmy się bardzo długo, wiele miesięcy, może lat. Nigdy tego nie liczyłam, po prostu się nie zabezpieczaliśmy i uważałam, że dziecko jak ma się pojawić to będzie. Zaszłam w ciążę w maju zeszłego roku. Byliśmy ogromnie szczęśliwi, nasze rodziny płakały ze szczęścia, ta ciąża była tak długo wyczekiwana. W 8-mym tc. usłyszeliśmy, że nie ma bicia serca dziecka, ale być może coś się zmieni po dwóch tygodniach. W 11-tym tc. zaczęłam krwawić. Poronienie zatrzymane, pusty pęcherzyk ciążowy, zabieg łyżeczkowania. Ból, żal, rozczarowanie, łzy, złość i niemoc. Lekarz kazał odczekać jeden cykl i od razu ponowić intensywne starania, jak to powiedział „dla zdrowia psychicznego”. Tak też zrobiliśmy. Robiłam niezliczoną liczbę testów owulacyjnych i ciążowych, licząc, że tym kolejnym razem na pewno się uda. Udało się zajść w ciążę ponownie w październiku. Niestety była to ciąża biochemiczna, poroniłam samoistnie w listopadzie w 5 tc. Byłam załamana, przestałam wierzyć, że nam się uda. Postanowiłam odpuścić sobie i mężowi, nabrać dystansu i ponowić starania za pół roku. Zdecydowałam się brać tabletki antykoncepcyjne od stycznia tego roku. Choruję na endometriozę i każdy miesiąc bezskutecznych starań o ciążę, bez leków, powoduje, że moja choroba postępuje. Zdecydowałam się więc na leki, skoro z ciążą nie wychodzi. Byłam w trakcie przeprowadzki i zapomniałam ich wziąć. Obecnie jestem w 6-tym tygodniu ciąży Ta ciążą jest inna, mam inne objawy, na razie wszystko rozwija się prawidłowo. Na USG jeszcze nie było widać bijącego serduszka , ale byłam na badaniu za wcześnie (byłam w 5tc. 1d.), mam wrócić za 2 tygodnie. Hormon beta-hCG pięknie narasta, 5715 mIU/ml w dniu 11.02 oraz 17211 mIU/ml w dniu 14.02. Muszę wierzyć, że tym razem wszystko będzie dobrze, jednak nadal czuję ogromny lęk i nie jestem w stanie tak po prostu się cieszyć. Każde małe ukłucie w brzuchu, każdy mały ból napawa mnie przerażeniem, że znowu poronię. Poczuję radość i ulgę dopiero, gdy wezmę dziecko w ramiona.
Dziewczyny, nie jesteście same. Takich jak my jest więcej. Musimy wierzyć, że kolejnym razem nam się uda i w końcu zostaniemy mamami. Tego Wam i sobie z całego serca życzę. Przytulam mocno.JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia -
nick nieaktualnyalciak wrote:Ayka cudownie słyszeć, że Ci się udało!! właśnie często tak jest, jak ludzie odpuszczają, wrzucają na luz, zajmują się czymś innym i nagle jest dzidziuś!! I niech już tam zostanie przez kolejne 7 miesięcy
Tak, słyszałam często, że jak odpuszczę to się uda. Jednak po stracie dziecka nie jest łatwo odpuścić. Ból i tęsknota są tak duże, że chce się być w ciąży natychmiast. Można sobie tłumaczyć, że trzeba podchodzić do tego spokojnie, nic na siłę itd., ale jakoś to się nie udaje. W pewnym momencie robi się nerwowo. Pojawia się też rezygnacja. Przede mną bardzo długa droga. Jestem zbyt ostrożna by mówić, że mi się udało. Myślę jednak bardzo pozytywnie i modlę się, by za te 7 miesięcy tulić moje dziecko. Tobie również się uda. Mocno w to wierzę. To Twoje słowa nakłoniły mnie do opisania swojej historii. Pamiętam jak przeczytałam Twój wpis ze szpitala, że trudno ukoić nerwy, gdy nad Tobą urodził się rozkrzyczany maluszek. Gdy ja roniłam pierwszą ciążę, pode mną w sali rodził się maluch. Nigdy tego nie zapomnę. Do tej pory mam w uszach jego płacz, a minęło już pół roku od wydarzenia. Jestem obecnie w ciąży, ale szczerze, nadal nie przerobiłam moich dwóch strat. Zostanie to w moim sercu do końca życia. -
Witaj ayka.
Gratuluję ciąży i witam w naszym gronie. Ja też trzymam za Ciebie kciuki.
Odebrałam dziś kolejne wyniki i ku memu rozczarowaniu wszystko jest ok.p/ciała antykardiol. i antykoagulant tocznia ujemne. Dziś zrobiłam progesteron i b-hcg żeby sprawdzić czy po ostatnim poronieniu wszystko się wyzerowało.Myślę też o zrobieniu cytomegalii.Tym razem udało się!!!
Gabriel ur.16.11.16 56 cm. 4240 g.
-
nick nieaktualnyayka wrote:Tak, słyszałam często, że jak odpuszczę to się uda. Jednak po stracie dziecka nie jest łatwo odpuścić. Ból i tęsknota są tak duże, że chce się być w ciąży natychmiast. Można sobie tłumaczyć, że trzeba podchodzić do tego spokojnie, nic na siłę itd., ale jakoś to się nie udaje. W pewnym momencie robi się nerwowo. Pojawia się też rezygnacja. Przede mną bardzo długa droga. Jestem zbyt ostrożna by mówić, że mi się udało. Myślę jednak bardzo pozytywnie i modlę się, by za te 7 miesięcy tulić moje dziecko. Tobie również się uda. Mocno w to wierzę. To Twoje słowa nakłoniły mnie do opisania swojej historii. Pamiętam jak przeczytałam Twój wpis ze szpitala, że trudno ukoić nerwy, gdy nad Tobą urodził się rozkrzyczany maluszek. Gdy ja roniłam pierwszą ciążę, pode mną w sali rodził się maluch. Nigdy tego nie zapomnę. Do tej pory mam w uszach jego płacz, a minęło już pół roku od wydarzenia. Jestem obecnie w ciąży, ale szczerze, nadal nie przerobiłam moich dwóch strat. Zostanie to w moim sercu do końca życia.
A Ty po ilu @ zaszłaś w ciążę? -
nick nieaktualnyWitaj Granat. Miło dołączyć do tego grona
Ja również mam dobre wyniki badań. Z nich nigdy nic nie wynikało. Wszystkie hormony w normie, tocznie nie tocznie, cytomegalia, toksoplazmoza, różyczka itd. wszystko negatywne. A jednak miałam dwa poronienia. Dlaczego tak się dzieje? Ja mam wręcz książkowe wyniki. Okaz zdrowia. Wolałabym żeby było coś nie tak, bo chociaż mogliby mnie leczyć. U mnie jedynym odstępstwem od normy jest endometrioza. Trzeba drążyć temat, wykonać kolejne badania, chociaż by wykluczyć pewne choroby. I bardzo dobrze, że masz dobre wyniki. Być może nic nie stoi na przeszkodzie byś kolejnym razem jednak donosiła zdrową ciążę, czego Ci życzę i każdej dziewczynie. Ja tylko czasem się zastanawiam jest tyle matek palących, pijących i nawet biorących narkotyki w ciąży i one mają dzieci. Kobiety jak my, dbające o siebie, zdrowo żyjące, robiące mnóstwo badań, nie mogą... Ostatnio przebiegałam przed szpitalem położniczym, a tam przed wejściem parę kobiet w zaawansowanej ciąży, wyszły na papierosa. Aż mnie szlag trafił. Miałam ochotę je zatłuc.
Aleksandro, tak jak pisałam wyżej, zaszłam w ciążę w 4-tym i 2-gim cyklu po poronieniu. -
nick nieaktualnyayka wrote:Witaj Granat. Miło dołączyć do tego grona
Ja również mam dobre wyniki badań. Z nich nigdy nic nie wynikało. Wszystkie hormony w normie, tocznie nie tocznie, cytomegalia, toksoplazmoza, różyczka itd. wszystko negatywne. A jednak miałam dwa poronienia. Dlaczego tak się dzieje? Ja mam wręcz książkowe wyniki. Okaz zdrowia. Wolałabym żeby było coś nie tak, bo chociaż mogliby mnie leczyć. U mnie jedynym odstępstwem od normy jest endometrioza. Trzeba drążyć temat, wykonać kolejne badania, chociaż by wykluczyć pewne choroby. I bardzo dobrze, że masz dobre wyniki. Być może nic nie stoi na przeszkodzie byś kolejnym razem jednak donosiła zdrową ciążę, czego Ci życzę i każdej dziewczynie. Ja tylko czasem się zastanawiam jest tyle matek palących, pijących i nawet biorących narkotyki w ciąży i one mają dzieci. Kobiety jak my, dbające o siebie, zdrowo żyjące, robiące mnóstwo badań, nie mogą... Ostatnio przebiegałam przed szpitalem położniczym, a tam przed wejściem parę kobiet w zaawansowanej ciąży, wyszły na papierosa. Aż mnie szlag trafił. Miałam ochotę je zatłuc.
Aleksandro, tak jak pisałam wyżej, zaszłam w ciążę w 4-tym i 2-gim cyklu po poronieniu.
Drugi cykl rozumiem w znaczeniu po pierwszej @ po poronieniu?
Ponieważ cykl pierwszy jest jeszcze przed pierwszą @
Mam nadzieję że teraz się dobrze rozumiemy -
ayka wrote:Tak, słyszałam często, że jak odpuszczę to się uda. Jednak po stracie dziecka nie jest łatwo odpuścić. Ból i tęsknota są tak duże, że chce się być w ciąży natychmiast. Można sobie tłumaczyć, że trzeba podchodzić do tego spokojnie, nic na siłę itd., ale jakoś to się nie udaje. W pewnym momencie robi się nerwowo. Pojawia się też rezygnacja. Przede mną bardzo długa droga. Jestem zbyt ostrożna by mówić, że mi się udało. Myślę jednak bardzo pozytywnie i modlę się, by za te 7 miesięcy tulić moje dziecko. Tobie również się uda. Mocno w to wierzę. To Twoje słowa nakłoniły mnie do opisania swojej historii. Pamiętam jak przeczytałam Twój wpis ze szpitala, że trudno ukoić nerwy, gdy nad Tobą urodził się rozkrzyczany maluszek. Gdy ja roniłam pierwszą ciążę, pode mną w sali rodził się maluch. Nigdy tego nie zapomnę. Do tej pory mam w uszach jego płacz, a minęło już pół roku od wydarzenia. Jestem obecnie w ciąży, ale szczerze, nadal nie przerobiłam moich dwóch strat. Zostanie to w moim sercu do końca życia.
Wiem, że nie jest łatwo być cierpliwym, ale ja się codziennie o to modlę i czuję jak to dostaję, każdy musi znaleźć swój sposób. Ja mam w sobie poczucie winy po tym co się stało teraz, więc obawiam się, że to mnie skutecznie nauczy cierpliwości. Mam wrażenie, że gdybym nie szalała z testami przed miesiączką, nie wiedziałabym, że jestem w ciąży, nie poszłabym do lekarza i nie dostałabym leków na podtrzymanie i poroniłabym bez wiedzy o ciąży... a tak nie dość, że czekałam 2 tygodnie na poronienie, bo dostałam petardę leków od samego początku, przeszłam zabieg to jeszcze po wszystkim okazało się, że to była poza maciczna i została we mnie, dostałam metotreksat i przez pół roku nie mogę myśleć o dzieciach, a od 2 miesięcy czekam, aż wszystko się skończy... dla mnie to skuteczna motywacja do wyrobienia w sobie pokładów cierpliwości, zawsze mi jej brakowało.JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia -
GRANAT wrote:Witaj ayka.
Gratuluję ciąży i witam w naszym gronie. Ja też trzymam za Ciebie kciuki.
Odebrałam dziś kolejne wyniki i ku memu rozczarowaniu wszystko jest ok.p/ciała antykardiol. i antykoagulant tocznia ujemne. Dziś zrobiłam progesteron i b-hcg żeby sprawdzić czy po ostatnim poronieniu wszystko się wyzerowało.Myślę też o zrobieniu cytomegalii.JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia -
ayka wrote:Ja tylko czasem się zastanawiam jest tyle matek palących, pijących i nawet biorących narkotyki w ciąży i one mają dzieci. Kobiety jak my, dbające o siebie, zdrowo żyjące, robiące mnóstwo badań, nie mogą... Ostatnio przebiegałam przed szpitalem położniczym, a tam przed wejściem parę kobiet w zaawansowanej ciąży, wyszły na papierosa. Aż mnie szlag trafił. Miałam ochotę je zatłuc.JULIA - godz. 7:27; 19.12.2016 r.
57 cm, 3750 g szczęścia
TYMON - godz. 9:16; 19.02.2020 r.
57 cm, 3700 g szczęścia