Niski przyrost beta
-
WIADOMOŚĆ
-
Pierwszą betę zrobiłam 10 dpo i wyszła 18,8. Do lekarza poszłam po dwóch tygodniach. Wg OM był to równo 6tc. Początkowo lekarz nie mógł niczego znaleźć na usg, dopiero gdy obrócił głowicę w pewnym momencie pojawił sie bardzo malutki pulsujący punkcik. Pęcherzyka ciążowego nie widziałam w ogóle Wczoraj poszłam jeszcze raz na bete i wynik był 14071,0. Sprawdzałam na kalkulatorach i wg belly jest w normie, a wg innego przyrost jest za mały. Lekarz kazał przyjść za tydzień i zobaczymy jak się sytuacja rozwinęła. O niczym innym nie umiem myśleć...
-
Witajcie,
To moje drugie podejście- pierwszy raz ciąża obumarła w 5 tc, miałam wtedy niską betę i słabe przyrosty.
Teraz według zapłodnienia jestem w 5tc i znowu przeżywam, bo beta marna
Pierwszy pomiar 512
72h 962
Następne 72h 1827
Niby rośnie ale poniżej normy
Czy któraś z was miała problem z betą a dotrzymała ciąże? -
U mnie raz rosła raz stała w miejscu i dwa razy się to źle skończyło zatrzymaniem rozwoju ciąży, ale u Ciebie widać, że wyraźnie i systematycznie rośnie. Trzymam kciuki.
-
Dziękuje za słowa otuchy, przykro mi z powodu twoich strat i trzymam kciuki za waszą walkę!
We wtorek mam wizytę, modlę się żeby wszystko było w porządku.
Nie wiem jak zniosę drugą stratę, szczególnie ze miesiąc temu zmarł mój tata i jestem w rozsypce, ale pocieszam się ze może dziadek pilnuje żeby wszystko dobrze się skończyło .
Póki nie zrobiłam bety byłam nastawiona pozytywnie, a po wynikach ciagle czuje, że skończy się to źle.
Pozostaje czekać na wtorek. -
Tak mocno Cię rozumiem... Wspieram i obydwie w takim razie czekamy do wtorku, też mam wizytę o 9. Ja niestety nie mam dobrych przeczuć co do siebie, za dużo złego się zdarzyło i chyba już nie potrafię myśleć pozytywnie. Myśl pozytywnie za nas dwie.
-
Niestety coś jest nie tak, ale lekarz nie był w stanie mi tego wyjaśnić. Usg w dalszym ciągu nic nie pokazuje, macica lekko powiększona ale nieznacznie. Lekarz szukał ciąży pozamacicznej, ale nic nie mógł znaleźć, dopatrzył się za to 3 pęcherzyków na prawym jajniku (mowil o policystycznych jajnikach). Jutro mam zrobić betę ponownie żeby sprawdzić co się dzieje, mam skierowanie do szpitala w razie jakby pojawił się bol. Trochę kłuje mnie ten prawy jajnik chociaż do tej pory nie miałam z tym żadnego problemu, wydaje mi się ze lekarz podrażnil mi wszystko usg i grzebaniem w macicy, dlatego czuje lekkie kłucie. a poza tym nie mam żadnych plamien. Jestem przerażona faktem, że mogę mieć gdzieś ukryty ten pęcherzyk i coś mi grozi myśle o wizycie u innego lekarza może z lepszym sprzętem.
Boje się bardzo. Czy to możliwe ze ten pęcherzyk po prostu się nie wykształcił i dostanę normalnego krwawienia? Beta rosła do tej pory to on gdzieś chyba jednak jest -
Kochana przykro mi bardzo, koniecznie sprawdź jutro betę i spróbuj u innego lekarza. Poczekaj cierpliwie i na razie nie skreślaj ciąży.
Tak były rozne pomysły lekarzy na.moje straty a to za słabe komórki jajowe, okazały się ok, za niskie AMH, zrosty po łyżeczkowaniach itp. Trafiłam do mądrej pani prof która trafiła w badaniach w pierwszym rzucie, wyszło szereg mutacji odpowiedzialnych za nie właściwy rozwój ciąży i poronienia. Teraz na lekach, póki co jest w porządku. Gdyby te badania wyszły ok byłam umówiona już do poradni genetycznej. Warto się dobrze przebadać i znaleźć lekarza, który ma jakis pomysł na Twoje straty. Może masz taki sam problem jak ja i wystarcza leki? Koniecznie działaj. Mocno, mocno trzymam kciuki i odzywaj się proszę będę myśleć o Was. -
Tak, beta wzrosła do 4860 (przyrost po 7 dniach z 1827 więc bez szału) , przestało mnie kłuć w prawym jajniku ale czuje się taka bez sił - może po prostu jestem zmęczona wszystkim. Nie wiem co z tym pęcherzykiem, gdzie mi się ukrył... czekam na jakiś straszny ból i krwotok bo naczytałam się oczywiście o cp i jej skutkach. Wiem że po tej ciąży musze się zbadać na wszelkie sposoby, gin mi zasugerowała co będziemy robić, miedzy innymi coś o autoimmunologi mówiła, hormonach, nasieniu męża. Bardzo chciałabym działać bo wydaje mi się, że nie dolega mi nic strasznego, potrzebuje tylko coś podkręcić lekami może właśnie tak jak Ty, klarunia. ale na razie nie wiem, co dzieje się ze mną i moim maluchem tylko czasami przychodzi mi do głowy taka myśl, że mogę nie móc mieć dzieci ale szybko się jej pozbywam...
A jak twoja sytuacja klarunia? Też miałaś wizytę we wtorek. -
Nie wytrzymałam i pojechałam do szpitala, co najlepsze kompletnie nic mnie boli, więc musiałam się popisać aktorskimi zdolnościami, żeby potraktowali mnie poważnie
Lekarz zobaczył pęcherzyk ale bez zarodka, więc mogliśmy wykluczyć ciąże pozamaciczną,uff. wielkość pęcherzyka wskazuje na 5tc,więc nie pokrywa się z moim 8tc według OM. Ale jest jeszcze szansa, ze tak bardzo przesunęła mi się owulacja, ale biorąc pod uwagę moją betę to podobno już powinno być coś widać No i te przyrosty słabe. Ale lekarz kazał nie tracić nadzieji, bo różne cuda widział i ciało kobiety potrafi niesamowicie zaskoczyć wiec modlę się żeby na kolejnej wizycie pojawił się zarodek!
Ale musze się tez oswajać z myślą, że pęcherzyk będzie pusty i nastąpi poronienie -
Wow!!! Ale dobra wiadomość!!! To czekamy teraz na dzidziusia. I mocno trzymamy kciuki.
U mnie we wtorek było ok było serduszko, wielkości też były zgodne. Ale wczoraj odebrałam wyniki i progesteron spadł z 38 na 26. Niby w normie ale dlaczego spadł. Mam czekać do 13 na kolejne USG mam zwiększony duphaston. Jakoś tak nie mam dobry przeczuć, najchętniej poszłabym skontrolować się nie 13 tylko w najbliższy poniedziałek, ale chyba częste USG też nie są dobre. Wogole jakoś tak ostatnio jestem w dołku, za wolno mija czas, a nam pozostaje tylko czekanie co dalej. I jak tu być cierpliwym.
Cieszę się na Twoje info, jest światełko w tunelu, kiedy następne USG? Masz jeszcze kontrolować bhcg?
Buziaki. -
Witaj, klarunia :*
Miałam jakieś opóźnienia w diagnostyce, czekam bo dopiero dzisiaj mają pojawić się wyniki, wiec czekam.. Nie odzywałam się bo staram się odeseparować od internetu, bo potem tylko czarne myśli mnie nawiedzają...
Serduszko, ech jak bardzo chciałabym usłyszeć. Ani za pierwszym razem ani póki co teraz nie dane mi usłyszeć. Nie mam na razie zaplanowanej wizyty, gin czeka na info o wyniku i pewnie da mi znać. Czy mam czekać na samoistne czy usg i sprawdzamy czy coś się pojawiło. Ogolnie nie mam żadnych objawów ciążowych, ale obumarcia ciąży też nie odczuwam. Żadnych plamień, boleści... nie wiem kompletnie na czym stoję, więc zakładam że mam mega szczęście i ciąże bezobjawową
Kochana, . Wiem że każde najmniejsze odchylenie powoduje strach, ale trzeba z tym walczyć. No i wydaje się, że od razu lepiej szykować się na najgorsze, bo będzie łatwiej później. Niestety to nieprawda, będzie tak samo trudno. Wiec póki nikt nam nie powie, ze maleństwo nie dało rady, trzeba w niego wierzyć!
Daj znać co u Ciebie. Ściskam
Właśnie dostałam wynik, beta przyrosła do 6299. Poprzednia 5 dni temu 4860. Nie wiem co teraz...Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 listopada 2017, 21:27
-
Paps kochana tak bym chciala Cię pocieszyć i napisac, że będzie dobrze. Trochę mi się przypomina mój scenariusz z pierwszej ciąży. Wtedy mimo w zasadzie braku nadziei lekarz mówił że trzeba walczyć i wierzyłam. Byłam w takim stresie, że nabawiłam się nerwicy arytmi serca.
Kiedy serduszko mojego maleństwa przestało bić to był 11 tydzień a z pomiarów zarodka 8. Miałam USG co kilka dni l, i już wtedy źle każde badanie rokowało, a to pęcherzyk żółtkowy za duży, pęcherzyk ciążowy za mały serduszko za wolno biło. Raz dzidziuś urósł odpowiednio jak na 3 dni potem wzrost stał w miejscu przez tydzień. Wtedy mi właśnie bhcg albo stała w miejscu albo rosła o 20, 30 procent. Teraz z perspektywy czasu jestem zła na lekarzy, że dawali nadzieję, ale przecież oni nie mogli inaczej, mówili że cuda się zdarzają. Do tej pory nam traumę po tej ciąży. Boże tak dobrze wiem co czujesz, postaraj się być spokojna i czekaj cierpliwie na to co przyniesie los. Przepraszam, nie chciał AM Cię przestraszyć moja historią, tylko wesprzeć i pokazac, że nie jesteś sama w trudnej sytuacji, a ja dalej trzymam bardzo mocno kciuki.
U nas póki co chyba wszystko narażone w porządku, wiesz te leki, które biorę, to chyba dzięki nim ciąża się rozwija tak czuję. Psychikę mam zrypana bo co chwila dni mi się, że serduszko przestaje bić. Staram się myśleć pozytywnie, ale też dopuszczam do siebie mysli, że może być różnie.
Kochana to umiemy się, że sama się odzywaj, kiedy będziesz miała potrzebę, jestem i wierzę w Was.
Mocno przytulam!!!! -
Moja niska beta i krytycznie niski progesteron właśnie mnie kopią wieczorami i wchodzimy w drugą połowę ciąży z terminem na początek kwietnia Rośniemy idealnie
Trzymam za Was kciuki, ale błagam, nie zamartwiajcie się tak, bo to naprawdę nic nie zmieni.Lukrecja lubi tę wiadomość
-
Ucięło poprzedni post.
Rozumiem:( Paps tak bardzo bardzo mi przykro, po cichu miałam nadzieję, że będzie dobrze. Przeżyj stratę tak jak potrzebujesz, łatwiej Ci będzie później. Ja wierze, że jeszcze Ci się uda. Zdiagnozuj się porządnie i walcz!!!! Przytulam. -
Jestem zdruzgotana, myślałam ze ta ciąża będzie równowagą dla nieszczęścia jakim była smierć taty, a teraz mam dwie straty w przeciągu dwóch miesięcy i nie mogę tego udźwignąć. Płacze po kontach, żeby mąż nie widział. Jestem dla niego okropna, a przecież sam tez to przeżywa. Najgorsza jest ta bezsilność teraz. Chciałabym już działać, badać, szukać powodu a tu taki impas