Wyprawka do szpitala
-
WIADOMOŚĆ
-
m_f wrote:No mój M też ciągle mówi, jak to będzie pomagał, wstawał, przewijał i w ogóle.. ale jak będzie w praktyce to zobaczymy..
No dokladnie to samo slysze. Pamietam jak moja mama mi to samo swego czasu o tacie opowiadala, a koniec koncow wygladalo to tak ze przy kolejnym placzu dziecka, jak byla kolej wstawamia taty.....on udawal ze nie slyszy, ze spi. No i po raz kolejny wstawala do placzacego dziecka...mamam_f lubi tę wiadomość
Trzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi
Staramy sie o kolejnego... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMój mąż fizycznie zawsze mi pomagał, wstawał, przewijał etc. i pomaga dalej w trochę innym zakresie ale kompletnie nie kumał tego, że oprócz tego ja po całym dniu z maluchem potrzebuje nie tylko kogoś kto mi wykąpie wieczorem dziecko i położy ale również pogada jak z dorosłym człowiekiem i wesprze psychicznie. Wracał z pracy, kąpał, kładł i odpalał laptopa żeby dalej popracować a ja dalej nie miałam do kogo otworzyć przysłowiowej gęby.
Poza tym wtedy wyszło kilka rzeczy, na przykład to, że jak ja nie zorientuje się, że jest potrzeba i nie kupię czegoś dziecku: ciuchów, butów, jedzenia, pieluch, chusteczek itd. to mój mąż w życiu nie zidentyfikuje tej potrzeby i raczej będzie czekał aż coś magicznie spadnie z nieba niż wybierze się do sklepu.
Jak miałam zapalenie piersi a miałam to chyba z 6 razy z wysoką gorączką i innymi atrakcjami a on musiał być w tym czasie na spotkaniu z klientem to naprawdę było mi przykro.
Poza tym wyszło, że oboje bardzo kiepsko znosimy płacz dziecka. To nas kompletnie rozwalało i roztrajało psychicznie. Jak mała długo płakała to byliśmy już w takim stanie, że skakaliśmy sobie do oczu obarczając się winą za ten stan rzeczy.
Przed dzieckiem myślałam, że jesteśmy bardzo silni i równo dzielimy się obowiązkami domowymi, po pojawieniu się dziecka okazało się, że nie jest tak do końca bo mój mąż bardziej realizuje się w pracy a ja w związku z tym muszę wziąć praktycznie cały dom i dziecko na siebie... -
M_f.....to chyba wy bedziecie nas podtrzymywac na duchu po tych nieprzespanych nocach
Mysle ze trzeba bedzie zalozyc temat- " po drugiej stronie brzuszka" ))))m_f lubi tę wiadomość
Trzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi
Staramy sie o kolejnego... -
Yoku....u mnie jest bardzo podobnie. Dom na mojej glowie i pewnie po porodzie bedzie tego wiecej. Czasami stawiam go pod sciana- dostaje liste zadan, badz rzeczy do kupienia, no i to robi ale wytyczne trzeba wydac. Czasami jak sie zatraci w prace to trzeba nim porzadnie wstrzasnac. I pewnie z dzieckiem bedzie tak samo...beda wytyczneTrzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi
Staramy sie o kolejnego... -
nick nieaktualnyAnette, no właśnie o tym też myślałam..
Yoku, no właśnie o to mi chodzi, wprawdzie mój mąż chodzi do pracy na 8 godzin i wraca, ale co drugi tydzień pracuje na popołudnia i jest w domu o 24. Pewnie będzie mi ciężko tak całe popołudnie samej z dzieckiem, a wieczorem, jak się zobaczymy, to z kolei ja będę "padać na pysk" i nie będę miała nawet czasu ani ochoty żeby z nim pogadać.. sama nie wiem, zobaczę jak będzie. Póki co spisuje się wzorowo w roli męża i przyszłego tatusia -
nick nieaktualnyAnette ja w ten sposób swojego męża rozleniwiłam. Dostawał listę zakupów, wytyczne co trzeba zrobić i kiedy i teraz nie wykazuje już prawie żadnej inicjatywy, czeka cierpliwie na wytyczne.
Mamy w domu dwa nienegocjowalne podziały - on odkurza, myje podłogi i wynosi śmieci, ja piorę, gotuję, dokonuję poważniejszych zakupów i oczywiście identyfikuję potrzeby zaopatrzeniowe ale... to ja muszę mu powiedzieć że trzeba odkurzyć albo umyć podłogę, jak tego nie zainicjuję to on sam się nie domyśli...
Wkurza mnie to czasem strasznie bo muszę podejmować decyzje za wszystkich członków rodziny i w kółko rozdzielać zadania, ale taka jest cena za "ręczne sterowanie" mężem w domu
-
Yoku....ja juz probowalam przez ostatnie lata roznymi sposobami dotrzec do mojego, ze powinien wykazywac inicjatywe itd. Szkoda zachodu....spokojne rozmowy nic niedawaly, awantury tak ale na jeden tydzien, pozniej w lodowce nic do jedzenia, prania nie ma w czym zrobic itd. Jedyne o co nie musialam sie martwic to o planowanie urlopu, o auto...
Jak nie wytyczalam to byl w domu calkowity chaos. W pracy swojej jest perfekcyjny w planowaniu i osiaganiu celu....ale w domu potrzebuje szefa.Trzy Aniolki w niebie, jeden z nami na ziemi
Staramy sie o kolejnego... -
nick nieaktualny
-
U mnie to jest raczej na odwrot... Maz jest szefem. Ja planuje zakupy, ale on oplaca wszystko, planuje i dyryguje sprzataniem... Ja niby wiem co w domu jest do zrobienia, ale czasem nie mam mocy sie zmusic. Jedyne co to gotowanie jest prawie tylko na mojej glowie. Moj maz czasem dla zabawy cos ugotuje, ale tak na codzien to ja mysle o tym co zjemy.
-
Ja już wszystko mam oprócz wózka POprane poprasowane. W tym tyg pakuje torby.
A mój M jak Wasz bez listy ani rusz zero inicjatywy a dla Antosia ogląda elektryczne samochody motory (zabawki od około 3 lat.....) zamiast np karuzeli... A teraz są deklaracje ze wstawaniem ale wiem że nie podoła bo jego ze snu nawet dzwony kościelne nad uchem nie wybudzą Sama musze byc jego budzikiem -
nick nieaktualnyA moj owszem byl kiedys wlasnie taki najpierw gowniarz, potem rozleniwilam go listami z wytycznymi, prawie sie rozwiedlismy na poczatku zeszlego lata i od posklejania wszystkiego jest cudownie. Sam wszystko organizuje, planuje, zarzadza domem, sprzataniem gotowaniem, zakupami, wydatkami spozywczymi, zajmuje sie dzieckiem, ja pracuje, łacznie z dojazdami nie ma mnie po 11h dziennie i na reszcie nie musze myslec o obowiazkach domowych przez caly dzien i slac smsow z pracy co trzeba zrobic. Czasem cos dokupie wracajc z pracy, a tak to to mam czas tylko dla dziecka i dla niego jak wracam, bo wiekszosc jest zrobiona. Teraz to nawet ja sie rozleniwilam z gotowaniem. Jest kochany pod tym wzgledem. Mielismy taka umowe, kto dostanie lepsza propozycje pracy, ten idzie pracowac a drugi siedzi z Jasiem i tak sie trafiło i od wrzesnia wszystko udalo sie jakos swietnie zgrac. Nawet wstaje do synka w nocy, teraz to juz tylko przykryc i dac smoczek jak sie zdarzy ze sie przebudzi, ale rok temu to jeszcze regularnie wstawal z flaszka mleka, czasem po 3 razy, a ja spalam bo z rana do pracy na drugi koniec Wawy.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 lutego 2013, 20:23
-
nick nieaktualnySuzy, no to masz fajny układ, serio zazdroszczę. U nas nie ma opcji zeby to on został z dzieckiem nawet na tydzień jak choruje. Ja muszę sie zawsze poświęcać, brać zwolnienia, kombinować zeby on mógł spokojnie popracować i przynieść kasę do domu bo by chyba umarł jak bym go zmusiła do porzucenia jego firmy... Poza tym żeby ktoś się mógł rozwinąć ktoś musiał poświęcić karierę zawodową i naturalnie wyszło, że to będę ja, bo mnie co najwyżej mogą zwolnić a gdyby on zaniedbał swoją prace klienci by odeszli a nasza firma by zbankrutowała a to jednak docelowo ma zabezpieczyć nasza przyszłość na starość i zapewnić jako takie bezpieczeństwo naszym dzieciom. Ogolnie pogodzilam się z tym poświęceniem ale czasem jest mi trochę żal, ze tak sie musi niesprawiedliwie dziać.
Suzy Lee lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPowiem wam tak szczerze że im bliżej tym bardziej w nerach jestem i tak apłaczliwa się stałam...a kłótliwa to juz masakra jakaś. Mam do was pytanko czy te majtki jednorazowe kupowac czy nie ma sensu bo niby koleżanki moje mówia żęby kupić a ja pamietak te kilka lat temu jak rodziłam Majkę że lekarz jak jakaś miała to się darł...nie wolno nam było nocić. Teraz idę do innego szpitala ale nie wiem juz sama
-
Ja kupiłam wiadomo jak będzie obchód to je zdejmę bo nie wolno wszystko ma się wietrzyć ale nie wyobrażam sobie chodzić do toalety czy koło małej trzymając w kroczu podpaskę mega grubą i długą porażka
-
Jak ja leżałam po porodzie to i pielęgniarki goniły i kobitki na sali uczulały ze koniecznie przed obchodem ściągać no a wiadomo jak leżałam a mały spał to też zdejmowałam żeby się rana wietrzyła i goiła.