Gdzie rodzić w Krakowie?
-
WIADOMOŚĆ
-
szara myszka, nie mam w szpitalu ani położnej ani lekarza który prowadził ciążę. Ostatnio byłam na Ujastku dwa razy na ktg i po zapisie badał mnie doktor Jarząbek. Generalnie wydał mi się bardzo rzeczowy i konkretny ale nic więcej nie mogę o nim powiedzieć. Poród będzie rodzinny.
szara myszka lubi tę wiadomość
Aniołek 10tc - sierpień 2018
-
To ja dorzucę swoje trzy grosze.
Rodziłam w Ujastku.
Na plus:
- dostałam znieczulenie mimo tatuażu w niezbyt fortunnym miejscu (praktycznie nie było się gdzie wkłuć ). Niestety na bóle plecowe/krzyżowe u mnie praktycznie nie zadziałało.
- sale przedporodowe z prysznicem (tv, fotel dla partnera, piłka worek sako, gaz...)
- certyfikowany doradca laktacyjny - moja rada: ignorujcie co Wam mówią na temat karmienia położne(każda mówi coś innego) lub pani specjalistka (od siedmiu boleści) od laktacji pani Jola (okropna baba - za cel bierze sobie udowodnienie młodej mamie, że jest beznadziejna, a jej dziecko jest wybrakowane). Koniecznie skorzystajcie z pomocy pani Elżbiety -certyfikowanego doradcy (niestety jest tylko od pn-pt, jeśli ktoś rodzi w weekend ma mniejszą szansę na spotkanie z nią).
- sale poporodowe dwu- trzyosobowe z łazienkami i tv (z którego i tak nie skorzystacie sen będzie ważniejszy)
Na minus:
- lekarka która przyjmowała poród miała długie paznokcie. Drapała mnie mimo tego, że miała rękawiczki
- położne przy porodzie. Miałam dwie, bardzo młodą - niezbyt użyteczną. Prosiłam o gaz - może później, pytałam o możliwość skorzystania z piłki - to samo... Starsza - po tym jak młoda ustawiła mi fotel porodowy tak jak chciałam, przyszła i rozłożyła mi go zupełnie na płasko, ignorując moje protesty (w takiej pozycji zupełnie nie mogłam złapać oddechu ) Generalnie jak przychodziła robiła przy mnie/ ze mną co chciała nawet jak prosiłam, żeby poczekała aż minie mi szczyt skurczu (miałam potworne bóle krzyżowe, wrażenie jakby ktoś siekierą rąbał plecy)
- poród w wybranej pozycji to fikcja. Druga faza zawsze na fotelu, najczęściej ustawiony tak żeby położnej było wygodnie, nie Wam
- nacięcie mam wrażenie że zawsze i z automatu
- straszny syf! Kobiety w połogu, delikatne maleństwa a w salach brud. Ja spędziłam tam tydzień i w tym czasie łazienka była myta raz. Podłoga w sali pomaziana brudnym mopem dwa razy... dramat.
- personel: położne i te opiekujące się mamami i te od noworodków, salowe a nawet panie roznoszące posiłki - żywcem wyjęte z prlu. Nieważne czy młode czy stare. Niegrzeczne, niesympatyczne traktujące młode matki jak idiotki. Do tego położne miały głupi zwyczaj wpadania w środku nocy jak człowiem miał godzinkę na sen między jednym karmieniem a drugim z pytaniem "jak karmimy"? We mnie budziły żądzę mordu...
- brak poszanowania godności pacjentów. Normą było włażenie do toalety bez pukania. Nieważne, że stoisz goła pod prysznicem i rozpaczliwie próbujesz się zasłonić. Położna akurat w tym momencie musi ci zadać kilka bzdurnych pytań (przez drzwi doskonale byłoby ją słychać)
- nikt Wam nie powie jak macie dbać o siebie po porodzie (czego używać do higieny, jak siadać itp)
- Pani Jola, specjalista od laktacji. Gdyby nie żółtaczka córy i konieczność dłuższego pobytu dzięki tej pani wyszłabym ze szpitala z przekonaniem, że nie mam mleka a moje dziecko ma nieprawidłowo wysklepione podniebienie i kompletnie nie umie ssać więc nie mamy szans na karmienie piersią. Pomijam już z jaką pogardą odnosiła się do mnie i mojej Małej.
Na szczęście miałam szansę skonsultować się z Certyfikowanym Doradcą Laktacyjnym (cudna kobieta) i okazało się, że to co naopowiadała mi pani Jola to stek bzdur.
Ciekawostką dla mnie jest to, że w tym samym szpitalu na oddziale patologii ciąży personel i standardy higieny są zupełnie inne. Nawet salowe milsze...
Podsumowując: nie polecam, dla mnie pobyt tam był koszmarem. Mimo, że sam poród chyba do najcięższych nie należał.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 września 2015, 17:44
Sajgonara, FasUla lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny, a miała któraś cc na Kopernika? Mam pytanie czy jest możliwość pobrania krwi pępowinowej i jak szybko mogłabym dostać dziecko do karmienia, bo zależałoby mi, żeby max do 2h po cc dostać małego na troszkę na pierwsze karmienie. Wiadomo, że oczywiście wtedy jak wszystko będzie dobrze, ale w ogóle jak macie doświadczenia?
-
Ja rodziłam 2 tyg temu na Ujastku i mam mieszane uczucia, ale raczej jestem na plus. Zostałam przyjęta przy skurczach co 2 minuty. Badał mnie młody lekarz rezydent, bardzo delikatny, miły. Na porodówce na początku dostałam taką młodą położną - p. Natalię. Bardzo w porządku. Niestety nikt mnie nie pytał czy życzę sobie lewatywę czy nie, po prostu ją zrobiono. Położna jednak postarała się o to, żebym nie czuła się skrępowana. Summa summarum nie był to zły pomysł, biorąc pod uwagę, że i tak mój poród skończył się cesarką. Zostałam podłączona do ktg i niestety musiałam leżeć, bo córeczce skakało tętno. Gdy spytałam czy jest możliwość znieczulenia, to już za kilka chwil przyszedł anestezjolog i je wykonał. W moim przypadku akurat nie pomogło mi wcale. Jestem wdzięczna niesamowicie personelowi, że jak tylko zauważyli, że Mała trochę się ociąga w przejściu przez kanał, mi rośnie ciśnienie, a Małej spada tętno, to szybko zakończyli moje męki i wzięli mnie na cesarkę.
Na sali pooperacyjnej opieka świetna. Leki przeciwbólowe podawane po to, żeby wyprzedzić ból. Panie bardzo pomocne przy pionizacji i toalecie.
Gorzej na salach poporodowych. Plastikowa pościel, pielęgniarki wpadające o 5 rano i szarpiące za wenflon. Ja dostawałam antybiotyk, żadna nie potrafiła mi powiedzieć czemu. Pani od laktacji wpadła do mnie na 3 minuty, właściwie wepchnęła na pierś Małą i tyle jej widziałam. Szybko wypisują, obchody lekarskie różne, zazwyczaj lekarze zainteresowani, ale raz też przeszedł pan, który spytał w progu jak się czuję a potem wyszedł bez zerknięcia w kartę czy na mnie.
Bardzo fajny pediatra i panie na noworodkach. Jak po cesarce nie mogłam się ruszać to bez problemu wzięli córcię na noc, przyprowadzono mi ją rano, przewiniętą i nakarmioną. Jak dzwoniłam i prosiłam o cokolwiek, nie było problemu z przyjściem do mnie.
Ogólnie summa summarum jestem zadowolona, były gorsze i lepsze momenty, ale ja się nie nastawiałam na głaskanie po główce. Dla mnie najważniejsze było to, żeby dziecku się nic nie stało, a jak odeszły zielone wody i trzeba było szybko podjąć decyzję, to personel zachował się bardzo profesjonalnie.matko-polko-rodzicielko.blog.pl - o macierzynstwie i ciazy
Mama w Krakowie - fanpage na facebooku dla krakowskich Mam i nie tylko.
-
Zdecydowałam się na Rydygiera, bo wieść gminna głosi, że są bardzo nastawieni na poród w naturalnym rytmie, nie tną rutynowo krocza, nie wypychają na cesarki etc. I że położne są fajne i własnie nastwione na naturalny poród, a na tym mi zależało.
Kiedy trafiłam do szpitala (w nocy) okazało się, że niemal jednocześnie zgłosiły się 3 rodzące, ja byłam druga, więc nie dostałam sali do porodów rodzinnych Bardzo szkoda!
Położna na izbie przyjęć mało kontaktowa, ale ostatecznie okazała się dość miła. Lekarz małomówny równie, zbadał szybko i tyle go widziałam. Nikt się nie przedstawia, więc nie wiem, z kim miałam do czynienia.
Boks porodowy jest mały, ale do przeżycia, gdyby nie to, że za ścianą był drugi poród i wszystko słychać. W moim przypadku to oni słuchali mnie, bo ja krzyczałam, a koleżanka za ścianą urodziła cichutko. Więc tym bardzij głupio było mi się drzeć, choć wiedziałam, że to wskazane.
Położna, która mi pomagała rodzić NIE PRZECZYTAŁA mojego planu porodu, bo ta pierwsza nie włączyła go do dokumentacji medycznej (choć tak piszą na stronie i choć przyniosłam go specjalnie w 2 kopiach). Tą położną jestem bardzo rozczarowana. Była ewidentnie niezadowlona - chyba z nocnej zmiany, ze mnie, z tego, jak prę, itd. To nie jest miłe w trakcie porodu! Kiedy zaczęła się druga faza kazała mi położyć się na fotelu, choć nie chciałam. Forsowała też oksytocynę, bo wg niej rodziłam zbyt wolno (w sumie II faza trwała 30 min. więc chyba nie tak znowu wolno). I bez pytania (i oczywiście wbrew temu, co było w planie porodu) mnie nacięła, co mnie doprowadziło do furii i stasznego żalu.
Dziewczyny - tu uwaga - plan porodu jest MEGA ważny i ważne, póki jeszcze dacie radę od razu po zgłoszeniu upewnić się, że położna go czytała i z nią o nim pogadać. W trkacie porodu możecie nie być w stanie mówić czy protestować. Ja widziałam, że ona będzie mnie ciąć, bo widziałam jak bierze narzędzia, ale nie miałam siły nic powiedzieć!
W drugiej fazie w naszym boksie zrobiło się tłoczno. POjawił się jakiś koleś w scrabsach i stanął i się gapił. Wystarczyło mi sił między skurczami, żeby zapytać: A pan co? Na co on nic, burak. Położna, że to DOKTOR. (Jasne, doktor, pewnie lek. med., a nie żaden doktor). Ginekolog. Potem przyszła jeszcze neonatolożka i tak stali nade mną jak sępy, a ja się coraz bardziej denerwowałam, bo położna mówiła, że za słabe skurcze i trzeba oksytocynę. No ale nie ważne, urodziłam w końcu.
Duży plus za kontakt skóra do skóry. Bez dyskusji córeczka wylądowała od razu na moim brzuchu, lekarka oceniła ją szybko nie podnosząc jej nawet, otuliła kocykiem i zostawili nas w spokoju na 2h.
Po tym czasie przyszła pani, która jako pierwsza tam się przedstawiła, jak standard opieki okołoporodowej przykazał (położna Agnieszka Serafin) i zabrała dziecko (z tatą) na badania, a potem mnie na salę.
Wnętrza w Rydygierze są takie, jak o nich mówią, czyli okropne. To mi jakoś nie przeszkadza ze względu na estetykę, ale żeby po porodzie chodzić do łazienki dzielonej z bóg wie iloma osobami, to już jest przesada. ŁAzienka na korytarzu nie ma zamknięcia, tylko jest kartka wolne/zajęte, którą się wiesza na klamce, a i tak ciągle ktoś puka.
Żarcie okropne. Dotstałam chyba dietę lekkostrawną, która przyprawiła mnie o zaparcie, co po porodzie nie jest fajne. Nic świeżego, żadnego owocu ani warzywa i codziennie mięso, czasem nawet 3 x dziennie. Ale takie najorsze: jakaś mielonka, parówka, kurczak. Same niezdrowe rzeczy w sumie, i to ma być szpital? Tylko masło było OK, ale taka ilość, że nie wystarczała.
Rodziłam w weekend, więc lekarza prowadzącego poznałam w poniedziałek. Jak wszyscy wpadał i wypadał. Kontakt z personlem był taki: wszystko OK? Tak. I już ich nie ma. Personel nie puka do pokoju, a wychodząc zostawia otwarte drzwi. Jakaś baba dziwiła się, że karmiąc przykrywam się pieluszką... Personel też niefajnie komentuje różne rzeczy, dając przy okazji do zrozumienia, że jest się głupią lub złą matką.
Lepsze były pielęgniarki na noworodkach i bardzo porządna dr Saganowska. Opiece nad dzieckiem nie mogę nic zarzucić.
Reasumując, jestem tym szpitalem bardzo zawiedziona. Podczas porodu nie otrzymałam wsparcia (aha, położna w I etapie porodu nie proponowała żadnych pozycji, nie mówiła, kiedy warto pomasować, nie zaproponowała prysznica - gdyby nie szkoła rodzenia siedziałabym tam jak cioł i nie wiedziała, co z sobą zrobić). Moje zdanie nie miało tam znaczenia. Nie miał znaczenia również obowiązujący ich Standard opieki okołoporodowej, a tego to bym już się po nich nie spodziewała. Więc choć nie bałam się porodu, byłam do niego pozytywnie nastwiona, to szpital tez zmienił go w raczej nieprzyjemne doświadczenie.FasUla, Sajgonara, sikorka90 lubią tę wiadomość
-
Ja polecam Rydygiera. Pisałam już dużo wcześniej na tym forum o porodzie, który miałam 1grudnia 2014r. Miałam super położne, nie chodziłam do szkoły rodzenia. Opieka po porodzie też dobra. Jedzenie w miarę. Jedyna porodowka w Krakowie niewyremontowana ale nie byłam tam dla wyglądu. Jeśli chodzi o cięcie krocza to musiałam mieć i mnie o tym poinformowali. Rodzilam również w boksie i nie jest tak źle. Hałas pomaga
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 września 2015, 14:06
-
Ja rodzilam na Kopernika , z racji cukrzycy ciazowej co jakis czas musialam sie do nich wstawiac na patologie ciazy na rutynowe KTG i USG czy ciaza rozwia sie prawidlowo.
Tydzien przed terminem porodu zostalam przyjeta na oddzial patologii ciazy - warunki ok , sala dwuosobowa lazienka jedna na 3 pokoje ale to wystarczalo ,jedzenie smaczne ( choc ja bylam na diecie cukrzycowej).
W terminie porodu zaczeto u mnie indukowac porod , gdy wody mi odeszly przewieziono mnie na porodowke , w sali byly drabinki , pilka , lozko i inkubator ( tyle zauwazylam) wszystko nowe , odrazu poprosilam o znieczulenie ( mialam bole krzyzowe) anastezjolog przyszedl po 5 min , rozbawial mnie w trakcie przygotowywan wiec gdy nie mialam akurat skurczu to naprawde sie smialam . Po wkluciu wpuszczono mojego meza , polozna co jakis czas sprawdzala KTG i rozwarcie ( Pani Malgosia z tego co pamietam) zanim znieczulenie zaczelo dzialac pielegniarki pomogly wypelnic mi niezbedne papierki ( ja juz nie mialam sily -one czytaly ja tylko mowilam tak lub nie i jedyne co to sie podpisalam na koncu ) . WOdy odeszly mi o 21.40 a Zosia na swiecie byla juz o 00.40 . Dziewczyny polecam ZZO gdy zaczelo dzialac czulam tylko skurcze parte - bajka!
Sama wybralam pozyce w ktorej chcialam rodzic , ja akuurat rodzilam na lewym boku.
Nie chodzilam do zadnej szkoly rodzenia - polozna dopingowala mnie , mowila co i kiedy robic . Obylo sie bez pekniecia i nacinania, od razu podano mi mala ( 2 godziny byla ze mna )
Na sale poporodowa trafilam do 3 osobowego pokoju - laziena rowniez byla na korytarzu ale to tez wystarczalo. ( lazienki czysciutke zadbane , co chwile ktos przychodzil sprzatac). Po porodzie polozna ktora miala akurat dyzur przyniosla mi wode i zabrano mi mala na noc zebym odpoczela.
Ja polecam Kopernika z czystym sumieniem , sam porod jak i opieke wspominam bardzo dobrze. Przy drugim dziecku ( jak bedzie mi dane) rowniez wybiore ten szpital.Hermiona, Beeblu, Matleena lubią tę wiadomość
-
Sajgonara, może miałam pecha do tej położnej, bo oni mają dobre opinie przecież. Jakbym miała rodzić drugi raz też bym tam chyba poszła, tyle, że z opłaconą położną, z którą wcześniej na spokojnie bym wszystko omówiła. Ta pani Agnieszka Serafin zrobiła na mnie dobre wrażenie i też widziałam o niej dobre opinie w necie. Aha, ta 'moja' chyba nazywała się Janus (taki miałam wpis w wypisie).
-
Rodziłam na Ujastku w zeszłym tygodniu. Na izbę przyjęć trafiłam w niedzielę w południe gdy zaczęły mi odchodzić wody. Lekarz który mnie przyjmował zrobiła bardzo dokładne badanie usg po czym zostałam przyjęta do szpitala. Ponieważ nie miałam skurczów podano mi oksytocynę i podłączono od ktg przez co nie miałam możliwości swobodnego wyboru pozycji w jakiej mogłabym spędzić pierwszą cześć porodu. Dla mnie bezpieczeństwo maluszka było sprawą priorytetową więc możlwiośc doboru pozycji było drugorzędne. gdy skurcze zaczęły być coraz silniejsze i poprosiłam o znieczulenie bez problemu mi je podano. Trafiłam na bardzo fajną położną Panią Monikę (młoda, energiczna dziewczyna) przez co poród przebiegł bardzo sprawnie. był to mój pierwszy poród a druga faza trwała 10 min. ogólnie sam poród na ujastku wspominam bardzo pozytywnie.
Niestety moje wrażenia co do opieki poporodowej nie wspominam już tak pozytywnie. po kangurowaniu przyszła do nas doradca laktacyjny aby pomóc przystawic maluszka. Poświęciła nam około 30 min i był to ostatni kontakt z doradcą jaki miałam podczas całego pobytu w szpitalu. Ponieważ jest to moje pierwsze dziecko nie miałam pojęcia jak należy karmic maluszka przez co w pierwszej dobie stracił aż 200 g (już przy i tak niskiej masie urodzeniowej 2900). Opieka nad mama również pozostawia wiele do życzenia: nie podpowiedziano jak dbac o krocze, nie podano leków na anemię, a obchody lekarskie pozostawiają wiele do życzenia.
Sala pacjentek dwuosobowa, bardzo schludna i czysta. Jedzenie smaczne i moim zdaniem porcje wystarczające.Beeblu lubi tę wiadomość
Aniołek 10tc - sierpień 2018
-
Fajnie dziewczyny że opisujecie tutaj porody, trochę dodaje to otuchy przed rozwiązaniem..
Ja mam pytanie odnośnie Kopernika: czy rzeczywiście jest tak że jest tam często problem z miejscem i dziewczyny są odsyłane do innych szpitali?
Ja do tej pory mam ciążę bez problemów ale z racji dobrych opinii, poleceń i lekarza prowadzącego który też pracuje w Koperniku, chciałabym tam urodzić. -
nick nieaktualnyJa jeszcze nie rodziłam, ale moje 2 koleżanki zostały odesłanez kopernika ze względu na brak miejsc. Obie miały lekarza prowadzącego z Kopernika i obie ostatecznie rodziły w ujastku. Jedna w 33+ tygodniu czyli wcześniaczek. Ja na Twoim miejscu bym spróbowała się tam dostać ( w końcu ktoś tam rodzi ) ale miała w zanadrzu inną opcję.
Beeblu lubi tę wiadomość
-
Z calego serca moge polecic szpital zeromskiego! Lekarza prowadzacego mialam z kopernika i tez tam zamierzalam rodzic ale.... Gdy przyjechalam z bolami krzyzowymi nie widzialam wogole zainteresowania, byl to moj pierwszy porod wiec bylam lekko zdezorientowana, polozne z tamtad mnie odsylaly 3 razy do domu twierdzac ze to jeszcze nie czas i zebym poczytala na internecie o bolach przepowiadajacych ktore niby mialam. Za 4 razem powiedzialam ze nie wyjde poki mi nie zrobia ktg. Na ktg byly skurcze 70-100 na 100. Niemila pani doktor ktora mnie zbadala powiedziala ze rozwarcie na 1,5 palca i ze powinnam jechac do domu. Po wyjsciu z gabinetu dostalam krwawienia ktore wydaje mi sie bylo spowodowane nie delikatniscia u pani doktor. Juz nie mieli wyjscia musieli mnie przyjac tyle ze nie bylo miejsc!!! Odeslali mnie karetka do zeromskiego. W 20min bylam na miejscu i po blyskawicznym przyjeciu juz mialam 3 centymetry. Lekarze , polozne ktora pomagala mi rodzic, ginekolodzy, panie od laktacji dzieki ktorym moglam karmic piersia pomimo poczatkowych problemow(dziecko nie umialo ssac) do rany przyloz! Ciezki porod dzieki pani ordynator tak mi sie wydaje odbyl sie sn bo juz mialam miec zakladany cewnik i na sale operacyjna mialam jechac na cc stal sie pestka! Od jej przyjscia moja malutka byla w okolo 20min na swiecie. Opieka w tym szpitalu jest wspaniala! Polecam!
FasUla, madu, Sajgonara, Kaj lubią tę wiadomość
-
Tak jak obiecałam napiszę kilka słów o Żeromskim. Na poród w nim zdecydowałam się dosyć późno. Jednak decyzji nie żałuję. Przyjechałam do szpitala po 8 h skurczy. Zostałam błyskawicznie zbadana, przyjęta i doprowadzona na trakt porodowy. Przywitała mnie dwójka położnych, jedna młodziutka, która była główną prowadzącą poród i jedna starsza. Obie przemile. Wysluchaly mojego planu porodu, odpowiedziały na wszystkie pytania. Poprosiłam żeby były delikatne i wpisały się w 100 %, tak samo jak lekarze, którzy mnie badali. W fazie parcia, bardzo pomagały mówiąc co mam robić i jak oddychać. Niestety na końcu młodemu zaczęło spadać tętno i lekarz zarzadzil cc. Od decyzji do cięcia minęło 5 minut. I tak samo jak położne cały zespół spisał się cudownie! Byłam cala roztrzesiona, a oni mieli na prawdę ludzkie podejście. Dzis lezymy już 6 dobę na noworodkach. Poznałam już wszystkie położne które są do rany przyłoz. Wiadomo jak to ludzie jedne milsze inne trochę jakby w skorupie ale jeśli się je trochę pozna to też kochane:-) i co najważniejsze chcą dobrze. Jeśli chodzi o terror laktacyjny to nie wiem co to znaczy, poznałam tutaj dużo dziewczyn i karmią różnie. Wiadomo większość dziewczyn karmi piersią ale widzę jak najnormalniej w świecie podają mm tym które z jakiś powodów nie chcą/nie mogą.sami byliśmy dokarmiani ale też walczylismybo kp. I myślę że tylko dzieki poloznym udaje nam się.
Jeśli chodzi o warunki i jedzenie, dla mnie to sprawy dziesieciorzedne. Ale gwoli ścisłości napiszę. Jedzenie szału nie robi ale da się zjeść. Sale 3 osobowe na dole, nie wiem jak na górze. Jedna łazienka na 6 łóżek, ale nie doświadczyłam niedogodności z tego tytułu:-)
Hmmm to chyba tyle:-) jak coś to odpowiem na pytania:-)FasUla lubi tę wiadomość
21.10.2015 Leon -
Dodam jeszcze że codziennie mamy sprzatana sale i kilka razy dziennie łazienkę. A podczas porodu miałam dowolność całkowitą odnośnie pozycji, sama proponowalam i położne też proponowaly. Chciałabym napisać jakiś minus i jedyne co moge się dopatrzyc to niezbyt czyste fugi o silikony pod prysznicami w łazienkach i podczas porodu musiałam przejść na drugą stronę korytarza żeby skozystac z prysznica.
Jeśli chodzi o zzo poprosiłam żeby mnie przygotowali. Od razu dostałam kroplowki nawadniające i pobrano krew, niestety nie zdążyli podać bo rozwarcie szło za szybko. O wszystkie ingerencję lekowe typu oxy byłam pytana. mysle że jeśli się po ludzku podchodzi do ludzi tutaj to odwdzieczaja się tym samym.
Aaa jeśli poród z zzo to tylko lezaco polsiedzaco. Ktg tylko na lazaco.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 października 2015, 09:44
FasUla lubi tę wiadomość
21.10.2015 Leon -
hejo, czy któraś z Was ma termin na koniec marca 2016 i wybrała już szpital (Kraków oczywiście)?
-
nick nieaktualnyHejo ja rodzę w maju,i powiem szczerze nastawiłam się na szpital Rydygiera,mam tam swoja panią doktor i chyba chciała bym tam..
Jak czytam opinie to jedna na 10 zdarza się ciut gorsza od pozostałych.. aa wy jak? czy któraś już była na dniach otwartych tam?