Poród z ZZO
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAsi wrote:Dziewczyny mnie faszerowali oksytocyną przez prawie cały poród ,żadnego ze sposobów łagodzenia bólu nie dostałam . Ból był przerażający nie byłam w stanie wyobrazić sobie takiego bólu pod koniec kiedy przyszły bóle parte nie miałam już siły urodzić córki.Też była ingerencja.
Po pierwsze tak jak pisze Patti nie chciałabym oksytocyny tym razem. Mam wrażenie ,że podaje się ją rutynowo, bo z moich koleżanek ,babek z rodziny nie znam takiej ,której by nie podano.Taka konieczność? Znieczulenie też bym chciała. Zdaje sobie sprawę ,że całkowicie bólu się nie wyeliminuje ale po kilkunastu godzinach leżenia w bólach mi nie starczyło siły poza tym ból był tak straszny ,że ciężko było myśleć i współpracować z lekarzem. Ciężko odpowiedzieć jednoznacznie co jest lepsze. Rodziłam bez znieczuleń i powiem zdecydowanie ,że nie chciałabym takiego porodu powtarzać...
Asi, mam identyczne odczucia. Wyraziłaś po prostu to, jak ja przez te kilka ostatnich tygodni widziałam i wspominałam mój poród..
-
nick nieaktualnyChyba możesz po prostu nie wyrazić zgody, jeśli to by miało być ot tak bez konkretnego argumentu, bez podłoża medycznego, że coś się dzieje, albo poród nie postępuje czy coś. Uczul partnera, żeby w razie jak Ty nie będziesz w stanie, to żeby on był dociekliwy, pytał i prosił o uzasadnienia.
Ja popieram poród naturalny bez znieczuleń jeśli jest samoistny, ale też w pełni rozumiem, że po oksytocynie ten ból jest spotęgowany, więc tu się nie czepiam i Asi dobrze mówi.michaela lubi tę wiadomość
-
Asi, z tego ,co wiem ,to na klinicznej podaja wlasnie oksytocyne czesto ,zeby niby pacjentki tak dlugo nie cierpialy itp ,ja tam wole chyba dluzej sie pomeczyc i w mniejszych bolach niz godzine super boli i z oksytocyna.
kurcze, tylko moja mama przenosila wszystkie dzieci i musiala miec kroplowki -oby ze mna nie bylo podobnie.
no wlasnie chca sobie porod przyspieszyc to podaja oksytocyne ,a znieczulenia juz nie cwaniaki -pamietajcie ,ze w wiekszosci lekarze maja gdzies czy nas boli czy nie- ja mam znajomego lekarza, ale nie ginekologa i on mowi ,ze jak mialby sie przejmowac ,ze kogos boli ,to by lekarzem nie byl.i przyznam ,ze po zabiegach jakie mi robil dokladal wielu staran ,zeby mnie mniej bolalo, ale gdyby to byl ktos inny nie wykonywal by takich ulatwiajacych mi zycie czynnosci -wredne typy!
Asi, Suzy Lee lubią tę wiadomość
-
Nie wiem czy można ale tym razem będę mojego ginka męczyć pytaniami jak szalona i postaram się zrobić wszystko żeby nie powtórzyć tego co było podczas pierwszego porodu. Oksytocyny też bym nie chciała jeśli nie będzie takiej potrzeby. Szczerze mówiąc do samego porodu chyba trzeba się bardziej przygotować niż do samego macierzyństwa. Tam idzie lawinowo wszystko a jak kobieta nie jest świadoma tego co jest konieczne a co nie ,jeśli pewne rzeczy nie zostały wcześniej ustalone to potem na porodówce to już wszystko wmówią.
a propos żółtaczki moja córka miała. Wogóle nasz pobyt w szpitalu przedłużył się do 2 tyg. tak nas wykończyli ...niestety -
Wiecie co ja to tym razem jak nie będzie komplikacji to będę tańcować jak szalona przed porodem ,może zrobie pranie ręczne i cos jeszcze wymyślę ,potem jak zaczną się bóle to nie będe lecieć od razu do szpitala ,wezmę ciepłą kąpiel a jak już skurcze będą dosyć częste pojadę do szpitala na sam poród ,żeby nie mieli czasu za dużo na mnie eksperymentować Chyba ,że los ma dla mnie inny plan bo niestety to co sobie planujemy nie zawsze się sprawdza
michaela lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Ja właśnie też tak myślę,że do szpitala to pójde dość póżno, w ogóle zastanawiam się nad tym czy nie opłacić płożnej i poprosić żeby towarzyszyła już w domu, tak żebyśmy tam były tak długo jak to możliwe/bezpieczne/rozsądne i dopiero w tedy kiedy to będzie konieczne pojechac do szpitala, - byłaby fachowa opieka i czujne oko położnej i jednocześnie mogłoby sie udac wywinąć od różnych pomysłów hmm... sama nie wiem, myślę na bierząco, dobrze że jest czas na to żeby się przygotować...
Asi lubi tę wiadomość
-
Na początku ciąży leżałam. Potem od ok 15 tc mogłam już wszystko normalnie robić, z ciążą było wszystko dobrze. Moja historia wyglądała tak:
tydzień przed terminem byłam na wizycie lekarskiej i moja Pani doktor powiedziała ,że szyjka jest otwarta i jest lekkie rozwarcie więc warto żebym przyszła na kliniczną do szpitala na test z oksytocyny ,żeby zobaczyć jak dzidzia będzie reagować na skurcze itd. tam okazało się,że wszystko ok ale nie ma co malucha popędzać.
Potem poszłam na wesele kuzynki a ,że w rodzinie mam wielu ginów i innych medyków jeden przez drugiego zaczęli się mądrzyć i podważać kompetencje mojej pani dr. A ja głupia,młoda i wystraszona porodem poszłam do szpitala w Redłowie żeby tam lekarz z rodziny dokładnie mnie zbadał i zrobił USG i ocenił co i jak.
Wszystko było dobrze ale położono mnie na patologię ciaży ,żebym miała "dobrą opiekę " .
Dla mnie było coś nie tak .Wszystko dobrze ,z dzidzia dobrze żadnych zagrożeń a on mnie położył na patologię. Był już wieczór więc nie chciałam robić afery ale poinformowałam lekarza,że jutro wychodzę na własną prośbę i poczekam aż dzidzia sama będzie chciała wyjść zwłaszcza ,że byłam przed terminem a i wszystko było w porządku.
Nie zdążyłam wyjść. Rano poproszono mnie na ostatnie niby przed wypisem badanie i bez mojej wiedzy przebito mi pęcherz i poinformowano mnie no ,że teraz to już wyjść nie mogę ...wtedy wszystko poszło już nie tak jak miało być ...oksytocyna leżnie na siłę ,wszyscy sprawiali wrażenie jakbym była wielkim wrzodem na d.... szkoda słów dziewczyny. Nigdy więcej znajomości -
nick nieaktualny
-
Można jak widać. Długo nie mogłam się zdecydować na dziecko . Dziecko drugie chciałam bardzo nawet w pewnym momencie się zdecydowaliśmy ale ja nie mogłam zajść i to chyba przez to ,że ciągle bałam się porodu bo samo macierzyństwo mnie nie przeraża.Do czwartego roku życia spędziłam z moją córką każdą chwilę i to było super. Mam nadzieję ,że tym razem poród będzie wyglądał inaczej