Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
admiralka wrote:Otrzymałam wyniki mutacji:
MTHFR C67TT heterozygota
PAI-1 homozygota
Nie będę się tu aż tak wgłębiać w temat (sama muszę go dopiero zgłębić), ale na dziś wiem, że heterozygota to łagodniejsza forma (od jednego z rodziców), a homo to po całości - od dwóch.
Ogółem problemy z krzepliwością - więc acard choć był w ciemno, był chyba strzałem w dziesiątkę! I może to właśnie dzięki niemu, druga ciąża, w przeciwieństwie do pierwszej się rozwijała. Problemy z zagnieżdżeniem też - to z tego wynika. No i większe ryzyko ogółem chorób zakrzepowych. To tyle jeśli chodzi o PAI.
A MTHFR to kiepskie przyswajanie kwasu foliowego i wskazanie do przyjmowania zmetylowanej formy.
Zobaczymy czy coś więcej powie mój lekarz. Podejrzewam, że ciąża, jak już się zdarzy, to będzie na heparynie - on już ostatnio się nad nią zastanawiał, a teraz jest wskazanie.
Zresztą co ja wam tu tłumaczę, przecież część z was też doskonale ten temat zna I ja się chętnie czegoś więcej od was dowiem!
A możesz napisać jaki w takim razie będziesz przyjmować kwas - nazwe tego lekarstwa??
5.05.2010 - mój największy Skarb
01.2018 - Aniołek, 8 tydz. na zawsze pozostaniesz w moim sercu. -
Zmetylowany kwas foliowy jest np w Femibionie lub w Prenatal Uno.
Pisze do Was dziewczyny, chociaż bardzo dawno się nie odzywalam. Od mojego drugiego poronienia minęło już prawie pół roku. To była dla mnie bardzo długa droga, ale już jest lepiej. Czasami żal, smutek i łzy wychodzą jeszcze na pierwszy plan, ale nauczyłam się już je kontrolować. Wiem w którym miejscu mojej duszy są, jak potrzebuję to pozwalam im wyjść żeby się wypłacać i moc żyć dalej. Znów jestem sobą, znów się śmieję i cieszę życiem. A kilka miesięcy temu myślałam że już nigdy nie będę mogła się śmiać, marzyłam o powrocie do dawnej siebie. Ale jest dobrze, może jestem trochę bardziej nostalgiczna, może mam więcej czułości i cierpliwości do ludzi naokoło? Sama nie wiem. To drugie poronienie dało mi dużo pokory do życia. Chciałabym żebyście wiedziały że da się żyć dalej normalnie, kiedyś wyjdzie słońce dla każdej z Was:-) ściskam Was mocno!Bogusia Bogusia, madamered, Martula78 lubią tę wiadomość
-
akuszerka89 wrote:Zmetylowany kwas foliowy jest np w Femibionie lub w Prenatal Uno.
Pisze do Was dziewczyny, chociaż bardzo dawno się nie odzywalam. Od mojego drugiego poronienia minęło już prawie pół roku. To była dla mnie bardzo długa droga, ale już jest lepiej. Czasami żal, smutek i łzy wychodzą jeszcze na pierwszy plan, ale nauczyłam się już je kontrolować. Wiem w którym miejscu mojej duszy są, jak potrzebuję to pozwalam im wyjść żeby się wypłacać i moc żyć dalej. Znów jestem sobą, znów się śmieję i cieszę życiem. A kilka miesięcy temu myślałam że już nigdy nie będę mogła się śmiać, marzyłam o powrocie do dawnej siebie. Ale jest dobrze, może jestem trochę bardziej nostalgiczna, może mam więcej czułości i cierpliwości do ludzi naokoło? Sama nie wiem. To drugie poronienie dało mi dużo pokory do życia. Chciałabym żebyście wiedziały że da się żyć dalej normalnie, kiedyś wyjdzie słońce dla każdej z Was:-) ściskam Was mocno!
Dobrze, że już lepiej... czas leczy rany i to jest pewne... tylko jednym potrzeba go mniej.. innym zaś więcej.
Ja od początku staram się żyć normalnie... nie pokazywać, że coś mi jest... Najgorzej jest jak zamyśle się w swojej samotności i wszystko wraca...
Zauważyłam, że denerwuje mnie pocieszanie ludzi i ich uwaga żeby nie powiedzieć przy mnie nic raniacego... dlatego myślę, że trochę przy nich udaje, że jest ok a serce mi się rozrywa
Aniołki ♡♡
01.06.17 12tc [*]
30.12.17 16tc [*]
Inwersja chromosomu 7 u męża
Zdrowa dziewczynka
22.09.19
-
Nie myślałam że tutaj zawitam, jednak los chciał inaczej...
Miałam zostać marcową mamą, miałam być jeszcze w ciąży, niestety stało się inaczej. Już od września nie dane było nam się cieszyć ciążą, ciągle było coś nie tak, mieliśmy tak naprawdę 5 dni szczęścia między wynikami amnio kiedy to wyszedł prawidłowy kariotyp a badaniami połówkowymi kiedy wyszła skrajna hipotrofia. Od końca października tak naprawdę walczyliśmy o każdy dzień, każdy gram przybrany przez naszego małego bohatera jednak złe przepływy tego nie ułatwiały. W szpitalach na śląsku nie chcieli nie mogli nam pomóc, tak naprawdę kazali czekać na zatrzymanie serduszka, a my chcieliśmy walczyć i walczyliśmy. Trafiliśmy do szpitala w Warszawie w 29/30 tc kiedy to tak naprawdę już było bardzo źle, spędziłam 5 dni pod KTG bo były spadki tętna, coraz częstsze i coraz większe. Równo w 30tc zdecydowali się na cc i tak oto na świat przyszło nasze 380 gram szczęścia i miłości.Nasz mały bohater urodził się z wagą 380g i 25cm 6/10 pkt Apgar.
Nie mieliśmy imienia, była o to ciągła dyskusja, pół godziny przed CC wspomnieliśmy że jest święto 3 króli więc może Kacper i tak zostało, nasz mały "wielki" Kacperek...Sam zabieg pamiętam jak przez mgłę, widziałam jak Kacperek jest intubowany, słyszałam jak płacze, widziałam go, widziałam że wygląda jak taki nasz mały ufoludek, mogłam go pocałować i przez następne 12h leżałam i czekałam...Mąż pisał że widział Kacperka i że wszystko jest ok, że oddychał samodzielnie ale go zaintubowali. Cieszyliśmy się że robi kupki, że już po 2 dniach był tylko na CPAPie, niestety 11.01 dali mi wypis ze szpitala więc tego dnia wróciłam do Katowic wcześniej odwiedzając Kacperka z myślą że widzimy się w poniedziałek. Od razu zaczęłam szukać mieszkania by w poniedziałek już móc zamieszkać w Warszawie. Niestety 12.01 po godzinie 18 dostaliśmy telefon że stan Kacperka jest krytyczny, posocznica, sepsa i że spróbują poczekać do naszego przyjazdu, niestety 20min później telefon że Kacperek zmarł. Mimo wszystko pojechaliśmy by móc pożegnać się z naszym maleństwem. Tak naprawdę był to pierwszy moment kiedy mogliśmy wziąć Kacperka w ramiona i po prostu przytulić. Ten obraz ciągle mam przed oczami... możliwość trzymania własnego dziecka w ramionach, tulenia, całowania, nie tak to miało wyglądać... Tuliłam, całowałam, przepraszałam, robiłam wszystko jednak to nie przywróciło mu życia... Najgorsze co może spotkać rodziców...Następnie powrót do Katowic, załatwianie formalności, pogrzeb...
Pogrzeb jest niczym w porównaniu z całym tym bólem i żalem...
Żaden rodzić nie powinien tego przechodzić, nam nie było nawet dane tak naprawdę stać się rodzicami...
Kacperek 06.01.2018 - 12.01.2018 [*]
Nasze 6 dni szczęścia...
Filip 18.04.2019 nasz mały wielki cud 😍3270g 55cm -
Verbena, tak bardzo mi przykro. Wiem, że żadne słowa dzisiaj nie ukoją Twojego bólu, nie potrafię sobie nawet wyobrazić co przeżyłaś.
Ja mam na pamiątkę tylko obraz naszego USG, na którym był widać naszą Kruszynkę, po czym, po niemal 5 minutowym szukaniu, lekarz już nie znalazł bijącego serduszka, które wcześniej biło jak dzwon... Wtedy myślałam, że zawalił się mój świat - jechałam na badanie z nadzieją i zastanawiałam się ile maluszek już "urósł", nawet nie pamiętam drogi powrotnej do domu, chyba cudem dojechałam samochodem.
Mimo że dokładnie od tego dnia badania, dzisiaj mijają równe dwa lata, obudziłam się rano z płaczem... Tak bardzo walczyliśmy o tego Maluszka. Walczymy po dziś dzień, ale jest tak cholernie ciężko...
2014.06. - start
2016.02.10 - 9tc Aniołek :*
JA: nied. tarczycy, hiperprolaktynemia, PAI-1 4G + Czynnik V R2 hetero, NK: 24%->8%, CD4/CD8: 2,90, AMH:3,5, ANA+, HSG - ok, Histeroskopia - usunięcie polipa, biopsja endo-ok, katiotypy-ok,
ON: fragmentacja 6%, HBA 78%
14.09.18 - 1x IUI (1 pęcherzyk)
11.10.18 - 2x IUI (3 pęcherzyki) - udało się! Mamy dwa Maluchy Została z nami Jedna Kruszyna :* Drugi Aniołku, patrz na nas z góry [*]
19.06.19 - Julia 2600g 54cm - nasz wyczekany Skarb! -
Verbena, wszystkie wierzyłyśmy w was i Kacperka, ja z mężem cały czas wspominam waszą walkę. Trzymaj się proszę jakoś...
Ja mam za sobą dwie straty (oba poronienia zatrzymane, w obu było serduszko), pierwsza ciąża bezproblemowa, o drugie maleństwo staraliśmy się 5 lat, potwierdzona tylko insulinooporość, reszta badań w normie, diagnoza - niepłodność idiopatyczna.
A teraz czekam już ostatnie dni i boję się, żeby wszystko było ok...Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2018, 14:11
06.01.2010 - syn Artur
08.2013 - [*] 8t
08.2016 - [*] 9t
06.03.2018 - syn Marek -
Ani1234 wrote:A możesz napisać jaki w takim razie będziesz przyjmować kwas - nazwe tego lekarstwa??
Póki co Prenatal Uno. On ma kwas w formie metylowanej oraz niemetylowanej (więc różne sa opinie na ten temat), ale polecił mi go ginekolog i wiem, że wielu genetyków tez go poleca na te mutacje.
U mnie homocysteina jest na dobrym poziomie, poziom witaminy b również, kwas podwyższony tylko nieznacznie więc wygląda na to, że organizm wcale sobie aż tak źle z tym kwasem u mnie nie radzi. Mam mutacje tylko hetero, to pewnie też ma znaczenie.
Verbena strasznie, strasznie mi przykro, serce się kraje przez co musieliście przejść/wciąż przechodzicieWiadomość wyedytowana przez autora: 8 lutego 2018, 17:39
Ani1234 lubi tę wiadomość
-
Ja kilka dni temu skończyłam krwawić, trwało to ponad 2,5 tygodnia...
Fizycznie jest ok, za tydzień mam się stawić u lekarza na kontrolę , badania...
Niestety psychicznie jest coraz gorzej. Najpierw było dużo płaczu i smutku, a teraz jakieś lęki, niepokoje. Trudno mi opisać co czuje.
Zastanawiam się czy nie zacząć chodzić do psychologa. Boję się że wpadnę w depresje.
Czy któraś z was chodziła?5.05.2010 - mój największy Skarb
01.2018 - Aniołek, 8 tydz. na zawsze pozostaniesz w moim sercu. -
Paula_071 wrote:Ani, a to Twoje pierwsze poronienie?
Jeśli uważasz, że potrzebujesz pomocy psychologa to idź, lepiej nie pominąć momentu kiedy ktoś pomoże Ci się uporać z problemami.
Tak pierwsze... Dziewczyny nieraz mam takie uczucie jakby mnie w ciemność ciągnęło.. taką okropną, smutną, nieskończoną...
Boję się tego uczucia.
Stąd myśl o psychologu.5.05.2010 - mój największy Skarb
01.2018 - Aniołek, 8 tydz. na zawsze pozostaniesz w moim sercu. -
Ani1234 wrote:Tak pierwsze... Dziewczyny nieraz mam takie uczucie jakby mnie w ciemność ciągnęło.. taką okropną, smutną, nieskończoną...
Boję się tego uczucia.
Stąd myśl o psychologu.
Ani1234 Znam to. sama przez to przechodzę, dziś mija miesiąc od śmierci Kacperka. Jestem a jakby mnie nie ma, chodzę do psychologa, ale odpuściłam, za bardzo ze mną nie tach i w przyszłym tygodniu idę do psychiatry. Ja nie mogę spać...Choćby nie wiadomo co idę spać 5-6 rano, inaczej nie mogę mimo że spać mi się chce. Do tego czasami wydaje mi się że coś widzę, prócz tego zaczęłam pić i ogólnie do dupy...Ani1234 lubi tę wiadomość
Kacperek 06.01.2018 - 12.01.2018 [*]
Nasze 6 dni szczęścia...
Filip 18.04.2019 nasz mały wielki cud 😍3270g 55cm -
Bardzo mi przykro.
Ja też trochę pije, ale po 4 mies abstynencji ( najpierw leki , potem ciąża) wystarczy mi kilka łyków i już czuje się pijana, a po winie głowa mnie strasznie boli.
Nie mam doświadczenia z lekarzami, właśnie nie wiem gdzie się powinnam udać - czy do psychologa czy do psychiatry.
Nawet po alkoholu nie śpisz?
Bo ja odrazu padam.
Psychiatra pewnie da Ci jakieś leki.
Zastanawiałam się nad jakąś grupą wsparcia? albo żeby się z kimś spotkać kto przeżył to co ja bo kto nas lepiej zrozumie??
Ale nie wiem czy jest tu ktoś z Krakowa?5.05.2010 - mój największy Skarb
01.2018 - Aniołek, 8 tydz. na zawsze pozostaniesz w moim sercu. -
Dziewczyny w środę o 10.00 bardzo prosze o modlitwę za mnie i moją rodzinkę. Wtedy będzie pogrzeb naszego AniołkaWojtuś 09. 03. 2013
Kasia 20. 05. 2015
Kubuś 13. 11. 2016
Aniołek Bogusia 24.01.2018 [*] 10 tc
Tęczowe Dziewczynki 1k1o - Zosia i Oleńka - 15.01.2019 -
Niecierpliwa pomodlimy się :*
Ani jeśli czujesz, że potrzebujesz pomocy, to poszukaj jakiegoś dobrego psychologa. Lepiej dać sobie pomóc niż popaść w depresje
Verbena Ciebie również tulę mocno Nie wyobrażam sobie nawet co przeżywasz. -
NiecierpliwaOna wrote:Dziewczyny w środę o 10.00 bardzo prosze o modlitwę za mnie i moją rodzinkę. Wtedy będzie pogrzeb naszego Aniołka
Ani, Verbena za Was także.Ty jesteś jeden Święty, Panie Boże, który cuda czynisz (Ps 77,15). -
Ani1234 wrote:Bardzo mi przykro.
Ja też trochę pije, ale po 4 mies abstynencji ( najpierw leki , potem ciąża) wystarczy mi kilka łyków i już czuje się pijana, a po winie głowa mnie strasznie boli.
Nie mam doświadczenia z lekarzami, właśnie nie wiem gdzie się powinnam udać - czy do psychologa czy do psychiatry.
Nawet po alkoholu nie śpisz?
Bo ja odrazu padam.
Psychiatra pewnie da Ci jakieś leki.
Zastanawiałam się nad jakąś grupą wsparcia? albo żeby się z kimś spotkać kto przeżył to co ja bo kto nas lepiej zrozumie??
Ale nie wiem czy jest tu ktoś z Krakowa?
Dziękuje dziewczyny.
Dzisiaj znajoma urodziła w 25tc maluszka 720g i wiecie co martwię się co może się zdarzyć ale z drugiej strony ogromnie zazdroszczę, jak sobie pomyślę że dziś jest miesiąc od śmierci Kacperka, że mógł teraz ważyć właśnie tyle co jej syn, że z czasem będę widzieć zdjęcia i wiadomości jak jej maluch się rozwija. Wiadomo nic nie jest pewne i życzę jak najlepiej by z maluchem wszystko było dobrze ale po tej wiadomości ogarnął mnie taki okropny żal, ból i zazdrość, po prostu to wszystko tak bardzo boliKacperek 06.01.2018 - 12.01.2018 [*]
Nasze 6 dni szczęścia...
Filip 18.04.2019 nasz mały wielki cud 😍3270g 55cm