Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Byłam wczoraj u psychiatry bo nie daje rady. Dostałam leki, które podobno nie uzależniają a pomogą. Lekarka zaproponowała mi zwolnienie i chyba z niego skorzystam (póki co jestem jeszcze tydzień na zwolnieniu ze szpitala). Nie wyobrażam sobie na razie powrotu do pracy
-
Iza75 wrote:Marlena wcale nie jestem silna. Płaczę w poduszkę, jak już synek śpi. Gdyby nie on chyba bym tego nie przeżyła. Wciąż słyszę słowa mojego gina podczas usg "niestety nie mam dla pani dobrych wiadomości", naprawdę je słyszę...może dlatego, że musiał je powtórzyć 2 razy bo za pierwszym do mnie nie dotarły.
Iza jesteś silniejsza niż Ci się wydaje. Płaczesz jak każda z nas, ale wstajesz codziennie rano. Ja gdybym przeszła tyle co Ty to zapewne nie miałabym ani sił ani chęci do życia. -
gosia86 wrote:ja się chyba jeszcze nie potrafię z tym uporać
ciągle myślę o dniu matki tak bardzo bym chciała żeby to też było moje święto
i mój M byłby świetnym ojcem
czasem czuję się jakby to była moja wina
jakbym to ja wszystkich zawiodła, bo moje ciało nie potrafiło utrzymać tego życia we mnie
nie będę płakać
muszę być dzielna, dla mojego M
wierzę że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu,
przynajmniej chcę w to wierzyć
strata dziecka jest ogromną próbą, ale na szczęście my z M odnaleźliśmy siebie na nowo w tej trudnej sytuacji, i teraz wiem że zawsze mogę na niego liczyć
Gosia nie wiem jak Ty do tego podchodzisz ale ja uważam że nasze dzieciaczki żyją, choć nie są tutaj z nami tylko "tam na górze".
Jakoś na początku marca spotkałam mojego znajomego księdza na takim spotkaniu na którym omawiamy wszystkie ważne sprawy odnośnie pielgrzymki(jestem fotografem pieszej pielgrzymki). Rozmawiałam z nim o tym że straciłam Arka. Powiedziałam mu że najgorsze jest to że miałam dziecko, że Arek był a już go nie ma. A on mi wtedy odpowiedział coś, co będę zawsze pamiętać. "Jak to był? Przecież on nadal jest." Mówił to z takim przekonaniem w głosie. Jako osoba wierząca mam nadzieje że istnieje niebo i że mój malec tam jest, ale po jego słowach nabrałam pewności ze tak jest. Coś jest w tym człowieku że dodał mi otuchy i nadziei.
Dzień mamy to także Twoje święto, tyle że Twoje maleństwo nie jest obecnie z Tobą.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 maja 2014, 11:23
gosia86, Czarnaa94, Iza75 lubią tę wiadomość
-
Iza dobrze ze poszlas do lekarza.
Ja tez kozystam z pomocy losy cholina i mi pomaga.
Marlena ja głęboko wierze ze nasze dzieci SA tam po drogiej stronie.
Jest im tam dobrze a w naszych sercach będą tak długo jak długo będziemy je kochać.
Ja czasem mam takie wrażenie ze syn jest tuz obok.....One teraz nad nami czuwają.
Marlena, gosia86, Iza75 lubią tę wiadomość
-
Ja też mam gorszy dzień, od wczoraj wieczorem w zasadzie. Pierwszy raz od poronienia uprawiałam seks z mężem i po wszystkim strasznie się popłakałam. Od tej pory cały czas mi smutno... Sama nie wiem dlaczego... Patrze na sąsiadkę z maleńkim dzieckiem i myślę: 'to powinnam być ja'.
Lelitka piękny ten twój cytat: "Nic nie boli bardziej niż śmierć spełnionego marzenia...." dokładnie to czuje!
Dziewczyny dobrze że szukacie pomocy u psychologów i psychiatrów. Przeżyłyśmy tragedie i jeżeli nie do końca sobie z nią radzimy to lepiej poprosić o pomoc lekarza niż czekać aż będzie gorzej. Ja zobaczę jak przejdę pierwsze 2 @, jeżeli będzie źle i zacznę się za bardzo nakręcać to sama też pójdę.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 maja 2014, 12:10
Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Właśnie zrobiłam test owulacyjny, jest pozytywny. Chciałabym się cieszyć, ale jestem przerażona. Z jednej strony nie potrafię już żyć bez dziecka, a z drugiej boje się...Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
nick nieaktualnywierze marlena ja sie juz staram i mysłałam ze bedzie super jak zajde ze sie bede c cieszyc z mam nasrane w gaciach brzydko mowiac b temperatura mi nie spada boje sie że jestem wciazy ja wiem to głupie powinnam się cieszyc ale nie potrafie ,co ja zrobie jak jestem w ciazy chyba dziewczyny nie jestem gotowa na to
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Ja się głównie boje, że to jednak za wcześnie. Niby lekarka pozwoliła, ale co jeżeli faktycznie powinnam czekać do tej pierwszej @? Zobaczę że jestem w ciąży po to żeby znów dostać od życia kolejny strzał...
Teraz to już w sumie i tak za późno. Seks był wczoraj a dziś pozytywny test owulacyjny... No nic co ma być to będzie!Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Pamiętam, że kiedy zobaczyłam 2 kreski na teście po poprzednim poronieniu to bardziej się przestraszyłam niż ucieszyłam. Zaszłam w ciążę zanim gin dał zielone światło. Byłam już w 7 tygodniu (w terminie @ miałam lekkie krwawienie więc nie myślałam, że jestem w ciąży).
Oczywiście bałam się, że znowu coś będzie nie tak. Do tego jeszcze tydzień wcześniej na imprezie nie pożałowałam sobie alkoholu...
Strach minął mi jak 2 dni później zobaczyłam na usg bijące serduszko. Nie myślałam już negatywnie, byłam pełna nadziei i przeświadczenia, że przecież musi się w końcu udać. I udało się
właśnie eM - co ma być to będzie. Mam nadzieję, że uda Ci się teraz. Byłoby cudnieeM, gosia86 lubią tę wiadomość
-
Kasiu teraz to już nic nie poradzisz. Ja gdy zobaczyłam dwie kreski to pomyślałam że to za wcześnie i w ogóle. Mimo ze staraliśmy się o dziecko. Poźniej stwierdziłam ze to kara, nie byłam pewna czy chce dziecka? To nie mam.
Teraz już tak nie myślę...
Wiesz Kasia ja też boje się kolejnej ciąży, wymyślam różne rzeczy jako że to jeszcze nie czas. Gdy dochodzi między mną a M do zbliżenia to mówię mu żebyśmy zaczekali, że jeszcze nie bo coś tam...
Ale gdy myślę o tym tak na trzeźwo, to wiem że chce dziecka jak najwcześniej.
Strach tylko mnie blokuje.
Nie pozbędziemy się strachu. To już będzie w nas siedzieć.
Kasia pomyśl sobie co czułaś gdy straciłaś dziecko. Mnie to pomaga. Żal jaki czułam wtedy i ból, sprawiają że jestem pewna że chce małego bąbla.
gosia86 lubi tę wiadomość
-
Tak sobie teraz myśle, minęły dwa tyg jak widziałam się z siostrzenicą która miała ospę (wysypka prawie cała zaschnięta). Płodne dni za tydzień, wyjazd w góry za dwa. Jeśli staralibyśmy się w tym miesiącu już i by się udało to czy chodzenie po górach nie byłoby zbyt dużym wysiłkiem? Nie przesadzam?
-
Marlena mojej koleżance gdy parę lat temu była w ciąży (zakończonej sukcesem) ginekolog powiedział, że "jak ciąża jest zdrowa to nawet bomba atomowa jej nie zaszkodzi". Siedzi mi to w głowie ale sama nie wiem, czy się z tym zgodzić całkowicie. Z jednej strony coś w tym jest bo na początku mojej szczęśliwej ciąży lekko krwawiłam (a właściwie plamiłam jak później o tym myślałam), zdarzał się alkohol i jeszcze paliłam. Dopiero od 7 tygodnia zaczęłam brać duphaston. A gdy się teraz starałam i wiedziałam o ciąży od 5 tygodnia to nic z tego nie wyszło
-
nick nieaktualny