Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Zapisy tylko do 30.11   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Aniołkowe Mamy [*]
Odpowiedz

Aniołkowe Mamy [*]

Oceń ten wątek:
  • gosia86 Autorytet
    Postów: 7757 4712

    Wysłany: 16 maja 2014, 22:28

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Moja ciąża przestała się rozwijać tak wcześnie że jeszcze nie byłoby widać jaka płeć, lekarz mi dzisiaj powiedział że musieli by robić badania genetyczne aby to określić

    8p3os65gknud0twt.png
    iv09tgf6v8u0j0rv.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 16 maja 2014, 22:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja na początku nie chciałam widzieć dziecka..Ale doktorka dała mi dzień do namysłu,do wieczora zdecydowałam,że chce go pochować sama, człowiek nie wie co myśleć,co robić...

    Kasia * lubi tę wiadomość

  • gosia86 Autorytet
    Postów: 7757 4712

    Wysłany: 16 maja 2014, 23:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Peppapig podziwiam Cię za odwagę, nie wiem czy bym się zdecydowała na zobaczenie dziecka, pewnie zostawiłabym decyzję dla Męża

    peppapig lubi tę wiadomość

    8p3os65gknud0twt.png
    iv09tgf6v8u0j0rv.png
  • Iza75 Autorytet
    Postów: 6738 5949

    Wysłany: 17 maja 2014, 08:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Oj ja też podziwiam Peppapig. Ja nie dałabym rady, bałabym się, że nie będę umiała się rozstać z maluszkiem.

    Gosia miałaś pecha do szpitala, zero empatii..U mnie pod tym względem nie było tak źle. Mój gin, który nie mógł wykonać zabiegu osobiście (niedawno miał zdjęty gips z ręki)zajrzał do mnie przed zabiegiem mimo, że nie miał dyżuru tego dnia. Obiecał mi to poprzedniego dnia na wizycie prywatnej. Jest naprawdę wspaniały.
    Ze zwolnieniem nie miałam problemu, lekarz po zabiegu sam mnie zapytał czy potrzebuję i od kiedy (miałam zwolnienie ciążowe akurat do dnia zabiegu).

    peppapig lubi tę wiadomość

    1usaj44jvarwjr6x.png
    km5stv7309by4rqk.png
  • PauLLa Autorytet
    Postów: 1152 1423

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:08

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej....pisze tutaj bo nie moge znalesc sobie miejsca....12.05 br bylam zmuszona urodzic swoje martwe dzieciatko...ten dzien byl dniem gdy mijal termin...czekalismy na niego wszyscy...cos poszlo nie tak...w czwartek byl pogrzeb...tylko najbliszsza rodzina...cale dziewiec miesiecy oczekiwania i nagle wszystko leglo w gruzach...porod byl dla mnie koszmarem...ciezko dojsc mi do siebie fizycznie...szwy bola niemilosiernie..

    Nasza Karinka byla sliczna...piekne dzieciatko...chcialam byc z nia jak najdluzej bo po urodzeniu nie pokazali mi jej...patrzylam w kaplicy...cala godzine...bol ran i serca potegowaly z minuty na minute...a ja patrzylam na jej piekna twarzyczke...co ja mam zrobic...

    Limerikowo lubi tę wiadomość

    bi7y7ddlfmn3ut49.png

    74dii09kdzbtm8xb.png
  • Iza75 Autorytet
    Postów: 6738 5949

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Boże PauLLa mocno Cie przytulam kochana. Tak mi przykro, sama nie mogę powstrzymać łez. Twoja strata i ból są przeogromne i wiem, że teraz nic nie jest w stanie ich ukoic. Dobrze, że tutaj napisałaś..mi to pomaga, bo wiem, że nie jestem sama. Z dnia na dzień jest lepiej. Ja straciłam swoje dzieciątko w 11 tygodniu i bardzo to przeżywam, a Ty...och Boże jakie to niesprawiedliwe.
    Nawet boję się spytać co poszło nie tak..

    1usaj44jvarwjr6x.png
    km5stv7309by4rqk.png
  • PauLLa Autorytet
    Postów: 1152 1423

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja sama nie wiem....czuje sie winna...cala ciaze wszystko kontrolowalam a tu w zeszla niedziele jak rano czulam ruchy tak pozniej jakos nie zwracalam uwagi...mialam jechac do mojej mamy bo w poniedzialek mialam miec ktg...bylo po 20:00...zaczelo mnie niepokoic ze nie czuje ruchow..budzilam mala na wszelkie sposoby...bylam przerazona ale jadac na ip wraz z chlopakiem mielismy nadzieje zemalenka tak mocno spi...albo tetno bedzie chociaz slabe...oczywiscie na ip pol godziny na papiery i na oddzial...od razu na ktg wzieli mnie...czekalam i sluchalam bo to tylko chwila byla ale poza szumem i jakimis lekkimi uderzeniamu nic...to zaraz na usg i akurat moja gin miala dyzur...patrzylam na ekran i czekalam na czerwony punkt czyli serce....nie doczekalam sie......

    Limerikowo lubi tę wiadomość

    bi7y7ddlfmn3ut49.png

    74dii09kdzbtm8xb.png
  • eM Autorytet
    Postów: 1567 1531

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:27

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    PauLLa tak strasznie mi przykro :( to okropne, że musisz przez to przejść.

    Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
    Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
    Maks - ur 08.09.2015
    Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*]
  • Iza75 Autorytet
    Postów: 6738 5949

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pod koniec ciąży dzidzia mniej się rusza wiec to normalne, że nie biegłaś odrazu do lekarza. Nie czuj się teraz winna. Niestety nie mamy na wszystko wpływu. Wiadomo co było przyczyną?
    Bardzo Ci współczuję.
    Jest ktoś z Tobą?

    1usaj44jvarwjr6x.png
    km5stv7309by4rqk.png
  • PauLLa Autorytet
    Postów: 1152 1423

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:31

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ciaza byla donoszona wiec musialam urodzin sn bo przy cesarce moglo by mi sie cos stac...zakazenie czy cos...nastepnego dnia dostalam oxy....to bylo koszmarne...najgorsze skurcze do 17 potem to juz z bolu mdlalam...o 19:30 urodzilam...na tej samej sali rodzila inna dziewczyna...jej corcia zaplakala...moja lezala tylem gdy polozna ja myla...nie widzialam jej...dostalam silnego krwotoku...a ja blagalam tylko zeby wrocic do domu....z moja iskierka...we wtorek prosilam zeby mnie wypuscili w srode bo w czwartek pogrzeb a ja chce na nim byc...jak chcialam tak tez sie stalo...chodzenie bylo koszmarem a musialam po urzedach sie walac bo podpis potrzebowali zeby moje i chlopaka nazwisko bylo...oba teraz ma nasza krolewna...chlopak tulil corcie,po porodzie ja dostawalam kroplowki a oni zawiezli dzieciatko do niego...moja mama byla z nim...a on chcial pokazac mi nasza malenstwo...nikt mu nie pozwolil...byl szczesliwy gdy wrocilam do domku...ze widzialam nasza kryszynke...nie mam z kim pogadac...a tu sa osoby ktore przezyly to co ja wiec choc tak odrobinke i gleboko w serduszku wierze ze pomozecie mi podniesc sie...

    peppapig, gosia86, maja35, Limerikowo lubią tę wiadomość

    bi7y7ddlfmn3ut49.png

    74dii09kdzbtm8xb.png
  • PauLLa Autorytet
    Postów: 1152 1423

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ordynatorka byla przy moim porodzie...jak tylko dzidzia wyszla uslyszalam ze owinieta pepowina ale potem bylo ze nikt nie jest pewny czy to bylo pyczyna smierci i na sekcje zwlok wyslali ja...pocieli jej malutkie cialko a i tak nic nie stwierdzili...

    Caly czas leze w lozku bo pochodze troszke i bol staje sie zbyt silny...non stop jest ze mna chlopak...ale ja juz nie ce go meczyc ciaglym placzem...biore leki na uspokojenie i nic nie pomagaja..teraz jestem sama bo chlopak musial do szkoly jechac,...jutro egzamin ma...niestety nic nie cofnie czasu i trzeba zyc dalej...

    Limerikowo lubi tę wiadomość

    bi7y7ddlfmn3ut49.png

    74dii09kdzbtm8xb.png
  • Iza75 Autorytet
    Postów: 6738 5949

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:41

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Niestety znowu okazuje się, że nie ma bezpiecznej granicy w ciązy..dopóki maleństwo nie przyjdzie na świat całe i zdrowe, wszystko może się zdarzyć.
    To jest najgorsze i tylko potęguje strach przed następną ciążą. Ale będziemy próbować dalej!!!
    PauLLa Twoja Karinka już zawsze będzie przy Tobie, tylko w lepszym miejscu.

    1usaj44jvarwjr6x.png
    km5stv7309by4rqk.png
  • eM Autorytet
    Postów: 1567 1531

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    PauLLa pisz wszystko co Cie męczy, to pomaga, a my postaramy się pomóc. Pomyśl też czy nie warto by było iść do psychologa, to na pewno by Ci pomogło. Zdarzyła Ci się straszna tragedia, dużo większa niż większości z nas... Ja bym chyba nie dała rady, gdybym musiała urodzić, gdybym czuła ruchy dziecka...

    gosia86 lubi tę wiadomość

    Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
    Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
    Maks - ur 08.09.2015
    Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*]
  • PauLLa Autorytet
    Postów: 1152 1423

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:47

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Byl u mnie psycholog jeszcze w szpitalu ale tylko mnie zdenerwowal i nie chce pomocy takich osob...jakos chce sie wygadac i wgl i pomaga mi to ale wole to wszystko mowic takim osobom jak ja, ktore przezyly podobna tragedie niez wygadac sie komus kto mysli ze nas rozumie...ciagle trzymam sie za brzuszek i chce wtedy krzyczec na glos zeby bog zwrocil mi corcie...niestety konczy sie na lkaniu i blaganiu zeby ten koszmar sie skonczyl...

    Limerikowo lubi tę wiadomość

    bi7y7ddlfmn3ut49.png

    74dii09kdzbtm8xb.png
  • Iza75 Autorytet
    Postów: 6738 5949

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:47

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dobrze, że jest z Tobą chłopak. On na pewno też bardzo to przeżywa.
    Pewnie teraz w to nie wierzysz ale w końcu będziecie się uśmiechali.

    1usaj44jvarwjr6x.png
    km5stv7309by4rqk.png
  • Iza75 Autorytet
    Postów: 6738 5949

    Wysłany: 17 maja 2014, 10:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja tez nie chciałam rozmawiać z psychologiem, wolałam zajrzeć tutaj. Ale poszłam do psychiatry i zaczęłam brać leki żeby dojść do siebie.
    Może i dla Ciebie byłoby to dobre Paulla.

    1usaj44jvarwjr6x.png
    km5stv7309by4rqk.png
  • Miru Autorytet
    Postów: 2039 4149

    Wysłany: 17 maja 2014, 11:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    PauLLa tak mi przykro. Ja po stracie dziecka ( z moich obliczeń 13 tydz) ale ze względu na to że przestało się rozwijać na USG było widaćjakby dopiero 10 tydz.) czułam się jakby mi ktoś ukradł kawałek życia. Mój Ł <3 mnie dzielnie wspierał i ciąglepowtarzał "że ono wkońcu będzie z nami"
    On wychodził do pracy a ja cały dzień leżałam płakałam. Moja gin dałami L4 żeby mi pomócpo utracie pracy z powodu ciąży.
    To mi dało wiarę w ludzi po przejściach w szpitalu z lekarzem i położną.
    Zaproponowała mi wizytę u psychiatry, ale tak jak mówisz dobrze się mówi tym co nigdy w takiej sytaucji nie byli.
    Tesksty " nie teraz to następnym razem"wzbudzają agresję- masz ochote wstać i uderzyć w twarz. Przecież to dziecko, istota żywa i nie ważne czy 4 tydzień czy 36 ono jest Twoje i cierpisz.
    Ja po rozmowie z moją gin doszłam do wniosku że muszę jak najszybciej postarać się o to żeby znowu być w ciąży- bo wiem że mi to pomoże stanąć na nogi.

    Czasami mam wyrzuty sumienia ,że w stych staraniach "zapominam" o tym co było...
    Że nie mogłam pochować i mieć miejsca gdzie bym mogła je odwiedzać...

    Trzymaj się, ja długo się zberałam ,żeby tu o tym napisać- teraz po 4 miesiącach wiem,że powinnam byłazrobić to wcześniej.

    Iza75 lubi tę wiadomość

    Nath <3 27.07.2015
    (*) mama 5 aniołków
    w4sqflw1dflkbldc.png
    6 cykl starań
  • PauLLa Autorytet
    Postów: 1152 1423

    Wysłany: 17 maja 2014, 11:14

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Psychiatra chyba jest lepszym rozwiazaniem...myslalam juz o tym...nie chce czekac nie wiadomo jak dlugo...niestety ale gdyby nie szwy to byloby mi lzej...nie lezalabym ciagle w lozku i myslala o tym...mowilam ukochanemu jak bardzo pragne dzidziusia ale on placze i powtarza ze nie dalby rady czekac te 9mcy bo balby sie ze znowu stanie sie to samo...czekal pod sala gdzie rodzilam i slyszal krzyki...nie wiedzial ze dziewczyna ktora rodzila ze mna tez krzyczala...myslal ze to ja...ona miala kilka skurczy i dzidzia urodzila...ja mialam ok 7 skurczy i przy kazdym trzy razy parlam...gdy czulam glowke juz jak wychodzila ostatni raz trzy razy parlam...to takie straszne jak czulam ramionka i nozki gdy wyciagala je gin ze mnie...chcialam wolac zeby mi ja dali ale bylam w zbyt ogromnym szoku...czekalam na dzien wypisu i czekalam az zobacze kruszynke....

    Limerikowo lubi tę wiadomość

    bi7y7ddlfmn3ut49.png

    74dii09kdzbtm8xb.png
  • PauLLa Autorytet
    Postów: 1152 1423

    Wysłany: 17 maja 2014, 11:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja czuje ze mowiac 'chce dzidziusia' chce zastapic Karinke inna dzidzia...chlopak cierpi ale on wie ze to ja majac malenka pod sercem tyle czasu, najbardziej cierpie z powodu jej straty...on tylko pyta dlaczego Bog kazal jej tak dlugo tam byc...ze moze jej tam bylo zle bo ciasna i ciemno...ze czekal na ostatnia chwile...

    Limerikowo lubi tę wiadomość

    bi7y7ddlfmn3ut49.png

    74dii09kdzbtm8xb.png
  • Miru Autorytet
    Postów: 2039 4149

    Wysłany: 17 maja 2014, 11:22

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Mój Ł <3 też starsznei przeżywa nawet starania,za każdym razem nawet kilka dni po owulacjikrzyczy żeby się oszczędzała,żebymnie nosiłai głaska brzuch mowiąc " gdzies tam już może jesteś"
    Powtarza,że to będą najgorsze 9 miesięcy czekania, czasami mam wrażenie że on obardziej przeżywa.
    Ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie nie zaryzykować- z moją chorobą duże prawdopodobieństwo że to nie pierwszy i nie ostatni raz:(
    Wydaje mi się ,że kobiety to nadzwyczaj twarde i odporne istoty którym zdarzają się lekkie załamania. Bo mimo wszytsko i tak wiem,że bedziesz w krótce Ty, ja i każda inna kobieta po stracie - jak najszybciej mieć swoją Iskierką.
    Myślę,że psychiatra by Ci pomógł- rozmowa i jakieś leki.
    Bo jeśli popadniesz w depresję- nic Cie nie będzie cieszyć, ani żadnego celu nie będziesz miała- a z tego ciężko wyjść- a pomysł ,że gdzieś tam daleko Twoja kropelka deszczu na Ciebie czeka i w końcu spadnie z ulewądo Ciebie :)

    Nath <3 27.07.2015
    (*) mama 5 aniołków
    w4sqflw1dflkbldc.png
    6 cykl starań
‹‹ 127 128 129 130 131 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Adaptogeny - Ashwagandha, Korzeń Maca, Shatavari

Każdego dnia przybywa par, które po wieloletnich staraniach o dziecko, osiągają swój cel dzięki unikalnym ziołom - adaptogenom. Powiedzmy sobie otwarcie: kto sprawniej przywróci ład i porządek w świecie sztucznie zdezorganizowanym przez człowieka, jak Matka Natura? Świetnie, że zaczynamy korzystać z jej pomocy. Jeśli to zagadnienie nie jest Ci jeszcze znane, koniecznie przeczytaj artykuł do końca.          

CZYTAJ WIĘCEJ

Niepłodność a nietolerancja pokarmowa - czy istnieje związek?

Dlaczego coraz częściej przyszli rodzice nie mogą doczekać się upragnionego potomstwa? Czy nieodpowiedni styl odżywiania może przyczyniać się do powstawania zaburzeń płodności? Czy nietolerancja pokarmowa może wpływać na obniżenie płodności, a nawet powodować niepłodność? Jakie testy na nietolerancje pokarmowe warto wówczas wykonać?  

CZYTAJ WIĘCEJ

Trudne rozmowy w związku - jak rozmawiać z partnerem o problemach z płodnością i zachęcić do pierwszej wspólnej wizyty w klinice.

Bezskuteczne starania o dziecko i problemy z płodnością są dużym wyzwaniem w życiu każdej pary. Nie jest to regułą, ale bardzo często to kobiety wcześniej uświadamiają sobie problem, czują, że "coś jest nie tak", chcą rozpocząć diagnostykę... Jak rozmawiać o problemach z płodnością w związku? Kiedy warto zdecydować się na pierwszą wizytę i jak zachęcić do niej partnera? 

CZYTAJ WIĘCEJ