Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
No ta moja wydaje mi się fajna i konkretna, ale nie chodzę do niej długo więc pewności nie mam. Chodzę do niej w ramach dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego z pzu, wcześniej chodziłam zupełnie prywatnie i choć lekarka była aniołem, to koszty prowadzenia ciąży prywatnie mnie przeraziły...
Musze przyznać, że ona raczej mi odradziła hormony. Powiedziała, że jak mam się z tym lepiej czuć psychicznie, to ona oczywiście przepisze, ale jest taka sama szansa, że to pomoże jak i że zaszkodzi. Więc ona by radziła sprawdzić czy faktycznie są jakieś wskazania by przyjmować.Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Oj dziewczyny, dwa dni byłam w pracy i od rana do teraz nadrabiałam zaległości.
Jakie Wy tempo macie
Wszystkie nowe dziewczyny, bardzo Wam współczuje! Mam nadzieje że to forum przyniesie Wam wiele pomocy.
Paulla nie wyobrażam sobie Twojej straty. Ból musi być niewyobrażalny. Bardzo Ci współczuje!
-
inessa wrote:teraz juz nie chodzimy do tego lekarza a przez to mamy problem bo w nasyzm miescie nie ma już innego gina bo reszta jest jeszcze gorsza dojeżdzam do Poznania do kliniki ale jak sie udało zajsć to musiałam leżec i już był problem z ginem
Inessa ja mam bardzo dobrego lekarza z Poznania. Wiem że pracuje w którymś ze szpitali w tym mieście. Gdy usłyszał jak potraktowali mnie lekarze w szpitalu w moim mieście to tylko pokręcił z niedowierzaniem głową i powiedział że w przyszłości mam jechać od razu do niego do szpitala bo tam zupełnie inaczej traktuje się pacjentki. Daleko masz do Poznania? Może byś poszła do niego na wizytę i zobaczyła co Ci powie.
W moim mieście on przyjmuje niestety tylko 2 razy w miesiącu i tylko prywatnie ale w Poznaniu na pewno będzie przyjmował na nfz.
Opinie ma rewelacyjne.
Nazywa się Paweł Jachowski.
Jak chcesz to mogę podać Ci do niego numerpeppapig, inessa lubią tę wiadomość
-
eM wrote:No ta moja wydaje mi się fajna i konkretna, ale nie chodzę do niej długo więc pewności nie mam. Chodzę do niej w ramach dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego z pzu, wcześniej chodziłam zupełnie prywatnie i choć lekarka była aniołem, to koszty prowadzenia ciąży prywatnie mnie przeraziły...
Musze przyznać, że ona raczej mi odradziła hormony. Powiedziała, że jak mam się z tym lepiej czuć psychicznie, to ona oczywiście przepisze, ale jest taka sama szansa, że to pomoże jak i że zaszkodzi. Więc ona by radziła sprawdzić czy faktycznie są jakieś wskazania by przyjmować.
fajnie by było zrobić listę polecanych lekarzy w konkretnym mieście lub rejonie, chyba że już coś takiego jest
Marlena ja się oderwać nie mogę robota czeka a ja siedzę na forum -
Kasia * wrote:czy wierzycie w Boga po tym wszytkim co sie nam przytrafiło ja nie potrafie isć do kościola i się modlić omijam kościól narazie szerokim łukiem czuje złość
Kasia ja zawsze byłam głęboko wierząca. Mimo złych rzeczy jakie mnie spotykały w życiu, wierzyłam że jest Ktoś, kto stworzył cały świat i nad nami czuwa.
W ogóle moje życie zawsze bardzo było związane z kościołem, męża poznałam na pielgrzymce na Jasną Górę. Na pielgrzymce wzięliśmy ślub.
Ale po poronieniu coś we mnie pękło. Miałam wielki żal do Boga, do kościoła chodziłam tylko po to, by nie wysłuchiwać głupich tekstów rodziny czemu nagle nie chodzę do kościoła. Ale komunii nie przyjmowałam. Za każdym razem gdy przychodziła pora komunii to czułam wielką gulę żalu w gardle.
Nawet do spowiedzi nie chciałam iść przed świętami, a gdy mąż mnie przekonał to żałowałam bo od księdza usłyszałam "widocznie tak miało być".
Ale powiem Wam że ja w swoim życiu natrafiłam na wielu księży z powołania, ze względu na to że fotografuje pielgrzymkę to mam z nimi bardzo duży kontakt.
Wiadomo, ksiądz też człowiek, jeden jest lepszy, drugi gorszy.
Ja jednego darzę szczególną sympatią. Gdy straciłam Arka i rozmawiałam z nim to powiedział mi na moje słowa że nie ma już mojego bąbla "Jak to go nie ma? Przecież On nadal jest!" Dało mi to wiele nadziei.Miru lubi tę wiadomość
-
Mi się wydaje ,że Nasze Szkraby zawsze już z nami będę, nic tego nie zmieni.
Jest smutek i żal ale teraz z begiem czasu podchodzę do tego tak,że moje maleństwo będzie miało rodzeństwo- bo tam na górze pozna swojego młodszego barta lub siostrzyczkę i wtedy nam je ześle- więc oni na pewno się poznają wcześniej.Marlena, peppapig lubią tę wiadomość
-
Ogólnie mieliśmy wtedy takie spotkanie organizacyjne przed pielgrzymką. Zauważył że coś jest nie tak, usiadł przy mnie i gadaliśmy długo. Przytulił, pocieszył, dał się wygadać i wypłakać.
Opowiedział że jego siostra ma problemy z utrzymaniem ciąży. Dochodzi do zapłodnienia ale nie może ciąży utrzymać.
Nie ukrywał że nie wie co ma powiedzieć w takiej sytuacji ale starał się mi pomóż jak tylko potrafił.
Powiedział że mam przyjść jak będę miała czas na kawę do niego to pogadamy jeszcze.
Ale jakoś nie potrafię do niego iść, wiem że rozmowa z nim by mi pomogła ale jest mi głupio. Nie chce obarczać go moimi problemami.
Ale za każdym razem jak jestem w okolicach jego kościoła to przechodzę tam i patrzę czy przypadkiem gdzieś go nie ma. -
gosia86 wrote:fajnie by było zrobić listę polecanych lekarzy w konkretnym mieście lub rejonie, chyba że już coś takiego jest
Marlena ja się oderwać nie mogę robota czeka a ja siedzę na forum
Gdzieś jest na forum, bo pisałam o tej mojej poprzedniej.
A mi się jakoś dziś wyjątkowo w pracy nudziAniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
ja mam zarośnięty ogródek ale mi sie nie chce wychodzić z domu
dzwoniłam do szpitala, powiedzieli że muszę napisac podanie o wystawienie pisemnego zaświadczenia o urodzeniu martwego dziecka, i z tym do usc ale nie wiem czy nie będzie za późno, bo jest tylko 3 dni, zobaczę co się da zrobić, gdybym tylko wiedziała o tym wcześniej, jak postąpić w szpitalu, a tak to człowiek otępiały z rozpaczy nie wie co ma robić
mam nadzieję że ta wiedza nie przyda mi się w przyszłości -
Ja też tego nie zrobiłam, bo nie wiedziałam. Ale ja sobie nie wyobrażam co miałabym wpisać w płeć. Nie potrafię domniemać, a nie chce się dowiedzieć...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 maja 2014, 13:05
Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Cześć Dziewczyny,
niestety moja historia jest podobna do Waszych, straciłam swojego Aniołka w 10tc
Od początku:
W lutym postanowiliśmy z Mężem, że nadszedł czas, by postarać się o dzidziusia. Udało się w piwerwszym cyklu starań, nasza radość była przeogromna. Przez całe 10 tygodni czułam się wspaniale, zero mdłości, wymiotów, tylko piersi bolały - rodzice i teściowie mówili, ze ciąża bardzo mi służy.
Pewnego okropnego dnia po wizycie w toalecie zauważyłam na papierze kropeczkę ciemnego śluzu. Wsiadłam w sekundzie w auto i pojechałam do mojego gin. Niestety, serduszko przestało bić, a ciąża przestała się rozwijać niemal 2 tygodnie wcześniej. Na następny dzień zabieg i czarna rozpacz.
Dziś jest już lepiej. Staram się myśleć tylko pozytywnie choć nie zawsze się udaje.
Wszyscy lekarze zgodnie twierdzili "tak się zdarza, natura jest bezwzględna i eliminuje słabsze dzieci - proszę się nie przejmować, następnym razem bedzie ok". Generalnie nikt nie kazał robić żadnych badań - skoro tak szybko zaszłam w ciążę to na bank wszystko jest super, a poronienie jest wynikiem źle zmiksowanych genów. Dla własnego spokoju ducha zrobiłam sobie TORCH i TSH. Wszystko wyszło pomyślnie, TSH idealne 1.18. Wynik hist-pat kompletnie nic nie wniósł. Po tych wszystkich badaniach powoli zaczynam wierzyć, ze faktycznie coś źle poszło na poziomie komórkowym i następnym razem bedzie wspaniale.
Aktualnie jestem 3tyg i 3dni po zabiegu i (nie sądziłam, ze kiedykolwiek to powiem) nie mogę się już doczekać nadejścia @
Co do kolejnych starań - ilu lekarzy tyle teorii w tym temacie. Postanowiliśmy z Mężem, że odczekamy chwilkę i po trzeciej @ spróbujemy znów. Mam nadzieję, ze pójdzie równie gładko jak za pierwszym razem z tą różnicą, że ciażę donoszę zdrowiutką ))
pozdrawiam Was serdecznie! -
Smutne...kolejna dziewczyna z nami..,a ja....sukcesik maly dzis mam za soba bo zdjal mi lekarz szwy z nacietego krocza i jakos tak lepiej mi no i humor lepszy...bo moge wyjsc na dwor i lezec w lozku nie musze...zalatwialam dzis ostatnie papiery w zakladzie pogrzebowym w zusie...odebralam rowniez wypis ze szpitala...dowiedzialam sie z karty zgonu ze malutka miala 57 cm...jej...maluszek moj...wiecie co? Moja mama nie pozwalala mi ale ja znalazlam aparat i obejrzalam zdjecie malenkiej i tak przyjemnie mi bylo....znow widzialam jej buzke....po przeczytaniu tej ksiazki poczulam,ze jest tam ziarnko prawdy i nonasz skarbus jest tam do gory i czuwa nad nami...,
-
nick nieaktualny
-
Co mnie boli strasznie że to tak często się zdaża , właśnie się dowiedziałam że moja kuzynka jest w 12 tc też bym była w tym samym ... Dziwne uczucie mnie ogarneło cieszę się że im się udało ale te sploty czasowe wydaje mi się że już zawsze patrząc na jej dziecko bedę myśleć o naszej niuni.
-
Właśnie zdałam sobie sprawę że dziś mija 4 miesiące od straty Arka. Wskoczyłabym chyba w 6 miesiąc.. Wczoraj jak byłam w pracy to tak sobie myślałam że wcale nie powinnam tam być, tylko powinnam siedzieć z brzuchem w domu..
Ale jak czytam wasze historie to myślę że mam wiele szczęścia w nieszczęściu że straciłam Arka tak wcześnie. Stwierdzenie że dotyka nas tak duże cierpienie jakie jesteśmy w stanie znieść jest chyba do mnie pasujące. Gdybym straciła Arka np teraz to nie podniosłabym się z tego. Pewnie jakoś bym zakończyła swoje cierpienia...
Na dodatek dzwonił do mnie przed chwilą ksiądz o którym tu pisałam rano... Ale gadałam z mężem i przyszedł mi sms że dzwonił. Pierwsza moja myśl, to że jest tu jakaś dziewczyna z mojego miasta która go zna i dała mu to przeczytać. Chyba popadam w paranoje. -
Witaj Marta przytulam Cię mocno, przykro mi że i Ciebie to spotkało
Paula cieszę się że u Ciebie trochę lepiej, trzymaj się nasza twardzielko:*
Joasiu doskonale Cię rozumiem, pamiętam jak ze 3 lata temu kuzynka mojego M zaszla w ciążę jaka byłam zazdrosna że to nie ja tylko ona, byłam zła na M że nie chciał wtedy dziecka -
nick nieaktualnyJa też myślę co będzie jak będę w ciąży...czy jak będzie dziewczynka będę tęsknić bo odszedł chłopczyk... czemu nie mogę prostu zapomnieć? Ciągle myślę, co by było,.... cholera!
Moja teściowa powiedziała że nic nie ukoi cierpienia jedynie dziecko...teraz to do mnie dochodzi...tylko mam już prawie 38 lat i to mnie przeraża...Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 maja 2014, 15:07