Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMoje malenstwo przestało sie rozwijać w 8 tyg wtedy serduszko przestało bić dowiedziałam sie o tym w 12 tyg nie plamilam Żadnych objawów więc dlatego miałam ja lyzwczkowanie bo przez prawie 4 tyg mój organizm nawet nie zasugerował ze coś jest nie tak a co mowa o oczyszczeniu
-
nick nieaktualnyTak to już późna ciąża ale koleżanka (nie pamiętam niku) miała łyżeczkowanie gdy poroniła w 6 tygodniu ciąży i w tym przypadku nie rozumiem postępowania lekarzy.
Miriam wrote:Moje malenstwo przestało sie rozwijać w 8 tyg wtedy serduszko przestało bić dowiedziałam sie o tym w 12 tyg nie plamilam Żadnych objawów więc dlatego miałam ja lyzwczkowanie bo przez prawie 4 tyg mój organizm nawet nie zasugerował ze coś jest nie tak a co mowa o oczyszczeniu -
nick nieaktualny
-
nezumi wrote:Aniołkowe Mamy ja mam do Was jeszcze jedno pytanie. Czy któraś z Was korzystała z urlopu i zasiłku macierzyńskiego po poronieniu? I jeszcze jedno czy któraś z Was dostała szczątki ze szpitala (wiem ze to przykre ale ogarnął mnie straszny praktycyczm i chłodne kalkulacje )? Co dalej?
-
polarmiś wrote:Tak to już późna ciąża ale koleżanka (nie pamiętam niku) miała łyżeczkowanie gdy poroniła w 6 tygodniu ciąży i w tym przypadku nie rozumiem postępowania lekarzy.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2017, 16:00
Mama najcudowniejszych skarbów -
nick nieaktualnyMoja ciąża też obumarała w 6 tygodniu - beta zaczęła spadać a w 7 tygodniu doszło do samoistnego poronienia. Lekarz mi kazał odstawić hormony wspomagające i po dwóch dniach "samo" poszło. Ja pamiętam jak w pierwszej ciąży poroniłam (również w 7 tygodniu). Obudziłam się krwawiąc. Przerażenie, rozpacz. Mąz zawiózł mnie do szpitala. Tam stwierdzili poronienie w toku i wzięli mnie od razu na stół. Potem 6 miesięcy zakazu starania się - to było 9 lat temu. Ale ja myślę że lekarze nadużywają tego zabiegu a dla kobiety to trauma .
Matylda36 wrote:Polarmiś, ja miałam łyżeczkowanie, a jedną z ciąż poroniłam w 6 tygodniu właśnie. Lekarze podejmują taką decyzję w kilku przypadkach., m.in gdy poronienie jest zatrzymane tak jak u mnie było. W przypadku poronienia zatrzymanego obumarła ciąża może doprowadzić do zagrożenia zdrowia lub życia matki. Mój organizm nie chciał współpracować i doszło do zagrożenia mojego życia, więc nie było wyboru, trzeba było ingerować poprzez łyżeczkowanie. -
No właśnie ja też nie chcę siedzieć w domu. Tzn miałabym tu co robić ale nie chcę, wolę pracować tym bardziej dziś z pracą wiecie jak jest
wczoraj byliśmy zarejestrować nasze Maleństwo w USC. Moja Helenka urodzona 05.07.2013 o godzinie 18:00, akt urodzenie (i zgonu jednocześnie ) jest potrzebny właśnie do macierzyńskiego i do ubezpiecznenia z PZU. Teraz mam też pewność że moje dziecko było i będzie na zawsze w anszych sercach na pewno a i w statystyce. -
polarmiś wrote:Moja ciąża też obumarała w 6 tygodniu - beta zaczęła spadać a w 7 tygodniu doszło do samoistnego poronienia. Lekarz mi kazał odstawić hormony wspomagające i po dwóch dniach "samo" poszło. Ja pamiętam jak w pierwszej ciąży poroniłam (również w 7 tygodniu). Obudziłam się krwawiąc. Przerażenie, rozpacz. Mąz zawiózł mnie do szpitala. Tam stwierdzili poronienie w toku i wzięli mnie od razu na stół. Potem 6 miesięcy zakazu starania się - to było 9 lat temu. Ale ja myślę że lekarze nadużywają tego zabiegu a dla kobiety to trauma .
-
Matylda tak się własnie zastanawiam że poza tym że to zabieg i ingerencja w nasze ciało (łyżeczkowanie) to chyba lepiej być nie przytomnym i nie 'czuć' poronienia, bo domyślam się że poronienie farmakologiczne wiąże się z krwią i bólem a to też przecież trauma jest i chyba bym to gorzej przeżyła...
-
nezumi, po swoich doświadczeniach, zgadzam się, że zabieg lepiej jest znieść i fizycznie i psychicznie, ale dla przyszłych ciąż, ingerencja, przede wszystkim sztucznie rozszerzana szyjka macicy, nie pozostaje obojętna i lepiej jest wywołać poronienie farmakologiczne.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2017, 16:00
Mama najcudowniejszych skarbów -
nick nieaktualnyMatylda36 wrote:nezumi, po swoich doświadczeniach, zgadzam się, że zabieg lepiej jest znieść i fizycznie i psychicznie, ale dla przyszłych ciąż, ingerencja, przede wszystkim sztucznie rozszerzana szyjka macicy, nie pozostaje obojętna i lepiej jest wywołać poronienie farmakologiczne.
Natomiast przeżycia, przynajmniej dla mnie, podczas poronienia wywoływanego farmakologiczne były pod każdym względem gorsze. Okropne skurcze, przeciwbólowe, które mi podawali na początku nie działały, źle zareagowałam na założone tabletki poronne, doszło u mnie do hiperwentylacji, zemdlałam w łazience. Męczyłam się kilka godzin. No i najgorsze, że widzisz i czujesz co z Ciebie wypływa Straszna trauma.
Jedyny plus, że szyjka macicy o wiele mniej cierpi i nie ma ryzyka zrostów jak podczas zabiegu. A jest to ogromnie ważne podczas późniejszej ciąży i jej donoszenia. -
byłam dziś u lekarza, u mnie już wszystko ok, dał zielone światło dla , z dzidziusiem musimy czekać 3 miesiące licząc od pierwszej @, dostałam tabletki antykoncepcyjne na ten okres no i mają mi pomóc w uregulowaniu cyklu. poza tym badania krwi.
zainteresowało mnie to co piszecie o zrostach, jak one się tworzą? jak im zapobiec? -
nezumi, dobrze, że jest okej.
Zrosty biorą się z różnych powodów, nie zawsze masz na to wpływ, ale m.in. otarcia podczas przeprowadzanego zabiegu, problem ze strony śluzówki macicy, endometrioza, przemęczanie się krótko po zabiegu, np. dźwiganie, intensywne czynności narażające macicę na rozciąganie.
W niektórych klinikach, szczególnie prywatnych, stosuje się specjalne żele po zabiegu które mają ograniczyć ryzyko powstania zrostów. Za to najczęściej płaci się oddzielnie. Miałam taką propozycję przy innym zabiegu ingerującym w macicę. Ale nie skorzystałam.
Jeśli zrosty są przeszkodą w zajściu i donoszeniu ciąży można poddać się ich usunięcia operacyjnie.kaarolaa lubi tę wiadomość
Mama najcudowniejszych skarbów -
nick nieaktualnytworza sie przez stany zapalne macicy lub przydatkow. ja akurat mam te w macicy i byc moze dlatego nie moge zajsc ponownie lub donosic ciazy. moje sa spowodowane przez zle wykonany zabieg. widocznie był zrobiony niestarannie lub antybiotyk, ktory dostałam nie zadziałał. przez ponad rok nie wiedziałam ze miałam zapalenie dopiero 3 lekarz mi to wykrył. a jak im zapobiec to nie wiem, ja chodziłam na kontrole ale poprzedni lekarza nic nie widzieli. w sumie nie dziwie im sie. przez ponad rok czasu po zabiegu nie miałam wykonywanego badania usg. teraz mozna sie pozbyc tego podobno podczas laparoskopii, czekam na nia do jesieni. mam nadzieje, ze juz nie bedzie mi potrzebna bo w koncu zajde w ciaze...
-
kaarolaa przykre, że w tych czasach, taki zabieg został schrzaniony i Ciebie to trafiło Strasznie mnie takie sytuacje denerwują.
Leżałam w szpitalu z dwoma dziewczynami, które też miały zrosty po łyżeczkowaniu, po zapaleniu. Obie czekały na zabieg usunięcia zrostów, z jedna z nich po wcześniejszych poronieniach w marcu urodziła synkakaarolaa lubi tę wiadomość
Mama najcudowniejszych skarbów -
nick nieaktualnyprzykre wiem, ale nic sie niestety nie poradzi, niby taki prosty zabieg a tez moze reszte zycia przekształcic w piekło. mam zaledwie 23 lata a od 2 juz mam problemy z zajsciem, nie wiem jak bedzie dalej. mam nadzieje, ze szybko zrobia mi jakas operacje i pozbede sie tego. duzo czasu mi nie zostało, bo mam tez wodniaki na obu jajowodach, ktore narazie sa małe ale zaczna rosnac i całkiem zablokuja mi jajowody. ciaza teraz, albo za jakis czas tylko bede mogła o niej pomarzyc.
-
a wiecie że ja nie dostałam żadnych antybiotyków po zabiegu. dopiero wczoraj mój lekarz prowoadzący mnie zapytał czy brałam i był w szoku że nic nie dostałam... no ale skąd mogłam wiedzieć, tak to bym się upomniała w szpitalu... mam nadzieje ze nic sie nie stanie złego.
powiem jeszcze tak. ja teraz to mam tyle energii i zapału do pracy jak nigdy. nie potrafię leżeć/siedzieć i nic nie robić cały dzień. ogród mi tak zarósł że szok! no więc robie właśnie umyłam auto. -
Ja ostatnio miałam robioną histeroskopię i się okazało że po łyżeczkowaniu też zrobiły się dwa zrosty. Zostały usunięte podczas histeroskopii. Lekarz powiedział, że były w takim miejscu że raczej nie miały wpływu na drugie poronienie.
kaarolaa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTez nie miałam antybiotyku a to dzwine gdyż nosilam martwy plod ok 4 tyg tak zwane poronienie zatrzymane w 8 tyg a dowiedziałam sie w 12 jest 5 cykl po poronieniu i cisza idę do lekarza w przyszłym tyg jak mąż będzie miał wyniki nasienia i zobaczymy co dalej o pierwsza ciążę starałam sie dwa lata a teraz niby to dopiero 5 miesięcy oby niedługo sie udało