Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Inessa mąż miał bardzo dobry pomysł z tymi wakacjami. Jedź, nabieraj siły, ciesz się chwilą i tym, że masz wspaniałego męża. My wszystkie o Tobie myślimy i wspieramy Cię tak mocno jak się tylko da.
Cały czas wierzę, że i dla Was zaświeci słońce.Mama najcudowniejszych skarbów -
nick nieaktualnyDziewczyny dziekuje ale w nas przestałam wierzyć
i nie umiem sobie poradzić z tym,że nie bede mamą jak to nie lubie pisać biologiczną.Niestety na moje problemy nie ma lekarstwa.
Za to w Was bardzo wierzę i cieszę sie,ze tyle z Was jest już wciazy nie stresujcie się oszczedzajcie, dużo radujcie się oglądajcie same przyjemne filmy, programy,ksiązki bo endorfiny sa teraz Wam bardzo potrzebneno Wam i maleństwom.
Buziaki dla każdej i moja skromna pamiec -
nick nieaktualnyHej dziewczyny,
nawet nie spodziewałam się że aż tyle nas tutaj jest Mam Aniołków które na szczęście mają się tam u góry dobrze!
Jak każda z Was straciłam swoje maleństwo, ale nim je straciłam wszystko było ok nawet 2 dni wcześniej na badaniach kontrolnych.
Niestety, Bóg tak chciał że najpierw 9.05.2013 zabrał mi Tatę i Najlepszego Przyjaciela a niecały miesiąc później 3.06.2013 odebrał mi córeczkę w 15tc miała na imię Hannah, leżałam z nią w ramionach przez dobrych parę godzin kiedy to chciano mi ją zabrać nie chciałam się na to zgodzić choć wiedziałam że tak musi być! ;( urodziłam ją siłami natury bo widocznie tak musiało być by jeden skarb (mam już jedną córcię Olivię ma 20mc) został na Ziemi z Rodzicami i dziadkami, a drugi był z moim Tatą który ubóstwiał dzieci ale niestety ostatnio nowotwór złośliwy którego miał w sobie nie pozwalał mu nawet pobawić się z wnuczkami. I taka oto właśnie jest moja historia! -
nick nieaktualny
Módlmy się za wszystkie zmarłe dzieci,te utracone podczas poronienia i zmarłe przed narodzinami, aby Bóg przyjął je do siebie i otoczył miłością.
Módlmy się za rodziców opłakujących śmierć dzieci, aby przechodzili razem przez to trudne doświadczenie mocni wiarą, stali w nadziei i wytrwali w miłości...
Mój Aniołek 31maja2013 [*]mała mii, monjaa78 lubią tę wiadomość
-
Dziewczyny... Bardzo mi przykro z powodu waszych strat... rzeczywiście łzy same spływają jak się to czyta... Ale mam do was pytanie... Ponieważ sama nie doświadczyłam ani ciąży ani poronienia ani urodzenia to nie wiem jak się zachować... Moja przyjaciółka zawsze uwielbiała dzieci itd jakiś czas temu poroniła to faktycznie nie był dobry czas na ciąże studia rodzice którzy cisnęli ją o te studia żeby na pewno je skończyła i ułożyła sobie książkowe życie... a najbardziej idiotyczny chłopak który namawiał na aborcje... Jak już przekonałam ją żeby nie słuchała tego osła bo rodzice po pierwszym szoku na pewno jej nie zostawią a osioł i tak pójdzie skąd przyszedł to poroniła.. Przeżyła to masakrycznie.... Gdyby była w ciąży to pewnie teraz by rodziła... Ona ciągle o tym myśli tzn o tym poronieniu i dziecku itd szczególnie teraz. A na domiar złego osioł znowu się pojawił... i używa tamtej sytuacji jako karty przetargowej... tzn Przcież kiedyś ih tak wiele łączyło i ciągle wraca do tej nieszczęsnej ciąży... Poradźcie dziewczyny co ja mam zrobić... Nie mogę patrzyć jak on ją dobija tą ciążą...Ewciaczek
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Witam wszystkie dziewczynki jestem na tym forum nowa. Na początek opiszę jak to było u mnie. Najpierw trzy lata nieskutecznych starań, wiele badań, leków i nic. Dopiero po zrobieniu HSG odrazu zaskoczyło i byłam w ciązy niestety bardzo krótko poniewaz w 6 tyg poronilam. Nawet nie usłyszałam serduszka. Po pewnym czasie znowu się udało pora drugi, tym razem serduszko biło i wszystko wydawało się że bedzie dobrze. niestety w 12 tyg. dzieciątko zmarło. To było przed samymi swiętami 29.03.2013 miałam zabieg. Strasznie to przeżylismy. Zrobilismy badania aby ustalić przyczynę. najpierw kariotyp dzieciątka i tam już wyszły nieprawidłowości, a później nasze kariotypy i się okazało że jestem nosicielką translokacji zrównoważonej pomiędzy chromosomami 2 i 12, więc przyczyna znaleziona, niestety teraz musze się liczy z tym że mam większe ryzyko kolejnych poronień niż osoby z prawidłowym kariotypem ...
-
Dziewczynyn sciskam was mocno :* wszystko się ułoży wierzę w to mocno i modlę się żeby tak było. Jak widzę ilu dziewczynom się udało i są szczęśliwe to wiem że i na mnie (na nas!) przyjdzie pora
-
Niestety i ja dołączam do Aniołkowych mam... Nasz Aniołek opuścił nas w 8tc. Kilka dni temu miałam zabieg... nie potrafię się z tym pogodzić... nie wiem co ze sobą zrobić....
Mam chorobę Hashimoto wyszło to dopiero w 6 tyg. ciąży. Myślę, że moj organizm nie produkował hormonów dla naszego Aniołka.
Dziewczyny, powiedzcie mi proszę, jak pogodzić się ze stratą.... bo ja już nie mam sił....Ona -> 35 -> Niedoczynność tarczycy, Hashimoto, alergia. Dwójka cudownych dzieciaczków z pierwszego małżeństwa
MAJUSIA
28.02.2015r.
MICHAŚ
05.10.2017r.
On -> 36 -> Niska jakość nasienia -> 2% prawidłowych -> ruchliwość prawidłowa prawie 0..
Zaczynamy 9cs -
kochana Rybeńko, nie ma takich słów które mogłyby Ci zadośćuczynić straty. Najważniejsze to odpowiednio przeżyć żałobę, masz prawo płakać i się smucić wcale nie musisz udawać że nic się nie stało i chodzić z głową do góry. Stata dziecka jest bolesna ale trzeba się z tym pogodzić, pamiętaj że masz wokół siebie ludzi którzy cię kochają i wspierają. Najlepiej sobie z tym poradzić planując i wypełniając sobie dni zajęciami. Ja np zajęłam się pracą w ogrodzie. Ściskam Cię mocno :* Nasze maleństwa są w niebie i czuwają nad nami, wszystko będzie dobrze
Kajaoli lubi tę wiadomość
-
witajcie ...jestem tu nowa i też dołączam do aniołkowych mam...Nasz aniołek opuścił nas w 9 tyg ciąży w kwietniu...i jak inni nie potrafię się z tym pogodzić...mam jeszcze siedmioletnią córeczkę...i to ona jakoś pomaga przetrwać mi trudny okres...teraz z mężem dostaliśmy zielone światło od gina i zaczynamy staranka...mam nadzieję ze szybkie i owocne...chociaz strach pozostał to pragnienie maleństwa jest większe...
-
witam...moja mala coreczka urodzila sie pod koniec 23 tygodnia,byla malusia zyla 35 dni I zmarla dzielnie walczyla o kazdy swoj dzien ale dluzej nie dala rady patrzac na Nia kazdego dnia widzialam jak moja malenka cierpi ile bolu jej wszystko sprawia walczylismy razem bezcenna sa dla mnie wspomnienia zwiazane z moja kruszynka,byl moment ze Jej stan bardzo sie poprawil moglam wziac moja corke na rece,karmilam ja mylam przewijalam,kazdego dnia mowilam do niej nie poddawaj sie badz silna I byla...prosilam a dzis otworz oczka dla mamy I starszej siostry I po kilku dniach otworzyla nastepna prosba bylo zacznij plakac malenka I zaczela glos miala donosny...ale mimo tego ze tak sie starala walczyla niestety nie dala rady moja malenka kruszynka...w czerwcu minely 3 lata od jej smierci ale na zawsze pozostanie ona w naszych sercach...edytka
-
Nezumi, dziękuję za te słowa.... Staram się patrzeć w przyszłość i już czekam niecierpliwie na czas w którym znów zaczniemy starać się o Maleństwo. Wierzę, że wszystko się w końcu ułoży po naszej myśli.Ona -> 35 -> Niedoczynność tarczycy, Hashimoto, alergia. Dwójka cudownych dzieciaczków z pierwszego małżeństwa
MAJUSIA
28.02.2015r.
MICHAŚ
05.10.2017r.
On -> 36 -> Niska jakość nasienia -> 2% prawidłowych -> ruchliwość prawidłowa prawie 0..
Zaczynamy 9cs -
Rybeńko tak będzie :*
edytka - bardzo mi przykro z powodu twojej straty. to co cię spotkało jest bardzo bolesne, ściskam cię mocno i modlę się za waszą rodzinę.
benitka, strach pozostanie zawsze, ale najważniejsze jest nie poddawać się i mocno wierzyć że będzie dobrze.Rybeńka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny