Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnygosia86 wrote:Amy a tak odnośnie tego co Ci powiedziała koleżanka " jedno dziecko dla Boga, drugie dla matki, trzecie dla ojczyzny" nigdy o tym w ten sposób nie pomyślałam że nasze straty możemy traktować w odniesieniu do tego powiedzenia, dopiero jak to napisałaś i myślę że to naprawdę może być otuchą dla wielu osób, byle zrozumieć to we właściwy sposób
a próbowałaś może wizyty u psychologa?wielu z nam to pomogło
Dzisiaj już to rozumiem we właściwy sposób, wtedy mnie to tak strasznie bolało.
Bóg mi dał i zabrał. Wiem, że tak miało być. Nie mam tego za złe tylko sprawiło mi to ogromny ból. To doświadczenie jest innego rzędu. W innych przypadkach zawsze sobie myślałam, dlaczego Ja? Tym razem nawet przez myśl mi nie przyszły takie słowa. Nikomu nigdy nie życzłabym takich przeżyć.
Myślałam o psychologu, wiem, że mógłby mi pomóc, ale jestem tak przyblokowana, że pęwnie się nie wybiorę na żadną rozmowę. Ja się już pogodziłam, że Jej już we mnie nie ma i czekam aż znów przyjdzie. Wiem, że moje dziecko juz nie wróci, ale częśc Jej przyjdzie z nowym życiemWiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 10:37
Iza75, gosia86 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnynatalka189 wrote:Witam się i ja niestety. Ciężko mi bardzo i szukam pocieszenia. Straciłam dzdzie w 6 tygodniu ciąży nie myśłałam że aż tak to przeżyje . Wiem że strata urodzonego dziecka albo dziecka w wyższym tygodniu bardziej boli ale to tez boli bo zdążyłam się do niego przyzwyczaić. Wszyscy mówia to dopiero 6 tydzień i zaraz będzie nastepne. ale tak jak powiedziała Amy my chcemy popłakać za tę które miałyśmy teraz . Przykro mi rónież za wasze straty może kiedyś nam będzie łatwiej z tym żyć
Cześć Natalia,
ja również straciłam córkę (6 tydz.). Skończyłam 13 tydzień, gdy dowiedziałam się, że dziecko przestało się rozwijać w połowie 6 tygodnia
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 10:40
-
Natalia witaj, nic dodac nic ujac jest to tragedia dla matki. Nieważne ile tygodni nosiłaś w sobie dzieciątko. Nikt nie ma prawa umniejszac uczuc jakie mamy...a jednak czesto słyszy sie podobne tresci...przykre to jest niesamowicie aż sie łezka w oku kręci, jak można byc tak nieczułym, tak pozbawionym empatii...
Zaglądaj tutaj apoczujesz sie lepiej, nikt Cie tak nie zrozumie jak te,które to samo przezyły -
Dziewczyny u mnie dalej brak @,kurde mogła by już przyjść
Z mężem postanowiliśmy ,że jednak zaczekamy ze staraniami dłużej,no chyba,że się zapomnimy
Na razie pojadę odpocząć,potem troszkę popracować,a potem się zobaczy.
Wyjadę na te 3 miesiące,odżyję od tego zamartwiania się,matkowania i bycia kurą domową,wreszcie wrócę do takiego życia jak lubię,nie narzekam na bycie w domu-bo to też jest praca i lubię to,ale raz na jakiś czas lubię wszystko zostawić i żyć innym życiem,może to głupie ale tak mam -
nick nieaktualnyIza75 wrote:Amy jak to sie mogło stac, że przez tyle tygodni lekarz nic nie zauważył????
Już opowiadam..
Pracuję w Szpitalu. Od kąd dowiedziałam się, że jestem w ciąży zastanawiałam się nad lekarzem (prywata). Jednak pracowałam z taką kobietą, która powiedziała mi, że pracujesz w szpitalu i chcesz iśc prywatnie do lekarza? Poleciła mi bardzo dobrego lekarza który prowadził ciąże jej córki. Ona również chciała chodzic prywatnie, ale lekarz powiedział, że jest pracownikiem Szpitala i będzie w przychodni u niego miała taką samą opiekę jak w przypadku chodzenia do niego prywatnie. Tak samo było w moim przypadku. Uważał, że nie ma potrzeby chodzić do niego prywatnie. Wszystko było dobrze, nie zauważyłam u siebie żadnych zmian. USG miałam zaplanowane w środę 29 stycznia. Zaczynałam chyba 13 tydzień ( a nie kończyłam, jak to napisałam wcześniej - pomyłka) i wówczas okazało się... brak tętna płodu. Zatrzymanie rozwoju w połowie 6 tygodnia.Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 11:16
-
Natlko przykro mi - u Nas nie ma czegoś takiego że któraś bardziej cierpi bo to była wyższa ciąża a któraś mniej bo to tylko 6 tydz.Każda cierpi tak samo mono bo straciła dziecko . Każda z Nas przeżylą to boleśnie i każda na swój sposób mocno.
Amy przykro mi z Twojej straty, nie będę mówiła że będzie dobrze- bo o tym wiesz. Ja też płakałam, na szczęście przy moim Ł mogłam płakać i nic nie mówić, to mi było potrzebne... Ze złami wypływa żal, rozpacz i smutek. To jest wyraz cierpienia i pomaga w uldze.Ja tak mam i wydaje mi się że to lepsze niż udawanie twardziela i tłumienie tefgo w sobie.
U Nas każda szybciej lub wolniej podnosi się z dołka- to taki publiczny psycholog, który powie "wiem co czujesz też to przeszłam"nigdy nie usłyszysz " nie martw sę nie to to będzi ekolejne" ksiązkowe przykłady i porady nie u nas- u Nas wszystko z życia wzięte.
Iza ... ja też do 12 tyg byłąm w ciąży a dziecko przestał się rozwiać na etapie 6-8 tydz, Co lepsza wody się zbierały, brzuszek rósł a dziecko dużó wolniej. Na USG widziałam jak rośnie- ale to za mało. Na etapie 6-8 tyg zatrzymał się i nie chciał iść dalej w górę No i nagle przyszło plamienie mocne i koniec bajki...
Wczoraj nei miałam czasu być z Wami bo szyłam na zamówienie takie cuda. Jeśli mogę się Wam pochwalić
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.522455821160392.1073741831.100001879354536&type=1
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=673726492699990&set=a.522455821160392.1073741831.100001879354536&type=3&theater
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=673390289400277&set=a.522455821160392.1073741831.100001879354536&type=3&theaterewcia21k, Iza75 lubią tę wiadomość
-
Amy ja miałam podobnie tylko wcześniej się skończyło bo w 11 tc
jak ja byłam u psychologa to po prostu się wypłakałam, pomogło, teraz mam wizytę na 20.06 ale nie wiem czy jest mi jeszcze potrzebna
Natalko przykro mi
nie ważne ile trwały nasze ciąże, to byly nasze dzieci, ja tę stratę przeżyłam bardziej niż śmierć mojego ojca
i znajomy mi powiedział że to nic dziwnego że ojciec chorował, miał 70 lat i swoje już przeżył, a dziecko było częścią mnie -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnygosia86 wrote:Amy ja miałam podobnie tylko wcześniej się skończyło bo w 11 tc
jak ja byłam u psychologa to po prostu się wypłakałam, pomogło, teraz mam wizytę na 20.06 ale nie wiem czy jest mi jeszcze potrzebna
Wiem, że pomoc psuchologa jest pomocna. Chodziłam na terapie jak w poprzedniej pracy moja wychowanka odebrała sobie życie na mojej zmianie. Dużo mi pomógł.. Powinnam była chodzić do niego zaraz po stracie, teraz to jest jak rozgrzebywanie wszystkiego ponownie. Jestem już pogodzona. Tzn nie wiem jak to ująć. Przyjęłam do wiadomości, że Aleksandry już nie ma. Ból pozostanie do końca życia i ja sama rozgrzebuje co jakis czas tą ranę. Teraz psycholog mi nie pomoże bo nauczyłam się z tym żyć.. -
Gosia-aż takich cudów nie ma
były w tamtym cyklu dokładnie w owulkę,ale potem planowo przyszła @,była bardzo bolesna-jak nigdy,potem w połowie tego cyklu ten śluz z niteczkami krwi,a od jakiegoś czasu ten śnieżno-biały śluz.Dziś dla pewności zrobiłam test ale był negatywny,aha i w tym cyklu na bank owulki nie miałam,ale to bez znaczenia bo i męża też nie było,poleciał zanim @ się skończyła. -
nick nieaktualnyewcia21k wrote:Amy u nas miała być Aleksandra ale w końcu zdecydowaliśmy się na Magdalenę,oba te imiona nam się bardzo podobały
Teraz jeśli Bóg pozwoli będzie Kalina-Magdalena
Tak szczerze to miał być Aleksander, ale ja od poczatku ciąży czułam w sobie kobietkę ) Mąż był przekonany, że chłopak- jak to facet ale miałam nosa
Wiedziałam, że będzie Aleksandra, takie daliśmy jej imię w urzędzie stanu cywilnego. Jak teściowa się dowiedziała to ze smutkiem zapytała. No takie ładne jej daliście imie? To nie będzie już Aleksandry? (myślała ze przyszła córka będzie takie nosiła, jesli by się pojawiła w przyszłości)
To były tak smutne dla mnie słowa. Jak miałam nazwać zmarłe dziecko? Miała być Aleksandra i takie imię dostała.. Nie dość że "odebrano" jej życie, to jeszcze ja miałam zabrać jej coś co miała od nas? To jedyna rzecz którą mogła ze sobą zabrać. Swoje imię...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 czerwca 2014, 11:45
-
U nas miała być Magdusia i była,nie wyobrażam sobie,żeby dać inaczej na imię jak tyle miesięcy do niej tak właśnie mówiliśmy.
Jak Twoja teściowa mogła w ogóle pomyśleć,że jak dzieciątko zmarło to już nie zasługuje na imię wybrane przez rodziców?