Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej jeszcze wpadłam na chwile, bo zastanawialo mnie dlaczegi tak bardzo drażni mnie moja mama. Kupiłam sobie notesik i tak podkusiło mnie żeby zapisać w nim wydarzenia z tych dwóch koszmarnych dni i doszłam do momentu gdy przewozili mnie z porodówki na sale. Radek tak chciał podejść z naszą córcią, chciał żebym też ją przytuliła a moja mama powiedziała tak : " nie. Odwróć się. Nie pokazuj jej małej. Bo to będzie szok" i tak dotarło do mnie, że jestem za to tak wściekła na moja mamę, mam żal do niej....Miałam takie pieprzone prawo do zobaczenia Córeczki! Do przytulenia jej...zapisywałam wspomnienia i wyłam...wyłam jak opętana...byłam sama w domu, więc wołałam Radka, żeby wrócił, że nie dam rady wytrzymać tego tygodnia....myslałam że pęknie mi serce...to co pamiętałam to zapisałam...poród ze szczegółami...jakoś nie potrafie nawet na moment uśmiechnąć sie...jestem zła na cały swiat....a na mame najbardziej...kupiłam dla Karinki z R znicz to pytała sie po co...ze wklady trzeba bylo...ale my chcielismy dac swoj znicz....kupilismy białą róże na dzien dziecka, pytała po co, przecież ma...Radek wybierał różyczke...był taki smutny....teraz kupiłam bukiet żółtych różyczek w doniczce, R wybierał ze mną i mieliśmy wczoraj drugi raz do Karinki wejść i podarować jej różyczki ale lało okropnie...teraz kwiaty stoją w pokoju a ja boje się powiedzieć mamie że to dla naszej Córci...boje sie ze powie mi cos przykrego a ja nie wytrzymam i bede plakac...ze wygarne jej to co mnie boli...ale wiem jak bardzo cierpiała z powodu śmierci jej pierwszej wnuczki....nie chce wojny z nią czy też żeby płakała przeze mnie...co mam zrobić? Jeśli bedę chciała porozmawiać to skończy się na tym że będę płakać i guzik powiem...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 czerwca 2014, 18:48
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyampoule wrote:Niby od lutego minęło już trochę czasu i myślałam że z czasem będzie lepiej ale są chwile że nie mam już na to wszystko siły...
mam nadzieję że dzisiejsza wizyta chociaż poprawi mi humor
-
Paulla-ja też mam ogromny żal do siebie,że nie pożegnałam się z Madzią tak jakbym tego chciała,że jej nie przytuliłam...to wraca jak bumerang
Mam nadzieję,że kiedyś to poczucie winy minie tak u mnie jak u Ciebie.
Jesteś dzielną dziewczyną i trzymam za Ciebie kciuki! -
PauLLa szczerze mówiąc, to ja uważam że powinnaś powiedzieć coś mamie. Piszesz, że boisz się odezwać bo nie chcesz jej ranić bo i tak bardzo to przeżyła, A TY?! Chyba masz prawo do cholery przeżywać swoją żałobę jak chcesz, kupować znicze i kwiaty dla Karinki kiedy Ci się podoba. Dla Was wszystkich były to traumatyczne przeżycia ale Twoja mam nie ma prawa Cię tak ranić! Moim zdaniem powinnaś jej to jasno dać do zrozumienia, nawet kosztem kłótni.
Tak bardzo mi przykro, że po takiej stracie jeszcze musisz się użerać z bliskimiPrzytulam Cię ogromnie, nie bój się mówić tego co czujesz :*
ewcia21k, Lemurek27, Czarnaa94 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPauLLa wrote:Hej jeszcze wpadłam na chwile, bo zastanawialo mnie dlaczegi tak bardzo drażni mnie moja mama. Kupiłam sobie notesik i tak podkusiło mnie żeby zapisać w nim wydarzenia z tych dwóch koszmarnych dni i doszłam do momentu gdy przewozili mnie z porodówki na sale. Radek tak chciał podejść z naszą córcią, chciał żebym też ją przytuliła a moja mama powiedziała tak : " nie. Odwróć się. Nie pokazuj jej małej. Bo to będzie szok" i tak dotarło do mnie, że jestem za to tak wściekła na moja mamę, mam żal do niej....Miałam takie pieprzone prawo do zobaczenia Córeczki! Do przytulenia jej...zapisywałam wspomnienia i wyłam...wyłam jak opętana...byłam sama w domu, więc wołałam Radka, żeby wrócił, że nie dam rady wytrzymać tego tygodnia....myslałam że pęknie mi serce...to co pamiętałam to zapisałam...poród ze szczegółami...jakoś nie potrafie nawet na moment uśmiechnąć sie...jestem zła na cały swiat....a na mame najbardziej...kupiłam dla Karinki z R znicz to pytała sie po co...ze wklady trzeba bylo...ale my chcielismy dac swoj znicz....kupilismy białą róże na dzien dziecka, pytała po co, przecież ma...Radek wybierał różyczke...był taki smutny....teraz kupiłam bukiet żółtych różyczek w doniczce, R wybierał ze mną i mieliśmy wczoraj drugi raz do Karinki wejść i podarować jej różyczki ale lało okropnie...teraz kwiaty stoją w pokoju a ja boje się powiedzieć mamie że to dla naszej Córci...boje sie ze powie mi cos przykrego a ja nie wytrzymam i bede plakac...ze wygarne jej to co mnie boli...ale wiem jak bardzo cierpiała z powodu śmierci jej pierwszej wnuczki....nie chce wojny z nią czy też żeby płakała przeze mnie...co mam zrobić? Jeśli bedę chciała porozmawiać to skończy się na tym że będę płakać i guzik powiem...
Paulla rozumiem Cie doskonale.. Ja wiem, że nasze przypadki są zupełnie inne, ale obie straciłyśmy córki, zresztą, każda z nas straciła swoje Aniołki.. ale moja mama nie pozwalała mi płakać po stracie dziecka.. Pamiętamtylko "nie płacz... Marta nie płacz, bo pęknie mi serce..." Ja łykałam łzy i ubierałam maskę. Łzy leciały po policzku a ja z kamienna twarzą udawałam, że nie płaczę, żeby nie robić przykrości mamie. Byłam tak zła.. Ona wiecznie wracałą do tego co robiłam w ciąży, że ćwiczyłam, że chodziłam na odczulania (pytałam lekarza czy mogę, były to szczepionki podtrzymujące, wiec zagrożenia nie było). Mama szukała w moim zachowaniu przyczyn poronienia. Znienawidziłam ją za to. Skończyło się na tym, że nie przeszłąm swojej żałoby. Nie kazała nam robić pogrzebu bo jakby się odbył ona by tego nie udźwignęła.. Doszło do tego, że ja straciłam poczucie utraty dziecka. Odnosiłam wrażenie, że to wszystko stało się nie mnie, tylko komuś z rodziny a ja tylko znam wszytsko z opowieści. Jestem tak wściekła... Teraz jak dostałam okres popadłam w taki depresyjny stan, że jadłam obiad dławiąc się łzami.. poszłam do pokoju i wyłam, jak zobaczyła mnie mama, zaczęła być strasznie nerwowa i zaczęłą wymyślać co mogło się stać bo nic nie mówiłam.. Kazała mi nie płakać, widziałąm, że już sobie nie radzi i wtedy nie wytrzymałam. I w końcu jej powiedziałam.. Mamo dlaczego mnie tak blokujesz? Nie rozumiesz, że ja potrzebuje się wypłakać?? Myślę, że nadal nie zrozumiała... Wiem jak cię to strasznie boli, ale próbuj z nią porozmawiać.. ja nie raz jej mówie co mnie boli, ale ona nie do końca to przyswaja... odnoszę wrażenie, że ona myśli że jak nie będą mi ciekły łzy po policzkach to wszystko jest już ok.. a wcale nie jest... Nie tłum w sobie emocji jeśli ta rozmowa ma pomóc w relacji z mamą skorzystaj... Nie męcz się.. -
nick nieaktualnyNajgorsze jest to, że nasze mamy nie robią tego celowo, tylko chcą nas chronić.. Rozumiem postępowanie swojej mamy, ale pozwalając jej na to krzywdzę samą siebie. Nigdy nie przejde straty dziecka, jak mnie ktoś będzie blokował. Nie potrafię nawet rozmawiać z mężem. Nigdy mu nie powiedziałam jak strasznie brakuje mi naszego dziecka..
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 czerwca 2014, 19:05
-
Paula ja myślę, że twoja mama chciała Ci odjąć bólu i myślała, że to będzie dla ciebie lepsze. Postaraj się jej wybaczyć i może wytłumacz jej, że ona nie ochroni Cię przed tym bólem, w żaden sposób i żeby przestała się starać tylko zaakceptowała to że cierpisz. Jej też pewnie jest ciężko, bo nie dość, że straciła wnuczkę, to jeszcze życie złamało serce jej córce, a ona nie wie jak jej pomóc...Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Paulla to straszne co przeżyłaś i nawet nie miałaś Małej na rękach - ściskam Cię mocno - nie daj się Kochana powiedz coś mamie!!!
Amy w sumie bardzo dobrze Cię rozumie bo moja mam o niczym nie wie!!! i tylko dla tego jej nie powiedziałam, żeby ta strata nie stała się tylko jej stratą!!! ona za raz by podała mi milion przyczyn, dla których poroniłamprzez moment by mnie żałowała a na koniec na pewno by dodała hasło: "że na pewno sobie na to zasłużyłam..."
niestety nikt nie ma łatwo w takiej sytuacji a jeśli jeszcze nie ma wsparcia w rodzinie to tylko wszystko kumuluje się w nas
-
Żałuje że nie ma innego sposoby, zebym powiedziała jej to wszystko...ja chce ale paychicznie do takich rozmów nigdy nie potrafiłam się przygotować żeby dać rade słowo z siebie wydusić....
Właśnie Ewcia...czuje jakbym wgl nie pozgnała się z Maleńką...to będzie najgorsze...powracanie tych myśli, ze źle to zrobilam...
Amy przykro mi z powodu zachowania Twojej mamy...moja jak przyszła ostatnio do pokoju to popatrzyła na mnie dziwnie bo płakałam i spytała czemu...ja odpowiedziałam pytaniem 'w mojej sytuacji nie moge?'...
Po za tym chce zeby przy tej rozmowie byl rowniez R, bo to nas obojga dotyczy...ona rani i mnie i jego...a jesli nie dam rady czegos powiedziec to on mnie wesprze i dopowie...czy jednak to zle?
Ahh i jeszcze chcialam dodać, że nie chce byście myślały, że ja nie wspieram chłopaka....może nie napisze kiedy, jak itp ale on na mnie zawsze może polegać i doskonale o tym wie...może dlatego też jest jemu łatwiej przechodzić te żałobę...bo ma swoją siłe i moje wsparcie...będąc z nim nauczyłam sie takiej dziwnej rzeczy...jeśli ja jestem smutna on mi pomaga...ale jesli on jest smutny ja odrzucam to co mnie gryzie i pomagam jemu...bo on musi byc silny...jeśli on upadnie to ja nie wiem czy byłabym w stanie podnieść nas oboje...
Przepraszam ze tak duzo pisze..., -
nick nieaktualnyLemurek27 wrote:Amy w sumie bardzo dobrze Cię rozumie bo moja mam o niczym nie wie!!! i tylko dla tego jej nie powiedziałam, żeby ta strata nie stała się tylko jej stratą!!! ona za raz by podała mi milion przyczyn, dla których poroniłam
przez moment by mnie żałowała a na koniec na pewno by dodała hasło: "że na pewno sobie na to zasłużyłam..."
niestety nikt nie ma łatwo w takiej sytuacji a jeśli jeszcze nie ma wsparcia w rodzinie to tylko wszystko kumuluje się w nas
-
nick nieaktualnyLemurek27 wrote:Paulla a może napisz do mamy list??? na kartkę wylej swoje słowa - możesz jej przeczytać albo dać do przeczytania to też bardzo by Ci pomogło
Właśnie Paulla, zrób jak pisze Lemija się zabieram powoli do napisania listu M.. bo sobie w słowach nie poradzę, zacznę płakać i nic nie powiem, albo powiem 1 setną tego co chcę powiedzieć..Myślę też o napisaniu listu do mamy, bo nie też jej wielu rzeczy nie mówię bo nie chcę jej ranić bo ja się zaraz wydzieram i wpędzam ją w poczucie winy zamiast spowodować, że mnie zrozumie..
-
nick nieaktualnyPaulla rozumiem Cię, że chcesz żeby R był przy rozmowie, jednak poleciłabym załatwienie sprawy sam na sam z mamą.. Nie stawiaj jej w takiej sytuacji, bo będzie czuła się zaatakowana, a tego byś chyba nie chciała, mimo złości.. Wyjaśnijcie sobie same.. Najlepiej napisz jej list i jej go daj, powiedz ze chciałaś jej coś dać do przeczytania.. i zostań z nią w pokoju jak będzie czytać.. po przeczytaniu jak będzie chciała rozmawiać, to porozmawiacie.. Wiem, że nie jesteś gotowa, ale mama ci pomoże w tej rozmowie,, bedzie ci łatwiej... takie są moje propozycję bo sama tak sobie to zaplanowałam ze swoją mamą.. I wspomnij jej o R.. że jego to też boli i w ogóle..
-
nick nieaktualny
-
Amy ja wiem, że nasze mamy to robią wszystko byle nam pomóc! tylko że moja robi wszystko po swojemu i to do niej ja muszę się dostosować... a nie wszystko musi się kręcić wokół niej... najgorsze jest to wytykanie... jak sobie teraz dobrze przypominam to moja kazała mi nosić 60kg krawężniki jak pod domem kostkę układali a jak podniosłam jeden (jeszcze nie wiedząc, że jestem w ciąży) i powiedziałam, że jest dla mnie za ciężki to zaczęła się na mnie wydzierać, że nic bym jej w życiu nie pomogła (faceci co kostkę robili tylko głowy pospuszczali) no i zaczęły się wyrzuty na cały świat... a ja za 2 tyg już wiedziałam, że jestem w ciąży!!! i co teraz mam sobie myśleć, że jak zajdę w 2ciążę to mam nie nosić krawężników... a moze poroniłam przez przesilenie...