Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Paulette wrote:Ankica jestem podobnego zdania jak Twoje. o wiele łatwiej by nam się żyło, gdybyśmy mogły się wszystkie spotkać.. Porozmawiać, wylać potoki łez..
Oj taaaaaaaak... byłoby fantastycznie...
Ankica - strasznie mi przykro.... mocno Cię przytulam... Dzielna dziewczynka z tej Twojej Laurci...
Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę tych 4 godzin...Paulette lubi tę wiadomość
-
Mamo Mikołaja przytulam z całego serduszka. Spotkała nas podobna historia, z wyjątkiem takim że ja Martynkę urodziłam w 25tyg. Tak samo ja Ty nie czuje się ani trochę wyróżniona, wyjątkowa, wręcz przeciwnie zaraz po wyjściu ze szpitala miałam pretensje do siebie dlaczego nie poczułam, że coś jest nie tak, co ze mnie za matka, że pozwoliłam by moje maleńswtwo odeszło i cierpiało. Czułam się podle, myślałam, że jestem beznadziejna gorsza i do tego teksty, które bolą do dziś "jesteście jeszcze młodzi, macie czas". Nikt nie traktował śmierci Martynki poważnie, a my pomimo, że jej nigdy nie widzieliśmy kochaliśmy najmocniej na świecie. Nadzieja powróciła niedawno, gdy skończyłam I trymestr, ale uczucie bólu i strachu kolejne maleństwo pozostała.
-
mama Martynki wrote:Mamo Mikołaja przytulam z całego serduszka. Spotkała nas podobna historia, z wyjątkiem takim że ja Martynkę urodziłam w 25tyg. Tak samo ja Ty nie czuje się ani trochę wyróżniona, wyjątkowa, wręcz przeciwnie zaraz po wyjściu ze szpitala miałam pretensje do siebie dlaczego nie poczułam, że coś jest nie tak, co ze mnie za matka, że pozwoliłam by moje maleńswtwo odeszło i cierpiało. Czułam się podle, myślałam, że jestem beznadziejna gorsza i do tego teksty, które bolą do dziś "jesteście jeszcze młodzi, macie czas". Nikt nie traktował śmierci Martynki poważnie, a my pomimo, że jej nigdy nie widzieliśmy kochaliśmy najmocniej na świecie. Nadzieja powróciła niedawno, gdy skończyłam I trymestr, ale uczucie bólu i strachu kolejne maleństwo pozostała.
Mamo Martynki bardzo mi przykro... Mam nadzieję, że nasze Dzieciaczki się zaprzyjaźniły i dbają o siebie tam na górze...Doskonale Cię rozumiem, to wszystko co piszesz - to jakbyś opisywała to co siedzi w mojej głowie...
Bardzo jesteś dzielą kobietą, że zdecydowałaś się szybko na kolejną ciążę! Bardzo Cię podziwiam. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić tego strachu. Ale dziewczyny u nas już żadna ciąża nigdy nie będzie beztroska i nie będzie "radosnym oczekiwaniem" - strach pozostanie ogromny dopóki nie będziemy trzymały swojego maleństwa w ramionach... Ale jestem przekonana, że wszystko będzie dobrze. Musi być. Wyczerpałyśmy już swoje limity nieszczęść na całe życie. Teraz już będzie tylko dobrze. Takie fantastyczne z nas kobitki - każda z nas zasługuje na szczęście...
A Martynka zawsze będzie miała szczególe miejsce w Twoim serduchu...Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 kwietnia 2015, 13:51
-
Mama_Mai wrote:Maja gratuluje córeczki
pamietam jak pisalas o bratowej, to straszne co ja spotkalo, ale za to miala w tobie wsparcie w tych ciezkich chwilach
a powiedz czy lekarz traktowal twoja ciaze inaczej? Bralas jakies dodatkowe leki?
Mamo Mai, a jak Ty się czujesz w ciąży? Fizycznie i psychicznie? -
Mamo Mikołajka, rodziłam Martynkę siłami natury, kosztowało mnie to naprawdę wiele, ale wiedziałam, że chcę być ponownie mamą. Po śmierci Martynki czułam się niepełna, brakowało mi bóli kręgosłupa, kopniaków jak zasypiam i budzę się, poza tym wiedziałam, że kolejna ciąża będzie trochę jak terpia dla mnie i mojego męża. Oczywiście nie traktujemy maleństwa w brzuszku jak zastępstwo Martynki, teraz poprostu będziemy mieć 3 dzieciaczków, w tym jednego aniołka.
-
Angelina chciałam Ci powiedzieć że jesteś super dzielna wracając do pracy i stawiając czoła światu wierz mi że to świadczy o tym że jesteś silna,ja pi macierzyńskim zwolniłam się nie miałam siły wstawać i chodzić do pracy.Ty dałaś rade i dajesz będzie tylko lepiej.....[*]LAURKA28.11.2014
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMamo Mikolajka fizycznie od kilku dni czuje sie coraz bardziej ciazowo, dokucza mi zoladek, mam potworny apetyt, a jak jestem glodna to mi niedobrze. Jestem mocno oslabiona, spiaca. Do tego przeziebilam sie juz
walcze z katarem. Psychicznie to bardzo zmiennie. Raz jest euforia, raz panika, czarne mysli. W srode mam dopiero wizyte, mam nadzieje ze zobacze serduszko,bo to jest w tej chwili moja najwieksza obawa, ze nic tam nie rosnie w pecherzyku. Z ciazowymi sprawami nie wybiegam za daleko do przodu, po prostu sie boje
-
ankica78 wrote:Angelina chciałam Ci powiedzieć że jesteś super dzielna wracając do pracy i stawiając czoła światu wierz mi że to świadczy o tym że jesteś silna,ja pi macierzyńskim zwolniłam się nie miałam siły wstawać i chodzić do pracy.Ty dałaś rade i dajesz będzie tylko lepiej.....
(.
W pracy mam moje ulubione przyjaciółki i z nimi jakoś daję radę.
Wczoraj przyszła koleżanka z którą razem byłyśmy w ciąży i jak zobaczyłam tą malutką jej córeczkę wierzcie mi, że nie wytrzymałam - uciekłam z biura. Później miałam wyrzuty sumienia, że może zrobiłam jej przykrość.
Ankica78 może mogłaś się wstrzymać ze zwolnieniem a wziąć po prostu po macierzyńskim L4? Lepiej chyba wśród ludzi niż w domu, ale to zależy jaką kto ma pracę.
Dla mnie pocieszającą byłaby myśl, że jeszcze kiedyś zostanę ponownie mamą ale mój brak odwagi chyba jest większy....
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Angelina nie myśl o tym, czy zrobiłaś dziewczynie przykrość czy nie... Teraz myśl o sobie. Bądź trochę egoistką. Jej nic nie będzie, Ty przechodzisz teraz najgorsze chwile w swoim życiu.
Mnie dwa tygodnie po śmierci Mikołajka odwiedziła przyjaciółka, która urodziła 2 tyg przede mną. Spotkałam się z nią bo nie chciałam jej przykrości robić. Odchorowaliśmy tą wizytę z mężem baaaaaardzo. Przeryczeliśmy całą noc i kilka kolejnych. I okazało się, że zupełnie bez sensu się tak "poświęcałam" i potem tak bardzo cierpiałam bo moja przyjaciółka spotkała się wtedy ze mną jeden, jedyny raz (minęło prawie 8 tygodni), nie ma czasu nawet żeby napisać do mnie smsa jak sobie radzę. Boi się, że śmierć dziecka jest zaraźliwa?????
Nie wiem, ale od teraz myślę najpierw o sobie, a potem o całej reszcie...
p.s. NIE PODDAWAJ SIĘ ANGELINA
p.s.2 - ja mieszkam 50 km od Warszawy - ale.... lubię podróżować -
Angelina no niby mogłam iść na zwolnienie ale to taki spontan był....a teraz to już pozamiatane....ale oby do przodu a Ty w ogóle nie przejmuj sie tą koleżanką....ja mam dużo małych dzieci w rodzinie ale jakoś kojąco na mnie działają ich wizyty.....ja jestem z Dolnego Śląska.....
MAMAMIKOŁAJKA to raczej nie była Twoja przyjaciółka.....[*]LAURKA28.11.2014 -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyNo niestety.. Teraz jestem bardzo pesymistycznie nastawiona do tego jak ktoś mi mówi, że zobaczył dwie kreski na teście. Nie życzę nikomu źle, niech będzie jak najwięcej dzieciaczków, ale moje słowa zawsze brzmią podobnie to tego co mam w podpisie zapisane..
PrimaSort lubi tę wiadomość
-
Kolejna niedziela bez Franka. Ciągle myślę jakby to było gdyby wszystko co złe się nie zdarzyło. Teraz jeszcze zostałoby mi niecałe dwa tygodnie do porodu.
Byliśmy dziś na cmentarzu, płakałam jak zawsze..... Nie wierzę, ze to prawda....
Popołudnie spędziliśmy z córeczkami na wystawie kotów. Ciągle myślałam o małym, że on nigdy nie zobaczy tego wszystkiego co mogłam i mogę pokazywać dziewczynkom.
Byliśmy też w paru sklepach, wszędzie znajduję sytuacje związane z małym - a to że ostatnio tam byliśmy to byłam w ciąży, a to że tam jeszcze niedawno wybieraliśmy wózek. Przypomniała mi się droga do szpitala z którego wróciłam już sama....
Dziewczyny co robić żeby nie zwariować ?????????
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Angelina ja tez mam miejsca i sytuacje ktore kojarza mi sie z Wikusia. Kiedy jestem u niej na cmentarzu to zawsze mysle czemu Ty musialas odejsc
A co zrobic zeby nie zwariowac, nie mam zlotego srodka, mnie przy zyciu trzyma rodzinka zwlaszcza córcia i fakt ze jeszcze troszke i moze znow bede w ciazy. To mi pomaga ale chwile slabosci i smutku zawsze sie znajda niestety
Wikusia Aniołek 26.02.2015 [*] 27tc