Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Straszne jest to co was...nas spotkalo tyle bolu jest w nas,wczoraj cala noc przeplakalam rano tez byly lzy jak grochy czuje ogromna pustke bez mojego dziecka pod serduszkiem nie umiem sobie z tym poradzic chce udawac przed corka i mezem twarda dla nich...czasem wychodzi czasem nie...najlepiej sie placze w samotnosci bynajmiej mi dobra dziewczynki musze sie za sprzatanie wziasc chodz nawet z lozka sie wstawac nie chce
cykl pp.Udalo sie Zosia
wkoncu z nami16.04.2016
-
ilonia już ci to dziewczyny pisały ale ja jeszcze powótrze - NIE WSTYDŹ SIĘ ŁEZ, tylko one dadzą ci ukojenie. Wiem to po sobie. Masz prawo rozpaczać, przeżywać żałobe bo straciłaś dziecko. Ja też byłam silna. Czekałam na cc i ani jedna łza po policzku mi nie spłyneła. Byłam spokojna i pocieszałam wszystkich dookoła. Lekarze się dziwili że jestem taka dzielna i spokojna. Następnego dnia rano jak przyszedł mąż i powiedział że widział małego. Popatrzył na mnie i z uśmiechem na ustach powiedział "miał twój nosek" to jak bym jebnęła w ścianę. Doszło do mnie że to było MOJE dziecko. MÓJ, jedyny, niepowtarzalny syn. Ten wstrząs towarzyszy mi każdego dnia. Od tamtej chwili moje życie już nigdy nie będzie takie samo, właśnie po tych słowach. Tylko łzy pomagają. Kurczowo trzymam się nadziei że doczekam się syna.
Angelina bardzo dziękuje :* Ja też trzymam kciuki za zdrówko Twoje i Wszystkich Mamuś, tych zaciążonych zwłaszcza
Mamo mai jak sobie radzisz ze strachem?
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyMarzusia probuje zajac glowe czyms innym, ale rzadko mi sie to udaje... ostatnio jestem bardzo zmeczona i senna wiec duzo czasu spedzam w lozku. A to jak wiadomo sprzyja rozmyslaniu
a moje mysli coraz czesciej wracaja do Majki. No ale teraz wrocil maz na weekend wiec jakos dotrwam do poniedzialku
a w poniedzialek mam wizyte i mam nadzieje ze podejrze Grosza
moj maz jest pewny ze wszystko tym razem sie uda, a ja mam czasem watpliwosci
ale w takich chwilach zwatpienia od razu uderzam sie w glowe, no w koncu musze chociaz probowac myslec pozytywnie
-
nick nieaktualnymarzusiax wrote:
Zauwazylam tez ze strasznie stalam sie nerwowa i strachliwa. Nie wiele potrzebuje zeby wybuchnac. Deberwuja mnie blache rzeczy. Straszmue sie boje o meza. Boje sie zeby i on mnie nie opuscil. Bez niego i ja bym umarla. Jest jedynym moim swiatelkiem przy ktorym sie usmiecham. Macie oparcie w partnerach? Ja zyje tylko dla meza. Innego sensu mojego istnienia nie widze. Mam nadzieje ze kiedys doczekam sie kolejnych waznych dla mnie istot.
Ja stałam się taka sama, nerwowa i strachliwa. Często budzę się wystraszona w nocy. A przez to, że mam wrażenie, że zawiodłam męża boję się, że on mnie zostawi, a że się boję, że mnie zostawi stałam się strasznie zazdrosna, bo co jeśli znajdzie się lepsza ? Ja na całe szczęście mam w Nim oparcie, bez tego chyba by mnie już tu ne było...
-
Dziś mija trzy miesiące jak Franusia nie ma z nami. Mija też trzy miesiące od naszego krótkiego spotkania na tym świecie, które trwało ułamek sekundy. Gdy wyciągnęli Franka mignęły mi tylko nad parawanem jego plecki i usłyszałam jego płacz. Tylko tyle i aż tyle aby pokochać bezgranicznie, najmocniej i na zawsze. Już więcej go nie widziałam, został zabrany na OIOM a ja na inny oddział dwa piętra niżej.
KOCHAM CIĘ SYNKU.....
Dziś Emilka się rozchorowała tak, że miałam napięty dzień, temperatura 39,2. kaszel, biegunka. Jestem teraz jeszcze bardziej na wszystko przewrażliwiona, boję się o dzieci.
Franusiu wyproś u Boga zdrowie dla Twojej siostrzyczki.. czuwaj nad nią i budź mnie w nocy jeżeli gorączka będzie rosła.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Angelina wrote:Cześć dziewczynki, jak minął dzień, jak się czujecie..
Ja zauważam u siebie straszne wahania nastrojów. Czasem jest trochę lepiej i myślę sobie, że już chyba zaczynam godzić się z tą sytuacją i dosłownie za moment lecę w dóóóóóóóóóóóół....
Nie , jednak nigdy się z tym nie pogodzę....
Dawniej , kiedy nie byłam jeszcze w ciąży zdarzało się, że natrafiłam na jakiś artykuł ze śmiercią dziecka w tle lub przeczytałam czyjąś historię , płakałam wtedy i nie mogłam sobie wyobrazić jak można coś takiego wytrzymać... I wiecie co dalej nie mogę sobie tego wyobrazić
Czy to naprawdę moja historia ?tak bardzo za Nim tesknie...
-
marzusiax wrote:
Zauwazylam tez ze strasznie stalam sie nerwowa i strachliwa. Nie wiele potrzebuje zeby wybuchnac. Deberwuja mnie blache rzeczy. Straszmue sie boje o meza. Boje sie zeby i on mnie nie opuscil. Bez niego i ja bym umarla. Jest jedynym moim swiatelkiem przy ktorym sie usmiecham. Macie oparcie w partnerach? Ja zyje tylko dla meza. Innego sensu mojego istnienia nie widze. Mam nadzieje ze kiedys doczekam sie kolejnych waznych dla mnie istot.
Doczekasz sie Kochana! I to juz niedlugo! Zobaczysz :* Wszystkie tu bedziemy trzymaly za Ciebie kciuki. Chyba to uczucie strachu juz Nas nie opusci. Z nim tez musimy nauczyc sie zyc,tak.jak z tym bolem. Ale maz Cie nie opusci Kochana. Krzys sie Wami opiekuje przeciez
W tym calym nieszczesciu ciesze sie, ze wszystkie z nas maja cudownych mezow/partnerow. Moj mi ostatnio powiedzial, ze bardzo teskni za Mikim i ze wszystko by oddal zeby Mikus byl z nami. ale nie moze tego zrobic. I ze serce go boli jak widzi ciagle te moje smutne oczy, a ze jak sa chwile kiedy sie usmiecham to sa to dla niego najwspanialsze momenty bo ja jestem jego szczesciem. Powuedzial ze spotkala nas najwieksza tragedia ale ze musze byc silna bo drugiego ciosu by nie przezyl. Tak mnie to rozlozylo na lopatki Dziewczyny. Wspanialych mamy Facetow. -
Angelina wrote:Tak Marzusia doczekasz się , doczekasz....
Zasługujesz na to , wszystkie zasługujecie bardziej niż ktoś inny -
Mamo Majeczki my myslimy dokladnie jak Twoj maz - wszystko sie uda, tym razem bedzie happy end i przytulisz swojego Skarba za kilka miesiecy. Sciskam Cie mocno.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 maja 2015, 07:35
-
Angelina przytulam Cie bardzo mocno :* domyslam sie jak Ciezki byl wczoraj dla Ciebie dzien.... mnie to czeka za 2 tygodnie... chociaz chyba gorzej byz nie moze, bo dla mnie kazdy dzien jest koszmarem. Ale wiadomo, ze takie daty dzialaja na czlowieka mocniej. Mamy z mezem 25go maja druga rocznice slubu. Wtedy tez mina 3 mc odkad nie ma z nami Mikusia... i jak tu swietowac? Zastanawiam sie czy jeszcze kiedys bedzie to radosna data, czy juz zawsze 25ty kazdego miesiaca bedzie tak baolal?£
-
Witajcie aniołkowe mamy czytam te posty i widzę ile tu smutnych historii jeszcze smutniejszych od mojej bo ja straciłam ciążę w początkach 10 tyg s nie które z was musiały martwe dzieci rodzic albo tracily dzieci tuz po porodzie baardzo wam wspolczuje jesteście mega silne kobietki cierpliwość wam wynagrodzi i na pewno urodzicie zdrowe śliczne dzieci wiem ze nie można zastąpić jednego dziecka drugim ale to taka rekompensata bedzie po kazdej burzy przychodzi słońceAgnes
-
MamaMikołajka wrote:Angelinko literowke zrobilas - chcialas napisac "wszystkie ZASLUGUJEMY" a wyszlo Ci "zaslugujecie"
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Chociaż czasem myślę, że gorszym może być utrata dziecka np.2,5 letniego z którym jest się już zżytym? Nie wiem co myślicie?
Na pewno dla każdej matki jej ból jest największy.....
Dziewczyny mam prośbę . Napisałam pytanie do eksperta odnośnie mojej sytuacji. Czy mogłybyście je polubić bo odpowiada na pytania z największą ilością "Lubię"
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Witajcie kochane. Jak samopoczucie po weekendzie?
Dla kazdej z nas dzien odejscia dziecka bedzie ciezki. Nie wazne czy znalysmy dziecko 2 lata czy umarlo w nas. Chociaz pewnie im dluzej sie znalomdziecko tym jest gorzej. Czesto przejezdzam przez most pod ktorym zginelo 3 nastolatkow i stoja tam krzyze. Na wrzesien bedzie 4 lata od tej tragedi a przy krzyzach praktycznie caly czas pala sie znicze. Dzis ja troche tych rodzicow rozumiem...
Jak bylam mala otarlam sie o smierc. Grozila mi sepsa. Minelo 20 lat a moi rodzice nie chca na ten temat rozmawiac. Moga tylko przypuszczac przez co przechodzili i jak sie o mnie bali.
Zaraz po smierci Krzysia uslyszalam ze teraz tak naprawde zaczynam dorosle zycie. Zgadzam sie z tymi slowami. Jak mi ktos truje ze tez mial ciezkie poczatki malzenstwa, problemy z mieszkaniem z praca to smieje sie z takich ludzi. Nie ma tragedi ktora mozna porownac ze smiercia wlasnego dziecka. My tez do bogatych nie nalezymy, nie mamy wlasnego domu a jeszcze dodatkowo dostalismy ostrego kopa od losu. Tak jak napisalalyscie jest to taki bol fizyczny ktory nas krztaltuje na reszte zycia. Porod bolal ale to nic w porownaniu z bolem duszy. Na tamtem proszek pomagal a tu trzeba by bylo sie chyba w narkotyki zaopatrzyc ale i tu byla by tylko chwilowa ulga.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Cześć Dziewczynki!
Marzusia zgadzam się z Tobą w 100%!!! Nie potrafię sobie wyobrazić nic gorszego. Niedawno tak rozmawiałam z moją zaprzyjaźnioną Aniołkową Mamą Jasia,o tym jak nas denerwowały różne pocieszenia ludzi - typu. "będziesz miała jeszcze dziecko", "będzie lepiej, zobaczysz". I to pierwsze pocieszenie to rzeczywiście ja mam ochotę gryźć jak ktoś tak mówi....ale to drugie "będzie lepiej" jak się nad tym zastanowiłyśmy to wcale nie jest takie głupie bo GORZEJ PRZECIEŻ JUŻ BYĆ NIE MOŻE. Co gorszego może nas spotkać? NIC.
Ja mam dokładnie jak Ty - jak słyszę, jak ludzie w pracy rozmawiają o swoich problemach: ta się pokłóciła z mężem, temu się samochoód popsuł, tego szef wkurza.... To nie wiem czy mam się śmiać czy płakać...
A jak moja bratowa powiedziała do mojego 2.5 letniego chrzesniaka że jak będzie taki niedobry to ona go chyba udusi to myślałam, że to ja uduszę ją.
W ogóle ona to jest temat rzeka, podobnie Marzusia jak Twoja królewna.
Moja bratowa mi np powiedziała w weekend, że jakby u nas było dziecko to mój tata by tak jej syna nie rozpiszczał, bo miałby drugiego wnuka.
Ludzie nie mają taktu za grosz...
Wy też tak macie, że czujecie, że jesteście zupełnie innymi osobami? Ja się zmieniłam tak, że czasami siebie sama nie poznaję.....
Ściskam Was mocno i życzę dużo siły do zmierzenia się z kolejnym tygodniem.
-
nick nieaktualnyMamo Mikołajka mimo tego, że ja straciłam młodą ciążę, to faktycznie czuję się zupełnie inną osobą i też siebie samej czasem nie poznaje. Na świat patrzę już z innej perspektywy.. Na początku po stracie nie potrafiłam o tym mówić, ale teraz gdy ktoś mnie wkurzy mówiąc coś o ciąży negatywnego to odrazu się odgryzam nawet jeśli mnie to się nie tyczyło. Mimo, że ja swojego Groszka nosiłam tylko 10 tyg czuję jak by to była wieczność. W wspomnieniu mam tak, że czułam się wtedy jak na skrzydłach.. Teraz niestety czuję, że mam te skrzydła podcięte, ale cóż wiem jedno na pewno już nie będę taką samą osobą. Może i czasem jestem zbyt arogancka do kogoś, ale nie potrafię znieść takich podobnych zachować o których Wy kochane piszecie.. Nawet jak słyszę rozmowę kogoś obok o tym to i tak muszę swoje pięć groszy wsadzić.
-
nick nieaktualnyCo do dogadywania komuś to zawsze taka byłam, po poronieniu już dogaduję mniej ale dosadniej. Ja czuje, że razem z Maleństwem umarłam ja.
Ostatnio znowu jest na tyle źle, że zastanawiam się nad powrotem do psychiatry, długo nad tym myślałam, nad lekami itp ale mąż zmierza ku zmianie pracy więc i ja będę mogła pozwolić sobie na leki i doprowadzenie się do stanu normalności... -
Ja nigdy, zawsze siedziałam cicho, w duchu myślałam swoje ale rzadko to mówiłam na głos... Walczyłam z tym ale wygrywał ten mój uległy charakter... A teraz... Mam gdzieś co ktoś sobie o mnie pomyśli, moi przyjaciele mnie znają i kochają za to jaka jestem, a czy reszta świata będzie mnie lubiła czy nie to mam TO GDZIEŚ! Ostatnio tak się pokłóciłam z koleżanką w pracy, która powiedziała, że jak kobieta się decyduje na dziecko w wieku 30 lat to niech się potem nie dziwi, że dziecko jest chore albo umiera, że ludzie siedzący ze mną w biurze zbierali szczęki z podłogi...
Rotenkopf - ja też czuję, że umarłam razem z Mikołajkiem. Mam wrażenie, że z biegiem czasu nie jest lepiej, tylko gorzej. Tęsknota staje się nie do wytrzymania. Nie wiem, czy to kolejny etap żałoby? Że jest taki moment kiedy zamiast się podnosić, człowiek spada w dół?????
-
nick nieaktualnyMamo Mikolajka to chyba taki etap. Mam nadzieje ze szybko odbijesz sie od dna, bo wiem jak to jest siedziec w tej dziurze...
dzis mialam wizyte, Groszek ma juz 35mmtak sie balam tego badania, a jak sie okazuje zupelnie niepotrzebnie. Nawet lekarka, u ktorej bylam nabijala mi do glowy, ze nie moge calej ciazy przezyc w strachu o to dziecko, bo naprawde cos sie stanie. Ale co ja poradze na to ze w dzien wizyty wariuje??? Miedzy badaniami jakos sobie radze, ale pod gabinetem az cala sie trzese ze strachu
Paulette lubi tę wiadomość