Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Mamo Mai uważaj z tym detektorem , żebyś się strachu nie najadła bo ja jak bylam w szpitalu juz przed porodem,tam badali tętno 3 razy dziennie . To był mój 28,29 tc. i często połozna nie umiała znaleźć tętna. I pytałam wtedy czemu tak jest bo potem zawsze jak znalazła to było idealne. A większość dziewczyn była już tak między 37-40 tyg.i powiedziała mi :A który Pani ma tydz a który one? To dlatego że ciąża wcześniejsza. Więc nie zawsze tak prosto znaleźć , czasem musiałam usiąśc czasem się połozyć a czasem nic i bez problemu....
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Mamo Mikołajka ja też uważam że część mnie odeszła z Wiki, czuje to że nie jestem tą samą pogodną wesołą kobietką
U mnie jest łatwiej bo mam już jedno dziecko i wiem że muszę dla niej być silna. Córka potrzebuje mojej miłości i ciepła, a gdy ciągle płacze to wiem że ona też rozpamiętuje śmierć siostry i to chyba pomogło mi w przejściu przez ten okres. Od śmierci Wikuni minęło prawie 3 miesiące także to dość sporo czasu żeby choć troszeczkę sobie to wszystko poukładać.
Co do niedzieli to na pewno też pojadę na cmentarz ale raczej z rodzinką bo sama pewnie też bym ryczała. Kupie jej coś w prezencie od rodziców i siostry
Wikusia Aniołek 26.02.2015 [*] 27tc
-
nick nieaktualnyAgelina tak wiem jak to jest z tym szukaniem tetna, Groszek jest maly, ma duzo miejsca zeby buszowac w brzuchu i moze sie gdzies ukryc
tak samo wiem ze wyswietlacz na moim detektorze oszukuje i sie nim nie sugeruje za bardzo
ciesze sie ze slyszalam serduszko i ze dzidzius ma sie dobrze
monilia84 lubi tę wiadomość
-
Angelina no to mi zrobiłaś przykrość
Nie opuszczaj tego forum bo widzę po sobie jak mnie ono pomaga. Jak potrzebuje się wyżalić to dziewczyny zawsze wysłuchają i służą ciepłym słowem. Jeżeli masz ciężkie dni bo się tu wygadaj, i płacz bo to mnie akurat pomagało. Pamiętam jak we mnie się krew gotowała jak aniołkowa kuzynka mi mówiła że "przyjdą lepsze dni, że poczuje się lepiej". Ja potrzebowałam widać mniej czasu bo ja tak naprawdę cały czas jestem w szoku że pochowałam własne dziecko i żyje!! To jest dla mnie dziwne.. Jakoś dzień za dniem lecą. Zapomnieć się nie da nawet w najmniejszym stopniu ale tych łez z czasem jest mniej.
Dziś miałam piękny sen. Miałam na rękach chłopca. Wiedziałam że to mój syn bo był dużym chłopcem, o ciemnych włoskach. I to jest też dziwne że wiedziałam że to nie Krzysiu, bo przecież jego pochowałam. On się do mnie uśmiechał (kurde mam łzy w oczach...) ale nie płakał. Czekałam żeby zapłakał że jest głodny ale on nie płakał. Nie wiem co to ma oznaczać... Napisałam do męża że miałam taki sen a on mi odpisał : "może Krzyś daje ci znak że mamy być szczęśliwi, żebyśmy się starali o dziecko.." Rozłożył mnie... Przeważnie mi mówi - że znowu ci się coś tam śniło. Ale ten sen naprawdę był piękny i były mi przykro że się obudziłam.
Mamo mai wydaje mi się że detektory nie łapią tętna od serduszka tylko od pępowiny a jest ona wąska i "lata po całym brzuchu" więc żeby w nią utrafić to trzeba umieć. U mnie położna do połowy ciąży za każdym razem w innym miejscu szukała tętna. Dziś pewnie przy takim szukaniu miałabym serce w gardle.
Mamo Mikołajka nie wiem czy to dobrze że tak często chodzisz na cmentarz. To jest twoja decyzja i absolutnie jej nie neguję, nie krytykuje!!!. Ja chodzę zawsze w niedziele i czasami jeszcze raz w tyg. Mnie tak zaleciła kuzynka, bo ona również tak robi i mnie akurat tak jest łatwiej. Robię tak by zawsze jakiś znicz się palił a do tego mam jeszcze takiego aniołka solarnego. Czuje że jak bym chodziła codziennie to byłoby mi ciężej funkcjonować.
Ja Was bardzo dobrze rozumiem, bo już nie jestem tą osobą co kiedyś. Razem z Krzysiem umarła cząstka mnie. Ale mam dla kogo żyć. Mam cudownego męża, kochających rodziców, i nawet z bratem zaczęłam się dogadywać gdzie zawsze darliśmy koty - jak to dwoje charakternych ludzi. I staram się wierzyć w to jeszcze będą osoby dla których warto żyć. Wy też się doczekacie!!
Bardzo mocno Wszystkie Was przytulam!!!!monilia84 lubi tę wiadomość
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyA ja sie nie zgodze z tym ze czeste chodzenie na cmentarz jest zle. Od pogrzebu jestem u Majki praktycznie codziennie. Najdluzsza moja nieobecnosc na cmentarzu to 2 dni, a teraz przez pobyt w szpitalu az 3 dni!!! I bylo mi z tym bardzo zle. Mialam wrazenie, ze Maja sobie pomysli ze mama o niej zapomniala, nie palilo sie u niej swiatelko a to dla mnie tak, jakby nikt o nia nie dbal. Nie wyobrazam sobie dlugich wakacji w tym roku, tyle dni bez odwiedzenia mojej corenki...
zawsze opowiadam jej co u nas slychac, chociaz wiem ze ona to wszystko widzimowie jej jak szybko Groszek rosnie i jak bardzo mi jej brakuje. Strasznie za nia tesknie :*
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 maja 2015, 15:01
-
Angelina wrote:Czasem dziewczyny nie wiem już czy tu pisać czy nie , bo wydaje mi się że tylko Wam humor psuję pewnie. Nic nie mogę napisać pozytywnego.
W moim życiu zmieniło się wszystko wraz z odejściem Franusia, do tego stopnia że nie umiem wytrzymać sama ze sobą. Mam jakieś dziwne lęki boję się zostawać sama w domu, to takie niewytłumaczalne nie boję się kogoś czy czegoś a odczuwam strach.
Nie chcę weekendu bo mam za dużo czasu a i tak w domu nic nie robię konkretnego. Kiedyś nie mogłam się doczekać piątku miałam tyle pomysłów na wolne dni.
Nie wiem co z wakacjami - z jednej strony przydałby się jakiś wyjazd chociaż na tydzień z drugiej strony nie chcę się oddalać za bardzo od cmentarza.
Do bani takie życie....
A byłam kiedyś taka szczęśliwa, patrzyłam na moje dziewczynki i dziękowałam Bogu że mi je dał.... teraz nie potrafię , kocham je nad życie jednak ten BRAK wszystko blokuje...
Jakbym czytała o sobie
Przytulam -
Mama_Mai wrote:A ja sie nie zgodze z tym ze czeste chodzenie na cmentarz jest zle. Od pogrzebu jestem u Majki praktycznie codziennie. Najdluzsza moja nieobecnosc na cmentarzu to 2 dni, a teraz przez pobyt w szpitalu az 3 dni!!! I bylo mi z tym bardzo zle. Mialam wrazenie, ze Maja sobie pomysli ze mama o niej zapomniala, nie palilo sie u niej swiatelko a to dla mnie tak, jakby nikt o nia nie dbal. Nie wyobrazam sobie dlugich wakacji w tym roku, tyle dni bez odwiedzenia mojej corenki...
zawsze opowiadam jej co u nas slychac, chociaz wiem ze ona to wszystko widzimowie jej jak szybko Groszek rosnie i jak bardzo mi jej brakuje. Strasznie za nia tesknie :*
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Mama_Mai wrote:A ja sie nie zgodze z tym ze czeste chodzenie na cmentarz jest zle. Od pogrzebu jestem u Majki praktycznie codziennie. Najdluzsza moja nieobecnosc na cmentarzu to 2 dni, a teraz przez pobyt w szpitalu az 3 dni!!! I bylo mi z tym bardzo zle. Mialam wrazenie, ze Maja sobie pomysli ze mama o niej zapomniala, nie palilo sie u niej swiatelko a to dla mnie tak, jakby nikt o nia nie dbal. Nie wyobrazam sobie dlugich wakacji w tym roku, tyle dni bez odwiedzenia mojej corenki...
zawsze opowiadam jej co u nas slychac, chociaz wiem ze ona to wszystko widzimowie jej jak szybko Groszek rosnie i jak bardzo mi jej brakuje. Strasznie za nia tesknie :*
Marzusia każdy pewnie musi po swojemu... Mam koleżankę, której córeczka zmarła w 27 tc w październiku zeszłego roku i ona odwiedza Hanię raz w tygodniu. Każda z nas potrzebuje innej częstotliwości.
Ja mam identycznie jak Mama Mai. Ja jestem u Mikołajka codziennie. Nie byłam u niego raz jak miałam 40 stopni gorączki. Mój mąż też mówi, że nie wyobraża sobie żeby nie być u Mikołajka każdego dnia. Chociaż ja wiem, że jak nie pójdę to pójdzie tam moja mama bo ona od poniedziałku do piątku jest codziennie u Małego.
Mamo Mai ja mam identycznie - jak bym nie poszła to bym myślała, że Mikołajkowi jest przykro. Wiem, że to głupie ale tak mam...Może z czasem mi się zmieni...
ja aktualnie mieszkam u swoich rodziców do końca roku bo kończymy budowę i mam do Mikołajka bardzo blisko, może 2 km max.
W pracy miałam częste delegacje przed ciążą, a jak wracałam to poprosiłam swojego szefa, żeby dał mi ze 3 miesiące luzu bo nie wyobrażam sobie jechać do Krakowa czy Bydgoszczy na 3 dni i zostawić Mikiego...
Pewnie z czasem to minie...
Nasze Skarby i tak są z nami cały czas...
-
marzusiax wrote:To cię podziwiam. Ogólnie Was podziwiam, że tak często chodzicie. Dla mnie każda wizyta na cmentarzu jest bardzo ciężka. Jak czytam wierszyk na tablicy zawsze mam łzy w oczach. Zawsze wracam z cmentarza smutna. Wiem że jak bym chodziła codziennie to były by mi ciężej. Mnie kuzynka powiedziała że bała się że jak by chodziła codziennie i nagle by przyszedł dzień że by nie przyszła, to czuła by się z tym strasznie źle. Z resztą to ciebie Mamo Mai dotknęło całkiem nie dawno. A co jak przyjdą dni że maluszek się urodzi i nie będziesz dała rady każdego dnia odwiedzić Mai a twój mąż będzie na wyjeździe? Maja na pewno to zrozumie, ale czy tobie nie będzie trudno?
Marzusia coś w tym jest....
Mi też po wizycie jest smutno, ale jednocześnie czuję jakiś dziwny spokój.
Chociaż teraz jak jest pełno tych robaczków, mrówek, pajączków to ciągle myślę o tym, że one tam chodzą po moim dzieckunie mogę tego znieść
A jak Mikołajek się boi robaczków????? ;-( ;-( -
nick nieaktualnyBedzie mi bardzo ciezko nie odwiedzac Majki codziennie. Od niedawna staram sie jezdzic na cmentarz co 2 dzien, ale mam wtedy cos jakby wyrzuty sumienia, ze danego dnia nie odwiedzilam jej bo np bylam zbyt senna i nie mialam sily zwlec sie z lozka. Na szczescie do cmentarza mam tylko 3 km, mieszkam z rodzicami i jakos to zorganizuje tak, zeby i Maja nie czula sie odrzucona przez mame.
Mi wizyta na cmentarzu daje duzo radosci??? i spokoju wewnetrznegood razu lepiej sie czuje
pierwsze co zrobilam po wyjsciu ze szpitala to byla wizyta u Majeczki :* nie potrafie inaczej, widocznie taki moj sposob na przezywanie zaloby.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 maja 2015, 15:59
-
Mama_Mai wrote:Bedzie mi bardzo ciezko nie odwiedzac Majki codziennie. Od niedawna staram sie jezdzic na cmentarz co 2 dzien, ale mam wtedy cos jakby wyrzuty sumienia, ze danego dnia nie odwiedzilam jej bo np bylam zbyt senna i nie mialam sily zwlec sie z lozka. Na szczescie do cmentarza mam tylko 3 km, mieszkam z rodzicami i jakos to zorganizuje tak, zeby i Maja nie czula sie odrzucona przez mame.
Mi wizyta na cmentarzu daje duzo radosci i spokoju wewnetrznegood razu lepiej sie czuje
pierwsze co zrobilam po wyjsciu ze szpitala to byla wizyta u Majeczki :* nie potrafie inaczej, widocznie taki moj sposob na przezywanie zaloby.
Też tak myślę, to nasz sposób na radzenie sobie z sytuacją...
Ale nie ważne czy chodzimy raz w tygodniu, raz w miesiącu czy codziennie - nasze Skarby na pewno wiedzą jak bardzo je kochamy!
Dla mnie Mikołajek jest i zawsze będzie całym światem. -
MamaMikołajka wrote:Marzusia coś w tym jest....
Mi też po wizycie jest smutno, ale jednocześnie czuję jakiś dziwny spokój.
Chociaż teraz jak jest pełno tych robaczków, mrówek, pajączków to ciągle myślę o tym, że one tam chodzą po moim dzieckunie mogę tego znieść
A jak Mikołajek się boi robaczków????? ;-( ;-(Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 maja 2015, 16:24
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Mama_Mai wrote:Bedzie mi bardzo ciezko nie odwiedzac Majki codziennie. Od niedawna staram sie jezdzic na cmentarz co 2 dzien, ale mam wtedy cos jakby wyrzuty sumienia, ze danego dnia nie odwiedzilam jej bo np bylam zbyt senna i nie mialam sily zwlec sie z lozka. Na szczescie do cmentarza mam tylko 3 km, mieszkam z rodzicami i jakos to zorganizuje tak, zeby i Maja nie czula sie odrzucona przez mame.
Mi wizyta na cmentarzu daje duzo radosci??? i spokoju wewnetrznegood razu lepiej sie czuje
pierwsze co zrobilam po wyjsciu ze szpitala to byla wizyta u Majeczki :* nie potrafie inaczej, widocznie taki moj sposob na przezywanie zaloby.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyMarzusia jak byl pogrzeb Majki to tez pieknie swiecilo slonce
mam wrazenie ze to byl taki znak od niej, ze jest jej tam dobrze
Jak bylismy przed pogrzebem ja zobaczyc, to owinelismy ja kocykiem, wlasnie po to, zeby nie bylo jej zimno. Moze to i naiwne myslenie, ze taki kocyk ja ogrzeje skoro juz nic nie czuje... a te robaki!!! Poprostu sobie tego nie wyobrazam, bo chyba musialabym ja wykopac z grobu. Mamo Mikolajka ty tez nie mysl o takich rzeczach!!! Bo tym razem ja zaczne sprzedawac kopniakiWiadomość wyedytowana przez autora: 22 maja 2015, 16:40
-
Myślę dokładnie jak ty. Ta nasza rozmowa zeszła na taki tor że włosy się na głowie jeżą. Są to "rzeczy" normalne, na które nie mamy wpływu dlatego lepiej o tym nie myśleć.
Wiesz co - takiego "zarażonego" kopniaka to ja bym mogła przyjąćMuszę się spotkać z ciężarną koleżanką, bo jak byłam u niej ostatnio to trochę mnie alko poniosło i zapomniałam ją pogłaskać po brzuszku jak wracaliśmy do domu. Kurczę jak bym chciała znowu móc się głaskać po brzuchu. Tak bym chciała by mój dzisiejszy sen się spełnił
Wiecie co ale jak sobie pomyśle to w ciąży często śniło mi się że chodzę po cmentarzu. Jak czytałam w senniku co to znaczy to pisało że "obawy przed nowymi wyzwaniami" czy coś takiego. Nigdy nie pomyślałabym sobie że to były sny prorocze które powinnam była brać dosłownie
Ale to tak jak z tymi przesądami. Jak się nie ma na co zwalić winy to się człowiek lapie wszelkich wyjaśnień. W sumie to od cc łańcuszka nie założyłam i nie mam zamiaru. Noszę go w torebce ale nie na szyji. Głupi przesąd ale u mnie się sprawdził
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualny
-
Dziękuje :*
Strasznie to okrutne że my takie Fajne Babki jak Wy musiałyśmy się spotkać na takim forum a nie na szczęśliwych mamusiach.. eh... Obyśmy już więcej kopniaków od losu nie dostały...
Ciekawe to jest że niektórzy są w czepku urodzeni i im się zawsze wszystko w życiu udaje bez większych starań a niektórzy mają od samego początku pod górkę.
Wczoraj trafiłam na tą sytuację z Zabrza i tak sobie pomyślałam że ja mogłam tak samo "skończyć". Czy by to było do końca złe to można by się było kłócić, ale sytuacja tego faceta...
Pamiętam takie kazanie, jak ksiądź mówił co jest po śmierci. Że dusze nie błąkają się po ziemi żeby nie widzieć jak znajbliźsi rozpaczają. Że Bóg nie chce dręczyć dusz, żeby nie widziały jak najbliżsi wpadają w nałogi, albo dzieci sobie nie radzą. I jak tak po patrze na siebie to ja bym nie chciała żeby Krzyś patrzył jak się męczę. Lepiej że jest w niebie i załatwia nam u Boga lepsze życie.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Marzusiax wierzę że twój sen się spełni i będziesz mogła znów głaskać się bo "wielkim brzuszku"
z całego serducha Ci tego życzę i wszystkim pozostałym.
Co do chodzenia na cmentarz to ja chodzę w niedziele i w czwartek bo w czwartek urodziłam Wikunie i zawsze z mężem mieliśmy taką zasadę że co czwartek musimy przy niej być i odliczałam tak tygodnie po porodzie. Dla każdej z nas odwiedziny na cmentarzu dają nam w pewnym sensie ukojenie - odwiedzamy przecież nasze robaczkiMoja wizyta u Wikuni z reguły zawsze powoduje takie "pogorszenie" nastroju, bo to boli że ona jest tak blisko mnie a nie mogę jej przytulić
Mamuśki my ciągle o nich myślimy a one o Nas, bo są i zawsze będą częścią Nas - owocem miłości i wierzę że z czasem każdej z Nas pomogą i doczekają się rodzeństwa
Wikusia Aniołek 26.02.2015 [*] 27tc
-
nick nieaktualny