Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Mamo Mai - MUSI BYĆ WSZYSTKO DOBRZE! Maja, Mikołajek, Krzysiu, Franuś - wszystkie Aniołki czuwają nad Tobą i Twoim Dzieciątkiem...
Jesteś naszą nadzieją! Musisz Nam udowodnić, że w tej całej tragedii, którą przechodzimy jest jakaś szansa na szczęście, na spełnienie marzeń!
Mamo Mai wyobrażam sobie jak ogromny czujesz strach...
Ale pomyśl o tym co napisała Angelina dziś " jeśli Bóg już coś nam musi zabrać, to zawsze daje coś w zamian". Twoim CZYMŚ jest Groszeczek. Nikt już Ci Go nie odbierze! -
Czytając Wasze posty widzę, że nie jestem kompletną wariatką. Unikam jak mogę wychodzenia z domu, bo wszędzie widzę ciążowe brzuchy i maluszki w wózkach
Dzień Matki,dzisiaj Dzień Dziecka, niedługo pierwsze rocznice strat...próbuję nie myśleć,nie nakręcać się, nie marzyć ale to takie trudne
Dostałam od męża dwie symboliczne różyczki na Dzień Matki i serce rozpadlo mi się na milion drobnych części
MamaMikołajka i MamaMia naprawdę nie wiem dziewczyny jak znajdujecie w sobie siłę, żeby rano wstać z łóżka. Ja straciłam swoje maleństwa w I trymestrze i nie potrafię się podnieść po takim kopniaku od losu. Coraz częściej myślę o świadomej bezdzietności, żeby tego więcej nie przechodzićWiadomość wyedytowana przez autora: 1 czerwca 2015, 11:07
Moje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
Jeśli chodzi o kwestie wiary to u mnie jest tak: w ciąży bardzo dużo się modliłam za Franka, za mnie bo tu moje życie też było zagrożone -chociaż o tym nie myślałam wtedy. Błagałam Boga o cud i wierzyłam że go uczyni. Nigdy w życiu nie modliłam się tyle i tak żarliwie jak przez te 3 miesiące. Rzeczy które się działy w czasie tej ciąży dawały nadzieję że Bóg ten cud uczyni. Np. gdy lekarz na usg połówkowym stwierdził torbiel w głowie i wadę serca po moim szturmowaniu nieba przez tydzień okazało się że nie ma tych wad- zniknęły w niewytłumaczalny sposób. I to pierwsze usg robił wybitny specjalista a potem konsultacje u 3 lekarzy nic nie wykazały. Samo to że wytrwałam bez tych wód 15 tyg. gdzie lekarze dawali góra 3... Jak szłam na cc bylam pewna że Franio będzie żył, że Bóg nie pozwoli mu teraz odejść , że płuca dadzą radę.. Nawet się zbyt nie denerwowałam...
Potem po śmierci Franka nie odwróciłam się od Boga ale wydaje mi się że stałam się taka oschła... Rozmawiałam kiedyś z Panią psycholog o tym i powiedziała mi ( a mądra kobieta jest) że po ludzku nawet nie ma co zadawać pytania dlaczego? bo nigdy tego nie zrozumiemy. Tylko, że Bóg patrzy na nasze życie z szerszej perspektywy - to tak jak dziecku czasami musimy czegoś nie dać czy zabronić dla jego dobra, ale ono o tego nie rozumie i płacze. Dla Boga śmierć nie jest niczym złym jest przejściem do lepszego życia tylko my tego nie potrafimy ogarnąć.Boli nas rozstanie... Mówiła mi że Bóg interweniuje gdy dusza jest zagrożona...Że cały czas o duszę walczy Bóg i Szatan. Więc może nasze Aniołki Bóg zabrał chcąc je chronić przed czymś lub przed kimś ..
NO CÓŻ TU TEGO NIGDY NIE ZROZUMIEMY I NIE POGODZIMY SIĘ...
Teraz niedawno zaczęłam więcej się modlić i prosić Boga o pomoc i Franusiowi też mówię, żeby modlił się jak jest blisko Boga za mamę. I to pomaga, kiedy jest już tak bardzo źle zwracam się właśnie do Boga... To naprawdę pomaga...Daje nadzieję
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Carla jedyne czego nie możesz zrobić to NIE MOŻESZ SIĘ PODDAĆ!!!!!!
Bardzo nam przykro z powodu Twoich strat, ale skoro tak bardzo cierpisz to oznacza tylko jedno - chcesz być Mamą ziemskich dzieciaczków!
Nie możesz ze strachu się pozbawić tego szczęścia. Nigdy sobie tego nie wybaczysz, za 10-20-30 lat będziesz bardzo żałowała tego, że teraz się poddasz...
Zasługujesz na szczęście, będziesz jeszcze Mamą ziemskich dzieci.
Kochana ja sama się zastanawiam skąd biorę siłę, żeby wstać rano z łóżka. Jeślli trochę nas podczytujesz to widzisz, że raz jest lepiej raz jest mega dół. Ale po to tu siebie mamy, żeby się z tych dołów wyciągać. Więc jak masz ochotę to pisz...
Wszystkie bardzo cierpimy i bardzo tęsknimy za naszymi Dzieciaczkami, niezależnie od tego, czy straciłyśmy Je wcześnie czy na samym finiszu.
Ale nie mamy na to wpływu, musimy z tym żyć. Musimy jakoś się pozbierać. Wiecie dla kogo? Dla Naszych Aniołów. One na pewno chcą widzieć szczęśliwe Mamusie. -
Dziewczyny jesteście wspaniałe :* Wiecie co powiedziałam w szoku w szpitalu po diagnozie że jednak tętna nie ma "jak by miał komuś odebrać życie, albo być złym człowiekiem to dobrze że Bóg go zabrał"... Już nawet w taki sposób próbowałam sobie wytłumaczyć dlaczego ja, dlaczego akurat mój syn.. Ja na prawdę nie mam lekko w życiu. Nie jestem taka że co chce to mam. Męczyłam się ze studiami mgr bardzo, nie mam własnego mieszkania, nie mam dobrej pracy a mimo to Bóg zabrał mi mojego syna. To tak na dokładkę - a masz jeszcze to.. Dla równowagi księżniczka ma wszystko... I gdzie w tym logika? i gdzie w tym większy sens? Kuzynka też nie żyje w luksusie, ma problemy z teściami, mąż też charakterny i jej dziecko też zabrał. Po co? Kolega mieszka w jedym pokoju, budują się, jakoś próbują sobie radzić bez kredytu - no to na dokładke - a wam też zabiorę dziecko. Tak jak teraz o to myśle to "takie przyjemności" właśnie nie dotykają tych co się w życiu wszystko układa tylko tym co mają pod górkę. Ja nie tupie nogami że chce mieć dziecko bo mi się należy - to jedno mi się ukladało (oprócz małżeństwa) a mimo to żebym nie była zbyt szczęśliwa.
I wszyscy w koło (oprócz męża) dziwią mi się że nie cierpie szwagierki. Ona co chciała to dostała szybciej od całego otoczenia. I żeby było śmieszniej, teściowie jej bronią że wcale tak nie jest... Wiecie co .. mam jej dość... niech bierze te szmaty i odwali się ode mnie i mojego męża. Nie chce tych rzeczy już widzieć na oczy. Skoro nie potrafią nawet pójść na cmentarz żeby zapalić znicz raz w miesiącu to ich sprawa. Mam nadzieje że to ich zachowanie jeszcze się do nich odwróci. Kiedyś będą potrzebować pomocy i nie wiem czy będę dala radę wyciągnąć do nich ręki. Mam nadzieje że Krzyś nie czuwa nad jej dzieckiem, bo ona sama ma mojego syna w powarzaniu.
Kochane Nasze Aniołeczki.. Bardzo Was kochamy [*] W naszych sercach będziecie na zawsze :* :* :*
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
"Bóg interweniuje gdy dusza jest zagrożona...Że cały czas o duszę walczy Bóg i Szatan. "
Wcześniej modliłam się i byłam wierząca. Ale teraz niestety muszę stwierdzić że moimi myślami rządzi szatan. Nigdy nie było tak bym komuś życzyła źle. A teraz? I taki cel miałeś Boże żebym się od Ciebie odwróciła? Nie wolno wystawiać Boga na próbe, ale ja cię proszę - pozwól mi cieszyć się macierzyństwem, bo tylko ty wiesz jaka ja jestem słaba. Nie chce się odwracać od Boga ale jestem tak pośrodku. I tylko czas pokarze jaką drogą pójdę. Ale potrzebuję znaku...
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Kochane jak tylko macie ochotę to możecie wpisać Wasze maluszki do księgi dzieci utraconych Parafi na Łagiewnikach w Krakowie.
http://www.milosierdzie.pl/lagiewniki/index.php/pl/dzieci-utracone/ksiega-dzieci-utraconych.html?start=25
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
marzusiax wrote:Kochane jak tylko macie ochotę to możecie wpisać Wasze maluszki do księgi dzieci utraconych Parafi na Łagiewnikach w Krakowie.
http://www.milosierdzie.pl/lagiewniki/index.php/pl/dzieci-utracone/ksiega-dzieci-utraconych.html?start=25
Wpisałam Maję. Bardzo Ci dziękuję za ten link. -
nick nieaktualnyBylam dzis u Majeczki dopiero po poludniu i wiecie co??? Nikt nie zapalil jej swiatelka w Dzien Dziecka
ode mnie dostala sliczne rozowe gozdziki :* pasuja idealnie do rozowych latarni ktore kupilismy jej juz wczesniej :*
tak sie ciesze ze moja malenka ksiezniczka ma takie doborowe Aniolkowe towarzystwochociaz wiem, ze nie jest tam sama i ze fajnie sie bawi z Waszymi dzieciaczkami
Chrzesniaczka mojego meza wczoraj spedzala z nami caly dzien. Ma 5 lat i troche juz rozumie. Spytala sie nas wczoraj "a czemu Maja tak wlasciwie jest Aniolkiem?" Musielismy jej wytlumaczyc, ze miala chore serduszko. A pozniej powiedziala "czasami to sobie mysle ze wy to jestescie tacy magiczni" az mi lzy w oczach stanelydzieci mowia to co mysla a ja nie spodziewalam sie az takiego komplementu
Renia7910, Selena lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMarzusiax - mam dokładnie takie same trudności w wierze jak Ty. Również nie mamy lekko w życiu, a jak coś się sypie to od razu jak Domino.
Ja miałam do wyboru albo pójdę od razu po studiach do pracy albo urodzę dziecko, bo dwóch rzeczy nie byłabym w stanie udzwignąc bo jak pisałam chorowałam na nerwicę lękową. Wybrałam dziecko. Zdecydowaliśmy, że mąż ma dobrą pracę na razie będzie nas utrzymywał i że damy sobie radę. Udało się od razu, i za chwilę strata. I też pytam się gdzie tu jest sens? Czasami czuje się jakby na mnie był przeprowadzany eksperyment ile jeszcze zniosę..
Straciłam ciążę, kiedy modliłam się, żeby nasze dziecko nie miało wady cewy nerwowej, bo wystąpiła ona u dzieci moich sióstr.
Czasami Bogu trzeba przebaczyc. Nie udawaj, ze fajnie się z tym czujesz. Powiedz Bogu, że to Ci się nie podoba, że sobie nie radzisz, że padasz już z rozpaczy. Tak mówił ks. Pawlukiewicz, wtedy staje się przed Bogiem w prawdzie, bo on i tak zna nasze wnętrze.
Tak jak pisałam, należymy do wspólnoty przy kościele i mamy też pomoc duchową, możemy porozmawiac z księdzem. Chociaż na spotkania na razie nie chodzimy, po wakacjach zdecydujemy czy wracamy.
Nic nie trzyma się kupy, wszystko jest na opak. Mojego męża kolega, który ma Boga daleko gdzieś, będzie miał już drugie dziecko.
Buntuje się i to bardzo, ale wierzę w Boga, chociaż boje się co jeszcze może mnie spotkac... Wierzę, że odmieni nasze życie, chociaż ciągle jest pod górkę.
Mój mąż zawsze mi tlumaczy, że Bóg nie jest zły na nas, że tak myślimy, musimy ochłonąc, otrząsnąc się i wtedy mu przebaczyc..
Trzeba trwac nadal ma modlitwie, chociaż ta daleko jej do doskonałości. -
nick nieaktualny
-
marzusiax wrote:Moja tesciowa zapalila 6 wkladow dzis. Nadrobila sobie caly kwartal. Proste? Proste.. za kwartal znowu jej sie moze przypomni... brak slow..
Nie wiem czy u Franka ktoś był oprócz nas dzisiaj, nowych zniczy brak, paliły się nasze z wczoraj.
W ogóle od początku to raz znicz zapaliła moja ciocia i moja mama ( moja mama nie jeździ autem więc zabiera się na cmentarz tylko z nami).
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
MamaMikołajka popłakałam się ze wzruszenia po przeczytaniu Twojego postu...Bardzo Ci dziękuję :* Mam nadzieję, że przyjdzie kiedyś dzień gdy znajdę sens i siłę, żeby starać się ponownie o dziecko.
Marzusiax mną też targają bardzo złe emocje. Czuję ogromną nienawiść do ciężarnych kobiet i zazdroszczę kobietom z malutkimi dziećmi
Po takich myślach przychodzą jednak chwile refleksji. Nie znam przecież ich historii.Nie wiem ile z nich latami starało się o upragnioną ciążę, ile z nich straciło wcześniej swoje nienarodzone dziecko...
Żal do Boga też mam obwiniam go za moje nieszczęścia, często szantażuję, grożę różnymi rzeczami,by za chwilę z płaczem błagać i wszystko odwoływać.
Godzinami potrafię słuchać " Zamiast" Edyty Geppert...
Co do zniczy na grobie Twojego synka mówiłaś teściowej i najbliższej rodzinie jak wiele to dla Ciebie znaczy? Jak ważna jest pamięć o nim?
Mnie straty nauczyły jednego - stałam się asertywna. Głośno komunikuję swoje potrzeby i nie boję się okazywać niezadowolenia
MamaMai u nas w rodzinie też jest taka rezolutna 5 latkaNiegdy nie wiesz czym Cię zaskoczy:)
Męża chrześnica na ostatniej imprezie rodzinnej jeszcze przed drugą ciążą zapytała
" Ciocia, a Ty nie masz dzidzi w brzuszku?" odpowiedziałam " Niestety nie"
" To Wy się z wujkiem jeszcze nie całujecie?"
Mówię Wam rozbawiła mnie do łezMoje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
nick nieaktualny
-
Jak ma chodzic z laski, to lepiej niech nie chodzi, bo wczoraj maz wytknol im ze nie chodza na cmentarz . Ogolnie wojna byla wczoraj bo podobno ja nie zyje normalnie, i szpuntuje meza przeciwko nim. Bo 5cio letnia siostra meza wczoraj wystepowala z zerowki na festynie a my nie bylismy na wystepie. A jak maz powiedzial ze my mamy dziecko na cmentarzu, to sie zaczol wrzask. I te slowa: "ida na cmentarz a potem jada sie bawic - to ma byc zaloba?" Naprawde jak bym miala gdzie to bym sie wyniosla. Od wcziraj tesciu warczy na nas o bzdury. Juz nawet sie pytalam meza czy jest cos ze mna nie tak a moze tego nie widze. Nie rycze calymi dniami, pracuje w domu, gotuhe obiady, rozmawiam, zdarza mi sie smiac - to ja juz nie wiem co znaczy "zyc normalnie". Wcziraj beczakam ae przez tescia. Jak by nam bylo latwo. "Bo on tez stracil dziecko" - z tego co wiem tesciowa nie wiedziala ze jest w ciazy, dostala krwotoku to bylo 20lat temu i nie wiadomo czy wogole bylo serce u zarodka. A 5cio letnia siostra mojego meza jak tylko nas zobaczyla po powrocie z przedszkola zapytala sie " cood was dostane na dzien dziecka?" Kolejna materialistka rosnie.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyMarzusia strasznie ci wspolczuje ze musisz znosic takie sytuacje w domu
i ze tesciowie nie maja za grosz wspolczucia dla ciebie...czy oni mysla ze po smierci dziecka od tak wraca sie do poprzedniego zycia?? Mi sie wydaje ze po czyms takim czlowiek zmienia sie o 180 stopni.. ale to sa ludzie, ktorzy nie doswiadczyli straty nie wiedza jak to jest. Dobrze ze twoj maz stoi za
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2016, 14:35
-
MamaMai, Marzusiax strasznie Wam współczuję dziewczyny
Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić!!! Myślałam, że taka znieczulica jest tylko gdy traci się wczesną ciążę, a Wy tu piszecie,że jest tak samo gdy dziecko prawie było już na świecie!!! No słów poprostu nie mam na to wszystko
MamaMai teraz dopiero zobaczyłam, że ponownie w ciąży jesteś. Będę trzymać kciuki za Twojego okruszka:* Musisz być bardzo silną kobietą skoro tak szybko pomyślałaś o kolejnej ciąży. Nie jestem w stanie pojąć jak bardzo boisz się o tego maluszka teraz
Moje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
No i potwierdza sie to co wczesniej napisalam. Ze My nie mamy latwo w zyciu. Moja babcia po smierci Krzysia powiedziala "co ja teraz ludziom powiem?" A na pogrzeb prawnuka nie chciala przyjsc "bo by sie pochorawala". Czy nas otaczaja sami wariaci? To ja wiecej wsparcia zaznaje od znajomych. Wysluchaja, wspolczuja i jest im przykro ze nas spotkala taka tragedia. To wszystko jest takie okropnie zalosne ze az smieszne. Brak slow...
Moi tesciowie tez niee czuja sie dziadkami, bo w ich mniemamiu Krzys to taki "wyoadek ktory sie mogl zdarzyc kazdemu". Ciekawe czy jak by sie to stalo kszniczce czy podeszli by do tego tak normalnie.
Wiecie co... juz sie smieje do meza ze mam objawy ciazy urojonej - a owulacja byla prawdopodobnie w czwartek. Teraz sie z tego smieje ale wraz z @ juz mi tak do smiechu nie bedzie. Przy Krzysiu rodzicom powiedzialam w 13 tc ze jest na rzeczy, teraz bym pewnie powiedziala od razu. Nie wiem czy to dobrze, ale wiem jak bardzo by sie cieszyli. Tesciom najchetniej bym nic nie mowila.
Mamo mai ty swojej rodzinie powiedzialas od razu? Bo znajomym to twoj maz sie pochwalil na fb
Kolezanka napisala na fb ze 100dni jej zostalo , a ktos jej odpisal ze teraz juz ma z gorki. Ja sie tylko w duchu zasmialam. Tez bylam taka glupia i nieswiadoma...
Aaaa ... spalilam sobie dzis ramiona na sloncu bo bylam u Krzysia (zasadzilam mu nowe kwiatuszki, bo bratki ma juz nie ladne) a potem plewilam sobie grzadke. Cos czuje ze bede zmieniala skoreja to od razu mam etap 'raka'
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele...