Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
szczerze nie wiem lekarze powiedzieli że tak się czasem zdarza... na moje pytania nie dostałam odpowiedzi... do tej pory czekamy na wyniki sekcji.. staramy się bo myślę że to jest najlepsze wyjście bo to co się ze mną dzieję to nie jest normalne.. 23.03 mijają trzy miesiące wyniki ok a co do porodu wiesz niby dostałam kroplówkę na wywołanie ale nic się nie działo od 22;00-10;10 urodziłam sama ale ta cisza po urodzeniu była jak najgorszy sen;(JASIU 23.03 2015 godz. 10:10
moje słoneczko kochane;)
sylwia -
Przyszła dziś do nas do pracy dziewczyna, która kiedyś u nas pracowała a teraz jest na macierzyńskim, ma 2 letnie dziecko chore na raka mózgu. Złośliwego.
Siedzi nas w pokoju dziś siedmioro, pięcioro z nas ją zna bo pracowało z tą dziewczyną zanim zaszła w ciąże i poszła na L4.
Wiecie, że nikt nie wstał? Nikt się nie przywitał?
Byłam jedyną osobą, która uścisnęła i ją i jej dziecko.
Ona mnie przytuliła i pyta - czy mnie też tak ludzie traktują.
Wszyscy nagle byli mocno zapracowani, zaczęli dzwonić, wychodzić do łazienki, kuchni - tak mi było mega wstyd za tych ludzi, z którymi pracuję!
-
lekarz który przyszedł stwierdził zgon i powiedział że widać cytuje" zdrowy chłop" podejrzewał że może być wina łożyska ale jak ja się dowiadywalam to jak łożysko to robią najpózniej po godz. cesarkę a mały do godziny 3;00 zył wtedy ostatni raz kopną;(JASIU 23.03 2015 godz. 10:10
moje słoneczko kochane;)
sylwia -
sylwia24 wrote:szczerze nie wiem lekarze powiedzieli że tak się czasem zdarza... na moje pytania nie dostałam odpowiedzi... do tej pory czekamy na wyniki sekcji.. staramy się bo myślę że to jest najlepsze wyjście bo to co się ze mną dzieję to nie jest normalne.. 23.03 mijają trzy miesiące wyniki ok a co do porodu wiesz niby dostałam kroplówkę na wywołanie ale nic się nie działo od 22;00-10;10 urodziłam sama ale ta cisza po urodzeniu była jak najgorszy sen;(
Jest normalne Sylwia, jest normalne... nienormalne dla ludzi, którzy żyją w innym świecie, ale w naszym świecie to co czujesz, to co się z Tobą dzieje jest normalne, niestety. Ja miałam cc więc, domyślam się, że rodzić siłami natury wiedząc, że dziecko nie żyje jest jeszcze gorzej bo ten ból fizyczny... Ale tej głuchej ciszy po narodzeniu Mikołaja też nie zapomnę do końca życia...
-
nick nieaktualnySylwia, czekajka sciskam mocno.
Ja tez szukam sensu zycia , tragedii ktore nie powinny się wydarzyc.
Dwa miesiące po śmierci mojego malego synka, moj starszy syn wrocil ze szkoly blady ,,ze lzami w oczach powiedzial ze mam mu się podpisac pod zgodą na wyjscie z klasą na pogrzeb.
Poszedl do swojego pokoju i przez kilka godzin wpatrywal się w ścianę.
Nie chcial rozmawiac ze mną .
Okazało się ze dzien wcześniej w wypadku samochodowym zginela jego bardzo dobra kolezanka.
Jeszcze kilka dni wcześniej bawili się wspolnie na ognisku i planowali jak zorganizują swoje 18 urodziny.
Zycie jest niesprawiedliwe, okrutne i nieprzewidziane.
Przeraza mnie moja niemoc w sprawach zycia i śmierci, to ze nie mozemy nic zaplanowac.
Czasami boję się za bardzo cieszyć zeby nie zapeszyc , to moze glupie ale tak mam.
Mam dosc swojego krzyza ktory noszę ale nawet nie chcę myslec o ludziach ktorzy przeżywają gorsze od moich tragedii.Prosze wtedy Boga zeby dal mi wiecej pokory i dziękuję za to szczescie co mam.
Michas [*] 04.06.2014
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 czerwca 2015, 01:20
-
Dziewczyny mnie chyba dopadła depresja
Od paru dni patrze z obrzydzeniem na jedzenie. Dziś zmusiłam się żeby zjeść śniadanie i boli mnie żołądek. Chyba ze starań nici
Z "takiej atmosfery" pewnie nic dobrego nie wyniknie
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
W piętek popołudniu pogryzłam się z mężem. W sobotę się z nim nie widziałam bo się minęliśmy. Jak zawsze do mnie pisze to w sobotę się nie odzywał. Robiło mi się słabo, miałam czarne myśli, że coś mu się stało, a nie miałam możliwości by się z nim skontaktować telefonicznie. Wieczorem się odezwał, ale od tamtego czasu źle się czuję
Uaktywniła mi się tanatofobia. Wczoraj zjadłam tylko obiad to do wieczora mi się nim odbijało. Co do braku apetytu to może lepiej bo chudzina nie jestem to może trochę schudnę ale po co ten ból brzucha??!! Do tego strasznie jestem senna, a mam tyle pracy że nie mogę sobie pozwolić na "bimbanie". Mąż mnie próbował wczoraj rozśmieszać, ale nic to nie działało
Pogoda też chyba swoje robi. Ni tylko w łóżku siedzieć
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyOch Marzusia szkoda ze nie potrafie ci pomoc
szkoda ze kazdej z Was nie moge pomoc
tylko czas moze cos tu zdzialac, ale jak widac i to nie przynosi ulgi ...
Wczoraj moja mama byla u znajomych. Powchwalila sie ze zostanie babcia. A ta znajoma mowi "no tak,teraz to tylko ja jestem babcia" a moja mama mowi "przeciez ja tez jestem babcia!" A ona "co? Jak to?" A mama mowi "no przeciez mam wnuczke" a ona "co? A gdzie ty niby masz wnuczke??" Moja mama jej mowi "no przeciez mam wnuczke na cmentarzu. Mam wnuczke i jej nie mam."
Naprawde ludzie mysla ze jak sie nie oddychalo po porodzie to taki czlowiek nie jest czlowiekiem i nie istnieje??? To co ja nosilam przez prawie rok w brzuchu?? Powietrze?? Pilke?? A moze mialam ciaze urojona ??? Kogo pochowalam w tym malenkim grobie?? Pusta trumienke??
Boze zeby tacy ludzie nie musieli przezywac tego co my!!!! -
nick nieaktualnymarzusiax wrote:Dziewczyny mnie chyba dopadła depresja
Od paru dni patrze z obrzydzeniem na jedzenie. Dziś zmusiłam się żeby zjeść śniadanie i boli mnie żołądek. Chyba ze starań nici
Z "takiej atmosfery" pewnie nic dobrego nie wyniknie
kochana to jest nas więcej! Ja co prawda jeść, jem, ale mam lęki wyjścia z domu nawet do własnego ogródka z obawy ze albo któreś z sąsiadów będzie coś pytać, ja się rozwyję, albo że będę wręcz wściekła że nic nie będą pytać! Sama nie wiem czego bardziej się boję! Boję się wyjśc do sklepów w swoim mieście, boję się iść nawet do lekarza! Z jednej strony wiem, że muszę bo z dna na dzień będzie coraz gorzej, a z drugiej ten paniczny lęk mnie obezwładnia! Dziecka z przedszkola nawet nie odbieram!
Nie odbieram żadnych telefonów i wciąż się zastanawiam co będzie jak ktoś do mnie przyjdzie! nie pozwalam się mężowi przytulić, nie mogę z nim rozmawiać, jakaś masakra!
Najbezpieczniej czuję się na kanapie patrząc w sufit!!!! jedyny mój kontakt ze światem to Wy! -
nick nieaktualnyMama_Mai wrote:Och Marzusia szkoda ze nie potrafie ci pomoc
szkoda ze kazdej z Was nie moge pomoc
tylko czas moze cos tu zdzialac, ale jak widac i to nie przynosi ulgi ...
Wczoraj moja mama byla u znajomych. Powchwalila sie ze zostanie babcia. A ta znajoma mowi "no tak,teraz to tylko ja jestem babcia" a moja mama mowi "przeciez ja tez jestem babcia!" A ona "co? Jak to?" A mama mowi "no przeciez mam wnuczke" a ona "co? A gdzie ty niby masz wnuczke??" Moja mama jej mowi "no przeciez mam wnuczke na cmentarzu. Mam wnuczke i jej nie mam."
Naprawde ludzie mysla ze jak sie nie oddychalo po porodzie to taki czlowiek nie jest czlowiekiem i nie istnieje??? To co ja nosilam przez prawie rok w brzuchu?? Powietrze?? Pilke?? A moze mialam ciaze urojona ??? Kogo pochowalam w tym malenkim grobie?? Pusta trumienke??
Boze zeby tacy ludzie nie musieli przezywac tego co my!!!!
Naprawde jest okropne zachowanie ludzi! no jak tak można, że co że to nie człowiek? nie dziecko? masakra!!!!
Ja o swojej ciąży starałam się nie chwalić dopóty dopóki nie będzie więkzej pewności, że jest wszystko ok, że wiemy co będzie (chciałam bardziej nastawić córkę na brata lub siostrzyczkę- o której niesamowicie marzy i codziennie o niej opowiada). Wiedziało zaledwie parę osób w rodzinie (do czasu kiedy okazało się ze w rodzinie będą jeszcze bliźniaki. Wówczas jednego dnia rozniosło się to już na pół rodziny! A na drugi dzień już było wiadomo że moje maleństwo odeszło! Wkurza mnie to że jak jet radość to wszyscy się cieszą, rozpowiadają, a jak już się coś dzieje to gęby na kłódkę........
wiem że jak jest radość to trzeba się cieszyć, ale nie w przypadku kiedy nie mamy tej pewności że ona jednak będzie!!!! -
Mamo Mai wspaniałą Majeczka ma babcię!
Czekajka chyba wszystkie znamy te lęki. Ja to nawet nie chodziłam na początku do swojego osiedlowego sklepu tylko jeździłam 15 km dalej do marketu po bułki bo tam było mniejsze prawdopodobieństwo, że spotkam kogoś znajomego. Miałam problem, żeby iść do lekarza, badania krwi po ciąży nie robiłam u "swojej" Pani pielęgniarki w ośrodku tylko w mieście 20 km od domu. Do fryzjerki zbierałam się 3 miesiące, do kosmetyczki nawet się nie wybieram.
Wiecie mam takiego kolegę w pracy, pracuje w innym dziale ale zawsze rano przychodzi do naszego pokoju i pije z nami kawkę. Tak więc od dwóch miesięcy od kiedy wróciłam do pracy codziennie co najmniej 30 minut z nim rozmawiam. Wczoraj już wychodziłam z pracy a ten Daniel mnie zaczepił i mówi - ewela przepraszam jaki ze mnie jest cham, ja nawet nie zapytałem co ci się urodziło i jak się chowa, przepraszam taki zalatany jestem.
Poczułam się jakbym dostała czymś w głowę, w klatkę piersiową, w brzuch a najmocniej w serce. I nic nie byłam w stanie powiedzieć tylko się rozpłakałam. I on też już nic nie mówił tylko mnie przytulił i powiedział, że jego pierwsze dziecko umarło jak żona była w 4 mc i że nie mogę się poddać i muszę walczyć o swoje szczęście... -
Ty wiesz Mamo Mikołajka, że ten kolega miał rację. Musisz walczyć o swoje szczęście... wszystkie musimy .. Niestety to trudna walka, na razie może wydawać się nam niemożliwa ale wierzę, że jeszcze ją podejmiemy.
Nie wiemy ile jeszcze nam zostało lat na tej ziemi,jeśli dużo to chyba nie damy rady w takim nieszczęściu jak teraz...
Chociaż, teraz większość rzeczy wydaje nam się niemożliwe do realizacji myślę, że kiedyś coś będzie nas w stanie jeszcze ucieszyć....
Wczoraj znów zagadałam męża o kolejne dziecko ... Powiedział : Ty wiesz jak bardzo chciałem syna, ale już nie odważę się zaryzykować...
Ja mu mówię, że trzeba walczyć o swoje szczęście o marzenia, żeby nie żałować potem do końca życia...że wierzę że drugi raz się to nie przydarzy ..
A on: " nie mówię że to ale jest tysiąc innych rzeczy, które mogą się przydarzyć:
Ale czy dlatego, że są wypadki nie wsiądę już nigdy do samochodu....albo nie polecę samolotem bo może się rozbić...
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Mamo Mai naprawde cudowną masz mamę! Pozdrów ją! Spoko z niej babeczka
To co ty mówisz to święta prawda. Z każdym słowem się zgadzam. Skoro dziecko nie zapłakało to tak jak by go nie było. Angeliny Franuś żył jak się urodził a też Go wszyscy "zlewają". To nie wiem ile dziecko powinno oddychać żeby było zakwalifikowane jako dziecko? 2godziny, pół dnia czy dobe? Bo jak się ruszało w brzuchu to to nie było życie? To po jakiego *** zalecają by czytać do brzucha, puszczać mu muzykę itp skoro tam w środku to coś to nie żyjący człowiek? Ludzie sami siebie zaprzeczają. Wiecie co... mnie ten temat tak cholernie boli że już nie chce się denerwować. Osoby które kochają mojego syna nigdy o nim nie zapomną i nad nimi będzie czuwał a reszta niech
"spada na drzewo"...
Mamo Mikołajka podziwiam. Ja na szczęście nie musiałam się nikomu tłumaczyć "gdzie jest moje dziecko?" A nie - jednej koleżance ze studiów. Ale to na fb tak że ryczeć mogłam.
Ostatnio żadnej zaglądam na fb bo mam wrażenie że moi znajomi lęgną się jak króliki. Od śmierci Krzysia (chyba) 3 dzieci się urodziło u znajomych a kolejne 2 są w ciąży. Ja się nie chwaliłam w internecie ani nikomu że jestem w ciąży i chyba sama sobie wykrakałam takie zakończenie.
Krzysiu pomóż rodzicom w staraniach bo chyba oszaleje. Teoretycznie już powinnam czuć jajniki a tu nici
Angelina i na ciebie przyjdzie pora. Mąż już konspiracyjnie bierze cynk tak że wiesz.. Franuś Wam pomoże
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Marzusia ja też praktycznie nie wchodzę na FB bo tam same zdjęcia niemowląt.
Za namową mojej Ewy poblokowałam wszystkie dziewczyny ze świeżo narodzonymi dziećmi. Nie będę się katować. Bardzo dobry miała pomysł.
Marzusia zobaczysz będzie wszystko dobrze, niedługo zobaczysz dwie kreski na teście...
A wszystkie ciocie z forum też nigdy nie zapomną o Krzysiu