Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyKasiulka nie mam pojecia, ile moze wazyc na najblizszej wizycie poprosze lekarza, zeby go pomierzyl. Chcialabym bardzo urodzic Wojtka sn, mam nadzieje, ze sie uda i maly bedzie wspolpracowac chcialabym w ciagu roku znow zajsc w ciaze, zeby maly mial towarzystwo i zeby roznica wieku nie byla az taka duza. Ale jak to bedzie to sie okaze
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 listopada 2015, 16:13
Kotowa lubi tę wiadomość
-
antoninina wrote:
MamoMikołajka, cieszę się, że się odezwałaś. Jak sobie radzisz z codziennością? Pisząc wczorajszego posta miałam chęć wywołać Ciebie, Marzusię, Angelinę i zapytać jak przeżyłyście te dni, ale później stwierdziłam, że może wolicie się już tutaj nie udzielać, że macie to za sobą skoro się nie pojawiacie... MamyMai nie wywołuję, bo nie chcę żeby się stresowała, choć oczywiście byłoby miło gdyby napisała co u Niej i jak Wotjuś, nasza nadziejaWiadomość wyedytowana przez autora: 4 listopada 2015, 17:03
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Mama_Mai mimo nerwów "widzę", że jesteś pozytywnie zmotywowana. Bardzo mnie to cieszy Mam nadzieję, że Wojtuś będzie współpracował, a poród będzie szybki i sprawny!
Ja też planowałam żeby między dzieciaczkami była mała różnica. Między mną, a rodzeństwem jest kilkanaście lat różnicy. Jak sięgam pamięcią to oni już się wyprowadzili z domu. A między moim mężem a jego siostra jest rok i całe dzieciństwo spędzili bawiąc się razem. Moje siostry też mają dzieciaczki z przerwami rok albo dwa i dzieciaki tak się fajnie zżywają. Najstarsi siostrzeńcy mają 20 i 18 lat i dalej widać tą więź między nimi.
Przytulam Cie mocno!
marzusiax w zeszłym tyg postawiłaś mnie do pionu pisząc, że jak nie ma wskazań to nie ma co leżeć, bo to też nie jest najlepsze. Od tego czasu zaczęłam inaczej myśleć o mojej (narazie hipotetycznej) przyszłej ciążyasieńka lubi tę wiadomość
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
nick nieaktualny
-
Mamo Mai jestem z Ciebie taaaaaaka dumna. Mimo że piszesz, że się denerwujesz bardzo to z Twoich postów bije takie pozytywne myślenie, że aż się chce czytać
Wojtuś nie zrobił się bardziej leniwy tylko tak jak napisały dziewczyny - ma już malutko miejsca. Jest dużym, zdrowym chłopcem i nie może się wiercić już tak bardzo.
Już niedługo będziesz w szpitalu pod stałą opieką lekarzy. Na pewno będziesz troszkę spokojniejsza.
Codziennie myślę o Tobie, Wojtusiu i oczywiście o Majeczce - Ona też się pewnie nie może już doczekać aż Braciszek się pojawi na świecie!
Ściskam Was mocno! -
Mamo4Aniołków powiem Ci, że nawet "dobrze" mi zrobiła ta baba bo jak tak na nią nawarczałam to trochę mi lżej się zrobiło na sercu.
Chyba czasami trzeba na kogoś powrzeszczeć
A jeszcze jak to jest głupie babsko?antoninina lubi tę wiadomość
-
Mamo4Aniołków jeśli chodzi o Twój powrót do pracy to sama musisz podjąć decyzję... Bo każda z nas ma inaczej. Nie ma tu złotego środka. Niektóre dziewczyny wróciły do pracy i zrobiło im to dobrze. Ja wróciłam do pracy i zrobiło mi to bardzo, bardzo źle. Ale może dlatego, że moja praca związana jest z wyjazdami na 2-3 dni w tygodniu w Polskę, plus do tego w każdym odwiedzanym przeze mnie oddziale co najmniej 1 dziewczyna w ciąży, a w moim biurze pod Warszawą gdzie jestem jak nie wyjeżdżam aż 3 dziewczyny z brzuszkami. Ja po prostu nie dałam rady. Chyba jestem za słaba.
I mi to siedzenie w domu zrobiło dużo dobrego.
Ale Ty podejmij najlepszą dla siebie decyzje. Jak wrócisz do pracy, a jednak stwierdzisz, że to był zły pomysł to zawsze możesz wrócić na L4.
Jeżeli boisz się świątecznej atmosfery w pracy to odpocznij jeszcze chwilę i wróć w styczniu...
Masz wiele możliwości Kochana.
Trzymam kciuki za najlepszą decyzję -
nick nieaktualnyMamo Mikolajka jestem z ciebie dumna, ze nagadalas tej glupiej babie nalezalo jej sie
A ja dzis tak prosilam Majeczke, zeby przypilnowala Wojtusia. Ona wie, jak bardzo kocham ich oboje i wie, jak bardzo na niego czekamy wszyscy, a w szczegolnosci moja babcia. W sierpniu miala udar, jest sparalizowana, lezy w lozku a byla taka zywa i samodzielna jak na swoje 79 lat. Teraz tak dzielnie czeka, zeby poznac Wojtka, zawsze sie o nas pyta i placze, jak tylko sobie przypomni Majeczke a mnie tak sie serce kraja jak na to patrze -
Mamo Mai - u mnie trochę podobna sytuacja. Mój Dziadek najukochańszy na świecie płakał razem ze mną po stracie Mikiego. Potem jak była Wielkanoc wszyscy siedzieli za stołem a ja w swoim pokoju wyłam i on razem ze mną płakał. I ciągle powtarzał, że nie może się doczekać jak jego ukochana wnuczka urodzi drugie dzieciątko.
Miał 78 lat. Był zdrowy. Wszystkim sąsiadom w okolicy pomagał w polu. Jeździł na rowerze. Piszę "miał, był" bo jutro minie miesiąc kiedy zmarł. Dostał zapalenia opon mózgowych, minęło 1.5 tygodnia i już Go nie było z nami. Dlatego trochę rozumiem co czujesz i wiem jak bardzo chcesz żeby babcia poznała Wojtusia.
-
ooo jaki od razu się ruch na forum zrobił! aż miło
MamoMikołajka, to Ty masz przeżycia, że też musiałaś akurat spotkać te wszystkie osoby... A tej głupiej babie dobrze nagadałaś - nie dość, że jest na cmentarzu i się nie umie zachować, to jeszcze plecie bzdury; biedy ten jej wnuczek. I bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego Dziadka moi dziadkowie już dawno nie żyją, z wyboru i wielkiej sympatii mam "przyszywaną" Babcię Męża. Od starszych ludzi bije taka życiowa mądrość, dobrze z nimi pobyć i porozmawiać.
MamoMai, wiesz, że Ci kibicujemy. Tym razem po prostu MUSI być dobrze trzymamy kciuki za Ciebie, Wojtusia i oczywiście za Babcię.
Marzusia, Ty tu do nas pisz w takim razie motywujące posty, bo my tego potrzebujemy będziemy chłonąć, a potem przekazywać dalej!
Mamo4aniołków, jeśli nie czujesz się na siłach wrócić do pracy, to nie wracaj. Ja od razu powiedziałam, że mnie powrót po prostu przeraża i najpierw muszę się uporać z innymi emocjami, a dopiero potem myśleć o pracy. Spokój i zdrowie psychiczne są ważniejsze, dlatego nie wracam na razie. Ale umówiłam się sama ze sobą, że zimę "przezimuję" w domu. Właśnie po to, aby ominąć wigilijki, życzenia noworoczne itp., ale też inwentaryzację (straszny stres). Może też tak spróbuj, wyznacz jakiś termin i nastawiaj się psychicznie - sama wiesz najlepiej co dla Ciebie dobreNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Mamo Mai trzymam kciuki mocno mocno. I jak inne dziewczyny uwielbiam czytać o Wojtusiu:) buziaki
Mamo mikolajka no tak ja też wiem że czasem takie "wyładowania" dobrze robi (przerobilam to przecież w zeszłym tygodniu ). Co do powrotu do pracy, pomału czuję że muszę i zaczynam chcieć wrócić.
Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
nick nieaktualnyOstatnio, tzn tydzien temu babcia zapadła, zabrali ja nieprzytomna w ciezkim stanie do szpitala z osrodka rehabilitacyjnego. Juz myslelismy, ze to koniec, ale ona jest naprawde silna Poprawilo jej sie, ale na powot na rehabilitacje nie ma szans, bo jest za slaba a w domu to wiadomo, jeszcze jej opiekun od sierpnia nic nie zalatwil, nie ma ani opiekunki ani lozka regulowanego no nic!!!! Boje sie, ze ten powrot do domu to bedzie dla niej najgorsze rozwiaznie
Przytulam Mamo Mikolajka :*:*:* widze, ze twoj dziadek byl tak podobny do mojego ukochanego dziadka :* niestety moj zmarl juz 6 lat temu zupelnie niespodziewanie, wyszedl na spacer przed dom i juz nie wrocil ale wiem, ze obydwaj czuwaja nad nami
A Wojtek wreszcie sie obudzil slucha muzyki i rusza sie mocno i wyraznie -
MamaMikołajka wrote:Antoninina a Ty jak się trzymasz?
U mnie, MamoMikolajka, jak zapewne u wielu z nas, jest mega huśtawka.
Wczoraj np. przeryczałam całe popołudnie, a dzisiaj jak już znalazłam w sobie siłę, żeby się zwlec z łóżka, to posprzątałam cale mieszkanie, w myśl zasady "porządek w domu = porządek w głowie". I tak walczę ze sobą każdego dnia, żeby jakoś te godziny przeżyć i byle do wieczora, znowu spać chodzę do psychologa i naprawdę czuję się jakby mnie było dwie. Jedna walcząca i starająca się żyć, a druga totalnie pogrążona. Raz jest lepiej, a raz strasznie źle. Ale Ty to pewnie dobrze znasz.. Ściskam :*Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Antonina tak jak czytam twoje posty to widze troche siebie jaka bylam na podobnym etapie co ty. Niby czulam sie nie najgorzej a w srodku straszna puska i wielka rozpacz. To super ze starasz sie byc dzielna i probujesz wracac do normalnosci, ale wiedz ze nie musisz byc silna. Masz prawo rozpaczac. Ja tlamsilam w sobie emocje a jak po 3 miesiacach przyszly swieta wielkanocne to myslalam ze ich nie przezyje. Niby sie usmiechalam, niby zarty w rodzinnym gronie, niby makijaz zadbane paznokcie a w duszy pustka, rozpacz i wycie na cmentarzu. Po dzisz dzien mam lepsze i gorsze dni ale przestalam udawac ze nic sie nie dzieje. U mnie taka "gra aktorska" skonczyla sie depresja. Masz oparcie w rodzinie?
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
antoninina wrote:ooo jaki od razu się ruch na forum zrobił! aż miło
Antoninina widzisz, wystarczy nas wywołać do odpowiedzi i nam się buzie nie zamykają
Także już wiesz jaki jest sposób na nasze milczenie
To, że każda z nas tak szybko zareagowała to tylko dowód na to, że zaglądamy tu codziennie.
Angelinko jeszcze Ciebie tu brakuje
Mamo Mai jak ja uwielbiam czytać o Twoim Wojtusiu!!!
-
Mama_Mai, MamaMikołajka - macie cudownych dziadka i babcie. Dziewczyny dobrze piszą, że tacy ludzie mają życiową mądrość w sobie, w końcu tyle przeżyć już za nimi. Moja babcia zmarła miesiąc po narodzeniu mojego synka- czekała na niego, to ja trzymało na tym świecie. Jestem przekonana, że płakałaby teraz razem ze mną.
Co do mojej nieozdywającej się przyjaciółki- też myślę, że ona się boi ze mną rozmawiać. Ale z drugiej strony, tak jak pisała antoninina - przecież zna mnie tyle lat, tyle jej problemów było moim udziałem i odwrotnie. Niestety już nie będzie ta sama przyjaźń co wcześniej.
Co do powrotu do pracy- tak jak antoninina od razu wiedziałam, że do pracy nie wracam. Zresztą już przed poronieniem zdarzało mi się popłakać, kiedy kolejne koleżanki oznajmiały, że są w ciąży. Chciałam wrócic od stycznia. Mam koleżankę, która poroniła w 10 tc i zaraz wróciła, taki typ osobowości, musi się czymś zając bo zwariuje. Każdy czuje co innego.
I muszę jeszcze coś napisać. Nigdy nie zapomnę jak lekarz, który robił mi łyżeczkownie, na 5 minut przed zabiegiem, na progu sali operacyjnej, moja prośbę o załatwienie wszystkich formalności potrzebnych do urlopu macierzyńskiego skomentował: "z własnego doświadczenia wiem, że kobieta powinna jak najszybciej wrócić do pracy, miesiąc w zupełności wystarczy". Zawyłam z rozpaczy. choć miałam ochotę wydrapać mu oczy, powstrzymała mnie tylko myśl, że za chwilę będzie mi robił zabieg.
Synek 12.09.2010 - mój kochany urwisek
Maluszek 12 tc [*] 23.07.2015
-
Lies tak rzeczywiście lekarz facet lepiej wie co jest dobre dla mamy, która straciła dziecko!"Z własnego doświadczenia wiem..." - to co też nosił w sobie dziecko które odeszło??? Rozumiem Twoje odczucia! Też by mnie wkurzył.
Tak jak piszesz, każda z nas jest inna i potrzebuje innych rzeczy, dużo też zależy od pracy, od atmosfery która w niej panuje.
Nic na siłę, czujesz że chcesz wrócić to wróć, czujesz, że to jeszcze nie ten moment - Twoja decyzja. Myślę, że po tym co nas spotkało możemy pobyć trochę zdrowymi egoistkami i pomyśleć tylko o sobie.
A co do tych nieszczęsnych przyjaciółek to do mnie tłumaczenia w stylu "nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować" nie trafiają. Rozumiem to w przypadku dalszych znajomych ale najbliższych przyjaciół?
NIE. Dla mnie to ich milczenie było tylko dla ich wygody. Moja "przyjaciółka" twierdzi, że myślała że wolę być sama. Dlaczego mnie nie zapytała? Spędziłyśmy ze sobą pół życia. Mogła napisać zwykłego smsa - Ewelina wolisz pobyć sama czy mam przyjechać do Ciebie? Nie wiem co powiedzieć bo nie znajduje słów pocieszenia ale chociaż z Tobą posiedzę i popłaczę". Czy to było takie trudne? Moim zdaniem Ci przyjaciele dbali wtedy o swój komfort i swoje samopoczucie, bo wiadomo, że to nic fajnego być przy osobie która przeżywa największy dramat w życiu. Ale usunąć się w cień było wygodniej...
Tym bardziej, że mam jeszcze jedną przyjaciółkę, która przyjeżdżała do mnie przed praca żeby przypilnować czy zjadłam śniadanie, urywała się z pracy żeby przywieźć mi obiad, zabierała mnie ze sobą do biura żebym nie była sama i płakała ze mną nad grobem Mikiego...
Można? Oczywiście. Wystarczą chęci...
I tym optymistycznym akcentem życzę Wam spokojnej nocy Kobietki!
Lies lubi tę wiadomość
-
A ja do Was wracam. Nie do końca na temat... Ale pisze. Od dłuższego czasu boli mnie duży palec u nogi, jest coraz gorzej. Nie uderzylam się, nie jest to też wina butów. W internecie naczytalam się ze to objaw dny moczanowej . Jestem załamana.Nikt nigdy mnie nie zrozumie...