Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Każda z nas w jakimś stopniu nosi w sobie ten stach przed kolejną stratą, albo chorobą dziecka. To jest jeden z elementów żałoby, którą przeżywamy. Trzeba samemu to poukładać, ale strach nas nigdy nie opuści.
Pierwszy krok to chyba uświadomienie sobie, że kolejna ciąża to nie będzie zastępstwo jest utraconej. Nasze dzieci są wyjątkowe, zawsze będziemy za nimi tęsknić.antoninina lubi tę wiadomość
Synek 12.09.2010 - mój kochany urwisek
Maluszek 12 tc [*] 23.07.2015
-
Pati nikt nam niestety nie da gwarancji, że będzie wszystko dobrze. Lies napisała pięknie- strach już jest wpisany w nasze macierzyństwo, a tęsknota jest tak ogromna, że nie da się jej nikim/niczym innym zastąpić, zagłuszyć.
Już niedługo masz wizytę o wszystko zapytasz, zrobisz badania i może to rzuci światło na kolejne starania.Lies lubi tę wiadomość
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Kasiulkaa - dla jednych rodziców coś jest koszmarem, a dla nas marzeniem - zaryzykuję stwierdzenie, że dla żadnej z nas nawet całonocna kolka nie byłaby utrapieniem
MamoMikołajka !!!! bardzo się cieszę i trzymam kciukikasiulkaa, Lies lubią tę wiadomość
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Dziewczyny strach będzie już zawsze.
Moja mama przede mną i moim bratem była w ciąży z bliźniakami i straciła ich w 6 miesiącu. Miała toksoplazmozę. Ale ona mówi, że będąc w kolejnej ciąży prawie się nie bała (z wyjątkiem takich normalnych lęków każdej ciężarnej) bo wiedziała, że choroba jest wyleczona. Nie było internetu, strata dziecka była tematem tabu, mama zachodząc w ciąże nie wiedziała ile zagrożeń czeka na kobiety w ciąży, nie wiedziała, że dziecko może się udusić pępowiną, że może po prostu przestać mu bić serduszko.... Nie znała tych wszystkich historii, które my poznałyśmy rozmawiając ze sobą na tym forum. I jej kolejne ciąże przebiegały bez większego stresu.
My żyjemy w dobie internetu i nasza świadomość jest ogromna co ma swoje minusy, ale też i wielkie plusy chociażby takie, że mamy tu siebie.
Ja niby podjęłam decyzję o staraniu się o rodzeństwo dla Mikiego ale mam też takie dni, że się boję, że chcę się wycofać, albo (bo głupio zabrzmi) boje się, że Miki się obrazi jak będę miała drugie dziecko, że będzie mu przykro, że jego tak nie przytulałam, nie kupowałam mu zabaweczek...
Ale jak będziemy tak myślały to zwariujemy... jakby nasze dzieci żyły na pewno chciałby mieć rodzeństwo. Więc dziewczyny walczymy i się nie poddajemy!
Pati - martwisz się, że drugie dzieciątko będzie chore - pomyśl wtedy o Mamie Mai - Wojtuś jest zdrowy jak rybka! -
antoninina wrote:Kasiulkaa - dla jednych rodziców coś jest koszmarem, a dla nas marzeniem - zaryzykuję stwierdzenie, że dla żadnej z nas nawet całonocna kolka nie byłaby utrapieniem
MamoMikołajka !!!! bardzo się cieszę i trzymam kciuki
Antoninina MARZĘ o nieprzespanych nocach! MARZĘ o bolących sutkach! MARZĘ o rozstępach!
I dziękuję za kciukasy
antoninina lubi tę wiadomość
-
Oj mamo mikolajka a jednak ty już myślisz o ridzenstwie dla mikolajka. Wspaniałe. Cieszę się ogromnie!
Dziewczyny nadal czekam na wyniki, na pewno się odezwę.
Ja dziś spotkałam koleżankę w ciąży, która stwierdziła ze marnie wyglądam ze chyba się nie wyspalam:/ ze mąż spać mi nie daje. Oj ma poczucie chumoru! nie chciałam być wredna ale mogłam jej opowiedzieć mój dzisiejszy sen. Śniło mi się ze moje bąbelki nie żyły a ja strasznie rozpaczalam, obudziłam się przerażona i nie mogłam pomyśleć ze to tylko zły sen... Bo to przecież prawda:(. może zrozumialaby. Po za tym ryczalam potem z godzinę, jaki ona ma fajny brzuszek... Mój psycholog stwierdził że powinnam się modlić za koleżanki w ciąży żeby było u nich ok, może to zabrzmi zarozumiale ale nie potrafię. Jesteśmy wierzącymi, ale mój mąż niestety mówi że teraz się czuję w kościele nijak, ja też czuję złość.Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
nick nieaktualnyMamo Mikolajka tak sie ciesze, ze rozpoczelas starania
Uwierz mi, Miki nie bedzie na ciebie o to zly czy zazdrosny!!! On bedzie sie cieszyl, ze nie jestes juz sama, ze masz chec do zycia i ze jestes poprostu szczesliwa!!!
Mam nadzieje, ze szybko zobaczysz 2 kreski i ty Marzusia tak samoMamaMikołajka lubi tę wiadomość
-
Mamo4Aniołków to, że tak reagujesz na kobiety w ciaży to naprawdę normalne. Wiele z Dziewczyn na forum Ci to potwierdzi. Mnie tak naprawdę cieszą tylko ciąże Aniołkowym Mam. To nie znaczy, że życzę innym żeby ich też spotkała taka tragedia ale wolałabym żeby nikt w moim otoczeniu nie zachodził w ciążę póki ja nie będę miała dzieciątka przy sobie. Tak więc nie miej wyrzutów sumienia.
Co do Kościoła tu znów mam podobnie - czułam się w nim jakbym tam nie należała. Jakby Bóg kochał wszystkich tylko nie mnie. Nie chodziłam do Kościoła przez 7 miesięcy. Teraz dopiero poczułam, że zaczyna mi tego brakować.
Jak zmarł mój Dziadek i byłam u spowiedzi powiedziałam księdzu że nie chodzę do kościoła, a on się zapytał dlaczego - powiedziałam mu wprost, że jestem obrażona na Boga, że czuję złość, że odebrał mi Dziecko. I ten Ksiądz mi powiedział, żebym się tego nie wstydziła, że mogę to wypowiedzieć na głos, mogę to mówić Bogu w modlitwie bo te emocje, żal i złość trzeba z siebie wyrzucić. A Bóg mi to wszystko wybaczy i niedługo znów poczuję, że chcę do niego wrócić...
-
nick nieaktualnyJa do kosciola nie chodze prawie cala ciaze, wzruszam sie jak organista zaczyna spiewac, a nie chce robic scen. Mieszkam w malej miejscowosci, kazdy kazdego zna i zaraz byloby gadanie po smierci Majki nie mialam z tym problemow, chodzilismy na msze, modlilam sie do Matki Boskiej i do sw. Barbary patronki naszej parafii najpierw o ciaze, a pozniej o to, zeby bylo serduszko i tak ciagle. Teraz modle sie tylko o zywe dziecko, o to zeby Wojtek oddychal i plakal po porodzie. Tak sie boje tych ostatnich tygodni
-
Mamo Mai Wojtuś będzie płakał! Wiem że się boisz, my też się martwimy o Was, ale dacie sobie radę. Zastanawiałbym się czy jest ok jak byś mówiła że się nie boisz Najtrudniejszy dla ciebie będzie dzień porodu. Musisz się dobrze przygotować do niego, bo twój wyższy puls będzie spowalniał puls u Wojtusia- na pewno o tym wiesz. Dlatego swój stres musisz ograniczyć jak tylko to możliwe. Sam poród pewnie nie jest ci straszny, bo już przez to przechodziłaś - ten jeden malutki plusik. Jesteśmy duchem z tobą. Jesteś silną kobietą i poradzisz sobie super!! Z takim Aniołem Stróżem Majeczką nie może być inaczej
antoninina lubi tę wiadomość
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Mamo mikolajka czuję dokładnie ze jestem obrazona chociaż codziennie z synkiem się modlę.
Mamo Mai będzie na pewno dobrze, pisałam Wam o cioci która straciła córeczkę a potem urodziła dwóch zupelnie zdrowych synów. Ciocia ma wnuczek która urodziła się dokładnie tego samego dnia kiedy ona straciła córeczkę...
Mamo Mai trzymam kciuki, ach nie dawno tu trafiłam a u Ciebie już końcówka.
Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
Dziewczyny czy czytalyscie "przerwane oczekiwanie" cozzy oraz
Baranowskiej "Dzidziuś. Niewielka książeczka o wielkiej stracie". Polecacie?
Taki opis tych książek znalazłam na aukcji:
Jestem/jesteśmy w ciąży. Wie o tym cała rodzina. Cieszymy się razem. Boimy się razem. Razem czekamy. Niecierpliwimy się. Wspólnie rozmawiamy, kupujemy śpioszki, oglądamy nowe wózki. Pytamy starszaka, jakie imię wybierze dla młodszej siostry/młodszego brata. Zaznaczamy w kalendarzu termin porodu i stale sprawdzamy, ile jeszcze do tej wielkiej daty zostało.
I nagle milkną wszystkie rozmowy. Członkowie rodziny rozchodzą się po kątach i nikt już się nie śmieje, nikt nie odpowiada na pytania. Mama cierpi, nierzadko wstydząc się swojego bólu, bo wszyscy wokół wmawiają jej, że nic takiego się przecież nie stało. Tata cierpi, bo nie umie znaleźć klucza do cierpienia mamy, musi też być twardy, choć wcale tego nie chce. Dziecko cierpi, bo nikt go nie wtajemnicza, a ono czuje, że stało się coś wielkiego. Rodzina – w lodowatej ciszy – udaje harmonię i spokój. A wewnętrznie rozpada się na milion kawałków, które zbierać będą przez kolejne tygodnie, miesiące, lata.
-takie to prawdziwe.Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
nick nieaktualnyTermin mam na 4-5 grudnia, ale za tydzien juz ide do szpitala. To bedzie 37tc i mam nadzieje, ze lekarz nie bedzie kazal mi czekac w nieskonczonosc na wywolanie porodu. Chyba ze Wojtus sam zechce wyjsc troszeczke wczesniej
Licze na porod sn, ale decyzje pozostawiam lekarzowi. -
.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 czerwca 2021, 13:38
Małgosia 24tc +15.08.2015💔
09.2016 - 1 ICSI PGD: 22 oocyty->18 zarodków->0 po PGD
02.2017 - 2 ICSI PGD: 20 oocytów->14 zarodków->1 po PGD-> cb 😔
10.2017 - 3 ICSI PGD: 19 oocytów->12 zarodków->2 po PGD
02.2018 - crio 1 blastki 😔
06.2018 - crio 1 blastki 😔
05.2019 - 4 ICSI PGD: 20 oocytów->16 zarodków->2 po PGD
12.2019 - cb😔
09.2020 - "niespodzianka!"
Jasiek 15tc +23.11.2020💔
03.2021 - crio 1 blastki 😔
06.2021 - crio 1 blastki 😔
02.2022 - 5 ICSI PGD: 14 oocytów->2 blastki->1❄po PGD
09/2022 - crio blastki, 5dpt - 16, 7dpt - 40, 9dpt - 113, 11dpt - 382, 19dpt - 6563,
4/10 - usg, crl 9,1mm, ❤ 135/min
Alicja ❤️ 26/05/23, 3600g, 50cm -
Oj mamo Mai to ju już wspaniale.
Dziewczyny mam już dwa wyniki na trzy i są dobre! Jejku a ja już sobie wszystko wmowilam, moje dolegliwisci przecież pasowały do objawów dny moczanowej... Ach ta głupia wyobraźnia
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2015, 19:03
Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
mama4aniołków wrote:Chcę zamówić sobie książki więc jak macie jakieś fajne tytuły to proszę podajcie.
Na pierwszym miejscu mam już siłę podświadomości murphiego.
Ja teraz jestem w trakcie czytania dwóch:
1. "O dziecku, które odwróciło się na pięcie" - Izabela Barton-Smoczyńska
2. "Kiedy złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom" - Harold S. Kushner
Poz. 1 - całkiem dobra książka, ale najwięcej uwagi poświęcone jest poronieniom, w drugiej kolejności przedwczesnym porodom (tak to określają).
Poz. 2 - autor jest rabinem i teologiem, ale sam przeżył śmierć własnego dziecka. W książce jest wiele odwołań do Biblii, ale pokazane jest także inne spojrzenie na nasze cierpienie, dla mnie okazało się dość ciekawe.
Czytałam też "Cisza pod sercem" oraz "Obsoletki", ale raczej nie polecam.
Trochę optymizmu za to dodała mi książka "Niebo istnieje... Naprawdę!" Todd Burpo
Tych książek, o których napisałaś nie czytałam, ale opis jest faktycznie zachęcający.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 listopada 2015, 19:59
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Fragment książki Renaty Kleszcz-Szczyrby "Witraże w ciemności..." Pewnego dnia do mędrca przyszła kobieta, która w okresie ciąży straciła swoje dziecko. Nie wiedziała, jak ma teraz żyć, co w ogóle robić, na czym skupić swoją uwagę, więc bardzo liczyła na dobrą radę mędrca. Opowiedziała mu o tym, co się stało. Mówiła o nadziei i oczekiwaniu, które nagle przerodziły się w szok i niedowierzanie. Mędrzec spojrzał z troską na kobietę, po czym rzekł: „Droga Matko idź do swojego domu, tam będzie czekało na Ciebie rozwiązanie”. Kobieta zadziwiła się, ale posłuchała rady mędrca. Wróciła do domu. Tam czekał na nią duży pusty dzban. Nie rozumiała, jak duży pusty dzban może jej pomóc w dalszym życiu po stracie dziecka. Następnego dnia wróciła do mędrca. „Nie rozumiem” – powiedziała. „Nie wiem, po co mi ten pusty dzban?”. Mędrzec spojrzał na kobietę z troską, po czym sięgnął po mały skrawek papieru i pióro. Bardzo starannie napisał coś na kartce, po czym zwinął ją i podał kobiecie, mówiąc: „Droga Matko idź do swojego domu, wejdź do izby w której stoi dzban, nachyl się nad nim i przeczytaj na głos to, co jest zapisane na tej kartce”. Kobieta znowu zdziwiła się, ale posłuchała rady mędrca. Wróciła do domu. Weszła do izby, w której stał dzban, nachyliła się nad nim, odwinęła kartkę papieru, którą otrzymała od mędrca i głośno przeczytała jej treść: „Jestem Matką”. A ogromny dzban jeszcze kilkakrotnie powtórzył echem jej słowa i po chwili zaczął napełniać się jej łzami… Kobieta, zmęczona płaczem, zasnęła. Kiedy się obudziła, zobaczyła, że dzban jest pusty. „Jak to?” – pomyślała. „To niemożliwe, żeby dzban był pusty, pamiętam jak wiele moich łez do niego wylałam”. Po czym przypomniała sobie radę mędrca, wzięła w dłonie kartkę papieru, którą bardzo starannie zapisał i powiedziała do wnętrza dzbana: „Jestem Matką”. A ogromny dzban jeszcze kilkakrotnie powtórzył echem jej słowa i po chwili ponownie zaczął napełniać się jej łzami… Kobieta, zmęczona płaczem, ponownie zasnęła. Kiedy się obudziła, zobaczyła, że dzban znowu jest pusty. „Jak to?” – pomyślała. „To niemożliwe, żeby dzban znowu był pusty, pamiętam jak wiele moich łez do niego wylałam”. Udała się do mędrca. Opowiedziała mu o tym, co się stało. „Czuję się nieco lepiej, płacz leczy mój ból” – powiedziała. „Ale nie rozumiem, jak to możliwe, aby mój dzban był pusty, skoro wylewam do niego tyle łez?”. Wtedy mędrzec spojrzał z troską na kobietę i rzekł: „Droga Matko, chwilę przedtem zanim do mnie przyszłaś, przyszedł do mnie Twój mąż zatroskany o to, jak poradzić sobie po śmierci Waszego dziecka. Poradziłem Ojcu Waszego dziecka, aby ulepił dla Ciebie duży dzban i zaniósł go do Waszego domu. Zapytaj więc Jego, jak to się stało, że dzban jest pusty pomimo, że wylewasz do niego tyle łez”. Kobieta podziękowała mędrcowi i udała się do domu. Tam czekał na nią mąż. Przytuliła się do niego i spytała: „Mężu, jak to możliwe, że ten ogromny dzban, którego ulepiłeś dla mnie i przyniosłeś do domu jest pusty, pomimo że wylewam do niego tyle łez?”. „Kochanie” – odpowiedział mąż. „Kiedy ty, zmęczona płaczem i łkaniem zasypiasz, ja wylewam Twoje łzy z tego dzbana”. Kobieta jeszcze mocniej przytuliła się do męża… „A gdzie wylewasz te łzy drogi mężu, przecież ten dzban jest taki duży, a pełen łez musi być niezwykle ciężki?” – spytała kobieta. „Wiesz, to dziwne” – odpowiedział mąż. „Ale im ten dzban jest cięższy, tym więcej mam siły, aby go nieść w miejsce, gdzie wylewam łzy”. „Jak to możliwe?” – zapytała zaskoczona kobieta. „Wylewam z niego łzy na szczycie góry – tak poradził mi mędrzec – a kiedy dzban jest pusty, nachylam się nad nim i wypowiadam ważne dla mnie słowa”. „Jakie to słowa?” – spytała kobieta. „Jestem Ojcem” – odpowiedział jej mąż i dodał: „I wtedy Twoje łzy spływają już ze szczytu góry w najdalsze doliny a echo moich słów te doliny powtarzają bez końca. I zawsze mam siłę, aby dotrzeć na szczyt góry, bo stamtąd Twoje łzy spływają najszybciej, a echo mojego głosu trwa najdłużej”.
antoninina, inessa lubią tę wiadomość
Mama 3 Aniołków- 2.06.14 Zuzia 10tc,12.09.14 Dominiś 10tc, 12.05.15 Kropusia
Synek 54cm, 2800- urodz 36/37tydz