Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Monikkk wrote:W naszym społeczeństwie, śmierć dziecka jest tematem tabu, więc trudno się dziwić, że ludzie nie wiedzą jak się zachować.
Anastazja85 lubi tę wiadomość
-
Miniaturka, witam Cię
Rzadko pisze na tym forum, ale dziękuje Wam za wasze wpisy. Oczywiście wolałabym żeby nas tu nie było ale niestety.... Jak je czytam jest mi dużo łatwiej, nie wiem jak to zabrzmi ale jesteście "wyjątkowe i silne"! Jesli zle sie wyraziłam to przepraszam nie to mialam na mysli.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 grudnia 2015, 21:54
-
w sobote bylam na pogrzebie dziadka mojego partnera, był chowany w tym samym grobie co nasz Ksawierek (bo ma to byc nasz grob rodzinny, bo kazdy chce byc w urnach chowany)
wyłam strasznie, nawet babci nie bylam w stanie zlozyc kondolencji tylko sie do niej przytulilam na dluzej i nie potrafilam z siebie slowa wydusic -
Miniaturka, Agniegnieszka ma rację. Nie ma mniejszych i większych tragedii. U każdej z nas chodzi o to samo - o śmierć ukochanego Dziecka, a na takie rzeczy nie można się licytować.
Agniegnieszka nie mogę się tylko zgodzić z Twoim stwierdzeniem, że każdy ma taki krzyż jaki jest w stanie udźwignąć. Przyznam, że nie lubię takiego tłumaczenia, bo uważam, że jeśli jesteśmy takie silne to powinnyśmy za to zostać nagrodzone, a nie "ukarane" śmiercią Dziecka. Jeśli tak miałoby to działać, to ja chcę być słabeuszem i mieć przy sobie moje Dziecko. Ta niby siła nie jest mi do niczego potrzebna. Słowo ukarane dałam w cudzysłów, bo też nie uważam, że jest to jakaś kara. Jak złym człowiekiem musiałabym być, aby zasłużyć sobie na śmierć własnego Dziecka? I dlaczego moje niewinne Dziecko miałoby cierpieć za moje złe postępowanie?
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
miniaturka31 wrote:
Po starcie zaczęłam leczyć się na tarczycę. O jej podwyższonym poziomie dowiedziałam się po poronieniu. W ciąży nikt tego nie sprawdził;(
Jestem teraz bardziej świadoma. Zmieniłam pracę na lepszą. Uczę się żyć na nowo. Niestety przychodzą takie dni jak teraz, kiedy łzy same napływają do oczu. Chciałabym zasnąć i obudzić się kiedy będę już w kolejnej ciąży.
Ból i cierpienie wracają.
Jest to niestety powszechne, ze pewne badania robi się dopiero po stracie, kiedy szukana jest przyczyna a nie wcześniej, aby jej zapobiec
Ja też pewne rzeczy w moim życiu widzę wyraźniej, też myślę o zmianie pracy, ale póki co nie mam na to siły.
Dobrze to ujęłaś z tą kolejną ciążą. Chyba wiele z nas ma podobne odczucia. Chociaż ja, ponad wszystko, wolałabym się z tego koszmaru obudzić i zdać sobie sprawę, że ta tragedia nigdy się nie wydarzyła Ściskam :*Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
pati87 wrote:w sobote bylam na pogrzebie dziadka mojego partnera, był chowany w tym samym grobie co nasz Ksawierek (bo ma to byc nasz grob rodzinny, bo kazdy chce byc w urnach chowany)
wyłam strasznie, nawet babci nie bylam w stanie zlozyc kondolencji tylko sie do niej przytulilam na dluzej i nie potrafilam z siebie slowa wydusic
Pati zupełnie Ci się nie dziwię. Jak w piątek wychodziłam z cmentarza i przechodziłam koło kaplicy, to akurat wyprowadzali trumnę i biły dzwony, wszystko wróciło do mnie, przed oczami stanęła mi biała trumienka, za którą szliśmy z mężem i Lusią. I jak na pogrzebie nie uroniłam ani jednej łzy, tak w piątek niemal wybuchłam płaczem. Dobrze, że świeciło słońce i miałam okulary, pobiegłam szybko do auta i jeszcze długo w nim siedziałam, zanim ruszyłam...
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
antoninina wrote:Miniaturka, Agniegnieszka ma rację. Nie ma mniejszych i większych tragedii. U każdej z nas chodzi o to samo - o śmierć ukochanego Dziecka, a na takie rzeczy nie można się licytować.
Agniegnieszka nie mogę się tylko zgodzić z Twoim stwierdzeniem, że każdy ma taki krzyż jaki jest w stanie udźwignąć. Przyznam, że nie lubię takiego tłumaczenia, bo uważam, że jeśli jesteśmy takie silne to powinnyśmy za to zostać nagrodzone, a nie "ukarane" śmiercią Dziecka. Jeśli tak miałoby to działać, to ja chcę być słabeuszem i mieć przy sobie moje Dziecko. Ta niby siła nie jest mi do niczego potrzebna. Słowo ukarane dałam w cudzysłów, bo też nie uważam, że jest to jakaś kara. Jak złym człowiekiem musiałabym być, aby zasłużyć sobie na śmierć własnego Dziecka? I dlaczego moje niewinne Dziecko miałoby cierpieć za moje złe postępowanie?
Antonina, myślę, że nikt nas nie karze śmiercią naszych dzieci. Nie mniej jednak ponoć ziemskie cierpienia skracają nam męki czyśćcowe, które czekają nas po śmierci za nasze grzechy. Może to nie jest dobre pocieszenie, ale mi trochę pomaga. Trochę już w życiu przeszłam i myślałam, że wszystko najgorsze za mną, że teraz już będzie z górki. A tu masz, trach, okazało się, że to wcale nie był koniec, chyba dopiero początek. Czasem się boję, co jeszcze mnie spotka...
Poza tym nie uważam, by moja córeczka cierpiała, jestem pewna, że jest teraz szczęśliwa w niebie. Po jej odejściu mieliśmy poważne problemy, miałam olbrzymie problemy z ciśnieniem, skomplikowany, ciężki połóg i jeszcze córka w przedszkolu zaczęła chorować i miała zapalenie płuc. W przypływie totalnej bezsilności westchnęłam do Kornelki, prosząc ją o wstawiennictwo, bo bez niej nic nam się nie układa. Następnego dnia z powodzeniem odstawiłam leki na ciśnienie, ginekolog stwierdził koniec połogu, a pediatra osłuchała Luśkę i była czysta . Nie możliwe, by to wszystko było dziełem przypadku... A gdyby było jej źle, to chyba by nam nie pomogła.Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Odebierałam dziś córkę z przedszkola i trochę musiałam na nią poczekać z innymi mamami, bo trwały jeszcze zajęcia z angielskiego. Jedna z mam urodziła córeczkę we wrześniu (tak samo jak ja) i przyszła z wózkiem. Wszystkie mamy go otoczyły i zachwycały się maleństwem. Stanęłam z boku jak sierota, robiłam wszystko, by nie patrzeć na wózek i zaciskałam zęby, żeby nie pęknąć...Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
nick nieaktualnyCześć Dziewczyny !
Czytam Was już ponad rok, dziękuję za miłe słowa i światełka dla moich skarbów.
Nie potrafię tak ładnie pisać jak Wy o swoich przeżyciach , dlatego skupiam się raczej na czytaniu . To forum jest dla mnie ogromną podporą . Czasami tylko przychodzą takie dni ,że nic nie pomaga.
Jeszcze raz dziękuję Wam ,że jesteście i potraficie pocieszyć . Przesyłam również światełka dla Waszych Aniołków
[*] [*] [*] [*] [*] -
Dziękuję dziewczyny za oparcie i słowa otuchy.
Jeśli chodzi o tarczycę to przez nią zmienilam ginekologa. Nie zlecił mi badań tarczycy, choć wiedział że mam podwyższona prolaktynę. A to jednak często współgra ze sobą. Ja mogłam nie wiedzieć, nie jestem lekarzem. Okazuje się, że to jedno z ważniejszych wskaźników w ciąży.
Trzymam za każdą z Was mocno kciuki! Musi nam się udać.
Zaczęlam modlić się różańcem. Znalazłam nawet rozważania dla Matek, które straciły swoje dziecko i oczekujące potomstwa. Wklejam link jak któraś potrzebuje:
http://www.lichen.pl/pl/338/czesc_swiatla
Po stracie też zajęłam się hybrydami i maluję paznokcie sobie i znajomym:)
U nas w okolicy w trzecią środę każdego miesiąca jest msza uzdrawiająca. Byłam na niej. Teraz też się wybieram. Pomogła mi.
Kasiulka dziękuję za informację o mszy. Postaram się zgłosić z intencją. Gdzie można je wpisywać?
Pozdrawiam.Tęsknimy 29.05.2015
10 tc.
-
agniegnieszka wrote:Odebierałam dziś córkę z przedszkola i trochę musiałam na nią poczekać z innymi mamami, bo trwały jeszcze zajęcia z angielskiego. Jedna z mam urodziła córeczkę we wrześniu (tak samo jak ja) i przyszła z wózkiem. Wszystkie mamy go otoczyły i zachwycały się maleństwem. Stanęłam z boku jak sierota, robiłam wszystko, by nie patrzeć na wózek i zaciskałam zęby, żeby nie pęknąć...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 7 grudnia 2015, 19:18
-
antoninina wrote:Miniaturka, Agniegnieszka ma rację. Nie ma mniejszych i większych tragedii. U każdej z nas chodzi o to samo - o śmierć ukochanego Dziecka, a na takie rzeczy nie można się licytować.
Agniegnieszka nie mogę się tylko zgodzić z Twoim stwierdzeniem, że każdy ma taki krzyż jaki jest w stanie udźwignąć. Przyznam, że nie lubię takiego tłumaczenia, bo uważam, że jeśli jesteśmy takie silne to powinnyśmy za to zostać nagrodzone, a nie "ukarane" śmiercią Dziecka. Jeśli tak miałoby to działać, to ja chcę być słabeuszem i mieć przy sobie moje Dziecko. Ta niby siła nie jest mi do niczego potrzebna. Słowo ukarane dałam w cudzysłów, bo też nie uważam, że jest to jakaś kara. Jak złym człowiekiem musiałabym być, aby zasłużyć sobie na śmierć własnego Dziecka? I dlaczego moje niewinne Dziecko miałoby cierpieć za moje złe postępowanie?
Antoninina zgadzam się z każdym Twoim słowem w 100%.
Jeśli ktoś by mnie zapytał czy chcę być cieniasem ale mieć swoje dziecko przy sobie, czy może wolę być twardzielką ale zostać mamą Anioła to bez wahania wybrałabym pierwszą opcję.
Mocno w to wierzę, że Nasze dzieci są teraz w najcudowniejszym z miejsc, że są tam szczęśliwe, zdrowe i przepełnione miłością ale... przecież mogły tam trafić jak już ich życie na ziemi dobiegnie końca. Przecież mogły się urodzić, dorastać, założyć rodziny, mieć dzieci, wnuki... A dopiero potem trafić do Nieba.
Mimo, że wiem, że nasze Skarby są w cudownym miejscu to jednak patrząc wczoraj na małego Błażejka, na to jak jego rodzice go przytulają, całują, poczułam złość i smutek, że mój Mikołajek tego nie doświadczył.
230515, antoninina lubią tę wiadomość
-
nieśmiała79 wrote:Cześć Dziewczyny !
Czytam Was już ponad rok, dziękuję za miłe słowa i światełka dla moich skarbów.
Nie potrafię tak ładnie pisać jak Wy o swoich przeżyciach , dlatego skupiam się raczej na czytaniu . To forum jest dla mnie ogromną podporą . Czasami tylko przychodzą takie dni ,że nic nie pomaga.
Jeszcze raz dziękuję Wam ,że jesteście i potraficie pocieszyć . Przesyłam również światełka dla Waszych Aniołków
[*] [*] [*] [*] [*]
Nieśmiała będą takie dni, że nic i nikt nie pomoże. Ale każdy dzień się kiedyś kończy nawet taki okropny, a może zwłaszcza taki...
Mówią, że czas leczy rany... Myślę, że nie w naszym przypadku, bo nasze rany się nie zagoją, ale czas na pewno oswaja nas z tym bólem, zmniejsza jego intensywność, albo po prostu powoduje, że przyzwyczajamy się do obecności tego bólu w naszym życiu.
Jeśli wolisz czytać to czytaj, jeśli będziesz chciała coś napisać to też się nie krępuj. Żadna z nas nie ocenia zdolności pisarskich, za to wszystkie rozumiemy, że czasami mamy w głowie milion myśli na raz, które ciężko jest okiełznać i uporządkować, a jak się je przeleje tu, to jakoś łatwiej je ogarnąć...
Ściskam!
miniaturka31 lubi tę wiadomość
-
miniaturka, tutaj można dopisać swojego aniołka:
http://www.milosierdzie.pl/index.php/pl/swiatowe-centrum/dzieci-utracone/ksiega-dzieci-utr.html
a tutaj jest piękna modlitwa:
http://www.milosierdzie.pl/index.php/pl/swiatowe-centrum/dzieci-utracone/modlitwa-ofiarowania-nienarodzonego-dziecka.html
Agniegnieszka, moja przyjaciółka urodziła synka 2 tyg po mnie. Strasznie się denerwowałam, ale widziałyśmy się już raz, a kolejne spotkanie przed nami. Ze łzami w oczach wybierałam zabawkę dla niego... Nawet nie będę pisała jakie mam myśli w głowie, bo wszystkie wiecie co się czuje w takim momencie.
Ja też wolałabym być cieniasem i mieć synka przy sobie ale skoro tak się już stało to, jeśli jest tak jak agniegnieszka napisała, że "ziemskie cierpienia skracają nam męki czyśćcowe" to trzeba to znieść i patrzeć w przyszłość. W końcu jakby nie było każdy dzień przybliża nas do spotkania z naszymi aniołkami
MamoMikołajka, jak się czujesz? mdłości? senność? czy Twoja ciąża będzie prowadzona w trybie "nadzwyczajnym"? oczywiście w sensie medycznym, bo dla Ciebie to będzie trudny czas- wiadomo i myślę, że wszystkie dziewczyny się pod tym podpiszą, że będziemy Cie dopingowały i wspierały, żebyś przetrwała kolejne (powiedzmy) 31 tygodni mając miejsce do wylewania swoich wszystkich myśli i zmartwień, no i oczywiście do dzielenie się radościami
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
kasiulkaa wrote:(...) myślę, że wszystkie dziewczyny się pod tym podpiszą, że będziemy Cie dopingowały i wspierały, żebyś przetrwała kolejne (powiedzmy) 31 tygodni mając miejsce do wylewania swoich wszystkich myśli i zmartwień, no i oczywiście do dzielenie się radościami
Dziś mija miesiąc od daty narodzin Olgi, to był trudny miesiąc... -
Kasiulkaa dziękuję, że pytasz :*
Czuję się słabo zarówno fizycznie jak i psychicznie
Mdłości dokuczają mi przez 24 godziny na dobę. A jeśli chodzi o senność to wystarczy, że położę się na chwilę a już łapię drzemkę. Jeden jak i drugi objaw to dla mnie nowość ponieważ z Mikołajkiem nie miałam żadnych takich dolegliwości. Ale nie narzekam, zniosę wszystko
A psychicznie to pewnie się domyślacie. Strach jest ogromny. Ale z tym też musimy się pogodzić. Po takich tragediach, które nas spotkały to oczywiste, że kolejna ciąża nie będzie już beztroskim i radosnym okresem.
W chwilach zwątpienia myślę sobie o Mamie Mai i małym Wojtusiu i trochę mi lepiej
W domu mam zakaz robienia czegokolwiek Jak tylko wezmę się za porządki zaraz ktoś mi wyrywa odkurzacz z ręki. Trochę mnie to wkurza, ale nie aż tak bardzo, żeby się spierać i jednak odkurzać
Jeśli chodzi o prowadzenie ciąży lekarz zastosował profilaktykę: dostałam acard, duphaston i aspargin. I mam też częściej wizyty. Z Mikołajkiem miałam wizyty co 3-4 tygodnie. Teraz mam co 2 tygodnie. Lekarz mi powtarza, że nie ma wskazań medycznych do takich praktyk, chodzi mu po prostu o mój spokój psychiczny. Chce obniżyć stres do minimum. Zapowiedział też, że od 20 tygodnia da mi specjalną kartę do liczenia ruchów dziecka, a od 30 tygodnia da mi detektor tętna i będę kilka razy dziennie mierzyć tętno dziecka, a wieczorami będziemy się zdzwaniać i omawiać wyniki. On mi mówi o tym co będzie w 30 tygodniu, a ja ciągle myślę tylko o tym, że do tego czasu może się wydarzyć wszystko ale walczę z tymi myślami codziennie -
Kar światełko kolorowe dla Twojej Córeczki (*)
Pamiętaj, że Ona jest przy Tobie w każdej sekundzie.
To był bardzo trudny miesiąc, ale masz już go za sobą. Przed Tobą kolejne miesiące, jedne ciut lepsze inne bardzo słabe. Ja sobie w takich chwilach myślałam, że każdy dzień, który minął przybliża mnie do Mikołajka, bo przecież dzieli nas tylko czas. Ale póki jeszcze jesteśmy tu gdzie jesteśmy musimy walczyć o siebie i o swoje szczęście. Jesteś bardzo dzielną kobietą - dasz radę.
Kasiulkaa Twój Synuś wczoraj skończył 7 miesięcy. Zobacz jaki już duży Chłopak Światełko dla Niego (*)kkkaaarrr, kasiulkaa lubią tę wiadomość
-
Mamo mikolajka jak nie my to kto? teraz Ty jesteś naszą iskierka przejalas rolę od mamy Mai .
To dobrze ze masz te wszystkie objawy:).
Co do psychiki tak już niestety będzie. Ja po dwóch poronieniach byłam przewrazliwiona, a teraz,to już w ogóle. Ale musimy walczyć z tymi myślami. Życzę Ci dużo zdrówka.Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
Mamo4Aniołków teraz już wiem co czułaś w kolejnej ciąży po poronieniu. Wiesz ja straciłam Mikołajka w zasadzie już na finiszu, a i tak każda wizyta w toalecie powoduje stres - czy nie zobaczę krwi na bieliźnie.
Jeszcze teraz, tydzień temu moja bratowa wylądowała w szpitalu, okazało się, że to ciąża pozamaciczna. Do tych wszystkich naszych forumowych historii doszła kolejna, która wydarzyła się obok mnie. Moja mama powiedziała, że jakby ciąża mojej bratowej rozwijała się prawidłowo to miałaby w lipcu dwoje wnucząt. A ja pokiwałam głową i pomyślałam - pod warunkiem, że moja ciąża skończy się dobrze. Nie umiem, po prostu nie umiem tego czarnego scenariusza wyrzucić z głowy.
Mamo4Aniołków - kiedy idziesz do szpitala na ten zabieg/operację?
Stresujesz się? -
MamoMikołajka, już prawie 20% ciąży za Tobą! Senność to dobra przypadłość w naszym przypadku- jak będziesz spała będzie mniej czasu na myślenie ale te mdłości...spróbuj zaparzyć świeży imbir- działa przeciw mdłościom. Ja dorzucałam goździki, cytrynę i miód i od razu działało na odporność To dobrze, że rodzina Cie wyręcza w domowych obowiązkach Dla ruchu lepiej wyjść na spacer
Masz naprawdę super lekarza! Wizyty co 2 tyg tylko dla Twojego spokoju, o ile to możliwe, rewelacja! No i jeszcze sam da Ci detektor... Jak ważna jest dobra opieka lekarska w ciąży...dla nas bezcenna.
Przykład Mamy Mai jest nasza nadzieją, a teraz Ty jesteś też jesteś naszą iskierką
Jestem z Tobą codziennie myślami i modlę się o spokój i zdrówko dla Was
Bardzo dziękuję za pamięć o moim synku :* Ciężko mi uwierzyć, że minęło już 7 miesięcy...
kkkaaarrr pierwszy miesiąc... ściskam Cie bardzo mocno! Twoja córcia jest z Tobą w każdej chwili i przytula Cię. Kolorowe światełka dla niej [*]
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 grudnia 2015, 11:10
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc)