Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Z dzisiejszych zakupów wróciłam bardzo pozytywnie naładowana, kupiłam choineczkę, ozdoby i nawet światełka na baterie (dwa komplety). Jedne kolorowe, a drugie później znalazłam białe, ale już w domu okazało się, że mają uszkodzony programator i są migające. I teraz mąż mi mówi, że to trochę przesada, żeby choinkę na grobie stawiać z migającymi albo kolorowymi światełkami, żeby zachować powagę, że to powinno być symboliczne, a nie odpustowe. Ta choinka też wyszła dość spora, choć wydawała się mała, to będzie niewiele niższa od krzyża... I teraz cały mój pierwotny entuzjazm osłabł i sama już nie wiem, co robić. Choć z drugiej strony, komu to na cmentarzu będzie przeszkadzało... Jeju jakie ja mam durne dylematy, sama już nie mam do siebie siły .Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Kar, bardzo mi przykro, że w pracy dostarczają Ci takich emocji Ściskam Cie bardzo mocno!
My wiemy, że cieszyć się można dopiero jak się dziecko przytuli, a w ciąży może być różnie, ale miejmy nadzieje, że ciąża Twojej kierowniczki skończy się dobrze i nie pozna tego bólu, którego my doświadczyłyśmy.
agniegnieszka, Twoje dylematy nie są durne. Każda z nas chce aby jej dziecko miało najpiękniej jak tylko można, bo tylko to tu na ziemi jesteśmy w stanie zrobić dla naszych aniołków. A choinka jeśli jest za wysoka to może duda się ją skrócić od dołu?
A jeśli nie to choineczka i tak będzie stała tylko 2 tygodnie, córcia się na pewno ucieszy jeśli i Wy będziecie zadowoleni - tylko to się liczy, a co pomyślą inni to ich sprawa.moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Dziewczyny, chciałam Wam bardzo podziękować Miałam fatalny tydzień w pracy. Uciekanie do naszego świata w telefonie i czytanie Waszych rozmów było jedynymi momentami kiedy czułam, że jestem w dobrym "miejscu", a praca- projekty, spotkania, zespół, w którym śmierć mojego dziecka jest tematem tabu, to ciągle dla mnie abstrakcja- jakbym była nie na miejscu. Dziękuję Wam za to, że jesteście! :*
kkkaaarrr, antoninina, lena89, agniegnieszka, 230515, mama4aniołków lubią tę wiadomość
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Kasiulka, Kar i wszystkie dziewczyny, które normalnie pracują, dla mnie jesteście wielkimi bohaterkami. Moim zdaniem podejmujecie się heroicznego wyzwania. Ja kompletnie nie wyobrażam sobie jeszcze teraz powrotu do pracy.
Po macierzyńskim nie miałam dokąd wracać i nie mam do nikogo żalu, bo przed ciążą umawiałam się, że będę chciała zmienić nie tylko pracę, ale i zawód. Aktualnie kompletnie nie mam siły nic szukać, prezentować się przed obcymi ludźmi i integrować z nowym zespołem; a szkolenia, o których wcześniej marzyłam, pozostają w sferze totalnej abstrakcji...Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 grudnia 2015, 20:20
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
agniegnieszka wrote:Kasiulka, Kar i wszystkie dziewczyny, które normalnie pracują, dla mnie jesteście wielkimi bohaterkami.
daktylek, każda z nas tutaj chciałaby znać taką uniwersalną receptę. Takiej niestety nie ma, ale tak jak napisała Madzia91pn z czasem oswajamy się z tą sytuacją i uczymy żyć na nowo. Mi pomaga w ciężkich chwilach powtarzanie sobie, ze Olga chciałaby mieć silną mamę i nie chciałaby patrzeć na moje łzy, wtedy mam poczucie że zbieram się dla niej. -
Każda z nas potrzebuje czego innego. Ja wróciłam zdecydowanie za wcześnie. Teraz z perspektywy czasu to wiem
Agniegnieszka jeśli nie czujesz się gotowa to nie wracaj. Za jakiś czas może poczujesz, że potrzebujesz się czymś zająć, a może będziecie chcieli pomyśleć o trzecim dziecku?
Daktylek, nie ma złotego leku Czy z czasem ból będzie mniejszy? W moim przypadku - nie, ale nauczysz sobie z nim radzić. Czas jest naszym sprzymierzeńcem... nic nie przyspieszaj. Przeżyj żałobę tak jak TY tego potrzebujesz. Płacz na pewno pomaga wylać wszystkie emocje. Mi wyładować się pomógł też wysiłek fizyczny- aerobic, bieganie, squash. Dziewczyny korzystają z pomocy psychologów.
Także jak widzisz są jakieś drobne sposoby żeby sobie pomóc, ale niestety nie da się pilotem przewinąć życia do przodu i mieć tego za sobą. Trzeba to przeżyć. Ściskam i życzę dużo siły.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 grudnia 2015, 10:53
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Kasiulkaaa, całkowicie się z Tobą zgadzam! Każda z nas musi znaleźć swój sposób, który pozwala wrócić do życia. Choć przyznam, że taki pilot byłby cudownym rozwiązaniem gdyby jeszcze mógł cofać czas...
Daktylku, pisz do nas. Mów o swoich emocjach, nie duś ich w sobie i daj sobie czas. Zrezygnuj z wszelkich czynności na które najzwyczajniej nie masz siły - chcesz cały dzień przeleżeć w łóżku i przepłakać, to dokładnie tak zrób. Bycie w zgodzie z samą sobą naprawdę bardzo pomaga. Jeśli masz możliwość skorzystaj z pomocy psychologa, rozmawiaj z mamą, z siostrą, z partnerem. Ściskam :*
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Dziewczyny, czy słyszałyście o tej strasznej tragedii w Tychach? ile razy o tym pomyślę to włos mi się jeży na głowie 25-letnia kobieta wraz z dwójką dzieci (rocznym Igorkiem i 4-letnią Nadią) wracała z zakupów świątecznych i na przejściu dla pieszych potrącił ich samochód. Dzieci zginęły na miejscu... [*] W mojej opinii jest to podwójna tragedia.. Myślę o tej biednej Mamie, która w momencie, przez nieuwagę innego człowieka, straciła WSZYSTKO... Myślę o tym kierowcy, który do końca swoich dni będzie miał na sumieniu tamtą rodzinę... Bo przecież śmierć dzieci to tragedia dla całej rodziny. Żadna kara, żaden wyrok wydany przez sąd nie jest współmierny do tej straty, do tej tragedii... Łączę się w bólu z Mamusią, która dołączyła do naszego grona i szczerze współczuję kierowcy. Myślę, że jego dalsze życie na będzie koszmarem.
W jednej chwili życie tylu osób legło w gruzach.. Przedświąteczny, radosny czas zmienił się w morze łez..
Kochane Aniołeczki - śpijcie spokojnie - nasze Dzieciaczki zaopiekują się Wami. Dodajcie siły swojej Mamie, aby znalazła sens w dalszym życiu
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Co do złotego środka na naszą rozpacz... każdy musi go znaleźć sam. Czasem zajmuje to miesiąc, rok, a czasem pewnie i kilka lat. Ja po prostu robiłam mówiłam to co myślałam. To mi pomagało. Jeszcze miesiąc temu w życiu bym nie dała radę wrócić do pracy a po nowym roku po prostu chce wrócić.
Czuję się dobrze, już dochodzę do siebie. Pewnie w środę nawet wyjdę do domu.
Antonino ja też myślę o tej tragedii i po prostu nie rozumiem tego świata
Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
dziewczyny.. odważyłam się napisać..
2 tygodnie temu moim maluchom przestały bić serduszka... w 10tc.. miały już prawie po 3cm..
Staraliśmy się o dziecko 8 lat.. w październiku tego roku złożyliśmy papiery na in vitro i zaszłam w ciąże..cud nad cuda! po tylu latach, leczeniu, inseminacjach! niestety szczęście nie trwało długo..
Próbujemy dojść do siebie..8 grudnia już serca nie biły.. od 10 miaałam podawany cytotec, nie zadziałał, 13 miałam łyżeczkowanie
Nie wiem, skąd wziąć siłę.. próbuję przygotowywać święta, trochę pracować.. na nic nie ma ochoty..Próbuję wierzyć, że może jeszcze kiedyś się uda..starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Nanatasza bardzo mi przykro, że spotkała Cię podwójna strata. Możesz tutaj pisac o wszystkich uczuciach i myslach, które masz w sobie. O całym tym bólu, który nie mija.
To banał, ale naprawdę czas będzie pomagał w złagodzeniu bólu. To co przeżyłaś na zawsze pozostanie w Tobie i zmieni postrzeganie tylu rzeczy wokoło.
Niektórym z nas pomaga praca, inne wprost przeciwnie wolą przerobić ten czas z dala od wszystkiego co znane. Mi pomogła też modlitwa.
Światełko dla twoich Aniołków [*], [*]Synek 12.09.2010 - mój kochany urwisek
Maluszek 12 tc [*] 23.07.2015
-
Nanatasza nie ma słów, które mogłam tu napisać i które pomogłyby zmniejszyć Twój ból ogromnie Ci współczuję, życzę Ci dużo siły, a dla Twoich słodkich Aniołków wysyłam kolorowe światełka [*][*]
Nie tłum w sobie emocji - pisz, płacz, czytaj nas - jesteśmy tu dla siebie :*:* ŚciskamNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Witam Was Kochane,
niestety ja też dołączam do grona Aniołkowych Mam. W lipcu tego roku w 37 tygodniu ciąży, serduszko mojej wyczekiwanej córeczki przestało bić - nagle, w sekundzie, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Jedyną myślą, która trzyma mnie przy życiu jest to, że dane było mi ją utulić, wycałować i pożegnać się. Do dnia dzisiejszego upajam się tą krótką chwilą, bo wiem, że nic innego mi nie pozostaje. Mogę powiedzieć, że czas przyzwyczaja nas do straty, zaczynamy poprostu żyć z tym ciężarem, który z dnia na dzień jest coraz lżejszy, aż w końcu stanie się tak lekki jak puch ze skrzydełek naszych Aniołków. Blizna jednak pozostanie na zawsze,a nasze serca jeszcze nie raz będą rozpadać się na milion kawałków, do momentu gdy narodzi się w nas znowu nadzieja na radośniejsze jutro, do momentu kiedy znów pod naszymi serduchami zagości nowe życie. Ściskam Mocno Wszystkie Aniołkowe Mamy. -
dzięki dziewczyny.. potrzebuję właśnie mówienia, pisania. jakoś mi potem łatwiej.. M przechodzi wszystko w sobie, ale bardzo mnie wspiera i zawsze słucha, jak chcę rozmawiać.
Na Boga jestem zła tak bardzo.. tyle lat wyczekiwań.. nie ma sprawiedliwości..
AniałkowaMamo84.. przykro mi bardzo... nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co przeżywasz..
Ja nie widziałam moich dzieci..nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej, tak już się po prostu stało.. maluchy zawsze będą z nami.
Czytałam ostatnio artykuł, że komórki płodów na zawsze pozostają w matkach, komórki wędrują po maminych ciałach już od 4-5 tygodnia i pozostają więc także i w ten sposób, nie tylko w sercu, maluszki są z namiGreetta lubi tę wiadomość
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Nanataszo,
ból po stracie dziecka, nie ważne w którym ono tygodniu od nas odeszło jest taki sam, nie jest ani mniejszy, ani większy. Dlatego myślę, że odczuwasz wszystko podobnie jak ja, mimo że ja byłam troszkę bliżej niż dalej. Też byłam zła na Boga, momentami nadal jestem. Tygodniami nie mogłam się pozbierać, wylałam ocean łez, odcięłam się od wszystkiego, a teraz jest trochę lepiej, ale i tak nadal czuję ogromną pustkę, niemoc, niewyobrażalną tęsknotę i żal do wszystkiego i wszystkich. Każdy powtarza, że jestem silna, i wszyscy mówią, że nie wyobrażają sobie przechodzić przez to samo. Ja też tak mówiłam, gdy bliska osoba traciła swoje ukochane dzieci. Jednak kiedy nas to dotyka osobiście okazuje się, że człowiek jest w stanie znieść dosłownie wszystko, jednak wszystko wymaga czasu. Nie ukrywaj swoich emocji i płacz, bo łzy oczyszczają i przynoszą dziwne ukojenie, spokój i ulgę.
Też znam tę teorię A nasze Aniołki są teraz wszędzie i zawsze z Nami. -
Nanataszo i Aniołkowa Mamo, bardzo mi przykro, że macie powód, by do nas dołączyć. Chyba każda z nas w swojej żałobie przechodziła etap złości na Boga, poczucie niesprawiedliwości jest w naszej sytuacji w pełni uzasadnione. Ja ten etap przechodziłam trochę inaczej, bo wcześniej, kiedy dowiedziałam się, że dziecko, które noszę pod sercem ma wadę letalną i zostałam postawiona przed wyborem, czy kontynuować ciążę, czy ją terminować. Całe życie prosiłam Boga, by nie znaleźć się w takiej sytuacji, a On właśnie taki los mi zgotował. Zastanawiałam się nawet nad terminacją, by zrobić Bogu na przekór, ale przecież nie mogłam zabić swojej córeczki tylko po to, by zrobić na złość Bogu. Gdy zdecydowałam się kontynuować ciążę, w moim sercu zagościł spokój i poczułam się szczęśliwą mamą (choć tylko na chwilę). Jeszcze w ciąży powierzyłam moją kruszynkę Matce Bożej, Prosiłam Ją, by zaopiekowała się Nelą, gdy ja już nie będę mogła. Dziś, gdy jest mi smutno, gdy tęsknię i żałuję, że nie mogę się nią zająć jak prawdziwa mama, to sobie myślę, że w niebie ma dużo lepsza Mamę ode mnie i na pewno jest szczęśliwa i czeka tam na mnie . Przekonałam się, że złość na Pana Boga w niczym nie pomaga, a gdy ma się Go po swojej stronie, to nawet w najtrudniejszych chwilach jest trochę łatwiej.
Przesyłam światełka dla Waszych Aniołków [*][*][*], bądźcie dla nich silne, przecież One gdzieś są i widzą smutek swoich mam.Lies lubi tę wiadomość
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
AniołkowaMamo84 przytulam Cię bardzo mocno do mojego też pękniętego serca sama straciłam Córeczkę w 34 tc, kiedy już właściwie miałam się z nią witać i byłam spokojna, że wszystko jest dobrze...
To prawda, że jesteśmy w stanie znieść o wiele więcej niż nam się wydaje. Żałuję, że musimy być TAK doświadczone. Czy udało Ci się później ustalić prawdopodobną przyczynę śmierci Twojej Córeczki? Pisz do nas, to naprawdę pomaga tak jak płacz.
Ściskam mocno, a dla Twojego Skarba światełka [*]Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017