Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Odzywam się wywołana do tablicy. Bardzo dziękuję za dobre słowa . Ostatnie dni również dla mnie były okazją do podsumowań. Sylwestra spędziliśmy całą rodziną u przyjaciół, którzy nas bardzo wspierali w ostatnim roku. Choć bardzo czekałam na to, by ten 2015 rok się skończył, to w rozmowie z przyjaciółką doszłam do wniosku, że nie mogę go ocenić jednoznacznie źle. W końcu przez jeden dzień tego roku miałam na świecie dwie córeczki i byłam najszczęśliwszą mamą pod słońcem. Przeżyłam też trudną, ale szczęśliwą ciążę. Ostatecznie wszystkie te trudne wydarzenia bardzo mnie zmieniły. Trudno było mi do tego dojść, ale ten rok, choć bardzo trudny i bolesny w ogólnym rozliczeniu, przyniósł dużo dobrego. Jednym słowem rok 2015 był dla mnie rokiem bardzo trudnym i bardzo wyjątkowym i mam nadzieję, że podobny już nigdy się nie powtórzy...
Życzę Wam wszystkim, moje kochane aniołkowe Mamusie i sobie, by rok 2016 przyniósł nam ukojenie w bólu, odrobinę szczęścia i dużo uśmiechu; by nasze marzenia zaczęły się powoli spełniać, by nasze Aniołki nad nami czuwały i pomagały uporać się z pustką i tęsknotą.230515, mikka, Coconue, Lies lubią tę wiadomość
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
agniegnieszka wrote:Odzywam się wywołana do tablicy. Bardzo dziękuję za dobre słowa . Ostatnie dni również dla mnie były okazją do podsumowań. Sylwestra spędziliśmy całą rodziną u przyjaciół, którzy nas bardzo wspierali w ostatnim roku. Choć bardzo czekałam na to, by ten 2015 rok się skończył, to w rozmowie z przyjaciółką doszłam do wniosku, że nie mogę go ocenić jednoznacznie źle. W końcu przez jeden dzień tego roku miałam na świecie dwie córeczki i byłam najszczęśliwszą mamą pod słońcem. Przeżyłam też trudną, ale szczęśliwą ciążę. Ostatecznie wszystkie te trudne wydarzenia bardzo mnie zmieniły. Trudno było mi do tego dojść, ale ten rok, choć bardzo trudny i bolesny w ogólnym rozliczeniu, przyniósł dużo dobrego. Jednym słowem rok 2015 był dla mnie rokiem bardzo trudnym i bardzo wyjątkowym i mam nadzieję, że podobny już nigdy się nie powtórzy...
Życzę Wam wszystkim, moje kochane aniołkowe Mamusie i sobie, by rok 2016 przyniósł nam ukojenie w bólu, odrobinę szczęścia i dużo uśmiechu; by nasze marzenia zaczęły się powoli spełniać, by nasze Aniołki nad nami czuwały i pomagały uporać się z pustką i tęsknotą.
Cóż za piękny post. I właśnie o tym pisałam, mój podziw dla Twojej postawy jest ogromny!
Bije od Ciebie po prostu życiowa mądrość. Jesteś wspaniałą kobietą.antoninina lubi tę wiadomość
-
madzia91- ja chce zmienic ze wzgledu na wspomnienia...po pierwszej ciąży szpital mi sie dobrze kojarzył, cudowna polozna i opieka-ale ciąża bezproblemowa, cudowna jakiej kazdemu zyczę. Druga ciąża to juz inna bajka...na poczatku się nie udalo przez 2 ms-ale to przeciez krótko, potem ciąża biochemiczna, potem na wlasna rękę zrobilam TSH, ft3 i ft4 bo moja gin nic nie mówila i tsh wyszlo 1,99 (wg endokrynolog ok), potem sprawdzilam progesteron i w fazie lutealnej wyszedl 15,8 wg gin ok (ale dopiero teraz poczytalam staraczki i chyba troche mało co?), potem jak sie okazalo ze jednak zaszlam w ciąże zrobilam tez sama z siebie bete i progesteron- beta przyzwoita ale progest. tylko 10-to byl jakis 2-3 tydz od owu (wg gin na poczatku tak moze byc), potem kontrolna beta i progest. i beta wzrosla ale progesteron spadl do 7... dostalam duphaston i ciaza się utrzymala (do 13 tyg)...Chciałabym znaleźć dobrego gin ktory odpowiednia mną pokieruje, ktory zrozumie moja obawy i ktory nie wysle mnie na miliony niepotrzebnych badan- znacie takiego z lubelskiego...?"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
A wracając jeszcze na chwilę do tematu mojej ostatniej ciąży. Sama nie wiem skąd brałam siłę, by przeżyć ją w taki właśnie sposób, ale nie uważam, bym zrobiła coś nadzwyczajnego. Przede mną w moim hospicjum rodziła mama, która będąc w tej samej sytuacji, pomyślała o tym, by oddać organy swojego maleństwa do przeszczepu, by pomogły uratować życie innym dzieciom. Jakieś durne przepisy prawa jej to ostatecznie uniemożliwiły, ale jaką trzeba mieć siłę, by w ogóle o tym pomyśleć. Jej córeczka żyła tylko 50 minut, a ona przez cały ten czas bez przerwy dziękowała za nią Bogu, choć oddawała Mu już swoje piąte dziecko. Powiedzcie mi, skąd ta kobieta miała siłę... W moim przypadku wsparcie hospicjum jest nieocenione, a także ukojenie i siłę znajdowałam w modlitwie.
Jednak każdy medal ma dwie strony... Moi bliscy mnie teraz zupełnie nie rozumieją, nie wiedzą, skąd biorą się moje łzy. Według nich skoro tak dobrze przeżyłam tę trudną ciążę, to z żałobą po dziecku powinno pójść jeszcze lepiej, przecież wiedziałam i nie płakałam, byłam szczęśliwa i żyłam normalnie, to czemu teraz tak długo cierpię...
Dziś moja Nela skończyłaby 4 miesiące, jutro będzie 4 miesięcznica jej śmierci. Akurat jutro mamy mszę (nawet nie wiem dokładnie, czy za Kornelkę, czy za nas), mama naszych przyjaciół zamówiła ją zaraz po pogrzebie. Minęły dopiero 4 miesiące, dla mnie ten czas tak bardzo się wlecze, jakby to już były 4 lata...Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Madzia91pn wrote:I mam pytanie do mam po obumarlej ciąży czy lekarz też was skierował na badanie wątroby tj próby wątrobowe?
Ja miałam zlecone te badania jeszcze w czasie ciąży. Po porodzie nie robiłam.Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Madzia91pn wrote:A co to może mieć coś wspólnego że Kubuś umarł? No bo oczywiście wyników sekcji jeszcze nie ma a już niedługo mina dwa miesiące....Jasinek 38tc, *24.11.2014 +28.11.2014
Malutka Kropeczka c.p. 21.09.2015 (*)
Tęczowa Oleńka ❤️ 30.10.2016
-
MamaMikołajka wrote:Angelina, Antoninina co Wy takie miłe jesteście??? Chcecie pożyczyć pieniądze??
Jak już zapytałaś to napisze Ci nr konta na privantoninina, MamaMikołajka lubią tę wiadomość
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Agniegnieszka to jest piekne jak opisujesz swoja ciaze z Nela. Pomoc modlitwy i hospicjum to jedno ale twoja postawa i hierarchia wartosci to drugie, i to jest szczerze godne podziwu. Reakcja otoczenia jak zwykle taka sama, dlaczego nam nie przyznaja prawa do zaloby, nie wiem. Wystarczylo zeby sie wszyscy zachowywali tak jak podczas normalnego czasu zaloby.
230515 lubi tę wiadomość
Synek 12.09.2010 - mój kochany urwisek
Maluszek 12 tc [*] 23.07.2015
-
Hej Wam! Co za beznadziejny dzień dziś... Zmarzlam jak nie wiem co odśnieżając samochód rano, bo jechalismy do kościoła, a mój szanowny mąż nawet mi nie pomógł,wyszedł z domu dopiero jak odsniezylam cale auto, potem w kościele ksiądz 2 razy w modlitwie wpomniał o nienarodzonych dzieciach, a ja czuję jak mi łza próbuje wypłynąc z oka...oczywiście przełykałam te łzy zeby nie rozryczec się na całego.. W domu posprzeczałam się z mężem i teraz siedzimy on w jednym pokoju a ja w drugim z córką...Ja wiem ze narazie nie daję sobie rady sama ze soba i wszystko wyolbrzymiam i teraz zamiast przejśc nad tą sprzeczką do porządku dziennego- w końcu czy istnieje małżenstwo ktore się nie sprzecza..?- to mi tak strasznie smutno, plakac mi się chce i myślę, że cały świat sprzeciwia się przeciwko mnie..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
mikka, my z mężem po odejściu Olgi mieliśmy takie dni kiedy jako związek chyba siegnelismy dna. Kazde z nas odreagowywalo na swoj sposób i nie zawsze widzielismy w sobie wsparcie, czasem najwiekszych wrogów.. te dni na szczęście już za nami (przynajmniej taką mam nadzieję), wykrzyczelismy się doslownie i w przenosni i dodajemy teraz sobie nawzajem sił, aby iść dalej. Zabrzmi to trywialnie i na pewno mi teraz nie uwierzysz, ale to wszystko się ułoży.
mikka lubi tę wiadomość
-
kkkaaarrr wrote:mikka, my z mężem po odejściu Olgi mieliśmy takie dni kiedy jako związek chyba siegnelismy dna. Kazde z nas odreagowywalo na swoj sposób i nie zawsze widzielismy w sobie wsparcie, czasem najwiekszych wrogów.. te dni na szczęście już za nami (przynajmniej taką mam nadzieję), wykrzyczelismy się doslownie i w przenosni i dodajemy teraz sobie nawzajem sił, aby iść dalej. Zabrzmi to trywialnie i na pewno mi teraz nie uwierzysz, ale to wszystko się ułoży.
Szybko minęły "ciche chwile" . Ja chyba niepotrzebnie tak wszystko biore do siebie i zaraz wyję...Zauwazyłam ze teraz strsznie szybko się denerwuję i byle pierdoła doprowadza mnie do płaczu. Jednego dnia myślę, ze jestem silna, ze wszystko się uloży, ze będziemy mieć jeszcze dzidziusia, ze szybko wykończymy dom i się przeprowadzimy na swoje a drugiego zaszyłabym się pod kołdrą i ryczała pół dnia... PS. zastanawiam się kiedy mogę dostać @..po jakim czasie dostałyscie @?"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
A ja dziewczyny dalej czekam na poronienie samoistne.
Dostałam już dwie dawki cytotecu -1x3 i 1x4.
I nic, total nic. Już 3 tygodnie płod nieżyje.
Dzisiaj zrobiłam trening z dużymi ciężarami i z rękami w górze i dalej nic.
Cierpliwość mi się kończy. Co jeszcze mogę zrobić?
Szpital i łyżeczkowanie odpada.Mama Amelci ur. 18.01.2017 r. ))))) warto wierzyć ))
Mama dwóch Aniołków [6t] i [10t]. -
Coconue, jak pisałam ja 4 dbi dostawałam cytotec i tylko trochę krwawienia, zero skurczów, caly czad w szpitalu leżałam, bez łyżeczkowania sie nie obeszło..starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
nick nieaktualnyCoconue ja 1 ciaze poronilam w 8tc. Lezalam w szpitalu przez chyba 3 dni, podawali mi cytotec i nic nie podzialalo.... ani jednego skurczu, plamki krwi doslownie nic. tez nie obylo sie u mnie bez lyzeczkowania. Mi sie wydaje, ze z poroniona ciaza nie mozna zbyt dlugo czekac na samoistne poronienie, zeby sobie nie zrobic krzywdy. Najlepiej chyba skonsultowac sie z lekarzem.
Marzusia co u ciebie??? Nie czytam innych watkow i jestem ciekawa jak sie masz :*
Mamo Mikolajka u ciebie chyba niedlugo genetyczne usg??? Tak bardzo trzymam za was kciuki :*:*:* calujemy z Wojtasem -
Mi lekarz ktory robil usg i okazalo się ze serduszko juz nie bije tez zalecal uzbroic sie cierpliosc i czekac, ale to bylo tydzien przed Świętami a ja dodatkowo ciagle wyłam i stwierdzilam ze nie dam rady czekac i wiedziec ze moje dziecko we mnie jest ale i tak z nami nie bedzie...Wiec moja gin zadecydowala ze na drugi dzien po tym usg mam sie stawic do szpitala..i byly dwa wyjscia zadziala cytotec albo lyzeczkowanie, na szczęscie zadzialal, chcoc teraz troche sie denerwuje kiedy ta @ przyjdzie bo jeszcze ma się oczyscic do konca i znowu usg. Takze są plusy i minusy kazdego wyjscia.."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualnyHej a u mnie nie było opcji bez lyzeczkowania. Bo cytotec zadziałał a mimo wszystko wzięli mnie na lyzeczkowanie.
Mój organizm oszalał. Wczoraj wieczorem z jednej piersi leciało mi mleko. I teraz nie wiem czy tak miało być czy nie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 stycznia 2016, 09:05