Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyKar ja mialam tak samo. Bardzo szybko "pozbieralam" sie po smierci Mai. Zdarzalo mi sie plakac, a nawet wyc ale nie codziennie. Od poczatku moglam rozmawiac o mojej corce bez lez, z prawie kazdym. Oczywiscie nie mialam ochoty wstawac z lozka, wychodzilam z niego tylko na cmentarz do Majusi i ogarnialam sie, jak maz wracal na weekend z delegacji. Gleboko do dzis wierze w to, ze w niebie z innymi Aniolkami jest jej wspaniale, lepiej niz tu na ziemi. Powtarzalam sobie, ze ona woli mnie widziec normalna, usniechnieta, a nie zaplakana, bo przez to pewnie byloby jej smutno. Poza tym w ryzach trzymala mnie mysl o staraniach o rodzenstwo dla mojego babelka no i mam obok siebie synka
kkkaaarrr lubi tę wiadomość
-
Kaarr u mnie 3 tygodnie minęły.. I ja tez nie płaczę, dzis zaliczyliśmy Ikea i molo w Sopocie - mróz trzaskający! W czwartek zaczynam dalej pracować, chodzę na spotkania do znajomych. Postanowiłam, ze im szybciej się podniosę, tym lepiej. Dzieciaki by nie chciały smutnej mamy. Oglądam filmy, czytam książki i zaraz zabieramy sie za remont - pokój miał byc dla bliźniąt, ale i tak go wyremontujemy, bo chce wierzyć, ze się przyda
Super, ze pokazałaś malej zza brzucha kawal świata
Antonina - zupka pycha wyszła. Mimo kłótni smaczna, caly dom pachniał leśnymi grzybami
Badania ok - szyjka zagojona, macica, jajniki, na usg wszystko w porządku, ale kazał nam sie wstrzymać 3 miesiące. Akurat mam owulacje i pytalam, czy jakbym zaszła to bedzie krzywda dla dziecka lub dla mnie, powiedzial, ze nie. Lekarz w klinice mowil nam, ze mamy starać się od razu. Wczoraj intensywne dyskusje, dzis wyjazd, ale od jutra wracamy do działań. Co ma byc to bedzieWiadomość wyedytowana przez autora: 5 stycznia 2016, 22:30
kkkaaarrr, Mona_M, 230515 lubią tę wiadomość
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Nanatasza- chciałabym byc tak silna jak Ty! Ja naprawde sie staram, ale jakos mi nie wychodzi i co zrobie krok w przód to wydaje mi się, że zaraz robie krok w tył. Ale mam nadzieję, że w końc odnajdę w sobie tą siłę i będzie dobrze- bo musi być, prawda?"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
kkkaaarrr wrote:Druga refleksja będzie w innym tonie. Czytam was i czasem mam wrażenie, że jestem jakąś wyrodną matką, jest ze mną coś nie tak wierzcie lub nie, ale choć w piątek dopiero miną 2 miesiące ja już nie płaczę, coraz częściej się uśmiecham, śmieję, zaczynam cieszyć z małych rzeczy dnia codziennego, żyje nadzieją na lepsze jutro. To nie znaczy, że zapomniałam o Oldze, ale myślę o niej zupełnie inaczej, bez łez, wspominam te szczęśliwe chwile, jak choćby te wspólne podróże. Ostatnio prosiłam ją, aby pomogła rodzeństwu zamieszkać w mamy brzuchu, nawet się przy tym roześmiałam, gdy to powiedziałam. Ja bardz chciałam szybko się pozbierać, od początku powtarzałam, że ona nie chciałaby smutnej i słabej mamy, a teraz sama nie wierzę, że to możliwe, żeby mi się to tak szybko udało i czasem się boję, że to tylko jakiś mechanizm obronny mojej psychiki i że coś ni stąd ni z owąd pęknie i wpadne w depresje...
Tyle przemyśleń na dziś. Kropka.
Kkkaaarrr,
Nie możesz być dla siebie tak surowa. Zgadzam się z innymi dziewczynami - każdy inaczej przeżywa takie tragedie. Jednym wychodzenie na prostą zajmuje więcej, innym mniej. Radość, uśmiech nie jest niczym złym. W naszej sytuacji nie ma lepszych i gorszych uczuć. Wszystkie, które są szczere, są dobre.
Bardzo często jest tak, że nieszczęścia, które nas spotykają dzieją się po coś. Mają jakiś ukryty sens. W Twoim coraz lepszym samopoczuciu również może być głębszy sens, ukryte drugie dno, o którym dziś jeszcze nie wiesz.
Ja od roku, czyli od mojej pierwszej straty jestem mistrzynią wynajdowania sensu trudnych zdarzeń, które mnie spotkały. Coraz częściej je dostrzegam. Pierwsza strata ciąży była zdarzeniem, które... (paradoksalnie) ostatecznie wyleczyło z mnie z depresji, na którą cierpiałam od kilku lat. Długa historia, którą nie chciałabym tu zanudzać.... Ale właśnie dzięki największemu smutkowi i żałobie, zamknęłam rozdział tej strasznej choroby duszy, która przysłania człowiekowi wszystko i wszystko czyni czarnym.kkkaaarrr lubi tę wiadomość
-
mikka wrote:Nanatasza- chciałabym byc tak silna jak Ty! Ja naprawde sie staram, ale jakos mi nie wychodzi i co zrobie krok w przód to wydaje mi się, że zaraz robie krok w tył. Ale mam nadzieję, że w końc odnajdę w sobie tą siłę i będzie dobrze- bo musi być, prawda?
Wysyłam Ci dobrą energię! Zaczynam biegać i wracam na joge, moze siw przyłączycie??mikka lubi tę wiadomość
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Nanatasza, chętnie bym się przyłączyła... z bieganiem ruszyłam już półtora miesiąca po cc. Ale moja 10 kilogramowa nadwyżka skutecznie mi to utrudnia, bo stawy są za bardzo obciążone albo moje buty do biegania sprzed ciąży mają za małą amortyzację. W każdym razie póki co spasowałam i bardzo żałuję, bo bieganie było dla mnie swoistym wietrzeniem głowy i bardzo mi pomagało. Z innymi ćwiczeniami też muszę poczekać do marca, bo przez pół roku nie powinnam angażować mięśni brzucha .Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Agnieszko, a spacery długie? Nie obciążysz brzucha a przygotujesz stawy do biegu ja biegam interwały - marszo-biegi, nie przeciążają tak trzyma kciuki! Tez odkryłam z ćwiczenia fizyczne "wietrzą głowę"
agniegnieszka lubi tę wiadomość
starania od 2007
mama bliźniaków [*] [*] grudzień 2015 10tc
"..nie mieliśmy szansy na dotyk.."
ivf czerwiec 2016 [*] [*] -
Hej mamy! U mnie dzis jakby lepszy humor- az się sama nie poznaję, ale co by nie chwalic dnia przed zachodem slonca, to ciiiiii
Wczoraj pogadalam z mężem, poplakalam zostałam wyprzytulana przez mojego lubego i jest ok. Miłego dnia Wam życzę, ja zaraz ubieram moje dziecie i zabieramy ja na sniezny, zimowy spacer.Nanatasza lubi tę wiadomość
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Mikka, dobrze mówisz - nie chwal dnia przed zachodem - ja też miała dzisiaj dobry, spokojny dzień. Aż do teraz... siedzę i wyję i sama dokładnie nie wiem dlaczego. Bylam u znajomej z pracy podrzucić jej moje L4 i tak zapytałam co w firmie i ona powiedziała mi, że dziewczyna z mojego działu też właśnie poszła na L4, bo ma w marcu termin porodu... W pierwszej chwili się ucieszyłam i postanowiłam, że do niej napiszę gratulacje, bo nic wcześniej nie wiedziałam, ale jak tylko doszłam pod drzwi swojego mieszkania to już płakałam. I tak siedzę i płaczę i patrzę na to moje jedyne zdjęcie Zosi i znowu nic nie rozumiem dlaczego mnie to spotkało???
Napisałam, że życzę jej spokojnej ciąży i szczęśliwego porodu zdrowego, ślicznego bobaska, bo naprawdę tak jest. Nie chciałabym żeby przechodziła to co ja. Ale dlaczego ja muszę żyć ze świadomością, że moje Dziecko nie żyje?!?!Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
antoninina wrote:Mikka, dobrze mówisz - nie chwal dnia przed zachodem - ja też miała dzisiaj dobry, spokojny dzień. Aż do teraz... siedzę i wyję i sama dokładnie nie wiem dlaczego. Bylam u znajomej z pracy podrzucić jej moje L4 i tak zapytałam co w firmie i ona powiedziała mi, że dziewczyna z mojego działu też właśnie poszła na L4, bo ma w marcu termin porodu... W pierwszej chwili się ucieszyłam i postanowiłam, że do niej napiszę gratulacje, bo nic wcześniej nie wiedziałam, ale jak tylko doszłam pod drzwi swojego mieszkania to już płakałam. I tak siedzę i płaczę i patrzę na to moje jedyne zdjęcie Zosi i znowu nic nie rozumiem dlaczego mnie to spotkało???
Napisałam, że życzę jej spokojnej ciąży i szczęśliwego porodu zdrowego, ślicznego bobaska, bo naprawdę tak jest. Nie chciałabym żeby przechodziła to co ja. Ale dlaczego ja muszę żyć ze świadomością, że moje Dziecko nie żyje?!?!
Ja wiem że i u mnie smutek powróci, ja to wiem...wystarczy, ze ktos z moich znajomych wstawi na fb zdjęcie nowonarodzonego malucha a ja juz wyję kątem. Własnie niedawno znajoma wstawila zdjęcie z brzuszkiem- no jak ja wyłam... No bo dlaczego innym sie udaje, a ja moge o moim drugim dziecku tylko wspominac, moge myslec, że ono jest tam w niebie, dlaczego nie będę mogła go przytulic, kupic zabawki na Dzien Dziecka, nie zobaczę jego pierwszych kroków, tego jak uczy się mówić...no dlaczego..?! Życie juz wiele razy dało mi po dupie, myslalam ze z wszystkim sobie poradzę, ale nie sądziłam ze los zakpi ze mnie także w ten sposób.. Mam zal do Boga, bo tak sie nie robi...nie daje się komuś największego szczęścia na Ziemi, żeby potem z hukiem to szczęście zabrać i zostawic ból, pustkę i rozpacz...ale cóż ja mogę wobec Jego potęgi... zaprzyjaźniony ksiądz powiedział mi, że mam prawo miec żal, że to nie grzech, ale powiedzial tez że ja, mój mąż i nasza córka mamy teraz największego orędownika w Niebie, że przez jego wstawiennictwo mozemy uprosić wiele łask...pytanie tylko czy mnie to w jakiś sposób pociesza..?? Nie, a przynajmniej narazie nie... Jest ciężko, nie wiem czy kiedykolwiek będzie łatwo, ale ciesze się z każdego dnia bez łez, bo muszę, muszę stanąć na nogi.
antoninina- chyba zawsze już tak będzie: będą dobre i gorsze chwile i nic tego nie zmieni, bo strata dziecka to najgorsza rzecz jaka może się przydarzyć człowiekowi..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Mnie też to nie pociesza może nie powinnam tak mówić, może i jestem samolubem, ale chciałabym aby nasze Dziecko było z nami, tu na ziemi abym mogła się nią zajmować, uczyć i wychowywać. Abyśmy mogli za 10 lat żartować po kim ma charakterek itp. Tyle pięknych chwil nam odebranoNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
antoninina- Dokładnie tak samo uwazam. wczoraj kiedy przewyłam cały wieczór (mielismy isc do znajomych ale oczywiscie ja nie bylam w stanie na zadne odwiedziny) to pytałam męża "dlaczego?". Dlaczego to nie mogła byc normalna, najnudniejsza ciąża świata?, dlaczego nie mogłam urodzić naszego maleństwa?, dlaczego Bóg mi odebrał to co kochałam?, dlaczego ono nie moglo nas poznac, poczuc jak bardzo je kochamy? dlaczego to my? Ale odpowiedzi nigdy nie poznam... Mogę tylko tęsknić i pamiętać, że ono bylo, istniało we mnie, choć tylko 3 ms, ale dało mi wiele szczęścia ( ta radośc kiedy zobaczylam dwie kreski na tescie, ta euforia kiedy beta zaczela rosnąć, te łzy szczęścia kiedy zobaczylam moje malenstwo machające rączkami na usg...- tego nikt mi nie odbierze) -mimo ze to boli to chce pamietać, bo ono będzie tylko w moim i mojego męza sercu..nie ma grobu, nie ma imienia..jest w naszych sercach i umysłach..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualnyJa wróciłam już do pracy, pierwszy dzień był ciężki, ale codziennie jest lepiej. Zajme się pracom, rozmawiam z innymi i jest mi lżej niż jak siedziałam w domu. Oczywiście mam momenty płaczu ale nie daje się.
Po powrocie dowiedziałam się że moja koleżanka z pracy jest w ciąży, bardzo mnie to zabolało. Wszystko wróciło, aż mi serce ścisnęło. Najgorsze że jest bardzo nieodpowiedzialna i zachowuje się jakby wcale nie cieszyła się z powodu ciąży. Nawet nie była jeszcze u lekarza, pracuje fizyczne i nie bierze kwasu foliowego. Jak zobaczyłam że dźwiga paletę to nie wytrzymałam i zwróciłam jej uwagę, co w ogóle robi bo będzie płakała później tak jak ja. Denerwują mnie strasznie takie nieodpowiedzialne matki. Jest to niesprawiedliwe, że kobiety które o siebie dbają i pragną dzidziusia spotykają takie tragedie, a takie co mają to wszystko gdzieś rodzą zdrowe dzieci.
mikka, Coconue lubią tę wiadomość
-
Właśnie Żuczku, i jak my, które dbałyśmy o nasze Dzieci jak nikt inny, mamy znowu uwierzyć, że będzie dobrze? Jak?? Widząc taką nieodpowiedzialną kobietę - no po prostu nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Tyle tylko przychodzi mi do głowy. Nie ma i nie było. Dobrze, że Tobie powrót do pracy pomógł, bo ja raczej nawet na to nie mogę liczyć
Mikka ja też powtarzam, że te 8 miesięcy były najcudowniejsze w moim życiu tych chwil i wspomnień nikt nam nie zabierze szkoda, że tylko tyle nam zostało...Coconue lubi tę wiadomość
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
A ja dalej nie wiem o co chodzi, siła mnie nie opuszcza, czasem zawiesze sie na chwile gdy widze mloda mame z niemowlakiem, ogladam sie tez zawsze gdy przejezdzam obok szpitala gdzie rodzilam, ale po chwili myślę 'to się już stalo, czasu nie cofne i tego nie zmienię, działać mogę tu i teraz, aby jeszcze kiedyś zycie było piękne'. Mi praca też bardzo pomogła, jestem człowiekiem czynu i muszę mieć zajęcie.
-
Cześć wszystkie Aniolkowe Mamusie...Tez jest mama Aniolka urodzonego 2.11.15 moja córeczka Zosia urodzila sie w terminie byla duza okolo 60cm i wazyla 3kg . Niestety nad ranem podkrwawilam okazalo sie ze odkleilo mi sie loxysko tobbyla kwestia sekundy tak miwia lekarze ... a mnie wciaz drecza pytanie Czemu akurat nas musialo to spotkac . Staralismy sie o coreczke 7 miesiecy cala ciaza przebiegala bez zarzotow procz infekcjii .ale niby to nie mialo zadrzego wplywu. Pragnelismy malutkiej od samego poczatku . A teraz sie tylko modlimy
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 stycznia 2016, 22:06
Aniolkowa Mama Zosieńki:p -
Cześć wszystkie Aniolkowe Mamusie...Tez jest mama Aniolka urodzonego 2.11.15 moja córeczka Zosia urodzila sie w terminie byla duza okolo 60cm i wazyla 3kg . Niestety nad ranem podkrwawilam okazalo sie ze odkleilo mi sie loxysko tobbyla kwestia sekundy tak miwia lekarze ... a mnie wciaz drecza pytanie Czemu akurat nas musialo to spotkac . Staralismy sie o coreczke 7 miesiecy cala ciaza brzebiegala bez zarzotow. Pragnelismy malutkiej od samego poczatku . A teraz sie tylko modlimyAniolkowa Mama Zosieńki:p
-
Sandra181192 wrote:Cześć wszystkie Aniolkowe Mamusie...Tez jest mama Aniolka urodzonego 2.11.15 moja córeczka Zosia urodzila sie w terminie byla duza okolo 60cm i wazyla 3kg . Niestety nad ranem podkrwawilam okazalo sie ze odkleilo mi sie loxysko tobbyla kwestia sekundy tak miwia lekarze ... a mnie wciaz drecza pytanie Czemu akurat nas musialo to spotkac . Staralismy sie o coreczke 7 miesiecy cala ciaza przebiegala bez zarzotow procz infekcjii .ale niby to nie mialo zadrzego wplywu. Pragnelismy malutkiej od samego poczatku . A teraz sie tylko modlimy
Sandro!! Baaaardzo Ci współczuję... Wiem, że żadne słowo pocieszenie nie ukoi teraz Teojego bólu. Światełko dla Twojej Córci (*)
Moja Córeczka Zosia tez zmarla wskutek odklejenia łożyska w 34 tc. w prawidłowo rozwijającej się ciąży
Czy miałaś jeszcze jakies inne objawy? Rozumiem, ze byl to 40tc? Robiłaś już jakieś badania aby spróbować znaleźć przyczynę tego odklejenia? Z góry przepraszam za tyle pytań, ale bardzo chcę poznać historie podobne do mojej.
Pisz tu do nas, to forum naprawdę baaardzo pomaga! Ściskam!Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017