Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
a my dzis bylismy u córki w przedszkolu na dniu sportowym i pszyszły całe rodziny i tak w międzyczasie patrzyłam na tych ludzi, którzy z reguły mieli po dwoje, troje dzieci i tak mi się w srodku smutno zrobilo...dlaczego my mamy tylko jedno tu na ziemi, dlaczego nasze drugie maleństwo jest w Niebie... Ciesze się że mamy chociaz naszą córke tu z nami, ale jednak ciągle mi smutno... i z takim smutkiem wróciłam do domu...
Ps. a czy to źle ze im troche zazdrościłam? To takie brzydkie uczucie-zazdrość, przeciez nie znam ich historii, moze tez starali sie o potomstwo, może tez mają za sobą stratę...ale jak patrzyłam na brata który najpierw ściska swoją siostrę a potem wali ja po głowie bo coś mu powiedziała, to popatrzyłam na nich ze śmiechem i mnie tak ścisnęło w gardle, bo tez bym chciała zeby nasza córka miałą rodzenstwo...Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2016, 20:15
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Mikka, mam dokładnie tak samo, też zazdroszczę wszystkim bez wyjątku, którzy mają więcej niż jedno dziecko, chyba już nam tak zostanie dopóki nie doczekamy się kolejnego ziemskiego członka rodziny...
Dzisiejszy dzień był trochę wyjątkowy, bo stuknął mi kolejny roczek. Wstałam przed ósmą, poszłam do spowiedzi, a potem zaliczyłam sobie 4,5 km marszobiegu, bardzo dobrze mi to przewietrzyło głowę . Koło południa pojechałam sobie sama na cmentarz, a jak wróciłam mąż zabrał nas na obiad. Lusia była trochę humorzasta, ale widziałam, że bardzo stara się być dla mnie wyjątkowo miła . Nie było tortu, gości, imprezy, dostałam dużo życzeń przez telefon. Zapowiedziałam wszystkim, że w czasie żałoby nie wyobrażam sobie hucznego świętowania i wszyscy to uszanowali . Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych, spędziłam go tak, jak chciałam .
Mamo Mai, cieszę się, że się odezwałaś . Chyba mam do Ciebie parę pytań. Z tego co kojarzę Twoja Majeczka miała zespół Downa, tak? Mam nadzieję, że nic nie pokręciłam. Moja Nela, co prawda miała zespół Patau'a, ale to również jest trisomia i zasady postępowania oraz procedury powinny być takie same. Zastanawiam się, jak wyglądała Twoja ciąża z Wojtusiem, jak dokładnie Was diagnozowali i na jakim etapie? Miałaś refundowany test PAPPA? Z tego, co kojarzę, to badanie jest refundowane dla wszystkich mam po 35 roku życia, ale nie wiem, czy młodsze kobiety w naszej sytuacji też mogą liczyć na takie wsparcie? Będę wdzięczna za wszelkie informacje, z góry dziękuję :*. Mam co prawda jeszcze jakieś 7 miesięcy do "zielonego światła", ale powoli zaczynam myśleć (jeszcze z lękiem) o kolejnym podejściu...Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
agniegnieszka- no to wszystkiego co najlepsze! Ty wiesz o czym marzysz- a ja życzę Ci ich spełnienia!
Ja mam swoje za 12 dni i tak trochę z takim dystansem do nich podchodzę...cieszyłąm się że może na urodziny poczuje juz kopniaki maleństwa, a teraz...hmmm...coż...
Ja po raz pierwszy wczoraj podjęłam temat przyszłych-ewentualnych starań i taka szczęsliwa byłam, że moze za paręmiesięcy spróbujemy, a zaraz potem ogarnęła mnie niepewność i taki ogromny strach: " co będzie" "czy wszystko będzie dobrze" "czy tym razem donosze do końca ciąże i urodze w terminie zdrowe dziecko? i czy tym razem juz będzie dobrze i wrócimy do domku z maleństwem"... aż mnie to wczoraj przerazilo, powiem szczerze...ale mam czas zeby sie oswoić z tym strachem, bo wiem ze on mnie pewnie nie opuści...Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2016, 21:14
agniegnieszka lubi tę wiadomość
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Agniegnieszko - z okazji Twoich urodzin życzę Ci, aby mogły się spełnić wszystkie Twoje marzenia oraz abyś Ty i Twoja Rodzina cieszyli się zdrowiem Nelusia na pewno tego dopilnuje ściskam mocno i cieszę się, że mogłaś ten dzień spędzić tak jak chciałaś
agniegnieszka lubi tę wiadomość
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Mikka, potwierdzam zazdrość jest normalna w naszej sytuacji - opisują to nawet w książkach faktycznie, w innej może nie byłoby czym się chwalić, ale to co innego.
Sama mam podobne przejścia za sobą. Zresztą do tej pory czuję zazdrość kiedy widzę dzieci, kobiety z wózkami czy w ciąży, ale to coś innego niż na początku. Teraz mi po prostu smutno, że tyle pięknych chwil nas omija, a wtedy to była zazdrość połączona z szałem i histeriąNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
A czy to normalne ze ja ostatnio ciagle gdzies chce wychodzić? Nie wiem co mi się porobilo, jak jestem w domu to wymyslam jakies prace albo wymyslam jakies powody zebysmy gdzies jechali, na zakupy, zabrać córke do mc donald's, a to ze trzeba pilnie załatwic daną sprawę juz dzis. Mój mąż od 2 miesięcy kupował tel, a tamten mu sie juz naprawde rozlatywał i tak mu wierciłam dziure w brzuchu ze zgodzil się na nowy zakup- wpakowałam go i córkę wczoraj o 19 do samochodu i jechalismy 25 km do miasta zeby kupil tel bo była noc wyprzedazy w media ekspert (a i tak ten model ktory on chcial nie byl objety promocją...)tylko dlatego ze ja tak strasznie chciałąm wyjsc z domu... Nawet zaproponowałam mężowi (zanim zdarzył sie jego wypadek) ze moze bysmy poszli do jakiegos klubu i on sie zgodzil..tylko jak przyszlo co do czego to nigdzie nie wyszlismy bo mi sie zrobilo przykro i stwierdzilam ze nie jestem w stanie się bawic, bo jeszcze nie jestem na to gotowa bo nadal mi tak bardzo źle i mój mąż stał jak ogłupiały, no bo w koncu to ja go o to prosiłam... Juz nie wiem czy mi się cos robi na głowę czy co? Czy po prostu staram się tak bardzo zagłuszyć w sobie ten smutek..?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2016, 22:02
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualnyAgniegnieszka wszystkiego najlepszego :*:*:*
Odpowiadajac na twoje pytania to tak. Mialam refundowane badania prenatalne w 12 i 20tc, w tym tez test Pappa. Tylko zeby wykonac je na dobrym sprzecie u dobrego specjalisty z certyfikatem i na NFZ to ja musialam jechac az do Lodzi Wklejam link do listy lekarzy, ktorzy maja certyfikat do wykonywania badan w 12 tc:
https://courses.fetalmedicine.com/lists/web
Na skierowaniu na badanie w 12tc trzeba bylo tylko wyszczegolnic, ze ma to byc usg i test pappa.
Moglam tez zrobic na fundusz usg w 30tc, ale zrezygnowalam, bo wiedzialam, ze Wojtus jest zdrowy
Poza tym dostalam tez od mojego gina skierowanie na echo serduszka, tez na NFZ
Kazdy lekarz, z jakim mialam do czynienia w ciazy w Wojtusiem podchodzil do mnie ostroznie, przeprowadzal dokladniejszy wywiad. Z ciekawosci kazdy pytal, czy rozwazalam terminacje. Ogolnie opieke mialam wspaniala, a moj ginekolog naprawde spisal sie na medal ciesze sie, ze na takiego trafilamagniegnieszka lubi tę wiadomość
-
Hej dziewczyny!
Ogólnie dzis mi dzien jakos msutno zleciał..pojechalismy do moich dziadków, bo nie dalismy rady w Dzien Babci i Dziadka i dopiero dziś mój dziadek przyznał ze walczył z chorobą nowotworową...Podejrzewałam to bo ciagle był taki bez sił, co prawda miezkają od nas daleko i nie widywalismy się zbyt często ale zastanawialo mnie ze dawniej pełen wigoru nagle "zmarniał"...bałam się zapytac wprost a babcia z dziadkiem ukrywali prawde mówiąc ze to starosc i ze leki na serce taką ospałość powodują.... Dzis jak mówił o tym wprost- to myslalam ze sie rozplaczę... Wracając zajechalismy do ciotki meża ktora powiedziała nam ze moja WSPANIAŁA teściowa dopytywała się czy ja w koncu jestem w ciazy czy nie..bo chciała potwierdzic sensacyjne informacje... No K**WA MAĆ!!!!!! Co za głupia baba!!! Czemu nie zadzwoni do syna i nie powie ze przykro jej ze tak się stalo tylko szuka sensacji...!! Pewnie ją i jej wspaniałą córeczkę cieszy nasze nieszczęście...a niech spadają na drzewo, jeszcze kiedys odpowiedzą za całe zło nam wyrządzone!!!!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 stycznia 2016, 18:52
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Dziękuję Wam wszystkim Dziewczyny za życzenia :*
Mamo Mai, Tobie dodatkowo dziękuję za wyczerpujące informacje :*. Pewnie im bliżej starań, a potem może nawet w ciąży (jeśli się szczęśliwie zdarzy) pojawią się jeszcze jakieś pytania, mam nadzieję, że się nie pogniewasz, jeśli będę o Tobie pamiętać ?
U kogo robiłaś badania w Łodzi, tak zapytam z ciekawości, bo akurat mam to szczęście, że jestem z Łodzi, więc może nie trzeba będzie daleko szukać . Sprawdziłam listę i dr Dudarewicz, u którego robiłam badania genetyczne w obu ciążach jest na tej liście, więc dobry kontakt już mam . Tylko do tej pory zawsze trafiałam do niego prywatnie, teraz z Nelą z prywatnego gabinetu przerzucił mnie do siebie do Matki Polki na szczegółową diagnostykę. I wiem już, że jak tylko zobaczę II, to od razu do niego zadzwonię, żeby mną pokierował . A skierowanie na te badania pewnie trzeba mieć od ginekologa na NFZ, czy może być z prywatnego gabinetu? Ja w ciążach do tej pory działałam głównie prywatnie, bo stawiałam na dobrych lekarzy, a dostać się do nich państwowo niestety graniczy u nas z cudem... Teraz będę chciała na pewno robić szerszą diagnostykę, więc dobrze by było przynajmniej w części badań skorzystać z refundacji. Fajnie, że na ten test Pappa dają kasę .
Mamo Mai, dziękuję raz jeszcze i przesyłam buziaki dla Wojtusia :* i światełko dla Majeczki [*]Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Mikka, widzę, że mamy za sobą podobnie fatalne niedziele... Mi też teściowa dała dziś ostro popalić, mam wrażenie, że cofnęłam się przez nią jakieś parę miesięcy w przeżywaniu swojej żałoby...
Pojechaliśmy do niej jak zwykle po cmentarzu. Od początku było widać, że jest nie w sosie, a mąż dolał oliwy do ognia, twierdząc, że mu mięso nie smakuje. Oczywiście nieważne było to, że mi smakowało i o tym głośno powiedziałam. Za chwilę i tak pojawił się komentarz, że na pewno tak powiedział, żeby mi się podlizać, jakbym miała mieć mega satysfakcję z tego, że mężowi obiad u mamusi nie smakuje... Ale to było dopiero preludium. Teściowa opiekuje się teściem na wózku w bardzo zaawansowanym stadium SM i pewnie zmęczeniem i humorami teścia spowodowany był jej kiepski nastrój. Nic jej jednak nie usprawiedliwia! Po obiedzie ni z gruchy, ni z pietruchy, powiedziała, żebyśmy się cieszyli, że u nas się skończyło tak, a nie inaczej i nie musimy się chorym dzieckiem opiekować... Wstaliśmy i wyszliśmy.
Nawet byłam twarda, nie płakałam, tylko byłam tak potwornie wściekła w środku. Dziwnie spokojnie dojechaliśmy do domu, próbowałam pobawić się z Laurą, ale dopadło mnie tak przeraźliwe zmęczenie, że musiałam się położyć. Chciałam zasnąć, ale nie mogłam, wszystko we mnie się kotłowało. Więc naćpałam się psychotropów (które leżały nietknięte w apteczce już od października) i przespałam jakieś 3 godziny jak dziecko...
Czasem się zastanawiam, czy ci ludzie dookoła nas są tak głupi, czy tak bezduszni... Jeszcze nie tak dawno teściowa mnie przekonywała, że się o mnie martwi, bo za dużo płaczę, bo ciągle jestem smutna. A teraz ten cały spokój i zaleczony ból, które wypracowałam w sobie przez te wszystkie miesiące, obróciła w niwecz...Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
nick nieaktualnyAgniegnieszka moj gin polecil mi Gamete, tam usg prenatalne robi dr Kozarzewski. A polecil mi to miejsce, bo ponoc maja jeden z najlepszych aparatow do usg w kraju. No i dostalismy calutkie usg nagrane na plyte bez doplacania i bez proszenia o to
I pytac mozesz o co tylko chcesz chetnie pomoge, jak tylko bede moglaWiadomość wyedytowana przez autora: 1 lutego 2016, 05:15
agniegnieszka lubi tę wiadomość
-
Omon wrote:Hej. Postanowiłam do Was dołączyć - oczywiście w sensie forum bo Aniołkową Mamą być nie chciałam. Chciałam być tylko mamą
Omon, Kochana witaj :*
Ściskam Cię bardzo mocno i współczuję!
[*] Światełeczko dla Twojego Maleństwa
Pisz do nas kiedy tylko będziesz potrzebowała. Jest tu wiele dziewczyn, które zawsze Cię wysłuchają i wesprą w najcięższych chwilach, ale tych lepszych, które kiedyś nadejdą, też.Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Dziewczyny, niedawno poruszałyście temat badań po poronieniu.
Akurat dzisiaj trafiłlam na taki zbiór artykułów - wklejam Wam link:
http://www.poronilam.pl/category/badania/
Być może znacie już ten portal - wygląda rzeczowo, może się komuś przyda (niestety... wolałabym żeby w ogóle nie istniał)
Co do teściowych... echh przykro mi, że zamiast odpocząć w weekend i nabrać sił na kolejny tydzień zmagań macie za sobą taki ciężki dzień nieraz już tu poruszałyśmy temat teściowych - niestety, moja też nie jest inna... tylko my przestaliśmy po prostu teściów odwiedzać nie czuję się z tym dobrze, ale jak to mówią "Głową muru nie przebijesz". Życzę Wam Dziewczyny, abyście odnalazły spokój i ewentualnie siły, aby coś zmienić :*
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Kochane, chciałabym Was o coś zapytać. Czy Wy też czujecie się nierozumiane przez bliskich?
Poroniłam samoistnie w 7 a może jeszcze w 6 (w szpitalu nie otrzymywałam żadnych informacji, o poronieniu dowiedziałam się dopiero z wypisu!). Po wyjściu pojechałam do mamy, od której zamiast pocieszenia usłyszałam, że moja bratowa miała gorzej bo ona poroniła w drugim miesiącu (mama nawet nie zainteresowała się jak zaawansowana była moja ciąża. Teściowa przez kilka dni raczyła mnie opowieściami jaką to ona tragedię przeżyła bo poroniła w 4 miesiącu i miała 38 lat a nie dość że we wczesnej ciąży to jeszcze młoda i niejedno dziecko urodzę. Ogólnie wszyscy dają mi do zrozumienia, że powinnam się cieszyć, bo to przecież dopiero 7 tydzień, że jeszcze ruchów nie czułam więc tak jakby go nie było.
Tylko, że ja go czułam. Czułam mojego Aniołka całym sercem i pokochałam go bezgranicznie w chwili ukazania się bladziutkiego cienia obok kreski kontrolnej na teście...
Nawet z mężem o tym nie rozmawiam, bo zaraz się kłócimy.
Dodatkowo trafiłam na kiepski szpital, było wiele zaniedbań. Nie mówię, że można było uratować Aniołka, być może już nic nie można było zrobić, ale nawet mnie nie zbadali. Chciałabym pomóc dziewczynom, które trafią tam w podobnych okolicznościach. Byłam na wizycie kontrolnej u dobrego lekarza w prywatnej klinice w innym mieście i potwierdził, że doszło do dużych zaniedbań i mam podstawy do zaskarżenia ich, to samo usłyszałam od rzecznika praw pacjenta. Mąż uważa, że to bez sensu, bo sprawa będzie ciągnąć się latami, będziemy rozdrapywać gojące się rany a i tak przegramy. Wbrew jego opinii poszłam do prawnika. Poradził mi napisanie pisma do prokuratury, bo w przeciwieństwie do wytoczenia sprawy jest to darmowa opcja, bo prokuratura ma obowiązek wszystko sprawdzić, jak stwierdzą, że zaniedbań nie było to sprawa będzie zamknięta, ale jeśli znajdą nieprawidłowości to sprawa w sądzie będzie z oskarżenia prokuratora i wtedy będzie duża szansa na udowodnienie im winy. Mąż jest przeciwny i każe mi to zostawić. Ja nie chcę żadnego odszkodowania, nawet przeprosin, bo co mi po nich. Ale może wtedy kolejne pacjentki będą otoczone prawidłową opieką.
Boli mnie ten brak jakiegokolwiek wsparcia. Wszyscy mi dają do zrozumienia, że nie zdążyłam pokochać tego dziecka. Więc niby kiedy matka zaczyna kochać dziecko? Przy pierwszym kopniaku? Przy porodzie? Po roku, dwóch? Nie. Ja uważam, że matka bezgranicznie kocha dziecko jak tylko dowie się o jego istnieniu. Więc każda kobieta ma prawo do rozpaczy i żałoby bez znaczenia na jakim etapie ciąży doszło do tej tragedii... Szkoda tylko, że niektórzy muszą to chyba przeżyć na własnej skórze żeby zrozumieć. Tutaj nie ma licytacji, że im późniejszy etap tym większa tragedia. Na pewno jest inaczej, ale nie mocniej i nie słabiej, cierpi się równie mocno. -
bergamotka wrote:A ja nie straciłam 6 mm tkanek, ja straciłam dziecko, które miało być. Straciłam wtulonego we mnie noworodka, niemowlaka wyciągającego pierwszy raz rączkę do zabawki, straciłam roczniaka stawiającego pierwsze kroki,straciłam dwulatka olśnionego widokiem pierwszego w życiu śniegu, straciłam trzylatka zadającego milion pytań, straciłam siedmiolatka dumnego z czytania pierwszych wyrazów, straciłam nastolatka udowadniającego, że sporty walki są całkowicie bezpieczne.
Pięknie to ujęłaś