Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
mikka wrote:Dobry wieczór
ewcia21k- trzymam za Was kciuki! Będzie dobrze!
Ja dzis zostałam "zbomabrdowana" widokami ciężarnych lub matek z malutkimi dziecmi w wozkach...Pojechałam po zakupy, weszłam tez przy okazji ( a ja okazję zawsze znajdę ) do Pepco po jakies getry dla córki, a tam normalnie jakies zatrzesienie ciążówek...kupilam co mialam kupic czym prędzej, i wyszlam a po drodze do samochodu jeszcze spotkalam kilka mam z wózkami... Nie, nie płaczę już na takie widoki, ale jest mi tak cholernie przykro i tak bardzo (choc poytywnie) zazdroszczę tym "ciężarówkom" i tym mamom z wózkami. Wiem, ja przeciez mam córkę więc chyba nie powinnam tak tego przezywac bo doświadczyłam juz raz tego cudu, ale jednak, jednak to boli, jednak wspomnienia wracają, jednak myśli nachodzą, że 24 czerwca moze i ja bym pchała tak wózek, ze pewnie teraz juz bym miala taki okragły brzusio jak ta pani ktora wybierała śpioszki... Smutno...mikka lubi tę wiadomość
-
Witam czytam Was dosyć często, ale nie umiałam się przełamać aby o sobie napisać. W grudniu poronilam mojego wyczekiwanego aniołka najgorsze jest to że moja przyjaciółka miała ten sam termin porodu tymczasem oglądam ją i jej szczęście co bardzo boli. Ściskam Was wszystkie
-
Joanna wiem co czujesz u mnie sie tak stalo w pazdzierniku. Okazalo się ze moja ciaza jest o miesiac mlodsza niz ta od przyjaciolki. Poroniłam.... Potem zaszłam znowu w ciaze.. roznica bylaby wieksza, ale dalej to tylko kilka miesiecy... znowu poronilam.
A przyjaciolka chodzi z brzuchem, robi zakupy wozka, i innych rzeczy. To boli bardzo. Wiem co czujesz. U mnie jest jeszcze kwestia taka, że maz przyjaciolki nie chce byc przy porodzie... zdecydowalam ze ja przy niej bede. Mimo, ze mnie w srodku bedzie rozdzierac bol, to przeciez nie moge pozwolic zeby zostala sama.Mama Amelci ur. 18.01.2017 r. ))))) warto wierzyć ))
Mama dwóch Aniołków [6t] i [10t]. -
Coconue, jesteś pewna, że chcesz się tak katować? Przyjaźń przyjaźnią, ale Ty też jesteś ważna, nie możesz zapominać o sobie i swoim bólu. Jesteś przekonana, że temu podołasz?Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Witam Was Aniołkowe Mamy także i ja. Zakładając konto i wstawiając takiego a nie innego avatara nie przypuszczałam, że za jakiś czas znajdzie on tak bolesne i rzeczywiste odzwierciedlenie w moim życiu. A jednak stało się ... W październiku straciliśmy nasze maleństwo, pierwsze i długo wyczekiwane. Powiadają, że czas leczy rany. Dla mnie być może zasklepił tę ranę na tyle bym mogła wrócić do bliskich, życia, pracy, ale ona cały czas jest, jest żywa w każdym wspomnieniu i na zawsze pozostanie. Przytulam Was wszystkie do serca.
Greetta lubi tę wiadomość
-
agniegnieszka wrote:Coconue, jesteś pewna, że chcesz się tak katować? Przyjaźń przyjaźnią, ale Ty też jesteś ważna, nie możesz zapominać o sobie i swoim bólu. Jesteś przekonana, że temu podołasz?
Ból moim bólem, ale gdyby coś się stało bo nie było przy niej nikogo, nie wybaczyła bym sobie. To jjest moja przyjaciółka, kocham ją jak siostrę.
Ja jestem po uczelni medycznej wiec tez wiem jak wyglada opieka w szpitalu, jak nie wyprosisz nie wykrzyczysz to nie bedziesz miala.Mama Amelci ur. 18.01.2017 r. ))))) warto wierzyć ))
Mama dwóch Aniołków [6t] i [10t]. -
Pinesska wrote:Witam Was Aniołkowe Mamy także i ja. Zakładając konto i wstawiając takiego a nie innego avatara nie przypuszczałam, że za jakiś czas znajdzie on tak bolesne i rzeczywiste odzwierciedlenie w moim życiu. A jednak stało się ... W październiku straciliśmy nasze maleństwo, pierwsze i długo wyczekiwane. Powiadają, że czas leczy rany. Dla mnie być może zasklepił tę ranę na tyle bym mogła wrócić do bliskich, życia, pracy, ale ona cały czas jest, jest żywa w każdym wspomnieniu i na zawsze pozostanie. Przytulam Was wszystkie do serca.
Pinessko,
Światełko dla Twojego Maluszka [*]
A Ciebie mocno ściskam! :*
Dla otuchy powiem Ci tylko, że jesteś w najlepszym miejscu na jakie mogłaś trafić po takich koszmarnych przeżyciach. Pisz do nas - każda z nas, która udziela się na tym wątku Ci to powie - wyrzucenie z siebie słów i emocji działa cuda... Pomaga spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy, co - choć czasem wydaję się być niemożliwe - okazuje się być pomocneNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Joanna, Pinesska- przykro mi,że tez tu jesteście...
Wiecie co? My powinnyśmy się spotkać, ale nie na forum na ten temat, to takie niesprawiedliwe stracic dziecko, powinnysmy wymieniac wiadomości na radośniejszym forum, może nam wszystkim jeszcze sie uda?
Coconue- ostatnio pisalas ,że my mozemy jeszcze miec dzieci, a Ty nie wiadomo- uda Ci się zobaczysz!
Ja za to boję się, bo nie wiem co w koncu z moim problemem, chciałabym żeby wszystko poszlo dobrze i bez zadnych komplikacji, bo w przeciwnym razie nie wiem czy będą możliwe starania...ale wolę myśleć pozytywnie, choc strach mnie paraliżuje, ąż mi niedobrze czasem...Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2016, 18:02
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Joanna i Pinesska, strasznie mi przykro, że tu się znalazłyście. Ze swojego doświadczenia jednak wiem, że to forum, a przede wszystkim wszystkie absolutnie fenomenalne babeczki, które tu są obecne, stanowią najsilniejsze źródło wsparcia dla każdej kobiety po utracie dziecka. W swoim życiu poznałam wiele mądrych kobiet, ale nigdy nie miałam okazji przebywać w towarzystwie tak bogatych wewnętrznie dziewczyn, jak tu. To nieprawdopodobne jak wiele siły dają wystukane przez nie na klawiaturze zdania.
U mnie dziś nieco słabszy dzień. Jakiś czas temu napisałam artykuł dla magazynu "Dziecko". Powstał na temat mięśniaków i ciąży po nich. Dziś skontaktowała się ze mną redakcja, bo szykują tekst do wiosennego wydania pisma i chcieli się umówić na sesję zdjęciową. Tylko, że u mnie nie ma czego fotografować...
Wyjaśniłam im sytuację w jakiej się znalazłam. Zrozumieli, współczuli i zaproponowali nawet, że jeśli publikacja artykułu miałaby mi dołożyć bólu, to z niej zrezygnują. Poprosiłam, by tego nie robili. Ostatnie akapity artykułu poświęciłam swoim uczuciom, jakie towarzyszyły mi w zeszłym roku podczas ciąży. Pamiętam te słowa i te emocje. Dziś, gdy sobie je przypomnę, trochę rozdrapują moje rany, ale pomyślałam, że za jakiś czas ten artykuł może być dla mnie jakąś szczególną pamiątką czegoś, czego doświadczyłam i co na zawsze mnie zmieniło. Nadal nie wiem do końca, czy to była dobra decyzja... Ale może z czasem takie pamiątki będą dla mnie bardzo cenne. Przecież innych nie mam i mieć nie będę.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2016, 19:03
antoninina, Greetta, Arleta, 230515 lubią tę wiadomość
Kubuś, 37 tc. [*] ur.12.01.2016 -
Dziewczyny czytam Wasze posty jesteście niesamowite. Tak jak wcześniej pisałyście niejednokrotnie... ale i tak niesamowity ból zostanie w każdej z nas.
Podchodząc jednak egoistycznie do sprawy uważam Was i Wasze przezycie z Aniołkami jako coś lepszego niż psycholog. Razem potrafimy się zrozumieć.....nikt inny przynajmniej w moim bliskim otoczeniu nie wie dlaczego się załamuję przecież jestem młoda... głupie pocieszenie -
Margaw- wysłałam ci zaproszenie bo mam pytanie ale to na priv
margaw lubi tę wiadomość
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Margaw, takie rozmowy są zawsze trudne. Wypowiedzieć na głos... przepuścić przez gardło słowa o śmierci własnego dziecka... bardzo ciężkie
Dobrze pamiętam, jak musiałam zadzwonić do fotograf i odwołać sesję noworodkową - użyłam wtedy słów "To już nieaktualne" dzisiaj te słowa wydają mi się takie bezduszne jakby wcale nie dotyczyły mojego Dziecka, ale wtedy po prostu nie mogłam nic innego z siebie wydusić.
Jestem pewna, że te akapity o których mówisz, na pewno nie raz przywołają u Ciebie dobre wspomnienia, ale też bolesne. Pamięć ludzka jest zawodna, dlatego myślę, że dobrze mieć takie rzeczy na piśmie Po pewnym czasie wszystkie pamiątki po naszych Dzieciach będą przez nas traktowane jak relikwie.margaw lubi tę wiadomość
Nasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017 -
Ja mam pamiatkę po pierwszej ciąży w postaci artykułu w "Mamo to ja" o emocjach, przebiegu porodu itd. ale to radosne wspomnienia więc pisalo się łatwo i przyjemnie.
Tobie Margaw czytając kiedys swój artykuł pewnie będzie smutno trochę, albo serducho zaboli, ale...to w końcu część Ciebie o której nigdy nie zapomnisz... Jesteś dzielną babką!Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 lutego 2016, 15:40
margaw lubi tę wiadomość
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Dziękuję, dziewczyny. Antoninina i Mikka, myślę, że macie rację. Ja póki co jestem na etapie, że każda, nawet najmniejsza, pamiątka po Małym, jest dla mnie bolesnym wspomnieniem. Wczoraj, robiąc porządki w folderach na komputerze, znalazłam wiersz, który pisałam pod koniec roku na konkurs dla przyszłych mam. Nigdy nie byłam Mickiewiczem, ale w tym wierszu zawarłam całą swą radość z oczekiwania, cieszyłam się na myśl o tym, że już lada moment wreszcie się zobaczymy z Synkiem. Kilka wersów poświęciłam życzeniom dla Małego - tego, co chciałabym, aby w życiu Go spotkało. Nie dotrwałam do końca. Przeczytałam tylko kilka pierwszych wersów i ze łzami w oczach uciekłam do łazienki. Takich tekstów-wspomnień mam mnóstwo. Być może, za jakiś czas, faktycznie do nich wrócę i będę niezwykłym wspomnienie tych szczęśliwych chwil, które przeżywałam do 11 stycznia tego roku. Teraz stanowią dla mnie źródło bólu i smutku.
Niebawem czeka mnie wizyta u mojej ginekolog. Pierwsza po stracie. To będzie trudny czas. Ostatnio widziałyśmy się na oddziale, 11 stycznia. Moja ginekolog bardzo się mną wówczas zajęła. To chyba dzięki niej zdecydowałam się na poród naturalny (bo dano mi wybór). Gdy usłyszałam, że mój Mały nie żyje, byłam w takiej rozpaczy, że początkowo nalegałam na CC. Docierały do mnie informacje, że to niebezpieczne dla mnie wówczas rozwiązanie, że coś może pójść nie tak, ale mnie było wszystko jedno. Chyba nawet przez chwilę, w tamtym momencie, chciałam, żeby coś mi się stało. Żebym nie wróciła z bloku operacyjnego. Dziś już wiem, że byłoby to największą głupotą i bardzo egoistycznym rozwiązaniem. Bo jakie my mamy wyjście? Tylko żyć i próbować na nowo poukładać sobie świat. Na przekór losowi.
Wracając jednak do wizyty, to jestem pewna, że się tam rozryczę. Nawet zaklepałam sobie godzinę tuż przed zamknięciem gabinetu, bo nie chcę być "atrakcją" dla czekających w kolejce kobiet. No ale to też trzeba przeżyć, prawda? Krzyż na plecy i do przodu.marzusiax, 230515 lubią tę wiadomość
Kubuś, 37 tc. [*] ur.12.01.2016 -
Margaw- powiem Ci, że jak ja szlam na konrolne usg na oddzial w szpitalu, na ten sam na którym podano mi tabletki na # to wracały same złe wspomnienia (mimo, że w tym samym szpitalu 5 lat wczesniej urodzilam córkę)..chciałam stamtąd wyjsc jak najszybciej i jak wyszlam na zewnatrz budynku to zaczełam łapać powietrze jakbym conajmniej tam w śrdoku się dusiła...Tak samo bylo ostatnio jak miałam kontrolne usg gin. w luxmedzie, jak na ironię mialo odbysc się dokladnie w tym samym gabinecie w ktorym dowiedzialam się ze serduszko naszego maluszka przestalo bic. Bałam się cholernie tam iść, prowadziłam auto jak lunatyk, nogi mi sie trzęsły ajak zaparkowałam samochód pod placówką to po prostu się rozwyłam... W gabinecie oczywiscie te złe wspomnienia wróciły...mialam tylko jedną mysl zeby nie patrzec w monitor bo juz chyba bym calkiem sie rozwyła, bo na tamtym usg moje wspomnienia zatrzymały się na monitorze na ktorym widzialam swoje dziecko, ale niestety nie uslyszalam jego serduszka... Nic na to nie poradzisz, że będą warcać te wspomnienia, będą ściskały za gardło i serce.. Ja ostatnio przeszukiwalam dokumenty z usg, bo chcialam odnależć informacje o tym jakich wymiarów był krwiak ktory mialam w ciąży, no i wyjmując wydruk wypadły też zdjecia usg mojego dzieciątka...przeszedł mnie taki prąd, zrobilo mi się gorąco i oczy sie zaszkiliły i schowałam czym prędzej te zdjęcia, bo nadal nie jest mi łatwo, choć już potrafię na te zdjęcia spojrzeć, bo wczesniej miałam odwagę tylko raz popatrzeć...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 lutego 2016, 13:58
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Mikka, zdjęcia USG, to dla mnie w tej chwili rzecz, do której nawet nie mam siły zajrzeć na sekundę. Nawet teraz leżą jakiś metr ode mnie, na półce, w specjalnej teczce, a nie potrafię wziąć tej teczki do ręki.
Zastanawiam się od wczoraj, czy dobrze robię wracając do tej samej ginekolog, która prowadziła ciążę. Do tego samego gabinetu, który od maja do końca grudnia kojarzył mi się z wyjątkowo szczęśliwym miejscem. Wiem, że ona jest dobrym lekarzem i że jej też zależało, by moja ciąża skończyła się szczęśliwie. A jednak, jakieś wątpliwości mam... Chociaż z drugiej strony - ona najwięcej o mnie wie. Przy niej nie muszę na nowo opowiadać całej swojej historii, a przed nowym lekarzem trzeba by było. Wy zmieniałyście lekarzy po starcie, czy chodziłyście do tego samego?
Cudownego, niedzielnego popołudnia życzę, Dziewczynki!Kubuś, 37 tc. [*] ur.12.01.2016 -
Ja póki co zostałam u tej samej gin. Momo, że to wszystko potoczyło sie tak anie inaczej to wiem, że robiła co mogła, żeby było dobrze.
Miłego popoludnia"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualnyMargaw ja zostalam u swojego gina i bardzo viesze sie z tej decyzji. Znal moj przypadek, cala historie i zadbal o mnie i Wojtusia naprawde bardzo mocno. Jestem mu do dzis wdzieczna za jego czas i cierpliwosc do mnie wiesz, ja to jestem panikara, kazda wizyta to byl dramat dopoki nie zobaczylam malego na usg. A on mnie rozumial i zawsze rozladowywal atmosfere, uspakajal i w szpitalu przed porodem zagladal zawsze jak byl na dyzurze.
Tak wogole Aniolkowe mamusie co u Was??? Mamo Mikusia jak sie czujecie z Babelkiem??? Zagladam codziennie i rzadko znajduje nowy wpis od was. Ciesze sie, ze nie ma postow od nowych dziewczyn, ale jestem ciekawa, jak wy sie macie -
.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 czerwca 2021, 13:44
Małgosia 24tc +15.08.2015💔
09.2016 - 1 ICSI PGD: 22 oocyty->18 zarodków->0 po PGD
02.2017 - 2 ICSI PGD: 20 oocytów->14 zarodków->1 po PGD-> cb 😔
10.2017 - 3 ICSI PGD: 19 oocytów->12 zarodków->2 po PGD
02.2018 - crio 1 blastki 😔
06.2018 - crio 1 blastki 😔
05.2019 - 4 ICSI PGD: 20 oocytów->16 zarodków->2 po PGD
12.2019 - cb😔
09.2020 - "niespodzianka!"
Jasiek 15tc +23.11.2020💔
03.2021 - crio 1 blastki 😔
06.2021 - crio 1 blastki 😔
02.2022 - 5 ICSI PGD: 14 oocytów->2 blastki->1❄po PGD
09/2022 - crio blastki, 5dpt - 16, 7dpt - 40, 9dpt - 113, 11dpt - 382, 19dpt - 6563,
4/10 - usg, crl 9,1mm, ❤ 135/min
Alicja ❤️ 26/05/23, 3600g, 50cm