X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Aniołkowe Mamy [*]
Odpowiedz

Aniołkowe Mamy [*]

Oceń ten wątek:
  • Zyzia Autorytet
    Postów: 4478 5863

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 08:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Postanowiłam do Was dołączyć bo musze pogadać z kimś kto przeszedł to samo. Rodzina mnie wspiera, ale co moze doradzić mi siostra która za dwa tygodnie rodzi?

    Od samego początku cos było nie tak. Niby maluszek sie rozwijał ale praktycznie od pozytywnego testu plamilam, raz więcej raz mniej. Byłam przez tydzień w szpitalu, dostałam dupka i luteinę. Plamienia nie ustępowały. Od samego początku byłam na L4, leżałam, w domu nic nie robiłam, odstawiłam masę rzeczy, nie farbowałam włosów itd. 14 czerwca byłam na USG i maluszek miał 15mm i bijące serduszko. 20 czerwca na wkładce pojawiły sie skrzepy, nie chciałam iść do lekarza, czułam ze nie bedzie to szczęśliwa wizyta. W nocy z 23 na 24 dostałam skurczy, trwały ze 2h a ja ciagle miałam nadzieje, nie chciałam przyjąć do wiadomości ze to moze być koniec. Od tej nocy krwawienie sie zwiększało. W sobotę 25 czerwca była nasza 5 rocznica ślubu i 15 rocznica poznania sie. Skurcze miałam cały dzień, krwawienie większe niż podczas @. Po 18 będąc w łazience cos ze mnie wypłynęło, wpadłam w histerie, maz mnie spakował i zawiózł do szpitala. Tam dowiedziałam sie, ze juz po wszystkim nawet nie było co czyścić, w niedziele dali mi na wszelki wypadek dwie tabletki. W poniedziałek wypuścili do domu. To był 10tc.

    Teraz musze podzwonić i odwołać USG genetyczne. Lekarz nie zdarzył mi nawet karty ciąży założyć, mieliśmy to zrobić w lipcu.

    L4 mam do 12 lipca, wtedy tez mam wizytę u swojego gina, nie wiem czy dam radę wrócić do pracy, jak na razie nie jestem w stanie nawet o tym myślec.

    Wczoraj maz miał wolne, dzis bede cały dzień sama. Oprócz rodziny nikt nie wiedział o ciąży i nawet nie mam z kim pogadać. Staram sie być silna, powtarzam sobie, ze natura wie co robi i ze lepiej teraz niż w bardziej zaawansowanej ciąży. Musze jak najszybciej wziąć sie w garść, mamy zielone światło na starania.

    lQRGp2.png
    9aXmp2.png

    25.06.2016 - 088 cs Aniołek 10 tc
    27.07.2017 - 100 cs Aniołek 11 tc
    12.07.2018 - 102 cs Łucja ♡
    31.03.2021 - 009 cs Tymon ♡

    Fabryka zamknięta

    Ja: ’83, Hashimoto, Niedoczynność tarczycy, Insulinooporność, PAI-1 hetero, MTHFR C677T hetero, MTHFR A1298C hetero

    On: ’81, wyleczona Nekrozoospermia ✓, morfo 31% ✓
  • midnight Autorytet
    Postów: 1679 1433

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 08:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    To przykre że nas tu przybywa...że musimy witać kolejne mamy aniolków..

    Zyzia szkoda że nie udało sie pochować maluszka, mogłabyś złożyć podanie o macierzyński 8 tyg...ale skoro nie czujesz się na siłach wrócic do pracy, to może spróbuj iść do psychiatry...to żaden wstyd, a pomoże i może dałby Ci zwolnienie, i jeśli byłaby to poradnia zdrowia psychicznego to może też skieruje do psychologa na terapie. a to pomaga, wiem bo sama korzystam
    Tulę :*

    Córcia-2012 <3
    J-6/11tc [*] 13.02.15,
    S -18tc [*] 30.09.15,
    F-16tc. [*] 12.05.16
    K-21tc. [*] 02.02.17
  • czarnulka24 Autorytet
    Postów: 5609 2727

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 11:55

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Zyzia wrote:
    Postanowiłam do Was dołączyć bo musze pogadać z kimś kto przeszedł to samo. Rodzina mnie wspiera, ale co moze doradzić mi siostra która za dwa tygodnie rodzi?

    Od samego początku cos było nie tak. Niby maluszek sie rozwijał ale praktycznie od pozytywnego testu plamilam, raz więcej raz mniej. Byłam przez tydzień w szpitalu, dostałam dupka i luteinę. Plamienia nie ustępowały. Od samego początku byłam na L4, leżałam, w domu nic nie robiłam, odstawiłam masę rzeczy, nie farbowałam włosów itd. 14 czerwca byłam na USG i maluszek miał 15mm i bijące serduszko. 20 czerwca na wkładce pojawiły sie skrzepy, nie chciałam iść do lekarza, czułam ze nie bedzie to szczęśliwa wizyta. W nocy z 23 na 24 dostałam skurczy, trwały ze 2h a ja ciagle miałam nadzieje, nie chciałam przyjąć do wiadomości ze to moze być koniec. Od tej nocy krwawienie sie zwiększało. W sobotę 25 czerwca była nasza 5 rocznica ślubu i 15 rocznica poznania sie. Skurcze miałam cały dzień, krwawienie większe niż podczas @. Po 18 będąc w łazience cos ze mnie wypłynęło, wpadłam w histerie, maz mnie spakował i zawiózł do szpitala. Tam dowiedziałam sie, ze juz po wszystkim nawet nie było co czyścić, w niedziele dali mi na wszelki wypadek dwie tabletki. W poniedziałek wypuścili do domu. To był 10tc.

    Teraz musze podzwonić i odwołać USG genetyczne. Lekarz nie zdarzył mi nawet karty ciąży założyć, mieliśmy to zrobić w lipcu.

    L4 mam do 12 lipca, wtedy tez mam wizytę u swojego gina, nie wiem czy dam radę wrócić do pracy, jak na razie nie jestem w stanie nawet o tym myślec.

    Wczoraj maz miał wolne, dzis bede cały dzień sama. Oprócz rodziny nikt nie wiedział o ciąży i nawet nie mam z kim pogadać. Staram sie być silna, powtarzam sobie, ze natura wie co robi i ze lepiej teraz niż w bardziej zaawansowanej ciąży. Musze jak najszybciej wziąć sie w garść, mamy zielone światło na starania.

    Hej Zyzia..
    Moja historia jest podobna z tym że ja już drugi raz poroniłam ..a tak bardzo chcemy dzidziusia ,, pierwsza poronienie miało miejsce w 13 tc była to obumarcie płodu bardzo przeżyłam to wydarzenie ale akurat obeszło się bez łyżeczkowania więc lekarz po 1 cyklu dał zielone światło że możemy się starać ,,więc my do dzieła i udało się odrazu ja byłam taka szczęsliwa myślałam że wszystko bedzie ok bo każdy lekarz mówił że pierwsza ciąża poroniona nic nie oznacza i ta na pewno będzie dobra ale ja dla pewności już od początku poszłam na usg ,, 6tc serduszko biło , 7 i8 tc ciąża prawidło się rozwija wiec ja już kupiłam część rzeczy dla dzidziusia i poszłam w 10 tc do lekarza a tu szok lekarz oznajmij że dzidziuś nie żyje ;( Totalna załamka ,, następnego dnia miałam wykonany zabieg łyżeczkowania kazali odczekać do sierpnia ze staraniami,,,

    Tak samo jak ty nie miałam ochoty wracać do pracy tym bardziej że to już 2 raz siedziałam 2 tyg na chorobowym załamałam się mąż mówił wróć do pracy między ludzi bo załamiesz się w domu będziesz myśleć tylko o tym ..i faktycznie z wielka niechęcią ale poszłam do pracy i to pozwoliło mi trochę zapomnieć ,,

    Najgorsze teraz jest w tym że całkowicie się mój cykl rozlegulował już prawie 40 dzień od poronienia a okresu brak ,, jajniki bolą non stop , bóle okresowe tez mam a mimo to okresu brak ,, bardzo się boję też zrostów itd

    Obecnie wydałam już 1000 zł na badania żeby zbadać przyczynę i wyszły mi przeciw ciała przeciw jądrowe ,,

    przy następnej ciąży mam brać acard, clexane, kwas foliowy 5mg, duphason , i zobaczymy

    TAKŻE TRZYMAJ SIĘ ,, NIE ZAŁAMUJ SIĘ ,, WIEM ŻE TO TRUDNE BO SAMA PRZEZ TO PRZECHODZIŁAM ALE MUSISZ BYĆ SILNA I MYŚLEĆ OPTYMISTYCZNIE I POWINNO SIĘ UDAĆ ;)

    27.08.17 22.00 i 22.01 - moje 2 największe skarby
    07.06.2019 synek
    3 aniołki w niebie [ <3 13tc,<3 10tc,<3 10tc] Cb


    BARDZO SKUTECZNA MODLITWA W SPRAWACH TRUDNYCH I BEZNADZIEJNYCH - Modlitwa do Św. Rity
  • wszamanka Autorytet
    Postów: 1750 686

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 13:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Zyzia, nie.... :( Przecież juz wszytskie styczniowki mialyscie sie trzymac razem do samego końca :(
    Ja mialam zabieg 21 czerwca, zwolnienie dostalam do 20 lipca. Początkowo lekarz mówił o dwóch tygodniach, ale pani w sekretariacie, która go wypisywała, doradziła żeby wziąć sobie więcej, i wypisala na 4 tygodnie. Mąż twierdzi że to za długo, że powinnam wrocić wśród ludzi. Chyba ma trochę racji.. Teraz kończymy budowę domu, w sobotę przeprowadzka, więc cały czas mam co robić, bezczynne siedzenie i myslenie by mnie dobiło... W dzień się trzymam calkien nieźle, najgorsze sa wieczory kiedy już się położymy do łózka, wtedy byle cień jakiejś myśli o wszystkim przypomina ze strojona siłą.
    I najgorsze sa obrazy przed oczami przed zaśnięciem. Jak zamykam oczy, widzę sytuację ze szpitala, jakbym stała obok tych wydarzeń, najczęściej wraca obraz jak pani doktor pokazywała zdjęcia z przed krwawienia, z zaraz po przyjęciu, i z drugiego dnia rano. Na pierwszym był piękny dzieciaczek, a na drugim juz tylko jakies maziaje... I mówiła, że w tej sytuacji, to nie wie czy nawet powinna nam proponować wydanie ciała (właściewiwe tego co zostało) po zabiegu. Wtedy do mnie dotarło że dzieciaczka już nie ma, że w nocy się poronił, nawet nie wiem w którym momencie...

    Zyzia, dobrze że mąż byl z tobą, że nie poszedl od razu do pracy albo do innych zajęć. Rozmawiaj z nim dużo. Mi to pomaga bardzo. Faceci to wszytko przeżywaja inaczej, nam nasze łzy pomagają, ich na ich widok często ogarnia przerażenie. Niech mąż wie, czemu nagle dopada cię płacz, jaka myśl go spowodowała. Wypłacz się tyle ile się da, jak to mowi mój mąż, az łzy sie skończą i się odwodnisz, a potem bądź silna. Dla siebie, dla męża i dla przyszlego maleństwa.

    d201db57d4.png
    Starania od 10.2015.
    Dzieciątko 20/21.06.2016, 10tc. [*]

    jesień 2017 2x IUI- odwołane, słabe nasienie
    kwiecień 2019- start ivf, krotki protokół
    7.05 transfer blastki 4AA😢
    7.08 crio blastki😢
    30.08 histeroskopia-zrosty (usunięte), mięśniak, dwurożność/przegroda, stan zapalny
    12.2019-histero/laparo (usunięcie przegrody)
    15.09.2020 transfer, beta rosła, pusty pęcherzyk ciążowy😢
    2 ❄❄
  • mikka Autorytet
    Postów: 715 239

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 14:10

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja np potrzebowałam zwolnienia i to dłuższego... Nie wyobrazalam sobie w ogole wyjscia do ludzi... Bradzo lubilam zakupy a po wyjsciu ze szpitala mąż musial mnie siłą wyciągac zeby pojechac po zakupy domowe. Pierwsze wyjscie do hipermarketu było dla mnie udręką, bo co chwilę jakas kobieta w ciąży albo z małym dzieckiem a ja bieglam do wc zeby się wypłakać...
    W końcu mąż stwierdził że tak dalej się nie da, że nie może patrzeć jak ja się meczę, za rekę zaprowadził do psychiatry- na co ja oczywiscie się wkurzyłam, bo twioerdzilam ze nie jestem wariatką, ale miał rację, pani dr bardzo mi pomogła, uspokoiła, że do niej przychodża nie tylko "wariaci" ale także takie kobiety jak ja, po stracie i że to nic wstydliwego przyjść po pomoc. Tam zrozumialam, że nie przestanę nigdy myslec o moim dziecku, że to juz zostanie na zawsze, trzeba jednak czasu i duzo pracy nad sobą. Ja mam to szczęście że mam córkę, chyba to dla niej wzięłam się w garść bo przeciez ona tez potrzebuje mamy, nie takiej płaczącej, nieobecnej, ale takiej ktora zawsze będzie blisko, pobawi się, poprzytula. Mimo tego było mi bardzo przykro i wyłam jak szalona kiedy moja córka pytała po raz kolejny kiedy bedzie miała rodzeństwo i że ona tak bardzo nas prosi o brata albo sostrę, płakałam wtedy okropnie. Teraz po pół roku nadal uronię łze, ale potrafię sie już "ogarnąć", potrafię wyjśc do ludzi, uśmiechnąć się...
    Dlatego jesli ktoras z was potrzebuje pomocy specjalisty to nie wstydzcie się- to nic złego.

    "Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
    Jan Paweł II
  • Karola - mama Julci i ... ? Autorytet
    Postów: 1579 364

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 16:11

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    witajcie widze ze dołączyła kolejna mamusia Aniołka :( Bardzo mi przykro :(
    Ja się cieszyłam ze nie musialam wracać do pracy bo jej nie mam najgorszy był dla mnie dzień wyjścia ze szpitala rano przyjechałam do domu po południu poszliśmy na male zakupy bo lodówka była pusta bedąc w sklepie znajoma podchodzi z usmiecham i mówi gratulację a ja ze nie ma czego gratulowac juz ze łzami w oczach a ona jak nie Julka się ucieszy z braciszka lub siostrzyczki fajnie bedziesz meić 2 maluszka może bedzie parka nie wytrzymałam :( odeszłam nawet nie wiem jak wyszłam ze sklepu maz powiedział jej co sie stało była zmieszana i poszła ... ale wtedy wydawało mi sie że jakos to bedzie że sie podniose żę bedzie dobrze niestety z dnia na dzień jest gorzej jestem nerwowa rozdrażniona wszytko mnie wręcz wkurwia ( przepraszam za słowa ale inaczej nie mogę ) mam dość wszystkiego najgorsze jest to że znajoma która jeszcze gdy ja byłam w ciąży oferowała mi łóżeczko wózek i ciuszki teraz jest w 12 tc no szlak mnie trafia i co gorsze nie potrafi uszanować tego że ja nie chce o tym słyszeć jest natrętna i w ogóle mój wróg nr 1 nie cierpietej kobiety i jeszcze jej sie udało bedzie mieć 2 córkę juz poród planuję na fb komentuje rzeczy dla maluszka masakra chwali się ale niby to jeszcze tajamnica wkurza mnie takie cos na dodatek robi wszytko by mi sprawić przykrość ale ten typ tak ma

    01.01.2011 - Aniołek 6 tc :(
    18.05.2012 - Juleczka nasze największe szczęście :)
    19.04.2016- Aniołek 14 tc :(
    Kochamy Was ;)

    201205184874.png
  • s1985 Autorytet
    Postów: 6110 5586

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 19:02

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    też tak samo przechodziłam każde niepowodzenie ciążowe, rozdrażnieniem złością i nienawiścią do kobiet w ciąży ;/

    2004 - Agnieszka
    2010 - Filip moje skarby
    15 Aniołków w tym 4 cb i 3 cbz
    NEVER GIVE UP
    Mutacje v Leiden, PAI, ANA, AMH 4,18
  • Karola - mama Julci i ... ? Autorytet
    Postów: 1579 364

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 19:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    do wszytkich czuje lekką zazdrość no może nie lekką ale do tej dziewczyny normanie nóz mi sie otwiera w kieszeni jak ja widze nawet jak nie był w ciaży to jej nie nawidziałam a teraz to juz całkiem masakra

    01.01.2011 - Aniołek 6 tc :(
    18.05.2012 - Juleczka nasze największe szczęście :)
    19.04.2016- Aniołek 14 tc :(
    Kochamy Was ;)

    201205184874.png
  • justi9 Nowa
    Postów: 4 0

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 20:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    dzień dobry, to mój pierwszy post tutaj, chociaż czytam Was od dawna płacząc w sweter... dziś ryczę na cały głos i nie wyobrażam sobie swojego dalszego życia...

    Rok temu 17.05 poroniłam w 11 tc - po dwóch dniach bolesnych skurczy, 2 miesiące później straciłam kolejną ciąże (w bardzo wczesnym stadium). Wczoraj dowiedziałam się, że po udanym podwójnym transferze moja ciąża jest pozamaciczna...

    Jestem po 6 transferach i co nie ułatwia mam 36 lat. Dookoła same ciąże, w większości wpadki moich koleżanek, które "nie planowały tego projektu".
    Mam ochotę wyć i wydrapać im te brzuchy...

    Myśleliśmy o adopcji, ale nie wiem czy jestem gotowa, nie wiem czy bym potrafiła i czy bym chciała tak "bez ciąży"... :(

    ściskam Was...

  • Karola - mama Julci i ... ? Autorytet
    Postów: 1579 364

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 20:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    justi9 bardzo mi przykro aż nie wiem co napisać ....:(

    01.01.2011 - Aniołek 6 tc :(
    18.05.2012 - Juleczka nasze największe szczęście :)
    19.04.2016- Aniołek 14 tc :(
    Kochamy Was ;)

    201205184874.png
  • antoninina Autorytet
    Postów: 352 165

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 21:01

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Karola, zablokuj tą dziewczynę, jej posty. Po co sobie dokładać cierpienia? Masz go i tak nadto :(
    Justi... Ogromnie mi przykro. Niesprawiedliwość świata pod względem macierzyństwa, rodzicielstwa w ogóle, jest po prostu niepojęte. W takich momentach tracę nadzieję, że uda nam się kiedykolwiek zaznać tego szczęścia. Ale...trzeba wierzyć.. Ściskam :*

    Nasza Zochulka <3 34 tc [*] 11.09.2015
    slodkogorzkiswiat.blog.pl
    Antoś <3 nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017
  • Karola - mama Julci i ... ? Autorytet
    Postów: 1579 364

    Wysłany: 29 czerwca 2016, 21:16

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    antonina ja ta babke znam osobiście jej córka chodzi z moja do przedszkola :(

    01.01.2011 - Aniołek 6 tc :(
    18.05.2012 - Juleczka nasze największe szczęście :)
    19.04.2016- Aniołek 14 tc :(
    Kochamy Was ;)

    201205184874.png
  • midnight Autorytet
    Postów: 1679 1433

    Wysłany: 30 czerwca 2016, 07:04

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Karola, tą kobietę spróbuj zignorować...skoro nie potrafi Cię zrozumieć i jest taka niedelikatna...albo jej powiedz ze nie chcesz słuchać o niej..eh współczuję...

    Ja czuję złość że nie mogę donosić, gdy np wczoraj w wiadomościach widziałam że znów jakaś siksa spaliła noworodka. To mnie wkurza, czuję do takich matek wstręt, jest to okropnie niesprawiedliwe, że my tutaj robimy wszystko by zajść , by szczęśliwie donosić, a inne zabijają...
    Nienawiści nie czuję do ciężarnych-to złe zuczucie. Mi za każdym razem jest po prostu smutno, poprzednio ryczałam na widok kobiety z brzuchem i wózków z malauchami, teraz po cichutku łzy mi napływają do oczy..staram sie wtedy nie patrzeć.
    Jedno z dzieci miałoby 9 miesięcy, drugi synek 4 miesiące by dziś skńczył, a wciąży byłabym w 24tyg...

    Justi strasznie mi przykro...:*
    My walczymy póki co dalej, ale też myślę trochę o adopcji, ale to dopiero jak już dorobimy sie własnego gniazdka- to jest niestety jeden z wymogów który na tą chwilę nas dyskwalifikuje.

    Córcia-2012 <3
    J-6/11tc [*] 13.02.15,
    S -18tc [*] 30.09.15,
    F-16tc. [*] 12.05.16
    K-21tc. [*] 02.02.17
  • Karola - mama Julci i ... ? Autorytet
    Postów: 1579 364

    Wysłany: 30 czerwca 2016, 09:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    ja tez bym była teraz w 24 tc to boli ale nadzieje mam że jeszcze kiedys się udahmm może już się udało ;)

    midnight lubi tę wiadomość

    01.01.2011 - Aniołek 6 tc :(
    18.05.2012 - Juleczka nasze największe szczęście :)
    19.04.2016- Aniołek 14 tc :(
    Kochamy Was ;)

    201205184874.png
  • czarnulka24 Autorytet
    Postów: 5609 2727

    Wysłany: 30 czerwca 2016, 11:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    witajcie kochanie,,

    JUSTI9 - Bardzo ci współczuję ;(
    A TAKŻE WSZYSTKIM WAM WSPÓŁCZUJE TYCH NIEPOWODZEŃ ;( ;( Niektóre rzeczy to są nie do pomyślenia aż tak smutne ;(

    Ja też się teraz boje właśnie ciąży poza macicznej.. chyba najgorsze co może być..

    A tak w ogóle dziewczyny to znacie przyczyny poronień ?? Robiłyście jakieś badania ?? Brałyście jakieś leki co wam pomogły??

    ja obecnie jestem po drugiej ciąży obumarłej .. pierwsza ciąża 13 tc i druga 10 tc ;(

    27.08.17 22.00 i 22.01 - moje 2 największe skarby
    07.06.2019 synek
    3 aniołki w niebie [ <3 13tc,<3 10tc,<3 10tc] Cb


    BARDZO SKUTECZNA MODLITWA W SPRAWACH TRUDNYCH I BEZNADZIEJNYCH - Modlitwa do Św. Rity
  • mikka Autorytet
    Postów: 715 239

    Wysłany: 30 czerwca 2016, 12:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja z zazdrością patrze na kobiety w ciąży, do malych dzieci usmiecham się (aż czasem mysle że zaraz matka pomysli ze chce jej dziecko porwac) ale przynajmiej nie płacze na srodku chodnika- tak jak ptrafilam kilka miesiecy temu...
    Wkurzam sie tylko jak młode dziewczyny zachodzą w ciąże, maja bezproblemowe ciąże, potem w ogole sie nie zajmuja tymi dziecmi bo ciąży nie planowały...a tu człowiek zrobiłby co mógł zeby było dobrze, a skończyło się tak jak skończyło...
    Nawet siostra mojego męża -awantury w domu bo jej wszystkie kolezanki maja po dwoje dzieci a ona tylko jedno...Ona nie chciała tego dziecka tak z milosci tylko po to zeby wpasowac się do kolezanek...i w ogole nastawili się ze to MUSI byc chlopak. Jak pogratulowalam im -kiedy okazlo się ze zaszla w ciąże, to jej mąż powiedzial ze NIE MA CZEGO, bo jeszcze siusiaka nie widac...A jak mu powiedzialam ze najwazniejsze zeby dziecko bylo zdrowe a nie plec, to prychnął i poszedl...NO rozumiecie..? Bo ja nie potrafię... No i w koncu urzodzila im się druga córka...

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 czerwca 2016, 12:05

    "Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
    Jan Paweł II
  • midnight Autorytet
    Postów: 1679 1433

    Wysłany: 30 czerwca 2016, 12:32

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Czarnulka ja po drugim robiłąm tylko zespół antyfosfolipidowy, nic nie wyszło mimo to i tak brałam clexane i acard, do tego luteina 100, lek na ciśnienie, euthyrox-bo warto tarczyc zrobić, ja miałam zbyt dużą-i insulinę, bo miałam krzywą robioną wcześniej i wyszła cukrzyca...teraz będę robić immunologię, i nasze z m kariotypy czy jakoś tak...

    Mikka to co wcześniej pisałam, też mnie wkurza coś takiego, zgadzam się z Tobą...to przykre że jedne zrobiłyby wszystko żeby tylko zajść, a jak już sie uda żeby donosić, a tu takie cuda na świecie...po prostu niesprawiedliwość...

    A co do dzieci, mam wrażenie że to na mnie maluszki się patrzą i do mnie się uśmiechaja...i wtedy płakać mi się chce...mam czasem wrażenie że nawet obce mi dzieci czują...albo moje dzieciaczki z góry chcą mi cos przekazać w ten sposób...

    mikka lubi tę wiadomość

    Córcia-2012 <3
    J-6/11tc [*] 13.02.15,
    S -18tc [*] 30.09.15,
    F-16tc. [*] 12.05.16
    K-21tc. [*] 02.02.17
  • justi9 Nowa
    Postów: 4 0

    Wysłany: 30 czerwca 2016, 12:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziękuję Wam... ja w tej chwili jestem na etapie płakania na widok brzuchów ciążowych czy dzieci...
    Brak mi już siły i ochoty na cokolwiek, nie wiem czy jeszcze będziemy się starali, jedyny pomysł jaki mi w tej chwili przychodzi do głowy, to przeprowadzka gdzieś daleko... Tylko czy to coś zmieni?

    O wpadkach koleżanek nawet nie chcę myśleć, niesprawiedliwość aż w oczy kłuje, aż chce się wykrzyczeć "dlaczego????"

  • justi9 Nowa
    Postów: 4 0

    Wysłany: 30 czerwca 2016, 12:34

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dziękuję Wam... ja w tej chwili jestem na etapie płakania na widok brzuchów ciążowych czy dzieci...
    Brak mi już siły i ochoty na cokolwiek, nie wiem czy jeszcze będziemy się starali, jedyny pomysł jaki mi w tej chwili przychodzi do głowy, to przeprowadzka gdzieś daleko... Tylko czy to coś zmieni?

    O wpadkach koleżanek nawet nie chcę myśleć, niesprawiedliwość aż w oczy kłuje, aż chce się wykrzyczeć "dlaczego????"

  • mama4aniołków Ekspertka
    Postów: 181 54

    Wysłany: 30 czerwca 2016, 13:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witajcie kochane,
    przytulam nowe aniołkowe mamy. Bardzo Wam współczuję.
    Minęło 10 msc od odejścia moich Skarbków, czy jest lepiej? na pewno trochę tak, chociaż nie mogę się beztrosko uśmiechać, po prostu nie mogę.

    Mamo mikołajka zaglądasz TU? U Ciebie wspaniały już wynik napisz jak się czujesz proszę. Myślami jestem z Tobą.

    Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie.

    Nikt nigdy mnie nie zrozumie...
‹‹ 920 921 922 923 924 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Stres oksydacyjny w plemnikach jako przyczyna męskiej niepłodności

Wiadomo, że stres może mieć negatywny wpływ na funkcjonowanie całego organizmu. Ale co ma wspólnego stres oksydacyjny z plemnikami? Czy może być on przyczyną męskiej niepłodności? Dowiedz się, skąd bierze się stres oksydacyjny oraz jak diagnozuje się jego obecność w męskim nasieniu?

CZYTAJ WIĘCEJ

Witaminy niezbędne podczas starań o dziecko, w czasie ciąży i podczas karmienia

Organizm podczas ciąży ma wyjątkowe potrzeby na składniki odżywcze, witaminy i minerały. Które są szczególnie istotne? Czego nie może zabraknąć w diecie przyszłej mamy? Jakie witaminy warto zażywać podczas starań o dziecko, w czasie ciąży i podczas karmienia? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Ciążooporna - historia kobiety, która pragnie zostać Mamą ♡

Emilia mówi o sobie, że jest ciążooporna. Jej walka o bycie Mamą trwa już kilka lat, więc sama zaczęła nazywać siebie dinozaurem ciążooporności. Przeczytaj prawdziwą historię kobiety starającej się o dziecko. Kobiety, która pomimo wielu trudnych doświadczeń nie poddaje się i nie traci nadziei. 

CZYTAJ WIĘCEJ