Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Czarna bardzo ci wspolczuje przytulam was wszystkie bardzo mocno i licze na to ze u kazdej z.was przyjdzie taki czas ze sie "pogodzicie" ze strata dziecka-dzieci. U mnie taki czas juz jest i naprwde czuje sie duzo spokojniej, modle sie codziennie do boga zeby opiekowal sie dobrze moim synem i coreczka mojego brata oraz wszystkimi maluchami,ktore wziol do siebie,ale nie obrazila bym sie gdyby w moim brzuszku pojawila sie mala fasolka. Buziaki dla was modle sie codziennie za nas wszystkie oraz sile dla naszych rodzin.
ewcia21k lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyCzarnaa94 wrote:Maja doskonale Cię rozumiem. Na zdjęciach mojego maleństwa widzę maleńkie rączki, nóżki, twarzyczkę a to niby tylko 11 tc... To było moje dziecko, miało bijące serduszko, co jest największym dowodem na to że było malutkim człowieczkiem którego zdążyłam pokochać...
Ania ja czuję że u nas będzie to samo bo jest parę niedomówionych spraw, najprawdopodobniej czeka nas sądowna walka o dom ale to inna historia...
Dla mnie ona jest już nikim. I pomyśleć że przyjęliśmy ją pod swój dach, wszystko za nią robiłam nawet obiadki pod nos podstawione miała a sama nic nie robiła i jakie dostałam za to podziękowanie? Nie wiem dlaczego ona taka jest. Teściowie wczoraj płakali razem ze mną, a ona mam wrażenie że nie mrugnie okiem. Nie lubi mnie za to że teściowie poświęcają mi równie dużo czasu i jestem dla nich równie ważna co ona. Dziś jest dla nas wrogiem i niczym więcej.
kochana a ze tak zapytam, bedziecie myslec o pochowaniu malenstwa?
ja bardzo bym chciala miec miejsce gdzie moge przyjsc , zapalic swieczke ,ale niestety za szybko poronilam
-
Ania ja w sumie bym chciała ale nikt mi na ten temat nic nie mówił że można. Myślałam że przy tak wcześnie obumarłej ciąży nie... W ogóle nie wiem nic na ten temat. Chyba sobie odpuszczę...
-
Ja zabieg mialam w styczniu, ale standardowo musisz podpisac papiery przed zabiegiem co szpital ma zrobic z plodem, czy zabierasz, rejestrujesz w usc czy sie zrzekasz... decyzja jest Czarna Twoja....9.01.2014 11tc
15.05.2014 10tc
Mam 5 dzieci
3 przy sobie
2 w niebie... -
nick nieaktualnyMalinka32 wrote:Ja zabieg mialam w styczniu, ale standardowo musisz podpisac papiery przed zabiegiem co szpital ma zrobic z plodem, czy zabierasz, rejestrujesz w usc czy sie zrzekasz... decyzja jest Czarna Twoja....
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 maja 2014, 21:05
-
Ja wiem, ze to ciezko... ja myslalam, ze jestem twarda ze dam rade bez łez, a ryczalam po katach jak male dziecko.... tak mi bylo zal.. ja sie zrzeklam, do dzis nie zaluje decyzji.. wiem ze sa dziewczyny co zabieraja 6 tygodniowe zarodki, kazdy ma prawo do wlasnej decyzji zgodnej z sumieniem...a w szpitalu nie maja prawa Cie osadzac...9.01.2014 11tc
15.05.2014 10tc
Mam 5 dzieci
3 przy sobie
2 w niebie... -
Moje Słonko był razem ze mną, razem roniliśmy, miałam mojego synka bardzo długo przy sobie, aż w końcu zrobiłam co powinnam, bo tutaj nikt nam nie pomógł z uwagi na to, że poroniłam w domu a nie w szpitalu czy u/lub przy położnej, potem wspólnie oddaliśmy go do kremacji i prochy rozsypaliśmy. Przez to co napisałam wcześniej o tym ,że nie rozmawiam, czy, że mi trudno rozmawiać o tym wszystkim; wiem że mam wielkie wsparcie od mojego M i czuję to. to we mnie jest problem.
dzisiaj gdy przypomniałam sobie tamtą sobotę, gdy powoli traciłam dziecko (bo własnie znowu jest sobota i znowu mam okres ) przyszło mi do głowy, że w sumie dlaczego tak się stało, nadal nie znam przyczyny. Piszecie,że dzieciom Waszym przestało bić serduszko, że ciąża zatrzymana itd. a mój Bąbelek jeszcze w sobotnie popołudnie wywijał koziołki, słyszałam jego serduszko a po północy już go straciłam.
niestety witam nowe Aniołkowe Mamy i tulę mocno
"nie wie nikt, co się może stać, ....i co się jeszcze zdarzy"
czekamy na Henia
Bąbelek 13.10.2013 (14tc)
Maluszek 19.11.2014 (8tc) -
Malinka32 wrote:A chcialoby sie wierzyc ze w 14 tygodniu jestesmy juz bezpieczne... wspolczuje:(
Czarnaa94-bardzo Ci współczuję i tulę mocno.peppapig lubi tę wiadomość
-
Czarnaa94 strasznie mi przykro. Też myślałam że jeżeli jest coś nie tak to organizm da nam znać od razu i cieszył mnie każdy kolejny tydzień, który dawał iluzję bezpieczeństwa. Potem okazało się, że moja ciąża obumarła 3tyg wcześniej niż zaczęłam plamić...
Z serii złotych myśli dla kobiet takich jak my, wczoraj znajoma pokazała mi zdjęcie swojej rocznej wnuczki i powiedziała 'napatrz się' .Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Ancolek wrote:Jeśli nie dane ci będzie pochować maleństwa to zaopiekuj się na cmentarzu jakimś maleńkim opuszczonym grobem, jest ich mnóstwo i tam również możesz zapalić lampkę za swoje dzieciątko .
Ancolek podoba mi się Twoja sugestia, mimo iż nie była skierowana do mnie. Może ja też tak zrobię? -
Tak czytam te Wasze historie o znajomych/członach rodziny którzy są nietaktowni(delikatnie to ujmując) i powiem Wam że gdy ja poroniłam i wróciłam po 6 dniowym pobycie w szpitalu to moja siostra przyjeżdżała do mnie zaskakująco często. Mieszkam w domu rodzinnym, razem z moją mamą i babcią, więc takie odwiedzimy rodzeństwa są naturalne i często spotykane.
Tyle że moja siostra 28 grudnia urodziła córkę, więc po moim poronieniu mała miała niecały miesiąc. No i była wtedy niezła zima, a ona potrafiła być u mnie z małą co drugi dzień. JA tylko siedziałam u siebie i ryczałam. Takie małe dziecko ma jeszcze płacz noworodka. Doprowadzało mnie to do szału. A siostra przyszła kiedyś do mnie i pyta "Czemu do nas nie przyjdziesz?". Spytałam wtedy jej tylko czy sobie kpi ze mnie. wyszła bez słowa.
Aj.. Między nami jest tylko 4 lata różnicy a ona traktuje mnie nadal jakbym miała 10 lat.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 maja 2014, 16:44
-
Ach ja dochodzę do wniosku że niektórzy są po prostu wredni... Ja z jedną z sióstr męża zbytnio nie potrafiłam się nigdy dogadać, chyba wkurzało ją to że jest pomiędzy mną a mężem taka różnica wieku. Poza tym ona jest bardzo konfliktowa. Na początku stycznia urodziła synka, byliśmy ich odwiedzić po moim wyjściu ze szpitala. Ale tylko powstrzymywałam łzy i nie mogłam spojrzeć na dziecko więc po 10 minutach poszliśmy. Mąż przeprosił ich później w moim imieniu za moje zachowanie i powiedział że straciliśmy dziecko. To dziewczyna się przejęła i pytała jak się czuje i w ogóle. Ogólnie w ciąży trochę zmieniła się na lepsze
A moja siostra? Masakra.. Jeśli potrafiła powiedzieć mi "Poczekacie trochę i zrobicie sobie następne" to chyba jest coś nie tak... -
Z rodziną dobrze tylko na zdjęciach i mimo że czasem wydaje nam się inaczej to prędzej czy później wszystko wychodzi...
Natknęłam się wczoraj na komentarz pewnej kobiety pod jakimś artykułem o poronieniu i ciągle mi to siedzi w głowie... Napisała że ona jak poroniła to nie chciała szczątków i nie chciała ich pochować bo dla niej to nie było jeszcze dziecko ani człowiek, bo jej zdaniem człowiekiem jest się po zaczerpnięciu pierwszego oddechu... Byłam w kompletnym szoku, bo ja rozumiem że można mieć różne poglądy. Że takie słowa może wypowiedzieć jakiś człowiek ale w życiu nie pomyślałabym że matka, która straciła dziecko... -
Co za małpa tak napisała a jakby urodziła martwe dzieciątko np.w 30 tyg,to co tez by mówiła,że to szczątki i by dziecka nie pochowała? Dla mnie dziecko jest juz od chwili poczęcia.W szpitalu się mnie pytali po porodzie czy uważam dzieci jako płód czy jako dzieci,to bez zastanowienia powiedziałam,że to były moje dzieci.
Mnie sasiadka dzisiaj wyciągneła przed dom,bo była tam z synkiem i przyszła nasza wsólna znajoma też z 2 letnią córka i tej znajomej nie widziałam już z rok.Pierwsze co to powiedziała nic się nie zmieniłaś itd a ja mówie,że trochę przytyłam i jeszcze nie schudłam po porodzie a ona,że nic nie widac i ze jak sie po porodzie lata kolo dziecka,to można szybko schudnąć a mi troche szczeka opadla,bo dobrze wie,że straciłam dzieci i nie mam koło kogo latać a potem mówi jak spłodzicie sobie nastepne,to też będziecie mieli zajęcie.szok.
Żałowałam trochę że poszłam,bo wogóle się trochę czułam jak piąte koło u wozu,bo one ciagle przescigiwały się co ich dzieci potrafia a ja siedzialam i słuchałam.Nie mialam nic przeciwko,że były tam dzieci ale tej znajomej gadanie mnie wkurzało -
Kurcze wiadomo że kobiety które nie doświadczyły tego co my, nie rozumieją naszej sytuacji. Ale takie paplanie co ślina na język przyniesie jest trochę nie bardzo. Kurcze trochę taktu i ogłady wystarczy.
Gdy ponad rok temu moja koleżanka straciła dziecko w prawie 6 mc to pamiętam ze było mi jej bardzo żal, robiło mi się przykro gdy widziałam jak płacze, myślałam ze choć trochę potrafię zrozumieć jej sytuacje.
Teraz wiem jedno - nic nie rozumiałam. I wiele osób które tego nie przeżyły a ciąże przechodzą bez najmniejszych problemów (dobrym przykładem jest moja siostra)też niestety tego nie rozumieją.
Ale wiecie co? Nawet największemu wrogowi bym nigdy nie życzyła by spotkał go tak wielkie cierpienie jakie przeżywa się po stracie dziecka..