Ciąża po poronieniu...
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMikka współczuję musisz przejść ten trudny okres !! Kazda z nas tu przechodziła!! Inne kilka razy pod rząd nawet !!
Ja tez jak poroniłam to nie mogłam patrzeć na sąsiadkę i siostrę meza! Wszystkie miałyśmy termin na listopad....
Trzymaj sie i pisz jak będzie Ci źle.Ediii lubi tę wiadomość
-
Aska84 wrote:Edii a jak u Ciebie z samopoczuciem? Ty za chwile nam tu urodzisz:)) spakowana juz do szpitala?
Hehe, no jest dobrze musze powiedziec. Myslalam ze jest gorzej pod koniec..
Grzecznie czekam na jakies znaki kiedy mój synek będzie chciał wyjść. Może jednak wytrzyma do stycznia.
Torba jest i czeka.
No i czekam na Twoją jutrzejszą wizytę, bo mnie drażni ten dziwny cykl
Staraczka, Wesołych i Rodzinnych!
Ja tam zaglądam cidziennie zobaczyć co tu u Was to jeszcze bedzie czas.pucek, katarzyna_d, Aska84 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
A po jakim czasie zdecydowalyscie się na sprobowanie poraz kolejny? Dla mnie to narazie abstrakcja, staram się trzymac, ale nawet jak mąż mnie caluje to chce mi się wyć...On jest taki kochany, tak bardzo mnie wspiera a ja czuje ze się odsuwam...nie umiem tego pojąć..
W głębi serca bardzo chce miec kolejne dziecko-mam juz córeczkę 4,5-letnią (no i mojego Aniołka), ale chciałabym miec jeszcze drugie- tu na ziemi. Jesli bedziemy mogli to pewnie sprobujemy choc musi uplynac troche czasu bo narazie sobie tego nie wyobrazam..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Ja w zasadzie jak tylko się dowiedziałam, to spytałam lekarza kiedy mogę znów próbować. Tak bardzo chciałam dzidziusia, że chciałam jak najszybciej mieć zabieg, chciałam jak najszybciej skończyć ten etap. Na początku było okropnie. Cały tydzień płakałam. Wyłam. Szlochałam po kątkach tylko po to żeby się rozwyć na cały głos... Nie chciałam żeby mnie dotykał ani całował, nie czułam się w ogole jak kobieta. Po jakichś dwóch czy trzech tygodniach pierwszy raz się kochaliśmy. Po wszystkim płakałam. Za pierwszym, drugim i kolejnym razem. Potem zaczęłam biegać. Biegałam i płakałam. Wracałam, brałam prysznic i płakałam. Jak już nie miałam siły biec to myślałam sobie 'przecież straciłaś dziecko, co to jest kolejny kilometr, to pestka'. Potem byłam szczęśliwa jak dostałam w końcu pierwszą @ bo do tej pory ciągle myślałam, że to jakaś pomyłka a ja nadal jestem w ciąży.. Potem po kontroli u gina znów byłam szczęśliwa bo pozwolił nam się starać. Myśląc, że i tak się nie uda bzyknęłam męża w zalecanym przez doktora terminie. Potem płakałam bo miałam objawy takie jak w 1. ciąży, takie rwanie brzucha. Potem płakałam jak mówiłam M. o pozytywnym teście ciążowym a on powiedział że chyba nie jest gotowy na dzieko. Potem płakałam, jak zaczął ze mną o tym rozmawiać. Potem płakałam przed odbieraniem wyników z bety i przed pierwszą wizytą u gina no i po niej. Nawet w trakcie. Najmocniej płakałam jak trzy dni po tej wizycie dostałam krwawienia. Nie plamienia - mocnego krwawienia. Wyłam. Dałam radę tylko zadzwonić do gina i powiedzieć że do niego idę. Rozmawiając przez telefon z M. już wyłam. Potem plakałam z ulgi jak powiedział, że serduszko Adasia bije Potem znowu ze strachu w szpitalu, bo musiałam po tym iść na obserwację. Tak bardzo się bałam. Potem beczałam i mdlałam przed wizytą po pobycie w szpitalu - akieś 2 tygodnie czekania. A potem już byłam coraz bardziej spokojna. Prenatalne, potem kolejne wizyty, potem zaokrąglający się brzuch, rzyganko kika razy dziennie, i upragnione pierwsze ruchy małego... Potem połówkowe i znowu płakałam... Jak pani doktor powiedziała mi, że to chłopczyk. Mój malutki chłopczyk, Adaś. Cząsteczka mnie I teraz płaczę już dość rzadko. Płakałam 8.12 bo to już tylko miesiąc do terminu porodu w pierwszej ciąży. I wczoraj płakałam, bo od dziś ciąża byłaby donoszona. To ciągle wraca i ciągle boli. Ale Adaś nie pozwala mi się długo smucić, teraz muszę dbać o niego i być najlepszą mamą na świecie
Ediii, Renia7910 lubią tę wiadomość
Kochamy Cię maleństwo
13.06.2015
Kochamy i tęsknimy... -
nick nieaktualnyEdiii wrote:Hehe, no jest dobrze musze powiedziec. Myslalam ze jest gorzej pod koniec..
Grzecznie czekam na jakies znaki kiedy mój synek będzie chciał wyjść. Może jednak wytrzyma do stycznia.
Torba jest i czeka.
No i czekam na Twoją jutrzejszą wizytę, bo mnie drażni ten dziwny cykl
Staraczka, Wesołych i Rodzinnych!
Ja tam zaglądam cidziennie zobaczyć co tu u Was to jeszcze bedzie czas.
A czujesz juz takie podekscytowanie ze wkrótce go zobaczysz? Ale to mamusi być niesamowite uczucie...tyle czekania i za chwilkę będziesz go tulić w ramionach:) może sie młody wstrzeli w Nowy Rok, ale by było:)Ediii, paznokietek lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnymikka wrote:Dzięki dziewczyny! Póki co narazie jest mi ciezko, wiem ,ze potrzebuje czasu ale dziś to tak bardzo boli... Nie mogę patrzeć na kobiety w ciąży bo ryczę. Najgorzej jest jak przypomina mi się usg kiedy widzialam moje dzieciatko i slyszalam bicie serduszka i zaraz potem obraz z kolejnego usg kiedy okazalo się ze serduszko przestalo bic... Narazie nie umiem sobie z tym poradzic choc walczę bo mimo wszystko chcę wierzyć że nastepnym razem się uda i urodzę maluszka i bede mogla się njim opiekowac a nie tylko wspominac...
Mikka bardzo Ci współczuje. Nawet nie potrafię sobie wyobrazic jak to jest juz czuć bicie serduszka i nie doczekać narodzin. Czas jednak złagodzi ból jaki teraz odczuwasz. Juz wkrótce wszystkie urodziny zdrowe dzieciaczki, nie poddawaj sie i walcz. Sa chwile słabości ale po nich nadchodzą pogodniejsze dni. Zajdziesz w ciazy pewnie szybciej niż ja:)) a ja juz żyje nadzieja 1,5 roku.Ediii lubi tę wiadomość
-
Ja znajduję sobie ciagle jakies zajecia byle tylko nie myslec, ale i tak mi się nie udaje... Dzis zerwalam się rano z lozka zeby mąż nie zapomnial mnie zabrac ze soba bo jechal po jakies materialy budowlane wiec wpakowalam corke i siebie do samochodu i pojechalismy...bardzo boje sie zostawac sama w domu bo wtedy ciagle wyję... Nie umiem sobie poradzic...Czy mozna tesknic za kims kogo sie tak narawde nie poznalo...? Czasem sobie mysle ze jestem silna i jakos to przetrwam a potem przychodza wspomnienia, ta radosc kiedy zobaczylam mojego fikajacego i machajacego raczkami groszka i potem ten rozrywający bol kiedy lekarz oznajmil nam ze nie ma dobrych wiesci... Placze prawie ciagle, wkładałam pranie do pralki i wyłam, układałam córce ubrania i wyłam...ubieralismy choinke i wyłam bo tak sie cieszylismy ze następny raz będziemy ubierac choinkę we 4... (( Moze sie kiedys z tym pogodzę, ale narazie to tak starsznie boli..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
mikka bardzo mi przykro, że straciłaś swoje dzieciatko. W tej chwili to żadne pocieszenie ale czas na prawdę leczy rany. Z każdym dniem będzie coraz łatwiej.
Ja miałam zabieg łyżeczkowania, po 2 @ dostaliśmy zielone światło i od razu zaskoczyliśmy więc nasz aniołek wrócił do nas bardzo szybko.
TP na koniec stycznia, zabieg miałam 13.02.
Życzę, żeby i Wam się udało.
Ciąża po poronieniu jest trudniejsza, czlowiek bardziej się boi, ale i ten strach w końcu mija. Trzymaj się!Ediii lubi tę wiadomość
13.02.2015 - Aniołek (7tc)
21.01.2016 - P.
24.04.2017 - M.
-
Wiecie co, ja po pierwszym poronieniu gdzies tak dwa tygodnie po kochając sie z mężem ryczałam w trakcie, Boże jak sobie to przypomne to też mi napływają łzy. To było ogromne poczucie winy. Lekarz powiedzial mi potem ze powinnam czekac 6 tygodni po zabiegu a ja sie cieszylam ze sprobowalismy wczesniej, bo szybciej bylam gotowa. Poronienie bylo 1 listopada a potem luty pozytywny test. I niestety 2 kwietnia znowu poronienie i po tym drugim staralismy sie od razu.
Nie przezylam go tak bardzo jak pierwszego. Ryczalam, ale z sensem i nie bez opamietania. Udalo sie od razu po poronieniu, ten sam cykl. teraz mam juz ciaze donoszona i nie powiem ze odetchnelam. Nie. Boisz sie ciagle, ze cos moze jeszcze sie stac.
Wiem ze najlepszym lekarstwem na poronienie jest po prostu kolejna ciąża, ale mnie pocieszało zawsze też to co powiedzial moj gin. " pani Edyto, zachodzimy w te ciąze, więc wszystko jest w porzadku. Problem jest wtedy gdy nie mozna zajsc w ciążę" więc Aśka, Mikka.... Dla was to samo, najwazniejsze ze zachodzicie, w koncu sie uda do końca )
Aska ciągle czekam na wieści z wizyty bardzo sie ciesze ze potrafisz juz pocieszac inne dziewczyny ze sie uda, to duży krok do przodu! Mega Ci kibicuję.
Katarzyna bedzie dobrze, nie ma innego wyjścia! Zobaczymy czy potwierdzi że chłopak
katarzyna_d, Aska84, paznokietek lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Aska84 wrote:Cysta na prawym jajniku od niepeknietego pęcherza. Luteinę dostałam na wywołanie @
No, przynajmniej mamy diagnozę. Może trzeba będzie stymulować....
Dziewczyny, życze Wam Wesolych swiat, i spelnienia marzen, zwlaszcza tego jednego!
A teraz, do garów -
Wesołych Świąt dziewczyny!
Aska84 lubi tę wiadomość
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyLEdiii wrote:Wiecie co, ja po pierwszym poronieniu gdzies tak dwa tygodnie po kochając sie z mężem ryczałam w trakcie, Boże jak sobie to przypomne to też mi napływają łzy. To było ogromne poczucie winy. Lekarz powiedzial mi potem ze powinnam czekac 6 tygodni po zabiegu a ja sie cieszylam ze sprobowalismy wczesniej, bo szybciej bylam gotowa. Poronienie bylo 1 listopada a potem luty pozytywny test. I niestety 2 kwietnia znowu poronienie i po tym drugim staralismy sie od razu.
Nie przezylam go tak bardzo jak pierwszego. Ryczalam, ale z sensem i nie bez opamietania. Udalo sie od razu po poronieniu, ten sam cykl. teraz mam juz ciaze donoszona i nie powiem ze odetchnelam. Nie. Boisz sie ciagle, ze cos moze jeszcze sie stac.
Wiem ze najlepszym lekarstwem na poronienie jest po prostu kolejna ciąża, ale mnie pocieszało zawsze też to co powiedzial moj gin. " pani Edyto, zachodzimy w te ciąze, więc wszystko jest w porzadku. Problem jest wtedy gdy nie mozna zajsc w ciążę" więc Aśka, Mikka.... Dla was to samo, najwazniejsze ze zachodzicie, w koncu sie uda do końca )
Aska ciągle czekam na wieści z wizyty bardzo sie ciesze ze potrafisz juz pocieszac inne dziewczyny ze sie uda, to duży krok do przodu! Mega Ci kibicuję.
Katarzyna bedzie dobrze, nie ma innego wyjścia! Zobaczymy czy potwierdzi że chłopak
Dzięki Ediii, to dla mnie ma duże znaczenie miec takie wsparcie. Dziś przy życzeniach Wigilijnych całkowicie pękłam, po prostu sie popłakałam, moja mama tez. Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam takie odczucie ze mogłam te święta spędzać juz z malenstwem. Moja mam chyba to tez odczuła i sama sie popłakała.
W przyszłym roku musi sie udać, innej opcji nie dopuszczam do siebie. Chce być mamą...Ediii lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyStaraczka23 wrote:Dobry wieczór brzuszki pełne ?
To my przed kolacją , córka focha miała
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/5b9c45f6dac3.jpg
Cukiereczek:) coś czuje ze cudownie spędzać święta z takim maleństwem. Wesołych Świat dla Ciebie i małej:)