Pierwszy cykl po poronieniu.
-
WIADOMOŚĆ
-
owulację miałam 6.11 prawdopodobnie albo 7
a 12.11 badałam betę i było O
pozytywny sikaniec wyszedł w piątek - 20.11 blada kreska(test pepino czułość 10) a we wtorek beta 1250
Ja to mam nadzieję, że w piątek będzie widać chociaż pęcherzyk w macicy!agnieszka1290 lubi tę wiadomość
Aniołek 7.10.2015 6/8 tc -
Magda ale masz rację, kiedyś nasze babcie, prababcie nie miały USG, leków itd, a rodziły zdrowe dzieci i nie było takich problemów jak my teraz mamy w obecnych czasach.. Moja babcia stwierdziła, że to wszystko po czarnobylu się porypało. Może ma racje. No i tyle chemii w jedzeniu jest na każdym kroku- na pewno ma to wpływ na naszą płodność i ciążę. Nie ma lekko..Aniołek 7.10.2015 6/8 tc
-
Czyli dokładnie miesiąc po poronieniu zaszłaś w kolejną ciąże heh super wieści
trzymam kciuki za następną betę i za USG zazdroszczę
Na pewno cos w tym "Czarnobylu" jest wszystkie babcie tak mówią niestety
Palinas89 lubi tę wiadomość
FIlip♥ 16.10.2015 / 20 tc -
Morwa wrote:Cześć , chciałabym się do was przyłączyć. Z utęsknieniem czekam aby ten cykl się skończył. Chciałabym już mieć za sobą pierwsza @... a tak wyglądała moja historia. Ogólnie było wszystko ok z bąblem ,założyli mi kartę ciąży , ale ze mną nie było dobrze. Zaczęły mi się nasilać ataki astmy. Lekarze zwiększali mi dawki wziewnych leków , które mają działanie miejscowe(nie przedostają się do krwiobiegu a jak jakaś część przejdzie to nie w ilościach jakie mogły zaszkodzić). Niedotleniona matka = niedotlenione dziecko, tu był problem i dlatego tak ważne było aby tych ataków było jak najmniej. W sobotę rano(22 listopada) zaczął mnie zalewać śluz płodny , w południe był już podbarwiony na różowo , więc wiedziałam ,że coś jest nie tak mimo braku jakiegokolwiek bólu. Pojechałam z mężem na IP , gdzie po badaniu stwierdzili ,że serce już nie bije a rozwój zarodka zatrzymał się najprawdopodobniej kilka dni wcześniej. Akurat wtedy zaczęłam czuć się wyjątkowo dobrze, taka ironia losu. W szpitalu zaproponowali mi zabieg ale ze względu na to ,że na dyżurze była lekarka ,której nie ufam i mam z nią złe wspomnienia z poprzedniej ciąży to odmówiłam. Na następny dzień na 13 miałam mieć wizytę u mojej gin i chciałam również znać jej opinie. Po 22 w nocy zaczęłam lekko krwawić, byłam zmęczona płaczem ,więc mąż powiedział żebym poszła położyć się spać, tak też zrobiłam. W nocy z 22-23 listopada około 1 obudziły mnie silne bóle brzucha i pleców. Zaczęłam mocniej ,dużo mocniej krwawić. Mąż zadecydował ,że wracamy do szpitala. Przed wyjazdem chciałam wziąć prysznic, weszłam do wanny i po niecałych 30 minutach wydaliłam z siebie bąbla Wtedy już wiedziałam ,że jest po wszystkim i zdecydowałam ,że zostaję w domu. Resztę nocy już nie spaliśmy. Na następny dzień o 13 miałam wizytę ,która potwierdziła ,że bąbla już nie ma. Moja pani doktor wypisała mi skierowanie do szpitala ,gdyż stwierdziła ,że moje endo nierównomiernie się złuszcza i najprawdopodobniej będzie jednak potrzebny zabieg. W szpitalu lekarz stwierdził inaczej, do zabiegu się nie kwalifikuję a jedyne co może mi zaproponować to obserwacje tego jak beta spada. Odmówiłam pisząc oświadczenie ,że nie chcę hospitalizacji i wróciłam do domu. W 16dc idę na kontrolę sprawdzić, czy się wszystko złuściło tak jak należy. Szczerze to nie wiem kiedy wrócimy do starań bo trochę mnie to przerosło. Może gdybym miała zabieg i nie musiała tak cierpieć i oglądać tego na własne oczy... było by inaczej. A tak to czas pokaże.15.10.2010❤ Aniolek 6 tc
20.03.2012 szczesliwy porod Coreczki
06.02.2014 szczesliwy porod Synka
04.11.2015❤ Aniolek 10/12 tc
-
Witajcie dziewczyny.
Chciałabym do Was dołączyć, choć moja sytuacja nie do końca pasuje jeszcze do tematu przewodniego forum. Ja dopiero czekam na pierwszy cykl po poronieniu. Tydzień temu dowiedziałam się, że z mojej ciąży już nic nie będzie. Jednego dnia betaHCG ponad 900 (był to prawdopodobnie 6 tydz)- nie za wysoka, ale mieściła się w widełkach no i bardzo ładnie przyrastała do tej pory, a 48 godzin później już tylko niecałe 250. Strasznie szybko spadła. Liczyliśmy więc na pomyłkę labu i następnego dnia zrobiliśmy kolejne badanie- już tylko 203. Była to sobota. Lekarz kazał powtórzyć betę jeszcze w poniedziałek i przyjść na wizytę. Do poniedziałku mało już spadła- do 201. Podczas badania ginekologicznego lekarz zauważył delikatne plamienie, powiedział, że możliwe, że już zaczyna się poronienie. Kazał czekać, mówiąc, że najlepiej by było gdyby wszystko oczyściło się samo. To czekam. Aż do dziś i nic się nie dzieje. Od tego poniedziałku żadnych plamień, brzuch pobolewa chwilami, ale bardzo delikatnie i zaraz przechodzi. A ja mam już dosyć czekania. Chciałabym już móc się z tym wszystkim pogodzić i ruszyć dalej. Nie mam już czym płakać, żal i smutek przeszły we wściekłość, że nie dosyć, że straciłam ciążę, to jeszcze muszę tyle czasu czekać na krwawienie. Zaczęłam rozważać zabieg, chciałabym mieć już to za sobą. Mój lekarz powiedział, że jak będę chciała to wypisze skierowanie, ale radzi cierpliwość.
A co wy byście poradziły dziewczyny?
Wiem, że wyszło trochę przydługo, ale kogo mogę się poradzić jak nie Was? Same przez to przechodziłyście, wiecie co to znaczy.
Pozdrawiam Was serdecznie,
marusa_31Mój Kropek 02.12.2015 7/8tc
16 stycznia 2017 - szczęśliwy dzień -
Dziękuję Morwa za odpowiedź. Czytałam Twoją historię. Bardzo mi przykro, że tak drastycznie się to potoczyło u Ciebie. Musiało być to straszne przeżycie...
Ja nacieszyłam się ciążą niecałe 3 tygodnie- dowiedziałam się o niej 4 listopada a 21 już wiedziałam, że to koniec.
Niby wiem, że rozsądne wydaje się poczekać jeszcze chwilę i dać organizmowi szansę. Tym bardziej, że w zależności od tego na jakiego lekarza trafiłoby się w szpitalu mogłaby to być trauma na całe życie... Mam tylko nadzieję, że mój organizm zdąży zanim ja do końca zwariuję.
Napisałaś w którymś poście, że nie lubisz swojego organizmu. Ja mam to samo, tylko bardziej "personalnie"- zaczynam nienawidzić swojej macicy. Za to, że najpierw nie mogłam zajść w ciążę, a jak już się udało to się tak skończyło.
A jak ty się teraz czujesz? Mam nadzieję, że po woli dochodzisz do siebie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 listopada 2015, 15:14
Mój Kropek 02.12.2015 7/8tc
16 stycznia 2017 - szczęśliwy dzień -
Ja dziewczyny chodziłam z obumarła ciążą 4 tyg:-( lekarz kazał mi czekać do samoistnego poronienia ale niestety bym czekała i czekała. Trafiłam do szpitala i próbowali farmakologicznie i też nic w końcu był zabieg:-(
Ja jak się dowiedziałam , że ciąża obumarła to był płacz , obwinianie !. Przed zabiegiem i po żadnego bólu nic kompletnie w takim byłam szoku obok mnie leżały kobiety stękały z bólu , kroplówki przeciwbólowe a mi nic...Lekarze się pytali czy coś zaczyna pobolewać brzuch, może jakieś skurcze , dziwili się trochę. Ale na każdego inaczej działa stres!.
Morwa nie wyobrażam sobie nawet co za ból psychiczny musiałaś odczuwać Ja właśnie najbardziej się bałam , że będę musiała to wszystko widzieć , nie wiem czy dała bym radę to udżwignąć!. Mąż mówił , że bardzo żle ze mną było przez 2 tygodnie , nie bardzo kontaktowałam:-(
Paulinas 89 to bardzo dobrze jak ładnie beta przyrasta:-)No i czekam na wieści od gin -
Marusa 31
Wiem ,że to czekanie to straszna męczarnia sama czekałam 4 tyg ( chodziłam z ciąża obumarłą) ja bym radziła zaczekać z zabiegiem. Ewentualnie zapytaj o tabletki poronne. Jeżeli szyjka nie zmięknie i nie otworzy się i na siłę będą ingerować to możesz mieć problem z kolejną ciąża żeby donosić..Dlatego lekarz zna się na tym i dobrze Ci mówi!.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 listopada 2015, 16:26
-
Matko, 4 tygodnie...jak udało Ci się to znieść? Ja już po woli psychicznie wysiadam, na przemian płaczę i się wściekam, że tak to musi wyglądać a to "dopiero" tydzień czekania..
No właśnie do zabiegu zniechęca mnie fakt, że coś może pójść nie tak, albo, że będzie go robił jakiś konował bez uczuć i zrobi mi krzywdę. No i na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że będę chciała jak najszybciej wrócić do starań, a po łyżeczkowaniu zaleca się trochę odczekać.
Nie wiem, chyba poczekam tyle na ile psychika mi pozwoli...Mój Kropek 02.12.2015 7/8tc
16 stycznia 2017 - szczęśliwy dzień -
Marusa_31 zależy na jakiego lekarza trafisz i jak zabieg sie odbędzie ja miałam w kwietniu zabieg na własne życzenie zaraz po tym kolejna ciąża i nagle bam w 20 tc szpital 3 zabiegi tuzin tabletek i wyszłam dalej z resztkami do domu i z tabletkami na skurcze.
Wiem ze ciężko podjąć decyzje ale swoją droga dziwny lekarz co każe czekać cierpliwie bo ku... na co masz czekać niby (może jeszcze z uśmiechem) ehh decyzja należy tylko i wyłącznie do Ciebie! Jeśli dasz rady czekaj. Tak jak pisze Agnieszka1290 najpierw daja tabletki poronne nikt nie zrobi Ci zabiegu bez zgody chyba ze sama poprosisz.FIlip♥ 16.10.2015 / 20 tc -
marusa_31 wrote:Matko, 4 tygodnie...jak udało Ci się to znieść? Ja już po woli psychicznie wysiadam, na przemian płaczę i się wściekam, że tak to musi wyglądać a to "dopiero" tydzień czekania..
No właśnie do zabiegu zniechęca mnie fakt, że coś może pójść nie tak, albo, że będzie go robił jakiś konował bez uczuć i zrobi mi krzywdę. No i na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że będę chciała jak najszybciej wrócić do starań, a po łyżeczkowaniu zaleca się trochę odczekać.
Nie wiem, chyba poczekam tyle na ile psychika mi pozwoli...
W szpitalu byłam 5 dni i 2 serie tabletek poronnych dostałam i minimalnie się szyjka otworzyła i wtedy zdecydowaliśmy zabieg..Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 listopada 2015, 17:23